Były dyrektor Ośrodka Rozwoju Edukacji Marek Piotrowski przygotowuje książkę
pt. "REQUIEM DLA GIMNAZJÓW. Wygasić MEN, powołać KEN", która
powinna wzbudzić zainteresowanie pedagogów-naukowców, nauczycieli,
samorządowców i być może nadzoru pedagogicznego w naszym kraju. Racjonalnie
krytyczny badacz polityki oświatowej resortów edukacji po 1989 roku wyraża po
raz kolejny osobisty protest przeciwko okłamywaniu
społeczeństwa polskiego przez rządzących, czyli przeciwko układowi
niszczącemu nadzieje na konieczne zmiany w edukacji szkolnej. Autor
wskazuje na:
1.
"Najważniejszą z przyczyn oderwania od szkolnej rzeczywistości
myśli pedagogicznej jest skutecznie przeprowadzony proces
upolityczniania edukacji, który rozpoczął się już kilka lat po przemianach 1989
roku. Proces upolityczniania o sile i skuteczności takiej samej jak za czasów
tzw. „dyktatu proletariatu” w PRL" (s.19).
Przejawem
reprodukowanej patologii jest nie tylko scentralizowanie polityki oświatowej i
tym samym ustroju szkolnego, ale podporządkowanie jego podmiotów partyjnemu
władztwu "nie gorzej jak za czasów PRL". W następstwie tego coraz
trudniej jest uwierzyć nauczycielom, że kiedykolwiek dojdzie do korzystnych
zmian w szkolnictwie, skoro resortowi urzędnicy nie liczą się z
profesjonalizmem pedagogów.
2.
"Tak jak za czasów PRL-u pojawiał się dwugłos: MY vs. ONI.
Zatem z jednej strony zbierano podpisy i wysyłano je do sejmu, a z drugiej, w
sejmie, wyrzucano je do kosza. W efekcie przekonano znaczną część środowisk
edukacyjnych, że nie ma co dyskutować z tą władzą, należy z nią walczyć"
(s.25).
Rządzącym
udało się skutecznie podzielić nie tylko środowisko nauczycielskie, ale także
skutecznie doprowadzić do zdrady środowiska nauczycielskiego, które w wyniku
błędnych reform przestało ufać władzy. O ile jeszcze w 1999 roku nauczyciele
zaangażowali się w reformę ustroju szkolnego widząc w niej wielką szansę na
zmianę w procesie kształcenia młodych pokoleń, o tyle deforma z 2018 roku
zniszczyła jakąkolwiek nawet gotowość do wycofania się z poprzedniego modelu.
Trudno, by ci, którzy tworzyli nowy ustrój zaakceptowali jego niszczenie.
3. Rozbicie
więzi między środowiskiem akademickim a nauczycielskim, oświatowym
sprawiło, że "(...) za każdym razem, mimo różnych kontekstów, w
efekcie poszukiwań „wspólnego języka” spory i dyskusje doprowadzały do tego
samego wniosku o antyprogresywistycznym charakterze edukacji"
(s.30).
4. Sprawujący
władzę (żandarMEN) nie jest w stanie odgórnie zreformować edukacji szkolnej.
„Jeżeli
odwołasz się do żandarmów i im zlecisz budowanie świata, choćby
najdoskonalszego, ten świat w ogóle nie powstanie, gdyż nie mieści się w roli
ani możliwościach żandarma, by ożywiać twoją religię” (A. de Saint-Exupéry, 2008).
Jak
pisze już od siebie: "Sam żandarMEN nie jest aż tak groźny, ma jednak
strukturę wiernych żandarmów szerzących zło w polskiej edukacji"
(s.33).
5.
Na lekceważenie praw nauczycieli przez żandarMENa nałożył
się obowiązek zaakceptowania i realizacji niewykonalnych podstaw
programowych, które obowiązywały również w gimnazjach. ŻandarMEN był
twórcą błędnych rozstrzygnięć organizacyjnych i programowych a "(...)
wydawał rozporządzenia o konieczności nadzoru nad realizacją tejże reformy.
Rozporządzenia wymagały od dyrektorów wypełniania kłamstwami wielu dokumentów
lub/i formularzy internetowych na podstawie (lub bez) kłamliwych oświadczeń od
nauczycieli" (s.36-37)
6.
"Związki zawodowe nauczycieli pełnią taką samą rolę jak wiele
organizacji za czasów PRL, o słusznej nazwie i pozornie niegroźnych
działaniach, jednak w rzeczywistości (...) (s.37-38), służą do
blokowania demokratyzacji i samorządności w szkołach. "Ponieważ
żandarMEN przez niemal 30 ostatnich lat ma postać wielopartyjną, także
nauczycielskie związki zawodowe jako żandarm specjalizujące się w niszczeniu
dążeń nauczycieli, nie mają struktury monopolitycznej" (s. 38)
7.
Celowe pomijanie przez żandarMENa w pomiarze osiągnięć szkolnych uczniów (OBUT)
zmiennej, jaką jest kapitał rodzinny uczniów. "Zatem nauczyciele i
nauczycielki pracujący z dziećmi o niskim kapitale rodzinnym mogli być uznawani
za znacznie gorszych od tych, którzy uczyli dzieci o wyższym kapitale"
(s.47).
8.
Hipokryzja urzędników oświatowego nadzoru i cenzurowanych przezeń badań:
"Nie jest tajemnicą (również dla nauczycieli), że osoby reprezentujące
żandarmów, w tym część pracowników MEN, kuratoriów oraz instytucji takich ja
Centralna Komisja Edukacyjna, Instytut Badań Edukacyjnych i w końcu Instytut
Spraw Publicznych (...) wysyłają w większości swoje dzieci i wnuki do szkół
niepublicznych (s.51)
9.
Manipulowanie doborem zadań i danymi z egzaminów zewnętrznych: (...) udział
młodzieży, która wykazała się bardzo niskimi kompetencjami, jest wysoki
(uczniowskie niezdanie egzaminu), a egzamin przygotowywany jest tak, by ukryć
niski poziom uczniowskich kompetencji (niezdanie egzaminu przez jego
organizatorów) (s.54);
Autor
proponuje określenie „kody bezmyślności" w odniesieniu do układania
programów "pod klucz egzaminacyjny”, zaś "(...) przygotowywane,
prowadzone i analizowane przez Centralną Komisję Egzaminacyjną egzaminy
zewnętrzne nie spełniają podstawowych wymagań" (s. 59).
10. Wymagania
lokalnych społeczności edukacyjnych są w kontraście z wynikami badań PISA. Warto sięgnąć do jego wcześniejszych badań, gdyż nie straciły one na swojej aktualności.