08 maja 2019
Powinna powstać Komisja Edukacji Narodowej
W czasie I walnego Zjazdu NSZZ „Solidarność” w 1981 r. znalazł się w jego uchwale programowej zapis o konieczności powołania Społecznej Rady Oświaty i Wychowania, która pełniłaby funkcje kontrolne nad Ministerstwem Oświaty i Wychowania oraz wspomagające jego przedsięwzięcia. W jej składzie mieli być pedagodzy, rodzice, autorytety naukowe i społeczne. Jak odnotowano w 29 tezie programowej Zjazdu:
Społeczeństwo musi stać się właścicielem i autorem własnej kultury i edukacji. (T. Bochwic - pseud. W. Mader, Walka "Solidarności" o społeczny kształt oświaty w Polce, Londyn: 1988, s. 121).
Pierwsza Społeczna Wojewódzka Radą Oświaty powstała w listopadzie 1981 r. w Lublinie w wyniku m.in. postrajkowego porozumienia środowiska „Solidarności” z wojewodą lubelskim. Nauczyciele wystosowali w dn. 3 grudnia 1981 r. apel do rodziców i dzieci, (…) w którym zwracali się o poparcie w walce o społeczny kształt oświaty i autonomię szkoły, a także o tworzenie szkolnych komitetów rodzicielskich, które popierałyby działania nauczycieli” (tamże, s. 142).
Negocjatorzy strony „Solidarności” publikowali w żartobliwej często formie to, jak postrzegali rządzących w czasie wspólnych rozmów. Teresa Bochwic przytacza jedną z tak humorystycznych notatek, które są aktualne po dzień dzisiejszy:
Instrukcja w sprawie ramowej struktury resortów:
Departamenty: Złej Woli, Niedowładu, Obstrukcji, Zaniedbań i Braków; Zakłamań i Zafałszowań; Rozrzutności i Skąpstwa; Działań Pozornych.
Komisje:
d/s. Hamowania, Powstrzymywania i Zamydlania;
d/s. Oczerniania i Pomawiania;
d/s. Przepychanki;
Główna Komisja ds. Osiągnięcia Dna;
Główny Urząd Współpracy – Niedowład Organizacyjny (GUWNO)
Głowna Inspekcja Kontroli, Czy Coś Nie Idzie Dobrze;
Ciała Społeczne: Komitet Tego-Śmiego;
Społeczna Komisja Zgadzania się na wszystko;
Komórka Interwencji w Sprawach, w których Coś Się Jednak Posunęło Naprzód. (Tamże, s. 92)
07 maja 2019
Czy Polskę czeka ustrój państwa inaczej demokratycznego?
Nie ukrywam, że z ogromnym zainteresowaniem przestudiowałem monografię ekonomisty, socjologa i historyka, a zarazem byłego ministra edukacji Węgier w latach 1996-1998 i 2001-2006 - dr. Balinta Magyara pt. "Węgry. Anatomia państwa mafijnego. Czy taka przyszłość czeka Polskę?" (Warszawa 2018). Wprowadzenia do polskiej edycji dokonał prof. Radosław Markowski, co już jest znakomitą gwarancją jakości zawartych w niej analiz.
Byłoby znakomicie, gdyby w Polsce powstała tak świetnie skonstruowana i napisana rozprawa o naszej transformacji po 1989 r., która uwzględniałaby - jak ma to miejsce w powyższej publikacji - wszystkie dziedziny funkcjonowania postkomunistycznego państwa. Jej autor, także były działacz ruchu obrony praw człowieka, a w latach 1990-2010 były deputowany parlamentu z ramienia Związku Wolnych Demokratów, doktor nauk społecznych przygotował dla polskiego odbiorcy zaktualizowane i uzupełnione treściami odnoszącymi się, chociaż rzadko, także do naszej sytuacji politycznej, dokonał interdyscyplinarnej analizy przemian, konsultując je z wieloma autorytetami naukowymi.
