29 stycznia 2015

Problemy z krytyką


Niektórzy politycy czy urzędnicy już zapomnieli, że w okresie państwa totalitarnego, kiedy cenzura obowiązywała także w nauce, w mrocznym czasie stanu wojennego krążyły powielone chałupniczo rozprawy politologa, dzisiaj już profesora tytularnego - Mirosława Karwata z Uniwersytetu Warszawskiego. Przywołam tu kilka jego tez z jednej z nich, gdyż nieodparte mam wrażenie, że zaczynamy cofać się do tamtych, chociaż już nie takich samych klimatów. Coś pozostało z tamtych czasów albo ulega reprodukcji i aktualizacji w nowych formach zachowań społecznych i politycznych.

Zdaniem M. Karwata, autora znakomitych analiz organizacji, instytucji czy struktur społecznych, krytyka jest największym niebezpieczeństwem dla autorytarnej władzy lub dla władzy, której działania są sprzeczne z obowiązującym prawem. Krytyka to stwierdzenie, że w tym, co porównywalne, to, co podobne, jest jednak różne. To, co podobne, ale jednak różne – to przede wszystkim z jednej strony, cele działania, a z drugiej – efekty. Ponieważ różnica ta jest niemała, a w dodatku oczywista, co jest naturalną konsekwencją Twojego świadomego partactwa (pasożytnictwa) i ponieważ – nie dość na tym – stwierdzenie to, jak się rzekło, jest od Ciebie niezależne, przeto znalazłeś się w opałach. (Poradnik pseudodziałacza, Warszawa 1983, s. 109).

Krytykujący jest zwierciadłem tych, którzy zapomnieli lub udają, że zapomnieli, co mieli, a zatem co powinni zrobić. Wyklucza tym samym tłumaczenie powodów, że coś nie zaistniało lub że czegoś nie można było zrobić, ponieważ przypomina władzy o jej obowiązkach i uchyla zarazem mętne próby unikania konkretnych wyjaśnień. Osoba sprawująca w sposób autorytarny władzę nie tylko nie potrzebuje krytyki, ale i jej sobie bezwzględnie nie życzy. Ona nie potrzebuje wypominania/ przypominania, co miała czy też co obiecała (co powinna była) zrobić, gdyż tym samym zezwalałaby podwładnym na uświadamianie jej, że czegoś nie uczyniła, czegoś uczynić nie chciała lub nie mogła.

Nie bez powodu krążą dwie podstawowe zasady funkcjonowania autorytarnej władzy, w świetle których:

Punkt 1. Władza ma zawsze racje

Punkt 2. Kiedy władza nie ma racji, to patrz punkt pierwszy.

Krytyka rzeczowa, trafna i pryncypialna władzy staje się dla niej śmiertelnym niebezpieczeństwem, bowiem odsłania jej własną, osobistą, bezpośrednią odpowiedzialność, wynikającą wprawdzie z różnych motywacji, z jej działania lub jego zaniechania.

Co czyni w takiej sytuacji władza, kiedy dowiaduje się, że zostało odsłonięte jej prawdziwe oblicze? Walczy z krytyką a nie z samą sobą, i to bez wytchnienia. Czyni tak nie po` to, aby uniknąć krytyki, gdyż ta i tak ma miejsce, czy ona tego chce, czy nie, tylko aby uniknąć odpowiedzialności. Stosuje w tym celu różne strategie obrony przed krytyką, podobnie, jak broniła się przed wykonaniem określonych działań. Możliwe są tu co najmniej cztery strategie:

Pierwsza polegałaby na tym, by jeśli to jest tylko możliwe, w ogóle nie dopuścić do krytyki, wykluczając różnymi sposobami i taktykami krytyków, czy też odstraszając krytykę przed jej rozpoczęciem lub zaraz na początku. W ostateczności (to już ostatni dzwonek!) musisz krytykę rozpoczętą i nie wycofaną przerwać, i to spektakularnie, tak aby niesława tej sytuacji spadła na krytykę spłoszoną, przepędzoną czy stłamszoną, a nie na Ciebie.(s. 112)

Jeśli już niestety dojdzie do krytyki, to zgodnie z drugą z możliwych strategii - trzeba uczynić wszystko, by jej po prostu nie przyjąć. Można tego dokonać w różnej postaci: nie przyjąć do wiadomości, nie odebrać krytyki jako krytyki, wreszcie, zachować się tak, jakby jej nie było. Musisz doprowadzić do sytuacji, w której przestaje być pewne, czy aby krytyka ta jest faktem. (s. 113)

Po trzecie, można spróbować pozbawić krytykującego prawa do krytyki, a przynajmniej skutecznie zakwestionować możliwość krytyki w danych okolicznościach organizacyjnych czy społecznych.

Po czwarte, jeśli powyższe strategie okazały się nieskuteczne, krytyka, którego nie zdołałeś po prostu powstrzymać i obezwładnić, musisz zniszczyć (organizacyjnie). (s.114)

W ten sposób dochodzi do strategii współpracy negatywnej, w wyniku której organizacja ulega destrukcji i zniszczeniu. Ciekawe, jaką instytucję miałem na myśli...

28 stycznia 2015

O przwództwie edukacyjnym z pętelką w tle








Ośrodek Rozwoju Edukacji (placówka podległa MEN) organizuje KONGRES PRZYWÓDZTWA EDUKACYJNEGO. Dzisiaj już wszystko jest kongresem, nawet spotkanie tych, którzy muszą zorganizować najzwyklejszą konferencję, by przekazać opinii publicznej wyniki badań na określony temat. Co ciekawe, ów kongres nie będzie zajmował się przywództwem makropolitycznym, a więc czy w MEN jest jakiekolwiek przywództwo za zamkniętymi drzwiami gabinetów ministrów i ich zastępców. Zawsze lepiej i łatwiej jest pouczać innych oraz nimi sterować, niż wymagać czegokolwiek od siebie.

