05 marca 2020
Jak profesor psychologii wyleczył się z "hiszpanki"
Trzytomowa autobiografia wybitnego filozofa, psychologa i pedagoga Józefa Pietera (1904-1989) może stanowić cenne źródło wiedzy o Śląsku Cieszyńskim. Jego wspomnienia obejmują okres od 1910 r., kiedy rozpoczął swoją szkolną edukację - po lata 70. XX w. Znakomicie oddany jest w nich klimat najważniejszych wydarzeń z życia ucznia, studenta, a potem nauczyciela i uczonego oraz uczestników i sprawców oświatowo-akademickich środowisk. Czytając wspomnienia tego uczonego można dojść do wniosku, że właściwie niewiele zmienia się w relacjach międzyludzkich, oświatowych i akademickich.
W związku jednak z niepokojem, jaki wywołała pandemia Coronavirusa, zacytuję fragment z I tomu, w którym J. Pieter tak wspomina swoje zmagania z potwornym wirusem grypy "hiszpanka" z 1918 r. Może ktoś dotknięty grypą skorzysta z recepty na przeżycie. A było to tak:
"Słynna "hiszpanka" , szczególnie ostra postać epidemicznej grypy, z roku 1918 uśmierciła ponoć więcej milionów ludzi niż na polach bitew pierwsza wojna światowa. W każdym razie, w Skoczowie ponad setkę osób, wiele z nich znanych mi osobiście lub z nazwiska. "Zabrała się" i do mnie pod koniec lipca 1918 roku nagle, gwałtownie i z wysoką gorączką.
Jedynym ówczesnym lekarstwem aptecznym była aspiryna, zresztą przy ogromnym popycie trudno osiągalna. Źle było ze mną. Matka ratowała, jak mogła i umiała. Być może, że w pewnej mierze pomogła mi wielka ilość płynu w postaci "kapuśnionki", tj. soku z kiszonej kapusty i okłady mokrymi prześcieradłami. Ale nie wątpię w to, że niemałą rolę odegrała tu - że tak rzec - wola życia.
Raz w nocy wstałem z łóżka i głośno nieomal krzyknąłem do wrogiej choroby, gotowy do walki z nią: "Nie, nie dam się!" To nastąpił przełom psychiczny. Dnia następnego gorączka opadła i stopniowo zacząłem powracać do zdrowia, co prawda osłabiony" (Czasy i ludzie, 2004, s. 182).
Od tamtego czasu upłynęło ponad sto lat, tymczasem w wielu szkołach publicznych w naszym kraju bywa, że brakuje papieru toaletowego, nie ma ciepłej wody i mydła w dozownikach. Na środki czystościowe przedszkola i szkoły w Łodzi otrzymują miesięcznie 200 zł.
04 marca 2020
Profesorowie pedagogiki awansowani w kraju i poza granicami
Profesor nauk społecznych, pedagog, wybitny specjalista w zakresie resocjalizacji Marek KONOPCZYŃSKI, który był wiceprzewodniczącym Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, a w bieżącej kadencji wszedł do składu Komitetu, został powołany na czteroletnią kadencję do składu Rady Polityki Penitencjarnej przy Ministerstwie Sprawiedliwości, w której będzie pełnił funkcję wiceprzewodniczącego. W skład tej Rady wchodzi dwóch przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości, dwóch - Służby Więziennej, dziewięciu naukowców oraz czterech przedstawicieli organizacji pozarządowych.
To już jest drugi członek Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, który z racji wysokich kompetencji i osiągnięć naukowych zasiada w organie doradczym. Od kilku lat jest w Narodowej Radzie Rozwoju przy Prezydencie RP prof. Barbara Kromolicka, a teraz przy Ministrze Sprawiedliwości - prof. Marek Konopczyński. To ostatnie powołanie jest na podstawie art. 2 ust. 3 ustawy z dnia 9 kwietnia 2010 roku o Służbie Więziennej (Dz.U. z 2019 r. poz. 1427, z późn. zm.).
Jest to kolejne potwierdzenie docenienia przez konstytucyjne władze w Polsce wysokich kompetencji profesorów pedagogiki, którzy służą swoją wiedzą w podejmowaniu przez nie stosownych decyzji czy w konsultowaniu z nimi projektowanych aktów prawnych. Członkiem tej Rady została także prof. UMK Małgorzata Kowalczyk.
Rada Polityki Penitencjarnej ma za zadanie:
• Inicjowanie nowych kierunków oddziaływań penitencjarnych.
• Dokonywanie oceny bieżącej polityki penitencjarnej.
• Inicjowanie, przeprowadzanie i wspieranie badań naukowych dotyczących zadań Służby Więziennej.
• Inicjowanie i wspieranie przedsięwzięć służących poprawie bezpieczeństwa funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej oraz osób skazanych na karę pozbawienia wolności lub tymczasowo aresztowanych, a także osób, wobec których jest wykonywana kara pozbawienia wolności i środki przymusu skutkujące pozbawieniem wolności.
• Przedstawianie opinii w sprawach przekazanych przez Ministra Sprawiedliwości związanych z jego kompetencjami określonymi w ustawie o Służbie Więziennej.
Profesorki pedagogiki są dostrzegane i doceniane w międzynarodowych gremiach organizacji i stowarzyszeń akademickich. Profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie dr hab. Joanna Ostrouch-Kamińska został wybrana do władz Prezydium European Society for Research on the Education of Adults (ESREA) na kadencję 2020-2022. Organizacja ta powstała w grudniu 1991 r., by integrować naukowców z różnych dyscyplin naukowych, którzy prowadzą badania andragogiczne. Siedziba ESREA znajduje się w Bonn w Niemczech. Polskie środowisko naukowe reprezentują w tej organizacji jeszcze profesor DSW we Wrocławiu Ewa Kurantowicz oraz dr Marcin Starnawski z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu.
Kolejnym, jakże ważnym dostrzeżeniem zaangażowania w badania naukowe w skali międzynarodowej jest ponowny wybór przewodniczącej Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego - prof. dr hab. Joanny Madalińskiej-Michalak z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego na wiceprzewodniczącą stowarzyszenia - World Education Research Association (WERA) na drugą kadencję w latach 2020-2022.
