18 stycznia 2019

Protest przeciw niszczeniu humanistyki, nauk społecznych i uniwersytetów



Wyrażamy głębokie zaniepokojenie przyszłością nauk humanistycznych i społecznych w Polsce w związku z treścią już ogłoszonych oraz projektowanych rozporządzeń do ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Rozporządzenia zagrażają podstawom badań w naukach humanistycznych i społecznych, zagrażają autonomii nauki oraz jej interdyscyplinarnemu rozwojowi.

Wbrew uspokajającym zapewnieniom Ministerstwa projektowana zmiana współczynników kosztochłonności dyscyplin naukowych spowoduje stopniowe, lecz znaczne zmniejszenie nakładów finansowych na badania i kształcenie w zakresie nauk humanistycznych i społecznych. Z uwagi na dotychczasowe permanentne niedofinansowanie szkolnictwa wyższego i nauki projektowane zmiany mogą wręcz zagrozić fizycznej egzystencji wielu uczelni, zwłaszcza uniwersytetów ekonomicznych i pedagogicznych, oraz doprowadzić do kryzysu finansowego w tzw. uniwersytetach bezprzymiotnikowych poprzez zdegradowanie najsłabszych do roli dawnych wyższych szkół pedagogicznych.

Konsekwencje długofalowe projektowanych zmian mogą być takie, iż nauki humanistyczne i społeczne na przyszłych uniwersytetach badawczych będą systematycznie wygaszane. Za skrajnie nieodpowiedzialną uważamy politykę, według której uzależniona od prowadzenia badań naukowych część pensji historyka ma być z definicji pięć razy mniejsza niż chemika, a część pensji uzależniona od kształcenia anglistów lub sinologów będzie cztery razy mniejsza niż przy kształceniu specjalistów ogrodnictwa.

Obowiązujące już rozporządzenie o nowym podziale nauk na dziedziny i dyscypliny nie uwzględniło licznych zastrzeżeń i protestów, wymuszając często dysfunkcjonalne przypisywanie zlikwidowanych dyscyplin dyscyplinom nowym, ze szkodą dla badań „mniejszościowych”. Rozporządzenie to wymusza składanie przez badaczy jednoznacznych deklaracji odnośnie do uprawianej dyscypliny ze szkodą dla badań interdyscyplinarnych oraz dla interdyscyplinarnych i międzydziedzinowych kierunków studiów. W następstwie wprowadzanych zmian badacze poruszający się na styku dyscyplin stają się „nieprzydatni”, bo nieopłacalni dla swojej jednostki.

Najwyższy niepokój budzą również projekty rozporządzeń dotyczących punktowanych czasopism i wydawnictw oraz zasad ewaluacji jakości działalności naukowej. Przyjmowane przez projektodawców kryteria oceny rangi czasopism i wydawnictw uważamy za arbitralne i krzywdzące dla wielu istniejących tytułów oraz badań z zakresu nauk humanistycznych i społecznych, programowo zaadresowanych do polskiego czytelnika.

Jako przedstawiciele środowiska naukowego czujemy się w obowiązku protestować przeciwko tym szkodliwym zmianom. Kategorycznie odrzucamy działania prowadzące do wygaszenia badań nad naszą historią, również najnowszą, nad polskim społeczeństwem, jego kulturą oraz zasadami życia publicznego. Niszczenie dorobku polskich nauk humanistycznych, społecznych i prawnych – zaadresowanego do społeczeństwa polskiego i właśnie to społeczeństwo edukującego – stanowi próbę wyciszenia niewygodnych debat.

Żądamy zmiany projektu rozporządzenia dotyczącego kosztochłonności i utrzymania dotychczasowych relacji współczynników kosztowności wobec skali. Odrzucamy dysfunkcjonalny system przypisujący naukowców do dyscyplin, zniechęcający do badań interdyscyplinarnych. Wzywamy Ministerstwo do odstąpienia od cenzurowania debaty naukowej poprzez degradację polskich czasopism i wydawnictw. Utrzymanie proponowanych rozporządzeń zagrozi prowadzonym przez nas badaniom i zmusi nas do podjęcia działań protestacyjnych.

Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej

Listę sygnatariuszy otwierają:

Protest powinien zostać podpisany nie tylko przez pracowników naukowych, ale także, a może przede wszystkim studentów. Właśnie w czasie wczorajszej Rady Wydziału Nauk o Wychowaniu musieliśmy rozstać się z wspaniałym profesorem kognitywistyki Piotrem Łukowskim(na fot.), który wraca na Wydział Filozoficzno-Historyczny, gdyż (de-)forma Jarosława Gowina niszczy to, co ma miejsce w rozwiniętych naukowo i gospodarczo krajach świata, a mianowicie interdyscyplinarność.

Minister nauki i szkolnictwa wyższego wraz ze swoimi "pretorianami destrukcji" wciska społeczeństwu nieprawdziwą tezę, że reforma nauki ma służyć wzmocnieniu polskiego potencjału w rywalizacji światowej. Tymczasem działania MNiSW oraz akty wykonawcze temu absolutnie zaprzeczają. W istocie bowiem władzy nie zależy na nauce, tylko na dalszym oszczędzaniu w budżecie państwa na szkolnictwie wyższym i nauce. Właśnie dlatego wprowadza się współczynnik kosztochłonności, który na kształcenie np. na psychologii wynosi "1", ale już na prowadzenie badań "2". Nie wiadomo, z jakiego to powodu nie jest on wyższy w obu kategoriach? Co to za nauki eksperymentalne, na które nie ma pieniędzy?

Psycholodzy tym się nie przejmują, bo i tak przechwytują niemalże cały budżet w panelu HS w NCN na swoje badania. Jak zatem ma rozwijać się pedagogika, skoro tak na kształcenie, jak i na badania współczynnik wynosi "1"? Z jakiego to powodu socjolodzy mają na badania wyższy współczynnik od pedagogiki, ale mniejszy od psychologii? itd., itd. Podobnie jest z innymi naukami społecznymi. To jest pozamerytoryczne i pełne prywatnych uprzedzeń rozdawnictwo i redukcjonizm zarazem.

Nie ma szans na współpracę naukową między humanistyką a naukami społecznymi, bo jest ona strukturalnie (prawnie i finansowo) niepożądana.

17 stycznia 2019

Komisja habilitacyjna - warsztatem z metodologii badań

Posiedzenie komisji habilitacyjnej zwołuje przewodniczący po otrzymaniu od dziekana wydziału trzech recenzji osiągnięć naukowych habilitanta. Czasami trudno jest znaleźć dogodny dla siedmioosobowego składu komisji termin, by można było spokojnie, bez napięcia czasowego rozmawiać, dyskutować, wymieniać się własnymi ocenami i argumentami.


Z tego też powodu ogromnie cenię sobie technologiczną szansę na skracanie czasu niepewności, wyczekiwania przez habilitantów na ten etap postępowania w ich sprawie. Wszystkie uniwersytety i politechniki w naszym kraju mają dostęp do kodowanej sieci "Pionier", dzięki której można obradować na odległość. Profesor z Olsztyna lub ze Szczecina czy Gdańska nie musi tracić dwóch dni, żeby wziąć udział w 2-3 godzinnym posiedzeniu komisji w Krakowie czy Katowicach.

W jego uczelni lub uczelni bratniej znajduje się centrum do prowadzenia wideokonferencji, a jakość łączy, w tym obrazu i dźwięku jest naprawdę wysoka. Wszyscy doskonale się widzą, słyszą, mogą sobie przesyłać na ekran także arkusze z danymi, mogą być podłączeni do tablicy interaktywnej, by w toku wspólnej rozmowy dzielić się wykresami, schematami, tabelami dla pełniejszego wyjaśnienia własnego stanowiska itp.

Od samego początku, a w pedagogice nastąpiło to dopiero 5 lat temu, kiedy zacząłem brać udział w posiedzeniach komisji habilitacyjnych, przekonałem się, jak są one ważne nie tylko dla rozstrzygnięcia wniosku habilitanta, ale także dla każdego z członków komisji z osobna. W czasie obrad uświadamiamy sobie istniejące procedury administracyjno-prawne, zwracamy uwagę na funkcjonujące w powszechnym obiegu mity i potoczne wyobrażenia, które nijak mają się do naukowej oceny czyichś osiągnięć, możemy także zdać sobie sprawę z tego, że rozstrzygamy o teraźniejszości i przyszłości własnej dyscypliny naukowej.

