28 listopada 2018
Pedagodzy są po stronie twórczej resocjalizacji
Tydzień rozpoczął piękny jubileusz autora twórczej resocjalizacji Profesora Marka Konopczyńskiego. Białostoccy uczeni świętują pracą, toteż niezależnie od przekazywanych Jubilatowi adresów, życzeń, gratulacji, od dzielenia się wspomnieniami i wspólnymi dokonaniami, miała miejsce konferencja naukowa „Współczesne dylematy resocjalizacyjne- w stronę twórczej resocjalizacji”, którą zorganizowali współpracownicy z Katedry Pedagogiki Specjalnej Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku.
Po referacie wprowadzającym prof. Marka Konopczyńskiego na temat "Holistycznej wizji procesu resocjalizacji", uczestnicy debaty mogli włączyć się do panelu dyskusyjnego, którym kierował prof. Wiesław Ambrozik - przewodniczący Zespołu Pedagogiki Resocjalizacyjnej przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN. Mówiliśmy o resocjalizacji i stanie badan naukowych w perspektywie pedagogiki społecznej i pracy socjalnej (prof. Wiesław Ambrozik, prof. Barbara Kromolicka), perspektywie paradygmatycznej (prof. Bogusław Śliwerski, prof. Andrzej Bałandynowicz), perspektywie kulturowej (prof. Zbyszko Melosik), perspektywie prawno-kryminologicznej (prof. Andrzej Bałandynowicz) oraz perspektywie pedagogiki specjalnej (prof. Amadeusz Krause).
Była to znakomita okazja do wymiany doświadczeń naukowych przez pedagogów i specjalistów w zakresie rozwijania i tworzenia współczesnych kierunków w pedagogice resocjalizacyjnej, a także podkreślenia zasług dla wzmacniania i kreowania nowych wyzwań w pedagogice przez prof. Marka Konopczyńskiego, który jest jednym z najwybitniejszych przedstawicieli pedagogiki resocjalizacyjnej w Polsce.
Świętujący 35-lecie pracy naukowej Profesor został uformowany i rozwijał się naukowo w trzech najlepszych polskich uniwersytetach. Jest bowiem absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, gdzie zdobywał wiedzę i umiejętności w zakresie resocjalizacji pod kierunkiem wybitnego profesora UJ Bronisława Urbana. Rozprawę doktorską bronił na Uniwersytecie Warszawskiem, przy czym mogłoby do tego nie dojść ze względu na opozycyjne zaangażowanie M. Konopczyńskiego w okresie PRL w Krakowskim Studenckim Komitecie Solidarność-NZS i udział w akcji wypuszczenia balonu z napisem "Polska Walcząca" na krakowskich Błoniach w czasie wizyty Jana Pawła II. Na szczęście odbywając staż naukowy w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW znalazł się pod parasolem ochronnym doc. Lesława Pytki, swojego promotora - prof. Tadeusza Pilcha, jak i dziekan Wydziału Pedagogicznego UW prof. Anny Przecławskiej i prof. Ireny Wojnar. Jego dysertacja pt. "Środowiskowe uwarunkowania postrzegania zjawisk patologii społecznej przez młodzież akademicką" została przyjęta przez Radę Wydziału.
Trzecim środowiskiem naukowym, które doceniło wkład w rozwój nauki stał się Wydział Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, na którym M. Konopczyński uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk humanistycznych w dyscyplinie pedagogika. Miał już wówczas za sobą pracę naukowo-badawczą i dydaktyczną w Zakładzie Resocjalizacji Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie (obecnie Akademia Pedagogiki Specjalnej), którym kierował wybitny specjalista prof. Kaizmierz Pospiszyl. Tam nasz Jubilat utworzył Pracownię Metodyki Pracy Resocjalizacyjnej.
Chyba najważniejszym wydarzeniem, aktem i procesem badawczym w Jego życiu naukowym było uruchomienie eksperymentu resocjalizacyjnego wraz z Małżonką-Mariolą (absolwentką Wydziału Aktorskiego PWST w Warszawie) w Zakładzie Poprawczym w Falenicy, który rzutował na dalszą karierę w najlepszym tego słowa znaczeniu tego pedagoga. To był proces generujący zupełnie nowe podejście do resocjalizacji określony przez niego mianem "TWÓRCZEJ RESOCJALIZACJI". Nastąpiła dzięki temu radykalna zmiana paradygmatu nie tylko w środowisku naukowym, ale przede wszystkim zmiana w przestrzeni świata penitencjarnego.
Tej twórczości, transformacji pod jej wpływem poświęcone było poniedziałkowe spotkanie, ale także - co jest niesłychanie ważne - wydanie znakomitego tomu rozpraw naukowych autorów reprezentujących różne nauki społeczne i humanistyczne, a odsłaniających w swoich tekstach znaczenie "twórczej resocjalizacji" w teoriach i praktyce. Księgę Jubileuszową ze znakomitą laudacją prof. Wiesława Ambrozika przygotowali wraz z nim profesorowie Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach - Anna Kieszkowska i właśnie wyhabilitowany w WSE UAM w Poznaniu, białostocki samodzielny pracownik naukowy - Krzysztof Sawicki.
