12 października 2016

"Tak się rozwinął, że niewiele z niego zostało"


Tytułem jest maksyma socjologa - dr. Wojciecha Zielińskiego z Uniwersytetu Gdańskiego, bowiem świetnie oddaje skutek pseudsamowychowania. Przytaczam ją w tytule, gdyż Uczestnicy XXX Letniej Szkoły Młodych Pedagogów otrzymali jubileuszowe - dwudziesty już w dziejach tych Szkół Zeszyt Naukowy - pt. O POSZUKIWANIU, POZNAWANIU I TWORZENIU SAMEGO SIEBIE. Perspektywa teoretyczna i empiryczna", którego autorami są młodzi uczeni biorący udział w 2015 roku w LSMP w Pułtusku. Redaktorkami tomu są: Marta Krasuska-Betiuk, Małgorzata Jabłonowska i Sylwia Galanciak z Wydziału Nauk Pedagogicznych APS.

Rok temu pisałem o SZKOLE PEDAGOGÓW współorganizowanej przez Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Teraz zainteresowani mogą zapoznać się z pełną treścią wystąpień naukowych młodych pedagogów na temat samowychowania. Każdy z zamieszczonych tekstów był już przed jego wygłoszeniem omówiony i przedyskutowany z prof. Marią Dudzikową, która poddała je wielokrotnej recenzji.

Mój referat został poświęcony krytycznej analizie teorii i modeli samowychowania we współczesnej pedagogice. Pojęcia samowychowanie ma tyle bliskoznacznych terminów, że używając jednego nadaje mu się często zupełnie inne znaczenie, niż gdyby zastąpić je terminem podobnym. Oto mamy w literaturze humanistyczno-społecznej takie pojęcia, jak:

• samowychowanie, bycie wychowawcą samego siebie;
• samowychowawcza aktywność; aktywność własna jednostki;
• działanie (pro-)podmiotowe; intrapersonalne;
• samodoskonalenie;
• autosprawczość;
• autotransgresja;
• praca nad sobą;
• kierowanie własnym rozwojem (życiem, sobą);
• kształtowanie własnego charakteru (ćwiczenie własnej woli);
• asceza;
• samokształtowanie się człowieka;
• samorealizacja;
• samourzeczywistnienie;
• samoaktualizacja;
• autoedukacja;
• autokreacja;
• stawanie się podmiotem-koncepcja osobowości autorskiej;
• autocoaching – samokołczowanie – coaching marki osobistej;
• autokonstrukcja podmiotu;
• personal branding.


Każdy z powyższych terminów posiada inne wyjaśnienie oraz uzasadniany jest wiedzą z jednej z dyscyplin naukowych z pedagogiki, filozofii, psychologii czy socjologii. Po przeglądzie współczesnej literatury naukowej wnioskuję, że samowychowaniu nadal nie poświęca się zbyt dużej wagi.

Sam właściwie powróciłem do tej kategorii 15 lat temu, kiedy wspólnie z Bogusławem Milerskim przygotowywaliśmy dla Wydawnictwa Naukowego PWN Leksykon-Pedagogika. Wówczas napisałem w nim, jak pojmuję samowychowanie:


Samowychowanie – jest terminem w pedagogice wieloznacznym, utożsamianym często z aktywnością własną jednostki, pracą człowieka nad sobą, doskonaleniem samego siebie, autoformacją, kształtowaniem samego siebie, samourzeczywistnieniem czy samorealizacją. Można wyróżnić dwa przeciwstawne stanowiska teoretyczne, nadające odmienny sens pojęciu samowychowanie: sokratejskie i prometejskie.

Samowychowanie jako aktywność sokratejska ("ku sobie") to taka, której celem jest kształtowanie w sobie przez podmiot w sposób względnie samodzielny pożądanych cech osobowości. Wyłącznym motywem dążenia do doskonałości jest kształtowanie w sobie takich cech, jak siła woli, moc charakteru, doznanie perfekcji moralnej czy nabycie określonych cech psychicznych w stopniu doskonałym, które są walorami autotelicznymi. Troską osoby uprawiającej tak pojmowany “abstrakcyjny perfekcjonizm” jest ubieganie się o rzeczy trudne i rzadkie zarazem.

Przeciwstawnym do powyższego sposobem samowychowania jest aktywność prometejska ("od siebie"), w świetle której samowychowanie pojmowane jest jako rodzaj spontanicznych, nieintencjonalnych działań człowieka skierowanych na przekształcanie rzeczywistości pozapodmiotowej, na przekształcanie otaczającego go świata czy środowiska życia. Osoba wprawdzie ma obowiązek starać się o osobistą doskonałość, ale nie dla niej samej.

Perfekcjonizm i wiążące się z nim aspiracje jednostki zastąpione są tutaj perfekcjoryzmem, który to termin zawiera znacznie szerzej pojmowane treści. Kładzie bowiem nacisk na stawanie się człowieka lepszym przez każdy dobry czyn, niezależnie od tego, na jaki obiekt jest on skierowany. Jednostka tworzy samą siebie przede wszystkim dzięki pozornemu zapomnieniu o sobie i podejmowaniu działań transgresyjnych, które ukierunkowane są na osiąganie celów typu "poza –". Nie występuje w tak pojmowanym samowychowaniu konflikt pomiędzy tym, co indywidualne, osobiste a tym, co społeczne, gdyż właściwym jego przejawem jest miłość, twórczość i altruizm. Zmiana samego siebie jest nierozerwalnie związana ze zmianą otoczenia dzięki skierowanej przez jednostkę aktywności ku rzeczom, ku ludziom czy ku symbolom.

11 października 2016

Aktualność socjologicznej myśli Jana Szczepańskiego



(fot. Rektor WSNFS - prof. dr hab. Daniel Kadłubiec)


III edycja Wolnej Szkoły Nauk Filozoficznych i Społecznych imienia Profesora Jana Szczepańskiego rozpoczęła się w dniu wczorajszym w Sali Sesyjnej Ratusza Miejskiego w Cieszynie.

Organizatorem debaty naukowej jest kilka podmiotów: Powiat Cieszyński, Miasto Cieszyn, Miasto Ustroń, Wydział Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny Uniwersytetu Łódzkiego, Centrum Pedagogiczne dla Polskiego Szkolnictwa Narodościowego w Czeskim Cieszynie, Stowarzyszenie Samorządowe Ziemi Cieszyńskiej, Stowarzyszenie Wspierania Edukacji Międzykulturowej oraz Kongres Polaków w Republice Czeskiej.

