28 stycznia 2020

Lista wyborcza do komitetów naukowych PAN jak do KRS - ściśle tajna


Sekretariat Wiceprezesa PAN poinformował, że czynią wszystko, aby zakończyć proces wyborczy do komitetów naukowych przy PAN od...20 grudnia 2019 r.

Na skutek opóźnień spowodowanych osobami, które do tej pory nie złożyły stosownych formularzy, termin opublikowania wyników przesunął się. Planuje się opublikowanie wyników wyborów (...) we wtorek 28.01.2020. na stronie wyborykomitety.pan.pl W wynikach nie będzie podanej liczby uzyskanych głosów.."

Zdumiewająca jest treść tego komunikatu. Wybory były prowadzone elektronicznie, a to oznacza, że w systemie informacyjnym PAN dane są od końca drugiej dekady grudnia dostępne i zamknięte. Najpierw pojawił się komunikat o tym, że w wyborach do kilku komitetów naukowych na ostatniej pozycji znalazły się osoby z tą samą liczbą głosów poparcia, a zatem trzeba było zorganizować losowanie, by jedna z nich została członkiem swojego gremium naukowego. Po czym dopiero w połowie stycznia PAN rozesłał do wszystkich osób, które zostały wybrane komunikat o kulturowo żenującej stylistyce - cytuję:

Witaj Krzysztof.... Informujemy o wyborze w wyborach komitetów
UWAGA!
Dane są niezbędne do spisu członków Komitetów Naukowych PAN oraz do przygotowania dokumentu powołania. Brak uzupełnienia danych skutkuje brakiem otrzymania powołania na członka Komitetu Naukowego PAN. Termin wypełnienia formularza upływa z dniem 21.01.2020 godz. 12:00.



Przewodniczący Komisji Wyborczej do Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN skierował pismo do PAN-owskiej Komisji Wyborczej z zapytaniem: Kiedy zostaną ogłoszone wyniki wyborów do komitetów naukowych PAN? Czy zostaną upublicznione listy osób wybranych do poszczególnych komitetów, czy zostaną upublicznione szczegółowe wyniki wyborów (czyli liczba głosów, którą uzyskali poszczególni kandydaci)? Jeżeli tak, to w jaki sposób? Zadaję to pytanie ponieważ codziennie jestem pytany przez osoby biorące udział w wyborach o to, kiedy poznamy ich wyniki. Wcześniej mowa była o tym, że poznamy je po 15 stycznia.

Jak długo jeszcze władze PAN będę kompromitować korporację w kwestii tak banalnej uciekając zarazem od upublicznienia wyników wyborów?! Dlaczego naukowcy w kraju mają nie wiedzieć, z jakim poparciem dostali się do tych komitetów ich reprezentanci? Czy rzeczywiście naukowcy mają składać pozew na podstawie prawa o dostępie do informacji publicznej, by zmusić władze PAN do jawności działania? Cóż takiego wstydliwego jest w tych danych, że wiceprezes PAN zamierza je ukrywać przed opinią publiczną i własnego środowiska?

To zdumiewające, że w XXI wieku wyniki wyborów on-line są tak długo niedostępne dla wyborców! Czyżbyśmy mieli do czynienia z przykładem nieudolności i lekceważenia środowisk akademickich przez władze tej korporacji?

Korzystam zatem z przysługującego prawa:

Sz. Pan
Prof. dr hab. Romuald Zabielski

Szanowny Panie Wiceprezesie
Na podstawie art. 2 ust.1 i art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. z 2014 r. poz. 782 ze zm.) wnoszę o udostępnienie informacji publicznej w zakresie:
1. Wskazania liczby głosów poparcia, jakie uzyskali wszyscy nauczyciele akademiccy kandydujący do Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN na kadencję 2020-2023. Wniosek o udostępnienie informacji publicznej przesyłam w dwóch formach: tradycyjnej (papierowej) drogą pocztową na adres:

Polska Akademia Nauk
Sekretariat Wiceprezesa PAN
PKiN, Pl. Defilad 1, 00-901 Warszawa

oraz w wersji elektronicznej na adres:
Stępień Magdalena Magdalena.Stepien@pan.pl

Sekretariat Wiceprezesa PAN

Odpowiedź na informację publiczną proszę wysłać w przewidzianym ustawowo terminie w formie elektronicznej na adres:
boguslawsliwerski@gmail.com



27 stycznia 2020

Piękny Jubileusz wybitnych Uczonych - Profesorów Wojciecha Kojsa i Janusza Mariańskiego



W wielu uniwersytetach i akademiach pielęgnowana jest niezwykle piękna i poruszająca tradycja organizowania spotkań z Jubilatami, mistrzami-mistrzów, jakimi w tym roku byli na Uniwersytecie Śląskim humaniści, badacze nauk społecznych, profesorowie pedagogiki - Wojciech Kojs i socjologii - ks. Janusz Mariański. Obaj wybitni Uczeni obchodzili osiemdziesiąte urodziny w gronie swoich uczniów, przyjaciół, wielbicieli ich badawczych dokonań.

W imieniu władz Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk skierowałem jeszcze w ubiegłym roku do specjalnie przygotowanego na tę okazję tomu życzenia - przede wszystkim zdrowia, by na miarę własnych sił i czasu, którego tak wiele Jubilaci oddają polskiej nauce, mogli jak najdłużej służyć kolejnym pokoleniom swoimi dziełami, refleksją, opinią czy konsultacją. Wyraziłem zarazem ogromną wdzięczność obu Profesorom za dotychczasowe wzbogacanie nauk społecznych osobistą wrażliwością humanistyczną, mocą serca i umysłu, które stały się wielkim darem i wsparciem w rozwoju współpracowników, opiniowanych przez Profesorów podmiotów, instytucji i środowisk uczestniczących w ich badaniach czy pozyskujących naukowe ekspertyzy.



Niestety, obowiązki akademickie uniemożliwiły mi udział w zorganizowanej z okazji jubileuszu debaty naukowej, ale cieszę się, że w wydanym tomie p.t. "Wychować (w sobie) Mistrza. W stronę Jubileuszu 80-lecia Profesora Wojciecha Kojsa i Profesora Janusza Mariańskiego" pod redakcją naukową Leszka Pawelskiego i Marka Rembierza (Szczecinek: Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli Twórczych 2019; ISBN – 978-83-936269-7-7) mogłem zamieścić gratulacje Jubilatom dziękując im za znakomite łączenie w aktywności akademickiej, oświatowej czy religijnej wiedzy naukowej z praktyką codziennego życia wszystkich tych, którzy mieli szczęście znaleźć się w kręgu beneficjentów ich dzieł i pracy.

Profesor Leszek Pawelski nadesłał niemalże następnego dnia relację ze spotkania z Jubilatami, toteż przytoczę ją w tym miejscu, a za Jego zgodą, by chociaż w tej formie potwierdzić raz jeszcze radość pośredniego spotkania z Mistrzami:


"Uniwersytet Śląski w Katowicach był miejscem niecodziennej uroczystości. Oto bowiem z inicjatywy Uniwersytetu Śląskiego i Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Twórczych w dniu 23 stycznia 2020 r. dwaj znamienici profesorowie: Wojciech Kojs i ks. Janusz Mariański zostali uhonorowani księgą jubileuszową „Wychować (w sobie) Mistrza. W stronę jubileuszu 80-lecia Profesora Wojciecha Kojsa i Profesora Janusza Mariańskiego”, której redakcji podjęli się dwaj współpracownicy i przyjaciele obu Jubilatów: dr Leszek Pawelski prof. CB Szczecin i dr hab. Marek Rembierz prof. UŚ.