Właśnie dlatego określam posiedzenia komisji habilitacyjnych jako swoistego rodzaju warsztat metodologiczny, bowiem każdy z jej członków wnosi swoją recenzją czy opinią własne doświadczenie naukowe i oceniające, które zostało ukształtowane w toku pracy naukowo-badawczej oraz w wyniku samokształcenia. Nie jest bez znaczenia zatem to, jakie "filtry" są nakładane na wyrażenie opinii czy recenzji, o jakich parametrach naukowych są "soczewki" do odczytywania cudzych rozpraw.

Jeśli ktoś ich w ogóle nie nakłada, nie posługuje się żadną z naukowych miar, tylko traktuje swój udział w komisji jako spełnienie koleżeńskiej przysługi komuś, w tym habilitantowi, to niech się nie dziwi, że może spotkać się z poważnie demistyfikującą jego/jej postawę w czasie obrad takiej komisji lub po niej. Siedmiu uczonych musi stanąć twarzą w twarz nie tylko wobec dzieł, które są przedmiotem oceny, ale także wobec tego, co sami napisali i wypowiedzieli, w jakiej uczynili to formie, z jaką argumentacją.

Komisja habilitacyjna staje się dla niektórych jej członków odsłoną ich własnej niekompetencji, braku wiedzy, umiejętności korzystania z narzędzi nauki, bo być może nikt tego od nich wcześniej nie wymagał, także na żadnym etapie ich akademickiego rozwoju i funkcjonowania. Na szczęście w większości składu komisji habilitacyjnych znajdują się osoby kompetentne, autentyczni eksperci, rzeczoznawcy, którzy stają się dla niektórych osób ich nowymi, być może nawet pierwszymi w toku ich kariery, nauczycielami, mistrzami.

To takie osoby stają się szansą na wydobycie z dorobku publikacyjnego habilitanta tego, co nie dla wszystkich jest widzialne oraz zdekodowanie tego, co jest błędem, ale przez niektórych niedostrzeganym (celowo lub nieświadomie). Każde z takich posiedzeniem przekształca się, czy tego chcemy, czy nie, w swoistego rodzaju warsztat z metodologii badań w naukach społecznych czy humanistycznych, w spór o to, co jest wciąż nierozstrzygnięte, nieustalone, wątpliwe, podejrzane, nieklarowne itp.

Posiedzenie komisji habilitacyjnej staje się zatem uniwersytetem w temporalnej i przestrzennej skali mikro. Zawiera w sobie elementy koniecznych pochwał i często bolesnych uwag krytycznych. To jest jedyna przestrzeń, w której zderzamy się z manipulacją, fałszem i prawdą. Czasami bywamy zaskoczeni, zdumieni, ale to wszystko powinno służyć temu, żebyśmy zmieniali nie tylko treść własnych rozpraw czy wykładów, ale także samych siebie, swój stosunek do nauki, by była dzięki temu wiarygodną a nie komuś wygodną.

16 stycznia 2019

#Murem za Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy i Jurkiem Owsiakiem



Doskonale rozumiem honorowy gest Jurka Owsiaka po tak wielkiej tragedii, jaka miała miejsce w Gdańsku, gdzie doszło do politycznego mordu w trakcie Święta Dobroci-Miłości- Altruizmu - w czasie finału 27 Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pewnie każdy, kto ma choć odrobinę poczucia godności przyjąłby symbolicznie odpowiedzialność za to, co się tam wydarzyło.

Jednak to nie Jurek Owsiak jest sprawcą tej podłej zbrodni, ani też nie jest tym, który być może zamówił dokonanie zbrodniczego czynu. Morderca jest tylko częściowo jawny, bo nie znamy wszystkich okoliczności i motywów zaplanowanego z zimną krwią i odpowiednio przygotowanego aktu zabójstwa człowieka - polityka samorządności, prezydenta małej ojczyzny.

Rozumiem gest Jurka Owsiaka, bo człowiek honoru tak postępuje, że przyjmuje na siebie ciężar zła, którego doświadczył niewinny człowiek. Prezydent Gdańska - śp. Paweł Adamowicz aktywnie wspierał i uczestniczył nie tylko w tegorocznej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, toteż tym bardziej akt rezygnacji ma symboliczne przesłanie moralne i solidarnościowe.

Nie jest moim celem ustalanie winnego czy winnych trak okrutnego zabójstwa. Niech uczynią to odpowiednie służby.