Po wystąpieniach okolicznościowych osób reprezentujących Organizatorów Szkoły: prof. zw. dr hab. Daniela Kadłubca – (Honorowy Rektor WSNFiS); Ireneusza Szarzeca (Burmistrz Miasta Ustroń); Ryszarda Macura (Burmistrz Miasta Cieszyna) oraz prof. dr hab. Zenona Gajdzicy (Dziekan Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach)wprowadzenia dokonał dr hab. Marek Rembierz, który zaprezentował książkę p.t. "W kręgu myśli Profesora Jana Szczepańskiego. Tom II".

Wykład inauguracyjny wygłosił prof. zw. dr hab. Jan Miodek: Nowe (stare) słowa współczesnej polszczyzny. W mistrzowskiej formie, stylistyce i treści mówił o tym, które z pojęć straciły swoje znaczenie na skutek przenikania do polskiej mowy kategorii pojęciowych z języka angielskiego lub też uzyskały zupełnie nowy sens np. "pochylać się", "kolektyw", "dinozaur", "dieta", "aplikacja", "destynacja", "dedykować", "adresować" czy "format".

Są takie jednostki leksykalne, które uzyskały nowe życie, jak np. projekt, kariera, bonus, kolektyw, a które stały się kalką semantyczną np. kiedy zamiast "tak" powiadamy - "dokładnie". Profesor wyjaśniał także etymologię takich słów, jak: "prekariat", "gimbus", "szkoła 2.0" czy "biblioteka 2.0".

Mój wykład dotyczył odsłony patologii w szkolnictwie wyższym. Przywołałem w nim także myśli prof. Jana Szczepańskiego, które pozwalają na prowadzenie w paradygmacie krytycznym badań środowiska akademickiego. Kiedy Szczepański pisał: "Obojętność jest grzechem", zwracał uwagę na to, że bycie świadkiem zła czyni taką osobę jego współsprawcą, jeżeli o nim milczy. Jednak nie ukrywał: "Trudna jest sytuacja moralna człowieka bezwzględnie prawego".

Jakże aktualną - w świetle wydarzeń oświatowych od 1999 r. - okazała się także i ta myśl J. Szczepańskiego: "I wśród socjologów są ludzie, którzy na żądanie władz są zdolni zeznać pod przysięgą, że wczoraj o północy świeciło słońce".

Kolejnym wykładowcą był prof. dr hab. Ryszard Koziołek - Prorektor ds. Kształcenia i Studentów Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach - który wygłosił referat na temat: "Przemocy krzywdzących słów - strategii obronnych". Językoznawca sformułował na wstępie pytanie: "Ko ma prawo do ustalenia znaczenia słów kogoś krzywdzących?" Wydawałoby się, że pomocna może być tu typologia wypowiedzi brytyjskiego językoznawcy i filozofa języka - Johna Langshaw'a Austin'a.

Profesor wykazał na przykładzie krzywdzącego osobę zdania: "Joanna Kowalska, syn Janusza i Mirosławy jest kobietą", że tego typu wypowiedź nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa. Natomiast jest to niewątpliwie wypowiedź performatywna, która w tym przypadku nie mieści się w kryteriach J. Austina dla tego typu sądów.

Na kolejnych przykładach mowy nienawiści profesor wykazał, że nie sposób jest nadążyć za językiem, który tak szybko się rozwija. Nie sprawdzają się modelowe kryteria do rozpoznawania toksycznej mocy wypowiadanych werbalnie lub pozasłownie sądów, gdyż mowa przemocy niesie z sobą groźbę spełnienia. Nie jest osadzona w konwencji społecznej, prawnej, religijnej, nie ma też świadków jej zaistnienia (np. napisy na murach, memy), nie ma też możliwości sprawdzenia, jakie intencje legły u podstaw jej zaistnienia oraz jakie są skutki jej rażenia.

Musimy zatem uczyć się rozpoznawania przemocy języka, rozpoznawać groźbę spełnienia, skoro "słowa są nawiedzone widmem zrealizowania". Profesor uczulał nas także na to, że przemoc musi mieć rynek swoich odbiorców, przestrzeń, w której się dobrze czuje. Zwrócił się do pedagogów, nauczycieli, rodziców i wychowawców, by nie sprzyjali zasadzie "że wszystko wolno", że nie ma dla wolności słowa żadnych granic. Publikując w dobrej wierze przykłady mowy nienawiści media oraz naukowcy stają się współsprawcami przemocy, gdyż przyczyniają się do jej reprodukcji, kopiowania, naśladownictwa.

Wolna Szkoła Nauk Filozoficznych i Społecznych im. Profesora Jana Szczepańskiego miała zaszczyt wysłuchania koncertu kapeli góralskiej z Ziemi Cieszyńskiej, którego każdy z utworów został poprzedzony znakomitą analizą etnologiczną i kulturową prof. Daniela Kadłubca.
Jutro dalszy ciąg obrad i warsztatów odbędzie się na terenie Stonawy, a więc już na ziemi Czeskiej Republiki. Poznamy dzięki temu m.in. przeobrażenia struktury narodościowej Zaolzia po II wojnie światowej oraz współczesne szkolnictwo na Zaolziu.

Z krajowych uniwersytetów przyjechali do Cieszyna tacy eksperci, jak ks. prof. Janusz Mariański, który powie nam o katolicyzmie polskim w procesie przemian, profesorowie z UŁ: Danuta Walczak-Duraj (>>Wykorzenienie<< z pracy w perspektywie postaw i zachowań etosowych") oraz Paweł Starosta ("Przynależność w dobie globalizacji"). Można pozazdrościć cieszynianom, że dzięki pograniczu mogą organizować inter-, i transdyscyplinarne debaty naukowe. To w Cieszynie można doświadczać uniwersalnej mocy pedagogiki międzykulturowej w najlepszym znaczeniu tego nurtu edukacji.







10 października 2016

Demokratyczny sofizmat polityki (w)edukacji


Kilkanaście lat temu przepracowałem jeden z sofizmatów rosyjskich studentów, którzy uczestniczyli w Londynie na konferencji naukowej poświęconej paradoksom w filozofii. Ich paradoks dotyczył uczenia się, ale równie dobrze jego przedmiotem może być także fenomen demokracji, patriotyzmu, moralności, itd., itd. Oto ten sofizmat:

 Im więcej masz praw,

tym więcej demokracji.

 Im więcej demokracji,

tym masz większy wpływ.

 A im większy masz wpływ,

tym mniej jest demokracji.

 A im mniej jest demokracji,

tym mniej masz praw,

 Im mniej masz praw,

tym mniej jest demokracji.

 To po co ci demokracja?



