Przekazuję komunikat PTP, by dotarł do osób zainteresowanych XI Zjazdem Pedagogicznym:
Konferencja przedzjazdowa pt. Przesilenie w kulturze jako przedmiot badań pedagogicznych odbędzie się 25 października 2021 r. (MS Teams).
Przekazuję komunikat PTP, by dotarł do osób zainteresowanych XI Zjazdem Pedagogicznym:
Konferencja przedzjazdowa pt. Przesilenie w kulturze jako przedmiot badań pedagogicznych odbędzie się 25 października 2021 r. (MS Teams).
W ubiegłym tygodniu miały miejsce uroczyste inauguracje roku akademickiego 2021/2022. Przywołam w tym miejscu dwie z nich, gdyż miałem zaszczyt bezpośredniego w nich udziału. Pierwszą w dniu 8 października było otwarcie roku w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Pełny przebieg tej uroczystości znajduje się na YouTube (poniżej), ale jeśli ktoś chciałby wysłuchać wykładu wybitnego filozofa - etyka profesora Jacka Hołówki (1:03:53). Profesor poświęcił swój wykład inspiracji współczesnych myśli/doktryn/idei w naukach humanistycznych i społecznych, jakimi są - jego zdaniem KONTESTACJA i KONWENCJONALIZM (KONSERWATYZM).
Natomiast kilka godzin później odbył się wykład inauguracyjny pt. Pasja i tożsamość naukowca. O władzy i
wolności umysłu w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, który
wygłosił Prorektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, pedagog
porównawczy i socjolog edukacji - prof. dr hab. Zbyszko Melosik, dhc.
Warto wysłuchać obu wystąpień jako inspiracji
zarówno dla doktorantów oraz dojrzałych naukowców, jak i dla studentów oraz
nauczycieli akademickich w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych.
Publicyści prasy prawicowej usiłują
wmawiać opinii publicznej, że w III Rzeczpospolitej mamy do czynienia z
niewydolnością obecnego systemu akademickiego, a więc jego głębokim kryzysem.
Tym samym krytykują politykę rządu prawicowej koalicji w latach 2015-2021.
Jednym z nich jest dr Józef Wieczorek, który nie powołuje się w
swoim ostatnim artykule pt. Skąd się wzięły obecne kadry
akademickie? (WNET 2021 nr 10, s. 17) na chociażby
scjentometryczne raporty w tym zakresie (zob. badania prof. Marka Kwieka) czy
na sprawozdania MEiN.
Być może nie wie, że do pisania o
środowisku akademickim i jego naukowych osiągnięciach lub porażkach trzeba
najpierw rzeczowo się przygotować, poznać realia, by nie tworzyć o nim
fałszywego obrazu. Nie wystarczą bowiem utyskiwania na rzekomy stan
fatalnych kadr z okresu PRL, skoro te już dawno nie mają dla obecnego rozwoju
polskiej nauki szczególnego znaczenia. Większość odeszła z uczelni na
emeryturę, a wśród nich także wybitni uczeni.
Mamy w Polsce kadry odpowiadające stanowi ok.10 proc. naukowców jak w najlepszych uniwersytetach świata, których
publikacje są najwyżej oceniane, o czym wielokrotnie pisałem w blogu,
przywołując wyniki międzynarodowych badań.
Tymczasem publicysta J.
Wieczorek narzeka na akademickie kadry, które musiały mieć jakiś wpływ
na jego drogę naukową w okresie PRL, skoro dzięki nim uzyskał stopień doktora
na Uniwersytecie Jagiellońskim. W PRL musiał mieć bowiem PRL-owskiego
promotora, recenzentów i członków rady wydziału. Nie wypadł zatem "spod
ogona" przedwojennych kadr profesorskich, gdyż te, jak trafnie o tym
pisze, zostały albo wymordowane przez Niemców, albo wykończone przez
bolszewickie rządy okresu stalinowskiego.
Ma też zapewne osobiste doświadczenie i
być może nawet bolesną pamięć tego okresu, której pod koniec artykułu
jednak sam zaprzecza pisząc: W PRL wydatki na naukę były wielokrotnie
mniejsze, zarabialiśmy jakieś 100 razy mniej niż obecnie (kilkanaście -
kilkadziesiąt dolarów miesięcznie), a poziom nauki był podobny, a nawet w wielu
dziedzinach lepszy.
To w końcu, jak to było z tym
PRL-em, skoro najpierw stwierdza, że: Polska domena akademicka poniosła
ogromne starty osobowe i materialne podczas II wojny światowej, i to zarówno ze
strony okupanta niemieckiego jak i "wyzwoliciela" sowieckiego.
Niestety w zniewolonej PRL tych strat nie zdołała odbudować. Kadry akademickie,
które uchroniły się przed zagładą, podlegały procesom
"oczyszczającym" od samego początku Polski Ludowej, aby nie wpływały
negatywnie na młodzież akademicką, która maiła budować nowy, postępowy
ustrój.
Czytelnicy mają być przekonani, że w
okresie transformacji III RP, mimo iż ta trwa już trzydziesty drugi rok,
została zachowana ciągłość prawna i personalna w środowiskach akademickich. Ma
rację, że [n]ie dokonano lustracji ani tym bardziej
dekomunizacji, poza swoistą dekomunizacją uczelnianych historii poprzez
usuwanie z nich terminów "komunizm" czy "PZPR", a także
takich wydarzeń jak stan wojenny. Pisałem o tym, że tak
historycy, socjolodzy, filozofowie, jak i psycholodzy nadal ukrywają
destrukcyjną partyjnie aktywność swoich promotorów, recenzentów czy
popleczników ich karier.
No i co z tego? Czy to znaczy, że stali
się reproduktorami bolszewickiej nauki humanistycznej lub ideologicznej/socjalistycznej
doktryny? Jego zdaniem współcześni młodzi naukowcy odtwarzają sowiecką myśl
naukową, przez co nie są uznawani na świecie. Co za bzdura.