Od trzech lat doświadczam jako aktywny badacz procesów partycypacji obywatelskiej i samorządowej napaść na Jurka Owsiaka, przemoc pełną nienawiści, wściekłości, podłych oskarżeń i wulgarnej, agresywnej narracji słownej, która ma miejsce w prawicowych mediach i w sieci internetowej, na portalach społecznościowych.

W tym roku, idąc w niedzielę na mszę świętą, spotkałem zaledwie jedną nastolatkę z puszką WOŚP. Stała przy wejściu tak, jakby chciała przeprosić, że w ogóle zbiera pieniądze na szlachetny cel. A jeszcze trzy, cztery lata temu w otoczeniu mojego domu biegały 3-osobowe grupy roześmianych, radosnych, pełnych poczucia szczęścia uczniów pobliskiego gimnazjum i liceum, którzy starali się pozyskać jak najwięcej datków.

Z każdej strony ogrodu okalającego kościół czekała na wychodzących po nabożeństwie młodzież i dziękowała parafianom, współmieszkańcom za każdą wrzuconą do oznakowanej puszki złotówkę. Tak było, ale tak już nie jest.

W tym roku w sposób szczególnie dotkliwy i wyrazisty odczułem nieobecność młodzieży-wolontariuszy WOŚP. Sprawił to nie tylko internetowy hejt, ale także szemrany komunikat, by nie ważono się dawać pieniędzy temu "szatanowi", by żadna z instytucji czy służb publicznych nie ważyły się wspierać tej inicjatywy. Niestety, nie wszyscy księża wspierali tę zgodną z wartościami chrześcijańskimi inicjatywę.

Drodzy, małomiasteczkowi nauczyciele! Nie wstyd Wam, że nie staliście razem ze swoimi uczniami, by pozyskać środki dla innych, na zakup sprzętu do ratowania życia czy zdrowia? "Płacicie" swoim uczniom za ich wychowanie punkcikami ujemnymi i dodatnimi w ramach oceny zachowania? Nie widzicie, jak sami jesteście już wyjałowieni, jak sami dzielicie wolontariat na ten jedynie prawdziwy i godny wsparcia oraz na ten niegodny? Tego uczycie młodych?

Co to się stało, że w czasie mszy ksiądz już nie powie o obecności wolontariuszy WOŚP, którzy stoją na zewnątrz i marzną? Nikt im nie przyniesie kubka gorącej herbaty. Bywało, że spotykali się z podłymi komentarzami, byli odpychani, a nawet ośmieszani. Obejrzeli szopkę w TVP-1, wysłuchali zmanipulowanych medialnie doniesień, uwierzyli, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest nieuczciwą grą? Kto był w szpitalu, ten znajdzie sprzęt z "owsiakowym serduszkiem".

Być może jest to pozostałość z czasów PRL, że zawiścią i/lub nienawiścią niszczy się liderów, przewodników, osoby znaczące, charyzmatyczne, autorytety, tych, którym chce się nieco więcej od pozostałych, bo ... można w ten sposób leczyć własne kompleksy, "stłuc zwierciadła" własnej małości, bierności czy braku zaangażowania. Kto tylko wychyla się, czyni coś dla innych, jest w czymś lepszy, wyjątkowy, to trzeba podłożyć mu nogę, by się potknął, przewrócił, by mu się nie powiodło. Niemcy powiadają: Ich habe Spass aus dem Hass (cieszy mnie nienawidzenie kogoś).

Wczoraj Komitet Norweski przyjął nominację Jerzego Owsiaka do Pokojowej Nagrody Nobla.

Będę stał murem za Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy i jej Liderem, Twórcą, Frontmanem - za Jurkiem Owsiakiem, za tym, który z pasją angażuje się na rzecz pomocowej idei oraz inicjatywy, która rośnie i rozkwita z kolejnymi pokoleniami darczyńców, altruistów. Nie niszczmy socjalizacji w miłości, narodowego DOBRA obdarzania innych cząstką naszych serc i finansów. To są nasze pieniądze, nasze dobra, którymi dzielimy się z WOŚP po to, by można było je spieniężyć i przeznaczyć na dobro wspólne.