Nie miałem wyobrażenia na temat przemian politycznych na Węgrzech. Podkreślana jednak od kilku lat strategia zarządzania krajem przez Viktora Orbána jako odchodząca od demokracji liberalnej na rzecz reżimu cyniczno-aideologicznego.
Radosław Markowski podsumowuje swoją recepcję książki Magyara: "Konkludując i przyjmując normatywną optykę wartości cywilizacji Zachodu dotyczących jakości życia publicznego, można powiedzieć tak: w Polsce Kaczyńskiego mamy - na razie - "normalną "patologię", na Węgrzech Orbána "patologiczną normalność" (tamże, s. 23).
Określenie własnego państwa jako mafijnego budzi niepokój, bowiem mafia kojarzy się nam jednak z przestępczą działalnością, a przecież trudno jest uwierzyć w to, że demokratycznie wybrany rząd jest zorganizowaną mafią wyniesioną do władzy przez środowiska przestępcze. Autor książki posługuje się pojęciem mafii jako metaforą, by odsłonić powielanie przez polityków niektórych standardów z tego świata. Zdaniem Magyara jego kraj jest zarządzany jak klanowa organizacja kryminalna w wymiarze systemowym, zaś premier jest typowym poligarchą.
Państwo mafijne "(...) to znacznie więcej niż patologie w finansowaniu partii czy czarna strefa, której celem jest zdobycie politycznych wpływów. Relacja ulega tu odwróceniu w dwóch wymiarach. Po pierwsze, to nie pewna część środków nielegalnie zdobytych na potrzeby finansowe partii trafia do prywatnych kieszeni, ale potencjał decyzyjny partii jest wykorzystywany nie incydentalnie, lecz systematycznie, do budowania prywatnych fortun. Po drugie, to nie ukryte działania podziemnego świata, ale samo stanowienie prawa i polityka rządowa "z góry" i "od środka" bezprawnie dostosowują się do partykularnych interesów." (tamże, s. 34-35).
Podobnie jak miało to miejsce w Polsce, wprowadzenie systemu demokratycznego na Węgrzech w 1989 r. zmusiło walczące ze sobą siły polityczne z poprzedniego reżimu do rywalizacji w zgodzie z prawem, które gwarantuje wolność i pluralizm polityczny. W tym kraju, podobnie jak w Polsce, prawica musiała zderzyć się z postkomunistyczną lewicą i liberałami czyniąc wszystko, co tylko możliwe, by wyprzeć ich ze sceny politycznej władzy w państwie.
Konieczne było do tego osiągnięcia celu przekonanie społeczeństwa w debacie publicznej do języka prawicy, którego funkcją "(...) jest tworzenie poczucia wspólnotowości i pozyskiwanie nowych zwolenników uruchomieniem "tsunami obietnic". Poprzez swoje narzędzia - wskazujące, określające i stygmatyzujące - kreuje symboliczną tożsamość. I w ten sposób - odnosząc się do świata obrazów, rytuałów i emocji swojej ideologii, zamykając je w spójnym porządku - staje się językiem obowiązującym." (tamże, s. 44)
Węgierska prawica porzuciła język ideologii liberalnej i lewicowej, którego funkcją jest definiowanie i dyskurs, odwraca się od kreowania racjonalnej tożsamości, by zastawić na obywateli pułapkę populizmu. "Najpierw Fidesz odciął się od wartości liberalnej demokracji i gospodarki wolnorynkowej, dodając do słowa "liberalny" przymiotnik "narodowy", by symbolicznie wzmocnić swą narodową retorykę" (tamże, s. 45).
Następnie partia Orbána powróciwszy do władzy rozwinęła opiekuńczą funkcję państwa, kupując lojalność trzynastą pensją i trzynastą emeryturą czy innymi darmowymi przywilejami dla tych, którzy pamiętali z czasów socjalizmu biedę i brak dostępu do wielu dóbr konsumpcyjnych i pomocy socjalnej.
