30 kwietnia 2018

Doktorat w obcym języku, ale...



Niestety, nie ma już na stronie Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów komentarza, który miał istotne znaczenie zarówno dla autorów rozpraw naukowych, jak i ich wcześniejszych lub późniejszych recenzentów. Mogłoby się wydawać, że niektóre kwestie są już nieaktualne, ale w sprawie, o której dzisiaj piszę, jest inaczej.


W 2012 r. był komentarz zatytułowany: Uwagi o rozprawach doktorskich , w którym wskazano na problem mający - wraz z nasilającym się umiędzynarodowienia nauki - coraz większe znaczenie, a mianowicie:

Wprawdzie przepisy ustawy o języku polskim dotyczące ochrony tego języka nie mają zastosowania do twórczości naukowej i artystycznej, jednak rezultaty tej twórczości, które są przedmiotem postępowania administracyjnego (jakim jest też przewód doktorski), stanowiącego wykonanie zadania publicznego, muszą w zakresie niezbędnym ze względu na cel postępowania spełniać wymagania ustawy o języku polskim, co odnosi się także do treści rozprawy doktorskiej, jako podstawy czynności dopuszczenia do obrony i samej obrony.

Zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego, czynności administracyjne w postępowaniu (także więc w przewodzie doktorskim) powinny być utrwalone w aktach sprawy w języku polskim. Dotyczy to więc także rozprawy doktorskiej, która ma być albo przedstawiona w języku polskim, albo gdy jest w języku obcym (co jest dopuszczalne), powinien jej towarzyszyć w aktach autoreferat (wystarczająco obszerne streszczenie) w języku polskim.

Trzeba tu także przypomnieć, że zgodnie z przepisami ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz przepisami towarzyszącymi tej ustawie, rozprawa doktorska ma być wyłożona do powszechnego wglądu w celu zapoznania się z jej treścią, zaś obrona tej rozprawy ma charakter publiczny, co obliguje do zapewnienia dostępu do treści rozprawy i przebiegu czynności jej obrony w języku urzędowym obowiązującym w naszym kraju - z pełnym zapewnieniem w trakcie obrony rozprawy możliwości tłumaczenia wypowiedzi w języku obcym na język polski.


Jestem opiekunem kilku dysertacji doktorskich czeskich nauczycieli akademickich, którzy mogą je napisać w ojczystym języku. Znam osoby, które opiekują się doktorantami z Izraela czy Niemiec, a ci będą pisać i przedłożą swoje dysertacje w języku angielskim czy niemieckim. Tym samym nie jest bez znaczenia świadomość powyższych obowiązków wszystkich stron tych przewodów - doktorantów, promotora i członków rady jednostki nadającej stopień naukowy doktora.

29 kwietnia 2018

Tytuł Honorowego Profesora Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego dla prof. Andrzeja Jaczewskiego

Senat Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego wyróżni w 2018 r. profesora dr. hab. Andrzeja Lucjana Jaczewskiego (ur. 20 IX 1929 r. w Piastowie) tytułem Honorowego Profesora Akademii jako nestora i klasyka interdyscyplinarnych badań naukowych w zakresie edukacji seksualnej.

Rekomendowałem tego wspaniałego Uczonego i Harcmistrza do powyższego wyróżnienia z kilku powodów. Jest to autor znakomitych publikacji oświatowych w zakresie edukacji zdrowotnej i seksualnej młodzieży, z których – z dumą mogę to podkreślić – sam korzystałem jako nastoletni uczeń szkoły średniej. Nie ma w gronie kilku pokoleń osób, które nie znałyby napisanych w sposób profesjonalny, a zarazem klarowny książek napisanych w stylistyce wysokiej kultury, a pomagających młodzieży w osiąganiu pełni dojrzałości.

