10 czerwca 2017

JANUSZ MOOS - wybitny pedagog USKRZYDLAJĄCY PASJONATÓW NAUKI I EDUKACJI



Kim jest Janusz Moos? Po raz pierwszy jego biogram znalazł się w "Leksykonie PWN - Pedagogika" (Warszawa 2000), który przygotowałem do druku wraz z ks. prof. ChAT Bogusławem Milerskim. Napisaliśmy wówczas bardzo syntetycznie:

"Moos Janusz – ur.10.07.1939 Lwów, pedagog; animator ogólnopolskiego ruchu postępu pedagogicznego w zakresie kształcenia zawodowego;
W l. 90. opracował koncepcję nowego typu szkoły – liceum techniczne, przygotowując zarazem kadry nauczycielskie do wdrażania go w fazie eksperymentalnej, a następnie upowszechnił doświadczenia i modele "kształcenia modułowego" i "synektycznego" w tych szkołach; jest twórcą i dyrektorem >Centrum Kształcenia Praktycznego, które jako jedyne w Polsce kieruje na zlecenie Komisji Europejskiej w Brukseli międzynarodowym programem “Leonardo da Vinci”, przygotowując w jego ramach m.in. multimedialne programy edukacyjne dla szkolnictwa zawodowego i ogólnokształcącego. Do 1997 był red. naczelnym miesięcznika MEN “Szkoła Zawodowa”. Gł. prace: “Liceum Techniczne” (red.) Radom 1996; “Kształcenie w zawodzie szerokoprofilowym” (red.), Warszawa 1998; “Nauczycielski zespół postępu pedagogicznego w szkolnictwie zawodowym województwa łódzkiego”, Część 1-2, współred. z R. Patora, Łódź 1999".


Od tamtego czasu upłynęło ponad 17 lat, a przecież Janusz Moos jest współtwórcą zmian w szkolnictwie zawodowym w okresie całej, dotychczasowej transformacji ustrojowo-politycznej Rzeczypospolitej. Przewodniczył Zespołom Programowym MEN ds. Liceum Technicznego, Liceum Profilowanego i Szkoły Policealnej Nowego Typu. Był prezesem Stowarzyszenia Dyrektorów i Nauczycieli Centrów Kształcenia Praktycznego, wiceprzewodniczącym Prezydium Polskiej Sieci Kształcenia Modułowego, organizatorem Nauczycielskiego Zespołu Postępu Pedagogicznego, który skupiał ponad 300 nauczycieli innowatorów.

Janusz Moos jest autorem koncepcji kształcenia prozawodowego oraz organizatorem innowacji „Kształtowanie postaw twórczych – wynalazczych”. Koordynował wiele projektów międzynarodowych, był kluczowym w programie Phare 2001 i Phare 2002. Organizował prace Łódzkiego Ośrodka ds. Modernizacji Programów Kształcenia Zawodowego, funkcjonującego w ramach międzynarodowego programu UPET – IMPROVE. Opublikował ponad 500 referatów wygłoszonych na krajowych i międzynarodowych seminariach naukowych na tematy z zakresu pedeutologii i reformowania kształcenia zawodowego.

Nie był zainteresowany ścieżką akademickiej kariery, gdyż chciał być jak najbliżej szkół. Taką przyjął misję służby nauczycielom, uczniom i ich rodzicom pisząc artykuły, komunikaty, książki, skrypty i poradniki dydaktyczne, które dotyczą funkcji i zadań nauczyciela kształcenia zawodowego, innowacji pedagogicznych, doskonalenia umiejętności zawodowych nauczycieli oraz rozwiązań problemu kształcenia dorosłych. Specjalizuje się w kształtowaniu umiejętności funkcjonalnych, edukacji holistycznej i w dydaktyce konstruktywistycznej, toteż zarówno politechniki, jak i uniwersytety współpracują z Januszem Moosem od szeregu lat poszerzając pole wzajemnego przenikania teorii i praktyki dydaktyczno-wychowawczej. Do 1997 był red. naczelnym miesięcznika wydawanego przez resort edukacji “Szkoła Zawodowa”.


Swoją postawą kierowniczą, nasyconą ogromnym ładunkiem twórczości, innowatyki, zmagania się z jakże trudno poddającą się reformom sferą edukacji zawodowej, edukacji dla przedsiębiorczości, edukacji dla zmiany na rzecz budowania w kraju społeczeństwa informacyjnego, społeczeństwa wiedzy, edukacji dla demokracji czy edukacji europejskiej. To przecież tylko niektóre z wielu obszarów nowatorskiego zaangażowania dyrektora J. Moosa – pedagoga wielkiego formatu, o tak rzadkim w środowisku oświatowym zaangażowaniu na rzecz sfery publicznej. Należy On do tych liderów wśród kadr kierowniczych, którzy poprzez swoje pełne poświęcenia działanie innowacyjne, stają się „ludźmi-instytucjami”.