Trudno, by resort dokonywał autoewaluacji, której oczekuje np. od szkół. Pod kuratelą PO i PSL organizuje się kongresy wśród swoich i dla swoich, a więc z udziałem tych, którzy przez trzy lata korzystali z funduszy unijnych na realizację określonych (różnego rodzaju i poziomu) zadań diagnostycznych, a informacja o miejscu i czasie obrad ma sprawić, że przybędzie na nie rzesza uczestników. Mają zagwarantowane wyżywienie, gadżety (skórzane teczki, długopisy, elektroniczne nośniki danych, notatniki itp.). Każdy może się na ten kongres zgłosić, ale dopiero po zakwalifikowaniu się do grona uczestników, którego nieodłącznym warunkiem jest bezwzględny udziału we wszystkich zajęciach od początku do końca kongresu, złożenie deklaracji podjęcia działań popularyzujących treści i zagadnienia poruszane na kongresie, a pół roku po nim przekazanie informacji o działaniach podjętych w wyniku uczestniczenia w kongresie oraz przesłanie sprawozdania po realizacji tych działań. Tak więc, proszę państwa, nocleg w luksusowym hotelu, świetne jedzenie i napoje są tylko pozornie darmowe, jak wszystkie promocje w naszym kraju.


Znakomicie. Trzeba się cieszyć tym bardziej, że o powadze i wysokiej jakości debaty i prezentowanych materiałów będzie świadczyć współorganizator, jakim jest Uniwersytet Jagielloński. W Polsce mamy dwa centra przepływu środków unijnych na badania edukacyjne - jednym jest Instytut Badań Edukacyjnych, o którego bylejakości niektórych projektów pisałem już wielokrotnie oraz Ośrodek rozwoju Edukacji wraz ze wspomnianą uczelnią w Krakowie lub innym podmiotem pozyskanym do współpracy. Projektami ORE i ich wynikami warto się zająć pod kątem ich wartości poznawczej i praktycznej, bo przecież mają one służyć przede wszystkim aplikacji pozyskanej wiedzy do zmiany lub jej uzasadnienia w oświatowej rzeczywistości.

Jak informują w zaproszeniu na najbliższy kongres jego organizatorzy: Uniwersytet Jagielloński i Ośrodek Rozwoju Edukacji wspólnie realizujący projekt pn. „Przywództwo i zarządzanie w oświacie – opracowanie i wdrożenie systemu kształcenia i doskonalenia dyrektorów szkół/placówek” z wielką przyjemnością zapraszają na kongres, której głównym celem będzie prezentacja wypracowanych w ramach projektu modeli przygotowania, wspierania i rozwoju zawodowego dyrektorów szkół i placówek edukacyjnych. Mamy nadzieję, że przy tej okazji stworzymy wspólnie przestrzeń do dyskusji i refleksji nad stanem obecnym i perspektywami rozwoju sposobów przygotowania i doskonalenia kadr kierowniczych w sferze edukacji w Polsce i na Świecie. Podczas kongresu pragniemy skoncentrować się na prezentacji wypracowanych w toku projektu sposobów przygotowania i wprowadzania w rolę dyrektora oraz doskonalenia dyrektorów szkół i placówek, jak również efektów przeprowadzonych w oparciu o nie pilotażowych kursów. Drugim ważnym elementem będzie prezentacja wiodących przykładów dobrych praktyk w zakresie przygotowania i doskonalenia liderów oświatowych na świecie, której dokonają zaproszeni przedstawiciele uczelni, zajmujących się przywództwem wspólnie z praktykami, działającymi w roli dyrektorów szkół i placówek edukacyjnych.

Absolutnie zgadzam się z pomysłodawcami tego projektu, że czas najwyższy porozmawiać o przywództwie edukacyjnym. Jeszcze lepiej, kiedy uzyskamy do takiej debaty dane, które zostały pozyskane zgodnie z metodologią badań nauk społecznych, w tym także badań pedagogicznych - w zakresie polityki oświatowej, pedagogiki szkolnej i porównawczej. Oto bowiem okazuje się, że w naszym kraju wydaje się środki na to, by opracować perspektywy rozwoju sposobów przygotowania i doskonalenia kadr kierowniczych w sferze edukacji nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Ho, ho, ho... nareszcie polska oświata będzie zmieniać świat, a nie na odwrót. Teraz Polacy będą dzięki tym badaniom doskonalić przywódców edukacyjnych na świecie. Zapewne po tym Kongresie pojawią się zamówienia z Wielkiej Brytanii, Francji i Emiratów Arabskich, byśmy sprzedali im wytwór naszej edukacyjnej myśli.

Przywództwo w edukacji jest ponoć kluczowym czynnikiem jej sukcesów. Teraz rozumiem, dlaczego mamy tak wspaniałe osiągnięcia w międzynarodowym programie PISA/OECD. To zapewne dzięki wszystkim trzem ministrzycom (tu stosuję termin zaproponowany przez Joannę Kluzik-Rostkowską) edukacji narodowej, no i może jeszcze dzięki polskiemu rządowi na czele z nieodżałowanym b. premierem Donaldem Tuskiem, który zawsze stał u boku, a raczej w centrum, kiedy odbywały się z jego udziałem konferencje prasowe. Teraz pozostała nam już tylko pełnomocnik rządu, co nieco obniża rangę wartości edukacyjnego przywództwa w Polsce, ale trzeba cieszyć się tym, co mamy, bo dobrze ponoć już było, a teraz będzie tylko coraz gorzej.