Zdaniem redaktorów tego tomu:
Jak podkreśla w swoich dziełach Profesor Marek Konopczyński, Twórcza Resocjalizacja czerpie swoje przesłanki teoretyczne zarówno z heurystycznych teorii dotyczących rozwoju twórczych metod rozwiązywania problemów, jak i z licznych koncepcji kryminologicznych, socjologicznych, psychologicznych i pedagogicznych, określających teoretyczne podstawy procesów resocjalizacji. Mamy tu więc do czynienia z oglądem rzeczywistości resocjalizacyjnej z metodologicznej perspektywy twórczego wewnętrznego i społecznego kreowania osób nieprzystosowanych społecznie, w miejsce perspektywy prawie wyłącznego korygowania i usprawniania ich zaburzonych funkcji i struktur osobowych. Tak rozumiana Twórcza Resocjalizacja jest koncepcją o potencjałach osób nieprzystosowanych społecznie. Jej metody mają za zadanie poszukiwać i rozwijać zarówno potencjały tkwiące w tych osobach, jak i stwarzać perspektywy wykreowania nowej tożsamości indywidualnej i społecznej osób nieprzystosowanych.
Według Autora koncepcji, klasyczna pedagogika resocjalizacyjna, w swoim wymiarze metodycznym, za główny cel oddziaływań obiera korektę, eliminowanie bądź usprawnianie zaburzonych struktur i mechanizmów osobowych i behawioralnych osób funkcjonujących patologicznie w swoich rolach życiowych i społecznych. Owo eliminująco-naprawcze podejście ma swoje źródła w trzech zasadniczych grupach współczesnych koncepcji wyjaśniających złożone problemy zjawiska nieprzystosowania społecznego. Jak podaje M. Konopczyński, koncepcje mające w znacznej części charakter interdyscyplinarny, próbują wieloaspektowo i wielowymiarowo wyjaśniać przyczyny, mechanizmy i skutki ludzkich reakcji i zachowań patologicznych. Posiadają one jednak jeden wspólny mankament: w znikomym stopniu odnoszą się do metodycznej problematyki samego procesu resocjalizacji oraz uwarunkowań jego efektywności, skupiając się przede wszystkim na wyjaśnianiu etiologii i fenomenologii tego zjawiska.
Należy wyraźnie pokreślić, jak zaznacza Marek Konopczyński, że efektem twórczości, rozumianej jako zmodyfikowane funkcjonowanie strukturalnych czynników procesów poznawczych osób nieprzystosowanych społecznie, jest ich innowacyjny, twórczy sposób rozwiązywania sytuacji problemowych. Efektem istotnym, ale o ubocznym charakterze, są wytwory materialne działalności twórczej osób nieprzystosowanych społecznie. Mówiąc innymi słowy, człowieka zajmującego się teatrem, sportem, plastyką lub muzyką i dodatkowo odnoszącego w tych dziedzinach określone sukcesy (poprzez granie roli w teatrze, namalowanie obrazu lub wykonanie dobrego występu sportowego), inni ludzie zaakceptują szybciej, zwłaszcza ci niewykazujący zaburzeń patologicznych. Z kolei metodyczne wymiary Twórczej Resocjalizacji akcentują wpływ samej pomocy pedagogicznej wobec resocjalizowanego i nakreślają perspektywy dalszego rozwoju jednostek nieprzystosowanych społecznie. Dewiacyjnie funkcjonujący człowiek, aby zostać zaakceptowanym społecznie, musi wykonać potrójny wysiłek: rozstać się ze swoją przeszłością, zmodyfikować aktualność oraz wykreować przyszłość.
Uroczystość i debatę naukową oszlifował kulturowym akcentem, jakże charakterystycznym i bliskim prof. Markowi Konopczyńskiemu, wspaniały występ Studenckiego Koła Teatralnego StuKot. Genialnie zaśpiewali piosenki m.in. Wojciecha Młynarskiego. Dziękuję Organizatorom za tak znakomitą oprawę ważnego w naszej nauce wydarzenia i postaci.
27 listopada 2018
O politycznej degradacji nauczycielstwa
Ukształtowany już pod koniec XIX wieku hierarchiczny system zarządzania oświatą w strukturach państwowych ugruntował nie tylko model dyrektywnego, autorytarnego kierowania instytucjami oświatowymi, ale i utrwalił ich formalno-organizacyjny charakter. Szkołę od lat niszczy tak od wewnątrz, jak i od zewnątrz mania władzy, jaką stwarza ona niektórym pedagogom i administracji szkolnej.
W tak hierarchicznie pojmowanym systemie oświatowym, w którym występuje pionowa i o zróżnicowanym terytorialnie zasięgu stopniowalność całego układu i jego subsytemów zakres zadań oraz funkcji nauczyciela określany jest przez centralne władze. W sposób niezgodny z ideą demokracji upowszechniło się w społecznościach edukacyjnych przekonanie, że wzajemne stosunki władz oświatowych z dyrektorami szkół, dyrektorów z nauczycielami oraz tych ostatnich z uczniami i ich rodzicami muszą być oparte na autorytecie wyżej usytuowanej w społecznej hierarchii osoby, przy czym przez autorytet rozumie się określony stopień posłuszeństwa czy podporządkowania. Mało kto się przejmuje tezą jednego z badaczy społeczeństw i instytucji totalitarnych, iż można w nich kształcić jedynie autorytarne osobowości.