Prof. Andrzej Jaczewski – Harcmistrz, a więc i lider kadr instruktorów harcerskich oraz wychowawca młodzieży w ruchu, który wpisuje się w piękną tradycję walki o odzyskanie przez Polskę niepodległości tak w 1928, 1945, jak i 1989 roku. Nie jest to bowiem znany w naukach dorobek Profesora, który zamieszczał na łamach miesięcznika „Harcerstwo” artykuły dotyczące wychowania w kulturze zdrowotnej harcerzy i ich instruktorów przyczyniając się pośrednio do holistycznego formowania kilku pokoleń Polaków.

Wyróżniony Profesor jest autorem wyjątkowych rozpraw monograficznych z zakresu medycyny szkolnej, pedagogiki społecznej i nauk o zdrowiu. Opublikował 26 książek, w tym podręczniki, monografie, artykuły naukowe i popularnonaukowe. Prof. Andrzej Jaczewski jest redaktorem znakomitego podręcznika akademickiego „Biomedyczne podstawy rozwoju i wychowania”, autorem monografii „Erotyzm dzieci i młodzieży”, współautorem publikacji pt. „Rozwój erotyczny” oraz trudnych do napisania książek-poradników „O chłopcach dla chłopców” i „O dziewczętach dla dziewcząt”.

Na tej literaturze wychowało się wiele pokoleń młodych Polaków. Dwa ostatnie tytuły, wznawiane od przeszło 40 lat, w roku 2009 ponownie pojawiły się w naszych księgarniach. Jego książki były tłumaczone na język angielski, włoski, niemiecki, rosyjski, czeski i litewski. W tym sensie stał się akademickim ambasadorem polskiej myśli i praktyki medyczno-oświatowej w skali międzynarodowej. Połączył w mistrzowski sposób wiedzę naukową z jej popularyzacją w każdym środowisku socjalizacyjnym. W niezwykle popularnym czasopiśmie dla młodzieży „Jestem” przez ćwierć wieku publikowano jego felietony z cyklu „Kultura Seksualna”.

Co ciekawe, a jakże cenne społecznie, Profesor był pomysłodawcą i autorem programu telewizyjnego dla uczniów poświęconego nauce o człowieku – pierwszej takiej audycji na świecie, którą prowadził przez 27 lat (sic!) Jako wybitny uczony ceniony jest za własną teorię rozszczepienia dojrzałości oraz teorię wirażu rozwojowego. Współtworzył pierwszą w naszym kraju rodzinną poradnię dla młodzieży, zajmującą się poradnictwem seksuologicznym, antykoncepcyjnym oraz zwalczaniem uzależnień.

Andrzej Jaczewski aktywnie działał w środowisku harcerskim, jako instruktor harcerski pracował również z młodzieżą z zaburzeniami psychosomatycznymi. Mocno związany z Beskidem Niskim, powracał tam przez lata, żeby prowadzić harcerskie obozy wakacyjne. Na emeryturze osiedlił się tam na stałe i do tej pory realizuje wiele projektów edukacyjnych, m. in. organizował w Gorlicach formy studiów akademickich z wykorzystaniem telewizji i kształcił w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku.


Dzięki niespożytej energii i doświadczeniu profesora Andrzeja Jaczewskiego ponad stu gorliczan ukończyło studia licencjackie i uzyskało dyplomy magisterskie. Mając za sobą doświadczenia zawodowe w służbie medycznej jako lekarz pediatra w jednym ze szpitali w Gorlicach, także jako lekarz szkolny w Liceum Ogólnokształcącym im. Joachima Lelewela w Warszawie przeprowadzał pierwsze w Polsce badania logitudinalne nad okresem dojrzewania dzieci i młodzieży.