Artykuł J. Wieczorka jest potoczną
publicystyką, narzekactwem, które nie znajduje poważnych argumentów, skoro nie
przytacza się w nim konkretnych faktów. Ogólnikowe poglądy tego autora są w tym
artykule niespójne, pozbawione rzeczowej argumentacji. Autorowi nie podoba się,
że naukowcy, dzisiejsi nauczyciele akademiccy, których rzekomo
postsocjalistycznych karier sam nie przywołuje, nie egzemplifikuje, nie powinni
upominać się o godne płace, o środki na badania naukowe, bo... są to jeszcze
gorsze kadry, niż te w ... PRL!
Ba, J. Wieczorek sugeruje, by w związku z
powyższym przestać troszczyć się o finansowanie szkolnictwa wyższego: Co
ciekawe, polskie uczelnie nie są otwarte na naukowców, którzy przy nikłym
finansowaniu budżetowym, a nawet bez finansowania potrafią osiągnąć w nauce
więcej niż etatowi pracownicy. Dr J. Wieczorek nie wie, że powstały
szkoły doktorskie, w których doktoranci otrzymują nie tylko stypendia, ale
także mogą ubiegać się o konieczne środki na badania własne? Nie muszą już
żebrać na ulicy, ale też nie powinni być nisko opłacani.
Po co mydlić społeczeństwu oczy takimi
bzdurami? Gdzie są ci wybitni naukowcy, młodzi, nieskażeni PRL i jego
reprodukcją, którzy są gotowi pracować naukowo za darmo? Poproszę o ich adres.
Chętnie włączę ich do procesu badawczego, skoro są gotowi pracować dla idei,
jak obecna prawicowa władza.
Podejście do rzekomego kryzysu kadrowego w
szkołach wyższych przypomina mi nieco wypowiedź prof. Ryszarda Legutki, który w
swoim artykule pt. Profesorowie i prokuratorzy ("Życie" z dn.
19-20 grudnia 1998, s. 7) pisał: (…) w opinii tych, którzy pamiętają
przeszłe czyny, za dużo jest w historii ich życia pychy, a za mało żalu, za
dużo poczucia misji, a za mało pokory. Jednocześnie te same cechy sprawiają, iż
stali się oni, przynajmniej niektórzy z nich, akademickimi gwiazdami
uwodzącymi kolejne pokolenia młodzieży. (…) Jest skądinąd zastanawiające,
że młodsze pokolenie – głosząc pochwałę buntu – wcale nie zbuntowało się
przeciw swoim nauczycielom., lecz zawsze lojalnie przy nich trwa.
Może zatem, zamiast narzekać na stan
obecnych kadr akademickich, autor tak fałszowanej rzeczywistości akademickiej
skupi się na faktach i od nich zacznie rzetelną analizę. W Polsce A.D. 2021 nie
finansuje się akademickiej patologii. Natomiast zapewne płaci się za takie
publicystyczne teksty w dofinansowywanej z budżetu państwa prasie.
Wydawałoby się, że odpowiedź na to pytanie: Kto jest
kompetentny w zakresie kształcenia i wychowania młodych pokoleń? jest
jednoznaczna - NAUCZYCIELE, profesjonaliści w zakresie dydaktyki przedmiotowej
np. nauczyciele matematyki, fizyki, chemii itp. czy nauczyciele dydaktyki
kierunkowej np. w zakresie edukacji przedszkolnej,
zintegrowanej/wczesnoszkolnej.
Otóż, nie. Ten, kto tak uważa, jest w błędzie, jeśli
ma na uwadze sytuację w Polsce, gdzie o procesie kształcenia, jego
organizacji, strukturze, treściach i metodach postępowania decydują politycy, a
od czasu do czasu uruchamiani przez nich także prawnicy. Nauczyciel ma być
narzędziem, środkiem do transmisyjnego, kierunkowego (światopoglądowego)
przekazu władzy bez względu na to, czy mu się to podoba, czy nie. Nie po to
sprawujący władzę sięgnęli po nią, by zostawić szkolnictwo poza sferą własnych
wpływów oraz ich mocy.
Takie będą szanse na dostanie się z najwyższych lokat
do krajowego czy europejskiego parlamentu, jakie będzie oświatą zarządzanie.
Nie ma zatem znaczenia źródło i typ ideologii edukacyjnej, która leży u podstaw
zmieniającej się co kilka lat polityki oświatowej. Od 1993 r., kiedy do władzy
doszła postkomunistyczna formacja (SLD i PSL), przywrócono modelową dla państwa
PRL etatystyczną strategię zarządzania szkolnictwem, nadając tzw. reformom
szkolnym jednoznacznie światopoglądowy charakter. Potem już była tylko
ideologicznie (światopoglądowo) naprzemienna kontynuacja tej strategii.
Od tamtego czasu aż po dziś nauczyciele mają być
heteronomiczni, a nie autonomiczni, a jeszcze lepiej, gdyby w ogóle przestali
kierować się własnymi normami społeczno-moralnymi, zapomnieli o wykształceniu w
zakresie filozofii, socjologii, psychologii dydaktyki, historii szkolnictwa, a
nawet kultury fizycznej i zdrowotnej, tylko przekazywali uczniom odgórnie
adresowane do nich treści. Nauczyciel ma być nośnikiem ideologicznych
przesłanek. Tym bardziej nie wolno mu czegokolwiek podważać, krytykować
polityki edukacyjnej władz, gdyż każda z formacji rządzących utrzymuje "penitencjarny"
- jak się okazuje nie tylko w nazwie - system nadzoru pedagogicznego.