Witając zaproszonych i przybyłych gości, dziekan Wydziału Nauk Społecznych UŚ prof. zw. dr hab. Zenon Gajdzica przedstawił wielu czołowych pedagogów i socjologów Polskich, wśród nich: prof. dr hab. Janinę Kostkiewicz, prof. dr hab. Ewę Wysocką, prof. dra hab. Zenona Jasińskiego, prof. dra hab. Wiesława Gumułę, prof. dra hab. Wiesława Wójcika, prof. dr hab. Małgorzatę Michel, prof. dr hab. Beatę Oelszlaeger-Kosturek, prof. dr hab. Eugenię Rostańską, prof. dra hab. Marka Walancika, prof. dr hab. Urszulę Szuścik, prof. dr hab. Ewę Jarosz, prof. dra hab. Andrzeja Kasperka, prof. UŚ dr hab. Violettę Rodek. Wśród powitanych znalazł się również prezes Zarządu Krajowego Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Twórczych dr Leszek Pawelski prof. nadzw. CB. Całość prowadził prof. Marek Rembierz.

Uroczystość, jak nakazuje dobra tradycja była okazją do zaprezentowania wielu wystąpień, skupiających się wokół tematu „O roli Mistrzów w nauce i nauczaniu”. Panelem dyskusyjnym z wrodzoną sobie błyskotliwością prowadził profesor Marek Rembierz. Prof. dr hab. Janina Kostkiewicz w sposób mistrzowski wprowadziła w temat tego sympozjum. W swoim wykładzie skupiła się na analizie pojęcia i roli mistrza, akcentując szczególnie mistrza i mistrzostwa w ujęciu prof. Twardowskiego. W panelu najpierw zabrali głos obaj dostojni Jubilaci.






Ks. prof. Janusz Mariański uwypuklił m. in. rolę mistrzów w swoim życiu naukowym, szczególnie swego promotora, prof. dr hab. Józefa Majkę. Wśród uczonych, którzy wywarli wpływ na naukową twórczość Jubilata nie zabrakło Marii Ossowskiej, Anny Pawełczyńskiej, czy Jana Szczepańskiego. Tego ostatniego rokrocznie wspomina się w ramach Wolnej Szkoły Nauk Filozoficznych i Społecznych im. prof. Jana Szczepańskiego, popularnej w Ustroniu i Cieszynie „Szkoły Szczepańskiego”. Dodał także, że potrzebne jest minimum wartości, aby mówić o wychowaniu.







Profesor Wojciech Kojs przytaczał dydaktykę prof. Bogdana Nawroczyńskiego, podkreślając znaczenie wartości w pedagogice, szerzej w nauce, a jednocześnie wskazywał na rolę wnikania i przekazywania wartości absolutu – dążenia do nieskończoności.

Z kolei profesor Ewa Wysocka zadała i podjęła próbę odpowiedzi na pytanie: Czy uniwersytetowi potrzebny jest mistrz i czy mistrz potrzebuje uniwersytetu. Według Niej istotą bycia mistrzem jest otwartość na innych, uczniów i współpracowników. Mistrz nie może być posągiem, lecz musi być osobą dostępną.

Profesor Zenon Jasiński skupił się na tradycjach edukacyjnych Śląska Cieszyńskiego i Zaolzia. Szerokie badania prowadzone przez niego wskazują na ogromne zasługi w krzewieniu polskości i języka polskiego wśród mieszkańców tych ziem. Nic dziwnego, że np. w małym Ustroniu swoje miejsce do życia znajduje wielu profesorów i pracowników wyższych uczelni.


Profesor Wiesław Gumuła stwierdził, że trudno być mistrzem we wszystkich wymiarach. Wskazał na wielkość tych naukowców, którzy potrafią słuchać i przyznawać rację tym, którzy w innych dziedzinach są bardziej wyedukowani od pedagogicznych mistrzów. Profesor Wiesław Wójcik nawiązał do odleglejszych czasów powstania styczniowego i podkreślił, że mimo klęski powstania udowodniło ono, że Polacy grupując się w różnych organizacjach pokazywali, że można budować w opanowanej przez zaborców Polsce edukację, która pozwoliła przetrwać, a następnie była zarzewiem ruchów niepodległościowych i wyzwoleńczych.

Po krótkiej dyskusji pomiędzy uczestnikami panelu nastąpił najbardziej uroczysty moment spotkania. Profesorowie Zenon Gajdzica, Leszek Pawelski i Marek Rembierz wręczyli obu dostojnym Jubilatom księgi jubileuszowe, zaś prezes PSNT wręczył im ozdobne grawertony, które będą stanowić miłą pamiątkę tego dnia. Następnie profesor Zenon Gajdzica i profesor Marek Rembierz odczytali listy gratulacyjne, które wpłynęły od prof. dra hab. Andrzeja Radziewicza Winnickiego, prof. dra hab. Krzysztofa Wieleckiego, prof. dra hab. Ondreja Štefaňaka na ręce organizatorów, a skierowane ku obu dostojnym Profesorom.

Delegacje poszczególnych środowisk uczelnianych złożyli gratulacje i wiązanki kwiatów.

Szczególnie wzruszające było wystąpienie wnuczki profesora Wojciecha Kojsa, Katarzyny Kojs, która w pięknych, płynących z serca słowach pogratulowała swojemu dziadkowi, a także ks. prof. Januszowi Mariańskiego wspaniałych, naukowych osiągnięć, podkreślając jak wspaniale dbali o swoich bliskich i budowali te najważniejsze relacje rodzinne. Obaj Jubilaci w swoim słowie końcowym dziękowali zgromadzonym za ich przyjaźń i wysiłek włożony w przybycie, nieraz z odległych krańców Polski.

Warto w tym miejscu przedstawić głos młodego pokolenia. Tak właśnie Katarzyna Kojs (studentka stosunków międzynarodowych UJ) mówiła o swoim dziadku:

Drogi Dziadku, Szanowni Państwo,

Nie spodziewałam się, że będę dzisiaj przemawiać w tak znamienitym gronie Profesorów, Doktorów, Przyjaciół Dziadka i przyznam, że czuję się trochę zawstydzona. Ale wiem, że nawet jeśli mi się nie uda, nawet jeśli byłoby to najgorsze przemówienie w historii wszystkich przemówień wnuczek, to zawsze będę mieć w Tobie, Dziadku, oparcie. Dajesz nam odwagę, zapewniasz bezpieczeństwo, w którym możemy się rozwijać i kwitnąć. Możemy podejmować ryzyko, próbować i popełniać błędy, bo w domu czeka na nas dobra rada, akceptacja i wsparcie.