Niech żaden polityk, żaden partyjny sługus i urzędas nie zniechęca nas i naszych dzieci do decydowania o tym, na co przeznaczamy własne środki! Niech JUREK OWSIAK nie zostawia swoich wolontariuszy i milionów Polaków wycofując się z przewodzenia ruchowi ludzkich serc. Jeśli nie jest w stanie tego dalej wytrzymać, to przyjmę to ze zrozumieniem i głębokim żalem. Mam jednak przeświadczenie, że to nie będzie już ta ORKIESTRA.

Chcę zobaczyć w przyszłym roku na ulicy miasta rozradowane buzie młodzieży kwestującej na kolejną 28 WOŚP. Czy będzie nią dyrygował Jurek Owsiak?

Ks. Jan Twardowski - "Ucieczka"

Uciec od miłości
na chwilę
na sto lat
na zawsze

nie tak łatwo
kiedy serce otworzy paszczę".


15 stycznia 2019

Polityka to nie walka na śmierć i życie


Nie wszyscy są poruszeni zamordowaniem Prezydenta Miasta Gdańska - Pawła Adamowicza na oczach milionów telewidzów i setek uczestników finału 27. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku w dn. 13 stycznia 2019 r. Nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy jednością, wspólnota narodową, gdyż ta dzielona jest skutecznie i podle od wielu lat przez polityków, którzy zastąpili arystotelesowską istotę polityki jako racjonalnej troski o dobro wspólne perfidną walką o władzę, jej utrzymanie lub odzyskanie.

Potrafimy okazywać solidarność w momentach szczególnych, dramatycznych, tragicznych, traumatycznych dla większości narodu, ale... dość szybko powracamy do nurtu konfrontacji i wzajemnego wyniszczania. Postawy nekrofilne górują nad biofilnymi, bo te pierwsze lepiej się "sprzedają" (hejterom płaci się za to), są bardziej wyraziste i można z nich uczynić instrumentalny użytek. Miłość, dobro, przyjaźń, solidarność, lojalność, ufność, rzetelność, uczciwość... itd. nie sprzedają się na rynku bezwzględnej walki o władzę.

Żegnam Prezydenta Miasta Gdańska, chociaż nigdy nie spotkałem Go osobiście i nie miałem okazji doświadczenia Jego służby. Pięknie stanął w poprzek wojny polsko-polskiej w czasie ostatnich wyborów samorządowych a mieszkańcy Gdańska pokazali nekrofilnym politykom, że chcą GOSPODARZA WSPÓLNOTY, SAMORZĄDOWCA, A NIE PARTYJNEGO sługusa. Pamiętajmy o tym, który służył najwierniej idei solidarności społecznej, autonomii lokalnej społeczności, demokracji i samorządności wbrew i ponad podziałami partyjno-światopoglądowymi.

14 stycznia 2019

Poezji część druga - obok nas i oby w nas


W ostatnich tygodniach trafiły do mnie tomiki poezji, które ukazały się w 2018 roku. Dzisiaj kontynuuję wpis o współczesnych poetach.

Marta Adamczyk wydała w krakowskim „Impulsie” tomik refleksyjnych liryk pt. „Stary Sad”. Są w nim wyodrębnione zbiory wierszy:
1) hiszpańskich, które poświęciła pamięci bohaterskim obrońcom twierdzy w czasie hiszpańskiej wojny domowej - pułkownika Josė Ituarte Moscardó oraz załodze Alcazaru w Toldo, ale także
2) liryk włoskich – Neapolitana,
3) Patriotyków,
4) Stary las i inne,
5) Błogosławieństw stworzenia oraz
6) Modlitw.

Treść syntetycznych i zwartych w swojej krótkiej formie wierszy tej poetki odzwierciedla głęboko osadzony w nich sens odczuć, wrażeń, doznań, przeżyć, myśli, które są przejawem łączności autorki ze światem przyrody, ludzi, materii i transcendencji. Otrzymujemy niezwykle pięknie oddany strumień osobistych obserwacji, świadomości i uczuć poetki. Jakże charakterystyczny dla jej wypowiedzi jest wiersz pt. „Buty przyjaciela”:


Obok siebie

Obok nas,

zatrzymały sól i czas”


(s. 78)

***

Tym, którzy mają jeszcze świąteczną choinkę, zacytuję fragment pięknego wiersza „Modlitwa przy choince” (s. 92)

Stała się nagle taka ważna

- cząstka stworzenia,

Ubrana w kolor, ciepło płomienia

- moc zaistnienia.
(…)"

***


Najmniejszy formatem i liczbą utworów oraz ich formą jest tomik pt. „Vidnotėka” Zdeňki Braumovė z Czeskiej Republiki, a zarazem doktorantki Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu, która prowadzi badania na temat postaw nauczycieli wczesnej edukacji wobec poezji i jej nauczania.