To właśnie wówczas wypracował koncepcję całościowej opieki nad uczniem, zwracając uwagę na rolę zajęć w odpowiednio wyposażonej sali gimnastycznej i na boisku szkolnym. Stał się promotorem wyjazdów na zielone szkoły, obozy letnie i aktywność w ruchu harcerskim. Od 1970 r. Andrzej Jaczewski wykładał na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego, a dzięki ścisłej współpracy z uczelniami w Niemczech (był m.in. przez 17 lat profesorem na Uniwersytecie w Kolonii) udało mu się wprowadzić w życie pomysł młodzieżowej wymiany polsko-niemieckiej.


Tak znakomitego Kandydata do uczelnianej godności można tylko z pełnym szacunkiem pozazdrościć, O wyjątkowych zasługach dla kraju, nauki i wychowania kilku pokoleń młodych ludzi świadczą odznaczenia Profesora Andrzeja L. Jaczewskiego, wśród których jest m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Złoty Krzyż Zasługi i Krzyż Armii Krajowej. W Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego odbyła się z tej okazji konferencja naukowa.

28 kwietnia 2018

Jubileusz prof. Zygmunta Wiatrowskiego wśród pedagogów pracy














W dn. 27 kwietnia 2018 r. odbyła się w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie konferencja pt. "W świecie nauki, pracy i edukacji", która została poświęcona 90-letniemu Jubilatowi i klasykowi polskiej pedagogiki pracy - profesorowi Zygmuntowi Wiatrowskiemu.

Pisałem o dokonaniach Profesora dwa tygodnie temu, jednak wczorajsza sesja była wyjątkowym wydarzeniem. Głos zabierali bowiem wypromowani przez Niego doktorzy, doktorzy habilitowani i profesorowie tytularni.

Przypomniano przy okazji wydanej monografii pt. "W świecie nauki, pracy i edukacji. 90-lecie urodzin Profesora Zygmunta Wiatrowskiego, red. F. Szlosek, R. Gerlach (Warszawa 2018) o tak znaczących dokonaniach Mistrza, jak:

• WSPÓŁTWORZENIE z profesorem Tadeuszem Nowackim PEDAGOGIKI PRACY

• WIELOLETNIE CZŁONKOSTWO W KOMITECIE NAUK PEDAGOGICZNYCH PAN

• WIELOLETNIE PRZEWODNICZENIE ZESPOŁOWI PEDAGOGIKI PRACY PRZY KOMITECIE NAUK PEDAGOGICZNYCH PAN

• OTRZYMANIE TYTUŁU DOKTORA HONORIS CAUSA AKADEMII NAUK PEDAGOGICZNYCH UKRAINY

• PEŁNIENIE FUNKCJI PROREKTORA DS. NAUKI AKADEMII BYDGOSKIEJ IM. KAZIMIERZA WIELKIEGO (DZIŚ: UNIWERSYTET KAZIMIERZA WIELKIEGO)



• ZAŁOŻENIE I PEŁNIENIE FUNKCJI PIERWSZEGO PREZESA POLSKIEJ AKADEMII FILATELISTYCZNEJ

• PEŁNIENIE ROLI HONOROWEGO CZŁONKA EUROPEJSKIEJ AKADEMII FILATELISTYCZNEJ

• UZYSKANIE GODNOŚCI HONOROWEGO OBYWATELA MIASTA CIECHOCINKA.

Wspomnieniom, wyrazom wdzięczności i odwołaniom do dzieł profesora Zygmunta Wiatrowskiego nie było końca. Życzyliśmy Jubilatowi jeszcze wielu lat radosnego, spokojnego życia i dzielenia się z nami doświadczeniem oraz mądrością w tworzeniu własnego warsztatu uniwersyteckiego uczonego.


Jakże piękne słowa skierowała do Profesora pani dr Ewa Lewandowska-Tarasiuk:

"Fenomenem tego miejsca i czasu jest to, że ten właśnie Jubileusz bardzo dobrze splata się w szczególny sposób z Jubileuszem Stulecia Niepodległości Polski, Stulecia Niepodległości naszego kraju, Stulecia Niepodległości, które przywołują w pamięci i naszych myślach dramaty naszej historii, martyrologię naszego narodu, ale i szczęście towarzyszące odzyskaniu wolności.