Tak więc, o znaczeniu przywództwa dowiadujemy się już z zaproszenia, co mnie osobiście wystarcza, by specjalnie nie tracić więcej czasu na wysłuchiwanie referatów czy oglądanie prezentacji. Chyba, że zaszczyci na tym Kongresie władza, to zainteresowani mogą zrobić sobie selfika. Mnie satysfakcjonuje dotychczasowa literatura naukowa na ten temat, bo mamy znakomite rozprawy profesorów: Henryki Kwiatkowskiej i Joanny Madalińskiej-Michalak z UW oraz prof. Stefana M. Kwiatkowskiego z APS czy Marii Dudzikowej z UAM na ten temat, więc niczego nowego już się nie dowiemy. Najlepiej świadczy o tym treść zaproszenia w powyższej kwestii:

Znaczenie przywództwa w edukacji. Przywództwo jest kluczowym czynnikiem, określającym rozwój szkół i systemów edukacyjnych oraz poprawę jakości procesów uczenia się. Sprostanie temu wyzwaniu stojącemu przed przywództwem edukacyjnym wymaga po pierwsze dobrego określenia sposobu rozumienia przywództwa, adekwatnego do potrzeb edukacji, opartego o wartości ważne dla tej sfery. Drugim ważnym elementem jest określenie zbioru różnorodnych kompetencji kluczowych dla współczesnego przywództwa edukacyjnego. Trzecim wreszcie warunkiem wzrostu znaczenia przywództwa w edukacji jest znalezienie nowych, bardziej odpowiadających wymogom współczesności form kształcenia i doskonalenia kompetencji przywódczych przyszłych i funkcjonujących już w praktyce kadr przywódczych oświaty. Istniejące w Polsce sposoby kształcenia kadr kierowniczych w edukacji wymagają refleksji i zmiany, umożliwiającej kształcenie liderów oświaty bardziej zdolnych do stawienia czoła wyzwaniom stojącym przed szkołami i placówkami edukacyjnymi. Dyskutując podczas kongresu o naszych osiągnięciach i koniecznych w najbliższej przyszłości zmianach w systemie przygotowania i kształcenia kadr przywódczych w edukacji będziemy wspólnie budować zbiór pomysłów, inspiracji i przykładów dobrych praktyk z założeniem, że poprowadzi nas to do rozwoju przywództwa edukacyjnego w Polsce.


Przypominam sobie, nie jedyny zresztą na ten temat felieton prof. Aleksandra Nalaskowskiego, wybitnego znawcy i praktyka pedagogiki szkolnej, w którym na temat polskiego przywództwa edukacyjnego napisał "W Sieci" (15-18 grudnia 2014, s. 118), jak to kolejne ministrzyce edukacji pod rządami PO i PSL traktują nauczycieli (...) z pogardą, jak niewolników, którzy za miskę ryżu mają świadczyć usługi na rzecz przodowników pracy. Po kadencjach Katarzyny Hall i Krystyny Szumilas nauczyciele liczyli na nowe otwarcie. Dostali Kluzik z pętelką. Oraz instrukcję, w jaki sposób mogą sobie tę pętelkę założyć na szyję". Jeśli pani minister pojawi się na Kongresie, to może znajdzie się taki drugi Miłoszewski polskiej edukacji, który powie publicznie jak odbierający nagrodę pisarz Zygmunt Miłoszewski: urzędnikom: "Macie tupet, że tu przyszliście".

Nasi edukacyjni przywódcy wymagają resocjalizacji i reedukacji, ale nie PR-owej i oby nie przy wódce, jak "przywódcy" z wciąż nierozwikłanej i tajemniczej debaty o polskiej racji stanu w restauracji "Sowa". Hu, hu, huuuuu






27 stycznia 2015

Różne konteksty pedagogicznej biografistyki












W Instytucie Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II działa od szeregu lat Katedra Biografistyki Pedagogicznej, którą kieruje dr hab. Ryszard Skrzyniarz prof. KUL. Kierowany przez niego zespół naukowo-badawczy nie tylko sam prowadzi badania biograficzne, ale i organizuje cykliczne konferencje dla humanistów i przedstawicieli nauk społecznych, którzy zajmują się różnymi aspektami badania biografii i roli biograficzności w procesach wychowania oraz samowychowania. W Polsce mamy już uformowane szkoły naukowe w tym zakresie, toteż znakomicie, że upubliczniane są wyniki badań ich ekspertów czy zespołów. Zachęcam do studiowania literatury naukowej z tego zakresu, gdyż pozwala ona lepiej rozumieć i rzetelniej dociekać prawdy na temat ludzkich biografii, które najczęściej poświęcane są osobom znaczącym w dziejach nauki, oświaty i kultury.

Piszę o tym także dlatego, że właśnie otrzymałem informację o wydawnictwie, którego autorski zamysł i realizacja budzą moje wątpliwości. O ile bowiem czymś zupełnie naturalnym, oczywistym i prawidłowym z naukowego punktu widzenia jest podejmowanie badań czy przygotowywanie leksykonów biograficznych osób już nieżyjących, o tyle wydawanie drukiem biogramów postaci wciąż obecnych wśród nas bez ich wiedzy i zgody, w tym możliwości zweryfikowania danych faktograficznych, a nie ich interpretacji czy ocen, budzi już moje zastrzeżenia.


Doskonale pamiętam prace prof. Wincentego Okonia nad "Nowym Słownikiem Pedagogicznym", który postanowił ująć wśród biograficznych haseł także dotyczące - jego zdaniem - postaci żyjących, a o wysokim autorytecie w naukach pedagogicznych. Zwracał się wówczas listownie do każdej z nich z zapytaniem, czy aprobuje przygotowany przez niego jej biogram. Podobnie uczyniliśmy z ks. prof. ChAT Bogusławem Milerskim, kiedy przygotowywaliśmy dla Wydawnictwa Naukowego PWN "Leksykon Pedagogiki", w którym wydawca pozwolił nam nie tylko na zmiany jedynie aktualizujące (w już uzgodnionych wcześniej i publikowanych w wydawnictwa encyklopedycznych PWN) treści biogramów żyjących profesorów pedagogiki, ale zarazem wyraził zgodę na wprowadzenie nowych haseł biograficznych.