Powiem Państwu, że jako jedyna z wnucząt, byłam na podobnym wydarzeniu 10 lat temu. Trwało ono ponad 5 godzin, co dla 11-letniego dziecka jest całą wiecznością, ale ja się nie nudziłam, ponieważ większość czasu byłam, nie ukrywam, mocno skonsternowana i zdziwiona. Tyle godzin wszyscy czytali listy, wręczali kwiaty i mówili o pracy naukowej Profesora Doktora Habilitowanego Wojciecha Kojsa, który wydawał się niezmiernie podobny do mojego Dziadka… nawet nazywał się tak samo. Ale przecież to nie możliwe, żeby taki ważny człowiek chwalił wszystkie moje rysunki, tak się cieszył z pierwszych ciast, które piekłam, nawet jeśli cała konfitura wypływała z rogalików. A jednak po wielu zapewnieniach mojego Taty, że to naprawdę Dziadek, nie miałam specjalnie wyjścia i musiałam dać wiarę. Po powrocie do domu i kolejnych bardzo ciężkich dla 11-letniej dziewczynki chwilach przemyśleń, wprost dałam upust wątpliwościom i spytałam rodziców, czy mogę do Dziadka dalej zwracać się tym prywatnym, czułym słowem - „Dziadku”.


Wtedy było to dla mnie trudne do pojęcia, ale dzisiaj już wiem, że mój Dziadek jest po prostu niezwykle skromnym i ciepłym człowiekiem, który zawsze stawia innych na pierwszym miejscu. Praca jest dla Niego niesamowicie ważna, ale tak samo jak mój Tata, zawsze potrafi odłożyć książki na bok i porozmawiać z nami, jak równy z równym, o ważnych dla nas rzeczach.

Dlatego też dziękuję z całego serca wszystkim, którzy przyczynili się do powstania książki, którą tu dzisiaj widzimy i zorganizowania tego wydarzenia, ponieważ dzięki temu reszta wnucząt, a ja ponownie, możemy poczuć, jaki to zaszczyt być częścią Twojej Rodziny. Dziadku, ja nie mam dla Ciebie kwiatów, których już tyle dzisiaj dostałeś, ale to my wszyscy (wnuki) jesteśmy kwiatami, które z czułością wyhodowałeś w ogrodzie, zwanym Rodziną.

Całość spotkania podsumował prof. Zenon Gajdzica, dziekan Wydziału Nauk Społecznych, gratulując i dziękując organizatorom tej jakże ważnej, wspaniałej uroczystości (L. Pawelski-26.01.2020)".




26 stycznia 2020

Uczmy się na błędach metodologicznych odrzuconej habilitacji pani dr Joanny Gruby



Wczoraj przytoczyłem kardynalne błędy w recenzji jednej z prac habilitacyjnych, które członkowie rady wydziału szacownego uniwersytetu postanowili zlekceważyć, by mimo wszystko nadać ich autorowi stopień doktora habilitowanego w jednej z dyscyplin nauk w dziedzinie nauk społecznych. Dziś napiszę o przypadku, który dotyczy pedagogiki, a przy tym osoby, na którą zaczynają powoływać się inni doktorzy nauk, którym recenzenci wykazali kardynalne błędy metodologiczne.

Są takie postępowania habilitacyjne, które mają bardziej klarowne rozstrzygnięcia, rzetelne, akademicko uczciwe. To są te sytuacje, kiedy to trzej recenzenci jednoznacznie wskazują na kompletny brak kompetencji doktora nauk społecznych do bycia samodzielnym pracownikiem naukowym ze stopniem doktora habilitowanego ze względu na bylejakość jakiejś lub jakichś publikacji.

Przeczytałem trzy recenzje habilitacji pani dr Joanny Gruby z uwagą, aczkolwiek nie jest to moja problematyka i specjalność badawcza, gdyż lokowana jest w innej dyscyplinie nauk pedagogicznych. Metodologia nauk społecznych w paradygmacie badań ilościowych powinna być zrozumiała dla wszystkich pedagogów, bez względu na to, na jakie problemy poszukują odpowiedzi.

Przytoczę zatem te sformułowania z recenzji, które odpowiadają fundamentalnym błędom metodologicznym rozpraw naukowych, żeby młodzi uczeni ubiegający się o habilitację mogli ich uniknąć - tak w konceptualizacji własnych projektów badawczych, jak i w konstruowaniu rozpraw, monografii przedstawiających wyniki badań.

Musimy uczyć się od siebie, także na cudzych i własnych błędach. Dobrze wiedzieć, na co zwracają uwagę recenzujący nasze publikacje, skoro recenzenci wydawniczy nie byli łaskawi solidnie wywiązać się z tego zadania. Od wielu lat uczulam recenzentów wydawniczych, by przestali pisać swoje opinie o czyichś maszynopisach na kolanie, po znajomości, by je przepchnąć do druku, bo w ten sposób zdradzają autorów ufających im i pokładających nadzieję na związane z tym sukcesy i awanse naukowe.

Oto INDYWIDUALNE STUDIUM recenzji habilitacji, z którego wszystkie sformułowania można znaleźć na stronie b. Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu. Pedagodzy specjalni będą mogli zatem poszerzyć tę metodologiczną krytykę ekspertów jeszcze o błędy czy zalety natury merytorycznej. Cytuję dosłownie, ale tylko w takim zakresie, w jakim sądy odnoszą się do metodologii badań i prezentacji ich wyników, także z punktu widzenia ustawowych wymogów dla osób ubiegających się o samodzielność naukową:

MONOGRAFIA HABILITACYJNA

rozdział I charakteryzuje się dużą ogólnością i niskim poziomem analizy zgromadzonego materiału

rozdział II jest pełen sprzeczności. Autorka powołuje się na definicję … za … ujmując ją jako … , by później wspominać za … o … , która ma nadać wypowiedzi pełne znaczenie. To bardzo nieprecyzyjne, mało kompetentne łączenie różnych podejść, które wywodzą się z innych nurtów.

Kolejnym zarzutem jest pomięcie w badaniach testu … – bez podania przyczyny. Jest to tym bardziej niezrozumiane, iż sama Autorka stwierdza: „Jest to pierwszy w języku polskim standaryzowany test do badania …”;

Trzeci rozdział jest w dużej części publikowany bez większych zmian w innej publikacji

Nie wyjaśniono, czym kierowano się podczas doboru próby, na której przeprowadzono badania

Problematyczne jest przeprowadzanie tych badań w jednym regionie …

• Opisane badania zostały przeprowadzone na nierównych grupach badawczych… co … nie daje możliwości badań porównawczych jak i statystycznych. Zestawiono liczbę nieprawidłowo różnicowanych opozycji ... – problematyczne jest zestawianie wyników surowych z grup o różnej liczebności. Przedstawienie tych badań na poziomie wyników surowych, procentów i uśrednienia to na niskim poziomie przeprowadzona analiza.

Samo podsumowanie „analiza wyników wykazuje, że … nie jest odkrywczym wnioskiem..."

