04 czerwca 2018

Edukacja dla czyjegoś rozwoju?


Ależ gorący był miniony weekend! Po powrocie do kraju i przeczytaniu prasy przypomniałem sobie z cieszyńskiej konferencji pytanie, które sformułował w swoim referacie prof. Zbigniew Kwieciński: Czy edukacja jest dla rozwoju czy może rozwój powinien być w edukacji?

Na najwyższym wzniesieniu czeskiej Pragi stał w okresie socjalizmu ogromny pomnik tow. Stalina. W 1991 r., a więc dzięki "aksamitnej rewolucji", został on zburzony, a na jego miejscu postawiono metronom - autorstwa Vratislava Karla Nováka. Spoglądając wzwyż każdy powinien uświadomić sobie, że wahadełko historii i politycznych wydarzeń zmienia się w czasie dziejów, i to nie tylko w tej Republice.

Jak w każdym okresie historyczny pojawia się dominujący w nim nurt czy prąd myśli naukowej, który wnosi z sobą jakąś zmianę, coś reorientuje, odwraca, przywraca lub utrwala. W centralistycznym ustroju oświatowym edukacja nie ma praktycznie szans dla rozwoju, gdyż ten jest determinowany przez partię władzy. Im ministrem jest większy ignorant, tym dla władzy lepiej, bo dla niej edukacja szkolna jest tylko środkiem do realizacji ideologicznych celów partii.



Dyrektorzy szkół już muszą przygotowywać na dzień 1 września 2018 r. wewnątrzszkolne kryteria oceny pracy nauczycieli, a to oznacza, że sami będąc poza ich zasięgiem, podobnie jak minister edukacji czy moralnie zakłopotany poseł Stanisław Pięta, będą mogli weryfikować zakres i poziom patriotycznych postaw "swoich" nauczycieli, ich pomoc przy organizacji różnego rodzaju manifestacji, uroczystości i realizacji zobowiązań wobec nadzoru pedagogicznego.

Powinniśmy cieszyć się, że oczekuje się od nauczycieli rozliczania ich z dawania przykładu umiłowania ojczyzny. W pełni to popieram, bo sam Ojczyznę kocham i miłuję. W końcu PRL też nie była ustrojem totalitarnym, gdyż zarządzana była - jak mawiał ks. prof. Józef Tischner - przez bałagan, więc chaos cechujący reformy w polskim szkolnictwie po 1999 r. potwierdza tezę, że Polacy uwięźli w rozwoju do pełnego człowieczeństwa. Brakuje im szacunku do własnego państwa i zaufania do siebie.


Ministra edukacji Anna Zalewska podróżuje po kraju spotykając się ze zwolennikami swojej partii, toteż nie musi przekonywać ich do tzw. "Dobrej zmiany" w szkolnictwie. Wszyscy cieszą się wielce, że we wrześniu ich wnuki lub dzieci otrzymają po 300 PLN na wyprawkę szkolną. Szkoda, że ta przedwyborcza "inicjatywa" jest tylko jednorazowa, ale niewątpliwie przyda się na zakup nowych podręczników do historii współczesnej Polski oraz pozwoli na przygotowanie się uczniów do udziału w wyjątkowej wagi konkursach historycznych. To te dzieci i wnuki będą spłacać zadłużanie naszego kraju przez dotychczasowe ekipy rządzące w III RP.



Gdyby ktoś nie wiedział, jak starać się o wyprawkę, to Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wyjaśnia na swojej stronie. Dla mnie najciekawsza jest nazwa strony dla ubiegających się z dniem 1 lipca 2018 r. o wspomniane 300 PLN, gdyż zapewne ma zatrzeć fatalny wizerunek władzy po obcesowym potraktowaniu w gmachu Sejmu protestujących rodziców osób niepełnosprawnych. Nadano jej bowiem miano "empatia" (empatia.mrpips.gov.pl).


Z końcem minionego tygodnia dowiedziałem się także o młodzieżowych bohaterach, którzy - w wyniku przesunięcia przez marszałka Sejmu Dnia Dziecka z 1 czerwca na 27 września 2018 r. i wsparciu politycznego Sejmu Dzieci i Młodzieży przez marszałka Senatu, by miał on swój podwójny skład, a więc "poselski i senatorski" - odbyli polityczną debatę w kalendarzowym Dniu Dziecka na Uniwersytecie Warszawskim. Był to jednak "alternatywny parlament", dzięki czemu kolejna część polskiego społeczeństwa została podzielona na dwa zwalczające się obozy polityczne.



Każda z partyjnych frakcji miała poczucie zadowolenia. Była minister edukacji Krystyna Szumilas wyrażała na twitterze dumę z młodych, ale i przeciwna strona polityczna zachwycała się odwagą uczennicy, która powiedziała wszystkim zgromadzonym, jak wdzięczna jest rządowi za stworzone jej warunki do godnego życia. Zapewne zostanie mianowana we wrześniu marszałkinią SDiM. Zasługuje na tym większe uznanie, że w świetle standardów demokracji młodzieżowych afirmatorów minionych ekip rządzących przewodniczący obrad żądał wyłączenia mikrofonu Natalii Kukule. Jak było widać i słychać, młodzi szybko opanowali zasady pracy obecnego marszałka i wicemarszałka Sejmu w barwach politycznych PiS.


Zdaniem prof. Z. Kwiecińskiego - porządnym można być w porządnym społeczeństwie, a ono jest coraz bardziej nie-PO-rządne. Nasza edukacja ma zatem przed sobą przyszłość. Jest w niej bowiem jeszcze wiele do zrobienia. Zapraszam zatem na debatę do Rzeszowa.