Tym samym politycy prawicy przejęli na Węgrzech elektorat lewicowy dokonując radykalnego zwrotu ku socjalnemu populizmowi i obciążając liberałów winą za rozwarstwienie społeczne i biedę ludu. Z jednej strony odwoływano się do wartości transcendentnych (Bóg) i narodowych - ojczyzna oraz rodzina, z drugiej zaś wdrukowywano społeczeństwu przekonanie, że ludziom lewicy i liberałom nie przysługują cechy moralne i duchowe.
Węgry czasów transformacji przeszły od zachodnich wzorców polityki kadrowej do eliminowania z aparatu administracji publicznej ludzi kompetentnych, fachowców, by zastąpić ich własnymi urzędnikami i zmusić pozostałych do bezwzględnego posłuszeństwa. W pierwszej dekadzie XXI w. na Węgrzech doszło do negatywnej selekcji w administracji publicznej. Miejsca funkcjonujących jak szare eminencje, lecz kompetentnych dyrektorów zajęli polityczni sekretarze stanu, nieposiadający tak jak ich poprzednicy administracyjnej rutyny i kompetencji. Tego ciosu administracja publiczna już nie wytrzymała (s. 63).
Nie będę tu streszczał praktyk węgierskiego życia politycznego mających na celu eliminowanie polityków linii liberalnej i lewicowej z życia publicznego, ale przywołam jeszcze stanowisko Magyara wobec edukacji. Rząd prawicowy V. Orbána podjął skuteczne działania na rzecz likwidacji autonomicznych pól profesjonalnej aktywności inteligencji w kulturze, oświacie i nauce. Polityka tego reżimu jest wyrachowana i racjonalna nie idąc opozycji na żadne ustępstwa.
Szkolnictwo zostało całkowicie upaństwowione, zaś uczniowie, ich rodzice i pedagodzy zostali pozbawieni praw do partycypowania we wprowadzaniu zmian w edukacji. "Oświata z usługi publicznej stała się służbą, szkoła zamieniła się w koszary, a pedagog stał się oficerem szkoleniowym" (tamże, s.186).
Warto zapoznać się z tą świetnie udokumentowaną faktami publikacją, by w czasie X Zjazdu Pedagogicznego w Warszawie móc porozmawiać w prowadzonej przeze mnie i prof. Mirosława J. Szymańskiego - Sekcji I o sytuacji na Węgrzech z doktorantem Uniwersytetu w Budapeszcie - Kristófem Velkey'em, który prowadzi w Polsce badania porównawcze na temat naszej oświaty doby transformacji. Inna rzecz, jak Węgier oceni naszą edukację i ustrój szkolny. Być może nie podziela on analiz B. Magyara na temat poligarchii w strukturach mafijnej władzy jego państwa.
06 maja 2019
Wyniki egzaminu maturalnego z lat 2005-2018
Profesor Józef Górniewicz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie opublikował raport z badań przeprowadzonych wśród absolwentów szkół ponadgimnazjalnych z województwa warmińsko-mazurskiego, z ich rodzicami i nauczycielami na temat efektywności kształcenia mierzonej wynikami egzaminu maturalnego, który miał miejsce w latach 2005-2018.
Jak pisze we "Wstępie" autor projektu badawczego: "Bezpośrednim impulsem o podjęcia badań empirycznych była konstatacja takiego oto faktu, że maturzyści z regionu warmińsko-mazurskiego lokowali się w ciągu 13 lat istnienia nowej formy sprawdzania wiedzy i umiejętności poznawczych na końcowych pozycjach w rankingu sporządzonym przez Centralną Komisję Egzaminacyjną - właściwy organ państwa do spraw przeprowadzania tego egzaminu. Powstaje naturalne pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy (s.5).
