19 kwietnia 2019

Jak to NSZZ "Solidarność" walczyła o obniżenie pensum dydaktycznego nauczycieli


Przywołana wczoraj rozprawa Teresy Bochwic (pseudonim Wit Mader) odsłania niesłychanie ważne kwestie dla obecnie sprawujących władzę w Ministerstwie Edukacji Narodowej, którzy nie tylko nie znają historii szkolnictwa, ale także nie wiedzą, o co tak naprawdę walczył ruch oświatowego oporu w czasach PRL!

Otóż autorka słusznie pisze o tym, że miniony ustrój polityczny miał wbudowane mechanizmy degradowania materialnego i moralnego polskich nauczycieli. To właśnie dla sowieckiego systemu charakterystyczna była NEGATYWNA SELEKCJA KADR - "(...) czyli kariery najgłupszych, najgorzej przygotowanych zawodowo, za to posłusznych, gotowych do bezmyślnego wykonywania poleceń - otóż ta selekcja negatywna najsilniej chyba zaznaczyła się w oświacie, i to w dwojaki sposób: zarówno w doborze ludzi do praktyki oświatowej, jak i doborze kadr decydenckich.

Zawód nauczycielski w ogromnej większości obierało się z konieczności, a nie z zamiłowania. Szli tam ludzie po maturze (nienajgorzej, jeżeli otrzymali ją w zlikwidowanych w latach siedemdziesiątych liceach pedagogicznych), którzy nie mieli szans na wyższe studia ani na zrobienie kariery z powodu braku tzw. siły przebicia, zaś aspiracje nie pozwalały im zająć się rzemiosłem czy innymi zawodami technicznymi
" (s. 21)

Wprowadzane od 1997 r. do szkolnictwa wyższego reformy sprawiły, że uniwersytety likwidowały zakłady, pracownie dydaktyk przedmiotowych, a zatem niszczono dorobek akademickiego kształcenia przyszłych nauczycieli. Nie ma już podziału kierunków studiów na nauczycielskie i nienauczycielskie, bo te pierwsze okazywały się stygmatyzującymi młodzież jako tę "gorszą", bez ambicji, zdaną na ewentualne przeniesienie się na kierunek nienauczycielski, jeśli w ogóle marzyła o własnym rozwoju zawodowym.

"Trzeba było wyjątkowej pasji pedagogicznej, miłości do dzieci i młodzieży oraz dużej pogardy dla tzw. konsumpcji (czytaj: zdobycia jakiegokolwiek standardu życiowego), żeby świadomie wybrać zawód nauczyciela. Oznaczało to bowiem decyzję tkwienia w sztywnym, schematycznym gorsecie systemu szkolnego z jego dyrektywnością, nieustannym reformowaniem się i wywracaniem wypracowanych już metod, co niweczyło osiągnięte wyniki dydaktyczne i wychowawcze; z hierarchicznym, omalże feudalnym systemem zależności od administracji oświatowej, z permanentną nędzą inwestycyjną; no i za tę pensję" (s. 22)

Proszę zwrócić uwagę, że ten typ kultury zarządzania, wprowadzania tzw. reform szkolnych został odtworzony w 1999 r. i ma miejsce po dzień dzisiejszy. Tymczasem jednym z postulatów gdańskich w 1980 roku było zrównanie płac nauczycielskich ze średnią zarobków pracowników inżynieryjno-technicznych w przemyśle, a nie z najniższą płacą w kraju. W PRL pensum dydaktyczne nauczycieli wynosiło 22 godziny w liceum, 26 godzin w szkołach podstawowych i przedszkolach, a 36 godzin dla wychowawców internatów i domów dziecka.

Kiedy przeprowadzono badania w środowisku nauczycielskim okazało się, że tygodniowy czas pracy wnosił nie 40 godzin, ale nawet 60 godzin tygodniowo! Przypominam, że w czasach rządów PO i PSL podporządkowany MEN resortowy instytut badań wykazał średnio 47 -godzinny tydzień pracy nauczycieli. Pomijam tu kwestie metodologiczne, podpisanie przez naukowców (także recenzentów) klauzury nieujawniania rzeczywistych założeń i błędów w toku tych badań, bo nie ma to w tej chwili znaczenia. To opozycja PRL walczyła o obniżenie pensum dydaktycznego do 18 godzin tygodniowo począwszy od roku szkolnego 1982/1983 co było zgodne z normą ustaloną przez UNESCO.

Jak pisze T. Bochwic: "W Polsce mało kto może wyżyć z własnej pensji, z pewnością nie nauczyciele. Jedną z cech systemu sowieckiego, która ustabilizowała się już w latach 40-tych, było wyznaczenie pensji za pracę poniżej minimum, koniecznego na elementarne utrzymanie. (...) Degradacja materialna nauczycieli prowadziła również prostą drogą do ich degradacji moralnej. Najczęstszym sposobem zdobycia dodatkowych pieniędzy było dla nauczycieli dawanie korepetycji." (s. 23)

W trakcie Porozumień Gdańskich na 148 postulatów pod adresem ówczesnego Ministerstwa Oświaty i Wychowania aż 80 dotyczyło żądań płacowych i dotyczących ich sytuacji bytowej. Mamy 2019 rok! Okrągła rocznica transformacji ustrojowej, która w powyższym zakresie nie zmieniła sytuacji polskich nauczycieli. Oni mają być wiecznie niedofinansowani, ze świadomością peryferyjności swojej roli zawodowej, która jest quasi profesją oraz wyuczoną uległością wobec nadzoru pedagogicznego!

Środkiem do ich upokarzania był stworzony system oceny ich pracy. Kto zwraca uwagę na to, jak często i w jakim zakresie kolejne władze MEN zmieniały rozporządzenie o nadzorze pedagogicznym? Pogarda, arogancja władzy wobec nauczycieli, a w ich następstwie frustracja oraz kompleksy niższości części spośród nich pogłębiana była i jest także świadomością nędzy decydentów. O niej pisze Teresa Bochwic, a w swoich esejach pedagogicznych - o ministrach edukacji III RP pisał prof. Aleksander Nalaskowski.