World Education Research Association jest jednym z cenionych na świecie stowarzyszeń naukowych, które wspierają rozwój regionalnych, państwowych i międzynarodowych badań naukowych dotyczących edukacji i praktyki oświatowej. World Education Research Association koncentruje swoje działania na stymulowaniu międzynarodowej współpracy naukowej, wspieraniu realizacji projektów międzynarodowych oraz wspieraniu rozwoju naukowców-komparatystów.
Prezydentem WERA jest Prof. Dr. Dr. h.c. mult. Ingrid Gogolin z Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu w Hamburgu, gdzie prowadzi badania z pedagogiki międzykulturowej i porównawczej. Polskie Towarzystwo Pedagogiczne jest członkiem tego młodego, bo powstałego dopiero w 2009 r. Światowego Stowarzyszenia Badań Edukacyjnych od grudnia 2014.
03 marca 2020
ZEROWANIE UCZNIÓW?
(źródło grafiki)
Rodzic dowiaduje się, że jego dziecko ma wstawione do dziennika ZERO (0) za ... nienapisanie sprawdzianu z określonego przedmiotu. Zapytana o powody takiej oceny nauczycielka odesłała go do Wewnątrzszkolnego Systemu Oceniania w Zespole Szkół [...] w Łodzi. Jak się jednak okazuje, nie tylko w tej szkole ponadpodstawowej ma miejsce ZEROWANIE UCZNIÓW, gdyż w wielu polskich szkołach publicznych zapanowała na to moda.
Zajrzałem do dokumentu tej szkoły i rzeczywiście w rozdziale p.t. "ZASADY OCENIANIA" zapisano:
(...)
2. Przyjmuje się następującą skalę ocen zgodnie z Rozporządzeniem MEN z dnia 30 kwietnia 2007 r.
w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania
sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych:
niedostateczny – 1
dopuszczający – 2
dostateczny – 3
dobry – 4
bardzo dobry – 5
celujący – 6
3. Dopuszcza się stosowanie znaku „0”, „nb”, „np.” i „bz”.
Jak definiuje się ZERO?
Zero (zapisywane jako 0) – element neutralny dodawania; najmniejsza nieujemna liczba. To, czy zero jest uznawane za liczbę naturalną, jest kwestią umowy – czasem włącza się, a czasem wyklucza się je z tego zbioru. Zero nie jest ani liczbą pierwszą, ani liczbą złożoną.
Rodzic skierował pisemny protest do nauczycielki za wstawienie jego dziecku zera. Stwierdził, że symbol/nota/ ocena 0 (zero) stoi w sprzeczności z przepisami ogólnymi, ma charakter piętnujący i niewychowawczy. Zapytał, z jakiego to powodu w polskim systemie ocen szkolnych dopuszcza się stosowanie zera?
Nauczycielka w odpowiedzi na prośbę rodzica o wytłumaczenie tego zapisu pisze, że "Ocena "0" oznacza, iż dana praca pisemna nie została napisana w terminie". Jest to w szkole umocowane przepisami wynikającymi z WSO (wewnątrzszkolny system oceniania. Uczeń, który napisze w terminie pracę pisemną (tydzień od oddania pracy) ma w miejsce zera wpisaną adekwatną ocenę".
W powyższym dokumencie szkolnym czytam:
Jeżeli uczeń jest nieobecny na pracy pisemnej i nie przystąpi do jej napisania w ciągu dwóch tygodni otrzymuje notę ocenę 0 (zero). Jej wartość wynosi 0 a waga zależna jest od rodzaju pracy pisemnej. Nota 0 (zero) nie jest usuwana, w przypadku, gdy uczeń napisze zaległą pracę w późniejszym terminie.
Czyżby nauczyciele w tej szkole zamierzali dzielić przez ZERO? Dzielą także w sensie wychowawczym, bowiem zgodnie z prawem oświatowym oceniane są osiągnięcia uczniów, a nie nieuczestniczenie w formach zajęć, które może mieć uzasadnione powody. Zapis: "Nota 0 (zero) nie jest usuwana, w przypadku, gdy uczeń napisze zaległą pracę w późniejszym terminie" oznacza, że ocena ma charakter kary. Ba, ZERO nie jest w tej szkole znakiem, jak odnotowano to w Wewnątrzszkolnym Systemie Oceniania, ale jest OCENĄ, do czego - wbrew logice i pedagogice - przyznają się sami nauczyciele - twórcy tego regulaminu.
To w końcu ZERO jest znakiem czy notą/oceną? Skoro jest znakiem, to zapis o nieusuwalności jego jako oceny jest nonsensowny. Ocena dotyczyć musi poziomu posiadanej wiedzy i umiejętności, a nie sankcjonować obecność czy nieobecność ucznia na sprawdzianie. Nie może zatem być podstawą do wprowadzenia przez nauczycieli sankcji negatywnych, bo wówczas musieliby wprowadzić za każdą obecność sankcję pozytywną, a tego nie czynią.
Przypomina to sytuację z Komisji Sejmowej sprzed wielu lat, kiedy to b.premier Leszek Miller nazwał posła Zbigniewa Ziobro - "zerem". Jak widać, "ryba psuje się od głowy". Skoro politycy mogą siebie wyzerowywać, to dlaczego nie mieliby tego czynić nauczyciele w relacjach z uczniami. Ciekawe, czy sami zgodziliby się na to, by oceniający ich pracę dyrektor szkoły czy wizytator wpisał im w dokumentacji "ZERO"?