Nie do końca mogę się zgodzić z sensem nie tyle badania, co korelowaniem …

Uzyskane wyniki są z założenia realne, ale w interpretacji problematyczne

Bardzo szkoda, iż Autorka zaledwie na ok. półtorej strony podjęła analizę wyników i nie została podjęta szersza dyskusja, nad innymi wynikami, jak również sformułowanie swoich zaleceń do pracy…

Autorka nie pokusiła się o badania nowatorskie

W książce występują ogólniki i niedopowiedzenia – przykładem niech będą stwierdzenia: …

Kolejny mój zarzut wynika z faktu, iż bardzo obszerne fragmenty książki zostały równolegle opublikowane w czasopiśmie

Znaczące części pracy z tej książki znajdujemy również w podręczniku…

Artykuł jest powieleniem treści przedstawionych w książce, jak również prezentacją wyników badań, które również zostały umieszczone w książce. Przypis wprowadza w błąd – raczej jest to przepisanie części tekstu, jak również streszczenie uzyskanych wyników, jakie prezentowane są w książce.

Krytycznie odnoszę się do publikacji …, która obarczona jest wieloma wadami formalnymi, logicznymi i metodologicznymi.


Niedopuszczenie pani adiunkt do dalszych etapów przewodu habilitacyjnego w świetle analiz drugiego recenzenta spowodowane było następującym odczytaniem jej "osiągnięć":

Problem nie nowy i dobrze opracowany w literaturze przedmiotu. Mimo tego ... uczyniła go przedmiotem własnych dociekań badawczych wyznaczając sobie ambitny cel realizowanych badań – poznania / diagnozy …

• ...prezentacja treści uporządkowana, każdy z rozdziałów kończy prezentacja narzędzi do oceny – jednak, ma też swoje wady.

Wadą, jak sądzę, jest brak powiązania tych wybranych problemów z realizowanym i zaprezentowanym w tym opracowaniu projektem badań własnych.

Autorka nawet w nikłym stopniu nie sygnalizuje swoich - badacza tej problematyki - przemyśleń. Inaczej mówiąc ten tekst mógłby być wprowadzeniem do jakiejkolwiek monografii dowolnego autora zajmującego się podobną problematyką.

Myślę, że treści zaprezentowane w tym rozdziale, wybór problemów i ich prezentacja, do której wszak Autorka miała prawo, chociaż poprawne, nie pozwalają dostrzec – konceptualizacji badań własnych, np. które z zaprezentowanych definicji wybrała za podstawę w swoich badaniach. Takich treści brakuje mi w tym rozdziale, ale akceptuję wybór problemów i sposób ich prezentacji.

W kontekście tych uwag, ta część ocenianej monografii to poprawny ale w moim przekonaniu nie wystarczający do zaprojektowanych badań, przegląd literatury w omawianym zakresie.

Metodologia badań własnych… ta część monografii jest metodologicznie poprawna ale uważna lektura tej części pracy nie przekonuje o nowatorstwie tego projektu. Wiele tego typu badań znajduje się w literaturze przedmiotu. Część z nich przywołuje dr ... przy prezentacji problemów badawczych.

Analiza wyników badań własnych.. Z tego ugruntowanego w trzech poprzednich podrozdziałach sposobu prezentacji wyników badań wyłamuje się jednak podrozdział czwarty … . Analizie tego problemu Autorka poświęciła zaledwie stronę tekstu. Tutaj ograniczyła się do zaprezentowania w tab. … . Mam tu dwie istotne wątpliwości. Pierwsza dotyczy liczby kolumn pionowych w tab. … Autorka nie informuje dlaczego w tych tabelach zrezygnowała z jednej kolumny. Trudno ocenić zatem ten zabieg, ale budzi on wątpliwość, narusza zatem ugruntowane wcześniej przekonanie o rzetelności prezentowanych wyników badań.

Wątpliwość druga dotyczy prezentowanych w tej tabeli danych. Tytuł tego podrozdziału sugeruje, że analiza w nim zaprezentowana będzie odnosić się do analizy … ze względu na … . Tak jednak nie jest. …. Te analizy nie sugerują nawet… . Taką możliwość dałyby jedynie krzyżowe analizy statystyczne. W tych badaniach takiej próby nie podjęto.

Pogłębiona analiza tej tabeli, nawet wówczas gdyby różnice nie byłyby istotne statystycznie, pokazałaby tendencje … lub też uwiarygodniłaby stwierdzenie Autorki… , że … nie różnicuje poziomu … . Stwierdzenie to bez takiej analizy jest nadinterpretacją.

Tabela … i dane w niej zawarte uprawniają jedynie do stwierdzenia, że … nie różnicuje prawidłowego i nieprawidłowego rozróżniania … , a nie, jak napisała Autorka, ….

Zakończenie. … jest to w moim odczuciu najdziwniejsza część tego opracowania. Ta część monografii zwykle wieńczy dzieło. W tym przypadku zamiast zwieńczenia mamy półtorej strony tekstu z którego czytelnik dowiaduje się, że oto w badaniach uczestniczyli także …. , że wnioski z wywiadów z nimi przeprowadzonych potwierdzają „że … .

Nie mam podstaw by twierdzić, że tak nie jest, ale też nie mogę poważnie traktować takiej informacji bez możliwości jej weryfikacji. Nie wiem nic o tych badanych osobach ani o tym czego dotyczyły owe wywiady, jak je analizowano i ostatecznie jakie wnioski po analizie tych wywiadów sformułowano. Treść Zakończenia przekonała mnie jedynie, że Autorka nie poradziła sobie z tym pozornie prostym zadaniem, tym samym ugruntowała moje przekonanie, że nie jest dojrzałym badaczem.

Dr ... nie spełnia warunków do uzyskania awansu naukowego.

Trzeci recenzent stwierdza:

* istotnym mankamentem wielu spośród nich jest powtarzalność fragmentów tekstów, przy czym w tekstach późniejszych Autorka nie powołuje się na poprzednie (autoplagiat). Kilka takich przykładów zostanie omówionych w dalszej części recenzji.

* Druga pozycja książkowa wydana w 2002 r. …. , to – jak określa Habilitantka w autoreferacie – „książka podoktorska”, a zatem nie należy jej wiązać z dorobkiem naukowym po uzyskaniu doktoratu, a raczej z prezentacją rozprawy doktorskiej, tym bardziej, że jest w zasadzie raportem z badań na wskazany w tytule temat.

* Niezależnie od … Habilitantka jest autorką trzech kolejnych cykli programów .... pod wspólną nazwą …. . Dotyczą one …. . Nie ma żadnej informacji o recenzowaniu tych programów przez specjalistów. Ponieważ kilka lat temu Ministerstwo Edukacji Narodowej zrezygnowało z obowiązku recenzowania innych środków dydaktycznych poza podręcznikami, sytuację taką należy uznać za dopuszczalną. Można jednak domniemywać, że nie są to pozycje recenzowane. Wszystkie te programy są w sprzedaży w Wydawnictwie…, z którym Habilitantka blisko współpracuje.

* Analiza całości dorobku wskazuje, że Habilitantka jest bardziej praktykiem niż naukowcem. …

Rozprawa habilitacyjna:

* Opracowanie jest poprawne, chociaż na zbyt dużym poziomie ogólności (trzy rozdziały części teoretycznej liczą zaledwie 42 strony, a więc mniej niż trzy arkusze autorskie). W rozdziałach tych można zidentyfikować fragmenty wcześniejszych prac Habilitantki (często przenoszonych metodą wytnij i wklej). Szczególnie liczne są przeniesione do rozprawy habilitacyjnej fragmenty artykułu ...