Kierowane przez Janusza Moosa projekty reform edukacyjnych odpowiadały także na aktualne problemy polskiej oświaty. Prace badawcze oraz niezwykle bogaty cykl kształcenia i doskonalenia zawodowego nauczycieli w Łódzkim Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi jest także cenną - w sensie pedagogicznym - odpowiedzią na zmieniające się w naszym kraju warunki kulturowe, społeczne, polityczne i ekonomiczne w kontekście procesów europejskiego zjednoczenia czy wdrażanych reform ustrojowych w naszym szkolnictwie. Nic dziwnego, że Janusz Moos jako pierwszy w Polsce doprowadził w tej placówce do zarządzania jakością zgodnie z wymaganiami normy ISO 9001:2000 i jako pierwszy otrzymał dla tej instytucji tytuł Inwestor w Kapitał Ludzki, powtarzając ten sukces w minionym roku jako jedyny w sektorze oświatowym.

O niezwykle wysokich standardach zarządzania i stworzenia wyjątkowego zespołu nowoczesnych edukatorów, doradców i promotorów myśli oświatowej świadczą liczne akredytacje i certyfikaty, jak m.in. „Certyfikat Szafirowego Wawrzyna” w ramach konkursu Lider Zarządzania Zasobami Ludzkimi za wybitne osiągnięcia we wszystkich obszarach Zarządzania Zasobami Ludzkimi oraz trzykrotne zdobycie „Szafirowej Statuetki” w powyższym konkursie. To także zdobycie certyfikatu Akredytacji Instytucji Szkoleniowej, jaka jest przyznawana przez Polską Sieć Kształcenia Modułowego, potwierdzając tym samym spełnienie kryteriów jakości w zakresie projektowania, realizacji oraz ewaluacji modułowych programów kształcenia i szkolenia modułowego.


Dyrektor Janusz Moos należy do grona tych wybitnych pedagogów-humanistów wśród przedstawicieli łódzkiego środowiska oświatowego, którzy niezwykle umiejętnie łączą w swoim życiu i działalności zawodowej zarówno rolę promotora reform edukacyjnych, eksperta, pedagoga, edukatora, doradcy, działacza oświatowego, nauczyciela, jak i społecznika. Dowodzi tego tak Jego, jak i współpracowników niezwykle rozległy dorobek projektodawczy, nowatorski, pedeutologiczny, ale i jakże bogaty charakter działalności kierowanego przez mgr inż. J. Moosa Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego wraz z osiąganymi efektami pracy pedagogicznej w skali ogólnopolskiej i międzynarodowej.

Od początku polskiej transformacji ustrojowej (z przerwą w latach 2009-2015) pracownicy Katedry Teorii Wychowania Uniwersytetu Łódzkiego intensywnie współpracują z dyrektorem J. Moosem, projektując wspólne zadania edukatorskie, współorganizując jedyne w Europie Środkowo-Wschodniej międzynarodowe konferencje „Edukacja alternatywna” czy włączając studentów pedagogiki do odbywania w ŁCDNiKP praktyk zawodowych i dyplomowych. Goszczący na przestrzeni tak długiego i satysfakcjonującego obie strony okresu współpracy w Katedrze Teorii Wychowania Uniwersytetu Łódzkiego goście zagraniczni, naukowcy z Niemiec, Szwajcarii, Austrii, Czech, Słowacji czy Wielkiej Brytanii wielokrotnie powoływali się na osobę pana dyrektora J. Moosa jako wyjątkowego promotora reform w obszarze szkolnictwa zawodowego, jako na współtwórcę modelu nowego typu szkoły (liceum technicznego). Szczególnie silnie podkreślano w raportach ewaluacyjnych tej współpracy znaczący wkład kierowanej przez Niego placówki w doskonalenia zawodowe, ustawiczne oraz w przygotowywanie kadr nauczycielskich do kolejnych reform oświatowych.

Wspólnie z profesorami: Iwoną Chrzanowską, Stanisławem Dylakiem, dr hab. Beatą Jachimczak, dr hab. Jackiem Pyżalskim oraz prof. Sławomirem Wiakiem postanowiliśmy wyróżnić - JANUSZA MOOSA specjalnym tytułem - "USKRZYDLAJĄCY PASJONATÓW NAUKI I EDUKACJI" dyrektora Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi, postać wybitną, niepowtarzalną, charyzmatyczną w polskiej oświacie i edukacji zawodowej, znakomicie łączącą naukę z praktyką edukacyjną. Rzadko się zdarza, żeby ktoś tak długo, jak ON, kierował tą placówką oświatową z nieprawdopodobnymi sukcesami i szczególnym wkładem w reformy szkolnictwa zawodowego w całym kraju, przez 20 lat!

