31 grudnia 2010
Kropeczka nad „i”, czyli dlaczego nie jest warta skórka za wyprawkę
Spotkałem w Warszawie przed posiedzeniem rady wydziału Profesora, z którym przez kilkanaście lat zasiadałem w Radzie Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ. Miłe są spotkania po latach. On jest już emerytowanym profesorem, ale nadal bardzo aktywnym zawodowo, właśnie otwierającym kolejny przewód doktorski, ja zaś od kilku miesięcy nie jestem związany z żadną łódzką uczelnią. Świat jednak jest mały, a ludzie uwielbiają plotki, szczególnie te, które dotyczą znanych im osób. Pierwsze, co mi ów Profesor powiedział, po przywitaniu się ze mną, to, że ponoć na skutek jakiegoś konfliktu, kanclerz WSP w Łodzi odwołała mnie z funkcji rektora. Postanowiłem więc przeciąć krążące jeszcze tu i ówdzie plotki, by zamknąć ten rok na zawsze i nie podejmować kwestii, które nawet nie zasługują na więcej uwagi. Chyba, że będą one miały charakter istotny z punktu widzenia szeroko rozumianej debaty publicznej na temat kształcenia pedagogów czy niepublicznego szkolnictwa wyższego w ogóle. Wówczas nie omieszkam podzielić się własnymi doświadczeniami i wiedzą, gdyż nie ma nic gorszego, jak brak świadomości tego, co ma miejsce wokół nas, w związku z nami czy instytucjami, które powinny służyć określonym wartościom, a im niestety zaprzeczają. Spojrzenie ponadinstytucjonalne, wykraczające poza ramy jednej placówki pozwala dostrzec podobne czy tożsame błędy w innych, mających do realizowania te same funkcje i zadania.
To ja podjąłem decyzję o rezygnacji z funkcji rektora, a w jej konsekwencji także profesora WSP w Łodzi, by w sposób jednoznaczny zakomunikować, że właściciel uczelni nie jest godny tego, bym chciał z nim w jakimkolwiek zakresie i formie dalej współpracować. Nie ma to nic wspólnego z uczelnią jako określoną instytucją akademicką, jej nauczycielami akademickimi czy pracownikami administracyjno-technicznymi. Do niektórych mógłbym mieć takie czy inne zastrzeżenia, ale jako pełniący funkcję rektora doskonale radziłem sobie z rozwiązywaniem bieżących problemów w pracy z nimi.
Kto nie wywiązywał się z podjętej funkcji, to po prostu musiał z niej ustąpić, by nie przynosić szkody całej społeczności (pomijam tu tych, którzy sami rezygnowali na skutek tych samych problemów, których ja doświadczyłem później jako rektor w relacjach z pracodawcą). Nie mogłem godzić się na to, by bałagan, nierzetelność i stosunek do podstawowych obowiązków był tolerowany w sytuacji, gdy nieprzestrzeganie obowiązujących wszystkie szkoły wyższe standardów groziło zakwestionowanie uprawnień przez Państwową Komisję Akredytacyjną. Na szczęście były w kadrze osoby, które potrafiły dodatkowym wysiłkiem nadrobić czyjeś zaległości, naprawić szkody i doprowadzić funkcjonowanie określonych komórek do właściwego stanu. Byłem i jestem im niezmiernie za to wdzięczny, gdyż pokazywało to, że często wbrew sprzyjającym okolicznościom można osiągać wysokie standardy pracy. Odszedłem, ponieważ kanclerz dążyła do skupienia całej władzy w swoich rękach, co zresztą określane jest mianem „zarządzania kanclerskiego”.
Być może są takie osoby, które lubią być w roli pionka czy marionetki, by bezrefleksyjnie, z narażeniem własnej godności, lojalnie i posłusznie godzić się na sprawowanie funkcji dla formalnego jedynie porządku, w rzeczywistości jednak niewiele mając do powiedzenia, gdyż każdy ich ruch jest kontrolowany i sterowany przez właściciela. Nie ma zatem mowy o autonomii akademickiej, a w ślad za tym o autonomii tego, co jest najważniejsze w szkolnictwie wyższym, tzn. suwerenności procesu naukowo-badawczego i jakości proces o kształcenia. Mnie taka relacja nigdy nie interesowała. W momencie, kiedy nagromadziło się tyle powodów, dla których moja rola musiałaby zakończyć się tym, czym finalizowana była rola niektórych rektorów innych niepublicznych szkół wyższych (także w Łodzi), stwierdziłem, że „nie jest warta skóra za wyprawkę”.
Nie ulega wątpliwości, że kryzys spełnia funkcję oczyszczającą i terapeutyczną, gdyż odsłania prawdziwe oblicza i interesy ludzi zaangażowanych czy włączanych w konflikt. Zmienia mapę relacji międzyludzkich, tworzy nowe obszary dystansu i wykluczeń oraz nowe centra. Przyczyną tego kryzysu stała się przyspieszona korozja zaufania do władzy (w tym do wytwarzanych przez nią procedur i mechanizmów), a bez zaufania traci się punkt oparcia. Niekiedy zresztą sama logika gry, w które włączali się niektórzy „doradcy” podsycając stan pojawiających się napięć, w miarę własnego rozwoju zużywała i niszczyła swój dotychczasowy punkt oparcia. Nagły wzrost ryzyka musiał generować pytania i wątpliwości, niepokój i poczucie destabilizacji u każdego uczestnika gry. Musiało zatem, wcześniej czy później, dojść do załamania tożsamości instytucji, w której splot niewłaściwych relacji i kryzysu zaufania stawał się coraz bardziej widoczny.
Zapaść jest zawsze momentem prawdy, bowiem ujawnia procesy, które wcześniej były głęboko skrywane i wydobywa na powierzchnię ich właściwe oblicze. To właśnie przedłużająca się faza dyskretna kryzysu w instytucji , w trakcie której miałem do czynienia z wadliwymi relacjami i błędną konceptualizacją funkcji osób pełniących funkcje kierownicze w uczelni sprawiła, że następowała z każdym niemalże tygodniem lawina zdarzeń, które jak kula śniegowa powiększały skalę problemów małych, banalnych do wielkich i poważnych.
Konflikt między dyktatem mocy i dyktatem idei tracił swoją moc sprawczą, prowadząc uczelnię ku stanowi kryzysu, gdyż jako rektor nie miałem wpływu na masę krytyczną procesów, które wiązały się z finansowaniem nie tylko sfery kadrowej (a ta jest kluczowa dla jakości kształcenia i badań naukowych), ale i na procesy związane z wizerunkiem uczelni, upowszechnianiem dorobku jej pracowników (publikacje, konferencje, współpraca zagraniczna), gdyż te zależały od czyjegoś widzimisię, od tego, kogo się lubi, a kogo nie, kto się komu podoba, a kto nie itp. Przestało być już nawet klarowne to, co miało być „realnością” władzy, skoro kontrolę poprawności zapisów w sferze badań naukowych przeprowadzała komisja składająca się z osób nie mających kompetencji merytorycznych. Tak więc dochodził do tego wszystkiego dyktat formy, bezwstydnej arogancji i ignorancji, przy równoczesnym skrywaniu spraw kluczowych dla poprawnego funkcjonowania szkoły.
Nie muszę pracować w szkole, w której pełniona przez mnie rola obciążałaby mnie odpowiedzialnością za coś, co było generowane nie przeze mnie i nie przez moich współpracowników. To w imię odpowiedzialności za nich odszedłem, kiedy wiedziałem, że dłużej już nie mogę przyjmować na siebie błędów i niewłaściwych rozwiązań osoby prowadzącej uczelnię. Znane było moje stanowisko w tej kwestii, ale mając świadomość mojej determinacji możliwego odejścia, wybrany został wariant korzystny dla jednej strony. I żeby nie było wątpliwości – nie miałem i nie mam nic przeciwko temu. Szkoda jedynie, że wprowadzano w błąd tak mnie, jak i kadrę akademicką, która w większości zrezygnowała z pracy w uniwersytecie, bo przedstawiano jej inny wizerunek rozwoju oraz stworzono częściowo inne warunki, niż te, jakie były jej obiecywane. Właściciel ma prawo ze swoją firmą czynić co chce, bo to jest jego podmiot, jego własność. Ja jednak nie muszę godzić się na to, by pełnić w niej funkcję, która nie tylko z mocy ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym” jest określana jako „organ władzy jednoosobowej”.