03 czerwca 2018

Alternatywy w edukacji


Po odwrocie i upadku jednolitej szkoły wychowującej zgodnie z świeckim, materialistycznym światopoglądem, jaki był narzucany przez władze oświatowe i polityczne okresu PRL, weszliśmy w ustrój demokratyczny, w którym społeczności szkolne same powinny wypracowywać model roli własnej – publicznej szkoły w edukacji dzieci czy młodzieży. To od dyrektorów szkół i współpracujących z nimi rad pedagogicznych powinno zależeć, zgodnie z jaką pedagogią będzie realizowany w „ich” szkołach proces kształcenia i wychowywania osób.

Ministerstwo Edukacji Narodowej nie pozostawia środowiskom szkolnym tych procesów do samorealizacji, gdyż to, do czego może je zobowiązać i zmusić, to do realizacji Podstawy programowej kształcenia ogólnego i/lub zawodowego. Nauczyciele szkół publicznych nie mogą zatem nierealizować narzuconego im przez resort programu (treści) kształcenia. Nie mogą też sami rozstrzygać, jak będą organizować ten proces, gdyż obowiązuje ich gorset w postaci systemu klasowo-lekcyjnego, a więc ramowych planów kształcenia, czasu trwania roku szkolnego, czasu trwania jednostek dydaktycznych, podziału uczniów na zespoły klasowe lub międzyklasowe, przydziału nauczycieli według określonych kwalifikacji zawodowych do realizacji określonych zajęć dydaktycznych, pozalekcyjnych czy opiekuńczo-wychowawczych itp.

Jak więc tu mówić o zróżnicowaniu pedagogicznym publicznej edukacji, skoro nauczyciele są wciśnięci w określone ramy formalno-prawne? Mogą jedynie sami rozstrzygać o tym, jakie wykorzystają w pracy z uczniami środki dydaktyczne, jakimi będą kierować się regułami (zasadami) kształcenia (bo na wychowanie nie ma tu już zbyt wiele miejsca), jakie dobiorą sobie techniki, metody czy formy aktywności. Wszystko to jednak musi zmieścić się w narzuconych im ramach.

Jedynie niektóre szkoły niepubliczne wyróżniają się jednoznaczną, czytelną i identyfikowalną pedagogią, która albo ma charakter naśladowczy np. szkoły Montessori, szkoły Steinera (waldorfskie), szkoły Planu Daltońskiego, szkoły salezjańskie, szkoły edukacji zróżnicowanej (single sex education), szkoły demokratyczne, szkoły Planu Jenajskiego, itp., albo ma charakter autorski, narodowy (np. Szkoła Autorska w Łodzi, Autorskie Licea Artystyczne), albo są to szkoły takie same, jak publiczne, tyle tylko, że odpłatne.



Ci nauczyciele, którzy nie chcą pracować w szkołach tak, jak większość, mogą opracować własną innowację czy eksperyment pedagogiczny i spróbować uzyskać dla niego akceptację władzy. Ta zaś dysponuje kryteriami (rozporządzenie MEN o innowacjach i eksperymentach wpisano do Ustawy) dopuszczającymi do modyfikowania czy doskonalenia procesu dydaktycznego w szkołach publicznych zgodnie z innymi zasadami, niż powszechnie obowiązujące.

Otwartość szkoły publicznej na alternatywę jest zatem połowiczna, ale możliwa. Komu się jednak chce pokonywać bariery administracyjne, rejestrowania, opiniowania, pozyskiwania partnerów-sojuszników tak w radzie pedagogicznej, jak i w gronie rodziców, by realizować własną pedagogię w klasie szkolnej w ramach własnego przedmiotu?

Polska szkoła drugiej dekady XXI wieku nadal jest ostoją edukacji zinstytucjonalizowanej, formalnej, behawioralnej, realizowanej w systemie klasowo-lekcyjnym, a więc w warunkach przemocy strukturalnej , symbolicznej i temporalnej. Jedynie wczesna edukacja wyzwoliła się z tych pęt zabezpieczając sobie prawo do częściowego odstąpienia od rygorów i warunków, jakie mają miejsce w kształceniu systematycznym na kolejnych poziomach szkoły.

Nadal trzyma się dzieci w ławkach szkolnych, dzisiaj nieco zmodernizowanych, ale usytuowanych w zamkniętej architektonicznie przestrzeni, w klasach jak w autobusie czy kinie, w rzędach, a więc dla potrzeb frontalnego nauczania. Co z tego, że dzieci mają dywaniki, kąciki, a nawet prawo do wnoszenia do tej przestrzeni własnych pluszaków czy zabawek, skoro nie to jest istotnym warunkiem konstruktywistycznego uczenia się. Nadal dzieci mają działać pod kierunkiem, na polecenie nauczyciela, według narzuconego im standardu zachowań, a więc nie jako istoty aktywnie poznające, ale działające w obszarze statycznie rozumianego poznawania wiedzy.

Proponujemy zatem w gronie uczonych-praktyków-innowatorów książkę, w której każdy nauczyciel znajdzie coś dla siebie. Może będzie to kolejna kropla drążąca głaz fatalnej polityki oświatowej w naszym kraju.

01 czerwca 2018

W oczekiwaniu na zgłoszenia publikacji z pedagogiki społecznej do Nagrody im. Ireny Lepalczyk


Od 15 lat Kapituła Nagrody Łódzkiego Towarzystwa Naukowego im. Profesor Ireny Lepalczyk przypomina o kolejnej edycji Konkursu na najlepszą rozprawę z pedagogiki społecznej. Łódzkie Towarzystwo Naukowe w 2003 roku ustanowiło tę nagrodę dzięki fundatorce - śp. Zofii Brodowskiej – siostrze zmarłej w roku 2003 prof. Ireny Lepalczyk.