Nauczyciele, którzy mają już za sobą pełnienie roli
dyrektora przedszkola czy szkoły dowolnego typu zapewne pamiętają, że każda
władza obejmująca po wyborach parlamentarnych resort edukacji zaczyna od zmian
kadrowych (poprawnych politycznie, czyli gotowych bezwzględnie realizować linię
partii władzy), w tym reguł sprawowania nadzoru pedagogicznego, od zmian treści
kształcenia oraz systemu egzaminacyjnego.
Nauczyciele zatem albo mają bać się swoich
koleżanek czy kolegów z rady pedagogicznej, albo obawiać się restrykcji ze
strony nadzoru, który z pedagogiką od lat nie ma już wiele wspólnego. Urzędnicy
resortu i kuratoriów oświaty są od tego, by biurokratycznie zarządzać tym procesem,
samemu wyzwalając się z obowiązku partyjnie warunkowanego kształcenia. Zawsze
lepiej jest kogoś kontrolować niż być kontrolowanym, lepiej zarabiać "na
górze" niż „na dole".
Można jeszcze uciec do związku zawodowego, bo tak
konstruowana polityka jest samograjem także dla tej nomenklatury, która dzięki
owej zmienności, chaosowi, brakowi ciągłości i odpowiedzialności reformowania
szkolnictwa może znakomicie funkcjonować - jak ów nadzór - z poczuciem
konieczności własnego istnienia. Jak rządzi lewica, to w opozycji jest NSZZ
"Solidarność" ze swoją Komisją Oświaty. Jak rządzi prawica, to w
opozycji jest ZNP. Był już nawet taki okres, kiedy to z tylnego fotela kierował
rządem przewodniczący NSZZ "Solidarność", zapominając zresztą o
zobowiązaniach pierwszej fali Solidarności.
Polityka oświatowa jest zatem od 28 lat zarządzana
nieprofesjonalnie, gdyż sprawujący władzę dobierają sobie takich ekspertów,
którzy nie będą kierować się nauką, ale wytycznymi programu partii politycznej
uzasadniając stosowne rozwiązania i regulacje prawne. Polityka nie jest już
racjonalną troską o dobro wspólne (chociaż ponoć wszystkie dzieci są
"nasze"), ale sprawowaniem władzy lub dążeniem do jej zdobycia przez
formacje partyjne.
Polityka nie jest już - jak pięknie pisał o tym ks. prof. Czesław Bartnik - (...) rodzajem sztuki antropologicznej, która polega na optymalnym nachyleniu rzeczywistości państwowej – i międzypaństwowej – ku wspólnemu dobru obywateli, jednostek i całego ogółu, żeby wznieść Idealny Dom Rodziny Ludzkiej. Nie ma w Polsce miejsca na tak humanistyczne i integralne podejście do polityki oświatowej, by edukacja stała się DOBREM WSPÓLNYM, podzielnym, a więc dostępnym dla wszystkich bez względu na naturalne, kulturowe i ontogenetyczne różnice między uczącymi się (dziećmi, młodzieżą) i ich rodzicami.
Publiczna edukacja szkolna ma być jeszcze jedną dziedziną życia społecznego do tworzenia i podtrzymywania w nim podziałów, wzmagania konfliktów, a tym samym dewastowania szans kolejnych pokoleń na edukację adekwatną do zawartych w Konstytucji m.in. wartości chrześcijańskich. One bowiem upominają się o edukację jako DOBRO WSPÓLNE, a nie dobro niepodzielne. Nie usprawiedliwia takiego podejścia fakt, iż w swej większości elity władzy i politycy kształcą własne dzieci poza granicami kraju lub w elitarnych szkołach niepublicznych w naszym kraju.
Jak słusznie pisał o tym przed laty prof. Aleksander
Nalaskowski: (...) żaden z ministrów edukacji narodowej nie był fachowcem. W
ostatnich latach na tym stanowisku byli historyk mediewista, chemik, astronom,
budowniczy okrętów, prawnik-specjalista od prawa rolnego, politolog, matematyk,
prawnik-specjalista od ubezpieczeń, elektryk, filozof, etc. Wiedza
naukowa ministrów edukacji narodowej w żaden sposób nie pozostawała w związkach
z pełnioną funkcją, a praktyka szkolna ograniczała się do własnych wspomnień
sztubackich bądź krótkich i odległych w czasie epizodów nauczycielskich.
Kiedy czytam kolejny raport dotyczący pierwszych zarobków absolwentów szkół wyższych, to muszę zapytać: Dzięki komu dotarli oni na wyższe uczelnie? Jaki był wkład w ich rozwój nauczycieli przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów/liceów czy techników? Jak wynagradzani są ich nauczyciele akademiccy?
Nie wstyd związkowcom, politykom i rządzącym utrzymywać płace nauczycieli zaczynających pracę w tym zawodzie na trzykrotnie niższym poziomie, skoro także przez nich wykształceni młodzi dorośli dostali się na najlepsze rynkowo kierunki studiów, po których mają godne ich wykształcenia płace? Cytuję:
Bezsprzecznym liderem zestawienia jest informatyka. Absolwenci tego kierunku na Uniwersytecie Jagiellońskim osiągają po wejściu na rynek pracy stawkę 12 tys. zł brutto. Po ukończeniu studiów na innych uniwersytetach zarobki sięgają średnio 9 tys. zł. Drugim najbardziej dochodowym kierunkiem studiów jest górnictwo i geologia. Studenci, którzy ukończyli ten kierunek na Politechnice Wrocławskiej zarabiają nawet 9,5 tys. zł miesięcznie. Podium zamyka teleinformatyka, której absolwenci po Akademii Górniczo-Hutniczej otrzymują pensje sięgające 8,5 tys. zł.