Dzisiaj rozpoczyna się akcja protestacyjna lewicowego, a więc także będącego w opozycji do rządu - Związku Nauczycielstwa Polskiego. Prezes Sławomir Broniarz niesłusznie został w TVP1 i w wywiadach pani minister Anny Zalewskiej określony jako polityk - w negatywnym tego słowa znaczeniu. Każdy szef związku branżowego w oświacie - czy nam się to podoba, czy nie - jest politykiem, bowiem jego powinnością jest ingerowanie w politykę władzy, która zagraża interesom jego "klientów", "podwładnych", interesariuszy - członków związku zawodowego.

Oczywiście, że S. Broniarz popiera akcje KOD-u, skoro w nich uczestniczył i jeśli miałby się z tego tłumaczyć, to właśnie przed tymi członkami ZNP, którzy KOD-u nie popierają. Kłamstwo ma krótki nogi. Prezes podaje nieprawdziwe informacje także w innym przypadku. Wprawdzie akcję ZNP popiera Stowarzyszenie Pedagogów Społecznie Zaangażowanych, ale nie ma ono nic wspólnego z Polską Akademią Nauk, co błędnie podaje w swoich komunikatach ZNP. Prezes Broniarz mógłby jednak w sposób bardziej odpowiedzialny komunikować się ze społeczeństwem unikając kłamstw.


Nauczyciele-związkowcy, a zapewne nie tylko oni, wyjdą na ulice polskich miast, by zaprotestować przeciwko socjotechnicznej manipulacji kolejnego rządu. Tym razem mają za sobą samowiedzę, samoświadomość tego, jak manipulowały środowiskiem nauczycielskim poprzednie władze Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

W odróżnieniu od wielu sygnatariuszy różnych pism, listów i wieców nie chcę i nie muszę niczego podpisywać. Moje publikacje i dokonania w oświacie i dla edukacji demokratycznej i humanistycznej są obecne w dyskursie naukowym i oświatowym, w doświadczeniach wielu nauczycieli, uczniów i ich rodziców.

Nie ma żadnych szans na podjęcie przez MEN kampanii dezawuującej znaczenie dzisiejszego protestu jako politycznego (w pejoratywnym sensie tego słowa), bo jeszcze tylko brakuje ocen typu - ... sprzecznego z interesem państwa, narodu, młodych pokoleń, większości Polaków itd., itd. To tylko dolewanie przysłowiowej oliwy do ognia.


Ten socjotechniczny i propagandowy manewr nie sprawdzi się już więcej w wykonaniu tak obecnego, jak i przyszłych rządów, gdyż nauczyciele mają już dość bycia traktowanymi przedmiotowo, jak meble, które kolejna ekipa rządząca usiłuje przestawiać, a może i zmieniać. Już niejeden minister "poległ" grożąc nauczycielom laską marszałkowską, ignorując prawidłowości psychologiczno-pedagogiczne procesów edukacyjnych, oszczędzając na niedoinwestowaniu edukacji i utrzymywaniu nauczycieli w stanie ustawicznej pauperyzacji.

Środowiska społeczne, oświatowe, akademickie będą zapewne dalej wyrażać sprzeciw wobec projektowanych przez władze zmian. Mamy już w przestrzeni publicznej Listy lub stanowiska czy uchwały na temat zapowiedzianej reformy:

- Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN;

- Rzecznika Praw Dziecka - Marka Michalaka,

- Sygnatariuszy protestu m.in. byłego wiceministra edukacji z PO - Macieja Jakubowskiego i b. pracowników IBE, którą poparło wielu szanowanych i cenionych także przeze mnie naukowców;

- Polonistów - językoznawców - literaturoznawców, w tym autorów dotychczasowych podręczników i programów szkolnych, doradców metodycznych itp.;

- Polskie Towarzystwo Pedagogiczne;

- Związek Nauczycielstwa Polskiego (domaga się wycofania likwidacji gimnazjów i rzetelnej debaty o problemach oświaty. „W przypadku zignorowania naszych postulatów nie wykluczamy żadnej formy protestu ze strajkiem włącznie”);

- Samorządowców i ich korporacji: Związek Miast Polskich; Unii Metropolii Miast Polskich;

- Federacji Stowarzyszeń Nauczycielskich;

- Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Nic nie pomoże wmawianie społeczeństwu, że odbyły się debaty, a teraz trwają konsultacje, z których wynika, że naród pragnie powrotu do ośmioletniej szkoły podstawowej. Konsultacje w sprawie reformy ustrojowej szkolnictwa, podobnie jak wcześniejsze debaty, były i są spełnieniem administracyjnego obowiązku, nie tylko tej władzy.

Od sierpnia ub. roku wiadomo, a pisałem o tym w blogu, z jakim programem politycznym prowadzona była kampania wyborcza. Upór jednak przy próbie realizacji rzekomo jednych obietnic przedwyborczych, a lekceważenie innych - przy świadomości, że nie jest się rządzącą formacją w imieniu wszystkich czy nawet większości Polaków - prowadzi tylko do eskalacji konfliktu.

Życzę Premier rządu, by dokonała dobrej zmiany. W niedzielę Premier Beata Szydło stwierdziła, że rząd jest zdecydowany przeprowadzić reformę oświatową. W każdym kraju system musi być reformowany, więc nie ma w tym nic nowego.

Nie jest natomiast prawdą, że ta reforma jest dobrze przygotowana. Pani minister (edukacji Anna) Zalewska przez cały rok konsultowała te założenia w różnych środowiskach związanych z oświatą" - powiedziała premier w wywiadzie dla TVP.

Chyba pani Premier nie wie, że przez kilka miesięcy - a nie przez cały rok - prowadzone były DEBATY (pozorowane, monologowe), a nie konsultacje, o czym wielokrotnie zapewniała sama minister edukacji. Chyba ktoś wprowadza w błąd Premier B. Szydło.

09 października 2016

Naukowa wspólnota uczących się


Z radością komunikuję, że w trakcie XXX Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN w Wiśle miała miejsce prezentacja książki jubileuszowej, której treść została poświęcona Letnim Szkołom pod kierownictwem prof. dr hab. Marii Dudzikowej. Od dwudziestu trzech lat pani Profesor współtworzy wraz z samorządem naukowców każdej Szkoły jej strukturę, program oraz pozyskuje kadry mistrzowskie do prowadzenia wykładów, warsztatów czy innych form zajęć naukoznawczych.

Książka powstała pod redakcją Ewy Bochno (Uniwersytet Zielonogórski) i Alicji Korzenieckiej–Bondar (Uniwersytet w Białymstoku) jako przejaw kapitału społecznego, wzajemnego wsparcie a przede wszystkim doceniania wartości i ważności Letniej Szkoły Młodych Pedagogów przy KNP PAN. Obszerny, bo liczący 540 stron tom pt. "NAUKOWA WSPÓLNOTA UCZĄCYCH SIĘ. XXX - lecie Letniej Szkoły Pedagogów przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN" opublikowało Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, zaś sfinansowały tę edycję ze swoich środków Wydziały Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku oraz Uniwersytetu Śląskiego.

