09 marca 2024

Tropy i ślady współczesnej przemocy

 



Prawie trzy dekady temu Zbigniew Kwieciński pisał o tym, że także w Polsce zaczynamy funkcjonować w zbójeckiej kulturze (Predatory Culture” za P.McLarenem), która staje się źródłem konfliktów i różnych aktów agresji. Po prawie dwudziestu latach możemy stwierdzić, że niewiele się mieniło w naszej codzienności. 

Kultura zbójecka jest polem niewidoczności – prześladowców i ofiar – dokładnie dlatego, że jest ona rzeczywistością. Oczywistość chroni ofiary przed pełnym odsłonięciem im możliwych zagrożeń. Stan taki zobowiązuje pedagogię współczesną – to znaczy zarówno teoretyczne studia nad możliwościami i zagrożeniami rozwojowymi człowieka, demaskatorskie badanie empiryczne nad nimi, jak i działania ratownicze, zapobiegawcze i wspierające pełnomocność rozwoju – do włączania się do kulturowego krytycyzmu i do publicznej sfery opozycyjnej w erze ponowoczesnej (2000, s. 159).

Terroryzm jest wyższym stadium zbójectwa, bowiem bywa także ukryty ujawniając swoje cele oraz odsłaniając coraz bardziej brutalne  formy i metody zastraszania także dzieci i młodzieży. Najmłodsi stają się często środkiem, narzędziem do urzeczywistniania owych celów lub zamierzonymi przez terrorystów ofiarami (np. wykorzystywanie dzieci w przedszkolach czy szkołach jako zakładników, jako żywe tarcze, obiekt zemsty). Nie ma już zatem znaczenia, kto może stać się ofiarą terroru, gdyż może nią być każdy z nas.

Żyjemy w środowisku niewidoczności prześladowców i ofiar, toteż nie powinniśmy być wobec tych zjawisk wychowawczo bezradni i słabi jako pedagodzy, rodzice, nauczyciele czy katecheci. Zło jest zakorzenione już w procesie socjalizacji i instytucjonalnej edukacji wbrew dobrej woli wielu rodziców, nauczycieli. Patologia i zło stają się dzisiaj normą, oczywistością, toteż coraz bardziej daje się zauważać w naszym społeczeństwie zobojętnienie na ich kulturowo destrukcyjny wymiar.  

Terroryzm służy także szerzeniu określonej ideologii i polityki, bywa też środkiem do kształtowania orientacji światopoglądowych, religijnych, stosowania wobec osób czy grup społecznych zastraszania, prowokacji, zwielokrotniania poczucia chaosu, niestabilności. Nie ma takich praw człowieka i obywatela, które nie byłyby przedmiotem naruszenia przez akty terrorystyczne. 

Nie wszystkie akty terroryzmu są takie same. Z biegiem lat pojawiają się coraz to nowe ich rodzaje tak, aby ludzkość nie przyzwyczaiła się do jednych i nie wytworzyła wobec nich systemu obronnego. Dla terrorysty nie ma granic, których nie mógłby przekroczyć, ba, nie ma takich motywów, które można byłoby przewidzieć i zapobiec działaniom prowadzącym do ich realizacji. 

Nie da się zatem ani ujednolicić sposobu myślenia o terroryzmie, ani sklasyfikować wszystkie możliwe przyczyny jego zaistnienia. Akty przemocy mogą mieć bowiem charakter intencjonalny, nieintencjonalny lub funkcjonalny. Jedne mają politycznie i moralnie uzasadniony charakter, z pełnym poczuciem odpowiedzialności ich głównych aktorów, sprawców, inne zaś są podjęte w sposób nieodpowiedzialny, w wyniku jakiegoś szaleństwa, depresji, odreagowania na innych własnych problemów itp. 

Coraz częściej jesteśmy świadomi tego, że do rozwiązywania czy naświetlania konfliktów w erze globalizacji i wojen hybrydowych za pomocą m.in. terroru dochodzi na tle wzrostu nierówności gospodarczego rozwoju, eksplozji demograficznej i urbanistycznej, nowego trybalizmu i kryzysu państwa narodowego, międzypaństwowych konfliktów zbrojnych itp. 

W przedszkolach i szkołach państw doświadczających terroru, którego ofiarami stały się dzieci, prowadzi się od najmłodszych lat ćwiczenia w zakresie radzenia sobie w takich sytuacjach. Warto zatem zastanowić się nad tym, czy nie należałoby przygotowywać dzieci już w edukacji przedszkolnej do radzenia sobie w świecie potencjalnych kryzysów, zagrożeń i terroru?  

Ważne są szkolenia z udzielania pierwszej pomocy, jednak nie bez znaczenia jest wiedza i umiejętność radzenia sobie w sytuacjach zagrożeń terrorystycznych, przemocowych. Żyjemy w społeczeństwach ryzyka i permanetnych zagrożeń, jednak nie po to, by milenialsi wyrażali swój sprzeciw wobec zniszczeń środowiska naturalnego oblewaniem farbą warszawskiej Syrenki. Nawet nie wiedzą, czym jest i dlaczego stanęła w tym właśnie miejscu.