Zawód nauczyciela należy do nielicznych wśród służb publicznego zaufania, który niechętnie poddaje się ocenianiu czy opiniowaniu przez władze zwierzchnie i klientów (uczniów, rodziców). O ile ta pierwsza grupa nadzoru nad prawidłowością realizacji założonych funkcji i zadań edukacyjnych jest jeszcze przez nauczycieli tolerowana (znoszona), o tyle postulaty uspołecznienia procesu kształcenia i - co najważniejsze - wychowania w szkole poprzez przyznanie praw uczniom i ich rodzicom do czynnego partycypowania w nim, budzi ogromny opór i niechęć wśród tego środowiska profesjonalistów.
Czy warto podejmować inicjatywy w zakresie doskonalenia procesu oceniania pracy pedagogicznej nauczycieli w sytuacji, kiedy z jednej strony nie ma na to przyzwolenia, z drugiej zaś brak jest doświadczeń i kompetencji? Jak to się ma do wdrażanego aktualnie w Polsce systemu awansu zawodowego nauczycieli?
Prawny obowiązek oceniania nauczyciela m.in. przez nadzór pedagogiczny, budzi od lat szereg wątpliwości, które odradzają się w dyskursie publicznym przy każdorazowej próbie zmian prawnych w tym zakresie. Wiąże się z tym dylemat, komu tak naprawdę i po co, potrzebna jest ta ocena? Ustawa o Systemie Oświaty ma charakter ustrojowy i jest adresowana także do nauczycieli, przez co stwarza im w większym stopniu gwarancje swoistego rodzaju bezpieczeństwa zawodowego. Sytuuje ich bowiem w szkole jako samodzielnym zakładzie pracy, w którym dyrektor jest jego kierownikiem, zaś nauczyciele są jego pracownikami (podwładnymi).
W tym sensie szkoła nie jest placówką samorządową w pełnym tego słowa znaczeniu, ale „przedsiębiorstwem edukacyjnym” prowadzonym przez samorząd, w którym pewnym organom przypisuje się znamiona współsprawstwa w jej (współ)zarządzaniu, a mianowicie - radzie pedagogicznej, radzie rodziców, radzie szkoły i samorządowi uczniowskiemu.
Przypomina ten stan opinię Ericha Fromma na temat zarządzania oświatą: "Nie bez powodu administracja oświatowa narzuca nauczycielom „właściwe” podejście do zawodowych zadań oraz standaryzację usług, zmierzające w rzeczywistości do zwiększenia wydajności jedynie z zawężonej perspektywy bezpośrednich korzyści władz oświatowych, kształtując tym samym całkowicie uległych i posłusznych pracowników. Taki stan rzeczy musi rodzić wśród pracowników poczucie braku kompetencji, niepokoju i frustracji oraz prowadzić do obojętności czy wręcz wrogości." (E. Fromm, Kryzys psychoanalizy, Poznań 1995, s. 59)
Od dziesiątek lat zarządzanie polskim systemem oświatowym przez partyjne frakcje, które walczą o władzę lub jej utrzymanie potwierdza, że mamy w nim do czynienia z dehumanizacją w imię ideologicznych interesów i politycznej poprawności, a nie z dążeniem do jakości kształcenia i wychowywania młodych pokoleń. Zarządzający takim systemem starają się do maksimum ograniczać indywidualizm, twórczość, alternatywne rozwiązania i jakościowe mierniki kształcenia, gdyż pragną biurokratycznie i politycznie kontrolować jakość wewnątrzszkolnego życia obawiając się jego suwerennej profesjonalizacji.
Lęk władz państwowych przed wolnością nauczycieli rodzi ciągłą pokusę jej tłumienia. Sądzi się, że wiara w wolność pedagoga i możność zaufania jego kompetencjom pozbawia władzę państwową wpływu na powszechną politykę edukacyjną i jej klientów oraz pozyskiwanie dzięki temu elektoratu. Wolności nauczycieli boi się przede wszystkim władza oświatowa i to na każdym szczeblu jej występowania (od centrum po środowisko lokalne).
Nadal zatem narzuca się nauczycielom nie tylko określoną strukturę pracy, ale i jej koncepcję. Administracja oświatowa, chcąc posiąść nauczycieli, zobowiązuje ich do ogromnej ilości pracy iluzorycznej i zmusza tym samym do uznania iluzji za pracę autentyczną. Nauczyciele - jak wielbłądy - mają dwa garby: nadzór pedagogiczny, czyli państwowy i samorządowy, które w większości gmin czy powiatów są w stanie konfliktu odmiennych wartości i norm. Związkowcy "szczekają", ale "karawana deformy" jedzie dalej.
26 listopada 2018
Jest Rzecznik Praw Dziecka, a jakoby go nie było
Sejmowe komisje polityki społecznej i rodziny oraz edukacji, nauki i młodzieży zarekomendowały w minioną środę kandydaturę Mikołaja Pawlaka na urząd Rzecznika Praw Dziecka. Łódzki adwokat, a zarazem b. urzędnik Ministerstwa Sprawiedliwości wyraził w trakcie sejmowego wysłuchania swoje credo, które brzmiało:
Dobro dziecka to odpowiedzialność, szacunek i obowiązek; to poszanowanie jego wartości i godności.