Pani prof. Maria Dudzikowa przesłała Autorom podziękowania:

Szanowni i Drodzy Autorzy,
z wielkim wzruszeniem przyjęłam zarówno cała księgę jubileuszową (ponad 500 stron!) Naukowa wspólnota uczących się. XXX-lecie Letniej Szkoły Młodych Pedagogów przy KNP PAN (Wyd. UwB, Białystok: 2016) zredagowaną przez Ewę Bochno i Alicję Korzeniecką-Bondar, jak i każdy tekst z osobna. Niełatwo było tego rodzaju tom zredagować, niełatwo pisać do niego, tym bardziej, jeśli się jest cząstką tego, co składa się na LSMP, co stanowi o jej sile, i o niepowtarzalności w środowisku naukowym nie tylko pedagogów.

Dziękuję za trud i radość współtworzenia naszej Szkoły, dziękuję za wielkoduszny trud wzbogacenia własnym tekstem księgi z okazji XXX-lecia, dziękuję za piękne słowa, którymi mnie obdarowaliście (przesadnie jednak podnosząc moje zasługi).

Wszystkiego dobrego na dalsze lata, nam wszystkim Ludziom LSMP - Mistrzom i Uczniom! Wszelkiej pomyślności naszej ukochanej LSMP!!!
Z wdzięcznością i serdecznością, Wasza
Maria Dudzikowa

08 października 2016

Polskie Towarzystwo Pedagogiczne też oświadcza


Zostało opublikowane przez Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego Oświadczenie w sprawie planowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zmian w systemie oświaty, które zostało przedłożone na IX Ogólnopolskim Zjeździe Pedagogicznym w Białymstoku. Oto jego treść:

Oświata, jako jedna z form działalności ludzkiej, nie lubi dramatycznych zwrotów i szybkich zmian, gdyż jej podmiotem jest młody CZŁOWIEK, nie zawsze przygotowany na nagłe działania i nie zawsze rozumiejący cele i idee polityków. Szczególny interes dzieci i młodzieży, troska o jakość ich nauczania i wychowania wymagają takich reform oświatowych, które mają wystarczające merytoryczne uzasadnienie, wynikają z długofalowej strategii rozwoju edukacji oraz z uzgodnień ze środowiskami pracowników nauki, rodziców, nauczycieli i samorządów terytorialnych.

Polskie Towarzystwo Pedagogiczne z uwagą obserwuje to, co dzieje się w obszarze edukacji. Zmiany zainicjowane i realizowane przez Rząd mają cechy zdecydowania, ale charakteryzuje je też błyskawiczne tempo wdrażania. Z deklaracji i wypowiedzi polityków wynika, iż planowana reforma ustroju szkolnictwa w Polsce ma mieć przymiot ostateczności.

Obserwując wprowadzane deregulacje, z niepokojem pytamy o miejsce, jakie ma zająć DZIECKO w tym przedsięwzięciu, o jego dobro, o możliwości już dziś planowania przez niego nie tylko najbliższego roku, ale także przewidywania ścieżki edukacyjnego rozwoju. Nie potrafią mu w tym pomóc ani zdezorientowani rodzice, ani zatroskani o własną przyszłość nauczyciele.

Wyrażamy więc swoje poważne zaniepokojenie o dziś polskiego ucznia, o przyszłość polskiego dziecka. Apelujemy do polityków, by zwolnili tempo przedsięwziętych posunięć, by pozwolili sobie, uczniom, ich rodzicom i nauczycielom na chwilę refleksji, na oswojenie inicjatyw – niektórych być może i słusznych, ale wdrażanych zbyt szybko i nazbyt chaotycznie.

Przypomnijmy, że podmiotem szkoły jest przede wszystkim UCZEŃ, a jego odczucia, obawy i wątpliwości winny być cierpliwie tłumaczone i wyjaśniane ze wskazaniem przede wszystkim celu wprowadzanych deregulacji. To wymaga czasu. Nie żałujmy go przynajmniej najmłodszemu pokoleniu!

Białystok, 23 września 2016 r.

Jako uczestnik IX Zjazdu Pedagogicznego w Białymstoku podpisałem niniejsze Oświadczenie, a o ile dobrze pamiętam, to podpisy złożyło pod nim kilkuset akademików. Żadne media nim się nie zainteresowały, bo wśród sygnatariuszy nie było byłych ministrów edukacji, beneficjentów polityki oświatowej PO i PSL, nomenklatury związkowej, biznesmenów itp.

Opinie pedagogów-naukowców, którzy przez trzy dni referowali wyniki swoich badań, dyskutowali o roli kultury, wartości, socjalizacji politycznej nie są przedmiotem gry politycznych konfliktów i potyczek między partiami, związkami zawodowymi czy NGO z rządem. To nie jest treść dla tabloidów czy tabloidalnej polityki i graczy politycznych.

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN znajduje się na liście tzw. konsultantów społecznych projektów rozporządzeń i ustaw MEN. Do dnia dzisiejszego na adres Komitetu nie wpłynął żaden projekt ustawy o reformie oświatowej i związanych z nią rozporządzeń. Pani minister A. Zalewska pokazywała na konferencji prasowej grube pliki z kartą tytułową "Prawo Oświatowe", ale kto je widział, kto je czytał, kto wie, jaka jest w istocie proponowana zmiana?

Tak więc czekamy na materialne dowody w sprawie, a w międzyczasie protestować będą związkowcy z ZNP i działacze ruchów oraz partii politycznych. Uczeni nie zabiegają o władzę, więc mają czas, przynajmniej niektórzy, by dokonać analizy i podzielić się komentarzami do treści ustaw, a nie propagandowych wystąpień urzędników MEN. Nie słyszałem, żeby rozpoczęły się jakiekolwiek konsultacje społeczne.

Na stronie MEN stwierdza się:

Celem konsultacji publicznych jest uzyskanie informacji, opinii, uwag i wniosków, które pozwolą na podjęcie optymalnych decyzji. Konsultacje publiczne pozwalają na właściwe rozpoznanie potrzeb i interesów poszczególnych grup społecznych, przeanalizowanie problemu z różnych perspektyw, zaangażowanie obywateli w proces podejmowania decyzji, minimalizowanie ryzyka konfliktów i podjęcia niewłaściwych decyzji.

Czy wszyscy - poza rządzącymi - są przekonani, że już wiadomo, co się stanie i co zaistnieje, skoro jeszcze nie dysponujemy żadnym dokumentem prawnym i merytorycznym zapowiadanych reform? Chyba, że sygnatariusze cytowanego wczoraj dokumentu wiedzą już więcej, mają "przecieki" z MEN, widzieli ustalenia władzy, tylko nie mogą się nimi podzielić ze społeczeństwem?

