08 czerwca 2022

"Traktat o przemijaniu" autorstwa profesora Stanisława Leona Popka

 


Psycholog twórczości, emerytowany profesor zwyczajny Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie - Stanisław Leon Popek (ur.1936) opublikował nakładem Związku Literatów Polskich - (Oddział w Lublinie) wybór poezji pod wspólnym tytułem "Traktat o przemijaniu". 

Autorem nadzwyczaj pięknego projektu okładki tomu i ilustracji do wierszy jest Artur Popek. Najstarszy utwór w tym zbiorze jest z grudnia 1988 roku, zaś najnowszy z grudnia 2021 roku. Jest to niewątpliwie czas przemijania poprzedniego ustroju politycznego, który pozbawiał wiele istnień ludzkich szans na godne życie, rozwój i samostanowienie oraz okres przemian społecznych, kulturowych aż po śmiercionośną pandemię Koronawirusa. 

Homo sovieticus jednak nie zniknął, czego jesteśmy świadkami nie tylko w związku z wojną na Ukrainie, ale także tą, która tkwi w człowieku żądnym władzy. Jak pisał Erich Fromm - wojna jest w nas. Ukojeniem dla wielu od jazgotu świata Zło-Bytu jest cisza, samotność chaosu myślenia, by ratować własną duszę i czystość umysłu przed możliwym uśpieniem własnego sumienia, wierności czy zanikiem przesłania miłości.     

Poezja S. Popka jest pełna miłości, troski o piękno życia, którego naturalnym komponentem jest zamykająca je żelazna furta wiecznego milczenia. Wszystkie wiersze łączy pamięć o tych bliskich, którzy odeszli, jak i zaduma nad ludzką egzystencją. Każdy utwór oddaje bolesne doznanie straty, która uruchamiała czucia niemalże wszystkich zmysłów, ale i poczucie bezradności, niepokojące myśli oraz jakże potrzebne chwile wspomnień. 

Są w tym zbiorze utwory poświęcone pamięci o wybitnych postaciach w dziejach polskiej kultury: "Pamięci Wyspiańskiego", "Na śmierć Jana Pawła II", "Wernisaż pamięci" poświęcony kompozytorowi Wojciechowi Kilarowi czy malarzowi Konradowi Szurowskiemu.       

Życie i umieranie 

biegną równolegle

od chwili poczęcia 

aż do tego tchnienia

co to ostatni styk czyni... (s.14).

Psycholog dzieli się głębią osobistej refleksji nad fenomenami ludzkiej psychiki, nieuchwytnymi zjawiskami życia duchowego, które na szczęście zachowują swoją tajemnicę przed zakorzenionym w paradygmacie badań empirycznych wścibstwem uczonych usiłujących przeprowadzić pomiar niepodatnych na operacjonalizację tworów ludzkiej wyobraźni. 

Od czasów Platona

błąka się pytanie, 

jak majaki senne 

- co to jest dusza? 

Nieokreślony twór wyobraźni,

albo dzieło Pana?!(s.11)

Zapewne wielu z nas nie może pogodzić się z odejściem tych, których kochało, znało, szanowało, ceniło, spotykało, doświadczając ich obecności i wartości współżycia. Być może ktoś zadał sobie to pytanie:

I co to za świat!

Jak żyć w takim świecie,

gdy na każdym kroku

czyha zaraza i śmierć, 

tak jak przed laty

dżuma i cholera? (s.8).

    Nie jest łatwo żyć z myślą o wspólnych dokonaniach, spotkaniach, podróżach czy uroczystościach z udziałem tych, których byt został nagle zdmuchnięty jak świeca, pozostawiając bliskich w cierpieniu, bólu i rozpaczy. Doświadczamy wówczas nicości skrywającej tajemnice drugiego życia, bytu i niebytu, która pozostawia nas w osamotnieniu, zanurzając w ciszy własnych myśli, migotających zdarzeń i obrazów.     

Jeszcze nie przebrzmiały słowa: 

Witaj

A już żegnasz się

z tym co ukochałeś,

bo trwanie tutaj

tylko mgnieniem jest,

pyłkiem,

co go wiatr unosi

w przeszłość... (s.15).    

    Poeta utrwalił bezmiar człowieczej nicości w wyniku niespodziewanego zatrzymania przez sędziego czasu, który każdy z nas wypełnia swoją aktywnością. Autor pamięta nie tylko o istotach ludzkich, ale także o swoim starym przyjacielu - psie, skoro: 

Pozostały tylko dwa wytarte barłogi.

Wybierasz zapach psiej sierści.

Przez chwilę

nie jesteś sam...  (s.51).

    Warto sięgnąć do tomu melancholijnych wspomnień, malowanych poruszającym pięknem myśli, odczuć, barwnymi metaforami. Każdy z wierszy niesie z sobą głębię wzruszeń, westchnień i zbliżeń pamięci o kruchości ludzkiego życia, zaś całość wieńczy wyznanie umiłowania własnej Ojczyzny:

Na naszym grobowcu

Jeszcze nie zamieszkanym,

Ktoś zapalił kaganek pamięci,

Tak na wszelki wypadek

I złożył kwiaty, to Ojczyzna,

Największa kruchość trwania. (s.68) 

    Wiersz Stanisława L. Popka pt. Moja Ojczyzna poleciłbym autorom podręczników do języka polskiego. Napisany w czerwcu 2014 roku jest zarazem świadectwem sytuacji w naszym kraju, w którym (...) 

człowiek człowiekowi wilkiem, 

bo każdy z osobna

buduje własną Wieżę Babel (s.72).