Do czasu, kiedy mogłem tę funkcję pełnić w zgodzie z jej akademickim charakterem i etosem, to czyniłem. Kiedy okazało się, że nie jest to możliwe, bo takiej władzy nie życzy sobie właściciel, odszedłem. Na szczęście wolność obowiązuje obie strony kontraktu, a nie tylko jedną. Na własną pozycję naukową pracuje się przez długie lata, ale stracić ją dla blichtru, poczucia doraźnych korzyści w sytuacji, gdy ktoś chce uczynić nas jedynie środkiem do realizacji celów sprzecznych z uznawanymi przez nas wartościami, to już jest kwestia nie tylko ponoszonego ryzyka zawodowego, ale i utraty osobistej godności.
To nie mnie ta szkoła była potrzebna, tylko na odwrót. Moje poglądy na temat pedagogiki szkoły wyższej, sposobu jej uprawiania były i są publiczne, bo w przeciwieństwie do wielu osób wypowiadałem je i wypowiadam publicznie, by nie było wątpliwości, czego można ode mnie oczekiwać. Wiele powodów związanych z moim odejściem już opisywałem (także w blogu, w maju i czerwcu br.), więc nie mam zamiaru do nich wracać tym bardziej, że żaden z nich nie został zakwestionowany, gdyż faktów oszukać się nie da. Było ich znacznie więcej, ale nie wszystko musi być przedmiotem analiz publicznych. Życie zresztą potwierdza słuszność mojej decyzji, a wielu współpracownikom otworzyło oczy na to, co do niedawna było tajemnicą poliszynela. Wszystkim moim współpracownikom życzyłem i życzę jak najlepiej, podobnie jak właścicielce szkoły. Zamykam rok 2010 w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, z satysfakcją z wielu osiągnięć i także z doświadczeniem wartości postaw części osób, które współprzeżywały ze mną sytuację, jaka miała miejsce w tej szkole. Ta refleksja przyda mi się w dalszej mojej pracy akademickiej, bo wyczuliła mnie na postawy, z którymi dość rzadko spotykałem się w moim środowisku uniwersyteckim, a budzą pewną odrazę.
Analizowanie przestrzeni akademickiej z różnych punktów widzenia pozwala dostrzec etapy ustanawiania prawdy i kłamstwa, które rzutują na każdego z nas. Człowiek uczy się przez całe życie, więc i dla mnie była to swoistego rodzaju andragogika. I to jest optymistyczne, bo to oznacza, że jeszcze chcę się czegoś uczyć. Co ważne – uczenie się zawsze było dla mnie aktem wolności. Nie da się bowiem latać z zawiązanymi skrzydłami. Życzę zatem więcej wolności, czujności i odwagi, a nade wszystko zdrowia i spełnienia własnych marzeń w godnych ku temu warunkach. Słowa wdzięczności za wszelką okazywaną mi życzliwość i dobro kieruję do wszystkich tych, którzy okazywali ją bezinteresownie! Życzę sukcesów i pomyślności w nadchodzącym Nowym Roku 2011!
30 grudnia 2010
Wyniki wyborów do Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów
W dniu 31 grudnia 2010 r. upływa kadencja Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów, działającej przy Prezesie Rady Ministrów na podstawie ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz. U. Nr 65, poz.595, z późn. zm.). Zostały już ogłoszone wyniki wyborów do Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów na nową kadencję 2011-2014. Ten kolegialny organ jest wybierany na czteroletnie kadencje przez osoby, które mają tytuł naukowy profesora lub tytuł profesora w zakresie sztuki, spośród kandydatów zgłaszanych przez jednostki organizacyjne uprawnione do nadawania stopni naukowych doktora lub stopni doktora w zakresie sztuki. W mijającej kadencji pedagogikę reprezentowali profesorowie:
Zbigniew Kwieciński
Tadeusz Lewowicki
Zbyszko Melosik
Bogusław Śliwerski.
Zgodnie z ROZPORZĄDZENIEM PREZESA RADY MINISTRÓW w sprawie liczby członków Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów oraz warunków i trybu ich wyboru
w skład Centralnej Komisji wchodzą 223 osoby, w tym w ramach dyscypliny pedagogika 4 osoby. Wybory na nową kadencję przeprowadzała, powołana przez Prezesa Rady Ministrów, komisja wyborcza w składzie:
Przewodniczący - prof. dr hab. Tadeusz Kaczorek
Członkowie:
- prof. dr hab. Jerzy M. Brzeziński
- prof. Wiktor Jędrzejec
- prof. dr hab. Janusz Tazbir
- prof. dr hab. Michał Witt
- Anna Dakowicz-Nawrocka
Sekretarz: - mgr inż. Piotr Korczala
Komisja wyborcza, na podstawie otrzymanych zgłoszeń, sporządziła listę kandydatów
do Centralnej Komisji i umieściła ich nazwiska w porządku alfabetycznym na kartach wyborczych, oddzielnych dla każdej dziedziny nauki i dyscypliny naukowej. Pedagodzy wybierali swoich przedstawicieli w ramach dziedziny – nauki humanistyczne. Wybory do Centralnej Komisji przeprowadza się drogą korespondencyjną, w głosowaniu tajnym, odrębnie dla każdej dyscypliny naukowej. Wyborcy głosowali na tych kandydatów, których nazwiska wskazali na karcie wyborczej. Jak wynika z protokołu Komisji Wyborczej zgłoszenia kandydatów na członków Centralnej Komisji wpłynęły z 579 jednostek, które zgłosiły łącznie 711 kandydatów na 223 miejsca, w tym: w naukach humanistycznych 147 kandydatów na 35 miejsc Komisja Wyborcza stwierdza, że kandydaci reprezentujący dyscyplinę PEDAGOGIKA otrzymali następującą liczbę głosów:
1. BOGAJ ANDRZEJ 8
2. CHAŁAS KRYSTYNA 11
3. CZEREPANIAK-WALCZAK MARIA 18
4. FERENZ KRYSTYNA 11
5. GÓRNIEWICZ JÓZEF 18
6. GUZ SABINA 14
7. JASIŃSKI ZENON 24
8. KWIATKOWSKI STEFAN MICHAŁ 33
9. KWIECIŃSKI ZBIGNIEW 29
10. MARYNOWICZ-HETKA EWA 14
11. MELOSIK ZBYSZKO 32
12. OSTROWSKA URSZULA 12
13. PIWOWARSKI RAFAŁ 11
14. RADZIEWICZ-WINNICKI ANDRZEJ 29
15. SZKUDLAREK TOMASZ GRZEGORZ 18
16. SZULAKIEWICZ WŁADYSŁAWA 17
17. SZYMAŃSKI MIROSŁAW JÓZEF 27
18. ŚLIWERSKI BOGUSŁAW 32
19. THEISS WIESŁAW TOMASZ 33
20. WALASEK STEFANIA 13
Komisja Wyborcza stwierdziła, że w skład Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów w kadencji 2011-2014 wybrani zostali (w kolejności alfabetycznej) w dziedzinie nauki humanistyczne – dyscyplina pedagogika profesorowie:
1. KWIATKOWSKI STEFAN MICHAŁ
2. MELOSIK ZBYSZKO
3. ŚLIWERSKI BOGUSŁAW
4. THEISS WIESŁAW TOMASZ
Komisja Wyborcza sformułowała stanowisko, iż zasadnym byłoby, aby w kolejnym rozporządzeniu Premiera Rady Ministrów w sprawie zasad i trybu wyboru członków Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów na następną jej kadencję pojawił się zapis, który upoważniałby do uzupełniania składu Komisji, w przypadku rezygnacji któregoś z jej członków lub śmierci, o osobę, która uzyskała w danej dyscyplinie kolejno najwyższy wynik głosowania. Umożliwiałoby to Centralnej Komisji pracę w pełnym składzie przez całą kadencję, co szczególnie jest istotne w tych dyscyplinach, które mają jednoosobową reprezentację wśród jej członków. Komisja Wyborcza postanowiła upoważnić Przewodniczącego Komisji Wyborczej do przekazania listy wybranych członków Centralnej Komisji Prezesowi Rady Ministrów.