Analizę wyników badań poprzedza rozdział pt. "Założenia teoretyczne projektu badawczego", w którym J. Górniewicz omawia i wyjaśnia:
- istotę i funkcje egzaminu maturalnego,
- system kształcenia i doskonalenia zawodowego nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych,
- różne czynniki, wymiary i aspekty efektywności pracy szkoły oraz jej badania,
- uwarunkowania i typologię niepowodzeń szkolnych, nierówności i selekcji szkolnych,
- ocenianie i oceny szkolne jako wskaźniki efektywności kształcenia oraz
- funkcje kapitału społecznego i edukacyjnego uczniów.
Główny problem badawczy w tym projekcie brzmiał: Jakie elementy środowiska społecznego, czynniki osobowościowe i warunki działalności instytucji szkoły w subiektywnym odczuciu badanych osób wpływają na uzyskiwanie przez absolwentów szkół ponadgimnazjalnych niskie wyniki w egzaminie maturalnym? Mówiąc krócej, badaczowi zależało na ustaleniu, jakie czynniki egzo-i endogenne warunkują niepowodzenia maturalne abiturientów?
Wykorzystano w tym celu metodę sondażu diagnostycznego wśród studentów historii, matematyki, filologii polskiej i pedagogiki, którzy zdawali egzamin maturalny w latach 2012-2015 oraz wśród rodziców i nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych z powyższego regionu przeszkolonych do udziału w komisjach egzaminacyjnych. Łącznie zbadano 448 osób. Dokonano także analizy wyników egzaminów maturalnych uczniów z Warmii i Mazur w latach 2016-2018 na tle innych regionów Polski.
Wyodrębniono dziewięć kategorii przyczyn niskiego poziomu zdawalności egzaminu maturalnego:
1. przestrzenne usytuowanie regionu, wraz z jego dziedzictwem kulturowym, infrastrukturą komunikacyjną, poziomem urbanizacji , przyrodą i stosunkiem ludności do natury;
2. kwestie ekonomiczne - formy gospodarowania, uzyskiwane przychody ludności, poziom i rodzaj zatrudnienia dorosłych mieszkańców regionu, nasycenie w sieć placówek handlowych, charakter gospodarki, perspektywy rozwoju ekonomicznego, możliwości dodatkowego zatrudnienia w trakcie nauki i studiów, obszary biedy i wykluczenia z rynku pracy;
3. czynniki społeczne i kulturowe związane z subiektywnym odczuciem jakości życia w regionie, z habitusem społecznym absolwentów szkół maturalnych, zjawiska stygmatyzacji społecznej, nasycenie regionu w instytucje generujące wartości kultury wysokiej,
4. organizacja pracy szkoły, jej wyposażenie i działalność w środowisku lokalnym, w tym: liczebność klas szkolnych, wyposażenie w sprzęt do wspierania procesu dydaktycznego i wychowawczego, zasobność pracowni specjalistycznych i biblioteki, klimat i atmosfera pokoju nauczycielskiego, stopień dekapitalizacji obiektów i stanu ich wyposażenia;
5. kadra nauczycieli i wspierający ich zespół psychologów, pedagogów, terapeutów i pozostałych specjalistów, w tym poziom ich przygotowania i doskonalenia zawodowego, style nauczania i nawiązywania relacji z uczniami i ich rodzicami, pozazawodowe zainteresowania, stopień zaangażowania w dodatkowe zajęcia, poziom wrażliwości emocjonalnej i moralnej, utarte nawyki i sposoby pracy dydaktycznej;
6. uczniowie, ich osobowość, poziom motywacji do uczenia się, zainteresowania, aktywność w czasie zajęć szkolnych i pozaszkolnych, pozalekcyjnych, poziom uczestnictwa w kulturze, jakość relacji z innymi uczniami w klasie i całej placówce, relacje z rodzicami i innymi osobami z środowiska lokalnego;
7. rodzice - jakość ich współpracy z nauczycielami i innymi pracownikami szkoły, poziom codziennego wsparcia uczniów w rodzinie, wsparcie finansowe i motywacyjne do zaspokajania potrzeb dzieci, budżet czasu wolnego, kondycja materialna i moralna rodziny;
8. organizacja i przeprowadzanie egzaminu maturalnego w szkole - warunki zdawania egzaminów ustnych, jakość sprawdzania testów pisemnych, obiektywizm ocen wyrażanych w procentach punktów;
9. varia, inne czynniki typu ucieczka zdolnej młodzieży do szkół innego regionu kraju.
