Wczoraj była awaria Facebooka. Niektórzy wpadli w panikę, bo sądzili, że zostali wyłączeni. Znajomy doktor nauk humanistycznych pisze do mnie, że chyba zlikwiduje to medium społeczne, ale nie z powodu awarii. Już prawie nie ma tam znajomych. Część osób mu w ogóle nie odpisuje. Twierdzą, że nie mają czasu. Tak mu napisała ostatnio poznana studentka [...] uniwersytetu X, że nie ma czasu odpisywać.
Trudno się dziwić, że jest rozgoryczony. Nie ma stałej pracy, mieszka samotnie, zarabia na życie aktywnością artystyczną (muzykuje), więc musiałby spotkać w sieci kogoś, kto ma te same zainteresowania, pasje, taką samą ilość czasu wolnego lub pozwalającego na wspólną komunikację on-line i off-line. W tej sytuacji ma na Fb wielu znajomych, ale zarazem poczucie osamotnienia:
Jakby mi ktoś w pysk strzelił. Kolega ze szkoły, z czasów
szkoły średniej nie mógł znaleźć dla mnie 5 minut w ciągu trzech dni... a
potrzebowałem porady. Jestem jeszcze gorzej samotny niż w czasach szkoły
średniej, kiedy miałem tylko telefon stacjonarny. Wtedy przynajmniej nie było
prezentacji numeru, to odbierali i można było chwilę porozmawiać...
Więc po co Teraz te wszystkie komunikatory skoro nie ma z kim
porozmawiać???
Co będzie, jak nasze środowisko codziennego życia zostanie nasycone sztuczną inteligencją, robotami? Może wówczas znajdziemy czas dla innych, znajomych, bliskich, bo naszą pracę wykona AI?