Warunki konkursu określa regulamin. Można do niej zgłaszać oryginalne prace badawcze z zakresu pedagogiki społecznej (prace zwarte, autorskie), opublikowane w ciągu dwu lat poprzedzających rok, w którym przyznawana jest nagroda. Tak więc w tym roku mogą to być publikacje wydane z datą 2016 lub 2017, także te, które już były przedmiotem np. ubiegłorocznej aplikacji.

Zgłoszenia wraz z 2 egzemplarzami pracy oraz formularzem zgłoszenia przyjmuje biuro Łódzkiego Towarzystwa Naukowego: ul. M. Skłodowskiej-Curie 11, 90-505 Łódź, do 30 czerwca 2018 r. Prace do nagrody zgłaszać mogą członkowie Kapituły nagrody oraz jej laureaci, także jednostki organizacyjne uczelni wyższych i placówek badawczych oraz organy kolegialne stowarzyszeń naukowych. Nagroda ma zasięg ogólnopolski i międzynarodowy.

Tę prestiżową Nagrodę (także finansową) można otrzymać za rozprawę, która rzeczywiście wpisuje się w źródła, metodologię i przedmiot badań pedagogiki społecznej. Nie
może to być publikacja, która w tytule czy przedmiocie omawianych badań ma wprawdzie fenomen społeczny lub socjalny, ale jest to praca spoza tej dyscypliny np. z pedagogiki szkolnej, teorii wychowania czy pedagogiki specjalnej. Nie oznacza to, że praca nie może mieć charakteru interdyscyplinarnego, ale jednak dominantą musi być pedagogika społeczna. Piszę o tym dlatego, że już dwukrotnie kapituła nie przyznała nagrody właśnie z powyższego powodu.

Profesor Irena Lepalczyk (1916–2003), pedagog społeczny, wieloletni profesor Uniwersytetu Łódzkiego, urodziła się 1 października 1916 w Smoleńsku. Młodość spędziła w Warszawie. Przez prawie całe swe życie zawodowe związana była z Łodzią i z jej środowiskiem naukowym. Była uczennicą profesor Heleny Radlińskiej, twórczyni pedagogiki społecznej w Polsce. Wiele wysiłku wkładała w rozwój tej subdyscypliny pedagogicznej w trudnych dla jej kształtowania czasach. Związana była z Katedrą Pedagogiki Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego od roku 1945, ponosząc także indywidualne konsekwencje przerwy w jej istnieniu (1950–1962).

Po reaktywacji Katedry podjęła we współpracy z profesorem Aleksandrem Kamińskim (wówczas kierownikiem) trud jej odnowy nawiązując do najlepszych kart tej subdyscypliny akademickiej. Współtworzyła w ten sposób szkołę myślenia społeczno-pedagogicznego w środowisku łódzkim. Jako profesor Uniwersytetu Łódzkiego pełniła wiele funkcji. Była kierownikiem Katedry Pedagogiki Społecznej (1972–1987), kierowała zespołami badawczymi, opiekowała się indywidualnymi pracami na stopień naukowy (doktorat, habilitacja).

Profesor Irena Lepalczyk zmarła 26 maja 2003 w Łodzi. Jej siostra, a fundatorka Nagrody zmarła w 2018 r.

Dotychczasowymi laureatami nagrody zostali (stopnie naukowe laureatów dotyczą roku wyróżnienia):

• w roku 2006, dr Hanna Kubicka z Uniwersytetu Łódzkiego za pracę Bezdomność rodzin samotnych matek. Społeczno-wychowawcze aspekty zjawiska, Łódź 2005, Wyd. UŁ.

• w roku 2007, dr hab. Mariusz Cichosz z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy za pracę Pedagogika społeczna w Polsce w latach 1945–2005. Rozwój – obszary refleksji i badań – koncepcje, Toruń 2006, Wyd. Marszałek.

• w roku 2008, dr hab. Elżbieta Czykwin z Uniwersytetu w Białymstoku za pracę Stygmat społeczny, Warszawa 2007, WNPWN.

• w roku 2009, dr hab. Ewa Jarosz z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach za pracę Ochrona dzieci przed krzywdzeniem. Perspektywa globalna i lokalna, Katowice 2008, Wyd. Uniwersytetu Śląskiego.

• w roku 2010, dr hab. Ewa Wysocka z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach za pracę Doświadczanie życia w młodości – problemy, kryzysy i strategie ich rozwiązywania, Katowice 2009, Wyd. Uniwersytetu Śląskiego.

• w roku 2011, dr hab. Wioleta Danilewicz z Uniwersytetu w Białymstoku za pracę Rodzina ponad granicami. Transnarodowe doświadczenia wspólnoty rodzinnej, Białystok 2010, Wyd. Uniwersyteckie Trans Humana.

Wyróżnienia: dr Edyta Januszewska z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej Warszawie, za pracę Dziecko czeczeńskie w Polsce. Między traumą wojenną a doświadczeniem uchodźstwa, Toruń 2010, Wydawnictwo Adam Marszałek oraz dr hab. Arkadiusz Żukiewicz z Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie, za pracę Wprowadzenie do ontologii pracy społecznej. Odniesienia do społeczno-pedagogicznej refleksji Heleny Radlińskiej, Kraków 2009, Wyd. Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego.

• w roku 2012, dr hab. Danuta Lalak z Uniwersytetu Warszawskiego za pracę Życie jako biografia. Podejście biograficzne w perspektywie pedagogicznej, Warszawa 2010, Wyd. Akademickie Żak.