Takie działanie nauczycieli jest naruszeniem powszechnie obowiązujących norm społecznych, bowiem ma charakter stygmatyzacji, naruszenia godności ucznia. Nikt nie kwestionuje, że wymagany jest do klasyfikowania ucznia jego udział w sprawdzianach oraz bycie aktywnym w czasie lekcji. Jak jednak ma się ów zapis w WSO do norm oświatowych:
"Zadania i cele oceniania wewnątrzszkolnego zostały zdefiniowane w artykule 44b ust. 3 pkt. 1 ustawy o systemie oświaty. W świetle przywołanego przepisu ocenianie osiągnięć edukacyjnych ucznia polega na rozpoznawaniu przez nauczycieli poziomu i postępów w opanowaniu przez ucznia wiadomości i umiejętności w stosunku do wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego lub efektów kształcenia określonych w podstawie programowej kształcenia w zawodach oraz wymagań edukacyjnych wynikających z realizowanych w szkole programów nauczania. Z kolei ust. 5 art. 44b ustawy o systemie oświaty określa cele stojące przed ocenianiem wewnątrzszkolnym. Należą do nich:
- informowanie ucznia o poziomie jego osiągnięć edukacyjnych i jego zachowaniu oraz o postępach w tym zakresie;
- udzielanie uczniowi pomocy w nauce poprzez przekazanie uczniowi informacji o tym, co zrobił dobrze i jak powinien się dalej uczyć;
- udzielanie wskazówek do samodzielnego planowania własnego rozwoju;
- motywowanie ucznia do dalszych postępów w nauce i zachowaniu;
- dostarczanie rodzicom i nauczycielom informacji o postępach i trudnościach w nauce i zachowaniu ucznia oraz o szczególnych uzdolnieniach ucznia;
- umożliwienie nauczycielom doskonalenia organizacji i metod pracy dydaktyczno-wychowawczej."
Który z powyższych celów realizują nauczyciele odwołując się do kategorii znaku ZERO, który jest OCENĄ (implicite i explicite)?
Rolą oceniania bieżącego jest stałe monitorowanie pracy ucznia oraz przekazywanie mu na bieżąco informacji o jego osiągnięciach, które stanowią motywację do dalszych postępów w nauce. Nie jest prawidłowe działanie polegające na wystawianiu jakichkolwiek ocen za nieobecność ucznia na sprawdzianie czy też jego poprawie.
Rodzic dowiaduje się, że jego dziecko ma wstawione do dziennika ZERO (0) za ... nienapisanie sprawdzianu z określonego przedmiotu. Zapytana o powody takiej oceny nauczycielka odesłała go do Wewnątrzszkolnego Systemu Oceniania w Zespole Szkół [...] w Łodzi. Jak się jednak okazuje, nie tylko w tej szkole ponadpodstawowej ma miejsce ZEROWANIE UCZNIÓW, gdyż w wielu polskich szkołach publicznych zapanowała na to moda.
Zajrzałem do dokumentu tej szkoły i rzeczywiście w rozdziale p.t. "ZASADY OCENIANIA" zapisano:
(...)
2. Przyjmuje się następującą skalę ocen zgodnie z Rozporządzeniem MEN z dnia 30 kwietnia 2007 r.
w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania
sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych:
niedostateczny – 1
dopuszczający – 2
dostateczny – 3
dobry – 4
bardzo dobry – 5
celujący – 6
3. Dopuszcza się stosowanie znaku „0”, „nb”, „np.” i „bz”.
Jak definiuje się ZERO?
Zero (zapisywane jako 0) – element neutralny dodawania; najmniejsza nieujemna liczba. To, czy zero jest uznawane za liczbę naturalną, jest kwestią umowy – czasem włącza się, a czasem wyklucza się je z tego zbioru. Zero nie jest ani liczbą pierwszą, ani liczbą złożoną.
Rodzic skierował pisemny protest do nauczycielki za wstawienie jego dziecku zera. Stwierdził, że symbol/nota/ ocena 0 (zero) stoi w sprzeczności z przepisami ogólnymi, ma charakter piętnujący i niewychowawczy. Zapytał, z jakiego to powodu w polskim systemie ocen szkolnych dopuszcza się stosowanie zera?
Nauczycielka w odpowiedzi na prośbę rodzica o wytłumaczenie tego zapisu pisze, że "Ocena "0" oznacza, iż dana praca pisemna nie została napisana w terminie". Jest to w szkole umocowane przepisami wynikającymi z WSO (wewnątrzszkolny system oceniania. Uczeń, który napisze w terminie pracę pisemną (tydzień od oddania pracy) ma w miejsce zera wpisaną adekwatną ocenę".
W powyższym dokumencie szkolnym czytam:
Jeżeli uczeń jest nieobecny na pracy pisemnej i nie przystąpi do jej napisania w ciągu dwóch tygodni otrzymuje notę ocenę 0 (zero). Jej wartość wynosi 0 a waga zależna jest od rodzaju pracy pisemnej. Nota 0 (zero) nie jest usuwana, w przypadku, gdy uczeń napisze zaległą pracę w późniejszym terminie.
Czyżby nauczyciele w tej szkole zamierzali dzielić przez ZERO? Dzielą także w sensie wychowawczym, bowiem zgodnie z prawem oświatowym oceniane są osiągnięcia uczniów, a nie nieuczestniczenie w formach zajęć, które może mieć uzasadnione powody. Zapis: "Nota 0 (zero) nie jest usuwana, w przypadku, gdy uczeń napisze zaległą pracę w późniejszym terminie" oznacza, że ocena ma charakter kary. Ba, ZERO nie jest w tej szkole znakiem, jak odnotowano to w Wewnątrzszkolnym Systemie Oceniania, ale jest OCENĄ, do czego - wbrew logice i pedagogice - przyznają się sami nauczyciele - twórcy tego regulaminu.
To w końcu ZERO jest znakiem czy notą/oceną? Skoro jest znakiem, to zapis o nieusuwalności jego jako oceny jest nonsensowny. Ocena dotyczyć musi poziomu posiadanej wiedzy i umiejętności, a nie sankcjonować obecność czy nieobecność ucznia na sprawdzianie. Nie może zatem być podstawą do wprowadzenia przez nauczycieli sankcji negatywnych, bo wówczas musieliby wprowadzić za każdą obecność sankcję pozytywną, a tego nie czynią.
Przypomina to sytuację z Komisji Sejmowej sprzed wielu lat, kiedy to b.premier Leszek Miller nazwał posła Zbigniewa Ziobro - "zerem". Jak widać, "ryba psuje się od głowy". Skoro politycy mogą siebie wyzerowywać, to dlaczego nie mieliby tego czynić nauczyciele w relacjach z uczniami. Ciekawe, czy sami zgodziliby się na to, by oceniający ich pracę dyrektor szkoły czy wizytator wpisał im w dokumentacji "ZERO"?