Wówczas, a był to rok 1998, skierowałem listy do ówczesnych członków Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN z prośbą o przekazanie danych, które ich zdaniem mogłyby znaleźć się w takich hasłach. Tak też się stało. Otrzymaliśmy zwrotnie, w wielu przypadkach z wyrazami zaskoczenia i zadowolenia zarazem noty biograficzne, które dostosowaliśmy do obowiązujących rygorów metodologicznych budowania owych haseł. Leksykon Pedagogiki PWN ukazał się w 2000 r. i od tej pory, pomimo wielkiego sukcesu rynkowego nigdy już nie był wznawiany, mimo wskazywania przez nas na taką potrzebę nie tylko w odniesieniu do haseł biograficznych, gdyż tych było mimo wszystko mniej, ale i haseł dotyczących wydarzeń historycznych, współczesnych, procesów oświatowych, nowych kategorii pojęciowych itp.


Nie piszę o tym dlatego, by zabiegać o wznowienie tej publikacji. To jest problem wydawcy, a nie autorów. Zmarł prof. Wincenty Okoń, którego Słownik Pedagogiczny wpisał się w polską leksykografię naukową, toteż treść zawartych w jego publikacji biogramów też jest już częściowo zapisem danych z czasów minionych. Próbowałem z prof. Czesławem Kupisiewiczem przygotować "Słownik Współczesnych Polskich Pedagogów", ale nie wszyscy odpowiedzieli na nasze zaproszenie i ankietę, a 7 lat temu zespół oceniający w MNiSW wnioski na dofinansowanie tego zamysłu odpowiedział negatywnie. Nie wyobrażaliśmy sobie jednak , by można było wydawać tego typu pracę bez autoryzacji przez naukowców własnych biogramów.


Podnoszę tę kwestię, bowiem otrzymałem pismo - nie od autora, ale od chyba jego pośredników - od pana Stanisława Puchały (harcmistrz PL, b. zastępca naczelnika ZHP w czasach PRL), który wydał już w Oficynie Wydawniczej „Adam” pracę pt. „Poczet Harcmistrzyń i Harcmistrzów”. Jak stwierdza w rozsyłanym komunikacie:

Jest to wydawnictwo encyklopedyczne, słownik biograficzny, na który składa się prawie 27 000 haseł zawierających dostępne autorowi na dzień dzisiejszy dane biograficzne instruktorów harcerskich w stopniu harcmistrzyni/harcmistrza, elity wszystkich organizacji harcerskich działających w okresie 100-letniej historii Harcerstwa na ziemiach polskich, w niewoli, w czasie okupacji i na uchodźstwie. Obejmuje wszystkie kraje na wszystkich kontynentach, na terenie których istniały jednostki harcerskie i działali ci instruktorzy, bez względu na ich orientację polityczną, wyznanie i narodowość. Prezentuje grupę harcmistrzyń/ harcmistrzów osiadłych poza granicami Kraju po 1939 roku i tworzących jednostki harcerskie w miejscach swojego pobytu przy armii polskiej i w miejscach osiedlenia.

Ujmuje także najnowszą emigrację. Pokazuje postaci z wszystkich struktur harcerskich i organizacji odpowiadających czasom, w jakim przyszło działać ich bohaterom. Jest to wiedza niekiedy bardzo fragmentaryczna i szczątkowa, niejednokrotnie sprawiająca wrażenie wykazu instruktorów, nie uwzględniająca wielu nazwisk. Źródłem tego jest brak informacji a nie ich selekcjonowanie. Autor unika wartościowania poszczególnych osób i ich dokonań, ocen politycznych, ocen postaw i motywacji działań. Jedyną kwalifikacją do znalezienia się w tym poczcie jest posiadanie stopnia harcmistrzyni/harcmistrza.

Wydawnictwo ukazuje dorobek harcerski poszczególnych osób, ich poziom wykształcenia zawodowego, aktywność społeczną pozaharcerską i zawodową, dorobek wychowawczy i publikacje, często pasje i zainteresowania. Leksykon ten stanowi ź r ó d ł o wiedzy o Harcerstwie i ludziach, którzy je tworzyli, pokazuje zasadniczą wspólnotę celów i metod działania oraz efekty wychowawcze, dowodząc wspólnoty i jedności różnorodnych organizacji harcerskich, które tak wiele łączy. Pokazuje Harcmistrzynie i Harcmistrzów jako ludzi żyjących w określonych czasach i warunkach, ich aktywność i twórczy wysiłek w sztafecie pokoleń tworzących niepodległą Polskę.


Autor tej publikacji nie kontaktował się z żyjącymi jeszcze - spośród 27 tysięcy - harcmistrzyniami i harcmistrzami, by zawrzeć w biogramach wiarygodne dane o ich dokonaniach. Zapewne dlatego kieruje do nich apel:

Obecna praca jest dopiero początkiem większego dzieła. Będzie nim II wydanie. Wymaga to jednak zaangażowania się Druhny i Druha w korektę swojego biogramu, uzupełnienie go i sformułowanie wielu nowych biogramów. Potrzebne będzie zainspirowanie i zaangażowanie do współpracy innych (instruktorów, komisji historycznych, kręgów instruktorskich, drużyn/szczepów) uzupełniających dane dotyczące ich kolegów/przyjaciół czy innych instruktorów, którzy nie znaleźli się w obecnym wydaniu. Zależeć nam wszystkim powinno na jak najpełniejszym opisaniu działalności każdej harcmistrzyni i harcmistrza. Przepraszam za wszystkie ułomności wydawnictwa, ale dotarcie do źródeł, pamięć ludzka, niejednokrotnie brak czasu zainteresowanych, stan zasobów archiwalnych, mały zasięg informacji o tej pracy narzucały taki a nie inny kształt biogramów. Możemy to wspólnie naprawić. Dlatego proszę o uzupełnienia, poprawki i nadsyłanie nowych informacji według pewnego porządku.