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN otrzymał z MEN dopiero projekt rozporządzenia w sprawie... klasyfikacji zawodów szkolnictwa zawodowego. Pismo wystawiono z datą 31 sierpnia 2016 r. a do mnie jako przewodniczącego trafiło pocztą w dn. 5 października br. Zwrócono się do KNP PAN z prośbą o zgłaszanie uwag do tego projektu w nieprzekraczalnym terminie do dnia 30 września br.

My rzeczywiście żyjemy w teoretycznym państwie. Nadal?


07 października 2016

List protestacyjny wobec polityki reform ustrojowych w szkolnictwie








(źródło: FB_IMG_1474496657639.jpg)


Kilkudziesięciu naukowców - powiązanych w dużej części w ostatnich latach m.in. z podległym MEN Instytutem Badań Edukacyjnych - protestuje przeciwko założeniom reformy ustrojowej szkolnictwa w wydaniu minister Anny Zalewskiej. Nie ulega wątpliwości, że sygnatariusze prowadzili badania naukowe, oświatowe, diagnostyczne czy ewaluacyjne w różnym zakresie nad edukacją, toteż mogliby wspólnymi siłami wydać nowy raport o stanie kształcenia i wychowania w polskiej szkole. Nie są w tym osamotnieni.

Opublikowanie ich listu w dniu dzisiejszym przez "Gazetę Wyborczą" zostało poprzedzone materiałem publicystycznym w TVN24 - "Czarno na Białym". Wszystko to przygotowuje grunt pod zapowiedzianą na dzień 10 października br. akcją protestacyjną Związku Nauczycielstwa Polskiego. Po fali protestów obywateli przeciwko - rozpatrywanemu a wczoraj odrzuconemu przez Sejm - też obywatelskiemu projektowi ustawy antyaborcyjnej, mamy kolejny ruch oburzonych, zaniepokojonych czy niezadowolonych z tzw. "dobrej zmiany" w edukacji.


Paradoksalnie minister edukacji wykorzystała jako argument za likwidacją gimnazjów artykuł z kwartalnika "Edukacja" (wydawcą jest powyższy Instytut) raportującego - wcale nie najważniejsze czy kluczowe dla stanu naszej wiedzy o edukacji - wyniki badań. Żaden z zamieszczonych w tym periodyku tekstów tego nie uzasadnia.

Minister edukacji spotkała się w czerwcu br. z Komitetem Nauk Pedagogicznych PAN, który reprezentuje znacznie szersze gremium uczonych pedagogów, a nie ekonomistów, psychologów czy socjologów zainteresowanych biznesem edukacyjnym, ale też nie była zainteresowana kierowanymi do niej krytycznymi uwagami. Generalnie, można wyraźnie dostrzec, że władze PIS zachowują się w tym zakresie dokładnie tak samo, jak czyniły to ekipy MEN pod szyldem politycznym SLD, AWS, PO i PSL. Nie ma tu między nimi żadnej różnicy, poza politycznym woluntaryzmem.

Tak, jak wówczas lekceważono opinie naukowców, w tym także członków PAN (nawet minister edukacji z PO ośmieliła się wezwać na dywanik prezesa PAN, by wyrazić swoje oburzenie na naszą krytykę ówczesnej nonsensownej polityki zmian oświatowych), okazywano arogancję i potwierdzano ignorancję m.in. w przypadku tzw. obowiązku szkolnego sześciolatków, skandalicznego wdrażania w życie "darmowego" elementarza, tak też od kilku miesięcy postępuje Anna Zalewska.

Nie ma co się dziwić, że tym razem wyjdą na ulicę obok nauczycieli, także uczniowie i ich rodzice. Jeśli będzie padał deszcz, to też wezmą ze sobą parasolki. Sieci internetowe są rozgrzane listami otwartymi, protestami, w tym także demagogicznymi i ideologicznymi poglądami, które tylko dolewają oliwy do ognia. NIESTETY, LIKWIDACJA GIMNAZJÓW JEST BŁĘDEM PEDAGOGICZNYM, który - jeśli zostanie popełniony - będzie skutkował daleko poważniejszymi toksynami, niż obniżenie wieku obowiązku szkolnego naszych dzieci.

Błąd popełniają autorzy kolejnego Listu, będący przedstawicielami różnych dyscyplin, którzy popierali fatalne decyzje poprzednich rządów oraz wszyscy ministrowie rujnujący proces demokratyzacji szkolnictwa w Polsce (w tym ci, którzy mają w nazwie partii obywatelskość), a teraz delikatnie formułując krytykę proponują jedynie odsunięcie tej zmiany w czasie. TO JEST NIEKONSEKWENTNE, a częściowo (....-cenzura).

Jeżeli bowiem badacze uważają, a ja tak też sądzę, że nie należy likwidować gimnazjów pisząc: "Szczególnie niepokoi nas likwidacja gimnazjów, które po wielu latach ciężkiej pracy kadry nauczycielskiej i zaangażowania samorządów stały się ważnym elementem polskiej oświaty. Nie widzimy podstaw w wynikach badań naukowych dla tej decyzji", to ich wniosek o wydłużenie procesu konsultacji jest doprawdy absurdalny. Doskonale przecież wiedzą, że ta władza, podobnie jak i część z twórców poprzednich rozwiązań, nie zmieni swojego zamysłu, bo to by ją kompromitowało.

Oto jeden z licznych komentarzy pod n/w Listem:


Mamy zatem ofertę współkonstruowania przez najbliższy rok, a może i dwa lata czegoś, co wcale nie ma służyć przekonywaniu ministerialnych polityków, bo oni wcale tego sobie nie życzą, tylko ma powiększać zakres i skalę realnej opozycji wobec rządu. Edukacja ponownie staje się środkiem do politycznej wojny, do podtrzymywania podziałów, które były wygodne poprzednikom i będą sprzyjać obecnie rządzącym. EDUKACJA NIE JEST W POLSCE DOBREM WSPÓLNYM.

A oto treść tego Listu:

Szanowna Pani Minister,

My, niżej podpisani naukowcy zajmujący się badaniami edukacyjnymi, jesteśmy świadomi, że nasz system edukacji wymaga doskonalenia. Równocześnie z niepokojem zauważamy, że wprowadzane przez Panią Minister zmiany mają rewolucyjny charakter i dotyczą elementów systemu, które w świetle wyników badań naukowych nie wymagają tak drastycznych przeobrażeń.

Szczególnie niepokoi nas likwidacja gimnazjów, które po wielu latach ciężkiej pracy kadry nauczycielskiej i zaangażowania samorządów stały się ważnym elementem polskiej oświaty. Nie widzimy podstaw w wynikach badań naukowych dla tej decyzji. Wydłużenie jednolitego kształcenia ogólnego o rok szło w Polsce w parze z niespotykanym gdzie indziej na świecie spadkiem liczby uczniów o niskich osiągnięciach w zakresie czytania.