Ze swojej strony dziękuję wszystkim tym Profesorom, którzy oddali na mnie swój głos. Za każdym z wybranych do CK jest wielki dar zaufania środowiska naukowego, a przed nami zobowiązanie do pełnienia obowiązków w zgodzie z obowiązującymi standardami prawa i akademicką etyką.
(źródło: http://www.ck.gov.pl/images/stories/wybory/Protok_kocowy_z_wyborw_do_CK.pdf)
Zbigniew Kwieciński
Tadeusz Lewowicki
Zbyszko Melosik
Bogusław Śliwerski.
Zgodnie z ROZPORZĄDZENIEM PREZESA RADY MINISTRÓW w sprawie liczby członków Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów oraz warunków i trybu ich wyboru
w skład Centralnej Komisji wchodzą 223 osoby, w tym w ramach dyscypliny pedagogika 4 osoby. Wybory na nową kadencję przeprowadzała, powołana przez Prezesa Rady Ministrów, komisja wyborcza w składzie:
Przewodniczący - prof. dr hab. Tadeusz Kaczorek
Członkowie:
- prof. dr hab. Jerzy M. Brzeziński
- prof. Wiktor Jędrzejec
- prof. dr hab. Janusz Tazbir
- prof. dr hab. Michał Witt
- Anna Dakowicz-Nawrocka
Sekretarz: - mgr inż. Piotr Korczala
Komisja wyborcza, na podstawie otrzymanych zgłoszeń, sporządziła listę kandydatów
do Centralnej Komisji i umieściła ich nazwiska w porządku alfabetycznym na kartach wyborczych, oddzielnych dla każdej dziedziny nauki i dyscypliny naukowej. Pedagodzy wybierali swoich przedstawicieli w ramach dziedziny – nauki humanistyczne. Wybory do Centralnej Komisji przeprowadza się drogą korespondencyjną, w głosowaniu tajnym, odrębnie dla każdej dyscypliny naukowej. Wyborcy głosowali na tych kandydatów, których nazwiska wskazali na karcie wyborczej. Jak wynika z protokołu Komisji Wyborczej zgłoszenia kandydatów na członków Centralnej Komisji wpłynęły z 579 jednostek, które zgłosiły łącznie 711 kandydatów na 223 miejsca, w tym: w naukach humanistycznych 147 kandydatów na 35 miejsc Komisja Wyborcza stwierdza, że kandydaci reprezentujący dyscyplinę PEDAGOGIKA otrzymali następującą liczbę głosów:
1. BOGAJ ANDRZEJ 8
2. CHAŁAS KRYSTYNA 11
3. CZEREPANIAK-WALCZAK MARIA 18
4. FERENZ KRYSTYNA 11
5. GÓRNIEWICZ JÓZEF 18
6. GUZ SABINA 14
7. JASIŃSKI ZENON 24
8. KWIATKOWSKI STEFAN MICHAŁ 33
9. KWIECIŃSKI ZBIGNIEW 29
10. MARYNOWICZ-HETKA EWA 14
11. MELOSIK ZBYSZKO 32
12. OSTROWSKA URSZULA 12
13. PIWOWARSKI RAFAŁ 11
14. RADZIEWICZ-WINNICKI ANDRZEJ 29
15. SZKUDLAREK TOMASZ GRZEGORZ 18
16. SZULAKIEWICZ WŁADYSŁAWA 17
17. SZYMAŃSKI MIROSŁAW JÓZEF 27
18. ŚLIWERSKI BOGUSŁAW 32
19. THEISS WIESŁAW TOMASZ 33
20. WALASEK STEFANIA 13
Komisja Wyborcza stwierdziła, że w skład Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów w kadencji 2011-2014 wybrani zostali (w kolejności alfabetycznej) w dziedzinie nauki humanistyczne – dyscyplina pedagogika profesorowie:
1. KWIATKOWSKI STEFAN MICHAŁ
2. MELOSIK ZBYSZKO
3. ŚLIWERSKI BOGUSŁAW
4. THEISS WIESŁAW TOMASZ
Komisja Wyborcza sformułowała stanowisko, iż zasadnym byłoby, aby w kolejnym rozporządzeniu Premiera Rady Ministrów w sprawie zasad i trybu wyboru członków Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów na następną jej kadencję pojawił się zapis, który upoważniałby do uzupełniania składu Komisji, w przypadku rezygnacji któregoś z jej członków lub śmierci, o osobę, która uzyskała w danej dyscyplinie kolejno najwyższy wynik głosowania. Umożliwiałoby to Centralnej Komisji pracę w pełnym składzie przez całą kadencję, co szczególnie jest istotne w tych dyscyplinach, które mają jednoosobową reprezentację wśród jej członków. Komisja Wyborcza postanowiła upoważnić Przewodniczącego Komisji Wyborczej do przekazania listy wybranych członków Centralnej Komisji Prezesowi Rady Ministrów.
Ze swojej strony dziękuję wszystkim tym Profesorom, którzy oddali na mnie swój głos. Za każdym z wybranych do CK jest wielki dar zaufania środowiska naukowego, a przed nami zobowiązanie do pełnienia obowiązków w zgodzie z obowiązującymi standardami prawa i akademicką etyką.
(źródło: http://www.ck.gov.pl/images/stories/wybory/Protok_kocowy_z_wyborw_do_CK.pdf)
29 grudnia 2010
"Dom na Osiedlu" dla sprawnych inaczej
Napisał do mnie mój były student UŁ, teraz już absolwent pedagogiki:
Panie Profesorze, jako były student i uczestnik konferencji pedagogiki alternatywnej, pamiętający przekazywany przez Pana kierunek pedagogiczny, zachęcam do zajrzenia na stronę www.domnaosiedlu.pl - jest to placówka w której pracuję. Dom na Osiedlu jest alternatywą dla DPSów (choć sam był/jest - sam nie wiem DPS-em). Jest szansą dla osób niepełnosprawnych intelektualnie ale i udręką dla władz i urzędników.
Zajrzałem na tę stronę i rzeczywiście, choć nie jestem pedagogiem specjalnym, z wielkim zainteresowaniem zapoznałem się z jej zawartością. Dobrze, że animatorzy także alternatywnych modeli opieki i wspomagania rozwoju osób z różnymi problemami dbają nie tylko o nie, ale także informują społeczeństwo o swoich działaniach, w tym i o potrzebach. Pomysłodawczynią swarzenia tego rodzaju placówki jest Anna Dyrka-Brzozowska, która 18 lat temu napisała AUTORSKI PROGRAM PRZYSTOSOWAWCZY DO ŻYCIA I PRACY W SPOŁECZEŃSTWIE DLA DZIECI I MŁODZIEŻY SPRAWNEJ INACZEJ. W dwa lata później powstał w Łodzi na jego podstawie "Dom na Osiedlu". Oto jak sami piszą o swojej inicjatywie:
W zwykłym blokowym mieszkaniu na osiedlu w centrum Łodzi sześć osób obu płci i w różnym wieku (najmłodsza miała wówczas 9 lat, najstarsza 20lat), niepełnosprawnych intelektualnie stworzyło swój pierwszy w życiu dom. Tworzyli go od podstaw z pomocą asystentów, na oczach całego osiedla. Wrzuceni na głęboką wodę, uczyli się samodzielnego życia.