Jak to dobrze, że są takie oddziały Polskiej Akademii Nauk, przy których powołano do życia m.in. Komisję Nauk Pedagogicznych, bo przykładowo w łódzkim Oddziale PAN nie ma takiego środowiska. Tymczasem pedagogom i uczonym innych dyscyplin czy dziedzin nauki potrzebna jest konfrontacja, wgląd w wyniki ich badań. Niektórzy znają edukację, szkolnictwo, politykę oświatową przede wszystkim z własnej kariery szkolnej (od przedszkola po szkołę wyższą) oraz z mediów, gdzie o kształceniu i wychowaniu najczęściej pisze się źle.
W czasie wczorajszej dyskusji po moim referacie na temat konieczności zmian w edukacji padło nawet określenie "dydaktyka paliatywna", mające wskazać na odchodzącą już do innego świata edukację tradycyjną, szkołę z kredą i tablicą. Tuż po spotkaniu z uczonymi, nauczycielami i studentami, a po przywrócenia do życia Facebooka, trafiła do mnie ilustracja, która okazała się ściśle związana z przedmiotem naszej dyskusji.
Pedagog może być z innej epoki, ale ważne jest to, jak i czym promieniuje na innych. Jak przypomnę sobie jedną z wielu szkół waldorfskich, w których obserwowałem zajęcia, to chciałbym, by dzieci miały nauczycieli posługujących się pięknem własnej narracji, którą ilustrują kolorowymi kredami na czarnej tablicy.
Jednak sprowadzana do kredy i tablicy tradycyjnie pojmowana edukacja szkolna nie odeszła i nie odejdzie
w zaświaty, bo wystarczy, że zabraknie przez jakiś czas dostępu do energii
elektrycznej, a owe przedmioty powrócą na swoje miejsce. Kiedy idziemy z
uczniami do lasu, to przecież nie korzystamy z interaktywnej tablicy, chyba, że
zamiast rozwijania naturalnej orientacji w terenie, prowadzimy ich zgodnie
z trasą wyznaczaną i monitorowaną przez nawigację GPS. Czy wówczas czujemy las? Czy
odbieramy wszystkimi zmysłami jego barwy, odcienie, dźwięki,
zapach, poszycie i substancję przyrodniczą?
W spotkaniu uczestniczyli filozofowie,
historycy, psycholodzy, pedagodzy, nauczyciele różnych przedmiotów, a nad
całością czuwał prof. Akademii WSB Janusz Morbitzer nadając treści i dyskusji
skoncentrowaną na temacie głębię i znaczenie wymiany myśli. O czym
rozmawialiśmy?
O tym, co było pierwsze: państwo i jego
oświatowa administracja, czy może szkoła? Czy szkoła powinna należeć do państwa
(a zatem być szkołą państwową, a niektórzy by chcieli - jedynie narodową), czy
może zgodnie z konstytucją i prawem oświatowym powinna należeć do społeczeństwa?
Każda reforma edukacji powinna zaczynać się w umysłach nauczycieli, a nie
urzędników partii władzy. Przywoływano przykłady ustrojów szkolnych w Finlandii
(centralistyczny) i Szwajcarii (zdecentralizowany), a jakże znakomicie
służących kształceniu i wychowywaniu młodych pokoleń.
Cytowano istotną myśl prof. Michała
Kleibera, który otrzymał właśnie najwyższą godność akademicką doktora honoris
causa Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej: "Albo zapanujemy nad terażniejszym chaosem, albo chaotyczna przyszłość zapanuje nad nami". Przyszłość
zatem możemy i powinniśmy kształtować właśnie teraz, razem z młodym pokoleniem.
Przewijał się w trakcie wymiany myśli pesymistyczny realizm. W zdecydowanej większości nie ulegliśmy jemu, gdyż pedagog nie może być pesymistą, nie powinien nikogo straszyć, osłabiać ludzkiej woli, obniżać poczucie sensu życia, budzić lęki tylko po to, by panować nad innymi. W takich sytuacjach przypomina się anegdota o kimś, kto nie wiedział, że czegoś się nie da, że czegoś nie wolno lub jest to niemożliwe, więc wprowadził zmianę.
Nie należy też generalizować trafnej i słusznej krytyki marginalnych a patologicznych zdarzeń, by nie tworzyć w społeczeństwie opinii o tym, że efektem szkolnej edukacji jest rzekomo jedynie czy głownie głupota, ignorancja, analfabetyzm, a wprowadzane w oświacie zmiany są celem samym w sobie. Owszem, padały przykłady toksycznych praktyk nauczycielskich czy niegodnych postaw niektórych uczniów, ale tych pierwszych jest ponad 600 tysięcy, zaś ich podopiecznych ponad 4 miliony.
Nie można zatem kreować na tej podstawie fałszywego obrazu szkoły, bo tych instytucji jest ponad dwadzieścia tysięcy w naszym kraju. Pracują w nich niepoliczalni statystycznie ci, którzy przecież uwielbiają ten zawód, pracę z dziećmi czy młodzieżą niezależnie od warunków, klimatu społeczno-politycznego czy wewnątrzszkolnej kultury i częściowego jej braku. O oddolnych kreatorach zmian w edukacji szkolnej piszę od lat i podziwiam ich wyjatkowy zapał oraz zaangażowanie. Tak więc nie tylko dzieci powinniśmy otaczać szczególną ochroną, ale i innowacyjnych nauczycieli.
To prawda, że od początku września dyrektorzy szkół, a nawet niektóre poradnie psychologiczno-pedagogiczne zmagają się z brakiem specjalistycznie wykształconych i psychopedagogicznie wykwalifikowanych kadr. Czym to grozi? Lokalnie tym, że matematyki, informatyki, języków obcych, chemii, biologii czy fizyki będą uczyć ignoranci na zastępstwach, wypaleni zawodowo emerytowani nauczyciele, albo "z braku laku" każdy, kto zachwyci się „wysokością” płacy.
