W Sopocie jest genialna, mała księgarnia naukowa, ale i z literaturą piękną oraz dziecięcą, która na szczęście nie upadła w okresie koronawirusowych ograniczeń. Zawsze odwiedzam ją, jak tylko jestem w tym mieście. Znajduje się w słynnym Krzywym Domie na Monte Cassino. Nie ma szans, bym za każdym pobytem nie znalazł dla siebie lub bliskich ciekawej książki.
Tym razem odkryłem w niej znakomitą książkę, o której wydaniu nie miałem pojęcia, natomiast gdybym jej nie przeczytał, wiele bym na tym stracił. Jest to bowiem imponująca literacko, ale i w pewnym stopniu popnaukowo relacja rodziców Grety Thunberg o ich codziennym życiu rodzinnym, które z biegiem lat, mimo wielu osobistych dramatów, ale też nieprawdopodobnej walki o zrównoważony rozwój ich córek - Grety i Beaty przyniosło wreszcie szczęśliwy finał.
Książkę powinien przeczytać każdy rodzic dziecka z syndromem ADHD, dziecka autystycznego z zespołem Aspergera, mutystycznego, dziecka z zaburzeniami odżywiania czy dziecka z zespołem neurologicznym mizofinia, gdyż przekonają się, jak wspaniałe mają pociechy, o których jakość życia warto zabiegać. Tym, samym tą książką warto zainteresować pedagogów specjalnych - akademickich i w placówkach specjalnych i integracyjnych.
Opowieść o heroicznej wprost trosce rodziców o dzieci o specjalnych potrzebach rozwojowych i bolesnych problemach zdrowotnych oraz egzystencjalnych jest niezwykle poruszająca emocje i dająca wiele do myślenia. Nie mamy tu do czynienia z rekonstrukcją bergmanowskiej rodziny w czasach współczesnych.
Tytuł nawiązuje do klasycznego dzieła
Ingmara Bergmana "Sceny z życia małżeńskiego", które powstało jako literacki zapis scenariusza filmowego tego reżysera. O ile jednak w tamtym dramacie mamy wgląd w pełen sprzeczności, konfliktów i zdrad związek małżeński, a o tyle tu mamy do czynienia ze zdradą obywateli, rodziców, ich dzieci przez nauczycieli, rówieśników Beaty i Grety, lekarzy, psychologów, psychiatrów, polityków.
Książka ma podtytuł: "Strajk klimatyczny Grety" , ale nie jest jedynie relację o tak wyjątkowej kontestacji piętnastolatki. Nie ma tu scen z pokrętnego życia małżonków, ale z życia rodziny o wyjątkowych walorach i zaangażowaniu na rzecz jakości życia ich dzieci, oraz pokoleń doby dramatycznie narastającego kryzysu klimatycznego.
Strajkowi poświęcono ostatnie kilkanaście scen, bowiem najważniejsze jest poznanie i zrozumienie Grety, u której dramatycznie rozwijająca się choroba uświadomiła jej, a nie jej rodzicom czy jakimś politykom, konieczność podjęcia akcji protestacyjnej. Tylko w tej formie zostałby wreszcie dostrzeżony przez najbogatszych ludzi tego świata, rządy i obywateli niszczących jego egzystencjalne uwarunkowania kryzys klimatyczny zagrażający zyciu wszystkich ludzi na świecie.
Książka składa się ze 108 scen - momentów, wydarzeń, okoliczności, sytuacji, momentów, procesów o niezwykłym ładunku psychologicznym, socjalizacyjnym pedagogicznym, ale i politycznym w rozumieniu polityki jako racjonalnej troski o dobro wspólne.
Czyta się tę narrację jednym tchem jak powieść sensacyjną, a przy tym będącą przecież literaturą faktu. Dzięki niej zrozumiemy rzeczywiste powody koniecznego opamiętania się każdego mieszkańca naszej Ziemi przed niszczącym czynieniem jej poddaną.