Takie działanie nauczycieli jest naruszeniem powszechnie obowiązujących norm społecznych, bowiem ma charakter stygmatyzacji, naruszenia godności ucznia. Nikt nie kwestionuje, że wymagany jest do klasyfikowania ucznia jego udział w sprawdzianach oraz bycie aktywnym w czasie lekcji. Jak jednak ma się ów zapis w WSO do norm oświatowych:
"Zadania i cele oceniania wewnątrzszkolnego zostały zdefiniowane w artykule 44b ust. 3 pkt. 1 ustawy o systemie oświaty. W świetle przywołanego przepisu ocenianie osiągnięć edukacyjnych ucznia polega na rozpoznawaniu przez nauczycieli poziomu i postępów w opanowaniu przez ucznia wiadomości i umiejętności w stosunku do wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego lub efektów kształcenia określonych w podstawie programowej kształcenia w zawodach oraz wymagań edukacyjnych wynikających z realizowanych w szkole programów nauczania. Z kolei ust. 5 art. 44b ustawy o systemie oświaty określa cele stojące przed ocenianiem wewnątrzszkolnym. Należą do nich:
- informowanie ucznia o poziomie jego osiągnięć edukacyjnych i jego zachowaniu oraz o postępach w tym zakresie;
- udzielanie uczniowi pomocy w nauce poprzez przekazanie uczniowi informacji o tym, co zrobił dobrze i jak powinien się dalej uczyć;
- udzielanie wskazówek do samodzielnego planowania własnego rozwoju;
- motywowanie ucznia do dalszych postępów w nauce i zachowaniu;
- dostarczanie rodzicom i nauczycielom informacji o postępach i trudnościach w nauce i zachowaniu ucznia oraz o szczególnych uzdolnieniach ucznia;
- umożliwienie nauczycielom doskonalenia organizacji i metod pracy dydaktyczno-wychowawczej."
Który z powyższych celów realizują nauczyciele odwołując się do kategorii znaku ZERO, który jest OCENĄ (implicite i explicite)?
Rolą oceniania bieżącego jest stałe monitorowanie pracy ucznia oraz przekazywanie mu na bieżąco informacji o jego osiągnięciach, które stanowią motywację do dalszych postępów w nauce. Nie jest prawidłowe działanie polegające na wystawianiu jakichkolwiek ocen za nieobecność ucznia na sprawdzianie czy też jego poprawie.
02 marca 2020
Kto kompromituje Zarząd Główny Polskiego Związku Logopedów?
Mamy w Polsce najnowszą technikę sondażu diagnostycznego, dzięki której przejdziemy do historii pseudonauki zyskując czołowe miejsce na świecie. Jeszcze trochę a poziom kompromitacji zostanie nagrodzony przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego na wniosek Zarządu Głównego Polskiego Związku Logopedów, który to firmuje.
Dopiero niedawno otrzymałem informację na ten temat. Dzielę się z czytelnikami bloga tą "rewelacyjną" techniką, na którą, jeśli ktokolwiek z pracowników szkół wyższych - uniwersytetów, akademii pedagogicznych itp. zareagował pozytywnie, powinien spalić się ze wstydu.
Oto do władz szkół wyższych został rozesłany WNIOSEK O UDOSTĘPNIENIE INFORMACJI w trybie prawnym:
Na podstawie art. 2 ust. 1 i art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. z 2014 r. poz. 1429), w związku z przygotowywanym Raportem o stanie kształcenia i zatrudnienia logopedów przez (...), proszę o udostępnienie informacji na postawione poniżej pytania. Jeżeli w uczelni prowadzone są studia logopedyczne na kilku wydziałach, bardzo proszę o wypełnienie punktu 1.1 lub 2.1. Proszę również o podanie w kwestionariuszu danych osoby, z którą można się kontaktować podczas drugiego etapu badań.
Czy szanowni rektorzy, dziekani, dyrektorzy instytutów, kanclerze, nie powinni wyrzucić ten list do kosza? W Polsce, jak i na całym świecie, gdzie przestrzega się norm badań naukowych, także diagnostycznych, obowiązują standardy, których łamać nikomu nie wolno. Jeżeli ktoś chce prowadzić diagnozę celem opracowania na jej podstawie raportu o stanie czegoś, to musi sam lub z zespołem badaczy (kontrolerów, inspektorów, ekspertów) przeprowadzić ją w terenie.
Czy mamy dać się zwariować i zamiast rzetelnych badań kierować się ustawą o dostępie do informacji publicznej? Ta ustawa nie dotyczy prowadzenia tego typu diagnoz. Gdyby tak miało być, to gwarantuję Wam, że każdy może z dniem 1 marca rozpocząć akcję namawiania studentów wszystkich kierunków nauk społecznych - socjologii, pedagogiki, nauk o polityce, pracy socjalnej, pedagogiki, nauk o prawie itd., by kierowali do władz uczelni, szkół czy placówek opiekuńczo-wychowawczych ankiety poprzedzone pismem:
Na podstawie art. 2 ust. 1 i art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. z 2014 r. poz. 1429), w związku z przygotowywanym Raportem o stanie ... przez ... Zakład/Katedrę.... (tu - nie ujawniamy, że jesteśmy studentami, bo i po co), proszę o udostępnienie informacji na postawione poniżej pytania. Jeżeli w uczelni, szkole, przedszkolu, Domu Pomocy Społecznej na kilku wydziałach, bardzo proszę o wypełnienie punktu 1.1 lub 2.1.
Proszę również o podanie w kwestionariuszu danych osoby, z którą można się kontaktować podczas drugiego etapu badań.
Czy Zarząd Główny Polskiego Związku Logopedów rzeczywiście uczestniczy w tym kompromitującym nie tylko "twórcę" pseudobadaniu? Kto dał się nabrać na ten bubel? Proponuję, by skierować do organizatora tego Wniosku WNIOSEK O UDOSTĘPNIENIE INFORMACJI w trybie ustawowym, aby odpowiedział na pytania z zakresu metodologii badań i pisania raportów.