Program zakładał, że osobie niepełnosprawnej umysłowo nie są potrzebne warunki specjalne, lecz warunki jakie każdemu z nas są potrzebne, by mógł wszechstronnie się rozwijać. A więc: poczucie bezpieczeństwa, własne miejsce docelowe, gdzie można pozostać do końca życia jeśli się tego chce, Zaczynaliśmy od chodzenia po linie na wysokościach. Na linie narysowanej na podłodze. Chodziło też o to, żeby przejść normalnie przez pokój. Spróbujcie jak to się robi kiedy wszyscy inni siedzą i patrzą na ciebie. Zamykaliśmy więc oczy i chodziliśmy po omacku. Kiedy spotykaliśmy kogoś na swej drodze usiłowaliśmy go rozpoznać dotykając jego twarzy i całego ciała. Leżeliśmy na podłodze blisko siebie słuchając muzyki. Skupieni na niej. Nieruchomo. Kiedy się zmieniała (jej rytm, ekspresja) mieliśmy za zadanie coś zrobić. Wykonać gest. Uczestniczyli wszyscy.
Dramaturgię wyznaczała muzyka. Jej opowieść. Potem chodziło o nawiązanie kontaktu. Dialogu. Bez słów za pomocą gestu. Siedząc naprzeciwko siebie we dwoje. Wstydzili się. Więc schowaliśmy się za maskami. Odtąd będą nam towarzyszyć. Podobnie jak jednakowe czarne trykoty na ciele. Długo pracowaliśmy nad gestem, zwykłym podaniem ręki, dotknięciem drugiej osoby – robiliśmy to w rytm muzyki wolnej, szybkiej, gwałtownej. Uczyliśmy się jego znaczenia. Co można zrobić ręką? Zaczęliśmy wyrażać emocje: miłość, niechęć, agresję. Dużo słuchaliśmy muzyki różnej i każdej. Uczyliśmy się. Najpierw opowiedzieć słowami, potem gestem, całym ciałem co ona wyraża. Każdy robił to sam w formie improwizacji do wybranej przez siebie muzyki. Potem zaczęliśmy dobierać partnera. Nie umawiali się co będą robić. Osoby wybrane musiały odpowiedzieć włączyć się w akcję.
To było niezwykłe doświadczenie. Ponieważ całkowicie intuicyjnie budowali dramaturgię. Sponsor – Jurek Czubak kupił nam kamerę. Mogliśmy już rejestrować improwizacje. Potem wspólnie je oglądać, komentować i samooceniać. To prawdziwe, a to lipa. Zaczęli dobierać rekwizyt, potem kostium, potem jeszcze fragmenty scenografii. Może zrobimy cały spektakl? Nie spieszymy się. Najważniejsze jest to, co udaje się nam osiągnąć p o p r z e z te zajęcia: rozwój wyobraźni, samoświadomość, samoocenę, otwarcie – pokonanie wstydu. Ale nade wszystko uzewnętrznienie tego co “mają” w środku, a czego nie potrafią o p o w i d z i e ć słowami.
Na stronie www.domnaosiedlu.pl znajdziecie pełną wersję programu autorskiego, inicjatywy pedagogów z duszami artystów, którzy potrafią w każdym odnaleźć niepowtarzalną wartość. Wystarczy przeczytać krótkie, ale jakże piękne charakterystyki podopiecznych: Agi, Adama, Mikołaja, Łukasza, Kaśki, Marleny, Emilii, Magdy i Doroty, by przekonać się, że warto poświęcić im przestrzeń i współobecność bliskich im osób. Dom na Osiedlu jest perełką humanistycznej pedagogiki, którą warto dostrzec i wspomóc.
(rys. w: http://www.domnaosiedlu.pl/pantomima.php)
28 grudnia 2010
Zagrożenie dla nie tylko oświatowej samorządności
Gminy prowadząc w ramach zadań własnych przedszkola od lat przyznawały ulgi w opłatach rodzicom, którzy posyłali do placówki więcej niż jedno dziecko. Jest to słuszna zasada i zgodna także z interesem państwa oraz zasadą solidarności społecznej, by wspomagać w wielu, możliwych obszarach codziennego życia rodziny wielodzietne, a także wymagające wsparcia socjalnego. To prawda, że przedszkola są bezpłatne, ale tylko w tym wymiarze czasu pobytu w nich dziecka, który dotyczy jedynie czasu realizacji tzw. minimum programowego (edukacyjnego), ale już nie obejmuje posiłków. Tymczasem w wielu miejscowościach właśnie gorący posiłek staje się dla maluchów nawet jedynym tego typu w ciągu ich dnia, bo rodziców na to nie stać. Co gorsza, podważa się ulgi, jakie przyznawały niektóre gminy dla dzieci niepełnosprawnych.
Dlaczego władze MEN od lat ignorowały nadchodzące z różnych województw sygnały o tym, że sądy administracyjne podważały uchwały radnych gmin, które przyznawały ulgi na kolejne dziecko w przedszkolu czy na niepełnosprawne dziecko? Bo ulgi były niekonstytucyjne? Jak to się ma do strategii rozwoju edukacji w naszym kraju i nieustannych postulatów resortu, by obejmować wychowaniem przedszkolnym jak największą liczbę dzieci? Prezydencki doradca prof. Jerzy Regulski, który jest doradcą Prezydenta RP stwierdza dzisiaj w wywiadzie dla Gazety Wyborczej: Sprawa wpisuje się w bardzo niebezpieczną linię orzecznictwa, która zaczyna być powszechna. Praktycznie wyklucza ona ideę samorządności. Niestety, administracja i biurokracja mają tendencję do obejmowania coraz to nowych dziedzin prawa, a to może powodować zagrożenia dla ludzi.
Studenci pedagogiki – uczcie się na tym przypadku, na czym polega etatystyczna polityka rządu i jakie wynikają z niej zagrożenia dla obywateli! Zobaczcie, jak władze, które nieustannie powołując się na demokrację, na samorządność i solidarnościowy etos traktują te idee w praktyce! Wygrały wybory do samorządów? No właśnie! Musimy czekać kolejne cztery lata, by ją partyjnym funkcjonariuszom odebrać, albo godzić się na dalsze, tego typu praktyki.
http://wyborcza.pl/1,75478,8873733,Chca_dawac_ulgi___niech_daja.html
27 grudnia 2010
Internetowy kosz artykułów oświatowych ... na śmieci
Któż z nas nie natrafia w Internecie zupełnie przypadkowo na strony, które dobrze się zapowiadają, ale kiedy wczytamy się w ich zawartość, to pojawiają się wątpliwości co do ich rzeczywistej wartości. Pisać może każdy, byle jak, byle gdzie, byle co, nazywając to nawet felietonami czy impresjami. Co najwyżej powiększa zbiór niedostępności do tekstów ważnych, interesujących, istotnie wnoszących coś nowego do naszej wiedzy potocznej czy naukowej. Pisze dzisiaj do mnie moja Koleżanka po fachu:
Dostałam od znajomego kilka linków do tekstów z takiej strony internetowej X (celowo nie podaję adresu - dop. BS). Niektóre wiadomości wydają mi się ciekawe, choć trochę anarchistyczne (a może właśnie dlatego?). Deklarację niezależności zawiera zresztą strona "o nas", jak i zawarty tam regulamin, ale trochę się w tym gubię: nie zawsze wiem, jak oddzielać w świecie internetu "ziarno od plew". Jak będziesz miał chwilkę czasu, byłabym wdzięczna za słowo naukowego przewodnika: co o tym sądzisz? Z pewnością będę tu czasem i tak zaglądać, bo niektóre rzeczy mnie zainteresowały, ale potrzebny mi jest jakiś azymut.
Rzeczywiście, z jednej strony sam zachęcam moich studentów do poszukiwania w Internecie stron, które zawierają naukowe rozprawy na tematy związane z prowadzonymi przez nich badaniami, a z drugiej strony muszę ostrzegać ich przed nietraceniem czasu na czytanie tekstów, które są niskiej wartości poznawczej, naukowej czy oświatowej. Na edukacji, jak na medycynie - zna się każdy, więc jest ona jednym z najczęściej pojawiających się tematów na różnych portalach czy wortalach, w internetowych wydaniach gazet i czasopism – od codziennych, przez popularnonaukowe po naukowe.