* Brak w rozprawie habilitacyjnej informacji o wcześniejszym opublikowaniu tych tekstów w innych miejscach (lub odwrotnie w przypadku tekstów późniejszych – przy tekstach opublikowanych w tym samym roku nie jest możliwe ustalenie kolejności publikacji) nosi znamiona autoplagiatu ukrytego.

* Podsumowując całość pracy można stwierdzić, że nie stanowi ona istotnego wkładu w rozwój nauki. Zagadnienia dotyczące … były tematem wielu wcześniejszych badań i opisów, a zaproponowany do badań autorski zestaw paronimów nie różni się znacząco od stosowanych wcześniej...

Dorobek dr .... jest bogaty i godny uznania, ale ma charakter bardziej utylitarny niż naukowy. Przygotowywane przez Habilitantkę materiały wspomagające pracę … mają znaczący wymiar praktyczny, trudno jednak traktować je jako istotne osiągnięcie naukowe.

No i proszę bardzo, mimo wykazania pseudonaukowych praktyk i "quasi-osiągnięć", braku fundamentalnej wiedzy i umiejętności badawczych, nieznajomości lub nieumiejętności wykorzystania metodologii badań w naukach społecznych - ich kreatorka stosuje hejt, mając pretensje do recenzentów, zamiast podziękować im za rzetelną, obiektywną informację i opinię zwrotną.

Oczywiście, są w tych recenzjach także pochwały, pozytywne opinie o innych rozprawkach, wartościowych dokonaniach praktycznych, oświatowych. Nie są to, jak przytoczona wczoraj, jednostronne w swej wymowie recenzje. Wszystkie jednak - ze względu na standardy nauk społecznych - miały negatywną dla habilitantki konkluzję. Tak się zdarza. Nie jest to ani pierwsza, ani ostatnia osoba w naszym środowisku, która nie poradziła sobie z naukowa materią. Nie ma w tym niczego złego.

Być może wiele to mówi o jej własnym środowisku akademickim, które nie stanęło na wysokości zadania i nie pomogło jej w zrozumieniu popełnianych co rusz błędów. Można też formułować inne hipotezy na temat tej porażki, ale jedno nie ulega wątpliwości, że popełnione błędy są tu kardynalne. Na szczęście nie jest to moja problematyka badawcza, ale wiele osób zapewne mogło bezkrytycznie postrzegać powyższe prace jako stricte naukowe i przywołuje je w swoich rozprawach dyplomowych, czy - nie daj Panie Boże - naukowych.

Od dawien dawna apeluję do doktorów - czas wreszcie douczyć się, doczytać, zrozumieć i zacząć pracować naukowo, a nie publicystycznie. Chociaż wiem, że dzisiaj populistycznie podważa się rolę autorytetów naukowych, ekspertów twierdząc, że ma się ich w nosie, to jednak pozostanę przy własnej opinii i szacunku wobec tych, którzy mimo to piszą rzetelne recenzje dokumentując swoje sądy fragmentami z ocenianych prac. Konkluzje nie biorą się z sufitu. Mają swoje twarde podstawy w faktach.

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN nowej kadencji musi stanąć przed wyzwaniem - Czy dalej będą niektórzy jego członkowie, nawet profesorowie tytularni czy - co gorsza - autorzy rozpraw z metodologii badań społecznych akceptować i reprodukować miałkość, bylejakość, pseudonaukowość, czy jednak zatroszczą się wreszcie o naukowe standardy, które obowiązują w świecie nauki?

(żródło gif:i.makeagif.com)

22 stycznia 2020

Odszedł komparatysta Profesor Wiktor Rabczuk



W niedzielę 19 stycznia 2020 r. zmarł w wieku 89 lat profesor zwyczajny nauk humanistycznych i społecznych, pedagog - WIKTOR RABCZUK, o czym poinformowała mnie rodzina. Pogrzeb odbędzie się w sobotę 25 stycznia w Łomiankach. Nie miałem okazji do bezpośredniej współpracy z Profesorem, ale moje pokolenie, a sądzę, że i kolejne, korzystało z rozpraw naukowych komparatysty, którymi wprowadzał nas w świat systemów edukacyjnych poza granicami kraju.

Jeszcze kilka lat temu Wiktor Rabczuk był aktywny w środowisku akademickim. Pracował bowiem po przejściu na emeryturę w dwóch jednostkach: w PEDAGOGIUM - Wyższej Szkole Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie i w Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie. Należał do nauczycieli akademickich o bardzo szerokim profilu wykształcenia. Przypomnę kilka faktów z życia Profesora, bowiem dziesięć lat temu przygotowywałem wraz z prof. Czesławem Kupisiewiczem nowy słownik biograficzny polskich pedagogów, do którego W. Rabczuk przesłał mi swoje dane.

Wiktor Rabczuk ukończył w 1954 r. studia magisterskie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Warszawskiego przedkładając pracę magisterską p.t."Quid Cicero de Gracchis censuerit". W 1979 r. obronił dysertację doktorską już jako pracownik Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego. Jego dysertacja nosiła tytuł:"Szkolnictwo w byłym Kongu Belgijskim". Wiktor Rabczuk miał bogate doświadczenie nauczycielskie, o czym świadczą miejsca jego zatrudnienia:

1954-1957: lektor języka łacińskiego i rosyjskiego – SGGW w Warszawie;

1957-1958: nauczyciel – Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące w Brwinowie;

1958-1960: nauczyciel – Państwowe Liceum Wychowawczyń Przedszkoli w Obornikach Śląskich;

1960-1962: nauczyciel – Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące w Brwinowie;

1963-1965: nauczyciel – Korespondencyjne Liceum Ogólnokształcące Nr 3 w Warszawie;

1966-1974: nauczyciel języka łacińskiego – Kolegium Jana XXIII w Kolwezi i Ateneum w Lubumbashi (Republika Zair)

1974-1975: lektor języka łacińskiego – Uniwersytet Warszawski Studium Praktycznej Nauki Języków Obcych;

1975-1978: nauczyciel języka francuskiego – Centrum Kształcenia Ustawicznego Nr 1 w Warszawie;

W okresie PRL nie było łatwo tym, którzy interesowali się światem kapitalistycznym. Nic dziwnego, że dr Wiktor Rabczuk mógł habilitować się dopiero po odzyskaniu przez polską naukę wolności. W 1995 r. uzyskał na podstawie osiągnięć naukowych, pozytywnie przyjętym kolokwium habilitacyjnym i wykładzie - stopień doktora habilitowanego na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przedłożył wówczas jako pracę habilitacyjną publikację, która stanowiła dla młodzieży akademickiej systemową wiedzę o szkolnictwie w krajach Unii Europejskiej, o przyjęcie do której wówczas zabiegały władze naszego państwa. Mam tu na uwadze rozprawę p.t. "Polityka edukacyjna Unii Europejskiej na tle przemian w szkolnictwie krajów członkowskich".

Spójrzmy na kolejne okresy pracy akademickiej Profesora:

1980-1986: wykładowca – Uniwersytet Technologiczny i Wyższa Szkoła Pedagogiczna Politechniczna w Oranie (Algieria)

1996-1999: prof. nadzw.– WSP/Akademia Pedagogiczna im. KEN w Krakowie

1999-2007: prof. nadz. Wyższa Szkoła Pedagogiczna Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Warszawie; Dziekan Wydziału Nauk Humanistyczno-Społecznych w Olsztynie WSP TWP w Warszawie (2002-2005);

2007-2009 (do dziś): profesor zw. – PEDAGOGIUM Wyższa Szkoła Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie.