    Na przekór własnym niepokojom, lękom, myślom czy wspomnieniom można być spokojnym o czas, zakres i głębię przemijania, które dzięki poezji, ale i jakości życia nie zamyka czyjejś historii życia w niepamięci. Dobrze, że Profesor-poeta uświadamia nam ów paradoks życia, którym jest (...) 

to odliczanie

coraz to szybciej,

i szybciej,

aż czas

zawiesi twoją historię 

w nieprzewidzianej chwili,

i tylko spadająca gwiazda

zakreśli

ostatni wymiar (s.75).

 Może jeszcze ktoś zdąży zadośćuczynić innym, by zabrać ze sobą z tej ziemskiej wędrówki to, co było przejawem jej/jego DOBRA, PRAWDY i PIĘKNA.  Niewątpliwie talent, wiedza i dokonania nie zaginą w bezmiarze nicości tego świata.   


06 czerwca 2022

To jednak studentka z UKW w Bydgoszczy naruszyła prawo

 

 

Piszę o tym bez ujawniania nazwiska osoby przestępczej, traktując wpis jako ostrzeżenie. Naukowcy korzystający z portalu ACADEMIA będą wiedzieli, o kogo chodzi. Otóż rzecz dotyczy zamieszczenia w tym portalu podręcznika akademickiego "Pedagogika", który został opublikowany przez Wydawnictwo Naukowe PWN pod redakcją Zbigniewa Kwiecińskiego i moją. Podręcznik jest nadal aktualny, gdyż jego nowa wersja z 2019 roku nie zawiera wielu rozpraw z I wydania. Obie edycje mają się dopełniać, a ostatnia odsłania uaktualnienie treści niektórych rozdziałów, a nawet całkowite ich przepracowanie.




Niektórym wydaje się, że jak już zakupili lub nielegalnie ściągnęli wersję elektroniczą (e-book), to mogą z nią uczynić, co im się tylko żywnie podoba. Otóż, prawdopodobnie studentka UKW ośmieliła się zamieścić podręcznik, mimo iż Wydawca nikomu na to nie zezwolił. Naruszyła w ten sposób prawa własności wydawniczej i intelektualnej. 

Powiadomione o tym Wydawnictwo zareagowało natychmiast, kierując do akademickiej instytucji pismo, iż jeśli natychmiast nie wycofa tego dzieła z portalu, to czeka ją postępowanie karne. Trochę dziwię się, że osoby czerpiące bezpłatnie korzyść z tak udostępnionej monografii, nie zareagowały i nie powiadomiły o tym wydawcy lub redaktorów tomu.

Faktem jest, że po zakupieniu dowolnej książki możemy ją udostępnić komukolwiek. Mamy w kraju nawet związaną z tym, a bardzo pożyteczną akcję, by w miejscach publicznych pozostawić książkę innym, jeśli nie chcemy jej już trzymać we własnych zbiorach. Sam pozostawiam wiele książek w takich miejscach czy dziele się nimi z moimi współpracownikami. 

Natomiast nie mogę akceptować sytuacji, w wyniku której ktoś upowszechnia książkę będącą w bieżącej sprzedaży, gdyż w ten sposób pozbawia się jej autorów (także spadkobierców już zmarłych naukowców) skromnych dochodów. Na początku transformacji mieliśmy w kraju kampanię przeciwko kopiowaniu płyt, utworów muzycznych, potem programów komputerowych. Teraz powinniśmy reagować na tego typu naruszanie praw autorskich i wydawniczych. 

       

 

05 czerwca 2022

O tożsamości pedagogiki współczesnej przed Zjazdem Pedagogicznym w Poznaniu

  


 

Najnowsza publikacja Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu pod powyższym tytułem częściowo nawiązuje do przewodniej idei Zjazdu Pedagogicznego w Rembertowie w 1992 roku. To tylko pokazuje, że o tożsamość dyscypliny naukowej trzeba troszczyć się codziennie, co miesiąc, co rok, co kilkadziesiąt lat, gdyż jest ona - wbrew przekonanym o  osiągnięciu optymalnego stanu rozwoju -  in statut nascendi. Znakomicie, że profesorowie WESE UAM podjęli ten problem, dla którego impulsem była uroczystość 25-lecia tej jednostki uczelnianej. 

Monografia zbiorowa pod redakcją Agnieszki Cybal-Michalskiej, Agnieszki Gromkowskiej-Melosik, Kingi Kuszak, Małgorzaty Piorunek i Waldemara Segieta została perfekcyjnie przygotowana we wszystkich zakresach: merytorycznym, edytorskim i estetycznym. Pięknie wydany w nietypowym formacie tom zawiera rozprawy, które były przygotowane jeszcze przed pandemią. Redaktorom zależało jednak na tym, by zostały one przygotowane do druku w jak najlepszej jakości. 

Odmówiłem udziału w Jubileuszu WSE UAM, toteż tym bardziej cieszę się, że ten tom został wydany z interesującymi referatami, które pozwalają skupić się na podjętych przez ich autorów zagadnieniach. Nie straciły one bowiem w żadnej mierze na aktualności. Przewiduję, że tegoroczny XI Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny w Poznaniu będzie znakomitą okazją do nawiązania właśnie do treści także zawartych w tym tomie rozpraw. Jego autorzy są bowiem także kierującymi sekcjami problemowymi. Gorąco zatem polecam zapoznanie się z treścią ich studiów i analiz. 

Tom o tożsamości pedagogiki zawiera artykuły byłych i obecnych członków Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, co nie jest bez znaczenia dla dostrzeżenia ich metarefleksyjnego podejścia do stanu polskiej pedagogiki w jej różnych kontekstach, wymiarach czy zakresach problemowych. Można porównać referaty sprzed 30 lat z najnowszą treścią wypowiedzi, by przekonać się, jak skomplikowane są nie tylko procesy, wydarzenia, idee, teorie czy praktyki pedagogiczne, ale także losy ich kreatorów.