Problematyka badawcza jest niezmiernie ciekawa, bowiem też chciałbym wiedzieć, czy nauczyciele pierwszego etapu kształcenia dzieci lubią poezję, dzielą się nią ze swoimi podopiecznymi a może i sami ją tworzą. Jakiś czas temu pisałem w blogu o nauczycielce języka polskiego jednej z łódzkich szkół niepublicznych, która pisze i publikuje wiersze liryczne.

Pani Braumová jest nie tylko minimalistką, ale – jak pisze o sobie – także surrealistką, starając się wyrażać własne doznania i myśli w jak najkrótszej i paradoksalnej formie. Tak charakteryzuje własną twórczość:

„Na niewielkiej przestrzeni dochodzi do próby uchwycenia dwoistości tego, co nieznane-znane, pożądane-niechciane”. Oscyluje w swoich wersach pomiędzy wsłuchiwaniem się w surrealizm a poezją gramatyczną (dbając o precyzyjne wyrażenie się) i feneomeneologiczną. Oczekuje tym samym od czytelnika doprecyzowania treści, własnej fantazji…”.

Rzeczywiście, Jej wiersze przypominają swoją formą haiku. Oto jeden z nich zatytułowany „Na pograniczu


prosisz

o korzyść

nabitą

na widelec


trudności
”.

Przygotowywałem ten wpis dwa dni temu. Wczoraj miał miejsce w Gdańsku akt napaści i ugodzenia nożem prezydenta miasta Gdańska - Pawła Adamowicza w czasie wieczornego podsumowania wspaniałej akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Przed nami kolejne miesiące brutalnej walki politycznej o utrzymanie władzy lub jej zdobycie. Co czeka nasz kraj, nasze społeczeństwo? Jak dalece służby posuną się do manipulowania nastrojami społecznymi? Jak będą je podgrzewać lub wystudzać media afirmujące różne orientacje polityczne?

Socjolog Jan Szczepański tak pisał w swoich dziennikach z lat 1945-1968:

"Wiadomo, że polityka jest zajęciem dla bandytów"

" Można sprawować wadzę tylko strachem. Ale strach upodli i tego, kto się boi, i tego, kogo się boją".

("Myśli mądre, czyli niepokorne Profesora Jana Szczepańskiego, Ustroń 2013, s. 17).

13 stycznia 2019

Powiewu zimowej poezji - część pierwsza





Poetyckie rozmarzenie otwieram w dzisiejszym wpisie najnowszym tomikiem poezji prof. UJK w Kielcach - badaczki literatury i kultury latynoamerykańskiej, eseistki  - Danuty Muchy pt.

„Powiewu dłonią. Zimą” (Ėditions Paris 2018).

Recenzent wydawniczy tego tomiku – Marian Kielian ocenia, że jest to najlepszy w dotychczasowym dorobku Poetki zbiór wierszy ze względu na metaforycznie wyrażone emocje, które odzwierciedlają piękno otaczającej nas na szczęście zimowej bieli. Czytając wiersze D. Muchy – „Rzec by można – ogarnia nas spokój, cisza, refleksja”, bo zimą (…) najważniejszy jest śnieg, cisza, biel.  W warstwie emocji. W warstwie formalnej – rytm! Rytm! Jak perkusja w orkiestrze jazzowej!”

Każdy z wierszy tej Poetki mógłby natchnąć malarzy czy mistrzów obiektywu do sięgnięcia po pędzel lub aparat, by utrwalić to, czego nie dostrzegamy w biegu do pracy, idąc na zakupy czy odprowadzając dziecko do przedszkola. Tymczasem Danuta Mucha zachwyca się pięknem zimowych krajobrazów wysupłując jak z rękawa doznania zmysłów, które rejestrują fenomeny niepowtarzalnej aury. 