Psycholodzy będą otwierać prywatne gabinety a psychiatrzy już wymówili pracę w jednym z państwowych instytutów. Jesteśmy bowiem gotowi zapłacić tyle, ile zażąda od nas hydraulik, budowniczy, mechanik, weterynarz, szef stacji benzynowej, itd., ale godzimy się jako społeczeństwo na upokarzający system płac dla tych, którzy troszczą się o bio-psycho-społeczny i duchowy rozwój naszych dzieci.
Wspomniano też o potrzebie powołania do
życia Samorządu Zawodowego Nauczycieli, żeby sami profesjonaliści określali,
jakie muszą być spełnione wymagania na wejściu do zawodu, jak należy ich
wspierać merytorycznie i psychologicznie, jak wykluczać ze
szkół tych, którzy brakiem kompetencji czy zaburzeniami własnej osobowości
niszczą przyszłość swoich uczniów itp. Są bowiem tacy, którzy nie tylko nie mają
czym promieniować na innych, ale - co gorsza - ich promieniowanie jest
osobowościowo toksyczne, "rakotwórcze".
W nawiązaniu do mojego referatu wciąż
aktualne stało się niedowierzanie, że po 30 latach transformacji ustrojowej o
losach dzieci, młodzieży, nauczycieli, ale także finansujących publiczną
oświatę rodziców, nie ma w Polsce Komisji Edukacji Narodowej/Krajowej Rady
Oświatowej. Tak długo, jak o kształceniu i wychowaniu będą decydować politycy
zainteresowani instrumentalnym traktowaniem szkoły jako przedłużonego ramienia
partii władzy, tak długo nie będziemy ani Drugą Japonią, ani Drugą Finlandią a
już na pewno nie będziemy Drugą Szwajcarią w
profesjonalnym, kompetentnym i ponadpartyjnym zarządzaniu
szkolnictwem.
W ciągu trzydziestolecia RP zdewastowano
system kształcenia zawodowego, zniszczono kilkunastoletnie doświadczenia i
osiągnięcia dydaktyczne nauczycieli polskich gimnazjów, zrujnowano system
kształcenia i doradztwa zawodowego, a co gorsza zlikwidowano w uniwersytetach
kształcenie na kierunkach nauczycielskich, cedując zdobywanie kwalifikacji do
pracy w szkolnictwie na kursy, szkolenia, studia podyplomowe, parcjalne
tematycznie moduły, itp.
Wieczorem dotarł do mnie List Otwarty części członków Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.
"Pedagogika lasu" nie zaistnieje bez refleksji uczonego-leśnika, który odkrywa dla niej głębię myśli humanistycznej i jej praktycznych zastosowań. Do takich osób należy prof. Kazimierz Rykowski, który dołączył do głównych prelegentów transdyscyplinarnego seminarium poświęconego tej problematyce.
Zorganizowane przez dr. Michała Palucha z UKSW w Warszawie seminarium miało wyjątkowy charakter. Zaproszenie do wygłoszenia referatu wybitnego eksperta ds. leśnictwa - po referacie prof. Tadeusza Sławka - nadało debacie eksperckiego, profesjonalnego charakteru. Niby las jest znany każdemu dziecku, a zatem mogłoby się wydawać, że nie ma potrzeby jego definiowania.
Profesor przekonuje w swoim wystąpieniu, że jednak tak nie jest. Las bowiem lasowi jest nierówny, toteż być może każdy z nas ma nieco inne doznania i doświadczenia z obcowania z jego tajemnicą. Profesor stawia ważne pytanie: Jak ma regować pedagogika na wielość lasów i ich wymiarów, skoro drzewostan jest ich elementem, częścią ekosystemu? Brakuje nam sposobu myślenia o lesie, słów wyrażających zasób doznań jego wartości przyrodniczych, magicznych, transcendentnych.
Posłuchajcie, bo warto wsłuchać się w odwieczne tętno życia lasu, którego badaczem i wybitnym znawcą jest właśnie prof. K. Rykowski. Jako leśnik potrafi słuchać z wyjątkową wrażliwością, toteż nic dziwnego, że był z nami, pedagogami do samego końca seminarium i zabierał głos po każdym z wystąpień, nawiązując do ich treści czy pedagogicznego przesłania.
Znajdziemy w tej wypowiedzi jakże podobny jak w polityce oświatowej niepokój o zarządzanie lasem, która skutkuje dewastacją lasów w wyniku zmieniających się władz politycznych, a tym samym i ich podejściem do tego ekosystemu. Nie można zatem pomijać w zarządzaniu lasami kontekstu społecznego, kulturowego i politycznego, dbając głównie o interes gospodarczy, ekonomiczny.
Las z pedagogiką łączy bezcenność i niewymierność dziedzictwa nauk leśnych i nauk o wychowaniu, które to jest ich immanentną cechą. Las, podobnie jak pedagogika, nie jest jednorodny. Nie ma też jednego typu relacji człowieka z przyrodą, monogamicznych form jego życia. Duch lasu jednoczy ludzkość. Budzi piękno, marzenia, głębię własnych myśli, ale zdarza się, że wyolbrzymia w nas lęki czy budzi poczucie grozy.
Profesor Kazimierz Rykowski zaproponował następującą definicję pedagogiki lasu:
Pedagogika lasu to kształtowanie postaw, sposobu myślenia oraz przekazywanie wiedzy o wielorakich wartościach i złożonej strukturze lasu, o dobrach materialnych i usługach ekosystemowych, a poprzez rozwój teorii oraz bezpośredni kontakt buduje świadomość tożsamości człowieka z przyrodą.
Dziękuję dr. Michałowi Paluchowi za upowszechnienie wystąpień tak znakomitych humanistów i przyrodników, a przecież także pedagogów akademickich. Niech rozwija się pedagogika lasu, pedagogika drzewa, pedagogika ekosystemu.