W czwartym już podejściu do wyborów, w dn. 21 listopada br. mgr Mikołaj Pawlak został wybrany przez Sejm na stanowisko Rzecznika Praw Dziecka nie mając ze strony opozycji żadnego konkurenta. Kandydata PiS poparło 230 posłów, 185 było przeciw, a 5 wstrzymało się od głosu. Większość bezwzględna, która jest konieczna do wyboru RPD, wynosiła 211 głosów.
Brak kandydatów ze strony opozycji był uzasadniony moralnie, bowiem uczestniczyli oni w pierwszym akcie wyborczym, który zakończył się dla nich, czyli dla pedagog - pani dr hab. Ewy Jarosz i lekarza Pawła Szczucińskiego moralnym sukcesem. Niestety, żadne z nich nie uzyskało poparcia większości parlamentarnej, gdyż partia władzy chciała koniecznie mieć na tym stanowisku "swojego" człowieka.
Dwie, kolejno zgłaszane przez Prawo i Sprawiedliwość, kandydatki okazały się dla tej partii ciężarem politycznym, bowiem jedna nie spełniała - jako wykładowczyni etyki - wymogów moralnych okazując się w świetle opublikowanych materiałów w "Tygodniku Powszechnym" plagiatorką i fałszującą własną afiliację zawodową, a druga stała się narzędziem do nieudanego przetargu politycznego. W obu przypadkach sprawujący władzę nie stanęli na wysokości zadania ośmieszając obóz władzy.
Jak wspomniałem, w piątek Sejm powołał na stanowisko RPD prawnika - Mikołaja Pawlaka, ale musi ten wybór zatwierdzić jeszcze Senat. Tymczasem senatorowie nie znaleźli w tym tygodniu czasu na to, by podjąć stosowną decyzję. Nie wiemy, czy powodem tego jest oczekiwanie na ujawnienie przez media niekorzystnych dla tego kandydata faktów, czy może stanowi on "kartę do rozgrywki politycznej" w umocowaniu się prawicy w strukturach władz samorządowych. A może ma to być prezent pod choinkę wraz ze świąteczną paczką?
Tak więc jest Rzecznik Praw Dziecka, a jakoby go nie było.
25 listopada 2018
O hipokryzji
Hipokryzja pojawia się wówczas, kiedy między dwiema osobami pojawia się sprzeczność interesów. Jest ona wówczas konieczna temu, który ma władzę jako narzędzie konieczne w budowaniu pozornego sojuszu. Żeby czerpać korzyści z drugiej strony, potrzebne są pochlebstwa, manipulacje lub tworzenie pozorów troski o jej interesy. W istocie jednak nie ma tu między obu stronami ani zaufania, ani solidarności. To, co je łączy, to wyimaginowane wspólne elementy. Publicznie zatem deklaruje się wspólnotę interesów, wartości, prywatnie zaś uważa się tę wspólnotę za fikcyjną.
Hipokryzja wymaga pozorów moralnych, które są konieczne dla zachowania z jednej strony swoich wpływów, z drugiej zaś jednostronnego czerpania korzyści. Tu operuje się kłamstwem w sposób tak naturalny, że aż trudny do udowodnienia, bo przecież w każdej chwili można jemu zaprzeczyć. Nie przestrzega się żadnych reguł, które miałyby stanowić o wzajemności, gdyż dla hipokryty liczą się tylko i wyłącznie jego zyski. Jest to rodzaj pozorowania przyjaznych stosunków podtrzymywanych przez bycie nieprzyjacielem.
Gdyby nie było żadnego zaufania i żadnego słowa nie uważano by za prawdziwe, hipokryzja byłaby niemożliwa. Jak rozsądnie powiedział Rochefoucauld, hipokryzja jest to hołd, który - przede wszystkim w polityce, ale i w nauce - występek składa cnocie.
Jak pisał M. Jay:
(…) jak na ironię, lustrzanym odbiciem Wielkiego Kłamstwa jest ideał Wielkiej Prawdy – jedynej, monologicznej prawdy, która zmusza do milczenia tych, którzy się z nią nie zgadzają. Zamiast zmierzać do realizacji takiego ideału, pielęgnując nadzieję na ukrócenie nieprawdomówności raz na zawsze, lepiej jest tolerować mnóstwo małych, równoważących się wzajemnie kłamstw, a także ocenić umiejętność poddawania ich próbom i odkrywania, że są kłamstwami.
Lepiej jest wierzyć, że wszyscy gracze w grze politycznej są niedoskonali pod względem moralnym, niż w to, że są bez reszty uczciwi. Nie jest to zalecenie cynizmu albo niemoralności, lecz po prostu świadomość, że polityka nigdy nie będzie wolną od kłamstwa sferą prawości, przejrzystości i szlachetności i że ostatecznie nie jest to wcale czymś złym (Polityka i moralność, Świąteczna Gazeta Wyborcza z dn. 8-9.09.2007, s. 24).