Jubileusze rodzą pewne światy wspólnotowe. Jak mówił Krzysztof Kamil Baczyński (...) "karty Iliady rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie" - tak Panie Profesorze, Pan jest taką kartą Illiady zapisaną w błyszczącym złocie. Dlatego składamy Panu ukłony i bardzo się cieszymy i jesteśmy z Panem całym sercem i umysłem.

Jest jeszcze jeden fenomen tego miejsca i czasu. Jesteśmy w Warszawie, która wiele przeżyła, w Warszawie, którą kochamy, Warszawie walczącej, ale Warszawie radosnej, która ma dla nas dzisiaj wiele radości, bo i Pan Profesor także był związany zawodowo ze stolicą, toteż jesteśmy z tego ogromnie dumni.


Jak mówił Cyprian Kamil Norwid: "Bo piękno na to jest, by zachwycało. Do pracy".
Dzieło życia, dokonań i twórczości naukowej Jubilata zachwyca nas dzisiaj do pracy.


27 kwietnia 2018

Znamy koordynatora projektu klasyfikacji dziedzin i dyscyplin naukowych



Komunikat Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego mógł umknąć uwadze nauczycieli akademickich zaniepokojonych tym, jaka będzie klasyfikacja dziedzin i dyscyplin naukowych w Polsce. Nareszcie wiemy, kto jest koordynatorem tych prac.

Zgodnie z informacją Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 20 lutego 2018r. Koordynatorem prac dotyczących opracowania propozycji nowej klasyfikacji dziedzin i dyscyplin jest Przewodniczący Rady Narodowego Kongresu Nauki Prof. dr hab. Jarosław Górniak. Wnioski i uwagi dotyczące tej klasyfikacji winny być składane do Koordynatora.


Resort nie informuje, na jaki adres należy kierować uwagi, propozycje, sugestie czy uzasadnienia dla już znanej z "przecieków" klasyfikacji dziedzin i dyscyplin naukowych. Niech zainteresowani piszą zatem do prof. dr. hab. Jarosława Górniaka na adres Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego albo na adres Ministerstwa z wskazaniem adresata. Jak to bywa z komunikatami naszego resortu, nie poinformowano, do kiedy zainteresowani mogą kierować swoje listy.

Oby nie przesyłali ich na Berdyczów i by koperty - jak w piosence Piotra Szczepanika - nie były puste. Koordynatorowi zaś życzę pogodzenia wody z ogniem.

25 kwietnia 2018

Doktorzy jako autorzy wydanych rozpraw doktorskich. Kontekst prawno-etyczny


Coraz częściej spotykam się w ocenie osiągnięć naukowych habilitantów z przedłożeniem przez nich opublikowanej dysertacji doktorskiej. Wielokrotnie już pisałem o tym oraz komunikuję to w ramach wielu spotkań z kadrą akademicką pedagogiki w różnych uczelniach kraju, jak ważne jest nie tylko dla samego doktoranta, ale także dla nauki opublikowanie doktoratu (w całości lub części), skoro został on uznany przez naukowe środowisko jednostki przeprowadzającej obronę za pracę najwyższej jakości.

Na autorze złożonej do druku, a następnie wydanej tzw. monografii po-doktorskiej ciążą następujące powinności:

1. Poinformowanie w książce, że jej zawartość jest wydaniem w całości lub części rozprawy doktorskiej napisanej pod kierunkiem profesora czy doktora habilitowanego "X" i obronionej na Wydziale "Y" w Uniwersytecie czy Akademii "Z" w roku ... . Nie jest to obowiązek odnotowany w ustawach czy rozporządzeniach ministra nauki i szkolnictwa wyższego, ale przejaw uczciwości akademickiej. Wydany doktorat tanowi świadectwo niesamodzielnej pracy naukowo-badawczej, gdyż ta została wykonana pod kierunkiem samodzielnego pracownika naukowego.