Obawiam się, że po zapoznaniu się z nim "spadniecie z krzesła" ze śmiechu. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu. To arkusz do pseudobadań rozesłany do uczelni (wartość diagnostyczna pytań rozstrzygnięcia jest bliska ZERU):
1. Czy w uczelni są organizowane studia licencjackie kształcące logopedów?
TAK NIE
proszę podać pełną nazwę uczelni… …………………
proszę podać miasto, w którym znajduje się uczelnia…… …………………….
proszę podać rok utworzenia studiów logopedycznych na poziomie licencjackim…….
proszę podać pełną nazwę studiów logopedycznych proszę podać liczbę absolwentów w roku akademickim 2018/2019…………….………..
proszę podać liczbę godzin studiów (bez praktyk)…………… ………………….…….
proszę podać liczbę godzin praktyk……….…………………………………………….
Proszę podać dane osoby do kontaktu podczas II etapu badań
imię i nazwisko osoby do kontaktu lub opiekuna studiów
Uwagi brak
1.1 Czy na innych wydziałach prowadzone są studia licencjackie kształcące logopedów?
TAK NIE
proszę podać pełną nazwę uczelni……………………………………………………………
proszę podać miasto, w którym znajduje się uczelnia………………………………………..
proszę podać rok utworzenia studiów logopedycznych na poziomie licencjackim………….
proszę podać pełną nazwę studiów logopedycznych………………...………………………
proszę podać liczbę absolwentów w roku akademickim 2018/2019……………….………..
proszę podać liczbę godzin studiów (bez praktyk)………………………………………….
proszę podać liczbę godzin praktyk………………………………………………………….
Proszę podać dane osoby do kontaktu podczas II etapu badań
imię i nazwisko osoby do kontaktu lub opiekuna studiów…………………………….
e-mail osoby do kontaktu lub opiekuna studiów……………………………………….
Uwagi
2. STUDIA MAGISTERSKIE KSZTAŁCĄCE LOGOPEDÓW
2. Czy w uczelni są organizowane studia magisterskie kształcące logopedów?
TAK NIE
proszę podać pełną nazwę uczelni……………………………………………………………
proszę podać miasto, w którym znajduje się uczelnia………………………………………..
proszę podać rok utworzenia studiów logopedycznych na poziomie licencjackim ……….
proszę podać pełną nazwę studiów logopedycznych………………...………………………
proszę podać liczbę absolwentów w roku akademickim 2018/2019……………….………..
proszę podać liczbę godzin studiów (bez praktyk)………………………………………….
proszę podać liczbę godzin praktyk………………………………………………………….
Proszę podać dane osoby do kontaktu podczas II etapu badań
imię i nazwisko osoby do kontaktu lub opiekuna studiów…………………………….
e-mail osoby do kontaktu lub opiekuna studiów……………………………………….
Uwagi
2.1 Czy na innych wydziałach prowadzone są studia magisterskie kształcące logopedów?
TAK NIE
proszę podać pełną nazwę uczelni……………………………………………………………
proszę podać miasto, w którym znajduje się uczelnia………………………………………..
proszę podać rok utworzenia studiów logopedycznych na poziomie licencjackim………….
proszę podać pełną nazwę studiów logopedycznych………………...………………………
proszę podać liczbę absolwentów w roku akademickim 2018/2019……………….………..
proszę podać liczbę godzin studiów (bez praktyk)………………………………………….
proszę podać liczbę godzin praktyk………………………………………………………….
Proszę podać dane osoby do kontaktu podczas II etapu badań
imię i nazwisko osoby do kontaktu lub opiekuna studiów…………………………….
e-mail osoby do kontaktu lub opiekuna studiów……………………………………….
Uwagi
3. STUDIA PODYPLOMOWE KSZTAŁCĄCE LOGOPEDÓW
3. Czy w uczelni są organizowane studia podyplomowe kształcące logopedów?
TAK NIE
proszę podać pełną nazwę uczelni……………………………………………………………
proszę podać miasto, w którym znajduje się uczelnia………………………………………..
proszę podać rok utworzenia studiów logopedycznych na poziomie licencjackim……….
proszę podać pełną nazwę studiów logopedycznych………………...………………………
proszę podać liczbę absolwentów w roku akademickim 2018/2019……………….………..
proszę podać liczbę godzin studiów (bez praktyk)………………………………………….
proszę podać liczbę godzin praktyk………………………………………………………….
Proszę podać dane osoby do kontaktu podczas II etapu badań
imię i nazwisko osoby do kontaktu lub opiekuna studiów…………………………….
e-mail osoby do kontaktu lub opiekuna studiów……………………………………….
Uwagi
3.1 Czy na innych wydziałach prowadzone są studia podyplomowe kształcące logopedów?
TAK NIE
proszę podać pełną nazwę uczelni……………………………………………………………
proszę podać miasto, w którym znajduje się uczelnia………………………………………..
proszę podać rok utworzenia studiów logopedycznych na poziomie licencjackim………….
proszę podać pełną nazwę studiów logopedycznych………………...………………………
proszę podać liczbę absolwentów w roku akademickim 2018/2019……………….………..
proszę podać liczbę godzin studiów (bez praktyk)………………………………………….
proszę podać liczbę godzin praktyk………………………………………………………….
Proszę podać dane osoby do kontaktu podczas II etapu badań
imię i nazwisko osoby do kontaktu lub opiekuna studiów…………………………….
Drodzy studenci, doktoranci - do dzieła. Zasypujcie instytucje i placówki tego typu kwestionariuszami. Przed nami nowa era raportów badawczych.
01 marca 2020
Antropologia Pedagogiczna (Personalizm pedagogiczny a Bóg)
Zespół Pedagogiki Chrześcijańskiej przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN skierował zaproszenie do udziału w Międzynarodowym Seminarium Naukowym: Antropologia Pedagogiczna (Personalizm pedagogiczny a Bóg), które odbędzie się na Wydziale Pedagogiki i Psychologii UJK w Kielcach w Dniu Dziecka - 1 czerwca 2020 w budynku przy ul. Krakowskiej 11 sala CEART A. Gospodarzem jest Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach, zapraszający do współpracy naukowej Università Pontificia Salesiana w Rzymie, Università Cattolica del Sacro Cuore w Mediolanie, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II oraz Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Założenia naukowe Seminarium lokują się w pedagogice współczesnego personalizmu chrześcijańskiego. Jak zachęcają do udziału Organizatorzy:
Centralną kategorią o obszarze nauk pedagogicznych jest człowiek. Jeśli szukamy odpowiedzi na podstawowe dla wychowania pytania: kim jest człowiek i kim może się stać wykorzystując potencjalności w nim tkwiące? to wkraczamy w obszar wiedzy podstawowej jaką jest antropologia pedagogiczna. Antropologia bowiem jest tą dziedziną myśli ludzkiej, która wypowiada się o człowieku w kategoriach holistycznych i która tym samym próbuje dostarczać odpowiedzi uniwersalnych na temat jego istoty, egzystencji oraz rozwoju. Dopiero uwzględnienie perspektywy antropologicznej daje szanse sformułowania znaczących odpowiedzi na ontologiczne, aksjologiczne i epistemologiczne pytania pedagogiki ogólnej.
