Muszę przyznać, że sposób, w jaki wice-wiceminister Maciej Kopeć tłumaczył fatalne wyniki polskich czwartoklasistów w międzynarodowych badaniach porównawczych TIMSS - 2019 świadczy o tym, że poziom rozwoju polskiego społeczeństwa nie zasługuje na szacunek władzy. Uzyskanie przez diagnozowany rocznik gorszych wyników w stosunku do czwartoklasistów z 2015 r. uzasadniano w następujący sposób:
Wiceminister Maciej Kopeć podkreślił, że
analizując wyniki badania należy wziąć pod uwagę przede wszystkim to, w
jakim stopniu na ich wynik wpłynął ubiegłoroczny strajk nauczycieli,
wprowadzenie nowej podstawy programowej oraz to, że udział w badaniu
wzięli uczniowie, którzy swoją edukację rozpoczęli w wieku sześciu
lat.(...) - Należy się zastanowić, na ile przyczyną obniżenia wyników TIMSS
2019 była tzw. reforma sześciolatków i czy mamy do czynienia z
porażką tej reformy widoczną w tym badaniu – wskazał wiceminister Maciej Kopeć.
Rzecz jasna, zespoły krajowe badań TIMSS nie dociekają tego i w żadnej
mierze nie weryfikują naukowymi metodami procesów, o których mówi M. Kopeć. To
nawet nie są hipotezy, tylko wciskane polskiemu społeczeństwu tego, że
wszystko, co złe, jest winą poprzedniej formacji politycznej.
W diagnozie osiągnięć nie dokonuje się pomiaru innych czynników, uwarunkowań, które mogłyby rzutować na osiągnięcia uczniów po czterech latach wczesnej edukacji. Uczeni sprawdzają, z jakich rodzin pochodzą ci uczniowie, korelując dane z wykształceniem ich rodziców. Nie dociekają jednak, kim są nauczyciele, jaki był poziom ich zaangażowania w pracę, jakie mieli kwalifikacje, czy zrealizowali curriculum dla tego etapu kształcenia itp., itd. Dlaczego winą za gorsze wyniki obarczają nauczycieli i ich udział w ubiegłorocznych strajkach?
MEiN zamieściło na swoim portalu propagandową papkę z wybranymi danymi tak je interpretując, żeby czytelnik był przekonany, że znacznie gorsze wyniki edukacji nie są pochodną deformy Anny Zalewskiej, tylko... .
No właśnie, co - zdaniem urzędników
MEiN - mówią o alfabetyzacji polskich dzieci wyniki międzynarodowego pomiaru?
Nasi uczniowie lubią matematykę i przyrodę, chwalą
swoich nauczycieli i rozumieją, co nauczyciel do nich mówi. Nie
brakuje jednak takich, których lekcje nudzą i mają trudności z ich
zrozumieniem, w szczególności matematyki. W porównaniu z chłopcami, dziewczynki
są lepsze z biologii, a także w rozumowaniu i znajomości podstaw metody
naukowej. Chłopcy lepiej poradzili sobie za to z geografią
oraz w zadaniach fizyko-technicznych.
Polscy uczniowie zespołowo lepiej poradzili sobie w
matematyce z rozumowaniem, słabiej w zadaniach wymagających wiedzy, wiadomości
i znajomości arytmetyki. Mocną stroną naszych uczniów są
elementy statystyki, odczytywanie tabel i wykresów, a w przyrodzie,
stosowanie wiedzy. Słabsze wyniki uczniowie otrzymali z wiedzy i
rozumowania, a także rozumienia zasad myślenia naukowego czy z zadań z podstaw
fizyki. (...)
Polscy uczniowie dobrze wypadli w pomiarze osiągnięć
przyrodniczych (16. miejsce). (...) Na ustalonej w 1995
r skali ze średnią 500 i odchyleniem standardowym 100, średnia osiągnięć
matematycznych polskich dzieci wyniosła w 2019 r. 520 punktów. Dało to
Polsce 26 miejsce na 58 krajów.