W mojej rozprawie na 20-lecie polskiej transformacji pokazałem hipokryzję pseudoelit NSZZ "Solidarność", które zdradziły nie tylko nauczycielskie środowisko, ale przede wszystkim etos ruchu, który miał zmienić polską szkołę. Ani one, ani ZNP, ani żaden inny związek zawodowy nie doprowadziły do zmiany statusu społeczno-kulturowego i ekonomicznego nauczycieli jako tych, którzy powinni być wynagradzani na poziomie "górnej półki" klasy średniej, żeby mogli kształcić przyszłe elity naszego kraju.

Podobnie, jak miało to miejsce w 1980 r. ma miejsce utrata zaufania nauczycieli do władzy i związków zawodowych, które uzależnione politycznie (ideologicznie) od władzy nie spełniają swojej roli, a wprost odwrotnie, prowadzą do pogorszenia się sytuacji życiowej nauczycieli. Jedynie rząd Tadeusza Mazowieckiego i ministerstwo edukacji pod kierunkiem prof. Henryka Samsonowicza i Roberta Głębockiego w latach 1989-1991 zapewniło nauczycielom godne warunki pracy i płacy.

O zdradzie postsolidarnościowych elit przeczytacie m.in. w studium socjologa Ireneusza Krzemińskiego

18 kwietnia 2019

Zapomniana krytyka destrukcyjnej polityki oświatowej w Polsce


W 1988 r. w Londynie ukazała się nakładem Polskiej Macierzy Szkolnej książka "Wita Madera" pt. "Walka "Solidarności" o społeczny kształt oświaty w Polsce". Autor pisał ją w trzy lata po zakończeniu opisanych w niej wydarzeń, by utrwalić treść dokumentów (stenogramy, odezwy, listy, zapisy porozumień lat.80.XX w., sprawozdań, czasopism itp.), zapomniane wypowiedzi aktorów ówczesnej zmiany oraz materiały z czasów negocjacji z ówczesnym reżimem.

To, co stało się zapisem obrazu tamtych dni, dzisiaj powinno być punktem wyjścia do ewentualnych debat na temat nie tyle stanu polskiej edukacji, co zakresu jej destabilizacji, destrukcji i deform szkolnych wszystkich ekip rządzących od 1993 r. Czego dowiemy się z tej publikacji? Jakie możemy wysnuć z niej wnioski, skoro nie powiodła się trzydziestoletnia zmiana w polityce edukacyjnej?

Po pierwsze, dowiemy się, jak to autorytarna władza, a z taką mamy po dziś dzień do czynienia, wydaje niebagatelne sumy ze skarbu państwa na przedstawianie wyników badań, które fałszowały oświatową rzeczywistość, a w każdym razie nie ujawniały społeczeństwu rzeczywistych powodów złego stanu kształcenia i wychowywania młodych pokoleń;

Po drugie, cenzurowane, bo także i dzisiaj nadzorowane przez MEN tzw. raporty o edukacji, zawierały wprawdzie kilka wariantów reform czy postulowanych zmian, ale rządzący zawsze opowiadali się za jednym z nich. Jak pisze "W. Mader": "Organizowano spotkania z nauczycielami przedstawiając im dane zwarte w "Raporcie" i propozycje reform... Znamienne dla sytuacji w Polsce: żaden z wariantów zaproponowanych przez naukowców nie został uwzględniony przy opracowaniu uchwały sejmowej o reformie systemu oświaty".(s.9).

Poczynając od reform najpierw Mirosława Handke'go, potem Romana Giertycha, Ryszarda Legutko, wreszcie Katarzyny Hall i jej równie niekompetentnych następczyń (K. Szumilas, J. Kluzik-Rostkowska) czy deformy Anny Zalewskiej władze MEN na tyle zorientowały się w możliwych dla swoich popleczników korzyściach, że odcinały wiedzę o własnej patologii różnymi metodami manipulacji. Rolą polityków stało się wprowadzanie do obiegu informacji "szumideł", czyli tworzenie takiego chaosu informacyjnego, żeby społeczeństwo nie mogło odróżnić krytyki naukowej i nauczycielskich środowisk od fake newsów na temat najbardziej aktywnych kontestatorów czy negocjatorów. Atak ad personam na prezesa ZNP jest klasycznym tego przykładem.

W PRL sprzyjała takim praktykom cenzura. W państwie zmierzającym do demokracji istnieją jeszcze wolne media, których dziennikarze w sposób mniej lub bardziej rzetelny informują obywateli o powyższych procesach. Tak, jak władze PRL wszelkie wnioski uczonych ostrzegające przed wprowadzaniem reformy w sytuacji braku środków do jej realizacji, uznały za materiał nielegalny, tak dzisiaj wyniki badań naukowych traktowane są jako polityczne, antypaństwowe. "Słowem: badania sobie, a radosna twórczość Ministerstwa Oświaty sobie" (s.9).

No to zacytuję jeszcze jeden akapit z powyższej książki, bo w świetle toczącego się protestu nauczycieli odsłania reprodukcję politycznych procesów z tamtych lat:

"Szkolnictwo w PRL - z nauką, kulturą i służbą zdrowia, czyli tzw. w realsocjalizmie dziedzinami nieprodukcyjnymi - było wiecznie niedoinwestowane. Zgodnie z obowiązującą doktryną marksistowską źródło wartości dodatkowej stanowi praca robotnika, zaś nauczyciel, podobnie jak lekarz czy artysta, robotnikami nie są i żadnych użytecznych dóbr nie wytwarzają, nie wytwarzają zatem wartości dodatkowej czy raczej tzw. w socjalizmie "produktu dodatkowego"; zatem dziedziny, którymi się zajmuje, uważane są przez ideologów i władców za "mniej ważne". Państwo wdraża ideologię a partia strzeże jej czystości. Nauczyciel i lekarz byli i są w tym ustroju najgorzej opłacani, a dziedziny ich działalności biedowały i biedują nadal" (s. 9-10).

Po trzecie, po co centralistycznej władzy edukacja? Oczywiście, po to, by społeczeństwu wydawało się, że rząd troszczy się o obywateli i młode pokolenia, o ich alfabetyzację i wyrównywanie szans edukacyjnych. "Jednakże moim zdaniem - pisze "W. Mader" - a potwierdza to bliższa analiza danych statystycznych - awans ten służył wychowaniu kadr dla potrzeb nowego ustroju, zaś działania na rzecz kultury były sterowane tak, aby utrzymać pełną kontrolę nad treściami kultury a więc i ich odbiorcą" (s. 10).