Jak rozpoznać, że portal, w którego przestrzeni znaleźliśmy się przypadkowo lub na skutek czyjejś zachęty, jest nam nieprzydatny? Trzeba zacząć od siebie i postawić sobie pytanie, czego szukam w Internecie? Czy potrzebuję określonych informacji, wiadomości, faktów z realnego świata, czy ich interpretacji, postulatów, ocen lub recenzji, czy może potrzebuję recenzowanych tekstów naukowych, rozpraw, które podobnie jak ma to miejsce w wydaniach drukowanych, przeszły przez wstępną analizę i ocenę specjalisty?
Trzeba postawić sobie pytanie, czego szukam w Internecie? Czy potrzebuję określonych informacji, wiadomości, faktów z realnego świata, czy ich interpretacji, postulatów, ocen lub recenzji, czy może potrzebuję recenzowanych tekstów naukowych, rozpraw, które podobnie jak ma to miejsce w wydaniach drukowanych, przeszły przez wstępną analizę i ocenę specjalisty? Jak się nudzę, mam mnóstwo czasu, to mogę rzecz jasna czytać wszystko, co popadnie i przypadkowo nawet wejść na stronę, której w inny sposób nigdy bym nie odnalazł, bo jest ich już w wirtualnej przestrzeni miliony. Jeśli jednak jestem skoncentrowany na zadaniu np. przygotowuję referat na konferencję, pracę na zaliczenie czy egzaminacyjną lub artykuł, to znalezienie portalu, w którym są przedstawione różne punkty widzenia może mi podpowiedzieć jakiś pomysł, udostępnić ciekawy fakt, dane statystyczne lub z czyichś badań naukowych.
Niestety, coraz częściej przekonuję się, że Internet staje się dla wielu ignorantów takim samym biznesem, jak ten, który podobni im tworzą w świecie nam rzeczywistym. Konstruują strony, które mają nawet ładną strukturę, logiczny i wizerunkowo atrakcyjny układ form i środków komunikacyjnych, tylko treści są banalne, wtórne lub wielokrotnie już „przemielone” przez tę wirtualną maszynkę.
Kolorowo opakowane treści zamulają przestrzeń naszej świadomości, wyłączając na chwilę jej mechanizmy autokontrolne, które powinny uruchamiać sygnał ostrzegawczy: Szkoda czasu! Sięgnij po książkę! Idź do teatru, do kina lub na koncert! Spotkaj się z ekspertem lub przyjaciółmi! Wróć do rzeczywistości lub do metafizyki, tylko nie trać czasu na kolejną „papkę” pseudonauki, pseudoimpresji czy zapożyczonych treści.
25 grudnia 2010
Czego i jak naukowcy życzą sobie i bliskim?
Nie nadążam odpowiadać na przesyłane życzenia drogą elektroniczną, w tym SMS-ami. Piękny to okres wzajemnej pamięci, serdeczności, solidarności i nadziei, o której pisałem wcześniej. Są w tej korespondencji poruszane też sprawy ważne, związane z naszą codziennością, na której komentowanie nie zawsze starcza nam czasu. Otrzymałem listy i sam je dialogicznie odwzajemniałem, gdyż jest to niepoowtarzalna moc i magia czasu, by pogodzić czy porozumieć się z tymi, którzy być może mieli mylne wyobrażenie o tym, jaka motywacja towarzyszyła także moim decyzjom czy działaniom. Jeszcze do tego powrócę z końcem roku, by go zamknąć stawiając kropkę nad "i".
Tymczasem pojawiły się wraz z życzeniami ważne myśli i przesłania, które tu przywołam bez wskazywaia nadawców, bo to one są najważniejsze:
Tak... I ja życzę Wesołych Świąt. I patrzę ze strachem w żłóbek. Boję się. Wyobraźnia podpowiada ciąg dalszy, nieunikniony. Znowu będziemy wrzeszczeć "ukrzyżuj!". Tak się bowiem kończy każde Boże Narodzenie. Nieuchronnie. "Cały świat buduje krzyż Jezusowi". To nowe hasło globalnej wioski? Czy da się tak wychować świat, aby chociaż raz odstąpił od wyroku? Nie warto. Przecież stracilibyśmy parę wolnych dni na Wielkanoc. (...) Warto wojować dla wartości. A tu na naszych oczach tonie Kościół, szkoła nowoczesna to szkoła ateizująca i wszędzie rozpychają się rozmaici N. Wiesz jak mi żal Polski... Z jednej strony nieudana i zabawna prawica-opozycja z chorym na władzę liderem, a z drugiej banda cyników istniejących od kadencji do kadencji. To, co ważne zostało obleczone w purpurową szmatę, ukoronowane cierniem i udekorowane trzciną. Wystawione na pośmiewisko. Twój list, mój list, Twój list, mój... Tak chyba wygląda prawdziwe dzielenie się opłatkiem. O to w tym wszystkim chodzi od żłóbka aż po pozostawiony w grocie całun.
----
W większości domów trwały intensywne przygotowania do Wigilii, a niektórzy z nas jeszcze intensywnie pracowali nad kolejną recenzją, raportem czy sprawozdaniem. Pomiędzy wymianą specjalistycznych uwag było też trochę miejsca na osobiste refleksje i tęsknoty, ponownie przedzielane nadchodzącymi życzeniami:
Od dwóch lat składam ozdoby świąteczne na girlandzie oraz małą syntetyczną choinkę w taki sposób ( razem z ozdóbkami) i zabezpieczam przed kurzem, że potem wyciągam, prostuję gałązki, ewentualnie spłukuję wodą i… gotowe. U nas Św. Mikołaj przychodzi tylko 6 grudnia, a w Święta prezenty podrzuca pod choinkę Dzieciątko. Po kolacji, ktoś ze starszaków (czyli wapniaków) idzie do pokoju gdzie stoi choinka i otwiera na chwilę okno, biesiadnicy w tym czasie śpiewają kolędy, no i dzieci strasznie przyspieszają tempo, i tak po dotarciu do krańców wytrzymałości czyli 2-3 kolędy, rusza się do tego drugiego pokoju no i tam… wiadomo…lubię to obserwować. Tak więc Tobie i Twoim bliskim niech się staną dary Świąt Bożego Narodzenia tak żywe i obfite , by ich moc trwała przez cały następny rok uszczęśliwiając Was w drobnych sprawach i życzliwych ludziach których napotkacie, Gloria in Excelsis Deo!!!!
----
"Przesyłam w załączeniu projekt recenzji. Zerknij, spojrzyj doświadczonym okiem na pierwsze moje "koty za płoty". Z góry dziękuję! Już późno, prawie nie widzę na oczy ze zmęczenia, ale za to pojutrze chcemy ruszyć do wieś.
----
W Wigilię i w Sylwestra nie pracujemy :-) Niech na Święta i na Nowy Rok przydarzy się Wam coś cudownego, niezapomnianego, zupełnie fantastycznego ! Niech się spełnią najpiękniejsze sny i najskrytsze marzenia ! Niech Nowy Rok będzie najlepszym z dotychczasowych !
----
Ktoś przesłał wiersz:
Wesołych Świąt!
Bez zmartwień,
z barszczem, z grzybami,z karpiem,
z gościem, co niesie szczęście!
Czeka nań przecież miejsce.
Wesołych Świąt!
A w Święta,
niech snuje się kolęda.
I gałązki świerkowe
niech Wam pachną na zdrowie.
Wesołych Świąt!
A z gwiazdką - dzieląc się opłatkiem,
pod świeczek łuną jasną,
życzcie sobie - najwięcej:
zwykłego, ludzkiego szczęścia.cytując wiersz Wł. Mełzackiego,
----
Życzę radosnych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia oraz dużo dobra od Boga i ludzi w nadchodzącym Nowym Roku 2011. Wszystkiego Najlepszego!
----
Dziękuję za indywidualne, głębokie życzenia. Oby Jezus narodził się w każdym z nas!