2. Jeżeli rozprawa po-doktorska została częściowo zmieniona, to poza odnotowaniem powyższej kwestii należy skierować ją do ponownej recenzji, a nie zamieszczać - często bez wiedzy recenzenta w przewodzie doktorskim - jego/jej nazwisko.

3. W przypadku, gdy dysertacja doktorska stanowiła formalno-prawny wymóg jej opublikowania z racji uzyskanych na ten cel środków zewnętrznych (grant), to bezwzględnie musi to być odnotowane w stopce wydawniczej wraz z numerem grantu.

Bywa, bo nie jest to częsta praktyka, że komisja przeprowadzająca obronę rozprawy doktorskiej wnioskuje do rady wydziału na podstawie recenzji oraz dyskusji z doktorantem o opublikowanie dysertacji z racji jej szczególnych walorów naukowych. Jednostki nie mają obowiązku spełnienia takiego życzenia, ale jeśli dysponują środkami finansowymi, często też znajduje się w uczelni wydawnictwo naukowe, to wydają doktorat jako publikację naukową, autorską.

Uczciwy wobec promotora i uczelni doktorant powinien zatem zarejestrować w publikacji ów fakt. Jedni czynią to we wstępie do rozprawy, a po raz pierwszy spotkałem się z odnotowaniem tego faktu na stronie tytułowej książki. Nie chodzi tu rzecz jasna o kwestie obyczajowe a dotyczące kulturowego wyrażenia podziękowań dla promotora czy także innych osób wspomagających doktoranta w napisaniu dysertacji. To pozostawia się właśnie do jej/jego decyzji.

Rzecz jednak staje się kluczową od strony prawnej i etycznej, kiedy już jako habilitant czy kandydat do tytułu naukowego profesora przedkłada w swoim dorobku podoktorskim a nawet pohabilitacyjnym wydaną publikację jako powstałą po obronionej pracy doktorskiej czy po uzyskaniu stopnia naukowego doktora habilitowanego. Wówczas brak adnotacji o warunkach i czasie jej rzeczywistego powstania jest wprowadzeniem recenzentów w błąd. Sugeruje bowiem, że jest to nowa rozprawa, która nie ma nic wspólnego z doktoratem.

Otóż nie wolno w ten sposób, bo nieetycznie powiększać własnego dorobku naukowego. Niestety, tak czyni nadal wielu doktorów a nawet kandydatów do tytułu naukowego profesora i to nie tylko w pedagogice, ale i socjologii, filozofii, psychologii, historii czy w naukach o polityce. Nie bez powodu ustawodawca zapisał, że Komisja habilitacyjna ma również prawo zażądać, za pośrednictwem dziekana (przewodniczącego rady), udostępnienia komisji przez habilitanta rozprawy doktorskiej. Wówczas szydło szybko wyjdzie z worka.

Na marginesie odnotowuję, że wielu Polaków, którzy uzyskiwali tytuł naukowo-pedagogiczny docenta na słowackich uniwersytetach, przedkładało tamtejszym komisjom habilitacyjnym właśnie wydane w Polsce rozprawy doktorskie jako rzekomo nowe monografie naukowe. Tak haniebna praktyka nieuczciwości akademickiej części Polaków, chociaż na Słowacji zgodna z procedurami i prawem, jest u nas reprodukowana. Oni od lat prowadzą w naszym kraju przewody doktorskie jako promotorzy. Tylko czego?

24 kwietnia 2018

Czyżby wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego przyznał, że miał kiepskich nauczycieli?


To smutne, że do resortowej władzy dochodzą osoby, które miały kiepskich nauczycieli, skoro mają o nich złą opinię. Wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego - mgr Piotr Müller mówił w rozgłośni radiowej TOK FM redaktorowi Janowi Wróblowi, że "przyszłymi nauczycielami zostają osoby, które ledwo zdają maturę. To się musi zmienić."