Publikację recenzował profesor Andrzej Radziewicz-Winnicki jako jeden z najważniejszych twórców współczesnej pedagogiki społecznej i stworzonej przez siebie szkoły  naukowej w Uniwersytecie Śląskim, którą kontynuują jego Uczniowie/Współpracownicy. W zbiorze zdecydowanie przeważają teksty profesorów najbardziej znaczącego w akademickiej pedagogice Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM, który od szeregu lat promuje najwięcej kadr naukowych dla naszej dyscypliny, wydaje też najwięcej periodyków naukowych oraz chyba też monografii naukowych. 

Autorami są najbardziej znaczące w polskiej pedagogice przełomu socjalistyczno-kapitalistycznego z tego środowiska, byli i obecni dziekani, dyrektorzy instytutów i zakładów, co znakomicie odzwierciedla stan przemian, które są naturalnym procesem w rozwoju każdej nauki i jej subdyscyplin oraz dokonań praktycznych. Wśród zaproszonych do tego tomu autorów spoza WSE AUM są byli i obecni wiceprzewodniczący KNP PAN: Barbara Kromolicka (US), Stefan M. Kwiatkowski (APS) i Marek Konopczyński (UwB), co z wdzięcznością odnotowuję, bo właśnie w tym środowisku akademicka pedagogika miała od lat ogromne wsparcie. Zapoczątkował je prof. Wiesław Ambrozik organizując cykliczne obrady pedagogów-rektorów, prorektorów, dziekanów, dyrektorów instytutów akademii i uniwersytetów, a kontynuowali ten projekt kolejni dziekani WSE: Kazimierz Przyszczypkowski, Zbyszko Melosik, Agnieszka Cybal-Michalska.                      

Niewątpliwie istotną rolę odegrał w polskiej pedagogice doby PRL profesor Heliodor Muszyński, który tłumaczy się w tym tomie ze swojego lewicowego zaangażowania w teorię wychowania socjalistycznego, metodologię badań empirycznych i praktykę oświatową. Nieproporcjonalnie do pozostałych autorów tego zbioru wprowadził autobiograficzną refleksję, która jednych zadowoli, a zapewne niektórych zbulwersuje, co tylko dobrze zrobi procesowi katharsis w okresie powracającej fali do tzw. rozliczeń z reżimowo zaangażowaną pedagogiką socjalistyczną, której był głównym współtwórcą w wielu wymiarach. 

Nie zdradzam treści tego tomu zachęcając do zainteresowania się nią, szczególnie przed wrześniowym  Zjazdem, bo będzie można lepiej przygotować się do spotkań i naukowej debaty.    

     

 

04 czerwca 2022

Kryzys sprawowania władzy

 


Na dniach ma ukazać się książka Andrzeja Paradysza. Wynika z niej, że osoby sprawujące jedną z trzech kategorii władzy - ustawodawczej, wykonawczej lub sądowniczej swoją arogancją wobec profesji najbardziej potrzebnych i zaangażowanych w życie dzieci, młodzieży i obywateli naszego państwa przekraczają rubikon minimum przyzwoitości. Mnie już nawet nie przeszkadza i nie dziwi fakt ich wysokiego self esteem, bo nie każdy potrafi poradzić sobie w roli urzędnika publicznego, państwowego z własną samooceną, toteż wydaje jej/mu się, że jest nad-człowiekiem, nad-obywatelem. 

Już dawno zapomniano o znaczeniu słowa minister, a kategoria służby jest redukowana przez powyższych w naszym państwie do kategorii służebności "maluczkich" obywateli i nieletnich wobec tych na szczeblach wszelkiej władzy: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Mam nadzieję, że jest jeszcze w polskim społeczeństwie jakieś minimum pamięci o kulturze, prawie, etyce i że nastąpi w naszym państwie zmiana społeczno-kulturowa oraz polityczno-administracyjna, w wyniku której może kolejne pokolenia "władców" przejdą na wyższy poziom etyki i kultury. 

Niepokoję się poniżaniem profesjonalistów w służbie:

- nauki,

- oświaty,             

- zdrowia,

- socjalnej,

- kultury, 

- samorządowej,

- bezpieczeństwa,  

- sprawiedliwości, 

- obronności.

Dziwię się, że po 33 latach transformacji nie odrodził się w naszym kraju ruch autentycznej solidarności międzyludzkiej, międzypokoleniowej, ponadpartyjnej, a działający na rzecz DOBRA WSPÓLNEGO.   Oby nie było za późno, bo już nasze wnuki nie wyjdą z kryzysu pełnego postprawd, zakłamania, inżynierii społecznej, nieograniczonego i bezkarnie działających ludzi w strukturach władzy.  

Kiedy nastąpi blokada populizmu, złodziejstwa, korupcji, nepotyzmu, prostytucji politycznej, dewaluowania wartości moralnych i profesjonalizmu? Ile jeszcze musi zostać opublikowanych raportów z badań naukowych, książek, artykułów, komentarzy, by obywatele zaczęli rozumieć, że stają się "mięsem armatnim" w realizacji interesów wąskich grup politycznych interesów?   

Zdaniem Alberta Einsteina: Pragnienie aprobaty i uznania jest zdrową pobudką; natomiast chęć bycia traktowanym jako osoba lepsza, silniejsza lub inteligentniejsza niż bliźni bądź inny uczony, łatwo prowadzi do nadmiernie egoistycznej postawy psychologicznej, która może stać się szkodliwa dla jednostki oraz dla społeczności. 