Z treści jego listu wynika, jaka jest struktura biograficznego hasła, bowiem prosi o uzupełnienia, poprawki i nadsyłanie nowych informacji według pewnego porządku. Powinien on zawierać: dane osobowe: imię i nazwisko (także panieńskie mężatek), daty urodzenia, zawód, wykształcenie (ukończone szkoły, uczelnie, studia podyplomowe, stopnie naukowe, specjalizacja zawodowa, szczególne uprawnienia zawodowe), dane harcerskie (maksymalnie szczegółowe, z datami) identyfikujące daną osobę z organizacją harcerską/skautową, chorągwią, hufcem, drużyną, gromadą, szczepem, kręgiem instruktorskim, odnotowujące stopnie instruktorskie (ewentualnie harcerskie), rok przyrzeczenia, rok wstąpienia do organizacji, zajmowane funkcje, odbyte kursy, szkolenia, uczestnictwo w obozach, zimowiskach, zlotach, rajdach, akcjach, dane o innej działalności publicznej (nie harcerskiej): przynależność do innych organizacji, stowarzyszeń, klubów, pełnione tam funkcje, aktywność samorządowa, woluntariaty itp. dane o pracy zawodowej przez ukazanie stanowisk pracy, nazw zakładów pracy czy instytucji (z datami rozpoczęcia i zakończenia działalności), dane wymieniające wszystkie wyróżnienia (odznaki, medale, tytuły, nagrody) oraz odznaczenia państwowe i branżowe, pokazujące publikacje (tytuły, lata i miejsca wydania) lub szczególne osiągnięcia zawodowe czy społeczne, ewentualne hobby.



To, co budzi mój dyskomfort, to oferta, z której wynika, że jak zainteresowany kupi sobie za 120 zł tę publikację, to będzie mógł stwierdzić, czy jego biogram jest właściwy czy też nie oraz będzie mógł prosić redaktora o to, by przygotowując kolejne wydanie (kolejny wydatek, zapewne już większy) wprowadził odpowiednie zmiany. Chyba jednak niewiele ma to wspólnego z harcerskimi wartościami.

26 stycznia 2015

Tatuaże wolności, czyli pozytywna resocjalizacja w praktyce








Niektórzy czytelnicy zaczynają się już niepokoić, że tak często piszę krytycznie o polskiej oświacie, polityce edukacyjnej rządzących czy patologiach w szkolnictwie wyższym i nauce. Sorry, taki mamy klimat. Ten jednak tydzień otworzę czymś bardzo pozytywnym tak w skali krajowej, jak i światowej.

Prof. dr hab. Marek Konopczyński - Rektor Wyższej Szkoły Nauk Społecznych - Pedagogium w Warszawie a także przewodniczący Zespołu Pedagogiki Resocjalizacyjnej, jaki działa pod patronatem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN udowadnia swoją aktywnością, że najlepsze idee, modele resocjalizacji, które wyrastają z dziedzictwa polskiej myśli humanistycznej i nowej formuły wspomagania osób z trudną przeszłością, mogą być aplikowane w naszej płynnej nowoczesności. Jego syn - Filip Konopczyński włączył się w ten wyjątkowy projekt Fundacji PEDAGOGIUM, która działa przy WSNS, przygotowując odpowiedni materiał filmowy.

Współpraca z agencją komunikacji Isobar Poland zaowocowała m.in. tym, że proponowano b. skazanym, którzy powracają do świata wolności, by zastępowali prymitywne, szpecące ich ciało tatuaże więzienne lub poprawcze, akceptowanymi społecznie tatuażami artystycznymi. Tym samym pozwalając byłym osadzonym ponownie wystartować w życiu, bez śladów przypominających im o błędach młodości. Tatuaże przygotowane przez kwalifikowanych tatuatorów przy pomocy profesjonalnych narzędzi, są nie tylko dokładniej wykonane ale przede wszystkim ich umiejscowienie jest przemyślane – tak by pokryły szpecące miejsca.

Dopiero co kilka miesięcy temu pisałem o naukowym awansie Profesora M. Konopczyńskiego, który wydał monografię "Pedagogika resocjalizacyjna. W stronę działań kreujących", a już odnotowujemy praktyczny sukces jego myśli i projektów. Znakomicie pisze o nich Marta Mach, która jest absolwentką arabistyki na UAM, tłumaczką i dziennikarką. Warto ten tekst przeczytać, ale zanim ktoś to uczyni, dobrze byłoby, żeby najpierw zobaczył krótki film na YouTube prezentujący znakomity zamysł resocjalizacyjny pt."Tatuaże wolności".
To krótka, a mimo to wzruszająca narracja o ponownym odkrywaniu siebie przez tych, którzy mogliby być dalej stygmatyzowani, a tak mają szansę na nowe, wartościowe w społeczeństwie życie. Oby im się udało.

Mogę tylko dodać, że spot w YouTube obejrzało 62 600 osób (ja byłem tym, który zaokrąglił liczbę odbiorców). Chciałem napisać górnolotnie - Niech idzie w świat, ale przypomniałem sobie, że przecież właśnie ten filmik jest na I miejscu najbardziej topowych materiałów społecznych na amerykańskiej domenie: "Adweek's Top 5 Commercials of the Week: Jan. 16-23". Zwycięstwo polskich pedagogów i twórców tego materiału jest z ogromną przewagą, bowiem uzyskał on 64% poparcia, podczas gdy spot na II miejscu ma tylko 10% akceptacji odbiorców. Gratulacje za myśl, projekt, jego realizację i upowszechnienie w świecie! Może wrogowie pedagogiki przestaną już ujadać, że ta nauka nic nie znaczy na świecie?

Pedagogium The College of Social Sciences "Freedom Tattoos" Isobar Poland helps integrate ex-convicts back into society by covering up their prison tattoos with professionally done, aesthetically pleasing ones—as illustrated in this poignant video.