Ważnym argumentem przemawiającym także za rozwijaniem naukowej refleksji antropologicznej w pedagogice jest konieczność podjęcia nowych wyzwań stojących przed światem i nauką. Współcześnie, według niektórych, wkraczamy w epokę post- lub transhumanizmu. Chantal Delsol w książce Esej o człowieku późnej nowoczesności twierdzi, że zagrożeniem dla współczesnego świata jest usunięcie personalizmu i pojęcia osoby z jej godnością i podmiotowością.
Seminarium, które ma być w zamyśle jego twórców organizowane corocznie, jest próbą nakreślenia związków pedagogiki i antropologii w dyskursie akademickim; odpowiedzi na pytania: kim jest człowiek i jak się rozwija?, dlaczego odniesienie do antropologii jest konieczne w refleksji pedagogicznej?, jakie są korzenie myśli antropologicznej w pedagogice?, które wyniki badań antropologii biologicznej, kulturowej, filozoficznej są rozumiane jako pedagogicznie sprzyjające?, które koncepcje antropologów współczesnych mogą działać destrukcyjnie na procesy wychowania i kształcenia człowieka?, jaką antropologię wypracowywać/stosować w pedagogice naukowej?
W bieżącym roku chcemy podjąć dyskusję w paradygmacie personalistycznym i zastanowić się nad jednym z aspektów personalizmu pedagogicznego jakim jest odniesienie osoby ludzkiej do osobowego Boga. W debacie spróbujemy odpowiedzieć na pytania typu: Czy możliwy jest personalizm (w pedagogice) bez Boga? Czy można rozwijać pedagogikę osoby w oderwaniu od transcendencji?
W programie przewidziano wystąpienia gości z Włoch – znanych i cenionych Profesorów Marisa Musaio (USC Milano) oraz Carlo Nanni (UPS Roma) a także przewodniczącego Zespołu Pedagogiki Chrześcijańskiej Mariana Nowaka (KUL Lublin).
Uczestnictwo w seminarium jest bezpłatne i dla uczestników połączone z możliwością bezpłatnej publikacji w czasopiśmie naukowym z listy MNiSW (20 pkt): będzie to zeszyt tematyczny czasopisma „Paedagogia Christiana” w 2021 roku.
Ze względów organizacyjnych jest prośba o zgłoszenie zainteresowania udziałem w Seminarium na adres schrost@op.pl
PROGRAM SEMINARIUM:
10.00 Rozpoczęcie/Inizio/Introduction
10.15 Prof. Marisa Musaio (USC Milano) - "Dal personalismo pedagogic alla pedagogia della persona: il contributo per un'educazione armonica"/„Od personalizmu pedagogicznego do pedagogii osoby: wkład do edukacji harmonicznej”/From pedagogical personalism to pedagogy of the person: a contribution to harmonic education
11.00 Ks.Prof. Carlo Nanni (UPS Roma) - “Una pedagogia della persona senza il riferimento a Dio”/„Pedagogika osoby bez odniesienia do Boga”/Pedagogy of the person without reference to God
11.45 Ks. Prof. Marian Nowak (KUL Lublin) –„Pedagogika personalistyczna a transcendencja”/„Pedagogia personalistica in riferimento alla trascendenza”/Personalistic pedagogy and transcendence
12.15 Dyskusja/Dibattito/Discussion
13.00 Przerwa obiadowa/Intervallo/Lunch break
14.00 Ks. Dr hab. Sławomir Chrost, prof. UJK (UJK Kielce) – „Bóg – Α (przyczyna sprawcza)i Ω (przyczyna celowa) osoby ludzkiej?”/"Dio – Α (causa causale) ed Ω (causa intenzionale) della persona umana?”/God - Α (causal cause) and Ω (intentional cause) of the human person?
14.30 Dr hab. Jarosław Horowski, prof. UMK (UMK Toruń) – „Wychowanie do przebaczenia jako budowanie relacji z Bogiem”/"Educazione al perdono come costruzione della relazione con Dio"/Education for forgiveness as building relationships with God
15.00 Dyskusja/Dibattito/Discussion
16.00 Podsumowanie/Conclusioni/Conclusions
29 lutego 2020
Nie tylko ten rząd dofinansowuje czasopisma afirmujące ideologiczną linię partii władzy
Nie rozumiem krytyków ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego socjologa, profesora Piotra Glińskiego, którzy wyrażają oburzenie ze względu na przekazane przez niego dotacje dla głównie prawoskrętnych ideologicznie czasopism kulturalnych na rok 2020.
To oczywiste, że prawicowy minister będzie wspierał dotacją z budżetu państwa przede wszystkim pisma i media Kościołów oraz środowiska kresowe.
Oburzają się lewicowi dziennikarze na to, że dofinansowanie otrzymała nawet gazeta jednodniowa na 100. rocznicę urodzin Jana Pawła II, ale nie biorą pod uwagę uchwały Sejmu czyniącej rok 2020 Rokiem św. Jana Pawła II. Czy minister P. Gliński miał sfinansować wznowienie dzieł Lenina?
To jest zupełnie naturalna polityka partii władzy, zgodnie z którą, jeśli jest nią prawica, nie dofinansowuje się wszystkich mediów opozycji. Jednak jakieś lewicowe pisma otrzymały dotację. Bazuje się tu na dawnym prawie rzymskim "quod principi placuit, legis habet vigorem" - to, co podoba się zwierzchnikowi, ma moc prawną.