Oby las nie kojarzył się nigdy więcej z miejscem umierania ludzi zdążających do świata, w którym będą mogli godnie żyć, a nie doświadczających bezwzględnego zimna ludzkich postaw.
Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią przygotowałem nieco inny układ treści "Ustawy prawo o szkolnictwie wyższym i nauce" , by był bardziej czytelny dla osób zainteresowanych uzyskaniem stopnia naukowego doktora. Zachowuję numerację i treść ustawowych artykułów (moje podkreślenia):
Art. 177. 1. W systemie szkolnictwa wyższego i nauki nadaje się:
1) stopnie naukowe i
stopnie w zakresie sztuki: a) stopień doktora
2 Stopień naukowy nadaje
się w dziedzinie nauki i dyscyplinie naukowej. Stopień naukowy
doktora może być nadany w dziedzin
5. Jeżeli rozprawa doktorska albo osiągnięcia, o których mowa w art. 219
ust. 1 pkt 2, obejmują zagadnienia naukowe z więcej niż jednej
dyscypliny, wskazuje się dyscyplinę, w której nadaje się
stopień doktora albo stopień doktora habilitowanego.
6. Jeżeli rozprawa doktorska obejmuje zagadnienia naukowe z więcej
niż jednej dyscypliny naukowej zawierającej się w danej dziedzinie
nauki i nie jest możliwe wskazanie dyscypliny, o której mowa w ust. 5, stopień
doktora nadaje się w dziedzinie nauki
Art. 187. Rozprawa doktorska prezentuje ogólną wiedzę
teoretyczną kandydata w dyscyplinie albo dyscyplinach oraz umiejętność
samodzielnego prowadzenia pracy naukowej lub artystycznej.
Art. 187.2. Przedmiotem rozprawy doktorskiej jest
oryginalne rozwiązanie problemu naukowego, oryginalne rozwiązanie w zakresie
zastosowania wyników własnych badań naukowych w sferze gospodarczej lub
społecznej albo oryginalne dokonanie artystyczne
Art. 187. 3. Rozprawę doktorską może stanowić praca
pisemna, w tym monografia naukowa, zbiór opublikowanych i powiązanych
tematycznie artykułów naukowych, praca projektowa, konstrukcyjna,
technologiczna, wdrożeniowa lub artystyczna, a także samodzielna i wyodrębniona
część pracy zbiorowej.
Art. 197. Przygotowanie rozprawy doktorskiej odbywa się w
trybie:
1. KSZTAŁCENIA DOKTORANTÓW;
2. EKSTERNISTYCZNYM
Jeżeli doktorant przygotowuje rozprawę w trybie kształcenia
doktorantów, to:
Art. 202. 1. Doktorant, w
uzgodnieniu z promotorem lub promotorami, opracowuje indywidualny plan badawczy
zawierający w szczególności harmonogram przygotowania rozprawy doktorskiej
i przedstawia go podmiotowi prowadzącemu szkołę doktorską w
terminie 12 miesięcy od dnia rozpoczęcia kształcenia. W przypadku wyznaczenia
promotora pomocniczego plan jest przedstawiany po zaopiniowaniu przez tego
promotora.
2. Realizacja planu podlega ocenie śródokresowej
w połowie okresu kształcenia określonego w programie kształcenia, a w przypadku
kształcenia trwającego 6 semestrów – w trakcie czwartego semestru.
3. Ocena śródokresowa kończy się wynikiem
pozytywnym albo negatywnym. Wynik oceny wraz z uzasadnieniem jest jawny.
4. Ocena śródokresowa jest przeprowadzana
przez komisję, w skład której wchodzą 3 osoby, w tym co najmniej 1 osoba
posiadająca stopień doktora habilitowanego lub tytuł profesora w dyscyplinie, w
której przygotowywana jest rozprawa doktorska, zatrudniona poza podmiotem
prowadzącym szkołę doktorską. Promotor i promotor pomocniczy nie mogą
być członkami komisji.
Art. 205. 1. Regulamin szkoły doktorskiej
określa organizację kształcenia w zakresie nieuregulowanym w ustawie, w
szczególności:
1) sposób wyznaczania i zmiany
promotora, promotorów lub promotora pomocniczego;
(…) 4) warunki przedłużania terminu
złożenia rozprawy doktorskiej
Natomiast jeżeli doktorant przygotowuje
rozprawę w trybie EKSTERNISTYCZNYM,
to:
Art. 217. Osoba ubiegająca się o stopień doktora w trybie
eksternistycznym przed wszczęciem postępowania składa wniosek o
wyznaczenie promotora lub promotorów.
Uprawnienie do nadawanie stopnia doktora
Art. 185. 1. Uprawnienie do nadawania stopnia doktora w dyscyplinie posiada
uczelnia(…) w dyscyplinie, w której posiada kategorię naukową A+, A albo B+,
zwane dalej „podmiotem doktoryzującym”.
(…)
4. W przypadku utraty uprawnienia do nadawania stopnia doktora w
danej dyscyplinie albo dziedzinie, podmiot doktoryzujący zapewnia
możliwość kontynuowania postępowań w innym podmiocie posiadającym uprawnienia
do nadawania stopnia doktora w tej dyscyplinie albo dziedzinie. W przypadku
braku możliwości zapewnienia kontynuowania postępowań w innym podmiocie, RDN
wyznacza ten podmiot.