Jak pięknie i szczerze wyrazili to Jego Współpracownicy na zakończenie XXXI PODSUMOWANIA RUCHU INNOWACYJNEGO W EDUKACJI" w dn. 8 czerwca 2017 r. - jest szefem, który z nieprawdopodobną pasją, fascynacją nauczycielstwem inspiruje, zaraża, animuje, nieustannie poszukuje i wdraża nowości, a przy tym ceni każdego pracownika, za co jest uwielbiany, zdarza się, że i nielubiany przez tych, którzy woleliby spokojnej, rutynowej aktywności zawodowej. Uhonorowali swojego dyrektora statuetką "SKRZYDŁA WYOBRAŹNI" wywołując gestem wdzięczności i artystycznym dziełem wzruszający podziw i uznanie. Jak skomentował to prof. Stanisław Dylak - nadszedł czas otwarcia serc dla tego, który całe swoje życie poświęca edukacji i jej pasjonatom, nowatorom oraz wizjonerom samemu kumulując w swojej działalności te postawy.

Wizja bez działania jest tylko marzeniem. Działanie bez wizji to strata czasu. Ale mając wizję i działając – możesz zmienić świat”. (
Nelson Mandela)



Dyrektor Janusz MOOS jest szczególnym Mistrzem dla kolejnych pokoleń innowatorów w edukacji, któremu zawsze leżała na sercu troska o jak najwyższe standardy kształcenia. Nie wystarczy bowiem pracować z pasją, miłością, troską o dobro innych, ale trzeba też umieć bezinteresownie dostrzec i docenić w tym zakresie innych. Potrafi odkrywać i szlifować ludzkie talenty, ale i upominać się o prawdę pedagogiczną w procesie kształcenia.

Śpiewając na zakończenie tej uroczystości pod kierunkiem Krzysztofa Cwynara i Marcela Szytenhelma "Sto lat!" - dziękowaliśmy J. Moosowi za lata uruchamiania, animowania, wzmacniania, promowania i doceniania twórczości dzieci, młodzieży i dorosłych, osób reprezentujących różne grupy społeczne, zawodowe, instytucje oświatowe i wychowawcze, organizacje i podmioty gospodarcze, przedsiębiorców i innowacyjnych pracodawców, wszystkich, którym na sercu leży DOBRO pokoleń, szeroko pojmowanej oświaty i wychowania oraz naszego kraju. Innowacyjne myślenie łączy bowiem z odwagą występowania przeciwko słabościom i nieprawdzie procesów kształcenia.

Wyrażaliśmy wdzięczność za lata zaangażowanej, mądrej i solidarnej służby na rzecz konstruktywnych i konstruktywistycznych zmian w edukacji. Innowacyjności nie da się szkolnictwu narzucić czy ją zadekretować, gdyż wymaga ona wyobraźni, ekstrapolacji w przyszłość tego, co wynika z kapitału twórczego (w)edukacji oraz osobistej dzielności w podejmowaniu ryzyka. W imieniu własnym oraz naszych środowisk akademickich skierowaliśmy do Janusza Moosa wyrazy nadziei i życzenia, by był nadal z nami i dla nas, licząc zawsze na wzajemność, wsparcie i współpracę, by uskrzydlając nas wszystkich dalszą swoją twórczością i niezłomnością charakteru sprzyjał pokonywaniu szeregu barier i trudności, na które natrafiają pod rządami każdej formacji politycznej nauczyciele oddani oświacie.

Na XXXI Podsumowanie Ruchu Innowacyjnego w dn. 8 czerwca 2017 r. współpracownicy dyr. J. Moosa wydali okolicznościową publikację pt. "Dwadzieścia lat minęło. Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego", w której zacytowali najciekawsze wypowiedzi Szefa. Zacytuję tu kilka, gdyż powinny wejść także do naukowego obiegu, jako niezwykle trafne konstatacje na temat postaw ludzkich i komunikacji oświatowej:

- "Nie może być tak, że informacja podlega dyfuzji społecznej";

- Chodzi o to, żeby wykryć i zlikwidować "uchyb edukacyjny";

- Bardzo proszę o zaniechanie werbalizacji szukania;

- Wierzę, że pracuję z ludźmi, którzy prezentują wysoki poziom inteligencji stosowanej;

- Pan ... włączył stymulatory myślowe.

- Kłamstwo strukturalne jest dopuszczalne?

- Masz w sobie dużo zinterioryzowanej aktywności intelektualnej i emocjonalnej;

- Pani X była jak Pani Y, jeśli chodzi o konfigurację geometryczną;

- Nie będę uczestniczył w konferencjach typu "gnioty edukacyjne";

- Materiały skądś pościągane to brudna eklektyka;

- Otrzymałem od Pani wysłów chaotyczny;

- Musi Pani uwzględnić dysfunkcję inercyjną pracowników.
" (s. 69-70)

Prowadzone przez Janusza Moosa zajęcia, konferencje, seminaria naukowe czy warsztaty wnoszą z jednej strony ogromną troskę o wykorzystywanie w oświacie osiągnięć naukowych najwybitniejszych polskich dydaktyków, pedagogów pracy wg modelu profesorów Stanisława Kaczora, Zygmunta Wiatrowskiego czy Tadeusza Nowackiego , specjalistę z zakresu teorii pomiaru dydaktycznego - prof. Bolesława Niemierko. Z drugiej strony nie sposób nie podkreślić, jak silnie inicjatywy dyrektora ŁCDNiKP stymulują nauczycieli do rozwijania we własnych placówkach edukacyjnych i osobistym rozwoju zawodowym nowatorstwa pedagogicznego, postaw twórczych niezależnie od rodzaju i zakresu realizowanych w kraju reform.