Biorąc pod uwagę wyniki badań międzynarodowych jest bardzo duże ryzyko, że likwidacja gimnazjów, a przede wszystkim ograniczenie okresu kształcenia ogólnego o jeden rok, negatywnie wpłynie na poziom umiejętności uczniów i zmniejszy szanse kontynuowania kształcenia dla wielu z nich. Z przykrością czytamy, że proponowana likwidacja gimnazjów argumentowana jest wynikami badań. Wielu z nas prowadziło lub uczestniczyło w tych badaniach i z niepokojem obserwujemy, jak ich wyniki są jednostronnie interpretowane.

Szanowna Pani Minister, apelujemy, aby powstrzymała Pani zbyt szybki i rewolucyjny proces zmian w polskiej edukacji. Nasi uczniowie posiadają umiejętności wyróżniające ich w Europie i na świecie. Nie wolno tego potencjału zmarnować gwałtownymi reformami. Prosimy o adekwatny czas na debatę włączającą szerokie środowiska naukowe w dyskusję o przyszłości polskiej edukacji.

Apelujemy o uwzględnienie wyników badań naukowych i głosów ekspertów przy planowaniu przyszłych przekształceń. Prosimy o wystarczająco długi, demokratyczny proces konsultacji, w którym znajdzie się czas na wspólne zastanowienie się, w jakim kierunku stopniowo i ewolucyjnie zmieniać polskie szkoły.

Wśród badaczy polskiej oświaty istnieje daleko idąca zgoda co do głównych kierunków niezbędnych zmian. Z polskich i międzynarodowych badań naukowych wiemy, że polscy uczniowie potrzebują wzmocnienia kompetencji społecznych, cyfrowych i językowych. Wiemy, że należy wprowadzić mechanizmy pozytywnej selekcji do zawodu i poprawiać kształcenie nauczycieli.

Wiemy też, że ważnym wyzwaniem jest umocnienie funkcji wychowawczej szkoły. W naszej opinii proponowane reformy nie dotykają tych kwestii, a radykalność i tempo wprowadzanych zmian oznaczają wieloletni organizacyjny zamęt w oświacie. Jesteśmy przekonani, że polska szkoła wymaga doskonalenia i chcemy o tym z Panią rozmawiać.

Rozwojowi oświaty nie sprzyja krótki proces konsultacji i argumentowanie zmian stronniczo interpretowanymi wynikami badań. Apelujemy o powrót do debaty. Z naszej strony oferujemy wzbogacenie dyskusji o argumenty wywiedzione z rzetelnie interpretowanych wyników badań naukowych.

Z poważaniem,

[tytuły, nazwiska i afiliacje naukowców, którzy poparli apel znajdują się w porządku alfabetycznym)

dr hab. Lucyna Bakiera, Instytut Psychologii UAM Poznań
prof. UZ dr hab. Jarosław Bąbka, Uniwersytet Zielonogórski
dr hab. Hanna Bednarek, prof. Uniwersytetu SWPS
dr Sylwia Bedyńska, Dyrektor Instytutu Podstaw Psychologii, Uniwersytet SWPS
prof. zw. dr hab. Anna Izabela Brzezińska, Instytut Psychologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; b.członek Rady Naukowej IBE;
dr Anna Weronika Brzezińska, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM w Poznaniu
dr Grażyna Bukowska, Wydział Nauk Ekonomicznych, Uniwersytet Warszawski
dr Paweł Bukowski, Centre for Economic Performance, London School of Economics and Political Science
dr Izabela Czerniejewska, Centrum Badań Migracyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
prof. dr hab. Maria Deptuła, Wydział Pedagogiki i Psychologii, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy
dr hab. Roman Dolata, prof. nadzw. Uniwersytetu Warszawskiego; członek Rady Naukowej IBE;
prof. dr hab. Ewa Filipiak, Dyrektor Instytutu Pedagogiki, Wydział Pedagogiki i Psychologii, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy
dr hab. Jacek Haman, Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego
dr hab. Mikołaj Herbst, Uniwersytet Warszawski, Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych
dr Jan Herczyński, Instytut Badań Edukacyjnych
dr Maciej Jakubowski, Wydział Nauk Ekonomicznych, Uniwersytet Warszawski, b. wiceminister edukacji (w okresie 2012-2014, a więc rządu PO-PSL);
dr hab. Aleksandra Jasielska, Instytut Psychologii UAM;
dr Antoni J. Jeżowski, prof. nadzw. PWSZ w Głogowie;
dr Barbara Kaczorowska, Wydział Sztuk Pięknych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu;
dr Alina Kalinowska, Katedra Wczesnej Edukacji, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski;
dr Leszek Karczewski, adiunkt w Instytucie Kultury Współczesnej UŁ, kierownik Działu Edukacji Muzeum Sztuki w Łodzi;
prof. zw. dr hab. Dorota Klus-Stańska, Kierownik Zakładu Badań nad Dzieciństwem i Szkołą, Wydział Nauk Społecznych, Uniwersytet Gdański;
prof. Krzysztof Konarzewski, Wszechnica Świętokrzyska w Kielcach; b. dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej; b.członek Rady Naukowej IBE;
dr hab. Ewa Kubiak-Szymborska, prof. UKW Wydział Pedagogiki i Psychologii;
dr Paweł Kubicki, Instytut Gospodarstwa Społecznego, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie;
Piotr Lewandowski, ekonomista, prezes i współzałożyciel Fundacji Naukowej Instytut Badań Strukturalnych;
prof. dr hab. Wiesława Limont, Wydział Sztuk Pięknych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika;
dr Maciej Lis, Instytut Badań Strukturalnych;
dr Iga Magda, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie;
mgr Przemysław Majkut, socjolog w specjalizacji Badania Społeczne i Analiza Danych oraz filozof - Instytut Socjologii, Uniwersytet Jagielloński;
prof. dr hab. Zbigniew Marciniak, Instytut Matematyki, Uniwersytet Warszawski (b. wiceminister edukacji (PO), członek Rady Naukowej IBE;
dr Łukasz Marć, adiunkt w Akademii Finansów i Biznesu Vistula, Warszawa, Research Fellow w Overseas Development Institute, Londyn;
dr hab. Grzegorz Mazurkiewicz, Zakład Zarządzania w Edukacji, Instytut Spraw Publicznych oraz Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej, Uniwersytet Jagielloński; członek Rady Naukowej IBE;
prof. zw. dr hab. Maria Mendel, Instytut Pedagogiki, Wydział Nauk Społecznych, Uniwersytet Gdański;
dr hab. Henryk Mizerek, prof. UWM, Uniwersytet Warmińsko - Mazurski w Olsztynie, Wydział Nauk Społecznych;
dr Barbara Murawska, prodziekan Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego;
mgr Marek Muszyński, Instytut Socjologii, Uniwersytet Jagielloński;
dr hab. Michał Myck, Fundacja Centrum Analiz Ekonomicznych, CenEA;
dr hab. Krzysztof Ostaszewski, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie;
dr Marta Jadwiga Pietrusińska, Wydział Pedagogiczny, Uniwersytet Warszawski;
prof. Tadeusz Pilch, przewodniczący Ruchu Pedagogów Społecznie Zaangażowanych, Członek Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN;
dr Agnieszka Pisarska, Pracownia Profilaktyki Młodzieżowej "Pro-M", Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie;
dr hab. Jacek Pyżalski, prof. UAM, Zakład Specjalnych Potrzeb Edukacyjnych, Wydział Studiów Edukacyjnych, Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu;
dr Przemysław Sadura, Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego;
mgr Kamil Sijko, psycholog, psycholog, b. asystent w Zespole Wczesnej Edukacji;
dr Michał Sitek, Zastępca dyrektora ds. badawczych i wdrożeń; członek Rady Naukowej Instytutu Badań Edukacyjnych;
dr hab. Hanna Solarczyk-Szwec, Uniwersyteckie Centrum Edukacji Całożyciowej i Walidacji, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu;
dr Izabela Symonowicz-Jabłońska, Katedra Pedagogiki Szkolnej, Wydział Nauk pedagogicznych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu;
dr Henryk Szaleniec emerytowany adiunkt Instytut Badań Edukacyjnych w Warszawie;
dr hab. prof. UW Urszula Sztanderska, Wydział Nauk Ekonomicznych, Uniwersytet Warszawski; członek Rady Naukowej IBE;
dr Bartłomiej Walczak, Uniwersytet Warszawski oraz Södertörn University;
dr Agnieszka Walendzik-Ostrowska, Wszechnica Świętokrzyska, Kielce;
dr hab. Barbara Weigl, prof. Akademii Pedagogiki Specjalnej im Marii Grzegorzewskiej w Warszawie;
dr Dorota Wiśniewska – Juszczak, Instytut Psychologii Społecznej, Uniwersytet SWPS;
prof. dr hab. med. Barbara Woynarowska , Wydział Pedagogiczny Uniwersytet Warszawski;
dr n. hum. Magdalena Woynarowska-Sołdan, Warszawski Uniwersytet Medyczny;
dr Agata Zabłocka, Wydział Psychologii, Uniwersytet SWPS;
dr Małgorzata Zabłocka, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz;
mgr Przemysław Ziółkowski, Wyższa Szkoła Gospodarki w Bydgoszczy, b. ekspert MEN i IBE od 2012 r.