25 stycznia 2015

Pod szyldem humanistyki pojawia się nowa dyscyplina badań - wpływologia stosowana





















Już kiedyś pisałem o tym, jak to studenci i doktoranci w naukach humanistycznych i społecznych namiętnie ujmują w głównym problemie badawczym zmienną "WPŁYW" nie prowadząc naukowego eksperymentu. Nie wygasła jeszcze w naszym kraju neopozytywistyczna i postmarksistowska orientacja badawcza, w świetle której problem badawczy miał być tak konstruowany, żeby rządzący dysponowali wreszcie empirycznymi dowodami na właściwy kierunek zmian politycznych i skuteczność ich działań. Wystarczyło zatem napisać doktorat o wpływie czegoś na coś, by stać się wybitnym ekspertem w zakresie wiedzy na temat badanej rzeczywistości.

Nic dziwnego, że ten "trynd" rozwija się nadal i szerzej. Mamy bowiem najnowszy hit naukowy w wydaniu naszego resortu, który przeznacza 20 mln euro na bardzo oryginalne badania z dziedziny nauk humanistycznych. Już żałuję, że b. minister Barbara Kudrycka przesunęła pedagogikę z humanistyki do nauk społecznych, bo moglibyśmy włączyć się w tak genialny projekt.

Narodowe Centrum Nauki oraz HERA rozpoczynają konkurs na międzynarodowe projekty badawcze pt. Uses of the Past. Program dedykowany jest projektom humanistycznym, które próbują odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób rozumienie przeszłości i wyobrażenia o niej wpływają na naszą teraźniejszość oraz postawy wobec przyszłości. O finansowanie mogą się starać międzynarodowe zespoły badawcze złożone z co najmniej 4 naukowców pochodzących z 4 różnych krajów przystępujących do konkursu. Czas trwania projektu nie może przekroczyć 3 lat.

Jak rozumiem, badań w tym zakresie nie będzie wolno prowadzić ani przedstawicielom nauk: o polityce, ekonomicznych, pedagogicznych, socjologicznych i psychologicznych. Kategoria rozumienia, wyobrażenia i postaw biurokratycznie została ulokowana w humanistyce. Niezły mamy "wpływ" kogoś na kogoś w zarządzaniu finansowaniem nauki w naszym kraju. Nic dziwnego, że jeden z naszych najlepszych filozofów polskichw liście do mnie skomentował ten projekt syntetycznie:

"marnowanie pieniędzy na "wpływologię" - to temat dla następców Lema i science fiction, ale nie naukowców/filozofów i jeszcze z 4 różnych krajów /mieszkających czy mających obywatelstwo, a może narodowość i kolor skóry?"

Zabrakło w tych kryteriach także odrobiny genderu. Zgodnie z wytycznymi UE należało jeszcze wskazać, że w zespołach badawczych powinien być równomierny rozkład kobiet i mężczyzn, w tym 1/4 powinny stanowić osoby o orientacji homoseksualnej.


24 stycznia 2015

Kolejne nominacje profesorów pedagogiki - tym razem specjalnej!

Gratulacje należą się nominowanym w minioną środę (21.01.2015) przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego pedagogom specjalnym. Zapewne to zbieg okoliczności, że Kancelaria Prezydenta zaprosiła na wręczenie nominacji profesorów pedagogiki specjalnej, gdyż na wręczenie aktów tego rzędu czekają już kolejni pedagodzy z naszych uczelni. Los jednak podkreślił symbolicznie tą okolicznością znaczenie wśród nauczycieli akademickich tych, którzy poświęcają swoje badania naukowe i zajmują się kształceniem kadr akademickich w dyscyplinie o szczególnym charakterze społecznym, oświatowym i kulturowym, jaką jest pedagogika specjalna.

Wśród 60 tytularnych profesorów znaleźli się:


prof. dr hab. Kazimiera Wiesława Krakowiak (ur. 4.03.1946 r. w Bychawie) z Instytutu Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie -SURDOPEDAGOG. Pani Profesor należy do wąskiego grona specjalistów w zakresie pracy z dziećmi z dysfunkcją słuchu. Jest absolwentką studiów filologicznych, które ukończyła w 1969 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim broniąc pracy magisterskiej pt. Główne motywy poezji Jerzego Lieberta. Doktorską rozprawę naukową poświęciła także polskiej poezji i jej wybitnemu przedstawicielowi pisząc ją na temat: Jan Lechoń – twórczość i osobowość. Wyznaczniki konkretyzacji postaci autora w liryce. Stopień naukowy doktora uzyskała w dziedzinie nauk humanistycznych w zakresie językoznawstwa na podstawie obrony w 1979 r. powyższej rozprawy.

Dalsze losy pracy naukowo-badawczej wiążą się już z problematyką surdopedagogiczną, bowiem dysertację habilitacyjną K. Krakowiak przedłożyła na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej, a poświęciła ją już kwestii ujętej w tytule: Fonogesty jako narzędzie formowania języka dzieci z uszkodzonym słuchem. Z najważniejszych rozpraw monograficznych czy też (współ-)redagowanych przez Panią Profesor są następujące:

1. Fonogesty. Gesty wspomagające odczytywanie wypowiedzi z ust. Poradnik dla logopedów, nauczycieli i rodziców dzieci niesłyszących. Lublin 1986, IKN ODN.

2. Umiejętności komunikacyjne dziecka z uszkodzonym słuchem. /Wespół z Marią Panasiuk/. Komunikacja językowa i jej zaburzenia. T. 3. Lublin 1992, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej Zakład Logopedii i Językoznawstwa Stosowanego.

3. Fonogesty jako narzędzie formowania języka dzieci z uszkodzonym słuchem. Komunikacja językowa i jej zaburzenia. T. 9, Lublin 1995, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej.

4. Mówimy z fonogestami. Przewodnik dla rodziców i przyjaciół dzieci i młodzieży z uszkodzonym słuchem. /Wespół z Jadwigą Sękowska/, Warszawa 1996, WSiP.

5. W sprawie kształcenia języka dzieci i młodzieży z uszkodzonym słuchem. Dla rodziców, lekarzy, logopedów, psychologów i nauczycieli. Komunikacja językowa i jej zaburzenia. T.14, Lublin 1998, Wyd. UMCS.