• w roku 2013, dr Bohdan Cyrański za pracę pt. Aksjologiczne podstawy pedagogiki społecznej Heleny Radlińskiej. Przykład zastosowania interpretacji hermeneutycznej, Łódź 2012, Wydawnictwo UŁ.

Wyróżnienia: dr hab. Anna Nowak za pracę pt. Zagrożenie wykluczeniem społecznym kobiet niepełnosprawnych, Katowice 2012, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego.

• w roku 2014, dr Anita Gulczyńska za pracę pt. „Chłopaki z dzielnicy”. Studium społeczno-pedagogiczne z perspektywy interakcyjnej, Łódź 2013, Wydawnictwo UŁ.

• w roku 2015, dr hab. Mariusz Granosik za pracę pt. "Praca socjalna – analiza instytucjonalna z perspektywy konwersacyjnej", Łódź 2013, Wydawnictwo UŁ.

• w roku 2016 nagrody nie przyznano.

• w roku 2017, prof. Jean Marie Barbier z Francji za pracę pt. "Leksykon aktywności. Konceptualizaacja zwyczajowych pojęć", Łódź 2016, Wydawnictwo UŁ.


Kapituła nagrody im. prof. I. Lepalczyk:

prof. dr hab. Antoni Różalski,
prof. dr hab. Ewa Marynowicz-Hetka,
prof. dr hab. Maria Mendel,
prof. dr hab. Jerzy Szmagalski,
prof. dr hab. Bogusław Śliwerski.


Zgłoszenia wraz z 2 egzemplarzami pracy oraz formularzem zgłoszenia przyjmuje biuro Łódzkiego Towarzystwa Naukowego: ul. M. Skłodowskiej-Curie 11, 90-505 Łódź, do 30 czerwca 2018 r.

Prace do nagrody zgłaszać mogą członkowie Kapituły nagrody oraz jej laureaci, także jednostki organizacyjne uczelni wyższych i placówek badawczych oraz organy kolegialne stowarzyszeń naukowych. Nagroda ma zasięg ogólnopolski i międzynarodowy.




31 maja 2018

Coś za coś czy coś dla czegoś?


"Przedsiębiorczość - biznes - edukacja. Studium filozoficzno-pedagogiczne" profesora Uniwersytetu Śląskiego, filozofa edukacji otwiera myśl V. Krishnamoorthy'ego

Przedsiębiorczość jest po prostu pewnym stanem umysłu. To wyzwanie rzucone konwencji bycia bezpiecznym, wyzwanie rzucone niezmienności życia, wyzwanie rzucone pogodnemu słońcu i uśmiechniętym twarzom. To pełen zaciekawienia stan umysłu, który pragnie odkryć to, co się stanie, gdy podejmę jakieś działanie pomimo tego, że wielu ludzi mówi, iż poniosę porażkę. Ryzyko to wrodzona cecha przedsiębiorczości.


Amerykańskie szkoły już od dawna edukują młodzież do szeroko pojmowanej przedsiębiorczości. U nas zaś o tej aktywności rozmawiają we własnym gronie ekonomiści lub przedstawiciele nauk o zarządzaniu, ale jakże rzadko edukacja dla biznesu jest przedmiotem badań interdyscyplinarnych, także dla nauk pedagogicznych. Cieszyński pedagog z charakterystyczną dla swojej twórczości erudycją, ale i troską o wysoką jakość badanych źródeł wiedzy czyni wspólnym mianownikiem swojego studium niewidzialne instytucje, jakimi są zasady etyki i moralności w edukacji i biznesie.

Jak pisze we Wstępie do swojej rozprawy:

W trakcie systematycznych badań zauważono, że jedna z zasadniczych różnic między przedsiębiorcą a menedżerem polega na tym, iż ten pierwszy postrzega problemy gospodarki bardziej holistycznie niż ten drugi. Menedżerowie patrzą na różne problemy głównie w kategoriach funkcjonalności. [...]

Zamiast tradycyjnego modelu zarządzania biznesem, który zdaniem badaczy dawno stracił swoją aktualność, proponuje się nowe podejście. Co więcej, nie chodzi tutaj tylko o biznes, lecz o wszystkie dziedziny działalności ludzkiej. Rozwijająca się tzw. gig economy, w której normą staje się praca oparta na projektach krótkoterminowych, wymusza inne spojrzenie na szeroko pojęte życie społeczne.

Dla pedagoga istotne jest przede wszystkim to, że u podstaw zarządzania współczesnym biznesem – jak twierdzą osoby uważane za profesjonalistów w tej dziedzinie – leży przekonanie, że kształtowanie ekonomicznej rzeczywistości jest jednocześnie kształtowaniem szeroko pojmowanego świata społecznego. Oznacza to, że trzeba uwzględnić możliwie jak najwięcej zmiennych, z których wiele nie poddaje się zwykłej kalkulacji.

Powraca więc zasada, o której pisał John Dewey i która – jak sądzę – nigdy nie była traktowana na tyle poważnie, aby stała się głównym motorem ekonomicznej działalności człowieka. Chodzi o postrzeganie ekonomii jako dziedziny, której w żadnym razie nie wolno wyrywać z etyczno-społecznego kontekstu życia człowieka.



Współczesne myślenie o biznesie konfrontuje A. Murzyn z ideą biznesu z ludzką twarzą, chociaż to kreślenie samo w sobie nie najlepiej kojarzy się mojemu pokoleniu. Mieliśmy bowiem okres budowania rzekomo socjalizmu rzekomo "z ludzką twarzą", która w istocie okazała się bolszewicką, a reprodukowaną po dzień dzisiejszy w niektórych działaniach władz kolejnych opcji politycznych.

