04 czerwca 2018
Edukacja dla czyjegoś rozwoju?
Ależ gorący był miniony weekend! Po powrocie do kraju i przeczytaniu prasy przypomniałem sobie z cieszyńskiej konferencji pytanie, które sformułował w swoim referacie prof. Zbigniew Kwieciński: Czy edukacja jest dla rozwoju czy może rozwój powinien być w edukacji?
Na najwyższym wzniesieniu czeskiej Pragi stał w okresie socjalizmu ogromny pomnik tow. Stalina. W 1991 r., a więc dzięki "aksamitnej rewolucji", został on zburzony, a na jego miejscu postawiono metronom - autorstwa Vratislava Karla Nováka. Spoglądając wzwyż każdy powinien uświadomić sobie, że wahadełko historii i politycznych wydarzeń zmienia się w czasie dziejów, i to nie tylko w tej Republice.
Jak w każdym okresie historyczny pojawia się dominujący w nim nurt czy prąd myśli naukowej, który wnosi z sobą jakąś zmianę, coś reorientuje, odwraca, przywraca lub utrwala. W centralistycznym ustroju oświatowym edukacja nie ma praktycznie szans dla rozwoju, gdyż ten jest determinowany przez partię władzy. Im ministrem jest większy ignorant, tym dla władzy lepiej, bo dla niej edukacja szkolna jest tylko środkiem do realizacji ideologicznych celów partii.
Dyrektorzy szkół już muszą przygotowywać na dzień 1 września 2018 r. wewnątrzszkolne kryteria oceny pracy nauczycieli, a to oznacza, że sami będąc poza ich zasięgiem, podobnie jak minister edukacji czy moralnie zakłopotany poseł Stanisław Pięta, będą mogli weryfikować zakres i poziom patriotycznych postaw "swoich" nauczycieli, ich pomoc przy organizacji różnego rodzaju manifestacji, uroczystości i realizacji zobowiązań wobec nadzoru pedagogicznego.
Powinniśmy cieszyć się, że oczekuje się od nauczycieli rozliczania ich z dawania przykładu umiłowania ojczyzny. W pełni to popieram, bo sam Ojczyznę kocham i miłuję. W końcu PRL też nie była ustrojem totalitarnym, gdyż zarządzana była - jak mawiał ks. prof. Józef Tischner - przez bałagan, więc chaos cechujący reformy w polskim szkolnictwie po 1999 r. potwierdza tezę, że Polacy uwięźli w rozwoju do pełnego człowieczeństwa. Brakuje im szacunku do własnego państwa i zaufania do siebie.
Ministra edukacji Anna Zalewska podróżuje po kraju spotykając się ze zwolennikami swojej partii, toteż nie musi przekonywać ich do tzw. "Dobrej zmiany" w szkolnictwie. Wszyscy cieszą się wielce, że we wrześniu ich wnuki lub dzieci otrzymają po 300 PLN na wyprawkę szkolną. Szkoda, że ta przedwyborcza "inicjatywa" jest tylko jednorazowa, ale niewątpliwie przyda się na zakup nowych podręczników do historii współczesnej Polski oraz pozwoli na przygotowanie się uczniów do udziału w wyjątkowej wagi konkursach historycznych. To te dzieci i wnuki będą spłacać zadłużanie naszego kraju przez dotychczasowe ekipy rządzące w III RP.
Gdyby ktoś nie wiedział, jak starać się o wyprawkę, to Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wyjaśnia na swojej stronie. Dla mnie najciekawsza jest nazwa strony dla ubiegających się z dniem 1 lipca 2018 r. o wspomniane 300 PLN, gdyż zapewne ma zatrzeć fatalny wizerunek władzy po obcesowym potraktowaniu w gmachu Sejmu protestujących rodziców osób niepełnosprawnych. Nadano jej bowiem miano "empatia" (empatia.mrpips.gov.pl).
Z końcem minionego tygodnia dowiedziałem się także o młodzieżowych bohaterach, którzy - w wyniku przesunięcia przez marszałka Sejmu Dnia Dziecka z 1 czerwca na 27 września 2018 r. i wsparciu politycznego Sejmu Dzieci i Młodzieży przez marszałka Senatu, by miał on swój podwójny skład, a więc "poselski i senatorski" - odbyli polityczną debatę w kalendarzowym Dniu Dziecka na Uniwersytecie Warszawskim. Był to jednak "alternatywny parlament", dzięki czemu kolejna część polskiego społeczeństwa została podzielona na dwa zwalczające się obozy polityczne.
Każda z partyjnych frakcji miała poczucie zadowolenia. Była minister edukacji Krystyna Szumilas wyrażała na twitterze dumę z młodych, ale i przeciwna strona polityczna zachwycała się odwagą uczennicy, która powiedziała wszystkim zgromadzonym, jak wdzięczna jest rządowi za stworzone jej warunki do godnego życia. Zapewne zostanie mianowana we wrześniu marszałkinią SDiM. Zasługuje na tym większe uznanie, że w świetle standardów demokracji młodzieżowych afirmatorów minionych ekip rządzących przewodniczący obrad żądał wyłączenia mikrofonu Natalii Kukule. Jak było widać i słychać, młodzi szybko opanowali zasady pracy obecnego marszałka i wicemarszałka Sejmu w barwach politycznych PiS.
Zdaniem prof. Z. Kwiecińskiego - porządnym można być w porządnym społeczeństwie, a ono jest coraz bardziej nie-PO-rządne. Nasza edukacja ma zatem przed sobą przyszłość. Jest w niej bowiem jeszcze wiele do zrobienia. Zapraszam zatem na debatę do Rzeszowa.