-----
z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Państwu wszelkiego Dobra, Pokoju serc,
przyjaźni innych ludzi i miłości osób nam Bliskich, a w życiu zawodowym spełnienia i satysfakcji, że to, co robimy ma sens. Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku i błogosławionych Swiąt! Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami
----
Bogusiu już na wstępie chciałabym zaznaczyć, że smutno iść korytarzem w budynku uczelni, w której jest tyle miejsc związanych z Twoja pracą…, gdzie jest tyle zdjęć, na których utrwalono wiele wydarzeń z życia uczelni. Ty je zainspirowałeś, Ty podniosłeś ich rangę uczestnicząc w nich…..itd…itd.. Przeglądałam kartki świąteczne, tam też jest nie jeden dowód Twej życzliwości, pogody ducha... Pourywane myśli w mojej wypowiedzi, gdyż brak słów na wyrażenie wszystkich myśli. Uczelnia mimo podejmowania różnych działań i zapraszania do współpracy zastępców, następców już nigdy nie sprawi, że będzie tak jak dawniej …
----
Wdzięczna jestem za poetyckie życzenia okolicznosciowe, które, odwzajemniając, winszuję Panu i Jego Najbliższym Osobom Domowników i Współpracowników radosnych przeżyć, podnoszących myśli wigilijno-świątecznych, udanego relaksu i biesiad, a w N.R. 2011 kolejnych sukcesów i z nich płynących satysfakcji. Z poważaniem i sympatią
----
Wysłałem Ci wprawdzie życzenia takie sobie, ale chciałbym jeszcze dołożyć coś od siebie dla Ciebie. Dziękuję Ci za ciepło i życzliwość, życzę sukcesów w każdej dziedzinie i odporności na przeciwności. Mam nadzieję, że mogę także już pogratulować Ci kolejnej kadencji w CK. Cieszę się, że mogłem Cię poznać bliżej.
----
„Szczęśliwa nocy, w którą się nam rodzi dzień jasny,
światło wszystkiemu stworzeniu,
I w której brudach i okropnym cieniu
słońce jaśniejsze
nad codzienne wschodzi”.
J. A. Morsztyn
Radosnych świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku
----
Szanowny Panie Profesorze, jeśli napiszę, że wzruszyły mnie życzenia od Pana - to mało... Naprawdę dziękuję za pamięć. Życzę Panu na te święta i Nowy Rok tego, co Pan sobie życzy. A przede wszystkim zdrowia.
----
Dziękując za piękne i ciepłe słowa przesyłam serdeczne życzenia
dobrych, wypełnionych ciepłem, serdecznością, nadzieją i życzliwością Świąt Bożego Narodzenia. Niech Nowy Rok przyniesie Ci i Twojej Rodzinie zdrowie, pomyślność i radość czerpaną każdego dnia!
----
Z najserdeczniejszymi życzeniami zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia
i szczęśliwego Nowego, 2011 Roku ... przekazuję Tobie i Twoim Bliskim edukacyjną zagadkę: Jaki był pierwszy na świecie gwiazdkowy prezent? Dla pełnej odpowiedzi wysłuchajcie proszę nagrania pod wskazanym adresem:
http://www.andiesisle.com/thefirstchristmasgift.hs.html
(W razie potrzeby polski refren odpowiedzi poniżej)
Pierwszy prezent nadszedł z wysokości
owinięty w światło gwiazd, przewiązany miłością
z radością ofiarowany,
Słodki Chłopczyna -
dar dla Ciebie, dla Was i dla mnie.
P.S. Ładny na tej samej stronie jest też utwór: Magnificent.
----
Kochani Moi Bliscy, Zwykle brak nam czasu, a przynajmniej ja to czuję. Ale idą święta, najlepsze jakie mamy. Niech wszystko się zatrzyma, a zwłaszcza ta chwila, gdy przy wigilijnym stole zasiądziemy w rodzinnym gronie. Niech trwa magia Spotkania, bez codziennego narzekania, niech rozbłyśnie Gwiazda, popłynie kolęda, a ciepło serc bliskich ogrzeje Wam duszę. Niech ta chwila Bożego Narodzenia pomoże i nam narodzić się na nowo, dla innych, dla bliskich, dla świata, ale przede wszystkim dla siebie, by stawać się lepszym, mądrzejszym, doskonalszym. A Nowy Rok niech zrealizuje pokładane w nim nadzieje, będzie mijał w zdrowiu, pomyślności i miłości.
----
Ja uwielbiam filet z morszczuka ( w sosie pomidorowym) oraz śledzie po
kaszubsku. Pychota!!!!!!!!!!! Ze stołu szybko znika (dzięki moim szyblim rękom) sernik i makowiec (o niezdrowej coli nie wspomnę). Colę kupjemy tylko na święta.
----
Życzymy Wam Kochani, aby te święta były dla Was okazją do spotkań z bliskimi, z samym sobą i Maleńkim... Żeby w pędzie życia znaleźć, choć chwilę wytchnienia... I żeby smutek "bo znów zabrakło czyjegoś głosu" przerodził się w radość oczekiwania..
----
Drogi Profesorze, życzę zdrowych, spokojnych, przepełnionych radością i miłością Świąt Bożego Narodzenia oraz realizacji planów i spełnienia marzeń w nadchodzącym Nowym Roku. Wiele serdeczności na nadchodzące dni
----
Witam serdecznie! Z okazji Świąt i Nowego Roku życzę Panu i Pana bliskim spełnienia marzeń, radości, ciepła rodzinnego i "konsumpcyjnej wytrwałości". Pozdrawiam.
----
Bardzo dziękuję za refleksje, które w czasie Świątecznym popłynęły prosto z serca do serca.Wierzę, że właśnie kolejne Boże Narodzenie pomoże mi znaleźć zagubione, czy zaniechane z powodu słabości, wątki życia w różnych ważnych aspektach. Wiąże się to, jak myślę, z trudną sztuką dokonywania przewartościowań. W wieku dojrzałym coraz częściej wymagamy tego od siebie. To taki… jakby filozoficzny rachunek sumienia, dobycie wewnętrznego głosu, rozmowa z samym sobą. Pokładam nadzieję w odnowienie sił do mojej codziennej, przecież zwykłej pracy, którą nazywam pokornie – służbą. Nie chcę wpadać w patos, choć jest on usprawiedliwiony magią Świąt, to jednak wyznam, że przemawiają do mnie szczególne obrazy. Do nich należy na przykład Christ and the Virgin in the Mouse of Nazareth pędzla Francisco de Zurbarána. Przedstawia ona nastoletniego Chrystusa, splatającego swoją koronę cierniową. (...) Jeszcze raz dziękuję za szczególne życzenia Świąteczne, Odnawiające, które zapamiętam. Pozostaję z nadzieją, że kiedyś dorosnę duchowo, by je tak wspaniale składać, jak zrobił to Pan Profesor. Wszelkich błogosławieństw życzy Panu Profesorowi i Jego Rodzinie
----
Twoje życzenia są zawsze takie piękne. Skłaniają by popatrzeć wgłąb codzienności i dojrzeć w niej to, co zazwyczaj niewidoczne. Dziękuję za nie.
-----
przesyłamy Tobie i Rodzinie moc serdeczności nie tylko świątecznych i noworocznych. Wiem, że ten nowy rok będzie brzemienny w zmiany w środowisku, które już się zaczęły, choć nie wszędzie, gdzie powinny. (...) Cieszmy się sobą, wzajemnie,nie tylko przy okazji Świąt.
----
Dużo spraw, faktów i opinii mnie w tym roku zmartwiło i po prostu zgnębiło. O wiele mniej ucieszyło. A wśród nich, najbardziej ta - że się odezwałeś. Nie wyobrażasz sobie jak czekałem na znak od Ciebie. Od Was. Będę mial pogodniejsze Święta. Dziękuję. Przesyłamy Wam uściski i uśmiechy.Niech Wasze dusze skrzą się czystym poczuciem więzi i radości, przepełnione miłością. JAK NASZE!