1996-2009 docent; prof. nadzw.; prof. – studia podyplomowe; seminaria doktoranckie w Instytucie Badań Edukacyjnych. Wypromował trzech doktorów nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki.


W 2006 r. już jako doświadczony, samodzielny pracownik naukowy - Wiktor Rabczuk uzyskał nominację Profesora, którą odebrał z rąk śp. Lecha Kaczyńskiego.

Zmarły Profesor był autorem wielu monografii z pedagogiki komparatystycznej oraz redaktorem prac zbiorowych z tej dyscypliny pedagogiki:

Monografie autorskie:

Oświata w Afryce Czarnej, Ossolineum, Wrocław 1981.

Szkolnictwo prywatne w Europie Zachodniej i w Polsce, WSiP, Warszawa 1992.

Polityka edukacyjna Unii Europejskiej na tle przemian w szkolnictwie krajów członkowskich, IBE, Warszawa 1994.

Szkolnictwo prywatne w świecie, IBE, Warszawa 2000; Polityka edukacyjna Unii Europejskiej wobec imigrantów oraz mniejszości narodowych i etnicznych, IBE, Warszawa 2002;

Polityka edukacyjna Unii Europejskiej wobec imigrantów oraz mniejszości narodowych i etnicznych, IBE, Warszawa 2002.

Polityka edukacyjna Unii Europejskiej. Nowe konteksty, WSP TWP, Warszawa 2007.


Jako redaktor wydał:

Z problematyki pedagogiki porównawczej (red.), IBE, Warszawa 1996;

Aksjologiczne problemy współczesnej pedagogiki (współred. Z.Krzysztoszek), WSP TWP, Warszawa 2004.

Dzięki W. Rabczukowi zostały przybliżone polskim czytelnikom dwa, niezwykle ważne raporty, których był tłumaczem, a mianowicie:

1. UNESCO: Edukacja: jest w niej ukryty skarb: raport dla UNESCO Międzynarodowej Komisji ds. Edukacji XXI w. pod przewodnictwem Jacques’a Delorsa, Warszawa, Stowarzyszenie Oświatowców Polskich, 1998;

2. Federico Mayor Przyszłość świata, Fundacja Studiów i Badań Edukacyjnych, Warszawa 2001 (Współautorstwo przekładu J. Wolf, A. Janik).


Zmarły Profesor został wyróżniony w 1999 r. Złotym Krzyżem Zasługi oraz w 2003 r. Medalem Komisji Edukacji Narodowej.

Rodzinie i Bliskim składam wyrazy głębokiego współczucia.


21 stycznia 2020

Profilaktycy w szkołach, czyli ciąg dalszy analizy projektu MEN


Nie ulega wątpliwości, że jednak czegoś interesującego dowiadujemy się z przeprowadzonych badań. Studiując opublikowane dane możemy je wykorzystać do własnych projektów badawczych, gdyż stanowią one ciekawą "fotografię" różnych zmiennych związanych z zagrożeniami w środowisku życia i uczenia się dzieci oraz młodzieży. Nie rozumiem, dlaczego zatem krytycy skoncentrowali się na dwóch czy nawet trzech drobnych kwestiach, które pojawiły się w diagnozie, ale nie stanowiły w niej istotnych wymiarów?

Projekt jest oparty na dwóch formach działania: praca koncepcyjna i rekomendacyjna zespołu eksperckiego (model Delphi) oraz dwuetapowa, wielowymiarowa, ogólnopolska diagnoza i ewaluacja działań profilaktycznych i ich uwarunkowań. Realizacja obejmuje:

* Stworzenie eksperckiej wizji badań ewaluacyjnych.
* Diagnozę przekrojową, jak i badania podłużne oraz badania towarzyszące realizacji działań profilaktycznych.
* Opis rezultatów badań i rekomendacje przekazane na konferencjach, w publikacji po polsku i po i angielsku oraz w zestawie broszur online dla szkół i gmin, dostępnych także na platformie internetowej.


Po co ten projekt? Czy rzeczywiście, jak napisali organizatorzy - po to, by wydać publikacje: "Rezultatem projektu będzie zestaw książek i broszur dla szkół, opisujących rekomendowany przez ekspertów i zweryfikowany w wyniku badań model działań profilaktycznych w Polsce."? Otóż owe publikacje stanowią istotną wartość diagnostyczną z naukowego i oświatowego punktu widzenia, przede wszystkim dla dyrektorów szkół i nauczycieli. Czy z nich korzystają? Nie wiemy.

Warto zapoznać się z treścią tych publikacji, gdyż zostały solidnie napisane. Zawierają bardzo dobrze, bo syntetycznie opisane założenia teoretyczne badań diagnostycznych oraz ich usytuowanie na tle światowych diagnoz podobnych zagadnień. Gdyby wszyscy nauczyciele przeczytali zawarte na stronie raporty w odniesieniu do tej grupy wiekowej uczniów, z którymi pracują na co dzień, to mieliby wartościowy materiał poznawczy i praktyczny. Okazuje się bowiem, że zdiagnozowani nauczyciele w niskim stopniu interesują się efektywnością realizowanych w ich szkołach programów profilaktycznych. Ich rzekomy, bo przecież jedynie "(...) deklarowany aplauz dla działań profilaktycznych w szkole - jak podają badacze - wypada ocenić jako „ideologiczny” lub fasadowy, bo nie mający pokrycia w działaniach, wśród których zresztą przeważały różne aspekty „koncepcyjne”.

Padło pytanie o praktyki religijne, ale w kontekście ich jako czynnika chroniącego dzieci przez zagrożeniami w sferze zachowań ryzykownych. Jak piszą badacze: "Zgodnie z oczekiwaniem wyniki tych badań wskazują, że udział w praktykach religijnych jest czynnikiem chroniącym dzieci przed podejmowaniem zachowań problemowych. Sugeruje to rozkład odpowiedzi na pytanie o częstość udziału dzieci w praktykach religijnych. Uczniowie z grupy wysokiego ryzyka rzadziej uczestniczą w praktykach niż uczniowie z grupy przeciętnego i niskiego ryzyka. Świadczy o tym przede wszystkim frekwencja odpowiedzi „raz w tygodniu” oraz „nie praktykuje”. Te kategorie odpowiedzi najbardziej chyba różnicują wyróżnione grupy uczniów" (s. 99) Na marginesie muszę odnotować, że w publikacji nie ma zapowiedzianej tabeli nr 19 z danymi na ten temat.