Już ZNP wykorzystało protest naukowców do swojej akcji. Tak oto część sygnatariuszy powyższego listu, która służyła destrukcyjnej polityce MEN w poprzednich latach, obecnie protestuje przeciwko "karmiącej" ich tak niedawno instytucji. Uczeni w partyjnej i związkowej wojnie polsko-polskiej niczego dobrego nie osiągną. Internauci szybko reagują. A przecież - jak pisał Sergiusz Hessen - nauka ma służyć wolności, oświeceniu, emancypacji, a nie tej czy innej władzy, która jest poza kontrolą społeczną.


06 października 2016

Poseł PO w trosce o słowackich docentów


Urszula Augustyn - dziennikarka, która została włączona przez premier Ewę Kopacz jako jej pełnomocnik do Ministerstwa Edukacji Narodowej, by zatroszczyła się, w minionej kadencji Sejmu o bezpieczeństwo w szkołach, postanowiła w tej kadencji złożyć interpelację w sprawie stopni i tytułów naukowych uzyskanych przez Polaków w Republice Słowackiej. Czyżby spóźniony refleks czy może troska o wielu oszustów, pseudonaukowców, którzy bez względu na miejsce zatrudnienia wprowadzają w błąd rektorów i dziekanów twierdząc, że mają habilitacje z dyscypliny naukowej, chociaż jest wprost przeciwnie?

Pani poseł reprezentuje okręg wyborczy w Tarnowie. Przez ostatnich osiem lat nie interesowała się realizacją umowy między Polską a Słowacją w sprawie uznawalności stopni i tytułów naukowych. Któż to tak lobbował w ostatnich miesiącach w biurze poseł PO, że nagle zainteresowała się tym, co jej formacja polityczna - Platforma Obywatelska - umacniała, a mianowicie turystykę habilitacyjną?

Interpelacja p. poseł U. Augustyn wpłynęła w dniu 1 czerwca 2016 r. i dotyczy istotnych kwestii:

W związku z podpisanym przez Pana Ministra w dniu 16 marca 2016 r. aneksem do międzynarodowej umowy zawartej pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Republiką Słowacką w 2005 r. o uznawalności równoważności stopni i tytułów naukowych, w imieniu przedstawicieli polskiej nauki, którzy - zgodnie z tą umową - uzyskali stopnie i tytuły naukowe przed dniem wejścia w życie wspomnianego aneksu do umowy, zwracam się do Pana Ministra z prośbą o odpowiedź na następujące pytania:

1. Czy podpisana w dniu 16 marca 2016 r. przez Pana Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego umowa z ambasadorem Słowacji w sprawie uznawalności wykształcenia posiada taką samą moc prawną jak umowa podpisana w 2005 r. pomiędzy Rządem Polski i Republiki Słowackiej?

2. Czy stopnie i tytuły naukowe uzyskane przez Polaków w Republice Słowackiej w okresie pomiędzy zawarciem międzynarodowej umowy w 2005 r. między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Słowacką a wejściem w życie nowej umowy - potwierdzone zaświadczeniem Polskiego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego o równoważności stopni i tytułów naukowych - zachowają swoją moc prawną?

3. Czy po wejściu w życie nowej umowy:
a. nostryfikacja dotychczas uzyskanych tytułów i stopni naukowych w Słowacji będzie bezpodstawna i niezgodna z prawem?

b. osoby z tytułami i stopniami naukowymi uzyskanymi w Republice Słowackiej i potwierdzone zaświadczeniem MNiSW o równoważności tytułów i stopni naukowych będą nadal zaliczane do minimum kadrowego w obszarze wiedzy, który potwierdza zaświadczenie MNiSW?

c. osoby - jak wyżej - będą mogły kierować pracami naukowymi i badawczymi doktorantów, magistrów, licencjatów?

d. osoby - jak w pkt b) - będą mogły pełnić wszystkie funkcje uczelniane na równi z osobami, które uzyskały swoje tytuły i stopnie naukowe w Polsce i w innych państwach UE, jak: Rektor, Dziekan Wydziału, Dyrektor Instytutu, itp.?

e. osoby - jak w pkt b) - będą mogły nadal wchodzić w skład Centralnej Komisji ds. Tytułów i Stopni Naukowych, Polskiej Komisji Akredytacyjnej i innych Agend MNiSW?