Ileż ciepła, miękkości myśli, nieuchwytnych drgań obsypanej śniegiem przyrody uruchamia w naszych myślach, jak fenomenalnie raduje się obecnością niemalże każdego płatka śniegu pisząc:

***
przez biel 

i spod bieli

przemyka ślad

wiatru

co zrywa biel

swoją z fal

nikłe dotykiem

padają dwa

płatki ze śniegu

- muśnięciem

fal

***
(s.14)

Może sięgając po przywołane w moim blogu tomiki poezji odnajdziemy w nich wspólny motyw literackiego piękna, którym warto zainspirować dzieci do  wyjścia z domu i skupienia na tym, co może zarejestrować ich wzrok, słuch, dotyk,  smak i węch. Niech zapiszą piórem, pędzlem lub aparatem swoje obserwacje i wrażenia,  niech „Zapalą swoje myśli”, by podzielić się nimi z bliskimi.  Jak pisze D. Mucha:

"nie słowem

a ciszą

nie pustą

ulicą

zza szyby

znad

malin

biel okien

lśni

w dali”

(s. 62).


***

Kolejnym poetą, którego dzieło tu przywołam, jest Tomasz Misiak.




Autor pięknego tomiku wierszy jest z wykształcenia kulturoznawcą, a pracuje w Łódzkim Centrum Doskonalenia Nauczycieli Kształcenia Praktycznego, gdzie zajmuje się promocją łódzkiego systemu edukacji oraz redaguje w roli sekretarza redakcji periodyk „Dobre Praktyki. Innowacje w edukacji”. Przetłumaczył z języka angielskiego 40 utworów literackich, w tym m.in. „Alicję w Krainie Czarów”, „Po drugiej stronie lustra|” Lewisa Carolla czy „Chłopiec na szczycie góry” Johna Boyne’a.

Mało kto wie, że napisał przed laty teksty piosenek, które wyśpiewali m.in. Alicja Majewska,  Jerzy Połomski czy Dorota Osińska. Wiersze tego poety czyta się z niezwykłą lekkością, a zarazem zawartą w nich aksjologiczną głębią. Tym razem T. Misiak debiutuje notatnikiem poetyckim zatytułowanym „Słowo do słowa”, z którego wybrałem wiersz pt. „Ślad” (s.4)  dedykując go pedagogom:

„Trzeba żyć wyraziście,

Nie w pośpiechu, nie w biegu,

Ślad po sobie zostawić

Na przyszłość - 

W czyimś sercu, w pamięci

Albo chociaż na śniegu,

Jakby już nic innego

Nie wyszło.

Trzeba żyć wyraziście,

Nie po wierzchu, nie płasko,

Coś po sobie zostawić –

Ślad trwały,

Ryty w spiżu, w marmurze

Albo chociaż na piasku,

Jakby już się inaczej

Nie dało.

Trzeba żyć wyraziście,

Byt kreować, jak dzieło,

Ślad zostawić,

By w krąg się rozchodził

Coraz dalej i dalej

Wśród ludzi ideą

Albo chociaż

Falą na wodzie.”

Pozostawmy ślad własnej twórczości - pedagogicznej, edukacyjnej, oświatowej, naukowej, artystycznej, literackiej, filmowej lub innej, która wynika z osobistej pasji i sztuki dzielenia się nią z innymi.

12 stycznia 2019

Reforma nauki ruchami skoczka


Gra w szachy niewątpliwie służy ćwiczeniu myślenia strategicznego. Skoczek jest tą figurą, która pełni szczególną rolę, bowiem jest usytuowany między wieżą a gońcem. Może wykonać ruch, jaki przysługuje tylko jemu, a mianowicie wykonać krok o jedno pole w pionie lub poziomie, a następnie drugi krok na ukos, w kierunku oddalającym go od pola wyjściowego, na którym się znajduje. Konik jest jedyną figurą, która może wykonać tak nietypowy ruch, niejako po literze "L" przeskakując nad innymi pionkami czy figurami.

Pisałem o zaniechaniach ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie wydania rozporządzeń, które są kluczowe w ocenie parametrycznej dyscyplin naukowych, ale także w awansie akademickim czy ubieganiu się nauczycieli szkół wyższych o członkostwo w gremiach centralnych. Wprawdzie prof. Marek Kwiek z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu udowodnił swoimi badaniami, że w naszych uniwersytetach tylko 10 proc. naukowców tworzy produkt znaczący dla nauki i rywalizacji międzynarodowej, to jednak, czy się to komuś podoba czy też nie, jesteśmy oceniani przez swoich zwierzchników w odmiennych zakresach i dla różnych potrzeb.