To ciekawe, z jaką łatwością rządzący wypowiadają się na temat nauczycielskiego stanu bez odwołania do jakichkolwiek danych z badań naukowych. Zdaniem wiceministra najwyższy czas skończyć "(...) z przymykaniem oczu na to, że kształcimy nauczycieli słabych. Osoby, które mają kształcić nasze dzieci bardzo często dostają się na studia z wynikiem 30 proc. z matury. Myślę, że nikt sobie nie życzy z rodziców, aby takie osoby później kształciły ich dzieci".

Chciałbym zatem wiedzieć, czy pan mgr Piotr Müller może udowodnić powyższą diagnozę? Nauczyciele których przedmiotów mieli tak niski poziom osiągnięć szkolnych - matematycy, fizycy, geografowie, poloniści, angliści, historycy, biolodzy, a może wuefiści? Czekamy na dokładne dane, bo nie przypominam sobie, żeby MNiSW opublikowało kiedykolwiek raport na temat poziomu absolwentów szkół ponadgimnazjalnych, którzy byli przyjmowani na studia wyższe.

Być może sam miał takich nauczycieli, skoro posługuje się w mediach demagogią uogólnieniami, które nie znajdują pokrycia w rzeczywistości. Równie dobrze można powiedzieć, że i tego wiceministra kształcili tacy nauczyciele w jego liceum ogólnokształcącym. Aż dziw bierze, że skończył studia prawnicze. Chyba, że są wyjątki, jakaś mniejszość, która miała to szczęście, że uczyła ją w latach 2007-2017 kadra nauczycielska, która miała bardzo wysokie noty z egzaminu maturalnego?

Odnoszę wrażenie, że dogmatyczna teza powyższego urzędnika resortu nauki i szkolnictwa wyższego na temat kiepskiego wykształcenia nauczycieli wpisuje się m.in. w propagandową walkę rządu z opozycyjnym dzisiaj wobec niej, a przecież byłym ministrem edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego (2006-2007) - Romanem Giertychem.


Innym powodem kolejnego ataku na nauczycieli osób sprawujących władzę może być ubiegłotygodniowy protest nauczycieli, którzy domagają się podwyżek płac i odwołania ze stanowiska ministra Anny Zalewskiej. Ilekroć władza atakuje nauczycieli i szczuje na nich społeczeństwo, tylekroć wiemy, że nie tylko nie ma racji, ale i podważa wiarygodność własnych działań.

23 kwietnia 2018

Już XVIII Festiwal Nauki, Techniki i Sztuki w Łodzi


W minioną środę rozpoczął się XVIII Festiwal Nauki, Techniki i Sztuki w Łodzi. Wszystkie pokolenia - dzieci, młodzież, dorośli i osoby starsze miały możliwość "dotknięcia" osiągnięć wszystkich dziedzin nauk, które są reprezentowane w moim regionie przez najlepsze uczelnie, a w nich pełne sukcesów jednostki naukowo-badawcze. Swoim patronatem objął te wydarzenia minister nauki i szkolnictwa wyższego - dr Jarosław Gowin oraz prezydent Łodzi - Hanna Zdanowska.

W Komitecie Naukowym byli rektorzy Uniwersytetu Łódzkiego, Uniwersytetu Medycznego, Akademii Muzycznej, Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera, Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego, Politechniki Łódzkiej, Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Skierniewicach, prezes Oddziału Łódzkiego PAN.

W ciągu tygodnia zaplanowano kilkaset wydarzeń naukowych, kulturalnych, artystycznych i technicznych, których kumulacja nastąpiła w dn. 21-22.04.br. na Festynie Nauki na Rynku Manufaktury. Święto nauki staje się okazją do upowszechnienia jej najciekawszych osiągnięć, a zarazem do spotkań wszystkich pokoleń z uczonymi, wykładowcami, utalentowaną młodzieżą szkolną i akademicką.