Zainteresowanych wynikami badań odsyłam do raportu. Tymczasem dzisiaj trzymam przysłowiowe kciuki za kolejny rocznik maturzystów. Połamania piór/długopisów!
05 maja 2019
Support Donalda Tuska
Uniwersytet Warszawski podjął w dn. 3 maja br. zacnego gościa w swojej auli - przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Nie jest to pierwszy uniwersytet państwowy, który udostępnia swoją przestrzeń na wykłady i spotkania z środowiskiem akademickim ludziom władzy, parlamentarzystom, a nawet hierarchom kościelnym.
W takich sytuacjach rektorzy państwowych uniwersytetów, akademii czy politechnik niejako obchodzą prawo własnej uczelni, która powinna być neutralna politycznie. Żadna jednak państwowa uczelnia taką nie jest, gdyż nie jest wolna od ubiegania się o obecność w jej murach tych, którzy decydują także o jej losie, mogą przychylić się do lobbowania w ważnej dla danej społeczności sprawie, udzielić jej finansowego, społecznego czy instytucjonalnego wsparcia.
Wszystkie uczelnie państwowe i większość wyższych szkół prywatnych czynią wiele, by osoby znaczące w polskiej, a tym bardziej międzynarodowej polityce mogły podzielić się z młodzieżą i kadrą naukową swoimi dokonaniami. W uniwersytetach, akademiach i politechnikach są zatrudnieni naukowcy, którzy albo byli w strukturach władzy, albo ją właśnie sprawują, co wpływa w społeczeństwie także na ich pozytywny lub negatywny wizerunek.
Nie ma zatem powodu, by krytykować Rektora prof. UW Marcina Jakuba Pałysa za to, że podjął w murach tak znakomitej uczelni czołowego polityka Unii Europejskiej. Nie mogę jednak zrozumieć i zaakceptować faktu wyrażenia zgody na ideologiczne przemówienie mgr. politologii Leszka Jażdżewskiego, który wprawdzie sfinansował to wydarzenie, ale - pisząc kolokwialnie - zanieczyścił powietrze swoim wystąpieniem.
Nie wiem, kto edukował tego pana, ale operowanie sądami generalizującymi, które zostały skierowane pod adresem Kościoła katolickiego, najwyraźniej świadczy o braku kultury osobistej i logicznego myślenia. Powiedział bowiem m.in.:
- Kościół katolicki w Polsce obciążony niewyjaśnionymi skandalami pedofilskimi, opętany walką o pieniądze i o wpływy stracił moralny mandat do tego, aby sprawować funkcję sumienia narodu. Ten kto szuka transcendencji i Absolutu w Kościele będzie zawiedziony, ten kto szuka moralności w Kościele nie znajdzie jej. Ten kto szuka strawy duchowej w Kościele wyjdzie głodny. Polski Kościół zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa i gdyby dzisiaj Chrystus był ponownie ukrzyżowany, to prawdopodobnie przez tych, którzy używają krzyża jako pałki do tego, aby zaganiać pokorne owieczki do zagrody. (...)
Poglądy Polaków na rolę Kościoła katolickiego, małżeństwa homoseksualne, legalizację aborcji ulegają radykalnej liberalizacji. Ci, którzy chcą swój punkt widzenia w tych sprawach wyrażać pokrętnie i niejednoznacznie, byleby nikomu nie podpaść, myślą kategoriami ubiegłej dekady. Każdy dzień rządów opresyjnej, konserwatywnej ideologii przybliża Polskę do obyczajowej rewolucji. Potrzebna jest nam polityka oparta na fundamentalnych wartościach i moralnych wyborach. Polityka, która pozwala na własnych warunkach zmierzyć się z nowoczesnością.