03 czerwca 2022

Ukraiński poeta o wyspach wiarygodności

 


Bohdan Zadura pięknie przetłumaczył wybór wierszy ukraińskiego poety, tłumacza, eseisty, krytyka literackiego WASYLA  ŁOZIŃSKIEGO, które ukazały się nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego w 2019 roku pod tytułem "Święto po awanturze". Tomik zawiera też w plakatowej stylistyce ilustracje autora, co niewątpliwie należy do rzadkości.  

Gdyby wszyscy czytali poezję, to być może świat byłby inny, a każdy z nas może byłby bardziej wrażliwy na zachodzące zmiany - w środowisku codziennego życia, w postawach międzyludzkich czy w nas samych. Oczekując na lotnisku w Wiedniu poeta zadaje nam pytanie: 

 (...) ile czasu zostaje

na poezję: 15 minut, 10 minut, 

1 minuta, 15 sekund? 

czytam i jakbym nie zauważał

turbulencji (s. 32). 

    Zachodzące w świecie zmiany sprawiają, że coraz bardziej są w nas rozbudzane przez programistów nowych technologii potrzeby, które przed laty socjolog Jan Szczepański określił mianem otoczkowych, a więc osaczających nasze codzienne życie pragnieniem pozyskiwania dóbr czy wartości zbytecznych dla jakości życia. W otwierającym tomik wierszu "Język programowania" poeta uświadamia nam niezliczoną ilość dążeń ludzkich, wśród których znalazła się w formie "żartu" na Zjeździe "Solidarności" potrzeba, którą mogłaby zastąpić aplikacja w smartfonie. Posiadając taka aplikację wystarczyłoby tylko ją poprosić: 

umyj zamiast mnie zęby

rozsznuruj zamiast mnie buty, zdejmij je i rozwal się

na łóżku w pokoju z widokiem na ocean.

usuń zamiast mnie wirusy z komputera.

nie kupuj zamiast mnie telewizora 

(...) (s.7). 

   Pedagodzy specjalni znajdą w tym utworze odniesienie do swoich dążeń czy trosk, bowiem do kategorii osób o specjalnych potrzebach edukacyjnych mogliby zaliczyć także poetów:

(...)

człowieku o specjalnych potrzebach,

napisz zamiast mnie lepszy wiersz! (tamże)  

Każdy z utworów jest perełką lśniącą darem obserwacji autora, który każdym ze swoich wierszy kieruje uwagę na to wszystko, co (...) odgrywa w naszym życiu decydującą rolę, bo rozkoszujemy się sobą, nie odpisując na maile (s.8). Kiedy udaje się w Lipsku na elektropunkowy koncert Marco Haasa, reaguje wierszem na pracę ochroniarza, który zabrania komuś przejścia przez bramkę z butelką ukraińskiej klasycznej whisky:

za to niemiecki ochroniarz uwierzy, że Ukrainiec,

żeby wejść na koncert, kilkoma łykami może wypić

butelkę do dna albo niedopitą wrzucić do kosza na śmieci (s.12).

    Poeta ma prawo narzekać na młode pokolenie, minimalistyczne podejście do życia, konsumpcjonizm, wyciszać głos czyjegoś sumienia, gdy z odroczeniem służby wojskowej mógłby wspierać rewolucję na Majdanie zamiast podróżować po świecie. Trochę go rozumiem, kiedy pisze: 

Wstaję rano i przypominam sobie, że 

trzeba coś zapisać, zanim

wyjdę z domu zjeść obiad (...) (s. 35).

Jak zapomnę zalogować się w blogu, by zamieścić nocą swój kolejny wpis, to rankiem żona otrzymuje niepokojący sms z zapytaniem, czy aby nie jestem chory lub czy coś złego się nie stało.  Przyznaję rację Łozińskiemu, że z pisaniem jest (...) jak z muzyką, słychać ją tylko kiedy zapada cisza, chociaż nie potrzebuje ścian, sufitu, ani parceli (tamże). 

Mój dzisiejszy wpis nie jest analizą w stylu, co poeta miał na myśli, gdyż on sam uciekając w metafory, dzieli się z nami nadzieją, że nie zmyją one z twarzy jego wierszy. Każdy wiersz jak mikroreportaż stanowi fenomenalną syntezę sytuacyjnie doznawanych przeżyć, jak m.in. Majdan czy wojna w Doniecku. Sądził, że kiedy wszyscy czytali wiadomości na swoich tzw. telefonach, to nie musieli wierzyć, że to: (...) 

kiedyś będzie uważane za turystykę,

a reklamowym hasłem biura podroży stanie się

"Uciekajcie!" (s.45).

A jednak, tak się stało, w realu. Jego rodacy musieli uciekać przed zbrodniczą agresją zdziczałych hord rosyjskiej armii, i to bez biura turystycznego. Miliony matek z dziećmi, osób chorych i starszych szukały schronienia przed gwałtami, grabieżą, ludobójstwem. Czy podzieliliby też tęsknotę poety za domem, jakiej doświadczał kilka lat temu w czasie swoich podróży do Ameryki czy po Europie? 

Nie mogę czuć się obcym

w tym kraju, a jednak nie mogę

go kochać tak jak wszystko, co rodzinne,

oprócz rodziny, ale kiedy

to piszę, to jestem

nie w tym kraju, nie w tej

rodzinie, (...)   (s.49).

Jak to dobrze, że mogliśmy przyjąć w swoich domach ofiary okrutnej wojny, starając się, by nie czuły się w nich jak obcy. Dzięki temu otrzymaliśmy lekcję metaforycznie rozumianego pokoju, którym mogliśmy obdarzać ludzi nagle pozbawionych swojego miejsca w ojczyźnie. Stworzyliśmy "Wyspy wiarygodności", o których poeta pisze: 

Zazwyczaj narody uczą się na

cudzych błędach, w cudzych krajach. 