Tak, jak w PRL rządzący mieli swoich marionetkowych potakiwaczy ze stopniami i tytułami naukowymi, tak tez jest i dzisiaj, kiedy to edukacja szkolna ma być nadal narzędziem upaństwowienia młodego pokolenia w duchu jedynie słusznej ideologii (np. partii, rynku, Kościoła, korporacji itp.).

Po czwarte, tworzenie w PRL gminnych szkół zbiorczych miało ukryty cel ideologiczny, gdyż miały one utrwalać w świadomości dzieci i młodzieży nowy podział administracyjny kraju, który był przeprowadzany "(...) często wbrew naturalnym i tradycyjnym podziałom terytorialnym. Następnie nowa szkoła rzeczywiście odrywała dzieci od tradycyjnych ośrodków kultury wiejskiej, czyli domu rodzinnego i parafii."(s. 18)

Po piąte, autor tej rozprawy przypomina jak to b.minister oświaty Jerzy Kuberski zabronił swoim podwładnym krytykowania reformy, a niezadowolonym groził nawet wyrzuceniem z pracy. "(...) deklarowało się, że szkoła ma służyć człowiekowi, a w gruncie rzeczy służyła zniewoleniu człowieka przez państwo. W rzeczywistości bowiem starano się ukształtować posłusznego, infantylnego osobnika, (...)." (s. 20).

Zapraszam posłów, polityków PiS, PO i PSL do Biblioteki Sejmowej, gdzie mogą zapoznać się z książką, bo zdaje się, że nawet ci, którzy byli w "Solidarności", zaprzeczają jej wartościom i poświęceniu także życia przez ówczesne pokolenie walczące o inną Polskę oraz także o inną oświatę szkolną.

Pragnę na zakończenie dzisiejszego wpisu poinformować, że "Wit Mader" nie był mężczyzną, ale KOBIETĄ. W rzeczy samej był to pseudonim Teresy Bochwic - dziennikarki, doktor nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki (doktorat w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie napisany pod kierunkiem harcmistrza, prof. Andrzeja Janowskiego i obroniony w 2007 r.)

17 kwietnia 2019

Wytatuowani wokół nas


Profesor Antoni Sawicki przesłał mi ciekawy artykuł o skutkach mody (na bardzo stary i prymitywny obyczaj) tatuowania swojej skóry.
Nie tylko w Rosji, ale dawniej u nas w Polsce, też nie brali do wojska wytatuowanych poborowych. Dlatego niektórzy robili to specjalnie.

W Polsce tatuaże kojarzyły się najczęściej z osobami z przeszłością kryminalną. Właśnie dlatego jednym z pomysłów naszego pedagoga - prof. Marka Konopczyńskiego, twórcy pozytywnej resocjalizacji, była akcja dla opuszczających zakłady karne przekształcania tatuaży więziennych w taki sposób, aby niejako zakryć niechlubną przeszłość ich nosiciela. Film na ten tematy zrobił w sieci w USA furorę zyskując nawet czołowe miejsce wśród najbardziej popularnych projektów resocjalizacyjnych. Pisałem o tym przed kilku laty.

Dzisiaj, jak pisze A. Sawicki - linie lotnicze nie zatrudniają wytatuowanych pilotów. Również kluby sportowe unikają naboru bardzo wytatuowanych kandydatów. Tatuaże nie są też obojętne dla zdrowia. Zmniejszają fizjologiczną wydajność.

Oto przekład tekstu z rosyjskich mediów :

"Odmowa poboru z powodu tatuażu wyjaśniona w Dumie Państwowej. Zastępca przewodniczącego Komitetu Obrony Dumy Państwowej, Alexander Sherin, wyjaśnił, że ludzie z tatuażami mają zbyt „bogaty świat wewnętrzny”, aby służyć w trudnych warunkach wojskowych, informuje RIA Novosti. „Kiedy osoba robi tatuaże na twarzy, komisja lekarska, delikatnie mówiąc, uważa, że osoba nie ma nieprawidłowości, ale ktoś ma pewną cechę” - powiedział Sherin. Według niego decyzja o raperze Ivan Dremin, znana pod pseudonimem Face, jest normalnym zjawiskiem.
Sherin zauważył, że z tego samego powodu odmówiono apelacji rosyjskiemu raperowi Timurowi Yunusovowi, znanemu jako Timati.

„Ale najgorsze jest to, że będzie musiał dostać broń w swoje ręce. I tu pojawia się pytanie, co stanie się z osobą, gdy w jego rękach pojawi się broń. Dlatego według Timatiego podjęto tę samą decyzję. Ludzie, którzy wkładali tatuaże na swoje ciało i Timati, moim zdaniem, 80% ciała w tatuażach, z tego powodu postanowiono nie brać go do wojska ”- powiedział Sherin. Wcześniej Boris Usatov, przewodniczący komisji wojskowo-medycznej biura rejestracji i służby wojskowej w Baszkirii, wyjaśnił, dlaczego raper Ivan Dremin, znany pod pseudonimem Face, nie wstąpił do wojska."


(źródło: Niebezpieczne tatuaże z henny)

U osób w starszym wieku wyglądają bardzo żałośnie. Tacy pacjenci nawet wstydzą się lekarzy. Co sądzą o tym polscy geriatrzy i gerontolodzy społeczni?

Niektórym łatwiej jest rzekomo imponować tym co "piękne" na skórze, niż tym co mądrego w głowie. Ciekawe, czy w procesie edukacyjnym przekazuje się naszej młodzieży informacje na ten ważny temat? Czasami na zajęciach widzę wytatuowanych studentów, którzy nawet zimą przychodzą w koszulkach bez rękawów.


16 kwietnia 2019

Potrzebna jest nowa solidarność z nauczycielami!