4. Jaka jest perspektywa dostosowania polskiego szkolnictwa wyższego do standardów innych państw członkowskich Unii Europejskiej?


W dn. 23 czerwca wpłynęła odpowiedź Aleksandra Bobko - sekretarza stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Warto ją tu przytoczyć, by zainteresowani także z innych powiatów czy województw mieli stosowne wyjaśnienie.


Szanowny Panie Marszałku,
w odpowiedzi na interpelację poseł Urszuli Augustyn (nr 3792 z dnia 9 czerwca br.) w sprawie tzw. stopni i tytułów naukowych uzyskanych w Republice Słowackiej, pragnę przedstawić następujące wyjaśnienia.

Podpisana w dniu 16 marca br. Umowa między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Słowackiej o zmianie umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Słowackiej o wzajemnym uznawaniu okresów studiów oraz równoważności dokumentów o wykształceniu i nadaniu stopni i tytułów uzyskanych w Rzeczypospolitej Polskiej i Republice Słowackiej, sporządzonej w Warszawie dnia 18 lipca 2005 r. (weszła w życie dnia 1 czerwca br.) ma taką samą moc prawną jak umowa podpisana w 2005 r.

Ww. Umowa wprowadziła zmiany do umowy z 2005 r. W związku z tym, od dnia 1 czerwca br. wzajemne uznawanie dokumentów o nadaniu stopni naukowych, wydanych w Polsce i na Słowacji, jest ograniczone do poziomu stopnia naukowego „doktor” lub „doktor sztuki” (tytuł docenta i profesora nie jest już uznawany automatycznie za równoważny z polskim odpowiednikiem). Dyplomy nadające stopnie i tytuły naukowe, wydane na Słowacji do dnia 31 maja br., są nadal uznawane za równoważne z odpowiednimi polskimi stopniami lub tytułami naukowym na podstawie Umowy o wzajemnym uznawaniu okresów studiów oraz równoważności dokumentów o wykształceniu i nadaniu stopni i tytułów uzyskanych w Rzeczypospolitej Polskiej i Republice Słowackiej, sporządzonej w Warszawie dnia 18 lipca 2005 r. (M.P. z 2006 r. Nr 14, poz. 187).

Stosowana jest tzw. zasada praw nabytych. Od dnia 1 czerwca 2016 r. stopień naukowy doktor vied uzyskany na Słowacji jest uznawany za równoważny z odpowiednim polskim stopniem naukowym na podstawie art. 24 ust 1 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz. U. z 2014 r. poz. 1852 oraz z 2015 r. poz. 249), natomiast osoby, które w słowackiej uczelni uzyskały tytuł naukowo-pedagogiczny „docent”, mogą nabyć uprawnienia równoważne uprawnieniom wynikającym z posiadania stopnia doktora habilitowanego w trybie przewidzianym w art. 21a ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz stopniach i tytule w zakresie sztuki.

Uznanie stopnia uzyskanego w Republice Słowackiej za równoważny ze stopniem otrzymanym w Rzeczypospolitej Polskiej skutkuje nabyciem tożsamych uprawnień przewidzianych w ustawie z dnia 27 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz. U. z 2012 r., poz. 572, z późn.) oraz ustawie z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki obejmujących:

• tworzenie minimum kadrowego;

• opiekę naukową studentów;

• promotorstwo i recenzowanie w postępowaniach awansowych (w przypadku równoważności stopnia doktora habilitowanego);

• ubieganie się o pełnienie funkcji organu jednoosobowego uczelni lub uczestnictwo w organach kolegialnych uczelni;

• ubieganie się o członkostwo w organach przewidzianych w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym, tj.: Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Polskiej Komisji Akredytacyjnej.

Jednocześnie pragniemy wyjaśnić, iż nie ma unijnych regulacji dotyczących organizacji szkolnictwa wyższego. Kwestie te leżą w gestii każdego państwa członkowskiego. Ponadto należy podkreślić, że Polska od początku uczestniczyła w tzw. Procesie Bolońskim i obecnie należy do Europejskiego Obszaru Szkolnictwa Wyższego (EOSW).


Jakoś żaden poseł nie raczył zapytać MNiSW o to:

- Na jakiej podstawie prawnej wicedyrektor jednego z departamentów tego resortu wydawała niezgodnie z zapisem w treści dyplomów słowackich decyzję o równoważności rzekomej habilitacji z kierunku kształcenia jako odpowiadającej dyscyplinie naukowej?

- Na jakiej podstawie osoba z tytułem docenta pracy socjalnej była uznawana przez urzędnika resortu w jednym przypadku jako socjolog, w innym z tym samym słowackim tytułem - jako pedagog społeczny, a jeszcze u innego - jako psycholog?

- Na jakiej podstawie osoba z tytułem docenta "teoria wychowanie religijnego" (uzyskiwana na Wydziałach Teologicznych i odpowiadająca katechetyce) była uznawana przez nią jako tożsama z pedagogiką? Czyżby wszyscy teolodzy w zakresie katechetyki, którzy habilitowali się w Polsce, powinni być per analogiam uznani za pedagogów? A może każdy pedagog jest katechetą?

- Co zamierza uczynić MNiSW w sprawie tych nauczycieli akademickich, którzy ukrywają w bazie danych swoją habilitację na Słowacji przedstawiając w uczelnianych wnioskach (np. w sprawach zatrudnienia czy awansu) sprzeczne z prawdą dane o swoim stopniu naukowym?

- Jak to jest możliwe, że docenci, którzy nie posiadają podoktorskiego dorobku naukowego, nadal uczestniczą w organie kontrolnym, jakim jest Polska Komisja Akredytacyjna, by oceniać uniwersyteckie kadry i jakość kształcenia? Czyj interes reprezentują w PKA?

- Jak długo MNiSW oraz PKA, bo nie wspomnę tu o rektorach niektórych uniwersytetów, będą przymykać oczy na osoby, które uzyskały stopień naukowy doktora na Węgrzech czy w Bułgarii (tam nie ma habilitacji!) jako rzekomo doktorów habilitowanych? Może jednak powiadomią prokuraturę o tym, że pracownicy z węgierskim czy bułgarskim stopniem doktora (kandydat nauk - CSc) recenzują i promują doktoraty naszych akademików na czołowych uniwersytetach w Polsce?