Raporty z diagnoz zawierają interesujące dane. Czy ktoś je przeczytał i odniósł także do własnej placówki? Warto zapoznać się z publikacją p.t. Profilaktyka w szkole.red. R. Porzak, Lublin: Fundacja "Masz Szansę 2019. Dyrektorzy powinni zwrócić uwagę na przynajmniej jedno z zaleceń, a mianowicie:

"W świetle wyników badań potrzebne wydaje się rzeczywiste wzmocnienie podmiotowej roli rodziny w szkole. Te rodziny z trudnościami, które nie przyjmują biernej lub oportunistyczno-opornej pozycji, mogą być liderami, a nie tylko podopiecznymi pomocy społecznej. Dzielenie się doświadczeniami ukazującymi obszary skuteczności, ale zwłaszcza obszary nieefektywności działań profilaktycznych jest bezcenne dla usprawnienia profilaktyki. Rodziny mogą być adwokatami spraw swoich dzieci, mentorami dla innych rodzin, trenerami, doradcami, ekspertami pokazującymi, jak można skuteczniej borykać się z życiem przepełnionym wyzwaniami, aktywnie współpracując ze specjalistami szkolnymi i pozaszkolnymi. Rola, jaką rodziny zdecydują się przyjąć i ich ustosunkowanie wobec systemu społecznego i systemu pomocy często zależy od dostarczanej im wiedzy i rozwiązań organizacyjnych. (s. 174)

Naukowcy poddali bardzo rzetelnej, a krytycznej ocenie stosowane w szkołach programy profilaktyczno-wychowawcze. Może należałoby się zastanowić nad (bez-)sensem ich stosowania, skoro jedynie pozorują rzekome efekty podejmowanych lub zaniedbywanych działań.

Powróćmy jeszcze do narzędzi diagnostycznych. Były wśród nich standaryzowane narzędzia do badań psychologicznych, więc nie ma potrzeby poddawania ich jakiejkolwiek ocenie, skoro zostały trafnie dobrane do zapowiedzianych oczekiwań poznawczych.

W ankiecie dla uczniów szkół ponadopodstawowych znalazło się polecenie nr 9 zobowiązujące uczniów do określenia w skali pięciostopniowej poziomu zadowolenia wobec wymienionych zdarzeń, sytuacji. Dwa z nich są niepoprawnie skonstruowane (s. 3) czy jak w zadaniu 14 i 15 oczekujące wskazania częstotliwości określonych zachowań (s.4-5). Równie błędnie określono częstotliwość aktywności w pytanie 32 (s. 10) itd. Potwierdza to, że nie tylko dr Joanna Gruba ma problemy z metodologią badań naukowych popełniając kardynalne błędy. Jeśli bowiem oczekujemy od respondentów wskazania poziomu zadowolenia, to nie może on obejmować w jednym stwierdzeniu dwóch lub więcej zmiennych. Są też w kwestionariuszu ankiety błędy literowe, co nie najlepiej świadczy o ich wydawcy (np. "Rozmawiam z rodzicami szkole i o moich ocenach").


20 stycznia 2020

Kto ma szanse?



Olga Szpunar opublikowała na łamach "Gazety Wyborczej" artykuł o tym, że Ministerstwo Edukacji Narodowej zleciło badanie wśród dzieci i młodzieży szkolnej, którego treść budzi społeczne oburzenie. "Chodzi o projekt realizowany przez fundację „Masz szansę” na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej pt. „System oddziaływań profilaktycznych w Polsce”. Te badania są rekomendacją do zwiększenia skuteczności i efektywności planowania i realizowania działań profilaktycznych w mikro- i makroskali".

Wydawałoby się, że ministra D. Piontkowskiego interesują kwestie "skoku" władzy na Kartę Nauczyciela, by zwiększyć pensum dydaktyczne, ograniczyć przywileje i zmusić nauczycieli do większego posłuszeństwa wobec władzy.

Tymczasem dowiadujemy się z tego artykułu, że MEN zlecił w ramach środków unijnych przeprowadzenie diagnozy sytuacji rodzinnej uczniów szkół podstawowych i średnich, w tym także ich postawach wobec wiary (np. częstotliwości uczęszczania na nabożeństwa lub przynależności do oazy).

Jak to przeczytałem byłem - równie jak przekazujący ów tekst w sieci - zbulwersowany, bo niby jakim prawem ministra edukacji interesują sprawy, które są objęte sferą prywatności, a przynajmniej taką być powinny. Czyżby rzeczywiście MEN zamówiło badania, których wyniki miałyby służyć władzy do podejmowania w skali makro działań o charakterze nieokreślonym jeszcze charakterze?

Wystarczyło poświęcić trochę czasu, by dowiedzieć się, że MEN istotnie zleciło Fundacji „Masz Szansę” z Lublina projekt "Profilaktyka w szkole. Stan i rekomendacje dla systemu oddziaływań profilaktycznych w Polsce", ale nie kryje się za tym projektem insynuowanych jako podejrzana czy niepokojąca kwestia.

Minister ogłosił najpierw konkurs ofert na realizację zadania z zakresu zdrowia publicznego pt. "Budowanie sieci współpracy i wsparcia dla szkoły w zakresie przygotowania, wdrażania i ewaluacji programu wychowawczo-profilaktycznego. Prowadzenie działań na rzecz upowszechniania wiedzy na temat zdrowia psychicznego i jego uwarunkowań, kształtowanie przekonań, zachowań, postaw i stylu życia wspierającego zdrowie psychiczne, rozwijanie umiejętności radzenia sobie w sytuacjach zagrażających zdrowiu psychicznemu".

Temat - worek bez dna. Właściwie można wrzucić doń wiele, niewiele zyskując. Jednak nie można podważać wartości jego diagnostycznej części wraz z rekomendacjami naukowców tylko dlatego, że pojawiła się w ankietach zupełnie marginalna zmienna.

Rezultatem projektu jest zestaw książek i broszur dla szkół, opisujących rekomendowany przez ekspertów i zweryfikowany w wyniku badań model działań profilaktycznych w Polsce. Wprawdzie z założeń konkursu wynika, że najlepszymi źródłami wiedzy miały być materiały opracowane już znacznie wcześniej dla potrzeb Ośrodka Rozwoju Edukacji, ale te zostały poddane bardzo krytycznej ocenie, co jest niewątpliwie zaletą udziału w tym projekcie nauczycieli akademickich i specjalistów w objętych diagnozą kwestiach.

Projekt jest dobrze opisany a wytworzone w trakcie jego realizacji narzędzia diagnostyczne i raport z badań są opublikowane na odrębnej stronie PROFILAKTYCY.

Z informacji o założeniach projektu wynika, że wymagał on ustalenia stanu zagrożeń socjalizacyjno-wychowawczych uczniów na terenie województw, w których przewidziano także odpowiednie szkolenia i konferencje. Nie ulega zatem wątpliwości, że powinno się przeprowadzić stosowną diagnozę w profesjonalny sposób. Fundacja powołała do realizacji badań specjalistów, którymi okazali się naukowcy z różnych szkół wyższych.

W pierwszej turze badań, w roku szkolnym 2016/2017, objęto nimi 13 854 uczniów. W rok później w badaniu udział wzięło łącznie 12 212 uczniów. Tym samym - jak informują organizatorzy - diagnozą objęto ok. 6 tys. więcej uczniów niż zakładano w planach projektu. Poza uzyskaniem danych o zapotrzebowaniu na działania profilaktyczne, dokonano oceny jakości programów profilaktycznych realizowanych w szkołach. Ewaluacja procesu dotyczyła zarówno programów z listy rekomendowanych jak i programów autorskich.