----
Szanowny Panie Profesorze, najpiękniej dziękuję za list wypełniony życzeniami świąteczno-noworocznymi. Właśnie ubieram choinkę, tradycyjnie zawsze wieszam na niej własnoręcznie wykonane ozdoby i koniecznie świeczki zamiast lampek. Przesyłam Panu i Pana Rodzinie cały ten koloryt form, barw i ciepła z pierwszego płomyka zapalonej popołudniowa pora świeczki. Załączam wiersz poetki z Borów Tucholskich, która zawsze na święta tworzy nim swoisty, jedyny, niepowtarzalny klimat:
Oczekiwanie
Porozwieszam na choince
świąteczne wspomnienia
w każdej bombce
jeden wieczór
i jedną kolędę
W każdej lampce
jedna iskrę
i jedną nadzieję
A w łańcuchach
wachlarz dłoni
w gorącym uścisku
aby nigdy nie zabrakło
naszych drogich
bliskich
Znów ustawię na obrusie
jeden talerz więcej
jeden uśmiech
rzucę przy tym
na zbłąkane
serce
I zapalę światło
gwiazdy
nad wielką radością
by płonęły
nasze chwile
rodzinną miłością
[Barbara Jendrzejewska]
Wszystkiego dobrego, a w Sylwestra proszę zadbać o grosz w kieszeni - choć to zaklinanie rzeczywistości ale motyw szlachetny - na szczęście.
----
Drogi Panie Profesorze, W Święta Bożego Narodzenia sam Jezus zaprasza nas na swoje urodziny. Nie do suto zastawionego stołu, ale do ubogiej stajni, aby nas swoim ubóstwem ubogacić. Ubogaca nas Swoją niepojętą Miłością, Swoją dobrocią i hojnością łask oraz nieustannym zaproszeniem, by być w Komunii z Nim każdego dnia, a potem, by być w komunii z człowiekiem. Drogi Panie Profesorze, niech Pan da się poprowadzić Jezusowi każdego dnia, kocha Go i da Mu się kochać z całym swoim człowieczym ubóstwem. Niech te świąteczne dni będą dla Pana i Jego Bliskich radosne, opromienione uśmiechem Bożego Dziecięcia i Jego Przeczystej Matki.. Niech Nowy 2011 Rok przyniesie pokój i nadzieję. Radosnego w Panu świętowania. Łączę się z w Adoracji Dzieciątka i zapewniam o modlitwie.
----
serdeczne dziękuję za piękne życzenia świąteczne i kartę. Ja życzę Panu Profesorowi, aby w te święta rzeczywiście się coś w nas narodziło, co wspierać nas będzie w realizacji naszych celów i zadań i co pomoże nam zbliżać się do drugiego człowieka.
----
Zdrowia, niegasnącej pogody ducha i obfitości Miłości
----
Dziękuję za życzenia. Ja również pragnę życzyć Panu Profesorowi wypełnionych spokojem oraz wzajemną życzliwością świąt Bożego Narodzenia spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Świąt dających radość i odpoczynek oraz nadzieję a "dobry" Nowy Rok.
---
P.s. Przesadziłem wczoraj z ilością "uszek" w barszczu (ale i tak rekordu nie pobilem). Mikołaj dał mi m.in. piankę do golenia (abym się częściej golił....). Nic to, liczyłem na książki....
----
Gwiazdy z nieba,których nie dotkniecie!
Marzeń spełnienia, których nie osiągniecie!
Radość,w życiu tak ciężkim i tragicznym.
Uśmiechu, pustego słowa w moim słowniku!
Wiary która jest chwiejna jak wiatr za dmucha
Szczęścia niewidzialnego oczyma...
Może świata u stóp i wielu z nim przymiotników
Wiem czego Wam mogę życzyć
Bądźcie sobą przez każdą chwilkę w życiu.
Która mija nas jak wiatr i czas lecący?
Bądźcie takimi jakimi Was Bóg stworzył.
Nie znających potencjału drzemiącego -
cech ani negatywów.
Jesteście ludźmi zatem nimi pozostańcie?
Właśnie takimi których kocham najbardziej!
Z dobrem i złem w wnętrzu osobowym,
z charakterem ciężkim i nieprzetworzonym!
Gdyż pięknem jesteście takim jak pozostaliście stworzeni...
Cóż ja będę mógł później do was pienić?
Gdy każdy z Was będzie ideałem.
No bo chciałbym pisać,
o dobru i złu w nas Samych...
Powodzenia i walki, sukcesu i ewentualnych darów,
w postaci cech charakteru,
Uśmiechu, przyjaciół, pogody ducha.
Słońca świecącego w dni ciemne i pochmurne!
Dróg dobrych i ścieżyn życia, losu łatwego!
Zdrowia by móc w nimi brnąć
dobrego ducha wiary i myśli w dni 2011
----
/Jerzy Libert/
Pasterka <
Ptaki niby dzwoneczki cieszą się kolędą
Chrystus się nam narodził i nowe dni będą
Do stajni betlejemskiej aż od brzegów Wisły
Z ptakami smukłe sarny dziwować się przyszły.
Wiewiórka zęby szczerzy i w niebo się patrzy
Jak dwa gołębie płyną na Błękitnej tarczy.
I kwiaty, choć to zima, czas mroźny i cichy,
Niosą mirrę, kadzidło i złote kielichy.
I pawie przyfrunęły z krajów cudzoziemskich,
By swe pióra przyrównać do skrzydeł anielskich
A mały Chrystus smutny w drzwi patrzy i czeka
By pośród witających zobaczyć Człowieka...
Tymi słowami składam serdeczne życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2011, abyśmy sercem, myślą i swoją obecnością byli blisko Bożej Dzieciny, a także każdego Człowieka, tak w naszych rodzinach, jak i kręgach przyjaciół, osób znajomych, czy tylko spotykanych na drogach naszego życia, w różnych sytuacjach i różnych okolicznościach. Niechaj wszystkie spotkania niosą radość, spokój, szacunek, życzliwy uśmiech, a także pomocną dłoń, by nie zabrakło ludzkiej obecności i miłości, gdy ta Maleńka Miłość ma zagościć wśród nas.
----
Co roku z ogromną przyjemnością czytam przepiękne życzenia Świąteczne, zamieszczane przez Pana Profesora na blogu (wcześniej na stronie WSP), zawierające przesłanie na Nowy Rok, skłaniające do refleksji, edukujące. Serdecznie za nie dziękuję i życzę pięknych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia a w Nowym Roku kolejnych sukcesów w trudnej misji, jaką jest edukowanie społeczeństwa.
----
Oto zwiastuję wam radość wielką,
która będzie udziałem całego narodu:
dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel,
którym jest Mesjasz, Pan.
Łk 2, 10-12.
Dzieląc się radością z przeżywania Bożego Narodzenia
przesyłam najserdeczniejsze życzenia
pełnych radości i pokoju Świąt
i niosącego pokój błogosławieństwa Bożego
w każdym dniu nadchodzącego
Nowego Roku 2011
----
Z całego serca z okazji wiąt Bożego Narodzenia życzę Wam tego, co wiem, że dla Was najważniejsze i czego sama pragnę dla siebie i swoich bliskich - spokoju, radości, miłości, bliskiego, ciepłego kontaktu z Rodziną i prawdziwymi przyjaciółmi, a to wszystko bez pośpiechu, troski i zmartwień. Dziękuję Wam za to, że jesteście i dajecie tyle z siebie innym ludziom! że potraficie nadać rangę najcenniejszego czasu zwykłym, levcz prawdziwym słowom i gestom. Cieszę się i jestem wdzięczna, że i ja jestem w gronie obdarowanych. Dlatego tak bardzo chciałabym, żeby w Waszym życiu spełniła się maksyma: "im więcej od siebie dajesz, tym więcej dostajesz".
---
Z okazji nadchodzących Świąt przekazuję najlepsze życzenia - niech Mała Boża Dziecina obdarzy wszelkim błogosławieństwem potrzebnym do owocnego przeżycia Świąt i nowego roku. Niech wniesie dary dziecięctwa: przeźroczystość, radość, głęboki pokój, nadzieję, zawierzenie i zaufanie oraz pokorę jako umiłowanie prawdy. Niech to będzie dobry rok dla całej Waszej Rodziny! Z głęboką wdzięcznością, serdecznym pozdrowieniem oraz wyrazami szacunku.
-----
Jest taki wieczór w roku, gdy wszyscy obecni gromadzą się przy wspólnym stole, Jest taki wieczór, gdy gasną spory i znika nienawiść... Wieczór, gdy łamiemy opłatek...