24 listopada 2018
Inkluzyjna edukacja w Leo Baeck Education Center w izraelskiej Hajfie
Dzisiaj podzielę się krótką relacją z pobytu m.in. w Leo Baeck Education Center (zespół szkół ogólnokształcących) w Hajfie, w których realizuje się m.in. 20 programów z zakresu pedagogiki inkluzyjnej dla dzieci, młodzieży i dorosłych z autyzmem. Do szkoły uczęszcza młodzież od 12 do 21 roku życia, a zatem cykl kształcenia jest elastyczny, z możliwością jego zakończenia w odpowiednim dla własnych możliwości i aspiracji zakresie. W placówce uczy się/studiuje 1500 uczniów, w tym 150 z autyzmem.
Nie ma tu systemu klasowo-lekcyjnego dla uczniów, natomiast nauczyciele rozliczani są w jednostkach godzin pracy z uczniami (23 godziny tygodniowo zajęć dydaktycznych, terapeutycznych, korekcyjnych i/czy rehabilitacyjnych oraz do 17 godz. zajęć z uczniami poza placówką np. realizacja projektów, kultura, sport, turystyka itp.). Oddziały klasowe liczą od 8 do 10 uczniów z autyzmem na różnym poziomie tej dysfunkcji, z którymi pracuje 2 nauczycieli specjalistów oraz ich dwóch asystentów.
Im wyższy poziom kształcenia, tym zdarza się, że w jednej klasie zajęcia prowadzi nawet pięcioro nauczycieli wśród których musi być nauczyciel przedmiotu np. fizyki, chemii, informatyki itp. Zajęcia nasycane są ćwiczeniami o charakterze terapeutycznym. Duża ich część odbywa się poza klasą szkolną. Są to najczęściej formy ćwiczeń ruchowych czy z zakresu bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że są wśród absolwentów tej szkoły m.in. olimpijczycy sportowi.
Zajęcia odbywają się od godz. 8.30 do 16.00 przez cały rok kalendarzowy, a więc także w okresie wakacyjnym. Szkolny autobus dowozi uczniów codziennie z całego regionu, toteż już w świetle tych danych widać, że taka edukacja musi być dla władz miasta bardzo kosztowna.
Dla nauczycieli, pedagogów specjalnych każdy autystyk jest niesłychanie ważny. Trzeba rozpoznać jego /jej najsilniejsze strony, umiejętności, sfery wrażliwości i gotowości do działania, by na nich budować siłę osobowości i sztukę życia. Trzeba nauczyć innych akceptowania tych osób i życia razem z nimi oraz na odwrót.
Każdy uczeń musi odbyć szkolenie wojskowe, a to sprawia, że nawet młodzież z autyzmem może być przygotowana dla potrzeb służb wywiadowczych. Nie wiemy jednak, czy jest to także jedna z tych szkół, w których nastoletni uczniowie są przygotowywani do pracy w wywiadzie wojskowym. Jeśli tak, to jest to objęte tajemnicą.
Program kształcenia zawiera przede wszystkim dbanie o rozwój duchowy uczniów. a także wiedzę i umiejętności potrzebne im w codziennym życiu społecznym. Oni muszą wiedzieć, co będzie im potrzebne na co dzień oraz kim mogliby być oraz jak mogliby zarabiać na własne utrzymanie. Zajęcia dotyczą zatem jakości życia, zarządzania własnym czasem wolnym oraz form i metod uczenia się przez sztukę (muzyka, sztuka filmowa, plastyka itp.). Mogłem zobaczyć specjalną salę do zajęć teatralnych i parateatralnych.
Spotkania z uczniami są nagrywane po to, by można było z nimi indywidualnie i w kontakcie z rodzicami analizować nie tylko to, co się wydarzyło w toku ich edukacji, ale także sposoby radzenia sobie w sytuacjach społecznych i problemowych. Metoda microteachingu służy temu, by mogli lepiej nauczyć się tego, jak podróżować autobusem po mieście, jak zachować się, kiedy jest w nim ciasno, kiedy nie ma miejsca, a ktoś jest zbyt blisko nich. Każdy uczeń musi opanować przemieszczanie się w mieści co najmniej jedną z linii autobusowych, którą najczęściej jest ta prowadząca z ich domu do placówki.
Młodzi z autyzmem uczą się jak zachowywać się, jak pracować, jak funkcjonować na co dzień, a ma to miejsce już od 16 roku życia, kiedy zdobywają wiedzę w naturalnych społecznie i profesjonalnie warunkach, a więc poza szkołą ucząc się pracować np. w banku, na poczcie, na uniwersytecie itp. Ich pracodawcy też są przygotowani do zatrudniania osób z autyzmem, by wiedzieli, czego można od nich wymagać. Dla nich prowadzi się specjalne kursy, by wiedzieli jak obcować z osobami autystycznymi.
W szkole są uczniowie różnych wyznań. Młodzież autystyczną przygotowuje się tu do życia w naturalnym środowisku. W niej także kształci się nauczycieli inkluzyjnej edukacji, by wiedzieli jak postępować w kontaktach z takimi osobami. Na moje pytanie, czy mają jakieś problemy w procesie edukacyjnym, odpowiedź była bardzo charakterystyczna: "My nie mamy problemów. Co najwyżej nie mamy samych sukcesów, ale jesteśmy tu po to, by szukać właściwych rozwiązań."