Celem projektu miało być zwiększenie skuteczności profilaktyki uzależnień i zaburzeń zachowania w Polsce poprzez przeprowadzenie wielowymiarowej diagnozy sytuacji profilaktyki szkolnej i skali zachowań ryzykownych dzieci i młodzieży oraz ocena polityki społecznej i skuteczności działań profilaktycznych prowadząca do wypracowania planu zmian profilaktyki w zakresie: ekonomiczno-organizacyjnym i prawno-administracyjnym; narzędzi diagnozy potrzeb profilaktycznych, modelu oceny skuteczności osiągania celów profilaktycznych i jakości procesu realizacji profilaktyki ukierunkowanej na dzieci i młodzież w szkołach podstawowych, gimnazjalnych, zawodowych i ogólnokształcących różnych typów; społeczno-kulturowych uwarunkowań działalności profilaktycznej, w tym zwłaszcza zaangażowania w profilaktykę społeczności szkolnej i jej otoczenia: nauczycieli, rodziców, personelu szkoły, reprezentantów społeczności lokalnych.

Na jakie pytanie główne postanowiono znaleźć odpowiedź w ramach dwóch faz diagnozy? Nie wiemy. Nie zostało ono bowiem opublikowane. Są natomiast podane zmienne niezależna i zależne, co wskazywałoby na badania określane przez Heliodora Muszyńskiego mianem optymalizacyjnych. Przyjęto do diagnozy następujące zmienne:

zmienne niezależne:

Przejawy konstruktywnego funkcjonowania uczniów, rodziców i nauczycieli: jakość i ilość postaw i zachowań prozdrowotnych;

Dyspozycje uczniów do samoregulacji, zaufanie do siebie, koherencja i nadzieja na sukces;

Środowiskowy model profilaktyki szkolnej - relacja potrzeb profilaktycznych do ilości i jakości realizowanych w danej szkole działań profilaktycznych.

Wyodrębnione modele (czyli subzmienne niezależne), a mianowicie:

- zaniedbywanie profilaktyki pomimo wysokich potrzeb;

- skoncentrowanie na ilości działań, ale nie wysokich standardach zorientowanie na wysoką jakość kosztem ilości;

- maksymalizacja ilość i jakość profilaktyki.



Za zmienne zależne przyjęto:

Jakość i ilość postaw i zachowań ryzykownych uczniów:

subzmiennymi są tu:

- palenie tytoniu

- picie alkoholu

- stosowanie nielegalnych substancji psychoaktywnych

- stosowanie agresji i przemocy, cyberprzepmocy.


Poniżej tabela z rzekomą operacjonalizacją zmiennych:



Jak widać, przyjęte zmienne są od Sasa do lasa. W jednym z raportów prof. UAM Jacek Pyżalski rzetelnie jednak stwierdza:

"Uzyskane tu statystyczne związki należy interpretować ostrożnie ze względu na zastosowane w badaniach wskaźniki, które co prawda stanowią formalny opis realizowanych działań profilaktycznych, nie są jednak bezpośrednio w tych analizach powiązane z ich konkretną zawartością treściową, a jedynie sposobem realizacji działań profilaktycznych jako takich. Nie uwzględnia się tu zatem ani treści wyodrębnionej ze względu na zachowania ryzykowne, ani treści szczegółowych odnoszących się do konkretnego zachowania. Zatem w żadnym wypadku brak istotnych powiązań nie może być, bez dodatkowych pogłębionych analiz interpretowany jako brak skuteczności działań profilaktycznych wdrażanych w określony sposób. Wyniki te mogą być raczej interpretowane w inny sposób, istotność statystyczna powiązania może oznaczać szczególne znaczenie określonego czynnika wdrażania aktywności profilaktycznych w szkole w odniesieniu do dynamiki zmian poszczególnych zachowań." (s. 132)

c.d.n.


19 stycznia 2020

Haniebna kradzież w Chorągwi Łódzkiej ZHP


Wczoraj dotarła do mnie szokująca wiadomość o tym, że 7 stycznia br. ktoś włamał się do pałacyku Chorągwi Łódzkiej ZHP i ukradł najcenniejsze pamiątki, które przekazały łódzkiemu harcerstwu rodziny zmarłych harcmistrzów, wychowawców wielu pokoleń dzieci i młodzieży. Ktoś dokonał perfidnej kradzieży wyrywając piękne, oszklone gabloty ze ścian, które zawierały cenne odznaki, medale i wyróżnienia.

Przypomniałem sobie rozmowę sprzed kilku lat z członkami Komisji Historycznej Komendy Chorągwi Łódzkiej ZHP, którzy namawiali mnie na przekazanie materiałów historycznych z czasów moje działalności instruktorskiej w Hufcu ZHP Łódź-Bałuty, a potem w Ogólnopolskiej Poradni Harcerskiej "Impuls". Wiele kronik, dokumentów, sztandarów, proporców leżało wówczas w szafach, na półkach, bez jakiegokolwiek opracowania. Nie miałem przekonania, że jest to dobre miejsce.


Jak to dobrze, że powstrzymałem się od przekazania własnych dokumentów, kronik i materiałów. Nieodpowiedzialne zarządzanie tą jednostką harcerską, którego przejawem było m.in. oszczędzanie na bezpieczeństwie wartości materialnych i historycznych, doprowadziło w końcu do najgorszego. Niech psycholodzy kryminalni ustalą profil złodzieja. Zapewne wywołany kradzieżą wstrząs zmusi kadrę KChŁ ZHP do większej dyscypliny i ładu wewnątrz tej placówki.

Kradzież w gmachu regionalnych władz ZHP stanowi szczególnie bolesny cios dla całego środowiska. Jest to bowiem nie tylko zabór czyjejś własności, przekazanego pod opiekę środowiska harcerskiego prywatnego mienia, ale także mamy tu do czynienia z grabieżą najwyższych wartości, jakie leżą u podstaw harcerskiego ruchu. To kulturowe zniszczenie pamięci "materialnej" i "personalnej" o dokonaniach tak wybitnych Harcmistrzów, jak:

* Władysława Matuszewska - absolwentka Instytutu Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, komendantka Pogotowia Harcerek w 1939 r., komendantka Chorągwi Łódzkiej w okresie poststalinowskiej odwilży (1957-1960);

* wieloletni komendant Hufca ZHP Łódź-Bałuty, mojego Hufca - Marian Kierczuk czy

* Marian Bielecki - b. przewodniczący Komisji Historycznej Chorągwi Łódzkiej ZHP.


Mam nadzieję, że sprawca tak haniebnego czynu zostanie schwytany i będzie szansa na odzyskanie zrabowanych wartości, zaś władze KChŁ zatroszczą się o właściwą ochronę mienia publicznego. Ukrywanie tego złodziejskiego aktu przed opinią publiczną jest błędem, gdyż dzięki sieci harcerskich powiązań mogłoby się szybko powieść ustalenie sprawcy i jego osądzenie. To oczywiste, że dochodzenie prowadzi łódzka policja, bowiem - na szczęście wśród chorągwianych instruktorów jest także jej pracownik.

Kilka miesięcy temu pisałem o ukrywaniu w Chorągwi Łódzkiej kryminalnego czynu jednego z instruktorów tak długo, aż sprawa uległa przedawnieniu. Oby kolejna, a bulwersująca grabież, nie została "zamieciona pod dywan".


(Na zdjęciach: skradzione gabloty)