Autorami książki, a zarazem rodzicami
Grety, o której pisałem w blogu jakiś czas temu, są wybitna śpiewaczka operowa Malena Ernman oraz jej mąż - aktor i producent muzyczny Svante Thunberg. Niektóre sceny opisały ich córki - Beata i Greta. Zaczyna się to tak:
Ja i Svante napisaliśmy tę książkę wspólnie z naszymi córkami. Opowiada o kryzysie, który dotknął naszą rodzinę. O Grecie i Beacie. Przede wszystkim jednak jest to historia kryzysu, który wywiera na nas coraz większy wpływ. Który sami spowodowaliśmy, jako ludzkość, naszym stylem życia: w sprzeczności ze zrównoważonym rozwojem, oddzieleni od przyrody, której wszyscy jesteśmy częścią. Jedni nazywają to nadkonsumpcją, inni kryzysem klimatycznym.
Większość ludzi wierzy, że ten kryzys dzieje się gdzieś daleko upłynie wiele lat, zanim zostaną nim dotknięci. Ale to nieprawda, bo on już tu jest" (s. 7)
Tak, tak, książka kończy się tuż przed ogłoszoną na całym świecie pandemią w związku z wirusem COVID-19. Jak ją przeczytacie, to zrozumiecie, dlaczego doszło do tej pandemii i jak to jest możliwe, że nie tylko Chińczycy są jej sprawcami, ale także, w jakiejś cząstce, każdy z nas.
Thunbergowie znakomicie odsłaniają procesy reprodukcji kulturowej, w tym biofilnej oraz nekrofilnej. Dzięki scenom z życia tej rodziny mamy jakościowy, autentyczny wgląd w proces socjalizacji, wychowania, przemocy międzyludzkiej, ludzkiej podłości, analfabetyzmu, ignorancji rzekomo wykształconych osób, działania pseudonaukowców i altruistów. Zamiast tworzyć szkoły dla dzieci ze szczególnymi potrzebami, mamy szkoły (...)
dla nauczycieli ze szczególnymi życzeniami (s. 117).
Jest tu także poruszający opis uświadomionej konieczności rezygnowania przez rodziców z powiększania własnych sukcesów, by nie odbywały się one kosztem życia i rozwoju własnych dzieci, a przy okazji służyły także innym. Prawdą jest, że gdyby rodzice Grety i Beaty nie stanowili artystycznej elity i nie mieli kapitału na ratowanie ich życia, to zapewne nigdy nie doszłoby do strajku szkolnego. Greta by po prostu zmarła. W ciągu bowiem dwóch miesięcy schudła o 10 kilogramów. Gdyby nie organizowali córkom indywidualnej edukacji w domu, nie uzyskałyby one koniecznego wykształcenia.
Niektóre sceny są odsłoną pseudonauczycieli, bezdusznych, obojętnych na indywidualne problemy ucznia, niedouczonych, a zdarzało się, że i podłych. Pryska zatem mit szczęśliwej edukacji w Szwecji czy rzekomej empatii i troski o ich rozwój. Ellen Key przewraca się w grobie! Czarna pedagogika ma miejsce także w tym kraju.
Są w książce sceny z ukrytego, drugiego życia szkoły, w którym ma miejsce przemoc fizyczna i psychiczna wśród uczniów, mobbing, zadawanie słabszym ran. Jest to także historia rodziców zdradzonych przez profesjonalistów. Jak pisze Malena:
Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że takie zachowania to wczesne objawy ADHD u dziewczynek.Skąd mieliśmy wiedzieć? Przecież nikt nie prowadził kampanii społecznej na ten temat. Wiemy tylko to, co sami ustalimy.Robimy to, czego sami się nauczymy. Musimy ustanawiać granice i wychowywać dzieci w taki sposób, żeby potrafiły prawidłowo funkcjonować w swoim czteroosobowym gronie, powinniśmy przebywać wśród ludzi, w hotelach i restauracjach, wtedy wszystko będzie w porządku. Albo przynajmniej trochę lepiej (s.49).
Zainteresowani problematyką zrównoważonego rozwoju znajdą w tej biograficznej i familiologicznej publikacji interesujące hipotezy oraz przekonujące do ich potwierdzenia fakty. Świetna lektura nie tylko na wakacje.