To w kierowanej przez dyr. J. Moosa placówce oświatowej, w wyniku jego wielkiej pasji i umiłowania pracy pedagogicznej organizowane są od lat najbardziej znaczące w regionie, a przy tym promieniujące na cały kraj działania na rzecz stymulacji nowatorstwa pedagogicznego. Najlepszym tego przykładem są odbywające się cyklicznie ogólnopolskie konkursy innowacyjne nauczycieli, konkursy przedmiotowe dla uczniów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, w tym konkursy wynalazcze, które promują myśl racjonalizatorską wśród najbardziej uzdolnionej młodzieży i jej nauczycieli.

W moim przekonaniu nie można pominąć wśród wielu zasług także i tych działań dyr. Janusza Moosa, które wiążą się z doskonaleniem umiejętności zawodowych nauczycieli mechatroniki. To jest bowiem ta dziedzina, która wymaga szczególnego rozumienia jej oddziaływania na rozwój przemysłu, w tym na procesy integrowania wymagań i komponentów mechanicznych, elektronicznych oraz przetwarzania danych. Konieczność integrowania kształtowanych umiejętności kwalifikowanych do trzech obszarów zawodowych (mechanika, elektronika, informatyka) stanowi istotne wyzwanie dla organizatorów doskonalenia umiejętności mechatronicznych.

Z opracowań i rozpraw Janusza Moosa korzystają od szeregu lat przedstawiciele nauk społecznych, jak socjologia, praca i polityka socjalna, politologia, ekonomia, zarządzanie, ale przede wszystkim z nauk humanistycznych – w tym głównie pedagodzy reprezentujący takie dyscypliny wiedzy, jak pedagogika pracy, pedagogika szkolna, pedagogika porównawcza. Wśród opublikowanych bowiem przez J. Moosa publikacji do przełomowych należy zaliczyć: “Liceum Techniczne” (red.) Radom 1996; “Kształcenie w zawodzie szerokoprofilowym” (red.), Warszawa 1998; “Nauczycielski zespół postępu pedagogicznego w szkolnictwie zawodowym województwa łódzkiego”, Część 1-2, współred. z R. Patora, Łódź 1999; Budowa programów kształcenia modułowego i organizacja pracy w modułach (red.), Łódź: 2001; Modelowanie kształcenia modułowego, cz. 1-4, (red.). Łódź 2001; Z prac nad projektowaniem kształcenia w liceum profilowanym (red.) Łódź 2002; Organizacja procesu kształcenia ogólnozawodowego w liceum profilowanym cz. 1-2, (red.), Łódź 2002, Nowy model kształcenia zawodowego. Poprzez licea profilowane, (współautor Koludo A.), Poznań 2002, Internet w edukacji (współred. Koludo A.), Łódź 2003. Są one jeszcze jednym świadectwem tego, iż w gronie kadr kierowniczych łódzkiej oświaty mgr inż. Janusz Moos jest niewątpliwie primus inter pares.









09 czerwca 2017

Ja mam dwadzieścia lat, Ty masz dwadzieścia lat, przed nami siódme niebo


Od kilku lat relacjonuję -także w blogu - tak uroczysty dzień dla łącznie 168 osób - najzdolniejszych uczniów łódzkiego województwa, wybitnych nauczycieli, autorów innowacji programowych, organizacyjnych, metodycznych i naukowych, organizatorów zajęć szkolnych i pozaszkolnych, pedagogów pracujących z podopiecznymi od przedszkola do seniora, kreatywnych pracodawców, wybitnych społeczników, osób implementujących do oświaty wartościowe modele oraz projekty kształcenia, artystów, dziennikarzy i przedsiębiorców.

Ja mam dwadzieścia lat! Ty masz dwadzieścia lat! Przed nami siódme niebo!
Dziś nie potrzeba więcej nam do szczęścia chyba już nic!
Ja mam dwadzieścia lat! Ty masz dwadzieścia lat! Przed nami siódme niebo!
Dwudziestolatkom zawsze w pas się kłania świat, cały świat! (...)



Piosenkę Macieja Kosowskiego przypomniała wczoraj uczennica jednej ze szkół podstawowych w Łodzi w trakcie wzruszającego Jubileuszu Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi, którego uwieńczeniem stało się coroczne, a w tym roku już XXXI Podsumowanie Ruchu Innowacyjnego w Edukacji. Tytuły i Certyfikaty były wręczane przez ponad 3 godziny przez przedstawicieli władz oświatowych i samorządowych, senatorów Sejmu VIII kadencji i radnych z Komisji Edukacji Miasta Łodzi w Pałacu Poznańskiego.