Najważniejszym przesłaniem pedagogicznym - jak mi się wydaje po wielogodzinnym pobycie w tej placówce - jest to, że pedagodzy specjalni, którzy zajmują się uczniami z autyzmem nie chcą, by była to szkoła w szkole, ale by ich podopieczni stanowili naturalną i akceptowaną część całej społeczności szkolnej. Widać to na każdym kroku.
Nie jestem w stanie rozpoznać wśród dziesiątek spotykanych na korytarzach uczniów tych, którzy są autystykami. Wyjątkowa jest architektura budynku i jego wyposażenie, estetyka. Spotykam na szerokich korytarzach dzieci w różnym wieku, różnych kultur i zapewne także wyznań religijnych, które razem bawią się lub wykonują jakieś zadania dydaktyczne.
Na korytarzach wystawione są w przeszklonych gablotach modele dydaktyczne i inne pomoce, które mają już wartość historyczną. Pielęgnuje się tu ciągłość wiedzy i pokoleniowego przekazu. Każdy z korytarzowych zaułków poświęcony jest innej dziedzinie nauk. W kategorii nauki przyrodnicze odnajduję plakat poświęcony Marii Curie Skłodowskiej.
W Izraelu ceni się liderów, przewodników myśli, wybitnych działaczy, społeczników, najlepszych nauczycieli. Nie ma tu kreowania wokół nich zawiści, nie deprecjonuje się autorytetów, nie pomniejsza mistrzów, byle tylko móc samemu zakryć własne deficyty. Na jednym z pięter postrzegam na postumentach popiersia, fotografie i ich biogramy. W innym miejscu jest plakat z fotografiami laureatów konkursów, olimpiad, osób znaczących w dziejach państwa.
Nie przypuszczam, by obecność zagranicznego gościa rzutowała na przesadne zachowania czy postawy nauczycieli wobec uczniów i studentów. Tam nikt nikogo nie uprzedzał o naszej wizycie, a byłem w tej placówce w gronie kilku profesorów z Polski, gdyż szkoła jest skoncentrowana na uczniach, na studentach. To oni są najważniejsi, a zatem nie trzeba ich przygotowywać do wizyty kogoś obcego.
Wspomniałem o wyjątkowej architekturze, która nie ma nic wspólnego z blokami większości szkół, które zostały zbudowane - jak pisał M. Foucault - na wzór więzienia. Wewnętrzna część sprawia wrażenie małego miasteczka, z możliwością swobodnego poruszania się w różnych kierunkach, zajmowania przestrzeni przez uczniów dla ich własnych potrzeb lub zadań.
Są tu odrębne sale do zajęć rekreacyjno-sportowych, pokoje do odizolowania się od reszty, by móc na chwilę wyłączyć się z powszechnego bycia razem. Jest też aneks kuchenny, dostępny dla każdego, gdzie można odgrzać sobie kanapkę, zupę, zrobić kawę z ekspresu czy ugotować wodę na herbatę.
Wygospodarowano miejsca, place do indywidualnych czy grupowych zabaw podwórkowych, gier, pielęgnowania roślin i owoców, a także jest tam nowoczesna hala sportowa, basen pływacki i jacuzzi do rehabilitacji (masażem wodnym). Szkoła w ogóle nie przypomina szkoły. To jest rzeczywiście centrum edukacji zorientowanej na dzieci, na ich potrzeby i potencjał rozwojowy.
Nie ma tu systemu klasowo-lekcyjnego. Dzieci zdobywają wiedzę w specjalistycznych pracowniach, w grupach heterogenicznych wiekowo, a więc w zależności od poziomu wiedzy i kompetencji, tak jak uczą się dorośli.
Nie ma w tej placówce nadzorców, dyżurujących nauczycieli jak klawisze w więzieniu, gdyż szkoła jest miejsce przyjaznym dla uczniów, przez nich współzarządzanym, a tym samym to oni przejmują odpowiedzialność za to, co czynią i jakie są tego konsekwencje. Oczywiście, są kamery, monitoring, ale te obejmują także aktywność nauczycieli. Do szkoły nie wejdzie nikt niepowołany, bowiem przed wejściem na jej teren znajduje się strażnik z bronią.
Szafki na podręczniki i osobiste rzeczy znajdują się w różnych skrzydłach budynku nie zakłócając jego wewnętrznej estetyki. W jednym kąciku na korytarzu znajdują się stare maszyny do szycia, ale wciąż sprawne, a w sali do zajęć z informatyki i programowania uczniowie mają m.in. drukarkę 3D.
Żegnamy się z naszymi przewodnikami-nauczycielami a jeden z uczniów zaprasza do ponownych odwiedzin. Wiedział, gdzie leży Polska, kim jest Lech Wałęsa, jakie miasto jest naszą stolicą. Jego pogoda ducha, radość udzieliła się nam wszystkim na kolejne dni naukowego pobytu w Izraelu. Warto było zobaczyć szkołę specjalnie zbudowaną dla dzieci i młodzieży, której architektura stwarza wyjątkową przestrzeń do uczenia się, nabywania nowych doświadczeń, kompetencji, spotykania się w dialogu z innymi, w tym z osobami niepełnosprawnymi, gdzie każdy czuje się godnie, może być (o-)sobą i w pełni realizować własne aspiracje edukacyjne.