Gdzie była wojna - zapanuje pokój,

gdzie trzeba komuś nauki - tam jest nauczyciel. 

Kiedy proszą, żeby nie mówić, to znaczy,

że to, co powiedziane, było słuszne. 

Czyż będą bombardować atomowymi 

głowicami wyspy wiarygodności? (...) (s. 53) 

Oby do tego nie doszło, chociaż to pytanie zapisał w powyższym utworze będąc w Kijowie w styczniu 2015 roku. Upłynęło od tego czasu siedem lat a my już wiemy, że nie wszystkie miasta i wsie na Ukrainie wyglądają w niedzielę rano jednakowo. Warto posmakować sałatkę z wierszy Wasyla Łozińskiego, którą przyprawił sosem własnych doznań, spostrzeżeń, uczuć i niepokornych myśli. 

 

 

02 czerwca 2022

Ortodoksyjne, sprzeczne z istotą wychowania harcerskiego Stanowisko Duszpasterstwa Związku Harcerstwa Polskiego

 


Ze zdumieniem przeczytałem stanowisko Rady Duszpasterskiej ZHP, które stoi w sprzeczności nie tylko z istotą ruchu skautowego na świecie oraz ruchu harcerskiego w Polsce, ale i z nauką społeczną Kościoła katolickiego.  Ortodoksyjnym instruktorom, którzy nie liczą się z doktryną II Soboru Watykańskiego, tylko chcą koniecznie powrotu do polityki Kościoła sprzed tego Soboru, marzy się monizm religijny, ideologiczny i wychowywanie dzieci w ZHP jedynie w tym podejściu.        

Cóż tak zdenerwowało powyższą Radę? To oczywiste: Najwyższa władza jaką jest Zjazd ZHP przyjęła zmianę w statucie dopuszczającą alternatywne przyrzeczenie harcerskie. Uzasadnienie jest jak najbardziej słuszne. Harcerstwo nie jest tylko i wyłącznie dla dzieci wyznających wiarę katolicką. 

Mogą w nim działać i rozwijać się dzieci wierzące i niewierzące, a wśród wierzących mogą być osoby wychowywane w innej wierze niż katolicka. Jak Rada Duszpasterstwa ZHP jest z tego faktu niezadowolona, to niech przejdzie do Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej lub do Harcerstwa Katolickiego. Jeszcze jesteśmy krajem, w którym tak konstytucyjnie, jak i w świetle prawa oświatowego i o organizacjach pozarządowych miejsce jest dla każdego! 

O nonsensownym i pseudopedagogicznym konflikcie wartości w polskim harcerstwie na przykładzie  ustawicznego zmieniania treści i formy Przyrzeczenia Harcerskiego pisałem w książce już kilkadziesiąt  lat temu, a aktualizowanej przed aksjonormatywną, ideologiczną, a nie tylko administracyjno-polityczną kontrrewolucją w III RP. 

Cytuję uzasadnienie zmian w ZHP: 

Podczas 42. Zjazdu Związku Harcerstwa Polskiego zgromadzeni na sali delegaci, przedstawiciele jednostek harcerskich z całej Polski, po długiej dyskusji podjęli decyzję o wprowadzeniu do Statutu ZHP alternatywnej roty przyrzeczenia harcerskiego. Związek Harcerstwa Polskiego jest ciągle rozwijającą się organizacją, która rozmawia i dyskutuje na kwestie, które są ważne dla jego członków. 

Zgodnie z zasadami ruchu skautowego zrzeszonego w WOSM i WAGGGS Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie muszą opisywać całościowy, wszechstronny rozwój człowieka, którego elementem jest m.in. rozwój duchowy. W wielu organizacjach skautowych już teraz funkcjonuje nie jedna, a czasami nawet więcej alternatywnych rot przyrzeczenia.  

Przystępujący do ZHP będę mieli możliwość wyboru między już istniejącą rotą, a dodatkową, nowo przyjętą przez delegatów. Harcerka i harcerz podczas składania przyrzeczenia harcerskiego będą mieć możliwość wyboru dwóch rot:

„Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym/posłuszną Prawu Harcerskiemu.” 

lub 

„Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Polsce, stać na straży harcerskich zasad, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym/posłuszną Prawu Harcerskiemu”. 

Ustanowienie wersji zawierającej odniesienie do wyższych wartości i przy jednoczesnym stosowaniu formy niezawierającej słowa "Bóg", usankcjonuje przystępowanie do ZHP osób, które nie są gotowe na określenie swojego wyznania, ale ciągle go poszukują. Rozwój duchowy jest bardzo ważnym elementem w pracy wychowawczej ZHP. Chcemy jako organizacja dawać możliwość młodym ludziom szukania swojej drogi, w której wspierają ich instruktorki i instruktorzy. 

Przed podjęciem tej decyzji odbyło się wiele dyskusji instruktorskich, które odbywały się w całej Polsce od 2014 roku, wielu instruktorów, w tym również tych, którzy na co dzień pracują w gromadach i drużynach, zabierało głos w tej jakże ważnej kwestii. Uchwała, którą przyjął Zjazd ZHP, była efektem ogólnozwiązkowych konsultacji, które Rada Naczelna ZHP przeprowadziła na temat roli wiary i religii jako składowych wychowania duchowego w Harcerskim Systemie Wychowawczym. 

A poniżej demagogiczny, ideologiczny, ortodoksyjny:  

Tekst stanowiska Rady Duszpasterskiej ZHP:

Zuchy, Harcerze, Instruktorzy Związku Harcerstwa Polskiego, Szanowni Rodzice.