Osoby o szczególnych zasługach dla edukacji uhonorowano statuetką "SKRZYDŁA WYOBRAŹNI". Otrzymali je wybitni uczeni, znani ze swoich osiągnięć w kraju i poza granicami, wizjonerzy, którzy mają odwagę patrzenia w przyszłość zmienianiem teraźniejszości, postaci o wysokim autorytecie i osobistej charyzmie. "Skrzydła" trafiły także w do podmiotów zbiorowych - o najwyższej renomie i marce, a wspomagających kształcenie uczniów szkół zawodowych oraz nauczycieli. Statuetkę otrzymali także profesorowie pedagogiki:



- prof. dr hab. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie;

- prof. dr hab. Marek Konopczyński z Uniwersytetu w Białymstoku;


- Tomasz Knapik - lektor radiowy i telewizyjny;

- Politechnika Łódzka;

- BSH Sp. z o.o. Oddział w Łodzi.

Podsumowanie Ruchu Innowacyjnego jest w swej istocie świętem dzieci i młodzieży oraz osób dorosłych korzystających z wyjątkowego zaangażowania ich pedagogów, nauczycieli, instruktorów, dyrektorów, tutorów, uczonych itp., toteż cała uroczystość rozpoczęła się od wręczenia wyróżnień "TALENT UCZNIOWSKI" (Tymon Kozanecki, Jacek Lichwała, Stanisław Polit, Krzysztof M. Haładyn, Karol Sobański, Michał Gaszewski, Julia Gruszczyńska, Piotr Juszczyk, Julia Lasiota, Aleksandra Kaliszka, Zofia Janiak i Damian Płucienniczak)

, a zakończyło ją wręczenie róż uczennicom Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Feliksa Parnella w Łodzi oraz utalentowanym, młodym artystom, którzy swoimi wystąpieniami wyrażali także swoją twórczością radość bycia z nimi i dla nich.

Kierowane przez JANUSZA MOOSA Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi było pierwszą tego typu samorządową placówką w kraju, która należy do liderów edukacyjnych i promotorów zmian oraz reform oświatowych w szkolnictwie zawodowym w całym kraju, a nie tylko w łódzkim regionie. Działania znakomitego zespołu pracowników zostały docenione i uhonorowane przez wiele instytucji i gremiów takimi m.in. nagrodami oraz certyfikatami, jak:

* Certyfikat ISO 9001:2000;

* Łódzka Nagroda Jakości (2010) w dziedzinie kompleksowego zarządzania jakością według TQM i Modelu Znakomitości Europejskiej Nagrody Jakości (EQM) kategorii organizacji edukacyjnych;

* Lider Zarządzania Zasobami Ludzkimi w kategorii małych i średnich firm (przyznany aż siedmiokrotnie! w latach 2002-2014, w tym Szafirowy Wawrzyn dla trzykrotnego zdobywcy Szafirowej Statuetki);

* Godło Inwestor w Kapitał Ludzki (2002-2009);

* Akredytacja dla placówki doskonalenia nauczycieli;

* Certyfikat Wysokiej Jakości - przyznany przez Ministerstwo Gospodarki i Pracy w VI edycji Konkursu Lider Zarządzania Zasobami Ludzkimi.

ŁCDNiKP od początku swojego istnienia współpracuje z krajowymi ośrodkami akademickimi mając w swojej historii wyjątkowe spotkania z wybitnymi profesorami pedagogiki pracy (prof. Tadeuszem Nowackim i Stanisławem Kaczorem) i diagnostyki edukacyjnej (prof. Bolesławem Niemierko i prof. UAM Jackiem Pyżalskim). Znakomita współpraca nie tylko z łódzkimi uczelniami akademickimi, w tym także z Wydziałem Nauk o Wychowaniu UŁ sprawiła, że i w tym roku zostali wyróżnieni młodzi, utalentowani badacze:



Tytuł "MISTRZ PEDAGOGII":

- prof. dr hab. Iwona Chrzanowska z UAM w Poznaniu;

- dr Katarzyna Marszałek z UKW w Bydgoszczy;

- dr hab. Monika Wiśniewska-Kin, prof. UŁ;

- dr hab. Alina Wróbel, prof. UŁ;








Tytuł "HOMO CREATOR"

- prof. dr hab. Stanisław Dylak z UAM;

- dr hab. Jacek Pyżalski, prof. UAM;

- prof. dr hab. Bogusław Śliwerski UŁ/APS.

Tytuł "KREATOR INNOWACJI":

- dr Agnieszka Szplit z UJK w Kielcach

- dr hab. Przemysław Grzybowski z UKW w Bydgoszczy;

Każdy z tytułów został scharakteryzowany przez Tomasza Misiaka w specjalnym wydaniu pisma: "Dobre Praktyki. Innowacje w Edukacji", które wydaje ŁCDNiKP. Poniżej skan tego artykułu:

Jutro wpis o wyjątkowej postaci w dziejach nie tylko łódzkiej edukacji.




08 czerwca 2017

Edukacja mniejszości rasowych i etnicznych



Zapewne sama autorka książki, wybitna komparatystka z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu – prof. Eugenia Potulicka nie mogła przewidzieć - prowadząc w 2016 r. badania w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, że w wyniku wyborów prezydenckich w tym kraju, gdzie urząd Prezydenta USA objął polityk partii konserwatywnej Donald Trump, jej studia porównawcze okażą się wyjątkowo aktualne, a zarazem będą ponadczasowe.