Czy znajdzie się w Polsce biznesmen, miliarder, który przeznaczy część swoich zysków na zbudowanie i powołanie do życia postnowoczesnej szkoły publicznej (nie prywatnej), szkoły przyszłości, szkoły dla dzieci i młodzieży z modelem konstruktywistycznej edukacji, szkoły samorządnej, której architektura złamie dotychczasowy kod uprzedmiotowienia dzieci i młodzieży? Czy powstanie wreszcie w Polsce szkoła, w której uczniowie będą mogli samorządnie kreować realia swojego codziennego życia już teraz, w szkole, a nie, kiedy staną się dorosłymi, zniewolonymi umysłami?
AUTYZM W POLSKIEJ LITERATURZE SPECJALISTYCZNEJ:
Na marginesie. Po powrocie do kraju zastałem książkę pod red. prof. Jacka Błeszyńskiego pt. "Komunikacja - mowa - język osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu" (Toruń 2018). Zainteresowani tą problematyką mogą też sięgnąć do jego monografii pt. "Terapie wspomagające rozwój osób z autyzmem" (Kraków 2013). O autyzmie pisały też: Bobkowicz-Lewartowska Lucyna, Autyzm dziecięcy. Zagadnienia diagnozy i terapii (Kraków: 2017); Zawiślak Beata, Dziecko autystyczne. Prawdziwa opowieść o Maciusiu. Objawy i wspomaganie (Kraków 2017); Kaczmarek Beata Bogusława i Aneta Wojciechowska, Autyzm i AAC. Alternatywne i wspomagające sposoby porozumiewania się w edukacji osób z autyzmem (Kraków: 2015); Winczura Barbara, Autyzm. Na granicy zrozumienia (Kraków: 2013) czy Maciarz Aleksandra i Drała Dorota, Dziecko autystyczne z zespołem Aspergera. Studium przypadku (Kraków: 2015).
23 listopada 2018
Debata o polskiej edukacji i pedagogice inkluzyjnej na University of Haifa w Izraelu
Hajfa (hebr. Chefa) jest trzecim co do wielkości miastem w Izraelu, które liczy ok. 270 tys. mieszkańców, a więc jest wielkości jednej z dzielnic Łodzi. Dla mnie podróż do Hajfy wiązała się z obowiązkami akademickimi, bowiem jest to jeden z głównych ośrodków uniwersyteckich tego państwa. W ramach zaproszenia Katedry Przywództwa i Polityki Oświatowej na Wydziale Edukacji University of Haifa miałem możność uczestniczenia wraz z koleżankami i kolegami z kraju w niezwykle interesującej, bo interdyscyplinarnej i wielokulturowej debacie naukowej poświęconej polityce oświatowej w obu państwach oraz rozwiązaniom ustrojowym, programowym, metodycznym i społecznym w zakresie inkluzji osób niepełnosprawnych.
Podam zagadnienia, które były przedmiotem zainteresowania izraelskich uczonych i studentów, żeby można było zobaczyć, jak bliskie czy tożsame są problemy badawcze:
Academic interests: pedagogy, theory of education, educational policy. Poland is considered one of the fast-improving states in PISA results and many states around the world, including Israel, study the “success story” of Poland.
• Do you consider Poland’s improvement in PISA achievements as a success story?
• How do you explain this success story?
Academic interests: pedagogy, theory of education, philosophical and theoretical foundations of education, intentionality of educational activity
• What can you tell us about the policy and public discourse about achievements in Poland? In Israel, we speak al lot about achievements in national and international exams. Does the achievement discourse is prominent in Poland as well?
• What is the main focus of goals and activities in Poland’s education policy? Is there a gap between the declared goals and the actual implementation?
Academic interests: special pedagogy, theoretical aspects of special pedagogy
• What can you tell us about special education policy in Poland?
• Whether and how Poland encourages mainstreaming special education students?
• Which special education policies work and which don’t?
Academic interests: special pedagogy, surd pedagogy, speech therapy, therapy for SEN students
• What are the services for special education students in Poland?
• To what extent are parents for special education students involved in their children’s education (school choice, choices of services)?
Academic interests: pedagogy, special pedagogy, resocialization
• What are the dropout rates in Poland secondary schools?
• What schools are doing to prevent dropout?
• What are the alternative educational or vocational frameworks for students who dropped out?
Academic interests: pedagogy, special pedagogy, teaching and therapy for students with special educational needs, educational policy for students with special educational needs
• Can you tell us about the vocational education in Poland?
• What are the characteristics of the students who study in vocational schools?
• Do the students choose vocational schools? Are they assigned to such schools?
• Can students in vocational schools apply to universities? Does the vocational education define their future?