Wybitny profesor pedagogiki Stefan Kunowski tak mówił w 1952 r. w czasie wykładów na KUL, a więc w czasach stalinowskiego terroru: "Chrześcijaństwo, trzymające się zawsze zasady św. Pawła: "Nie dajcie się zwodzić: Złe rozmowy psują dobre obyczaje" (I./Kor. 15,33) wiedziało dobrze, że przewrotne poglądy, fałszywe teorie, nieprawdziwe sądy przyczyniają się tylko do wyzwolenia bestii w człowieku i społeczności (...).
Nie wiem, jakie są źródła ideologii pana L. Jażdżewskiego, ale nie mam wątpliwości, że wykorzystał universitas do wygłoszenia nikczemnych sądów wartościujących o Kościele Polskim. Tylko ktoś, kto nie rozumie istoty i funkcji wiary w życiu człowieka, transcendencji, kto nie posiadł wiedzy na temat chociażby kulturowej roli Kościoła w Polsce w okresach zaborów, w czasach totalitarnych reżimów, narusza dobro wspólne dużej części polskiego społeczeństwa. W moich oczach utracił moralne prawo do publicznego wypowiadania się na powyższe tematy.
Jest mi przykro, że Donald Tusk nie zareagował na tak żenujące "wprowadzenie" do jego wykładu, stawiając w niezwykle trudnej sytuacji swojego Gospodarza - JM Rektora Uniwersytetu Warszawskiego. Minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin mógł się jednak powstrzymać ze swoim karcącym Rektora UW listem, skoro skierował go dopiero dzień później, kiedy został przyparty do muru przez partię władzy oraz zaatakowany przez prawicowych hejterów. Sam bezwzględnie wykorzystuje swoją rolę m.in. do budowania struktur własnej partii politycznej i krytykowania w różnych formach opozycji politycznej, o czym życzliwie donoszą jeszcze niezależne w kraju media.
04 maja 2019
Uczelnie posiadające uprawnienia do nadawania stopni naukowych w dyscyplinie pedagogika
Zgodnie z nową ustawą z dnia 3 lipca 2018 r. Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz. U. z 2018 r. poz. 1669 ze zm.) w akademiach i uniwersytetach powstają szkoły doktorskie. Przedmiotowe uprawnienia do nadawania stopni naukowych są wykazane w informacji o podmiotach uprawnionych do nadawania stopni wraz z wykazem tych stopni, o którym mowa w art. 36 ust. 1 pkt. 1 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz. U. z 2017 r. poz. 1789).
Zamieszczam poniżej wykaz akademickich podmiotów, które mają powyższe uprawnienia do nadawania stopni naukowych w dyscyplinie PEDAGOGIKA (wykaz alfabetyczny: dr-uprawnienie do nadawania stopnia naukowego doktora; dr hab. - uprawnienie do nadawania stopnia naukowego doktora habilitowanego):
1. Akademia „Ignatianum” w Krakowie (dr);
2. Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie (dr, dr hab.);
3. Akademia WSB w Dąbrowie Górniczej (dr);
4. Dolnośląska Szkoła Wyższa we Wrocławiu (dr, dr hab.);
5. Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II (dr, dr hab.);
6. Uniwersytet Gdański (dr, dr hab.);
7. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (dr, dr hab.);
8. Uniwersytet Jagielloński w Krakowie (dr, dr hab.);
9. Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (dr, dr hab.);
10. Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy (dr, dr hab.);
11. Uniwersytet Łódzki (dr, dr hab.);
12. Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie (dr, dr hab.);
13. Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu (dr, dr hab.);
14. Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie (dr);
15. Uniwersytet Rzeszowski (dr);
16. Uniwersytet Szczeciński (dr, dr hab.);
17. Uniwersytet Śląski w Katowicach (dr, dr hab.);
18. Uniwersytet w Białymstoku (dr, dr hab.);
19. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie (dr, dr hab.);
20. Uniwersytet Warszawski (dr, dr hab.);
21. Uniwersytet Wrocławski (dr, dr hab.);
22. Uniwersytet Zielonogórski (dr).
Do końca 2020 r. uczelnie te mogą zachować niniejsze uprawnienia, o ile w wyniku przeprowadzanych kontroli przez Centralną Komisję któraś z nich ich nie utraci. Natomiast w 2021 r. będzie miała miejsce ewaluacja dyscyplin naukowych we wszystkich uczelniach, także tych, które do tego okresu nie uzyskały lub utraciły powyższe uprawnienia.