Publikacja pt. Edukacja mniejszości rasowych i etnicznych w Stanach Zjednoczonych (Poznań 2017, ss.271) dotyczy tych mniejszości, które są najbardziej narażone na różnego rodzaju przemoc z niemalże wszystkich stron. Kiedy czytałem maszynopis tej rozprawy Prezydent USA wydał zakaz wjazdu do kraju obywatelom kilku państw z tzw. środowisk generujących i utrzymujących organizacje terrorystyczne.

W Polsce także doświadczamy coraz częściej i silniej aktów przemocy wobec mniejszości etnicznych i rasowych, a zatem przyjrzenie się temu, czy, a jeśli tak, to w jaki sposób Amerykanie radzą sobie z tym problemem w wymiarze edukacyjnym, może być dla polskiego czytelnika wyjątkowo pomocne.

Po kwerendzie i studiach literatury amerykańskiej przedmiotu poznańska komparatystka trafnie konstatuje, że poruszany przez nią temat właśnie na tamtym kontynencie (…) dotyczy jednego z najtrudniejszych problemów szkolnictwa amerykańskiego. Myślenie o rasie w tym kontekście nigdy nie było łatwe , towarzyszyło temu wiele napięć.(…) Rasa i rasizm – dyskryminacja uczniów o innym niż biały kolorze skóry – przenikają całe przedsięwzięcie edukacyjne, od aspiracji do uczenia się, do konfiguracji przestrzennych i kształcenia nauczycieli. (s. 11)

Mamy w rozprawie tej Autorki pomocnicze źródło wiedzy na temat uwarunkowań ekonomicznych, kulturowych, religijnych, społecznych, politycznych a nawet edukacyjnych, które powinno pozwolić nam zrozumieć mechanizmy kontroli i zmiany społecznej w USA, a zarazem uwolnić nas od błędów i porażek czy pozamerytorycznym poszukiwaniu rozwiązywania tych kwestii metodami z zakresu możliwej przecież dehumanizacji.
Najnowsza książka prof. E. Potulickiej jest znakomitą rekonstrukcją mechanizmów sortowania społecznego mniejszości rasowych i etnicznych w państwie pluralistycznym, wielokulturowym, wieloetnicznym, demokratycznym oraz uruchamiania i reprodukowania w nim także procesów selekcji wobec tych grup społecznych. Zwraca uwagę na czynnik, który jest najczęściej pomijany czy w ogóle niedostrzegany, jakim jest pamięć klasowa osób dyskryminowanych w społeczeństwie.

Otrzymujemy wreszcie znakomite studium przejawów i skutków nieodpowiedniej polityki społecznej władz państwowych i lokalnych wobec OBCEGO, INNEGO, która skutkuje nie tylko asymetrią w relacjach międzyludzkich, ale ekstremalnymi wydarzeniami i doświadczeniami w życiu wszystkich obywateli kraju.

Niniejsza książka zasługuje na uwagę badaczy, naukowców różnych dyscyplin w naukach społecznych i humanistycznych, w których odcisnęły swój ślad pozostałości teorii rasy wymagających ponownego odczytania i rekonstrukcji. Właśnie dlatego praca em. pedagog z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu wzbudzi zainteresowanie także u socjologów, antropologów kulturowych, psychologów, filozofów, politologów, kulturoznawców i historyków (historia gettoizacji miast, oświaty) czy nawet przedstawicieli badań w zakresie humanistycznej geografii vs neoliberalnej urbanizacji.

Zwolennicy filozofii krytycznej znajdą tu interesująca analizę krytycznej teorii rasy. Autorka biegle korzysta z socjologicznych konstruktów i modeli socjologicznych oraz z dyskursów, których przedmiotem jest narodowość i rasa jako punkt odniesienia dla definicji „inności” np. w dyskursie dominacji rasy białej, gdzie nawet język szkolny jest rasistowski.

Każdy polityk, który planuje w naszym kraju poszerzanie granic wielkich miast, by powstały w ten sposób nowe metropolie, powinien najpierw poczytać wyniki amerykańskich badań. Jak pisze o nich Autorka tej książki: „metropolie są przestrzenią akumulacji sprzeczności społecznych . Koncentrują one wielkie instytucje kulturalne, finansowe i polityczne z jednej stronnym oraz niskie dochody , marginalizację i wykluczenie biednych mieszkańców, z drugiej. (s. 34)

Omawiana w tym miejscu książka jest kontynuacją wcześniejszych studiów krytycznych tej Autorki nad katastrofalnymi dla kultury, edukacji i zdrowia neoliberalnej ideologii i polityki ją wzmacniającej. Dzięki Niej docieramy do mało znanych w Polsce raportów z okresów różnych reform oświatowych w USA. Wtapiamy się z każdą stroną tekstu w niezwykle skomplikowaną politykę edukacyjną władz stanowych i federalnych, która stała się agendą merkantylizacji interakcji międzyludzkich, a zarazem ukrytą formą wykluczania i marginalizowania pewnych grup społecznych ze względu na rasę i narodowość, zgodnie z logiką „inwestycji i zwrotu”.