6. Szkice o wychowaniu dzieci z uszkodzeniami słuchu. Stalowa Wola, Oficyna Wydawnicza Fundacji Uniwersyteckiej KUL 2003.
7. O wsparcie studentów niesłyszących w społeczności akademickiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Lublin: Wydawnictwo Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 2003.

8. Kim jest moje niesłyszące dziecko? Rozważania o ukrytych założeniach antropologicznych współczesnych koncepcji surdopedagogiki i audiofonologii. Lublin: Wydawnictwo Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 2003. Przedruk w: „Nie głos, ale słowo…” Przekraczanie barier w wychowaniu osób z uszkodzeniami słuchu. Red. K. Krakowiak, A. Dziurda-Multan. Lublin, Wydawnictwo KUL 2006, s.53-69.

9. Studia i szkice o wychowaniu dzieci z uszkodzeniami słuchu. Lublin: Wydawnictwo Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 2006.

Pani Profesor jest niezwykle zaangażowanym członkiem m.in.: w Komisji Rozwoju i Zaburzeń Mowy Komitetu Językoznawstwa PAN (od 1997); Polskim Komitecie Audiofonologii (jako współzałożycielka od 1984 r.); Komitecie Redakcyjnym „Audiofonologii” (od 1989 r.); Towarzystwie Naukowym KUL; Zarządzie Głównym Polskiego Towarzystwa Logopedycznego; Radzie Naukowej Polskiego Towarzystwa Logopedycznego (od 23.03.2006); Komisji Procedur Postępowania Logopedycznego PTL (od 23.03.2006); Polskim Stowarzyszeniu Metody Fonogestów (od 2008 była prezesem); Polskim Towarzystwie Pedagogicznym oraz w Academic Advisory Council of National Cued Speech Association w USA (od 2006 r.).


W ostatnich latach jest to kolejny sukces naukowy w gronie ekspertów z tej subdyscypliny pedagogiki specjalnej, gdyż wcześniej tytuł naukowy otrzymał prof. dr hab. Bogdan Szczepankowski (UKSW Warszawa) oraz prof. dr hab. Marzenna Zaorska (surdo- i tyflopedagog z UWM w Olsztynie).



Drugim pedagogiem specjalnym wyniesionym przez Prezydenta do godności profesora - jest przedstawiciel cieszyńskiego, uniwersyteckiego ośrodka naukowego prof. dr hab. Zenon Gajdzica (ur. 10 marca 1970 w Wiśle) - Dziekan Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Studia z pedagogiki specjalnej ukończył w 1994 r. na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach broniąc pracy magisterskiej pt. Wpływ środowiska rodzinnego na kształtowanie się hierarchii wartości dzieci w wieku wczesnoszkolnym .

Z cieszyńskim Wydziałem jest nierozłącznie związany. Wszyscy w kraju identyfikują tę jednostkę m.in. dzięki Profesorowi, który niezwykle systematyczną pracą naukowo-badawczą, dydaktyczną i organizacyjną osiągnął w ciągu dwudziestu lat najwyższy awans na tytuł naukowy profesora. Kolejno osiągał stopnie naukowej samodzielności. Najpierw obronił w 2001 r. na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dysertację doktorską pt. Funkcje podręcznika w kształceniu uczniów upośledzonych umysłowo w stopniu lekkim . Jest jednym z "najstarszych" uczestników Letnich Szkół Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN oraz działającego pod patronatem Komitetu Zespołu Pedagogiki Specjalnej.

W 2008 r. Zenon Gajdzica przystąpił do kolokwium oraz wykładu habilitacyjnego na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, którego Rada nadała mu stopień doktora habilitowanego w dziedzinie nauk humanistycznych, w dyscyplinie pedagogika. Wówczas jednym z wielu jego osiągnięć była dysertacja habilitacyjna pt. Edukacyjne konteksty bezradności społecznej osób z lekkim upośledzeniem umysłowym. Jego specjalnością jest zatem oligofrenopedagogika oraz edukacja integracyjna. Wśród najważniejszych rozpraw zwartych Profesora znajdziemy m.in.:

1. Podręcznik w procesie kształcenia uczniów z lekkim upośledzeniem umysłowym. UŚ, Katowice 2002;

2. Uwarunkowania edukacji i rehabilitacji uczniów o specjalnych potrzebach w rozwoju. AP, Kraków 2006 (współautor J. Wyczesany);

3. Edukacyjne konteksty bezradności społecznej osób z lekkim upośledzeniem umysłowym. UŚ, Katowice 2007;

4. Sytuacje trudne w opinii nauczycieli klas integracyjnych, Impuls, Kraków 2011;

5. Kategorie sukcesów w opiniach nauczycieli klas integracyjnych jako przyczynek do poszukiwania koncepcji edukacji integracyjnej, Impuls, Kraków 2014.


Rozprawy (współ_)redagowane przez Z. Gajdzicę:



1. Edukacja i pomoc specjalna osobom niepełnosprawnym w krajach europejskich. UŚ, Cieszyn 2003 (współ. red. J. Wyczesany);

2. Sytuacja osób niepełnosprawnych na terenie gminy i powiatu. O rzeczywistej roli samorządów terytorialnych w procesie wyrównywania szans życiowych. Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego. Oddział Beskidzki, Skoczów 2004;

3. Wątki zaniedbane, zaniechane i nieobecne w procesie kształcenia i rehabilitacji osób niepełnosprawnych. UŚ, Katowice 2004 (współredaktor A. Klinik);

4. Edukacja – socjalizacja – autonomia w życiu osoby niepełnosprawnej. Impuls, Kraków 2005. (współredaktor A. Klinik, J. Rottermund);

5. Bezradność. Interdyscyplinarne studium zjawiska w kontekście zmiany społecznej i edukacyjnej. UŚ Katowice 2005 (współredaktor M. Rembierz);

6. Edukacja i wsparcie społeczne osób z niepełnosprawnością w wybranych krajach europejskich. Impuls, Kraków 2005 (współredaktor J. Wyczesany);

