Na dniach ma ukazać się książka Andrzeja Paradysza. Wynika z niej, że osoby sprawujące jedną z trzech kategorii władzy - ustawodawczej, wykonawczej lub sądowniczej swoją arogancją wobec profesji najbardziej potrzebnych i zaangażowanych w życie dzieci, młodzieży i obywateli naszego państwa przekraczają rubikon minimum przyzwoitości. Mnie już nawet nie przeszkadza i nie dziwi fakt ich wysokiego self esteem, bo nie każdy potrafi poradzić sobie w roli urzędnika publicznego, państwowego z własną samooceną, toteż wydaje jej/mu się, że jest nad-człowiekiem, nad-obywatelem.
Już
dawno zapomniano o znaczeniu słowa minister, a kategoria służby jest redukowana
przez powyższych w naszym państwie do kategorii służebności
"maluczkich" obywateli i nieletnich wobec tych na szczeblach
wszelkiej władzy: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Mam nadzieję, że
jest jeszcze w polskim społeczeństwie jakieś minimum pamięci o kulturze,
prawie, etyce i że nastąpi w naszym państwie zmiana społeczno-kulturowa oraz
polityczno-administracyjna, w wyniku której może kolejne pokolenia
"władców" przejdą na wyższy poziom etyki i kultury.
Niepokoję
się poniżaniem profesjonalistów w służbie:
-
nauki,
-
oświaty,
-
zdrowia,
-
socjalnej,
-
kultury,
-
samorządowej,
-
bezpieczeństwa,
-
sprawiedliwości,
-
obronności.
Dziwię
się, że po 33 latach transformacji nie odrodził się w naszym kraju ruch
autentycznej solidarności międzyludzkiej, międzypokoleniowej, ponadpartyjnej, a
działający na rzecz DOBRA WSPÓLNEGO. Oby nie było za późno, bo już
nasze wnuki nie wyjdą z kryzysu pełnego postprawd, zakłamania, inżynierii
społecznej, nieograniczonego i bezkarnie działających ludzi w strukturach władzy.
Kiedy
nastąpi blokada populizmu, złodziejstwa, korupcji, nepotyzmu, prostytucji
politycznej, dewaluowania wartości moralnych i profesjonalizmu? Ile jeszcze
musi zostać opublikowanych raportów z badań naukowych, książek, artykułów,
komentarzy, by obywatele zaczęli rozumieć, że stają się "mięsem
armatnim" w realizacji interesów wąskich grup politycznych
interesów?
Zdaniem Alberta Einsteina: Pragnienie aprobaty i uznania jest zdrową pobudką; natomiast chęć bycia traktowanym jako osoba lepsza, silniejsza lub inteligentniejsza niż bliźni bądź inny uczony, łatwo prowadzi do nadmiernie egoistycznej postawy psychologicznej, która może stać się szkodliwa dla jednostki oraz dla społeczności.