Oto mgr Piotr Müller, który był wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego w randze podsekretarza stanu w MNiSW, a objął w grudniu mandat poselski, ponownie został powołany do kadr tego resortu, tym, razem w randze sekretarza stanu.

Nie wiem, czy nadal jest wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Już b. premier Ewa Kopacz udowodniła, że jak chce się koleżance-posłance dać dodatkową pensję, a rzecz dotyczyła poseł Urszuli Augusty, to zamiast mianować ją wiceministrem edukacji narodowej, powołała ją na stanowisko pełnomocnika premier w MEN do spraw... edukacji dla bezpieczeństwa, by mogła pobierać dwie pensje - pełnomocniczki i posłanki. Czy podobnie jest tutaj?

Druga sprawa, to opublikowany komunikat MNiSW w sprawie zmiany terminu ogłoszenia wyników konkursu w ramach programu „Wsparcie dla czasopism naukowych”. To jest kolejny dowód na to, że ministerstwo ogłasza konkurs, po czym najpierw przedłuża termin składania wniosków, by zapewne kolesie załatwili swoje sprawy, a kiedy już wpłynęły wnioski , dokonuje kolejnego przesunięcia terminu jego rozstrzygnięcia.

Otóż minister J. Gowin mocno rozmija się z etyką postępowania swoich pracowników. Skoro warunkiem przystąpienia do konkursu było przedłożenie dokumentu o zarejestrowaniu czasopisma w KRS, a tego fundamentalnego warunku prawnego - jak teraz się okazuje - nie spełniały niektóre redakcje,a mimo to złożyły wniosek, to mamy kolejny przykład łamania prawa pod wybrańców. Jestem tym oburzony, bowiem należało we wrzeniu 2018 r. ogłosić, że ten warunek nie obowiązuje!

Cytuję:

"Przesunięcie o miesiąc terminu ogłoszenia wyników konkursu jest związane ze zmianami wprowadzonymi do rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 20 września 2018 r. w sprawie pomocy de minimis w ramach programu „Wsparcie dla czasopism naukowych” (Dz. U. poz. 1832 i 2198). Zmiany te zostały wprowadzone po stwierdzeniu, na podstawie analizy wniosków złożonych w konkursie, że znaczna liczba wnioskodawców nie jest w stanie uzupełnić dokumentacji o kopię aktualnego wypisu z rejestru dzienników i czasopism, o którym mowa w art. 20 ust. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe, w określonym w tym rozporządzeniu terminie 7 dni. W większości przypadków wynikało to z wydłużonych procedur sądowych, na które wnioskodawcy nie mieli wpływu. W związku z powyższym, z uwagi na słuszny interes wnioskodawców, znowelizowano obowiązujące przepisy, wprowadzając możliwość ustalenia przez Ministra dłuższego terminu na uzupełnienie braków formalnych wniosku, a w przypadku wnioskodawców, których wnioski pozostawiono bez rozpoznania z powodu nieuzupełnienia ww. braku w terminie 7 dni - wprowadzono możliwość powtórnego złożenia wniosku w terminie 7 dni od dnia wejścia w życie rozporządzenia, tj. do 30 listopada 2018 r."

Wielu uczciwych redaktorów naukowych periodyków nie złożyło wniosku o dofinansowanie właśnie z powodu braku rejestracji w KRS, gdyż ta nie była im do tego czasu w ogóle potrzebna. Z tego też powodu znając warunek posiadania takiej rejestracji mieli świadomość, że nie spełnią go, bo proces rejestracji w KRS trwa dłużej niż termin możliwego złożenia wniosku na konkurs. Cwaniacy (rzecz dotyczy tych, których pisma także nie posiadały rejestracji w KRS) jednak nie mieli skrupułów, bo dowiedzieli się, że można nie przestrzegać prawnych ograniczeń i złożyć wniosek bez tej rejestracji.

Niestety, po raz kolejny okazuje się, że PRAWO I REGUŁY KONKURSÓW NIE DOTYCZĄ WSZYSTKICH!!! Uczciwi zawsze mają pod wiatr i tracą.