Eugenia Potulicka powraca do tych samych dylematów, jakimi żył świat edukacji ze względu na niedające się wyeliminować czy chociażby znacząco zminimalizować przepaści w osiągnięciach szkolnych między uczniami różnych ras i narodowości. Opublikowane dane o sytuacji dzieci mniejszości rasowych i etnicznych są szokujące, a przy tym dowiadujemy się o pozorowaniu przez władze stanowe konieczności rozwiązywania problemów strat szkolnych, alokacji wiedzy i towarzyszącej im przestępczości dzieci i młodzieży.

Przekonamy się po lekturze tej znakomicie napisanej książki, że nie tylko w USA istotne jest to, do jakiej szkoły uczęszcza uczeń oraz w jakim zakresie one same generują strukturalnie i symbolicznie ubóstwo oraz marginalizację.

W kształceniu pedagogów, ale i polityków rozprawa E. Potulickiej znajdzie wiernych i wdzięcznych czytelników. Nie ukrywam, że po ukazaniu się każdej książki tej Autorki sam mam odczucie pragnienia, by jak najszybciej pojawiła się kolejna jej publikacja. Każda z nich łączy bowiem w sobie bogactwo treści, fascynację odkryć i piękno oraz klarowność własnej narracji. To nie jest tylko książka o amerykańskich dylematach i często dramatach ludności innej, niż biała, ale także o naszej, rodzimej polityce oświatowej, do której przeniesiono w różnych okresach stanowienia prawa i transformacji rozwiązania tzw. „ścieżkowania” czy „recyklingu biedy kulturowej” zaprzeczające nawet funkcjom założonym szkół publicznych.

Gorąco polecam zainteresowanym tę monografię, by można było dostrzec wiele elementów, mechanizmów i rozwiązań, które prowadzą do zanurzenia jednostek w kulturze podklasy i przygotowuje uczniów do życia (…) poprzez uwewnętrznienie bezsilności i braku perspektyw” (s. 79) Niezależnie od niezwykle trafnej i znakomicie uargumentowanej krytyki neoliberalizmu w edukacji, znajdziemy w tej książce także przejście do rozwiązań na rzecz zmiany szkolnictwa w kierunku jego demokratyzacji. Jest to widoczny powrót do idei i modelu szkoły demokratycznej według Johna Dewey'a.

Kluczem jednak do ich zaistnienia są nauczyciele, którzy potrzebują odpowiednich mistrzów i mentorów. Należy także (...) praktykować zasadę transparentności - otwartego mówienia o rezultatach ocen czy ewaluacji" (s. 242) i poszerzać współpracę całej kadry pedagogicznej z rodzicami uczniów. Edukacja powinna bowiem służyć wartościom sprawiedliwości społecznej, demokracji oraz równej dystrybucji osiągnięć szkolnych, by sukcesy uczniów były najwyższym priorytetem.

Jest też w ostatniej części książki nawiązanie do myśli Noama Chomsky'ego, którą kieruje do inteligencji, w tym szczególnie kadr akademickich: "Profesura musi wnieść swoje badania, wiedzę i zdolności do sfery publicznej i ponosić odpowiedzialność jako pełniąca rolę intelektualnych liderów świata." (s. 238)

07 czerwca 2017

Modernizacja OPI i nieodłączny brak etyki niektórych naukowców


Portal Nauka Polska uruchomił nową stronę zmieniając dotychczasową lokalizację danych o naukowcach. Warto zajrzeć na tę stronę, gdzie znajdują się formularze aktualizacyjne . Jak podaje administrator portalu:

Podane w formularzach dane osobowe będą przetwarzane przez Ośrodek Przetwarzania Informacji – Instytut Badawczy z siedzibą w Warszawie, przy al. Niepodległości 188 b, zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 roku o ochronie danych osobowych (Dz.U. z 2002, nr 101, poz. 926 z późniejszymi zmianami), w celach związanych z tworzeniem bazy Nauka Polska, upowszechnianiem i promocją nauki polskiej.

Każda osoba ma prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania. Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne do wypełniania zadań związanych z przedstawianiem aktualnej i kompleksowej informacji o nauce polskiej, jej upowszechnianiem i promocją, realizowanych w ramach działalności statutowej administratora danych oraz zadań dla dobra publicznego.


Już kiedyś podejmowałem problem zamieszczania danych przez naukowców w powyższej bazie, z których bardzo często korzystają różne podmioty i osoby. W związku z tym, że dane w bazie POL-on są niedostępne statystycznemu Polakowi, to właśnie dzięki OPI może znaleźć informacje o naukowcach z wszystkich dziedzin i dyscyplin naukowych, w zależności od potrzeby. Jeżeli zespół, komisja czy rada jednostki akademickiej zamierza zgłosić kogoś na recenzenta, eksperta, członka zespołu czy nawet zatrudnić u siebie, to wystarczy tylko wpisać imię i nazwisko interesującej nas osoby, by otrzymać kluczowe dane.