Protest nauczycieli jest efektem skumulowanych następstw ponad dwudziestopięcioletniej polityki rządzących wszystkich formacji politycznych, ale przede wszystkim Krajowej Sekcji Oświaty NSZZ "Solidarność" i ZNP. Podpisanie haniebnego porozumienia przez p. Ryszarda Proksę nie uratuje resztek etosu tego ruchu i związku zawodowego, bo właśnie go zniszczyło.

Albo jest się NAUCZYCIELEM I Z NAUCZYCIELAMI NA DOBRE I NA ZŁE, ALBO JEST SIĘ Z PARTIĄ WŁADZY, która - podobnie jak poprzednie - perfidnie pozbawiła resztek podmiotowości polskich nauczycieli. Zaczęła Anna Zalewska od pseudokonsultacji w sprawie rzekomej reformy szkolnej, a dobił to środowisko Sejm III RP nie tylko przyjmując ustawę niszczącą kilkunastoletnią pracę setek tysięcy nauczycieli, ale także pokazując - tak, jak czynił to rząd PO i PSL - rodzicom-obywatelom, że nie dopuści do referendum!


NSZZ "Solidarność" niszczy resztki swojej pięknej historii, dewastuje poświęcenie i ludzkie straty tych, którzy walczyli w okresie PRL o demokratyczną Polskę, a przede wszystkim o suwerenny i niezależny od partii politycznych ustrój szkolny objęty społeczną, obywatelską kontrolą i wspierany naukowymi ekspertyzami. To wszystko zniszczyli działacze zarówno ZNP, jak i "Solidarności", bo ważniejsze dla nich były apanaże z tytułu pracy w Sejmie, w samorządach, w spółkach Skarbu Państwa i spółkach komunalnych, w państwowych bankach i tworzonych przez władze, także MEN, przybudówkach do "cichego" sponsorowania "swoich" w tzw. fundacjach i instytutach resortowych.

W tych ostatnich zniszczono wiarygodność badań naukowych, bo ważniejsza była służalcza konstrukcja narzędzi diagnostycznych, byle tylko władza była z nich zadowolona,a portfele zarabiających na środkach z EFS pęczniały dla dobra osobistego ich beneficjentów. Podobnie było z tworzeniem podstaw programowych kształcenia ogólnego, bo tu każda zmiana polityczna stwarzała okazję do płacenia "swoim", tym bardziej za haniebnej jakości produkty typu podręczniki szkolne czy pomoce dydaktyczne.


Nikt nigdy nie rozliczył kierownictw MEN za wyrzucone w przysłowiowe błoto pieniądze publiczne na rzekome zmiany, reformy, innowacje. Żaden z byłych ministrów nie poniósł politycznej odpowiedzialności za straty materialne, infrastrukturalne i kadrowe w polskiej edukacji. Z każdą wchodzącą do MEN ekipą polityczną wymieniano dywany, meble, zmieniano prenumeratę, doładowywano karty płatnicze i zapewniano ukryte formy dodatkowych zysków dla sekretarzy i podsekretarzy stanu oraz dyrektorów departamentów.

NAUCZYCIELE i UCZNIOWIE są największymi ofiarami upartyjnienia polityki oświatowej w III RP. Uczniowie muszą realizować obowiązek szkolny, a zatem i ich rodzice stają się niejako zakładnikami całego systemu. NAUCZYCIELE byli traktowani przedmiotowo, a opłacani z łaski "ogryzioną przez władze kością". Ta kość stanęła im wreszcie w gardle. Mają już tego dość.

Dość kłamstw, manipulacji, dość pozbawiania ich suwerennej pracy pedagogicznej, dość traktowania jak meble, które można dowolnie wymieniać czy narzucać im nową ideologicznie "tapicerkę". SZKOŁA - w świetle Konstytucji III RP - NIE JEST WŁASNOŚCIĄ PAŃSTWA, NIE JEST WŁASNOŚCIĄ RZĄDU, PARTII POLITYCZNEJ, KOŚCIOŁA CZY ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH. Szkoła jest dla dzieci i młodzieży, wprowadzanymi przez wykształconych NAUCZYCIELI w świat najnowszej wiedzy, nauki, kultury i norm społeczno-moralnych.

Najwyższy czas doprowadzić do uspołecznienia polskiej edukacji publicznej, poddania jej kontroli społecznej przez powołanie Krajowej Rady Oświaty. Najwyższy czas powołać SAMORZĄD ZAWODOWY NAUCZYCIELI, by to środowisko samo stanowiło o standardach przyjęć do tej profesji, miało swój kodeks etyczny, sąd dyscyplinarny i walczyło o godne warunki pracy pedagogicznej.


Niech związki zawodowe zajmują się pragmatyką zawodową, ale nie wtrącają do szkolnej pedagogiki i do nauczycielskiej kultury. Czas skończyć z partyjniactwem, związkokracją, indoktrynacją wszelkiej maści, by zacząć uczyć młode pokolenie sztuki uczenia się przez całe życie, przekazywać wiedzę, kształtować umiejętności współżycia w świecie realnym i wirtualnym, ale przede wszystkim pomagać mu w odkrywaniu własnego człowieczeństwa i samorealizacji.

RODZICE powinni wiedzieć, że mają prawo powoływać do życia RADY SZKOLNE, by za ich pośrednictwem egzekwować od prowadzących szkoły i nauczycieli najwyższe standardy zawodowe i moralne. Konieczne jest uwolnienie szkół od partyjnej pajęczyny zależności, która nie służy procesowi kształcenia i wychowania, nie sprzyja wartości dodanej edukacji.

Rodzice w radzie szkoły mogą wraz z nauczycielami i uczniami opiniować, oceniać i egzekwować obowiązujące normy programowe, metodyczne i moralne. Rolą rządu jest zapewnienie GODNYCH PŁAC NAUCZYCIELOM. Jeśli tego władza nie czyni, konieczne są akcje strajkowe z udziałem także uczniów i rodziców. Szkoła jest placówką publiczną, a więc także naszą, rodzicielską, bo finansowaną z naszych podatków.

RODZICE powinni zatem wesprzeć nauczycieli w tym proteście we wszystkich możliwych zakresach. To nie jest rok 1980, żeby mogły stanąć zakłady państwowe, bo te już nie istnieją. Konieczna jest SOLIDARNOŚĆ POLAKÓW Z NAUCZYCIELAMI przeciwko tak perfidnej i aroganckiej władzy, która powtarza to samo, co czynili partyjni bonzowie z PO i PSL, z AWS i SLD.