Art. 186. 1. Stopień doktora nadaje się osobie, która:
1) posiada tytuł zawodowy magistra, magistra inżyniera albo równorzędny lub
posiada dyplom, o którym mowa w art. 326 ust. 2 pkt 2 lub art. 327 ust. 2,
dający prawo do ubiegania się o nadanie stopnia doktora w państwie, w którego
systemie szkolnictwa wyższego działa uczelnia, która go wydała;
2) uzyskała efekty uczenia się dla kwalifikacji na poziomie 8 PRK, przy
czym efekty uczenia się w zakresie znajomości nowożytnego języka obcego są
potwierdzone certyfikatem lub dyplomem ukończenia studiów, poświadczającymi
znajomość tego języka na poziomie biegłości językowej co najmniej B2;
Art. 186. 3) posiada w dorobku co najmniej:
a) 1 artykuł naukowy opublikowany w czasopiśmie naukowym lub w
recenzowanych materiałach z konferencji międzynarodowej, które w roku
opublikowania artykułu w ostatecznej formie były ujęte w wykazie sporządzonym
zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 267 ust. 2 pkt 2 lit. b, lub
b) 1 monografię naukową wydaną przez wydawnictwo, które w roku
opublikowania monografii w ostatecznej formie było ujęte w wykazie sporządzonym
zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 267 ust. 2 pkt 2 lit. a, albo
rozdział w takiej monografii, (…)
(…)
Art. 186. 4) przedstawiła i obroniła rozprawę doktorską;
Art. 186. 5) spełniła inne wymagania określone przez podmiot
doktoryzujący.
2. W wyjątkowych przypadkach, uzasadnionych najwyższą jakością
osiągnięć naukowych, stopień doktora można nadać osobie niespełniającej wymagań
określonych w ust. 1 pkt 1, będącej absolwentem studiów pierwszego stopnia lub
studentem, który ukończył trzeci rok jednolitych studiów magisterskich.
3. Osoba, o której mowa w ust. 2, po nadaniu stopnia doktora uzyskuje
równocześnie wykształcenie wyższe, o którym mowa w art. 77 ust. 1 pkt 2.
Art. 178. 1. Stopień naukowy albo stopień w zakresie sztuki nadaje, w
drodze decyzji administracyjnej:
1) w uczelni – senat lub inny organ uczelni, o którym mowa w
art. 28 ust. 4;
2. Decyzję, o której mowa w ust. 1, podpisuje
przewodniczący właściwego organu.
Art. 190. 1. Opieka naukowa nad przygotowaniem rozprawy doktorskiej jest
sprawowana przez promotora lub promotorów albo przez promotora i promotora
pomocniczego.
Art. 190. 2. W postępowaniu w sprawie nadania stopnia doktora wyznacza
się 3 recenzentów spośród osób niebędących pracownikami podmiotu
doktoryzującego oraz uczelni, instytutu PAN, instytutu badawczego albo
instytutu międzynarodowego, których pracownikiem jest osoba ubiegająca się o
stopień doktora.
Art. 190. 4. Promotorem i recenzentem może być osoba
posiadająca stopień doktora habilitowanego lub tytuł profesora, a promotorem
pomocniczym – osoba posiadająca stopień doktora.
Art. 190. 5. Promotorem i recenzentem może być osoba niespełniająca
warunków określonych w ust. 4, która jest pracownikiem zagranicznej uczelni lub
instytucji naukowej, jeżeli organ, o którym mowa w art. 178 ust. 1, uzna, że
osoba ta posiada znaczące osiągnięcia w zakresie zagadnień naukowych, których
dotyczy rozprawa doktorska.
Art. 190. 6. Promotorem nie może zostać osoba, która w okresie
ostatnich 5 lat:
1) była promotorem 4 doktorantów, którzy zostali skreśleni z listy
doktorantów z powodu negatywnego wyniku oceny śródokresowej, lub
2) sprawowała opiekę nad przygotowaniem rozprawy przez co najmniej 2 osoby
ubiegające się o stopień doktora, które nie uzyskały pozytywnych recenzji, o
których mowa w art. 191 ust. 1.
Art. 183. Nauczyciel akademicki oraz pracownik naukowy nie może bez
uzasadnionej przyczyny uchylić się od pełnienia funkcji promotora,
promotora pomocniczego, recenzenta w postępowaniu w sprawie nadania
stopnia doktora, stopnia doktora habilitowanego lub tytułu profesora, a
także funkcji recenzenta, o którym mowa w art. 238 ust. 2.
WSZCZĘCIA POSTĘPOWANIA DOKTORSKIEGO – nie
można mylić z obowiązującym do 30.04. 2019 r. otwarciem przewodu
doktorskiego, bo ta czynność już nie występuje, nie ma miejsca. Nie
obowiązuje już określenie „przewód doktorski”, które
zostało zastąpione przez "postępowanie doktorskie".
Art. 189. Postępowanie w sprawie nadania stopnia doktora wszczyna
się na wniosek osoby spełniającej wymagania określone w art. 186 ust.
1 pkt 1–3 albo ust.
2. Do wniosku dołącza się rozprawę doktorską wraz z
pozytywną opinią promotora lub promotorów.
Art. 187. 4. Do rozprawy doktorskiej dołącza się streszczenie w
języku angielskim, a do rozprawy doktorskiej przygotowanej w języku obcym
również streszczenie w języku polskim. W przypadku gdy rozprawa doktorska nie
jest pracą pisemną, dołącza się opis w językach polskim i angielskim.
Art. 192. 1. Czynności w postępowaniu w sprawie nadania
stopnia doktora może dokonywać komisja powołana przez organ, o
którym mowa w art. 178 ust. 1. 2. Senat albo rada naukowa określi sposób
postępowania w sprawie nadania stopnia doktora, w szczególności:
1) sposób wyznaczania i zmiany promotora, promotorów lub promotora
pomocniczego;
2) zasady ustalania wysokości opłaty za postępowanie w sprawie nadania
stopnia doktora w trybie eksternistycznym oraz zwalniania z tej opłaty;
3) tryb złożenia rozprawy doktorskiej;
4) tryb powoływania oraz zakres czynności komisji, o której mowa w ust. 1;
5) sposób wyznaczania recenzentów;
6) sposób weryfikacji efektów uczenia się dla kwalifikacji na poziomie 8 PRK
w przypadku osób ubiegających się o nadanie stopnia doktora w trybie
eksternistycznym;
7) sposób weryfikacji spełnienia wymagania, o którym mowa w art. 186 ust. 1
pkt 3 lit. a i b, w przypadku publikacji wieloautorskich.