Nareszcie można porozmawiać, empirycznie i fenomenologicznie doświadczyć tego, co jest efektem ludzkich pasji poznawczych.

Naukowcy i wykładowcy Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego po raz kolejny zaproponowali zupełnie nowe okazje do spotkań, eksperymentów, warsztatów, konsultacji, doradztwa, wykładów itp., które były nośnikiem najnowszej wiedzy z nauk o wychowaniu, kształceniu oraz z psychologii.


Każdy, kto chciał spróbować skonfrontować swoje dotychczasowe doświadczenia, kompetencje, wiedzę czy oczekiwania z tym, co na co dzień staje się przedmiotem badań naukowych i kształcenia akademickiego, miał niepowtarzalną szansę, z której mógł bezpłatnie skorzystać.









Na Wydziale Nauk o Wychowaniu UŁ już w środę zainteresowani mogli:

- zmierzyć się z nietypowymi technikami plastycznymi;

- spróbować inaczej poznać samego siebie;


- dokonać pomiaru poziomu stresu i radzenia z nim;

- wziąć udział w grze z wielokulturowego łódzkiego podwórka, by odkryć tajemnice łódzkich kamienic;

- przypomnieć sobie lub doświadczyć dawnych (analogowych) i nowych zabaw podwórkowych;


- sprawdzić, jakim się jest sportowcem i/lub kibicem;


- przekonać się o poziomie własnej gotowości do współpracy oraz skutkach rywalizacji.

Niedzielny Festyn Nauki miał wielokrotnie niższą frekwencję od tej, z jaką spotykaliśmy się przez ostatnich siedemnaście lat. Powodem niewielkiej liczby osób odwiedzających Festyn nie była piękna, słoneczna, chociaż wietrzna pogoda, ale... zamknięte galerie handlowe. Łódzka Manufaktura to jednak największe centrum handlowo-rekreacyjne, toteż jego zamknięcie sprawiło, że na sam Festyn przyjechało relatywnie mało osób.


Zwiedzającymi byli rodzice z dziećmi, ale też przypadkowi mieszkańcy lub goście, którzy mieli wcześniej zaplanowany posiłek w czynnych restauracjach, kawiarenkach czy barach, które są otwarte we wszystkie dni tygodnia. Zapewne mieszkańcy wybrali spacer o najbliższego parku, do ZOO albo wyjechali na działki czy do podłódzkich lasów.

Niska frekwencja miała jednak swoje dobre strony. Po raz pierwszy nie było tłoku w akademickim hangarze ze stanowiskami uczelni i/lub ich wydziałów czy instytutów. Nareszcie odwiedzający mogli swobodnie podejść do wybranego stanowiska, by bez oczekiwania w długiej kolejce wziąć osobiście udział w chemicznym, fizycznym, biologicznym, medycznym czy technicznym eksperymencie, zmierzyć sobie poziom ciśnienia, stresu, poznać niektóre tajemnice genetyki, dotknąć jednego z węży, krokodyla, leminga, wziąć do ręki pająka, patyczaka itp.

Było też stanowisko Seminarium Duchownego, przy którym można było napić się wspólnie z księdzem herbaty czy kawy i porozmawiać o sprawach religii, wiary czy problemach duchowych.


Festyn Nauki, Techniki i Sztuki jest fantastyczną zabawą dla dzieci i dorosłych. Na zewnątrz namiotu pracownicy Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ (niezależnie od różnych ofert wewnątrz) oferowali zajęcia z piłką, aerobik czy inne zabawy ruchowe. Przy słonecznej pogodzie ruch sprawiał ogromną radość, a jeśli ktoś chciał, to mógł nadrobić utracone kalorie w jednej z kawiarenek czy restauracji.


Zapraszamy za rok na kolejny Festyn Nauki, Techniki i Sztuki.