W nowej rzeczywistości, jaką żyje Związek Harcerstwa Polskiego po zakończonym 42. Zjeździe ZHP, który odbył się w Warszawie, w dniach 19-22 maja 2022 roku, jako Rada Duszpasterska wraz z Kapelanem Naczelnym ZHP, mamy obowiązek zabrania głosu w kwestiach bardzo znaczących dla naszej organizacji.

42. Zjazd ZHP, jako najwyższa władza w naszej organizacji dokonał wielu istotnych zmian w Statucie ZHP. Zmian, które mają daleko idące konsekwencje w życiu Zucha, Harcerza oraz Instruktora ZHP. Dotyczy to zapisów, zawartych w przegłosowanej przez Delegatów Uchwale (druk nr 74). Uzasadnienie i dyskusja, którą śledziliśmy w przekazie internetowym na żywo wzbudza w nas wiele obaw, niepokoju.

a. Zmieniono tekst Prawa Zucha

Usunięcie duchowego odniesienia do Boga zawartego w formule "Zuch kocha Boga i Polskę" stanowiącej pierwszy punkt Prawa Zucha, jest działaniem, które wyczerpuje znamiona nietolerancji, a nawet może być odbierane jako dyskryminacja polegająca na jawnej dechrystianizacji w systemie wychowawczym od początku, czyli od formacji najmłodszych członków ZHP. Z biegiem czasu, zaowocuje to ateizacją członków ZHP i konfliktami o podłożu nie tylko moralnym, ale w ogóle ideowym. Wyrzucając w demokratycznym głosowaniu słowo "Bóg", pozbawiono tym razem stanowiących większość katolickich zuchów i ich rodziców chociażby możliwości jakiegokolwiek wyboru.

b. Dodano drugą, alternatywną rotę Przyrzeczenia Harcerskiego.

Zmiany wprowadzające drugą alternatywną rotę czynią niespójnym cały proces wychowawczy w ZHP. Mamy wrażenie, że zostały dokonane na zasadzie wyboru tzw. mniejszego zła. Usankcjonowanie zwolnienia się ze służby Bogu podważa tożsamość harcerza polskiego, narusza ponad stuletnią tradycję skautingu stworzonego przez Baden-Powella jak i harcerstwa Andrzeja Małkowskiego, które było jednoznacznie zorientowane na Boga i wartości chrześcijańskie.

Negatywnie wiec oceniamy wprowadzone powyższe zmiany, uważając, iż nie mają one logicznego uzasadnienia, lecz służą przede wszystkim usuwaniu wartości chrześcijańskich oraz pomniejszeniu wagi ogólnie pojętego rozwoju duchowego w ZHP, który stanowi przecież ważny element wszechstronnego rozwoju zucha i harcerza. Ponadto mamy uzasadnione obawy, co do tego, że właśnie wprowadzone zmiany podzielą harcerzy w ich konkretnej i realnej służbie, a to utrudni pracę drużynowym.

Smuci fakt, że wielu Instruktorów, którzy deklarują swoją przynależność do Kościoła Rzymskokatolickiego lub innych związków wyznaniowych, tak łatwo zgodziło się na wyrzucenie Boga z podstaw wychowania i kształtowania młodych członków w ZHP.

Dziś, właściwym jest pytanie: quo vadis ZHP? Dokąd zmierzasz ZHP?

Powyższe słowa wypowiadamy z troski o Związek Harcerstwa Polskiego, jego misję, cele i zadania. Jesteśmy częścią tej wielkiej rodziny harcerskiej.

Instruktorzy i Instruktorki ZHP

Apelujemy do Was! Nie rezygnujcie z poszukiwania Boga, nie rezygnujcie ze służby Bogu jako członkowie ZHP. Porzuciwszy służbę Bogu uczynicie o wiele uboższą ofertę waszego instruktorskiego zadania wychowania młodego człowieka całościowo, dbając o wszechstronny jego rozwój, którego elementem jest m.in. rozwój duchowy.

Drodzy Rodzice!

Jako pierwsi, macie prawo decydować o wychowywaniu waszych dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. To wy macie realny wpływ na formę i sposób wychowania waszych córek i synów w ZHP. Apelujemy więc do was o czujność i roztropność, o głębsze zainteresowanie się tym, co dzieje się na zbiórkach, jakiego typu zajęcia są organizowane, kto je prowadzi i jakie treści przekazuje. Podstawowym instrumentem, z którego może skorzystać każdy rodzic, jest złożenie oświadczenia wychowawczego przypominającego drużynowemu i instruktorom ZHP, że waszą wolą jest, aby w procesie wychowania waszego dziecka nie pomijano odniesienia do Boga i wyznawanej religii.

Jako kapelani harcerscy jesteśmy współodpowiedzialni za wychowanie duchowe i religijne wszystkich członków ZHP, a misja nam powierzona nie zmienia się mimo przyjętych zmian w naszej organizacji. Mamy nadzieję, że droga harcerskich ideałów pozostanie zawsze wierna służbie Bogu i będzie przestrzenią do rozwoju duchowego i religijnego kolejnych pokoleń.

Harcerki i Harcerze, Instruktorzy Związku Harcerstwa Polskiego oraz drodzy Rodzice naszych podopiecznych! Przed nami wspólna służba. Zapewniamy, że w trudach wychowawczej służby jesteśmy z wami i dla was. Zapraszamy do jeszcze lepszej współpracy. Wszystkich, bez wyjątku, otaczamy naszą troską i modlitwą. Czuwaj!