Nie zostawiajmy NAUCZYCIELI i dyrektorów przedszkoli oraz szkół na pastwę rzekomego zwycięstwa partii władzy, bo w tej sytuacji wszyscy stajemy się przegranymi, zakładnikami silniejszych ekonomicznie i prawnie, ale bezprawnie niszczących resztki nauczycielskiego etosu pracy. Niech rodzice nie stają przeciwko nauczycielom, bo tym samym sytuują się przeciwko jakości edukacji własnych dzieci.


Uwolnijmy zawiązywane przez partie polityczne skrzydła nauczycielskiej profesji i poświęcenia, by nasze dzieci miały jak najlepsze warunki do uczenia się. Ten strajk jest na pograniczu człowieczeństwa po każdej ze stron zaistniałego konfliktu, do którego doprowadziła nieudolność zarządzania oświatą publiczną i arogancja minister Anny Zalewskiej. Nie ma to w tej chwili znaczenia.

Najważniejsze są w przedszkolach i szkołach dzieci, które potrzebują elit pedagogicznych, nauczycieli o najwyższym stopniu kultury i etyki zawodowej. Kto nie nadaje się do tej profesji, niech sam z niej odejdzie lub niech rady szkół doprowadzą do ich zwolnienia z pracy. SZKOŁY powinni opuścić nieudacznicy, pozoranci, dewianci. Tych jest mniejszość, to jest niewątpliwie margines, z którym można sobie poradzić, jeśli tylko odpowiedzialnie chce się partycypować w procesie kształcenia przyszłych pokoleń.

Trzeba wymóc na związkach zawodowych i władzach resortu edukacji stworzenie mechanizmu usuwania z przedszkoli i szkół osób, które są w nich toksyczne dla dzieci czy młodzieży. Jeśli jednak chcemy wymagać od nauczycieli najwyższej jakości zaangażowania, to musimy za ich elitarną pracę - elitarnie płacić.

15 kwietnia 2019

Wielki Tydzień i dalszy ciąg protestu nauczycielskiego środowiska


Wielki Tydzień w tradycji chrześcijańskiej rozpoczęła Niedziela Palmowa, a zakończą go nieszpory Wielkiej Niedzieli. Dla rządu prawicy nie ma to znaczenia, gdyż nie zamierzał i nie zamierza ulec protestującym nauczycielom dla zasady, w świetle której partia władzy sama decyduje o tym, kogo będzie wspierać, a kogo nie, na co przeznaczy środki budżetowe, a kogo będzie utrzymywać w permanentnym niedofinansowaniu. Być może jest to także ukryta forma zemsty za brak euforii i poparcia dla reformy szkolnej, która w istocie jest deformą.

Nauczyciele są trudnym partnerem dla władzy, gdyż stanowią wykształconą część społeczeństwa, a więc także dostrzegającą PRAWDĘ i FAŁSZ w polityce oraz rozwiązaniach systemowych. Mnożą się listy otwarte do rządzących i stanowiska poparcia dla strajkujących. Problemy polskiej szkoły i jej dewastowania przez kolejne ekipy władzy przesunęły się do centrum w debacie publicznej.

Wszystkie postsolidarnościowe formacje polityczne zdradziły etos ruchu, który doprowadził do zmiany ustroju, ale dla nich stał się świetną okazją do poprawy własnej sytuacji i pozycji życiowej. Obywatelom pozostają do uchwycenia takie zjawiska, jak: kapitalizm z partyjną twarzą, nowa oligarchia, wykluczanie, centralizm, etatyzm, autorytaryzm, manipulacja, arogancja i podwójne oblicze "elit" władzy, ignorancja ministrów edukacji, hipokryzja, dehumanizacja, pozoranctwo, "falandyzacja" prawa, pogarda, fake newsy, propaganda, indoktrynacja, kreatywna historia polityczna i polityka historyczna, zdrada, studio nagrań, LGBTQ, deformy... itp., itd., itp.


Oto kolejna petycja
, która zostanie przez tę władzę zlekceważona:

List otwarty do Ministra Edukacji Narodowej

Szanowna Pani Minister!

Odnosząc się do Pani wystąpień medialnych oraz publikowanych w mediach listów skierowanych do Rodziców oraz Nauczycieli, chcielibyśmy w tym samym trybie zwrócić się do Pani i poruszyć kilka zasadniczych kwestii.

Po pierwsze: przyjmując do wiadomości Pani deklarowaną troskę o prestiż naszego zawodu, komunikowanie się z nami w wybrany przez MEN sposób uznajemy za niedopuszczalny. Informowanie opinii publicznej, w tym przede wszystkim Rodziców naszych uczniów, o rzekomych historycznych podwyżkach uznajemy za kolejną próbę manipulacji mającą na celu nastawienie społeczeństwa przeciwko nam w czasie zbliżającego się nieuniknionego strajku nauczycieli, pracowników administracyjnych oraz obsługi szkół. Wydatkowanie publicznych środków na zakup powierzchni reklamowych w wybranych publikatorach w celu dotarcia z Pani listem do opinii publicznej pozostawiamy bez komentarza.

Po drugie: niemal każdego roku dokonuje Pani systemowych zmian, z których żadna w odczuciu środowiska nie poprawia kondycji szkół oraz warunków naszej pracy. Nauczyciele zamiast skupiać się na pracy z dziećmi, śledzą i starają się reagować na kolejne wprowadzane zmiany, które w ostatecznym rezultacie tworzą niespotykany chaos.

Po trzecie: nauczyciele to bodaj jedyna grupa zawodowa, która poddawana jest ciągłej, uciążliwej, systemowej ocenie. Brak zaufania do Nas nie zwiększa prestiżu zawodu. Przypominamy, że jesteśmy specjalistami w swojej dziedzinie. Pragniemy zaznaczyć, że nauczyciele stale się dokształcają. Głównie za własne pieniądze. Zwroty środków oferowane nam przez dyrektorów nie pokrywają naszych wydatków. Zwracamy również uwagę, na fakt, że kwalifikacje nabyte przez nauczycieli są różnie interpretowane przez: jednostki samorządu terytorialnego, kuratoria i dyrektorów placówek. Obecne przepisy i ich interpretacje są niejasne.