7. Problemy edukacji, rehabilitacji, socjalizacji osób niepełnosprawnych. Tom 3. Rozwój i funkcjonowanie osób niepełnosprawnych. Konteksty edukacyjne i prawne. Impuls, Kraków 2007;

8. Problemy edukacji, rehabilitacji, socjalizacji osób niepełnosprawnych. Tom 6. Między wsparciem doraźnym a wspieraniem racjonalnym, czyli o uwarunkowaniach socjalizacji społecznej osób niepełnoprawnych. Impuls, Kraków 2008;

9. Wspólne i swoiste zagadnienia edukacji i rehabilitacji osób z upośledzeniem umysłowym. Oficyna Wydawnicza Humanitas, Sosnowiec 2008;

10. Problemy edukacji, rehabilitacji, socjalizacji osób niepełnosprawnych. Tom 8. Społeczne i edukacyjne uwarunkowania rozwoju oraz funkcjonowania dzieci i młodzieży z niepełnosprawnością. Impuls, Kraków 2009;

11. Człowiek z niepełnosprawnością w rezerwacie przestrzeni publicznej, Impuls, Kraków 2013.

23 stycznia 2015

Czy w Polsce fałszuje się raporty z badań oświatowych? List Otwarty do Minister Edukacji Narodowej




Zamieszczony w Internecie materiał publicystyczny o wyraźnie oskarżycielskim charakterze, budzi mój szczególny niepokój. U wielu osób, które dotychczas komentowały różne uwagi krytyczne do takich czy innych raportów oświatowych m.in. także zespołu Instytutu Badań Edukacyjnych (bezpośrednio podlega ministrowi edukacji narodowej), pojawiały się typowe dla naukowców postawy nieufności do niektórych danych lub wyrazy sprzeciwu wobec ich nieuzasadnionej nadinterpretacji.

Każdy z naukowców prowadzących badania oświatowe doskonale zdaje sobie sprawę z istniejących ograniczeń, jednak komunikuje je odbiorcom, by wyniki diagnoz znajdowały potwierdzenie w rzeczywistości i ich ocenie. Tymczasem z materiału telewizji (chyba internetowej?), której dotychczas nie znałem, a został mi przekazany link do odpowiedniej strony, są zamieszczone informacje wywołujące dysonans poznawczy i moralny. Mam nadzieję, że Rada Naukowa Instytutu Badań Edukacyjnych w Warszawie zna ten materiał filmowy i odniesie się do jego treści publicznie.

Sprawa wydaje się poważną, bowiem - jeśli prawdą jest, że prowadzone w IBE "jakieś badania", za miliony złotych są poddawane manipulacyjnej obróbce przez władze IBE (na czyjeś zlecenie czy z własnej woli?), to ta instytucja i zatrudnieni w niej naukowcy tracą swoją wiarygodność.

Poniżej wklejam tylko część zapisu treści "programu telewizyjnego" oraz opublikowanego w nim listu anonimowego zleceniobiorcy badań w IBE, który nie może pogodzić się z mającą miejsce patologią. Z jednej strony placówka płaci kierownikom i wykonawcom badań honoraria, i to całkiem wysokie, a z drugiej strony rzekomo podejmuje działania, które - zdaniem komentatora listu - są związane z fałszowaniem danych. Powiadam, dla mnie jest to absolutny wstrząs, bo jednak nie wierzę w to, że kierownicy realizowanych w instytucji publicznej diagnoz uczestniczą w jakiejś nieetycznej działalności.

Skieruję zatem do ministra edukacji narodowej zapytanie: czy istotnie miały bądź ma miejsce w tym Instytucie naruszanie nie tylko dobrych obyczajów, ale i działanie sprzeczne z prawem? Czy jednak nie powinny tego zbadać odpowiednie instytucje kontrolne w naszym państwie?

A może jest to czyjaś prowokacja? Może ktoś prowadzi z tą placówką ukrytą wojnę i usiłuje ją skompromitować? Może ten list i komentarz redaktora prowadzącego ów program jest także czyjąś manipulacją, czymś wyssanym z palca? Kto z Państwa zna kulisy tej sprawy? Sądzę, że nie powinna funkcjonować w sieci bez reakcji publicznej. Zajrzałem na stronę IBE. Nie ma na niej żadnej wzmianki, co świadczyłoby o tym, że albo ów materiał jest sfałszowaną informacją, a zatem powinny być podjęte działania na rzecz jego usunięcia i pociągnięcia autorów do odpowiedzialności? Z daty tego materiału wynika, że został zamieszczony w październiku 2014 r., czyli funkcjonuje w przestrzeni wirtualnej już ponad kwartał. Prawie 60 tys. osób zapoznało się z jego treścią.

Tytuł materiału : Robią nas w konia: Nie wierzcie sondażom! List od ankietera.


Na marginesie, nie przypuszczałem, że po 25 latach transformacji ustrojowej, pojawi się w naszym kraju "podziemna TV". Czy istnieje w III RP także drugi obieg prasy i publikacji naukowych?








Sprawę komentuje także dr Bogdan Stępień, który konfrontuje ten materiał z diagnozą sześciolatków w szkołach. O tej nieprzyzwoitej manipulacji w interpretacji danych oraz przyjęciu błędnych założeń metodologicznych badań sam pisałem już wielokrotnie. Skoro jednak IBE uważa, że wszystko jest w porządku i nadal można oszukiwać polskie społeczeństwo, to sami oceńcie:




Przyjrzyjcie się dokładnie rysunkom

http://www.iar.pl/aktualnosci/2015-01-24_rys-matematyka-01.bmp
http://www.iar.pl/aktualnosci/2015-01-24_rys-pisanie-01.bmp
http://www.iar.pl/aktualnosci/2015-01-24_rys-czytanie-01.bmp

i komentarzom/wnioskom do nich w https://www.youtube.com/watch?v=h4nmJnTBSwk

Czy zauważy ktoś manipulacje?