3. Senat albo rada naukowa może określić wymagania, o których
mowa w art. 186 ust. 1 pkt 5, lub dodatkowe warunki dopuszczenia do obrony.
NALEŻY ZAPOZNAĆ SIĘ Z PRZYJĘTYM PRZEZ SENAT WYBRANEJ PRZEZ DOKTORANTA UCZELNI REGULAMINEM POSTĘPOWANIA W SPRAWIE NADANIA STOPNIA DOKTORA.
Art. 188. 1. Podmiot doktoryzujący, nie później niż 30 dni przed
wyznaczonym dniem obrony rozprawy doktorskiej, udostępnia w
BIP na swojej stronie podmiotowej rozprawę doktorską będącą
pracą pisemną wraz z jej streszczeniem albo opis rozprawy doktorskiej niebędącej
pracą pisemną oraz recenzje.
(…)
Art. 188. 3. Dokumenty, o których mowa w ust. 1, niezwłocznie po ich
udostępnieniu zamieszcza się w systemie, o którym mowa w art. 342 ust. 1. 4.
Jeżeli rozprawa doktorska jest pracą pisemną, podmiot doktoryzujący sprawdza ją
przed obroną z wykorzystaniem Jednolitego Systemu Antyplagiatowego, o którym
mowa w art. 351 ust. 1.
Art. 190. 3. Recenzenci sporządzają recenzje rozprawy doktorskiej w
terminie 2 miesięcy od dnia jej doręczenia.
Art. 191. 1. Do obrony rozprawy doktorskiej może być
dopuszczona osoba, która uzyskała pozytywne recenzje od co najmniej 2
recenzentów oraz spełniła wymagania, o których mowa w art. 186 ust. 1 pkt 5.
Art. 191. 2. Na postanowienie o odmowie dopuszczenia do obrony przysługuje
zażalenie do RDN.
Art. 193. 1. Od decyzji o odmowie nadania stopnia doktora przysługuje
odwołanie do RDN. 2. Termin na wniesienie odwołania wynosi 30 dni od dnia
doręczenia decyzji. 3. Organ, o którym mowa w art. 178 ust. 1, przekazuje
odwołanie RDN wraz ze swoją opinią i aktami sprawy w terminie 3 miesięcy od
dnia złożenia odwołania.
Art. 193. 5. W przypadku niedopuszczenia do obrony rozprawy doktorskiej
albo wydania decyzji o odmowie nadania stopnia doktora, ta sama rozprawa nie
może być podstawą do ponownego ubiegania się o nadanie stopnia doktora.
Art. 194. W przypadku zaistnienia określonych w Kpa przyczyn
wznowienia postępowania administracyjnego w sprawie nadania stopnia doktora albo
rażącego naruszenia prawa przez podmiot doktoryzujący, RDN wydaje postanowienie
o wznowieniu postępowania i wskazuje podmiot doktoryzujący, który prowadzi
postępowanie.
Art. 195. W przypadku, gdy osoba ubiegająca się o stopień doktora
przypisała sobie autorstwo istotnego fragmentu lub innych elementów cudzego
utworu lub ustalenia naukowego, podmiot doktoryzujący stwierdza nieważność
decyzji o nadaniu stopnia.
KWESTIE FINANSOWE
Art. 182. 1. Osoba, która ubiega się o nadanie stopnia doktora, stopnia
doktora habilitowanego lub tytułu profesora, wnosi opłatę za
przeprowadzenie postępowania w tej sprawie.
2. Opłatę wnosi się na rzecz uczelni. (…)
3. Wysokość opłaty nie może przekraczać kosztów postępowania,
uwzględniających w szczególności koszty wynagrodzeń promotora lub promotorów,
promotora pomocniczego i recenzentów.
4. Opłaty nie pobiera się w uczelni (…) od osoby ubiegającej się o stopień
doktora, która ukończyła kształcenie w szkole doktorskiej.
5. W uzasadnionych przypadkach rektor (…) może zwolnić z opłaty w całości
lub w części.
6. W przypadku nauczyciela akademickiego albo pracownika naukowego, koszty
postępowania ponosi zatrudniająca go uczelnia (…).
Art. 184. 1. Promotorowi, promotorowi pomocniczemu i recenzentowi w
postępowaniu w sprawie nadania stopnia doktora, stopnia doktora habilitowanego
lub tytułu profesora oraz członkowi komisji habilitacyjnej przysługuje
jednorazowe wynagrodzenie.
2. Wynagrodzenie promotora wynosi 83%, a promotora pomocniczego – 50%
wynagrodzenia profesora. Wynagrodzenie wypłaca się po zakończeniu postępowania
w sprawie nadania stopnia doktora, w wyniku którego został on nadany.
3. Wynagrodzenie recenzenta wynosi w postępowaniu w sprawie nadania:
1) stopnia doktora – 27%,
2) stopnia doktora habilitowanego – 33%,
3) tytułu profesora – 40% – wynagrodzenia profesora.
4. Wynagrodzenie członka komisji habilitacyjnej wynosi 17% wynagrodzenia
profesora, a w przypadku gdy pełni on funkcję jej przewodniczącego lub
sekretarza – 33% wynagrodzenia profesora.
Wynagrodzenie wypłaca się po zakończeniu postępowania w sprawie nadania
stopnia.
W postępowaniach w sprawie nadania stopnia doktora oraz w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego, w zakresie nieuregulowanym w ustawie, stosuje się odpowiednio przepisy Kpa.