Autor tej monografii poszukuje kreatywnego spojrzenia na przedsiębiorczość i jej liderów, które wyeliminuje - a przynajmniej osłabi - myślenie w kategoriach maksymalizacji zysku i kreowania wartości akcjonariuszy na rzecz maksymalizacji wspólnego dobra i zmniejszania niesprawiedliwości społecznej. Postrzega przedsiębiorczość w edukacji jako czynnik kreujący kulturę innowacji. Ta jednak potrzebuje liderów, odważnych, dzielnych moralnie nauczycieli, przewodników,którzy będą łamać logikę predykcji, koncentracji na przeszłości.

Słusznie pisze A. Murzyn, że kreatywność i działania innowacyjne, jeśli są nośnikiem wartości moralnych, nie powinny być postrzegane jako destrukcyjne, anarchizujące środowiska publicznej edukacji, ale wprost odwrotnie, uruchamiające twórcze postawy nauczycieli. Przedsiębiorczość jest wprawdzie przedmiotem kształcenia w szkołach średnich, ale - jak się okazuje - niewiele ma on wspólnego z innowacyjnością, elastycznością myślenia i działania, przede wszystkim prowadzących te zajęcia nauczycieli.

Brakuje w naszych szkołach różnorodności, eksperymentalnego kształcenia dzieci i młodzieży, gdyż od pierwszej reformy ustrojowej szkolnictwa w 1999 r. sukcesywnie niszczono kulturę oddolnych innowacji, nauczycielskiej twórczości. Centralistyczna władza nie znosi bowiem różnic, niepokorności, elastyczności, oddolnych innowacji. Powszechny konformizm, adaptacja i zaradność zaprzeczają instynktom i gotowości do tworzenia czegoś nowego.

Rozprawa Andrzeja Murzyna nie ma charakteru syntezy, gdyż jest zachętą do dyskusji, analiz i badań empirycznych w społecznościach i instytucjach skoncentrowanych w swoich wyborach i działaniach na krótkowzrocznych, jednowymiarowych i o wątpliwej etyczności celach działania. Zachęca nas do poszerzenia kontekstu dotychczasowych rozważań o przedsiębiorczości i biznesie o model biznesowego ekosystemu, dla którego prawdziwy sukces nie wiąże się z osiąganiem wyłącznie korzyści natury materialnej, ekonomicznej.

Ufam, że przebije się autor tej publikacji ze swoją pedagogią udzielania głosu wartościom, nowym narracjom, by dobro czynić nie tylko od czasu do czasu, okazjonalnie, ale wpisywać je w styl własnego życia i profesjonalizm. Przed obywatelami społeczeństw otwartych i zamkniętych jawi się etyczne pytanie: Coś za coś czy coś dla czegoś? Filozoficzno-pedagogiczne studium o przedsiębiorczości jest także "dla kogoś".

30 maja 2018

Kto chce poznać KULTURĘ SZKOŁY?






Komitet Nauk Pedagogicznych PAN wraz z Współorganizatorem tegorocznej XXXII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów - Wydziałem Pedagogiki, Psychologii i Socjologii Uniwersytetu Zielonogórskiego intensywnie przygotowuje się do wyjątkowego wydarzenia w nauce, jakim jest Letni Uniwersytet uruchomiony w dniach 17 – 22 września 2018 roku przez panią "Rektor" - prof. dr hab. Marią Dudzikową i "Prorektora" - dr. hab. Marka Furmanka prof. UZ.

Tegoroczne sesje naukowe, warsztaty, spotkania z Mistrzami, konsultacje i prezentacje własnych projektów badawczych będą miały miejsce w Łagowie Lubuskim. Dla wszystkich zainteresowanych tematem tegorocznej Letniej Szkoły Młodych Pedagogów jest:

„Kultura szkoły: Czym ona jest? Jak ją badać i o niej pisać?"


W ostatnich dwóch latach wydane zostały pod patronatem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN trzy monografie z serii "Kultura szkoły". Są to:

1. Twierdza. Szkoła w metaforze militarnej Co w zamian? redakcja naukowa Maria Dudzikowa, Sylwia Jaskulska, Warszawa: 2016.


2. Bogusław Śliwerski, Meblowanie szkolnej demokracji, Warszawa: 2017.



3. Maria Czerepaniak-Walczak, Proces emancypacji kultury szkoły , Warszawa: 2018.



Serię wydawniczą Wolters Kluwer - "Kultura szkoły" pod naukową redakcją prof. zw. dr hab. Marii Dudzikowej i dr hab. prof. UZ Ewy Bochno - tworzą akademicy z czołowych polskich uniwersytetów, członkowie Zespołu Badania Kultury Szkoły przy tymże Komitecie. Jak piszą twórcy tej serii:

Jakkolwiek głównym adresatem Serii jest kadra pedagogiczna szkół (dyrektorzy, nauczyciele, pedagodzy, psycholodzy szkolni), może być przydatna także władzom oświatowym różnego szczebla oraz publicystom wypowiadającym się kwestiach edukacji w Polsce. Może stać się również inspiracją krytycznej refleksji nad własnym oglądem kultury szkoły dla badaczy z kręgów akademickich. Brak publikacji z tego zakresu jest dotkliwy, zarówno dla teorii jak i dla praktyki.