Może być pewnym zaskoczeniem fakt zlekceważenia przez ministra P. Glińskiego czasopism środowisk liberalnych, które mimo swoich dotychczasowych zasług wolnościowych oraz tradycji wydawniczych identyfikowane są przez władze bardziej z lewicową niż prawicową orientacją. O ile dobrze pamiętam, to były poseł Platformy Obywatelskiej - też profesor, tyle tylko że nauk biologicznych -Stefan Niesiołowski, tak komentował protesty ówczesnej opozycji prawoskrętnej: "Jak wygracie wybory, to możecie robić, co chcecie".
No to tak postępują, konsekwentnie. Tak samo, jak za rządów SLD i PSL, AWS, PO i PSL obsadza się stanowiskami w administracji państwowej (także tej terytorialnej), w spółkach z udziałem Skarbu Państwa, w fundacjach-wydmuszkach oraz w placówkach oświatowych, kulturalnych, medycznych itp. "swoich", bmw/tkn.
Widać, że garną się do środowisk władzy także "męty", osoby z przestępczą przeszłością lub teraźniejszością, okradające państwo nie tylko z wartości materialnych, ale także kulturowych. Posłowie czują się coraz pewniej, bo przecież przed nimi są jeszcze ponad trzy lata dostępu do informacji, do projektowanego prawa, do refundacji z tytułu podróży samochodem mimo tego, że korzystają ze służbowego lub innych środków lokomocji, bo nie posiadają nawet prawa jazdy, itp., itd.
W redakcjach czasopism sponsorowanych przez ministra znajdują miejsce niespełnieni w życiu ignoranci poruszanej przez siebie problematyki, którzy gotowi są publikować publicystyczne brednie, atakować każdego, kto ośmiela się krytykować nieuctwo, cwaniactwo znajomych. Szkoda, że nie zaczynają od siebie, nie przyjrzą się stylistyce własnej, bolszewickiej propagandy, która wpisuje się w wartości charakterystyczne dla stalinowskich czasów.
Po szyldem przyzwoitej gazety publikują także nieudacznicy składający w zdania słowa oderwane od prawdy, od faktów, kontekstu i naukowego źródła, zaprzeczając ideowej linii gazety. Z takimi publicystami, którzy dzisiaj mianują siebie prawicowymi, a jeszcze w tamtym ustroju byli związani z PZPR, można bezceremonialnie i bezkarnie szkalować innych, bo i tak nikt nie będzie dochodził prawdy czy weryfikował ich manipulacje.
Zastanawiam się nad tym, czy ci panowie mają w ogóle we własnych domach lustro i przyglądają się sobie? Rozumiem, że muszą dorobić wierszówkami do lichej emerytury. Tylko czy rzeczywiście muszą czynić to w niegodny prawicowego publicysty sposób?
Polityka władz państwowych w oświacie i kulturze jest konsekwentnie nie tylko centralistyczna, ale i silnie zdeterminowana ideologią, którą ma upowszechniać, nawet a może i przede wszystkim wbrew osiągnięciom nauk humanistycznych i społecznych. Co innego niektórzy publikowali w swoich rozprawach naukowych, a co innego czynią, jak im władza lub media uderzą do głowy.
Polecam wszystkim myśl śp. Prymasa Polski - Stefana Wyszyńskiego (Prymat człowieka w ładzie społecznym, Londyn 1976, s. 98):
Człowiek ma również prawo być w swojej wspólnocie politycznej. Ale trzeba pamiętać, że żadna władza polityczna nie nadaje tych praw, tylko broni ich. Do niej należy chronić prawa obywateli, ułatwiać ich zachowanie i czuwać, aby wszystko było dla dobra społecznego. Władza państwowa nie jest i nigdy być nie może dla takiej czy innej kategorii ludzi, dla tej czy innej partii. Ona jest dla całego narodu i wszystkie dzieci narodu musi otoczyć taką opieką, aby w swobodny sposób mogły jednakowo korzystać z właściwych sobie praw osobowych, rodzinnych, narodowych i religijnych .
28 lutego 2020
Czy rzeczywiście habilitanci niezatrudnieni w uczelniach państwowych jako osoby prywatne nie ponoszą kosztów za postępowanie habilitacyjne ?
Przewody doktorskie i postępowania habilitacyjne prowadzone na mocy ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki, a więc wszczęte do 30 kwietnia 2019 r. są finansowane z budżetów uczelni, które prowadzą postępowanie w jednostce posiadającej odpowiednie uprawnienie. Nie ma problemu, gdy postępowanie dotyczy pracownika uczelni, w której ma być przeprowadzone postępowanie o nadanie stopnia naukowego. Muszą się znaleźć w jej budżecie na to odpowiednie środki.
Jednak nie każdy nauczyciel akademicki ubiegający się o stopień naukowy mógł przeprowadzić postępowanie w tej sprawie we własnej jednostce akademickiej, jeśli ta nie dysponowała uprawnieniem lub zostało jej to uprawnienie ograniczone czy nawet odebrane. Wówczas musiał szukać uczelni z odpowiednimi uprawnieniami, by ta wyraziła zgodę na przeprowadzenie postępowania w jego sprawie. Najczęściej miał zapewnienie, że władze zatrudniającej takiego nauczyciela uczelni pokryją koszty postępowania habilitacyjnego, bo jest to także w jej interesie naukowym i zgodne z prawem do wydatkowania środków publicznych.
Problem jednak pojawił się wówczas, gdy wskazana we wniosku habilitacyjnym uczelnia odmówiła przeprowadzenia tego postępowania. Pisałem o tym w swojej książce "Habilitacja" (Kraków 2017), że różne mogą być powody odmowy habilitantowi w tym zakresie. W danej jednostce może brakować naukowców, którzy mogliby ocenić merytorycznie osiągnięcia naukowe habilitanta, albo zaistniał konflikt personalny w relacjach między habilitantem a członkami jednostki, więc dla uniknięcia oskarżeń o potencjalną stronniczość czy możliwy brak obiektywizmu rada jednostki odmawiała przyjęcia takiego wniosku.
Niezależnie jednak od powodu odmowy przeprowadzenia postępowania habilitacyjnego władze jednostki nie musiały tego uzasadniać, tylko informowały o podjętej uchwale stosownej rady jednostki o własnym stanowisku. Zgodnie z art 18.a.3 W przypadku gdy rada jednostki organizacyjnej wskazanej przez wnioskodawcę w trybie ust.1 i 2 nie wyrazi zgody na przeprowadzenie postępowania habilitacyjnego, postępowanie prowadzi jednostka organizacyjna posiadająca uprawnienia do nadawania stopnia doktora habilitowanego wyznaczona przez Centralną Komisję.