Po czwarte: podstawy programowe na wszystkich etapach edukacyjnych są obecnie tak skonstruowane, że nauczyciele nie mają fizycznej możliwości ich realizacji. Inną rzeczą jest ich dramatyczny anachronizm. Nikt nie konsultował z nami wprowadzanych zmian. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym i to na nas skupia się niezadowolenie Rodziców zmuszonych często do odrabiania prac domowych wraz z dziećmi, które w sytuacji przeciążenia programów stały się niezbędne. Nie tędy droga!

Po piąte: dlaczego nasza grupa zawodowa jest zobligowana systemowo do przeznaczania swoich mizernych wypłat na kolejne studia podyplomowe? Kolejne ustawy i rozporządzenia nakładają na nas obowiązek bycia jednocześnie: przedmiotowcami, psychologami, terapeutami uzależnień, mediatorami, negocjatorami, socjoterapeutami, pracownikami socjalnymi, trenerami interpersonalnymi dla rodziców, terapeutami rodziny, opiekunami, sekretarzami, menedżerami, itd. Dlaczego nie idą za tym pieniądze?

Po szóste: regulacje, które Pani zaproponowała rozbudowały dokumentację naszej pracy do absurdalnych rozmiarów. W jakim celu?

Po siódme: dlaczego nauczyciele nadal finansują system oświatowy z własnych środków, organizując przestrzeń dydaktyczną? Wciąż przynosimy do szkół własne komputery, drukujemy na prywatnych drukarkach, z własnej kieszeni kupujemy tusze, tony papieru, kupujemy dzieciom nagrody za osiągnięcia. To część naszej i tak skromnej wypłaty. Nauczyciel w systemie, który Pani tworzy, nadal musi dzwonić z prywatnego telefonu do rodziców!

Po ósme: subwencja przekazywana Samorządom musi pokrywać w 100% wydatki Samorządów na Oświatę. Proponujemy lekturę art. 70 Konstytucji RP w tym zakresie.

Po dziewiąte: dlaczego miast w nieskończoność epatować opinię publiczną mitycznymi dodatkami nie zajmie się Pani ujednoliceniem w skali kraju kluczowych składników naszych płac: dodatek motywacyjny, wychowawstwo, itd.? Obecnie dochodzi do uwłaczających naszej godności sytuacji, gdy do pracy ma nas motywować dodatek rzędu 50 zł brutto.

I tak moglibyśmy wyliczać, a naszym Koleżankom i Kolegom matematykom mogłoby zabraknąć liczb w systemie arabskim na opisanie kolejnych nieprawidłowości i absurdów, za które bezpośrednio Pani odpowiada.

Żądamy, aby zaprzestała Pani kierowania do społeczeństwa oświadczeń dotyczących rzekomo przyznanych naszej grupie zawodowej podwyżek, które nie równoważą realnych strat wynikających z wydłużenia stażu na poszczególne stopnie awansu, likwidacji dodatku mieszkaniowego i zasiłku na zagospodarowanie, itd. Prosimy nie zasłaniać się licznymi dodatkami, które dotyczą tylko nielicznych nauczycieli.
Żądamy profesjonalnej i rzetelnej debaty ekspertów nad stanem systemu oświaty w Polsce oraz akcji informacyjnej, dzięki której zawód nauczyciela odzyska swój prestiż.
Żądamy zrealizowania postulatu całego zjednoczonego środowiska: 1000 zł netto dla wszystkich pracowników oświaty!

Żądamy podjęcia natychmiastowych prac legislacyjnych nad powiązaniem pensji nauczycieli w relacji do średniej krajowej w szerokiej i uczciwej konsultacji z naszym środowiskiem oraz reprezentującymi nas związkami zawodowymi!

Żądamy podjęcia natychmiastowych prac legislacyjnych nad powołaniem Izby Nauczycielskiej - samorządu zawodowego, który będzie miał realny wpływ na kształt polskiej szkoły i będzie pracował na rzecz podniesienia prestiżu naszego zawodu!

Z należnym szacunkiem i respektem.

Grupa JaNauczyciel
#protestzwykrzyknikiem


Podpisałem ten List wraz z kilkuset osobami. Oto kilka cytatów z ich uzasadnień:

"Do wszystkich, którym leży dobro polskiej oświaty. Obudźcie się!!!... My nauczyciele mamy już, dość degradacji naszej oświaty, ośmieszania zawodu nauczyciela. W tym roku zaczynamy podnosić głowę do góry. Poprzedni rok był ostatnim tokiem kiedy siedzieliśmy cicho!!! Teraz walczymy o swoje lepsze życie, godne place szansę dla młodzieży!!! Przyszedł czas najwyższy żebyście nas zaczęli słuchać!

* Mam dość kłamstw dotyczących wysokości zarobków i zgadzam się w całej rozciągłości z kwestiami poruszanymi w petycji .

* Dla idei już przestałam pracować. Czas pomyśleć o sobie i własnej rodzinie. Moje dzieci też mają różne potrzeby. Póki studiują chciałabym im to sfinansować. Mam też dość ogromnej papierologii, pretensji rodziców i ich braku odpowiedzialności za swoje dzieci. Itd itp itd.....

* Mam po 37 latach pracy w zawodzie, że szkodą dla własnej rodziny i z perspektywą głodowej emerytury, dość uwłaczania, szczucia rodziców i eksperymentów z przyszłością naszych dzieci
Pracuję od 25 lat. W tym czasie nikt tak mnie nie obraził jak obecny rząd. Nie życzę sobie, by mówiono do mnie jak do ubezwłasnowolnionej osoby!

* Zawód nauczyciela jest jednym z najbardziej społecznie potrzebnym. Nie można stawiać tak wysokich wymagań kwalifikacyjnych, odpowiedzialności, dyspozycyjności, misji, wizji, społecznikostwa bez odpowiedniego wynagrodzenia!