Jest taki wieczór wyjątkowy... Jedyny... Niepowtarzalny... Pełen gorących życzeń.
Życzę takiego wieczoru oraz radości we wszystkich dniach nadchodzącego Nowego 2011 Roku
---
Witaj Bogusiu Profesorze drogi, dzięki za podnoszący na duchu list i
piękne zyczenia. Zastałeś mnie w Lizbonie, gdzie nie widać zimy,ale wśród
nastrojowych , przepięknie światłami udekorowanych drzew, budynków
,pomników, rewia światecznego nastroju jest zwielokrotniona i pewnie nie
wszystkich sklania do zadumy i refleksji duchowej. To raczej w cudownych
architektonicznie kosciołach, i ich powadze nastroju, historii trwania
można uchwycić to co jest ową powagą refleksji...życzę dobrych wszystkich
dni w Nowym Roku
----
Szanownemu i Drogiemu Profesorowi oraz Jego Bliskim – zdrowia, wypoczynku i radosnej kontemplacji tych wszystkich wartości, które przynosi Boże Narodzenie. Przede wszystkim możliwości uwolnienia się od zamętu, chaosu i świata pozorów, w którym musimy być, niezależnie od naszych chęci.
Dalszych fascynujących osiągnięć naukowych, zadowolenia z odkrywania prawdy schowanej niekiedy przedziwnie w zapomnianych szczelinach tekstów i sztuce. A poza tym wielkie dzięki za odwagę kruszenia stereotypów hamujących rozwój człowieczeństwa w człowieku i niezbywalne prawo do Szczęścia i współbycia…
24 grudnia 2010
Pedagogika nadziei
Zaczynają się jedne z najpiękniejszych polskich Świąt - Święta Bożego Narodzenia, dni jednoczenia rodzin, umacniania naszej miłości do Boga, bliźnich, siebie, do całego świata.
Są to święta bardzo rodzinne i niezmiernie ważne w naszym życiu. To Święta o bardzo starych korzeniach i tradycjach narodowych, w trakcie których kultywujemy wartości kultury chrześcijańskiej. Życzę Państwu nasycenia tych Świąt wielką Tajemnicą, urokiem i oryginalnością spotkań z Bliskimi i Obcymi, stworzenia niepowtarzalnej atmosfery, która zaowocuje nadzieją na pokój, miłość i zgodę.
Jak pisze w swojej rozprawie pt. Pedagogika nadziei. Współczesne konteksty w inspiracji personalistyczno-chrześcijańskiej (UKSW, Warszawa 2009) ks. Stanisław Chrobak: Życie według nadziei i działanie z nadzieją stanowi fundament egzystencji jednostki oraz społeczeństwa. Nadzieja, motywując i dynamizując podejmowane przez człowieka działania, przyczynia się do jego wszechstronnego i pełnego rozwoju. (s. 13)
Nie tylko w tych dniach jest nam potrzebna nadzieja, ale na co dzień, by możliwe było pokonywanie barier i trudności w realizacji wartości, które wykraczają poza doraźne dobra. Niech zatem symbolika światła wzmocni źródła naszego życia, które otrzymaliśmy jako dar i zadanie. Nadzieja wynosi nas ponad naszą subiektywną świadomość. Uzdalnia nas do odejścia od antropocentrycznego i egocentrycznego oddawania się prawdzie naszych własnych myśli i rzeczywistości wykreowanej prze człowieka. (…) W nadziei podporządkowujemy się prawdzie tego, co jest rzeczywiste, bierzemy udział w porządku rzeczywistości wykreowanej przez człowieka, w porządku, którego nie wynajdujemy sami, lecz który nadzieja pomaga nam odkryć. (tenże, s. 19-20)
Pedagogika nadziei uświadamia nam, że nie wystarcza znać i głosić tezy I. Kanta o imperatywie moralnym, skoro własnym działaniem nie daje się dowodów na dążenie do osiągania najwyższego Dobra i Prawdy, służąc nieprzejrzystości, nieetycznym interesom i ciemnej „teraźniejszości”. Pedagog nadziei musi liczyć się z tym, co miłe i przyjemne, jak i tym, co nieprzyjemne, by podejmować działania w horyzoncie możliwości i otwartości na nowe zjawiska. Jak pisał znakomity filozof G. Marcel: Stwierdzenie „mam nadzieję” w całej swej sile zwrócone jest w kierunku jakiegoś wybawienia. Nadzieja mieści się dokładnie w ramach próby i nie tylko się z nią łączy, lecz stanowi prawdziwą odpowiedź bytu na tę próbę. (tamże, s. 46).
Źródłem ludzkiej nadziei jest ufność w przyszłość i miłość, którą warto pojmować jako w swej istocie bycie-z: bycie-z sobą; bycie-z dzieckiem, bycie-z rodzicami, bycie-ze społeczeństwem; bycie-z narodem itd., czyli uczestniczenie, a nie konsumowanie, wyczekiwanie na łaskę, posilanie się cudzym wysiłkiem i dokonaniami, by pozorować coś, czego się nie posiadło lub nie dokonało. Człowiek żywiący nadzieję, i tylko on, niczego z góry nie przyjmuje. Pozostaje otwarty na jeszcze nie dokonane, przyszłe spełnienie, o którym jednocześnie wie, że równie mało zna jego postać, jak i jego czas. (s. 53)
Nadzieja jest odpowiedzią na coś, co pozwala uwolnić się z czynników degradujących podstawę naszego istnienia, naszej natury czy co uniemożliwia pełnienie w sposób odpowiedzialny ról społecznych czy zawodowych.Jest odpowiedzią ludzkiej egzystencji na to, co usiłuje zniszczyć ludzką tożsamość. Pedagog musi umieć funkcjonować w zmieniającym się świecie, by nie pozwalać na utratę w nim wartości, które konstytuują sens jego służby INNYM, a jednocześnie nie prowadzą do naruszenia poczucia jego własnej godności. Zaprzecza pedagogii ten, kto łamie dawane słowo, kto zdradza, niszcząc tym samym podstawy do pokładania w nim nadziei. Prawdziwy pedagog sam jest nośnikiem i powiernikiem nadziei, gdyż w swojej pracy kieruje się m.in. (…) wiarą w dobro w drugim człowieku i w jutro tego dobra – w rozwój i sens tego rozwoju. (s. 59)
Trzeba jednak uważać, być czujnym na tych, którzy oferując nadzieję, czynią to w taki sposób, by pozbawić innych szans na samostanowienie. Ich postawy powodowane są bowiem zuchwalstwem pochodzącym z pychy, pragnącej się wynieść ponad to, co świadczy o niemocy człowieka, a jeszcze bardziej z próżności i lekceważenia innych. Słusznie pisze ks. S. Chrobak, że korzenie zuchwalstwa (...) tkwią w fałszywej, afirmowanej przez własną wolę samoocenie człowieka, samouspokojeniu. Ta fałszywa samoocena, jest brakiem pokory, negacją realnej stworzoności i sprzecznym z rzeczywistością uzurpowaniem sobie podobieństwa do Boga (…), a wśród niewierzących do tych, co naprawdę wiedzą lepiej.
Tacy pseudowychowawcy szafują ludzką nadzieją narażając innych na straty w wyniku nienasyconego dążenia do uzyskiwania niemal wszystkiego niejako za darmo i bez kompetentnego trudu. Chcąc kupić sobie nadzieję, pozbawiają jej innych, tworząc im zarazem iluzję wolności i możliwej samorealizacji.
Życzmy sobie w Nowym Roku spełniania nadziei, która nada sens naszemu życiu, stanowiąc podstawę twórczej siły życia. Spełniajmy się w Nowym Roku, byśmy mogli tak wspólnie, jak i w przyjaznym otoczeniu czy środowisku życia cieszyć się swoją obecnością, byśmy mogli spotykać się w niepowtarzalnym klimacie „bycia sobą”. Niech 2011 r. sprzyja realizacji własnych nadziei, marzeń i pasji, bo w ustawicznym pielgrzymowaniu i stawaniu się podczas swojego życia, nikt nie pozbawi nas naszej jedyności, niepowtarzalności.
Subskrybuj:
Posty (Atom)