Ks. hm. Wojciech Jurkowski SAC

Ks. hm. Tomasz Kozłowski

Ks. hm. Mateusz Kubiak

Ks. hm. Rafał Łaskawski

Ks. phm. Filip Pajestka

O. hm. Jacek Szczepanik OFMConv.

Ks. phm. Adam Żygadło


01 czerwca 2022

Listy do hejterów

 


Hejt rozlewa się w naszym równoległym życiu, a więc w sieci i to bez względu na to, kto jest jego adresatem oraz czy słuszna jest krytyka wobec danej osoby czy grupy społecznej. Ta forma krytyki ma swoje rzadko pozytywne, a najczęściej negatywne przejawy i skutki. 

"Pozytywne" skutki mogą być wówczas, gdy ktoś wyraża swoją złość, wściekłość, poczucie bezradności wobec czyjejś agresji i przemocy, która jest tolerowana, ukrywana itp. Być może ujawnienie zdarzeń z czyimś udziałem w sieci skieruje wzrok czytelników na powody tego stanu rzeczy i ich sprawcę/sprawców.  Zapewne nigdy byśmy się o nim/niej/nich nie dowiedzieli, gdyby właśnie nie ów atak/hejt na zdarzenie z udziałem kogoś, kto zachował się podle, niegodnie, nieuczciwie. Jednak każda forma obraźliwych określeń jest nie do zaakceptowania, jeśli ma spersonalizowany charakter.   

Hejt jako forma agresji słownej czy/i obrazowej jest czymś jednoznacznie negatywnym, jeśli ma na celu zranienie osoby, która w żadnej mierze nie zasługuje ani na tę przemoc, ani na jakąkolwiek inną formę negacji jej jako osoby. Tym bardziej, gdy nie ma ona nic wspólnego z przypisywaniem jej niewłaściwych postaw czy zachowań. 

Tymczasem w ostatnich dniach mieliśmy w sieci klasyczny przykład na hejtowanie osób tylko dlatego, że albo mają określony wiek życia (ageizm), albo pochwaliły się inicjacją do określonej roli/misji  społecznej. 

Pierwszym przypadkiem jest hejt w mediach publicznych, którego autorami są także dziennikarze, a dotyczy on faktu podjęcia pracy w szkole przez emerytowaną nauczycielkę, która ma już 82 lata. Nikt nie był na jej zajęciach, nie pozyskał o prowadzonych przez nią lekcjach żadnego komentarza czy opinii ze strony uczniów. 

Jednak zaatakowano tę nauczycielkę w komentarzach, bo znakomicie wpisuje się jej obecność w szkole w okazję do krytyki ministra edukacji i nauki. Fatalna polityka oświatowa, permanentne utrzymywanie nauczycielstwa w stanie najniższych płac w kraju i w Europie sprawia, że gotowość ratunkowego włączenia się do pomocy dyrektorom szkół emerytowanych nauczycieli natychmiast spotyka się z hejtem, niezgodą, dezakceptacją. Nie ona jest w istocie przedmiotem hejtu, chociaż to ona musi go odnieść do siebie. 

Przypomnę fragment Listu do Nauczyciela, którego autorką jest Maria Grzegorzewska. Niech będzie on formą opinii w obronie NAUCZYCIELKI, która oby nie zrezygnowała z pracy na skutek prasowego hejtu: 

Kolego, chcę dzisiaj pomówić z Tobą o tym, co może już sam zaobserwowałeś w życiu i uświadomiłeś sobie, bez żadnego zresztą zapewne zdziwienia. Prawda to  bowiem stara, dawno stwierdzona, wiecznie jednak żywa. Prawda, że wyniki każdej pracy w dużej mierze zależą od tego, kto ją wykonał i  kim on jest jako człowiek, jaki jest jego stosunek do innego człowieka, czy interesuje go dola i los innych ludzi, czy chce im dopomóc, czy wpatrzony jest tylko w swój własny los i jego bieg? 

Słowem, jaki to jest człowiek, jaka jest jego wartość wewnętrzna, jaką ma postawę w stosunku do ludzi, życia i pracy. Prawda to bowiem wiecznie żywa, że poza przygotowaniem zawodowym człowieka, poza jego wykształceniem najistotniejszą, najbardziej podstawową i decydującą wartością w jego pracy jest jego Człowieczeństwo.          

Drugim przypadkiem jest wyświęcenie w ubiegłym tygodniu księży, którzy podjęli się w niezwykle trudnym czasie dla polskiego Kościoła katolickiego i ich samych wyzwania, by swoją służbą w wierze, bliźnim i Bogu potwierdzić, że nie mają oni nic wspólnego z przypisywaniem im niepopełnionych czynów. W odróżnieniu od emerytowanej nauczycielki jeden z wyświęconych księży opublikował w sieci swoją opinię na temat hejtu, który go niesprawiedliwie a boleśnie dotknął. Przedrukowuję, bo warto dać ostrzeżenie wszystkim tym, którzy z satysfakcją włączali się do hejtowania "Bogu ducha" winnych osób:

Jestem księdzem. Nic Ci nie zrobiłem

Jestem księdzem od kilku godzin. Tyle lat czekałem na ten moment, kiedy będę mógł założyć ornat i odprawić pierwszą mszę św. To tak jak dla Ciebie ślub. Przypomnij sobie ten moment – wyobrażałeś go sobie setki razy: jak będziecie wyglądać, jak będziesz mówił swojej żonie „i nie opuszczę Cię aż do śmierci”, jak planowałeś wesele. Albo to wszystko jeszcze przed Tobą. Mówisz „najpiękniejszy dzień w życiu”.

Ale w moim „najpiękniejszym dniu” napisałeś pod zdjęciem z moich święceń: „kolejne pokolenie pedofili i nierobów”. Nazwałeś mnie pedofilem, chociaż brzydzę się tą zbrodnią tak samo jak Ty. Twierdzisz, że zostałem księdzem, aby dostatnio żyć i nic nie robić, chociaż nawet nie wiesz, jak mam na imię.