Seria Kultura szkoły jest ważna z wielu powodów. Na szkołę coraz częściej patrzy się jak na firmę i organizację usługową. Perspektywa marketingowa zdominowała zarówno kursy, szkolenia dla dyrektorów placówek edukacyjnych, jak i literaturę adresowaną do środowisk szkolnych. Do szkół wkracza niebezpieczeństwo tak zwanego „korporacyjnego kulturyzmu". Szkołę (organizację) jako kulturę sprowadza się często do kultury organizacyjnej osadzonej w teorii i praktyce zarządzania instytucją, które mają czynić „świat szkolny” jak najbardziej efektywny i wydajny, podporządkowany różnego rodzaju standardom i technologii kwantyfikacji. Kolejne debaty nad szkołą i reformą gubią jej wymiar antropologiczny. Edukacja, dekretowana przez rozporządzenia kolejnych ministrów, staje się elementem systemu politycznego, ekonomicznego i jego narzędziem.

Zapomina się (i wielu się na to godzi), że szkoła jest środowiskiem kulturowym. Jej kulturę stanowi zespół idei, poglądów, zasad i praktyk, które w jawny i ukryty sposób oddziałują na rozwój osoby i zmianę społeczną, zarówno w czasoprzestrzeni szkoły jak i w jej bezpośrednim i pośrednim otoczeniu. Na tak pojmowaną kulturę szkoły składają się kultury jej podmiotów powiązanych interakcyjnie: nauczycieli, uczniów, „niepedagogicznych” pracowników szkoły oraz rodziców interpretujących swoje doświadczenia i nadających im sens. Swój niewątpliwy udział mają tu także zjawiska i procesy o zasięgu lokalnym, regionalnym i globalnym. Jeśli przyjmiemy popularną definicję głoszącą, że „ [Kultura organizacji to] sposób, w jaki my to tutaj robimy” , to nasuwa się pytanie o szerokość, głębokość, aktualność refleksji nad szkołą i praktykami dnia codziennego stanowiących ją podmiotów; pytanie o to, co się kryje pod powierzchnią zjawisk, zdarzeń, procesów interpretowanych w kategoriach przypisanych im znaczeń.

Chodzi bowiem o problematyzowanie tego, co wydaje się proste oraz postrzeganie rzeczywistości szkoły w jej rozmaitych segmentach w sposób bardziej całościowy. Autorzy serii wydawniczej Kultura szkoły rozwijając w niej tezę, że "kultura wiecznie się staje, zmienia i odradza w nieustannym procesie nadawania faktom znaczeń i ich interpretowania", pragną pogłębić świadomość pedagogiczną praktyków edukacji, ułatwić kreowanie kultury szkoły składającej się z materialnych, niematerialnych i symbolicznych elementów.



Interesuje nas szkoła jako instytucja umiejscowiona w określonej kulturze i jednocześnie stanowiąca swoistą kulturę, w której jest zanurzona i którą tworzy wspólnota szkolna. Chodzi o interdyscyplinarną diagnozę szkoły jako organizacji, w której odzwierciedla się to, co niesie jej otoczenie, a więc zjawiska i procesy pochodzące z
zewnątrz, ale też organizacji, która stanowi określony zespół wartości, tradycji, dążeń, przekonań, postaw, które są jej istotą i jednocześnie decydują o jej społecznym klimacie, a co za tym idzie – warunkach i relacjach w niej doświadczanych, a więc tym, co jest wewnątrz.

Problematykę tę będziemy uszczegóławiać wokół następujących, podstawowych zagadnień:

1) Dwie opcje teoretyczne badania kultury szkoły (jako zasób i jako proces) i co z nich wynika dla epistemologii i metodologii oglądu codzienności szkolnej?

2) Jak opisywać, analizować, interpretować sceny i zdarzenia z życia szkolnej codzienności?

Zajęcia odbywać się będą w kilku, wypróbowanych już formach, a więc poprzez wykłady, dyskusje panelowe, warsztaty i prezentacje naukowe zaproszonych gości – autorytetów w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych, rozmowy i konsultacje z nimi, problemowe seminaria w małych grupach, wizyty studyjne w szkołach, wystąpienia i prezentacje dorobku młodej kadry pedagogicznej. Wykaz osób referujących - profesorów wraz z tytułami ich wystąpień znajduje się na stronie internetowej Uczelni.

Organizatorzy przypominają:

1. do dnia 11 czerwca 2018 r. należy przesłać wypełniony formularz zgłoszeniowy dostępny na stronie internetowej;

2. Tytuł wystąpienia na LSMP powinien mieścić się w obszarze tematycznym XXXII Szkoły, tj. Kultura szkoły: Czym ona jest? Jak ją badać i o niej pisać?. Konsultacji w tej sprawie udziela Kierownik Naukowa Szkoły prof. Maria Dudzikowa (maria.dudzikowa@wp.pl). Akceptacja tytułu jest podstawą przygotowania wystąpienia.

3. Przygotowanie wystąpienia obejmuje dwa etapy.

a) Pierwszy to sporządzenie do 31 lipca 2018 abstraktu wystąpienia (od 0,5 do 1 strony). Dotyczy to osób, które uzyskały akceptację tytułu. Abstrakt powinien zawierać tytuł, cel, tezę główną bądź problematykę wystąpienia, a także jego strukturę. Stanie się on przedmiotem dalszej kwalifikacji i podstawą wystąpienia w czasie LSMP.

b) Drugi etap to przysłanie do 31 sierpnia 2018 tekstu wystąpienia. Akceptacja tekstu referatu będzie podstawą przyjęcia go do wygłoszenia w czasie LSMP. Proszę pamiętać, że nie może ono przekraczać 10 min! (objętość 4-5 stron, 32 wersy na stronie).


W ocenie tekstów bierzemy pod uwagę:

* poziom merytoryczny,

* strukturę wystąpienia,

* poprawność językową.