Średni wynik uzyskany przez polskich czwartoklasistów był niższy od wyników
czwartoklasistów w 2015 r. Różnica wyniosła ok. 15 punktów. Słabszy
wynik czwartoklasistów w 2019 częściowo wyjaśniają
różnice w strukturze wieku badanych uczniów. (...)
Dobry wynik polscy czwartoklasiści uzyskali w części
przyrodniczej: średni wynik wyniósł 531 punktów. (...) Wynik polskich
czwartoklasistów badanych w 2019 r. był niższy o 16 pkt od wyników ich
rówieśników badanych 5 lat wcześniej. (...)
Więcej jest chłopców, którzy osiągają bardzo słabe i bardzo dobre wyniki.
Umiejętności dziewczynek są zaś bardziej wyrównane. Nie ma natomiast
różnic między średnim wynikiem chłopców i dziewczynek w przyrodzie. (...)
W matematyce polscy uczniowie relatywnie lepiej radzili sobie z zadaniami
mierzącymi rozumowanie, nieco gorzej w zadaniach wymagających wiedzy i
wiadomości, w tym w zadaniach z arytmetyki.
Wielokrotnie już o tym pisałem w blogu, przytaczając wyniki badań zagranicznych i polskich socjologów edukacji, że o wysokim poziomie wykształcenia nie
decyduje sama szkoła, ale przede wszystkim to, w jakich rodzinach, z jakim habitusem kulturowym
i kapitałem ekonomicznym są rodzice uczniów. Komentujący na stronie MEiN
wyniki TIMSS-2019 sami to przyznają:
Wyniki badania pokazały także, że dzieci lepiej
wykształconych rodziców wcześniej zaczynały edukację przedszkolną i uczęszczały
do żłobka (badany nie była jeszcze objęty rozszerzeniem prawa do opieki
przedszkolnej w wieku 3 lat). Status społeczno-ekonomiczny różnicuje częstość
aktywności edukacyjnych podejmowanych przez rodziców z dziećmi w ich wczesnym
dzieciństwie. Dodatkowo uczęszczanie na płatne zajęcia poza szkołą także
sprzyja zwiększaniu nierówności.
Zdumiewający jest sposób tłumaczenia przez MEiN pogorszenia się poziomu
alfabetyzacji polskich czwartoklasistów. Informują bowiem społeczeństwo, że z
jednej strony:
Polscy uczniowie bardzo dobrze oceniają przystępność prowadzenia lekcji
przez swoich nauczycieli: 91-93 proc. uważa, że ich nauczyciele dobrze tłumaczą
matematykę i przyrodę (...), z drugiej zaś strony: Ok. 20 proc. polskich czwartoklasistów
przyznało np. że nie rozumie wszystkiego, co mówi nauczyciel. (...)
Dla 30 proc. uczniów matematyka jest nudna. Niewiele mniej uczniów, bo 22
proc. wypowiada się w ten sam sposób o przyrodzie. Co trzeci polski
czwartoklasista uważa, że matematyka jest dla niego trudniejsza niż dla
większości uczniów w jego klasie – w przyrodzie sądzi tak co czwarty uczeń.
Czy sondażem opinii można tłumaczyć twarde wyniki danych empirycznych, które oparte są nie na tym, co uczniom się wydaje, tylko na tym, co tak naprawdę wiedzą i potrafią? Czemu to służy? Chyba jednak nie wyjaśnieniu stanu wykształcenia dzieci po pierwszych latach edukacji w szkole podstawowej?
Subresort edukacji nie opublikował polskiego przekładu całego Raportu TIMSS-2019. A Czesi opublikowali. Jak widać, nasi południowi sąsiedzi nie mają nic do ukrycia przed swoimi obywatelami i płatnikami budżetu, którzy utrzymują urzędników w podobnym resorcie.