* Mam dość klepania biedy, znoszenia kłamstw na temat mojej pensji i zaniżanie rangi mojego zawodu

* Podpisuję ponieważ jestem niezadowolona z obecnej sytuacji w oświacie, przez reformę straciłam pracę, musiałam podjąć pracę w szkole prywatnej za jeszcze mniejsze wynagrodzenie niż wcześniej, pomimo że jestem nauczycielem dyplomowany!!!

* Nie godzę się na działania podejmowane przez minister Zalewską, na sposób komunikowania się że społeczeństwem i na jej kłamstwa.

* Jestem nauczycielem doskonalącym się za własne pieniądze. Kupującym pomoce dydaktyczne za własne pieniądze. Dzięki czemu moje "państwowe" dzieci osiągają sukcesy i jestem z nich dumna jak matka.

* Nie chce powszechnego rozpowszechniania kłamstw

* Mam dość. Chcę żyć godnie i być dumna z tego co robię a nie przepraszać, że żyje.

* Podpisuje ponieważ po 40 latach pracy w zawodzie, jako nauczyciel, wicedyrektor, wizytator w pełni zgadzam się z przedstawioną w liście oceną wprowadzanych bądź nie zmian w oświacie. Przykro, że nie mamy szczęścia do ministrów edukacji przez duże M. Szkoda, bo cierpi polska szkoła, nasza szkoła, nasze dzieci, nasi uczniowie.

* Nie mogę się pogodzić z bzdurami pani minister, którymi karmi społeczeństwo a dotychczasowa pensja uwłacza pracy nauczyciela.

* Podpisuję, ponieważ czuje się niedowartościowana przez MEN. Mam dosyć takiego traktowania nauczycieli. Chce pracować za godne wynagrodzenie

* Nauczyciel ma realny wpływ na moje dziecko, a dobrze wynagrodzony pracownik, to zadowolony pracownik, który da z siebie więcej.

* Byłam nauczycielką 41 lat i to co się teraz dzieje w mojej długoletniej karierze NIGDY NIE MIAŁO MIEJSCA.

* Nie zgadzam się z podwyższeniem pensum nauczycieli przedmiotów zawodowych z 18 do 20 godzin od września 2019, a tym samym obniżeniu pensji !

* Podpisuję, chociaż nie jestem nauczycielką, ale wiem, ile wysiłku wymaga ten zawód i jak bardzo jest niedoceniany.

* Mam dość takiego traktowania , jestem nauczycielem który kocha pracę z dziećmi a Pani robi wszystko bym tą pracę znienawidziła.

* Nie godzi się aby zawód nauczyciela był taka wysoko nieposzanowany i już na wstępie zniechęcał młodych nauczycieli oferując im niewiele wyższe płace niż najniższa średnia krajowa!

* Wszystko już zostało napisane i powiedziane w tej kwestii. Brak słów. Ratujmy szkoły, bo kto ma w rodzinie dzieci kończące w tym roku gimnazjum lub szkołę podstawową pewnie już wie, jak to będzie wyglądało.

* Podpisuję, ponieważ nie zgadzam się z wprowadzaniem w błąd opinii publicznej, poprzez manipulacyjną politykę MEN, posługiwanie się ogólnikami w przekazie medialnym. Nie podoba mi się chaos wprowadzony przez ministerstwo, którego skutki spadają na barki nauczycieli, mimo iż większość z nas nie godziła się na takie zmiany.

* Mam dosyć braku kompetencji Pani minister i traktowania nauczycieli jak potencjalnych przestępców, kiedy próbują walczyć o swoje.

* Mam dość kłamstw Pani Minister Anny Zalewskiej, stałej degradacji prestiżu zawodowego nauczycieli oraz chaosu w systemie edukacyjnym. Boję się również o przyszłość edukacji w Polsce. Wprowadzone zmiany mogą być końcem dostępnej i darmowej edukacji na wysokim poziomie w naszym kraju. A to jest zatrważająca prognoza. Wśród moich uczniów nie ma nikogo, kto chciałby pracować w szkole. A większość obecnych nauczycieli w ciągu najbliższych lat osiągnie wiek emerytalny. Podobną sytuację przerabialiśmy już w latach 80-tych. To byłaby katastrofa dla przyszłości naszego kraju. Bez realnej podwyżki płac w tym zawodzie czeka nas katastrofa edukacyjna. - Jestem nauczycielem dyplomowanym j. angielskiego z 35 letnim stażem i pensją 2750 zł (2 dodatki, za staż + motywacyjny).

* Podpisuję, ponieważ jestem zdegustowana działaniami MEN, zażenowana i zszokowana skalą manipulacji Pani minister Zalewskiej i nonszalancji wobec naszej grupy zawodowej i .... wreszcie... pragnę sensownych odgórnych zmian w edukacji, i godnego, podkreślam, godnego wynagrodzenia (o adekwatnym do charakteru pracy to, póki co, nawet nie marzę) za codzienny trud i pasję jaką wciąż mam! na przekór i wbrew wszystkiemu co szanowna Pani minister wespół ze swoimi doradcami, pseudo-ekspertami wyczynia....

* Nie zgadzam się z zakłamaniem, które jest szerzone przez Panią minister Annę Zalewską, a także aktualnym systemem edukacji, który szkodzi rozwojowi dzieci.

* Jestem nauczycielem, czuję się niewolnikiem. Zgadzam się z całą treścią listu, wyraża on w 100% moje zdanie. Reprezentuje także moją opinię w kwestii żądań.

* Zgadzam się co powyżej!!!! Podstawą programową przesłona. Nie uczy tylko biegnie bez opamiętania. System zabija pasję bycia dobrym pedagogiem a zmusza do chorego tłumaczenia i biurokracji, z której nic nie wynika, a tylko statystyki mają się zgadzać

* Ponieważ nie zgadzam się z niesprawiedliwą wobec dzieci, rodziców i nauczycieli polityką MEN, która degraduje zawód nauczyciela, polaryzuje społeczeństwo i wprowadza chaos zamiast stabilizacji.

* Moja pensja po 8 latach pracy to 2000 netto, bo wydłużono mi staż, bo nie mam zgody dyrektora na nadgodziny w innej szkole, bo na nadgodziny nie pozwala mi plan, bo martwi mnie edukacja moich własnych dzieci."