Teksty nadesłane w późniejszym terminie nie będą przyjmowane ze względów organizacyjnych. Wymienione w punktach a i b teksty przysyłamy na adres z-cy Kierownik Naukowej
LSMP dr hab. Ewy Bochno, prof. UZ: E.Bochno@ips.uz.zgora.pl

4. Koszt związany z udziałem w tegorocznej Szkole wynosi 950 zł. Prosimy o uiszczenie opłaty do 15 czerwca na konto: Bank Millennium S.A.
PL 85 1160 2202 0000 0002 8474 4132 (W tytule dowodu wpłaty prosimy wpisać: „XXXII LSMP, imię i nazwisko uczestnika”).

29 maja 2018

Reforma szkolnictwa wyższego i nauki bez wysłuchania publicznego


W dniu dzisiejszym spotka się po raz drugi Podkomisja Sejmowa Edukacji, Nauki i Młodzieży, by podjąć "prace" nad projektem Ustawy 2.0. Niestety,m w związku z wyjazdem na Erasmusa nie mogę śledzić obrad. Odnotowuję zatem kolejne opinie w sprawie projektu ustawy.

Otrzymałem pismo będące pokłosiem spotkania związków zawodowych Politechniki Białostockiej i Uniwersytetu w Białymstoku, które zostało rozesłane do wszystkich posłów Podlasia z prośbą o publiczne wysłuchanie środowiska akademickiego. Pismo zostało wysłane przed pierwszą debatą w komisji sejmowej i miało być przedstawione w trakcie posiedzenia.

Zapewne było, albo nie, ale jak wiemy, nie miało to żadnego znaczenia, skoro posłowie PiS mający arytmetyczną większość przegłosowali wraz ze swoim przewodniczącym (rzekomo od dawna przeciwnym tej Ustawie) odrzucenie wysłuchania publicznego. Dzisiaj zatem będzie dalszy ciąg mechanicznego już zatwierdzania zgłoszonych poprawek przez lojalnych wobec władzy i wspólnych z nią interesów postaci.

Załączam zatem treść tego apelu, bo skoro nie może mieć miejsca wysłuchanie publiczne, to niech chociaż publicznie będzie ono dostępne w innej formie. Po co były te ustawiane przez władzę rzekome debaty środowiskowe? Po co wydano na nie miliony złotych? Po co trzy zespoły eksperckie pracowały za kolejne setki tysięcy złotych nad diagnozą i prognozami rozwoju szkolnictwa i nauki w naszym kraju, skoro i tak w resorcie nauki i szkolnictwa wyższego zapadły decyzje o niewyobrażalnych startach dla polskiej nauki? Wiadomo. A jak nie wiadomo o co chodziło, to tez wiadomo.



Obudziła się w "Solidarności" Krajowa Sekcja Nauki! Oto jej Stanowisko w sprawie projektów ustaw „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce” (druk 2446) oraz „Przepisy wprowadzające ustawę - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce” (druk 2447)

Krajowa Sekcja Nauki NSZZ „Solidarność”, uważa, że niezbędne są zasadnicze zmiany w projekcie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, złożonym w Sejmie 5 kwietnia 2018 roku. (warto zwrócić uwagę na to, że ministerstwo ustawicznie przytacza na swoim portalu nieaktualną już wersję z marca 2018 r.- dop. BŚ)

Uwagi ogólne

Projekt, podważając dotychczasowe zapisy stabilizujące ustawowo powoływane uczelnie akademickie, zagraża wolności nauki i konstytucyjnie zapewnionemu powszechnemu i równemu dostępowi do wykształcenia wyższego. Uczelniom akademickim, które nie będą uczelniami badawczymi, grozi obniżenie ich statusu, a nawet likwidacja, i jest to sprzeczne z programem zrównoważonego rozwoju całego kraju.

Konieczne jest przywrócenie konstytucyjnie zagwarantowanego nam prawa do zawierania ponadzakładowego układu zbiorowego pracy przez związki zawodowe pracowników uczelni publicznych. Domagamy się przyjęcia zasady uzgadniania wszystkich spraw pracowniczych ze związkami zawodowymi.

Żądamy realizacji programu wzrostu wynagrodzeń pracowników publicznych szkół wyższych oraz powrotu do przyjętej w 2001 roku koncepcji ładu płacowego w szkolnictwie wyższym, poprzez ustawowe gwarancje poziomu średnich płac w grupach profesorów, adiunktów wraz z starszymi wykładowcami, asystentów wraz z lektorami i pracowników niebędących nauczycielami akademickimi co najmniej w relacjach 3:2:1,25:1,25 w stosunku do średniej płacy krajowej w gospodarce narodowej.

Stanowczo protestujemy przeciwko proponowanym uprawnieniom rad uczelni.

Protestujemy przeciwko projektom obniżenia rangi rad naukowych oraz nadawaniu rektorowi uczelni daleko idących uprawnień. Konieczne jest skrócenie formalnej drogi awansu zawodowego nauczycieli akademickich poprzez zniesienie habilitacji, wielokrotnie krytykowanej przez OECD w raportach z lat 1994, 2007 i 2017.

W sprawach pracowniczych zapisy ustawy należy dostosować do Zalecenia Komisji Europejskiej w sprawie Europejskiej Karty Naukowca i Kodeksu postępowania przy rekrutacji pracowników naukowych z 2005 roku oraz Rekomendacji UNESCO w sprawie statusu nauczycieli akademickich z 1997 roku.

Domagamy się zapewnienia nauczycielom akademickim stabilizacji zawodowej i ekonomicznej, zatrudniania ich na czas nieokreślony w pełnym wymiarze czasu w podstawowym miejscu pracy.