Wieczorem, po dniu pełnym radości, że w końcu zostałem księdzem, spojrzałem w telefon, żeby odpowiedzieć na życzenia i gratulacje. Przejrzałem też Facebooka. I trafiłem na Twój wpis. Trafił we mnie piorun. Co ja Ci zrobiłem?

Wiem. Powiesz, że wstąpiłem do mafii, w której tuszowało się pedofilię, więc należało mi się. Ale ja nie mam z tymi zbrodniami nic wspólnego. Dopiero co zostałem księdzem, bo chcę żyć dla ludzi i Boga.

Wyobraź sobie, że ktoś wstawił zdjęcie z Twojego ślubu. Ja – gdy jeszcze trwa Twoje wesele – piszę pod zdjęciem: „Taki piękny ślub. Szkoda, że ją będzie zdradzał i wcale jej nie kocha”. Albo pod zdjęciem Twoich dzieci na FB napiszę: „Tatuś nigdy was nie chciał. Urodziłyście się, bo mamusia chciała mieć dzieci”. Przecież są tacy faceci, którzy zdradzają swoje żony i wcale nie chcieli dzieci…

Czytam też inne komentarze. Ktoś napisał „Pedały”. Jeszcze ktoś inny pyta „Czy zostali wysterylizowani, zanim pójdą do ludzi?”. Nie jesteś sam w tym hejcie. Są inni. To ja jestem w tym wszystkim sam.

Bo co mam zrobić? Nie zostać księdzem, bo Ty masz gorszy tydzień?

Jesteś hejterem.

Powtórzę to jeszcze raz: Jesteś tchórzliwym hejterem.

Zaatakowałeś mnie, chociaż nic Ci nie zrobiłem, a moją jedyną winą jest to, że jestem od kilku godzin księdzem. Wybrałem niełatwą drogę kapłaństwa. Postaram się na niej żyć uczciwie, chociaż pewnie czasem upadnę, bo jestem tylko człowiekiem. Ale miałem odwagę zostać księdzem w czasach, w których mówisz „ksiądz”, a myślisz „pedofil”. Miałem odwagę. Ty byś ją miał?

Jeśli twierdzisz, że księża żyją dostatnio, a Ty musisz ciężko pracować, to czemu sam nim nie zostałeś? Chętnie bym Ci wytłumaczył, że to nieprawda, że nie płacimy podatków. Ale nie będziesz słuchał…

Powiedziałbym Ci też chętnie, że to nieprawda, że każdy z nas zna jakiegoś księdza pedofila, którego ukrywa środowisko, bo to nasz kumpel. Ale nie będziesz słuchał…

Opowiedziałbym Ci też, że miałem ojca alkoholika i pochodzę z biednej rodziny. Wiem, co to ciężka praca, strach o jutro, choroba ojca. Wiem, co to bieda. Ale nie będziesz słuchał…

I na koniec powiedziałbym Ci, że bardzo zraniłeś mnie dzisiaj. Bo nie jestem inny niż Ty. Serio, jestem normalnym człowiekiem. Może nawet nieco bardziej wrażliwym na świat – dlatego przyciągnęła mnie taka droga powołania. Ale nie będziesz słuchał…

Wiesz, dlaczego napisałem, że nie będziesz słuchał? Bo tu nie chodzi o dyskusję na argumenty. Przecież to jasne. Chodzi o to, co masz w sercu.

Nie jesteś złym człowiekiem. Tak jak ja nie jestem pedofilem i złodziejem. Jesteś hejterem. A w zasadzie byłeś nim przez chwilę. Bo miałeś gorszy moment. Bo widok księdza przywołał jakieś zranienia. Albo po prostu nie chodzisz do kościoła, może żyjesz w grzechu i mój widok jest dla Ciebie tym samym, czym dla przestępcy widok policjanta. On krzyknie „J*bać policję”, a Ty napisałeś „Ksiądz pedofil”. Jest Ci lżej?

I jako świeżo upieczony ksiądz powinienem teraz napisać, że będę się za Ciebie modlił. Ale napiszę Ci coś innego… Dzieli Cię jedna decyzja, jeden „Enter” od tego, czy jesteś hejterem czy nie. Zrobisz, jak uważasz. Na dole masz miejsce na komentarz.

Ja chcę być dobrym księdzem. Z hejtem będzie mi trudniej. Może kiedyś przyjdą chwile zwątpienia. Może nawet kryzys. Ciebie to nie będzie obchodzić, bo nawet nie będziesz mnie pamiętać. Ale będą następni i następni. I kolejni.

Jasne, że mógłbym tu napisać, że spotkamy się kiedyś, bo przyjdziesz „po księdza” dla Twojej umierającej mamy albo żony. I że wtedy się policzymy. Ale nie – nie policzymy się. Ja wtedy pojadę z Tobą i przygotuję na odejście najbliższą Ci osobę. Nawet słowa Ci nie powiem. Obiecuję.

Jezus, dla którego miałem odwagę wstąpić na tę drogę zapowiedział, że „skoro Mnie prześladowali, to i was prześladować będą”. Więc w sumie na to się nastawiam. Dostanę jeszcze wiele ciosów. Może jeden z nich zmiecie mnie z planszy. Oby nie. Jesteś pewny, że znów chcesz uderzyć?

Z Bogiem!

Ksiądz.
Też człowiek.

 

               ****  

Prowadzę blog od 2007 roku. Pierwsze dwa lata zostały wyłączone z przestrzeni internetowej, gdyż był to okres, w którym pozwoliłem czytelnikom na swobodne publikowanie komentarzy. Od tamtego czasu moderuję komentarze lub całkowicie je wyłączam. To jest mój opór na hejt bez względu na to, jakimi intencjami kierowali się jego autorzy.