Moje dzieci są w gronie 5 milionów uczniów objętych obowiązkiem szkolnym, którego nie realizują od tygodnia na skutek nieudolności rządu, który postanowił uczynić z nich ofiary własnej walki politycznej z lewoskrętnym ZNP i OPZZ. Nauczyciele słusznie upominają się o należne im płace i szacunek.

To rząd ponosi pełną odpowiedzialność za nieskuteczne negocjacje ze związkami zawodowymi, które reprezentują w tym sporze większość nauczycielskiego środowiska. Dlaczego władza troszczy się tylko i wyłącznie o uczniów zdających egzaminy państwowe? Czyżby byli dla niej ważni mniej ważni uczniowie? Po co mydlić społeczeństwu oczy jakimś poświątecznym "okrągłym stołem"? Po co?


14 kwietnia 2019

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznaje rację KNP PAN


Jakiś czas temu informowałem o przedłożonym przeze mnie Komitetowi Nauk Pedagogicznych PAN projekcie uchwały adresowanej do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, która dotyczyłaby adekwatnego do rozwiązań prawnych w Konstytucji Dla Nauki podziału środków w Narodowym Centrum Nauki tak, by mogli o nie ubiegać się w ramach grantów naukowcy w ramach własnej dyscypliny naukowej.

Nie może być tak, że o grantach dla pedagogów rozstrzyga się w panelach grup dyscyplin naukowych (psychologia-socjologia i pedagogika), skoro ewaluacja dotyczyć będzie tylko i wyłącznie dyscyplin naukowych, a nie jednostek akademickich. Tym samym traci podstawę dotychczasowy przydział środków, w ramach którego środki dzielone są nie dla wniosków z poszczególnych dyscyplin , ale w ramach ich grup.

To sprawia, że pedagodzy praktycznie nie mają od lat szans na uzyskanie środków do realizacji własnych, a bardzo dobrych projektów naukowych, gdyż przebijają je wnioski psychologów czy nawet socjologów. Nie jest to zatem uczciwy rozdział publicznych pieniędzy, w ramach którego wnioski pedagogów są jedynie powodem do zwiększania wysokości budżetu na konkursy w ramach panelu HS, natomiast "przegrywają" w nierównej walce.

Doskonale rozumiem interes psychologów, którzy dzięki temu sprywatyzowali polską psychologię ze środków publicznych. Nie jest to jednak uczciwe. Każda dyscyplina ma prawo do odrębnego podejścia badawczego, własnych celów i przedmiotów badań oraz częściowo odrębnej metodologii. Oczekujemy zatem adekwatnej do reformy nauki decyzji władz NCN.

13 kwietnia 2019

XIX Festiwal Nauki, Techniki i Sztuki w Łodzi


Na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego gościliśmy dzieci i młodzież, nauczycieli i rodziców, wszystkich tych, którzy byli zainteresowani udziałem w wybranych przez siebie formach i metodach zajęć, spotkań, warsztatów czy prelekcji. W najbliższą sobotę i niedzielę będzie ten Festiwal kontynuowany już na na głównym rynku Manufaktury w namiocie. Tam też będzie przegląd nie tylko najciekawszych ofert poszczególnych wydziałów UŁ, ale także i innych szkół wyższych w moim mieście.


Sam poprowadziłem dla uczniów z XXIII Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi grę decyzyjną "GRYWALIZACJA", która miał być dla nich symulacyjnym doświadczeniem kluczowych do rozwiązywania problemów technicznych procesów społecznych, organizacyjnych i z zakresu komunikacji międzyludzkiej. Scenariusz gry jest w mojej książce "Myśleć jak pedagog" (Gdańsk: GWP 2010).

Gra pozwala na doświadczenie umiejętności pracy w grupie, wspólne planowanie pracy przez członków każdego zespołu i motywowanie przez jej lidera całego zespołu do zrealizowania zadania na najwyższym poziomie. Uczestników zajęć podzieliłem na 5-osobowe zespoły, które wybrały spośród siebie kierownika. Ich zadaniem było zaplanowanie w ciągu 30 minut, a następnie wybudowanie w ciągu maksymalnie 10 minut wieży z dostarczonych im elementów. Wykorzystaliśmy do tej gry komplet klocków dziecięcych „Mały budowniczy”.


Każdy zespół musiał w fazie planowania dobrze się zastanowić nad tym, jaką przyjąć konstrukcję wieży, by kierując się trzema kryteriami jej oceny uzyskać jak najwyższą punktację. Zespół mógł bowiem otrzymać tym więcej punktów, im jego wieża była wyższa, została zbudowana z jak najmniejszej liczby klocków i została postawiona w jak najkrótszym czasie.


Licealiści przyjechali na Uniwersytet nieco - jak się wydawało - zniechęceni, może sfrustrowani, bo w końcu nauczyciele strajkują, a ich koleżanki i koledzy z innych klas mają dzięki temu wolne. To jednak potwierdziło, że ci uczniowie, którym zależy na tym, aby zdobyć nowe umiejętności, także poza szkołą, skorzystali a oferty naukowców. Udział w Festiwalu jest przecież dobrowolny.



(wyniki grywalizacji)

Jak każda gra dydaktyczna, tak i ta wymagała wspólnej analizy realizacji zadań oraz odniesień do rzeczywistości. Proszę sobie wyobrazić, że deforma szkolna wyeliminowała z procesu kształcenia metodę projektów. Ta była zachowana w pamięci uczniów z czasów gimnazjalnych, ale - jak powiadają Czesi - to se uż ne vrati.

Po moich zajęciach młodzież została na uczelni, by skorzystać z kolejnych ofert zajęć, w tym także prowadzonych przez psychologów i andragogów. Było to rzeczywiście naukowe święto i spotkanie z wiedzą, która ma nie tylko teoretyczny, ale także praktyczny charakter.


W najbliższy weekend - Manufaktura.


---
W dn.12 kwietnia 2019 r. odbyła się w I LO w Łodzi narada szefów komitetów strajkowych szkół ponadgimnazjalnych. Postanowili kontynuować akcję strajkową dopóki nie zostaną spełnione oczekiwania środowiska nauczycielskiego. Rada Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku podjęła uchwałę następującej treści: