Belfer (zob. http://okiembelfra.blogspot.com) pisze m.in. o tym, jak postrzega w szkolnictwie wyższym (publicznym i niepublicznym) konkursy na stanowiska nauczycieli akademickich. A że postrzega je źle, to warto się o tym samemu przekonać, czytając jego wpis. Skierował przy tej okazji moją uwagę na porównanie, które zostało wywołane w toku kampanii wyborczej na Prezydenta RP, kiedy to kandydat PiS wraz ze sztabem swoich ekspertów zaatakował kontrkandydata z PO zarzutem o sprzyjanie prywatyzacji służby zdrowia.
Zastanawiałem się nad tym, co jest złego w prywatyzacji, jeśli prywatne kliniki mają zawarte kontrakty z NFZ, a zatem podejmują się bezpłatnego leczenia obywateli, w ramach ubezpieczeń zdrowotnych, to może i w szkolnictwie wyższym powinna istnieć taka możliwość zawierania przez szkoły niepubliczne (swoiste kliniki akademickie) kontraktów z MNiSW, by młodzież mogła w nich studiować nieodpłatnie? Wówczas ogłoszenia tych szkół powinny wyglądać analogicznie, jak klinik medycznych:
Placówka nasza istnieje od dawna. W naszej klinice akademickiej otrzymają Państwo opiekę i pomoc akademicką na najwyższym poziomie. Stałe podnoszenie jakości naszych usług przez nauczycieli akademickich pracujących w tutejszej klinice pozwala zapewnić pełną i profesjonalną usługę dydaktyczną. Klinika nasza posiada status niepublicznej szkoły wyższej, posiada własne zaplecze zabiegowe (chodzi o zabieganie o zaliczenia) i laboratoryjne.
U studenta zgłaszającego się po raz pierwszy, bezpłatnie zostaje przeprowadzone badanie:
• stanu trzeźwości
• poziomu odporności na stres
• zgryzu egzaminacyjnego
• wydzieliny ślinianek na akademickie dowcipy podstarzałych naukowców
• poziomu znużenia na nudne wykłady
• instruktaż przestrzegania higieny w uczelnianych toaletach
• poziomu czytelnictwa tekstów zawierających maksymalnie 30 znaków
• zdolności do kopiowania cudzych tekstów bez odsyłaczy do źródeł.
albo taka reklama mogłaby wyglądać następująco:
Upiększanie własnego umysłu oraz poprawianie defektów wiedzy jest przedmiotem zainteresowania ludzi od zarania dziejów. Jest ono możliwe dzięki umiejętnościom nauczycieli akademickich naszej kliniki. Coraz więcej osób powierza swój umysł pedagogom, a efekty po zakończonej edukacji są satysfakcjonujące dla obu stron. Prywatna szkoła wyższa działa od lat. Grono naszych zadowolonych klientów jest już duże i stale się powiększa. Dzięki naszym usługom możecie Państwo bezstresowo i bezpiecznie osiągnąć oczekiwaną poprawę umysłu i koniecznych do pracy kompetencji.
Przygotowanie do większych zabiegów edukacyjnych w naszej Klinice:
co najmniej dwa tygodnie przed zaliczeniem nie opuszczać zajęć i im pochodnych;
co najmniej dwa tygodnie przed zaliczeniem zalecamy konsultacje uszczelniające szanse egzaminacyjne;
można spożyć lekki posiłek, nie pić kawy, alkoholu, mocnej herbaty (dotyczy studentów egzaminowanych w znieczuleniu miejscowym)
w przypadku studentów egzaminowanych w znieczuleniu ogólnym prosimy być na czczo (nie pić i nie jeść 5 godzin przed egzaminem).
Kształcenie operacyjne wykonywane w naszej Klinice prowadzone jest przede wszystkim w systemie tzw. "Profesora Jednego Dnia". Student ma zapewniony całodobowy dostęp do opieki profesora i jego współpracowników.
22 czerwca 2010
19 czerwca 2010
Pękać może tylko demokracja
Dziwiłem się autorom spotu reklamowego, w którym znana postać zbliża się do urny wyborczej i mówi: „Nie pękamy – wybieramy”, gdyż treść tego apelu nie ma nic wspólnego z rzeczywistością społeczno-polityczną w naszym kraju. To nie jest czas rewolucji, wojny, przymusu czy jakiegokolwiek innego zagrożenia, żeby trzeba było się czegokolwiek bać. Pękać mogą jedynie ci Kandydaci, którzy obawiają się, że nie zyskają oczekiwanego poparcia społeczeństwa.
Już po raz piąty możemy w wolnej Rzeczypospolitej wybierać w sposób bezpośredni Prezydenta Rzeczypospolitej i nic nam z tego tytułu nie grozi. O ile w 1990 r. tego typu hasło mogło jeszcze dla niektórych coś znaczyć, o tyle dzisiaj jest absolutnie nietrafione. Pękać może tylko demokracja, gdyż bierność obywateli jest dla niej ewidentnym zagrożeniem. Ja jej pomogę, idę i wybieram.
Już po raz piąty możemy w wolnej Rzeczypospolitej wybierać w sposób bezpośredni Prezydenta Rzeczypospolitej i nic nam z tego tytułu nie grozi. O ile w 1990 r. tego typu hasło mogło jeszcze dla niektórych coś znaczyć, o tyle dzisiaj jest absolutnie nietrafione. Pękać może tylko demokracja, gdyż bierność obywateli jest dla niej ewidentnym zagrożeniem. Ja jej pomogę, idę i wybieram.
Doktoranci w trosce o edukację
(źródło http://strajkdoktorantow.pl/?p=51)
Wczoraj miałem możliwość spotkania się z doktorantami Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, którzy podsumowywali swoje studia sesją posterową i wspólną debatą panelową na temat Studia III stopnia: między standaryzacją a przygotowaniem do naukowej samodzielności. Z jednej strony młodzi naukowcy prezentowali tematy swoich rozpraw doktorskich, wizualizując na plakatach najważniejsze tezy i założenia badawcze, z drugiej zaś mieli możliwość podzielenia się z kierownictwem studiów swoimi opiniami na powyższy temat, który w gruncie rzeczy zachęcał do swoistej ewaluacji i autoewaluacji własnych studiów.
Młodzi doktoranci wskazywali w swoich wypowiedziach na takie problemy, jak:
- Jak pogodzić dwoistość ról: z jednej strony nauczyciela akademickiego (bo w końcu prowadzą zajęcia z niewiele od nich młodszymi studentami), a drugiej studenta studiów III stopnia (muszą realizować określony program zajęć, zdawać egzaminy itp.)?
- Jak radzić sobie ekonomicznie w okresie życia, który dynamizuje tak istotne zadania życiowe, jak zakładanie rodziny, macierzyństwo, samokształcenie i rozwój zawodowy z niskimi stypendiami? Jak pracować naukowo w sytuacji, gdy nie starcza na życiowe zadania?
- Jak radzić sobie w sytuacjach dydaktycznych ze studentami, którzy mają niski poziom motywacji do uczenia się? Jak ich aktywizować do rzeczywistego studiowania?
- Jak godzić ofertę programową studiów III stopnia z własnymi niedostatkami w wykształceniu i oczekiwaniami co do jego zakresu oraz obsady kadrowej?
- Ile jest wolności w rozpoczynaniu własnej pracy naukowo-badawczej, a ile konieczności, które nie zawsze dobrze służą własnemu rozwojowi?
- Jak korzystać z doświadczeń promotora-mistrza, by pogodzić tradycję, kanon z innowacyjnością?
Spotkanie przerodziło się we wspólną wymianę myśli, doświadczeń dydaktycznych i badawczych, a nawet – ze strony uczestniczących w nim profesorów tego wydziału - wspomnień z własnych, pierwszych lat akademickiej pracy. Jedna z doktorantek przekazała też uczestnikom tego panelu materiały dotyczące protestu doktorantów wrocławskich uczelni, którzy wskazują na nasilające się w naszym szkolnictwie formy wyzysku w pracy akademickiej. Protestują przeciwko traktowaniu szkół wyższych jako przedsiębiorstw produkujących kapitał ludzki.
Jak piszą: Edukacja jest traktowana jak jedna z usług, która ma zostać poddana całkowitej liberalizacji i deregulacji. Ten proces oznacza, że publiczny sektor edukacji traci swoją uprzywilejowaną pozycję i staje się jedynie kolejnym komercyjnym dostawcą, który musi dopuścić do rynku innych dostawców oraz poddać się regułom konkurencji. (…) W typowo Orwellowskim stylu, likwidacja autonomii uniwersytetów i poddanie ich kontroli zewnętrznych czynników (rynku i biznesu) nazywana jest „poszerzaniem autonomii”. Deregulacja programów nauczania i zniesienie norm jakościowych nazywane jest „czuwaniem nad jakością”. Ciekawe jest też nazywanie procesu (Bolońskiego – dop. BŚ) „realizowaniem aspiracji społeczeństwa”, gdy chodzi przecież jedynie o realizację aspiracji przedsiębiorców, którzy potrzebują dostępu do wąsko wykwalifikowanej siły roboczej i dostępu do wiedzy wytwarzanej na uniwersytetach, by ją sprywatyzować i skomercjalizować na własny użytek. (zob. www.edukacja.zsp.net.pl oraz http://strajkdoktorantow.pl/ )
Subskrybuj:
Posty (Atom)