Trochę to źle świadczy o habilitancie, że nie dokonał właściwego rozpoznania środowiska naukowego, w którym chce przeprowadzić postępowanie habilitacyjne. Jest ono wszczynane na jego/jej wniosek, a zatem należało dobrze sprawdzić, czy dana jednostka rzeczywiście może - ze względów merytorycznych kompetencji jej samodzielnych pracowników naukowych w ramach dyscypliny naukowej habilitanta - przeprowadzić takie postępowanie. Większość habilitantów dobrze sobie z tym poradziła w takiej sytuacji uczestnicząc w ogólnopolskich konferencjach naukowych, a tym samym poznając badaczy z tego samego kręgu zainteresowań poznawczych czy uczestnicząc w pracach zespołów problemowych i subdyscyplinarnych, które zostały powołane przez Komitet Nauk Pedagogicznych i działają pod ponad 30 lat.
Jednak osoby spoza środowiska naukowego, niezatrudnione w nim lub też takie, które zostały wyrotowane z uniwersytetu czy politechniki z powodu braku habilitacji, mogą mieć nie tylko mniejszą orientację w powyższych kwestiach, ale i swoje uprzedzenia. Tym samym mógł ktoś celowo złożyć wniosek o wszczęcie postępowania habilitacyjnego w jednostce, o której wiedział, że niemalże na pewno odmówi przeprowadzenia postępowania. Wówczas bowiem, jeśli tak się stawało, a nie było to rzadkie zjawisko, miał świadomość ustawowego zmuszenia innej jednostki(uczelni) z uprawnieniami do podjęcia takiego wniosku i przeprowadzenia postępowania habilitacyjnego.
W zdecydowanej większości przypadków, o ile orientuję się w tej kwestii, rzeczywiście było to nawet konieczne. Zły wybór, niewłaściwe wskazanie przez habilitanta jednostki do przeprowadzenia jego postępowania habilitacyjnego zbytecznie wydłużało czas takiej procedury. wszystkie decyzje muszą bowiem być zatwierdzane przez ciała kolegialne uczelni i Centralnej Komisji Do spraw Stopni i Tytułów, a te pracują zgodnie z przyjętym kalendarzem obrad. Nie to jednak jest najważniejsze.
Pojawia się bowiem problem, kto ponosi koszty postępowania habilitacyjnego kandydata, który nie jest zatrudniony w szkolnictwie wyższym? Habilitant w ogóle nie musi być zatrudniony. Może być emerytem, rencistą, prowadzić własną działalność gospodarczą itd. Tymczasem wszystkie uczelnie mają przygotowane warunki umów dotyczących ponoszenia przez habilitantów (via uczelnia, zakład pracy czy indywidualnie) pełnych kosztów postępowania habilitacyjnego, a są one rzeczywiście bardzo wysokie (każda uczelnia ma inne, ale mieszczące się w granicach ok. 21-25 tys. zł).
Uczelnia wskazana przez Centralną Komisję Do Spraw Stopni i Tytułów nie może już odmówić przeprowadzenia postępowania habilitacyjnego dla wnioskodawcy, niezależnie od tego, czy jest zatrudniony w szkole wyższej, czy też nie jest. Kwestia finansowania nie może tu być powodem do odmowy. Żaden powód nie wchodzi w grę poza jednym, a mianowicie utratą uprawnienia do nadawania stopni naukowych. Koszty takiego postępowania ponosi dana jednostka bez względu na to, kim jest habilitant.
Piszę o tym dlatego, że w wielu jednostkach, także na moim Wydziale, toczą się postępowania habilitacyjne osób, które wskazały je jako właściwe, a uczelnie żądają od nich podpisania zgody na pokrycie kosztów. Jeśli ktoś już zapłacił całość lub jakąś część, to powinien złożyć pozew do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego przeciwko danej uczelni, by zwróciła mu bezprawnie pobrane opłaty. Nie ma bowiem podstawy prawnej do obciążania kosztami postępowania habilitacyjnego osób spoza środowiska państwowych szkół wyższych.
Natomiast dla wniosków w sprawie postępowania habilitacyjnego, które są objęte już nowym Prawem o szkolnictwie wyższym każdy wnioskodawca o ich wszczęcie musi zapłacić. Jeżeli jest pracownikiem państwowej szkoły wyższej (uniwersytet, politechnika, akademia, wyższa szkołą zawodowa), to koszty ponosi jego pracodawca. To jest słuszne, bo skoro uczelnie państwowe zatrudniają nauczycieli akademickich na stanowiskach naukowo-badawczych lub badawczych, to muszą ponosić koszty ich naukowej weryfikacji. Tym bardziej jest to istotne, że zatrudniane w nich kadry są utrzymywane ze środków publicznych.
Osoby prywatne, spoza uczelni państwowych muszą ponieść koszty postępowania o nadanie stopnia naukowego doktora czy doktora habilitowanego. Te na szczęście zostały ustawowo zredukowane do minimum. Będzie zatem dla uczelni państwowych i osób prywatnych dużo taniej. To powinno ucieszyć przede wszystkim płatników, także tych, którzy nie są zatrudnieni w państwowym szkolnictwie wyższym.
W tytule wprowadziłem znak zapytania, bowiem w znanych mi już trzech przypadkach habilitanci zostali poproszeni o podpisanie zobowiązania dotyczącego pokrycia kosztów postępowania habilitacyjnego, tymczasem w nowej ustawie kest to jednoznacznie określone i bezdyskusyjne. Muszą zapłacić.
Dlaczego zatem w postępowaniach toczonych na podstawie już wygaszanej ustawy nie mieliby płacić? Jak to się ma do odpowiedzialności władz uczelni za prawidłowe gospodarowanie finansami publicznymi? Czyżby uniwersytety straciły w tym względzie swoją autonomię?
Dlaczego ta sprawa nie została jednoznacznie określona przez ministra nauki i szkolnictwa wyższego?
Subskrybuj:
Posty (Atom)