Do każdego z tych zagadnień odnosili się profesorowie: Beata Jachimczak z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Amadeusz Krause z Uniwersytetu Gdańskiego, Sławomir Przybyliński z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Alina Wróbel z Uniwersytetu Łódzkiego oraz dr Magdalena Olempska-Wysocka z WSE UAM w Poznaniu. Z dydaktycznego punktu widzenia zaskoczyło nas zadanie, jakie mieli do wykonania słuchający naszych prezentacji studenci. Otóż zostali oni podzieleni na tyle grup, ile było pół zainteresowań poznawczych w tej debacie i mieli na samoprzylepnych karteczkach wyrazić jednym zdaniem to, co najlepiej zapadło im w pamięci, co było dla nich najważniejsze, najciekawsze czy kontrowersyjne.
Po przerwie spotkaliśmy się ponownie, by wysłuchać ich autorelacji z recepcji przekazanych im treści. Było to także dla nas ciekawe doświadczenie z możliwością podjęcia polemiki, dokonania korekt czy przekazania kolejnych wyjaśnień. W sensie dydaktycznym nie jest dla nas to niczym nowym, bo tak kształcimy i doskonalimy w kraju nauczycieli stosując m.in. tego typu metody aktywizujące. Po raz pierwszy jednak spotkałem się w innym kraju z zastosowaniem tej formy pracy w ramach akademickiej debaty.
W kolejnych dniach czekały nas wizyty w placówkach edukacyjnych. Po powrocie do hotelu dowiedzieliśmy się, że na Izrael spadły tego dnia trzy setki prymitywnych rakiet i pocisków moździerzowych w odwecie za wtargnięcie izraelskich żołnierzy do enklawy kontrolowanej przez Hamas i za zabicie jednego z lokalnych przywódców. Była to największa wymiana ognia od czterech lat.
Na uniwersytecie jednak czuliśmy się bezpiecznie. Przy wejściu stał pracownik ochrony z bronią.
22 listopada 2018
Kreatywna polityka kadrowa, czyli propozycje nie do odrzucenia
Podejmuję kwestię niezwykle palącą nauczycieli akademickich, gdyż dotyczącą zmian w statusie zatrudnienia pracowników akademickich. Wynikają one z podjęcia przez władze uczelni decyzji dotyczących najbliższej oceny parametrycznej.
Minister Jarosław Gowin postanowił bowiem usunąć część kadr akademickich ich własnymi rękami. Wpisał do Konstytucji dla Nauki nową formułę oceny parametrycznej uczelni, która miała służyć zweryfikowaniu, w jakim stopniu i naukowej wydolności uniwersytety są uniwersytetami, politechniki politechnikami a akademie akademiami. Innymi słowy, postanowiono ocenić stopień realnej aktywności naukowej nauczycieli akademickich dotychczas zatrudnionych na stanowiskach naukowo-badawczych i naukowo-dydaktycznych.
Od pewnego czasu otrzymuję zapytania dotyczące właśnie tej sprawy, a wynikających z wdrażania w uczelniach nowej ustawy, która miała je ponoć zreformować. Polacy są kreatywni i obejdą każdą regulację prawną, która miałaby odsłonić czyjeś braki, słabości lub patologie. My potrafimy poradzić sobie z wszelkimi barierami administracyjnymi oraz ominąć prawo tak, by nie dotknęło ono istoty rzeczy i osób. Była i jest kreatywna księgowość. Zaczyna się i rozwija kreatywna kadrowość.
Czy pracownik, który ma na uniwersytecie umowę o pracę w ramach mianowania na czas nieokreślony, może zostać zmuszony do dobrowolnego rezygnowania z pracy i podpisania umowy na czas określony na stanowisko dydaktyczne? Tym samym, czy dotychczasowa umowa o pracę, w tym mianowanie na stanowisku adiunkta, adiunkta-doktora habilitowanego, profesora nadzwyczajnego chronią przed zwolnieniem? To, co się dzieje na uczelniach, jest dla wielu akademików tak niewiarygodne, że chodzą jak w amoku. Nie wiedzą, czy zgodzić się na zmianę zatrudnienia.
Tak, drogie koleżanki i koledzy. Już zwalnia się ze stanowiska naukowego czy naukowo-dydaktycznego tych nauczycieli akademickich, których niskie osiągnięcia naukowe, a nawet ich brak, mogłyby spowodować w najbliższej ocenie parametrycznej uzyskanie kategorii B lub C. Jak wynika bowiem z nowej, a już obowiązującej ustawy, uniwersytety badawcze zachowają lub uzyskają uprawnienia do nadawania stopni naukowych w określonych dyscyplinach naukowych, jeśli będą posiadały kategorię co najmniej B+. Wyższe dotacje otrzymają uczelnie z kategorią A i A+.
Rektorzy składają zatem pracownikom naukowo-dydaktycznym propozycję nie do odrzucenia, a mianowicie zmiany stanowiska z naukowego na dydaktyczne. Wówczas ich niskie osiągnięcia naukowe czy nawet ich brak nie będą w ogóle brane pod uwagę w ocenie parametrycznej. Do niej zostaną przedłożone sukcesy tylko i wyłącznie tych nauczycieli akademickich, którzy mają znaczące publikacje oraz zajmują wysoką pozycję w nauce.
Po uzyskaniu zadowalającej władze uczelni oceny parametrycznej być może przywróci się "zdegradowanych" na poprzednie stanowiska. "Być może" to także nazwa perfum w czasach PRL, o jakże ulotnym zapachu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)