W następstwie ewaluacji uprawnienie do nadawania stopni naukowych w danej dyscyplinie będzie miała tylko taka uczelnia, w której dana dyscyplina uzyskała ocenę co najmniej B+. Nastąpi zatem znaczne przetasowanie w środowiskach naukowych, gdyż uzyskanie tej kategorii będzie oparte o zupełnie nowe kryteria.
03 maja 2019
Pośpiech w awansie naukowym jest złym doradcą
Przewodniczący Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów - prof. dr hab. inż. Kazimierz Furtak opublikował w dn. 30 kwietnia 2019 r. Komunikat dotyczący przyporządkowania uprawnień uczelni i szkół wyższych do nowej klasyfikacji dziedzin i dyscyplin naukowych. Jest to ważna aktualizacja danych, bowiem wiele jednostek akademickich albo utraciło uprawnienia, albo są one zawieszone czy ograniczone z mocy prawa.
Do końca września 2019 r. nie będzie można w całym kraju wszczynać postępowań na stopnie naukowe, natomiast procedowane będą te przewody doktorskie i postępowania na stopień doktora habilitowanego czy na tytuł naukowy profesor, które zostały wszczęte zgodnie z obowiązującym prawem do 30 kwietnia 2019 r. W ostatnich dwóch miesiącach nastąpił radykalny przyrost wniosków o wszczęcie przewodów doktorskich, ale i o wszczęcie postępowań habilitacyjnych oraz profesorskich. Tylko w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych jest ich już ponad tysiąc.
Każda zmiana obowiązującego prawa i wynikających z niego procedur rodzi niepokój, toteż rady jednostek akademickich będą miały nie lada problem z analizą i oceną osiągnięć naukowych kandydatów do stopni lub tytułu naukowego profesora. Odczuwa się wewnątrzśrodowiskowe presje na nadawanie przez rady wydziałów czy instytutów niektórym kandydatom stopni "za zasługi, staż pracy, koleżeństwo", a nie za rzeczywiste dokonania naukowe.
Dochodzi już do tak paradoksalnych i patologicznych zarazem sytuacji, że wnioskująca o odmowę nadania stopnia doktora habilitowanego komisja habilitacyjna, w której wynik głosowania wyniósł 6 za odmową, brak głosów przeciwnych i wstrzymujących się, zderza się w czasie posiedzenia rady wydziału z atakiem na jej członków i krytyką ich recenzji oraz opinii celem uzasadnienia konieczności nadania koleżance stopnia doktora habilitowanego.
Członkowie rad takich jednostek zaprzeczają tym samym własnej wiarygodności naukowej i etyce pracownika naukowego. Nie wiedzą lub też cynicznie głosują za nadaniem stopnia naukowego osobie, która ma trzy czy dwie recenzje negatywne osiągnięć naukowych, deprecjonując zarazem równie negatywne opinie członków komisji. Widać tego typu presje także w sytuacji, kiedy rada wydziału czy instytutu głosuje zgodnie z wnioskiem komisji habilitacyjnej, a habilitant mimo to odwołuje się do Centralnej Komisji.
Są jednak przypadki odwrotne, swoistego rodzaju zmowy środowiskowej na rzecz podważenia rzeczywistej wartości naukowej dokonań kandydata tylko dlatego, że zachodzi w jego środowisku różnica stanowisk paradygmatycznych, światopoglądowych, a nawet politycznych czy ma miejsce ukryty konflikt personalny. Od tego jest organ centralny, by w takich przypadkach dostrzec pozamerytoryczne oceny, które skutkowały krzywdzącą doktoranta czy habilitanta oceną.