Postulujemy przywrócenie wyborów członków Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego przez kolegia elektorskie w części składu reprezentującej uczelnie, co zapewni rzeczywiste przedstawicielstwo społeczności akademickiej.

Domagamy się zwiększenia finansowania szkolnictwa wyższego i nauki z budżetu państwa do poziomu 2% PKB.

Konieczny jest wzrost nakładów na naukę ze środków publicznych i wprowadzenie różnorakich mechanizmów systemowych stymulujących finansowanie pozabudżetowe i umożliwiających osiągnięcie w obszarze badań i rozwoju nakładów poziomu przyjętego w Strategii Europa 2020, tj. blisko 2% PKB.

Uważamy, że konieczne jest oprócz środków przydzielanych w postępowaniu konkursowym - utrzymanie odpowiednio wysokich funduszy na badania statutowe. System oparty wyłącznie na grantach nie zapewnia ciągłości finansowania badań naukowych, a tym samym ich stabilności. Realizowane ograniczanie finansowania działalności statutowej, jest szczególnie dotkliwe dla instytutów Polskiej Akademii Nauk.

Uważamy, że dłużej nie stać nas na oszczędzanie na nauce i edukacji. Szkolnictwo wyższe i nauka powinny być traktowane - ponad politycznymi podziałami - nie jako obciążenie budżetu, ale jako atut rozwojowy, wymagający wsparcia i ochrony ze strony instytucji państwa polskiego. Badania naukowe i edukacja są najlepszą i najbardziej opłacalną inwestycją w przyszłość narodu, w materialny, kulturowy i cywilizacyjny rozwój Polski.


Czeka nas zatem gorący okres, bo manipulacje władzy nie mają żadnych szans nawet po przyjęciu ustawy przez Sejm wbrew środowisku, które jej nie zaakceptuje. Politycy powinni wiedzieć, że środowisko nauki nie jest tak bierne i uległe jak oświaty. Potrafi upomnieć się o PRAWDĘ. Nie wystarczy żądać zmian rzucając pod stół ogryzione przez władzę kości.

28 maja 2018

Ranking (najbogatszych) uniwersytetów na świecie wobec polskiej mizerii finansowej


W 14. edycji rankingu najlepszych uczelni na świecie przygotowanego przez Times Higher Education polskie uniwersytety znalazły się baaaardzo daleko. Dziennikarze ekonomiczni i społeczno-polityczni nareszcie będą mogli wywieszać przysłowiowe "psy" na naszym szkolnictwie wyższym, zamiast na sprawujących władzę politykach, którzy potrafią jedynie operować sloganami, zakłamywać rzeczywistość i publicznie krytykować akademików za rzekomo niską pozycję polskiej nauki na świecie.

Times Higher Education jest rankingiem ustanawiania listy 1000 najlepszych uczelni z 77 krajów na świecie. Kryteria oceny są uwzględniane przez ekspertów z tych krajów, przy czym nie wolno im wypowiadać się na temat własnych uczelni, a dotyczą takich kwestii, jak: jakość kształcenia, stosunek liczby studentów na pracownika uczelni, poziom badań naukowych realizowanych w danej szkole wyższej oraz wskaźnik cytowań.

Wśród 1000 uczelni na świecie polskie znalazły się na następujących pozycjach:

501-600 Uniwersytet Warszawski
601-800 Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie
601-800 Uniwersytet Jagielloński
601-800 Politechnika Warszawska
601-800 Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
801-1000 Politechnika Gdańska
801-1000 Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
801-1000 Uniwersytet Śląski w Katowicach
801-1000 Uniwersytet Wrocławski

Muszę przyznać, że to i tak jest niezły wynik, skoro środki finansowe na naukę i szkolnictwo wyższe są w opłakanym i kompromitującym elity polityczne stanie. Od czternastu lat jesteśmy porównywani z gigantami nauki najbogatszych państw i instytucji z naszą nędzą budżetową, a nie twórczą, badawczą. To tak, jakby porównywać pracowite "mrówki" z aktywnymi "słoniami" w USA, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii czy w Niemczech.

Spośród uniwersytetów państw postsocjalistycznych przed nami jest tylko Uniwersytet Karola w Pradze, który znajduje się na pozycji 401-500. Równoważną pozycję z naszym UW ma w tym kraju tylko Uniwersytet Masaryka w Brnie, zaś na pozycji 601-800 są u południowych sąsiadów jeszcze Politechnika Czeska w Pradze, Uniwersytet Technologii Chemicznych w Pradze oraz Uniwersytet Palackiego w Ołomuńcu.

Nie ma w tym rankingu ani jednej uczelni z Bułgarii, Węgier i Rumunii.

Na jeszcze niższych pozycjach są uczelnie słowackie: Uniwersytet J.A. Komeńskiego w Bratysławie jest na pozycji 601-800, zaś Słowacki Uniwersytet Technologiczny w Bratysławie oraz Politechnika w Koszycach są na pozycji 801-1000. To już jest koniec. Nie ma w tym wykazie uniwersytetów Preszowie, Bańskiej Bystrzycy, Rużomberoku, Nitrze, Trnawie czy Żilinie.

Z kim chcemy się równać? Z jakim budżetem w skali całego kraju chcemy rywalizować w świecie nauki, skoro budżet jednego amerykańskiego czy brytyjskiego uniwersytetu jest większy od sumy dotacji, jaką przeznacza MNiSW na szkolnictwo wyższe w Polsce? Niech czasami minister J. Gowin nie wykorzystuje wraz ze swoimi "Misiewiczami" wyników tego rankingu do uzasadniania potrzeby wprowadzenia reformy, skoro nie ma na to środków finansowych!