Do grudnia 2020 r. Centralna Komisja będzie rozpatrywać odwołania od uchwał rad wydziałów czy instytutów m.in. w powyższych sprawach.
02 maja 2019
Nauki społeczne po I fazie nauczycielskiego strajku
Socjolodzy od dawna zastanawiają się nad tym, jak to się stało, że społeczny ruch robotniczego protestu, jakim stała się dziesięciomilionowa Solidarność w latach 1980-1989 odszedł w latach 1993-2019 od własnych korzeni, od wartości, które legły u jego podstaw? Co się stało z obliczem prowadzenia walki z reżimem bez stosowania przemocy, kiedy samu jej się doświadczało, na rzecz włączenia się niektórych liderów Solidarności w dobie odzyskanej suwerenności politycznej w struktury poligarchiczne, a więc zatroszczenia się o siebie, o własną nomenklaturę? Dlaczego SOLIDARNOŚĆ nie znosi samorządności, bo to, że centralistyczna władza oświatowa jej nie chce, to jest już od lat oczywiste?
Jestem przekonany, że socjolodzy już analizują działania zdradzieckiego wobec całego środowiska nauczycielskiego Związku, by opisać i zrozumieć działania, które kładą się cieniem na cały Związek w trakcie wielomiesięcznych przecież rozmów z rządem, kierowania do społeczeństwa sygnałów o lekceważeniu przez władze państwowe nauczycieli, a nawet wejścia w spór zbiorowy z władzą i symulowania rzekomo solidarnej aktywności w strajku.
Zapewne prawoskrętni socjolodzy będą prowadzić badania o samosprawdzającej się hipotezie nad działalnością Związku Nauczycielstwa Polskiego i Federacji Związków Zawodowych w tym wielomiesięcznym sporze z władzą, który nie został zakończony, ale trwa w fazie zawieszenia.
Studenci dziennikarstwa, nauk o polityce czy psychologii społecznej mają doskonały materiał do krytycznej analizy dyskursu obejmującego relacje między władzą a liderami komitetów strajkowych. Dawno nie mieliśmy tak bogatego materiału dokumentalnego, filmowego, fotograficznego, memowego, graficznego (socjologia wizualna!), który można podać naukowej analizie, by móc lepiej wyjaśnić studentom jeszcze przed wyborami jesiennymi do Sejmu, who is who oraz na czym polegają niegodne praktyki ww komunikacji władzy ze społeczeństwem i na odwrót.
Socjologia musi powrócić do pytań o podmiotowość jednostki, suwerenność profesjonalisty, centralizm, autorytaryzm, samorządność, manipulację, partycypację, wolność wyboru, wolność słowa,działanie pozorne, zaangażowanie, itp. Pedagodzy zaś będą musieli ponownie zastanowić się nad tym, jak edukować młode pokolenia do godnego życia w państwie prawa, społeczeństwie otwartym, pluralistycznym lub też do stawiania oporu, wyrażania niezgody na pozbawianie lub ograniczanie praw: dziecka, człowieka, obywatela.
Dobrze się stało, że pojawił się w sieci materiał dla nauczycieli wspomagający ich w radzeniu sobie z sytuacją rzekomej porażki. Powinien być znacznie wcześniej opublikowany, ale to tylko świadczy o tym, że to nie strona strajkująca ukrywała rzeczywiste powody własnych działań, a strona rządowa.
Nie po raz pierwszy obywatele, w tym także nauczyciele mogli przekonać się, jak szybko niszczy się poziom zaufania do władzy, która kłamie, manipuluje opinią publiczna. Podobnie było za poprzednich rządów. Nie bez powodu Polska zajmuje ostatnie miejsce wśród państw OECD jako posiadająca najniższy kapitał społeczny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)