W kategorii "Ludzie nauki" znajdziemy informacje o osobach związanych z nauką w Polsce, a posiadających co najmniej stopień naukowy doktora oraz osób bez stopnia naukowego, które pełnią funkcje kierowników prac badawczych lub zarządcze w jednostkach zaplecza naukowego. Bardzo często korzystają z tej bazy władze jednostek akademickich czy komisji w postępowaniach habilitacyjnych. Są to takie dane, jak:

* - dyscyplina, z której uzyskał stopień naukowy doktora czy doktora habilitowanego; w przypadku profesorów tytularnych jest to dziedzina nauki;

* data uzyskania stopnia naukowego i/lub tytułu naukowego profesora;

* tytuł pracy doktorskiej i/lub habilitacyjnej;

* Instytucja, w której osoba jest zatrudniona (tam poprzednie miejsca pracy, jak i aktualne) oraz jednostka akademicka nadająca stopień naukowy.

Samodzielni pracownicy naukowi informują tu o wypromowanych pracach badawczych (doktoraty) czy pełnieniu roli recenzenta w przewodach/postępowaniach na stopnie naukowe czy na tytuł naukowy profesora.

Stronę zamyka informacja o publikacjach danej osoby.

Jak informuje administrator: Nauka Polska to najstarsza baza danych Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego. Prowadzona od 1990 roku, a od 1999 roku udostępniana bezpłatnie w sieci internetowej. Z przyjemnością obserwujemy stale wzrastające zainteresowanie naszymi zasobami, zarówno ze strony użytkowników indywidualnych, jak i instytucji.

Na podstawie naszego serwisu tworzone są chociażby wpisy Wikipedii dotyczące świata nauki. Dane pochodzące z serwisu służą również do analizy polskiej aktywności badawczej, a także wspierają decydentów w kreowaniu polityki naukowej naszego kraju.

We współpracy ze środowiskiem naukowym, czyli badaczami oraz osobami i instytucjami wspierającymi ich pracę, dokładamy wszelkich starań, aby zbierane w bazie dane były wiarygodne i aktualizowane na bieżąco.


Świat nauki byłby piękny, prawdziwy, a więc i wiarygodny, gdyby wszyscy naukowcy podawali o sobie prawdziwe dane. Tymczasem nadal są tacy, którzy lekceważą powyższe wartości i wprowadzają w błąd na temat swojej osoby. Nie rozumiem powodów takiego działania. Kłamstwo ma krótkie nogi. Fałszywe dane mogą być zweryfikowane przez czytelników i przynieść wstyd blagierom. Uprzedzam zatem, że będę publikował informacje o osobach, które wprowadzają w błąd opinię publiczną i środowisko akademickie.

Najczęściej fałszowane lub ukrywane dane dotyczą takich kwestii, jak:

* informacja o miejscu, terminie, i temacie obronionej rozprawy doktorskiej czy będącej przedmiotem oceny rozprawy habilitacyjnej i recenzentach w tych przewodach;

* niezgodne ze stanem faktycznym informacje o reprezentowaniu dyscypliny naukowej, z której nigdy nie uzyskało się stopnia naukowego doktora czy doktora habilitowanego (także docenta poza granicami kraju np. na Słowacji).

Przykre jest to, że kłamcami akademickimi są doktorzy habilitowani pełniący kierownicze funkcje w uniwersytetach, akademiach czy politechnikach, a także niektórzy członkowie Polskiej Komisji Akredytacyjnej czy innych organów centralnych w szkolnictwie wyższym. Jeżeli do końca czerwca ich dane nie zostaną poprawione przez samych zainteresowanych, to trzeba będzie upublicznić wiedzę o zakłamywaniu rzeczywistości, by nie wprowadzano nas w błąd.

Jak ktoś nie chce ujawnić wszystkich swoich danych z historii naukowej "kariery", to daje tym samym powody do myślenia na temat możliwych przyczyn tego stanu rzeczy. Co też takiego wstydliwego one kryją, że nie chce się ich ujawnić?

06 czerwca 2017

Dydaktycy przedmiotowi


Nie akceptuję określenia dydaktyka szczegółowa, gdyż osobom spoza pedagogiki niewiele mówi to pojęcie, a nawet jest mglistą i submisyjną kategorią wiedzy naukowej, a nie tylko metodycznej. Sugeruje bowiem, że jest dydaktyka ogólna i są dydaktyki szczegółowe, gdzie te ostatnie są pochodną dydaktyki ogólnej.

W tym właśnie miejscu zaczyna się problem nie tylko akademickiej natury. W naukach o wychowaniu w Niemczech, jak w i krajach niemieckojęzycznych (Szwajcaria, Austria) dydaktyki dzielone są na dwie odrębne kategorie, a nie różniące się od siebie na zasadzie ogólności i jakiejś jej części, podrzędności. Dylemat ten bierze swój początek w podejściu m.in. prof. Wincentego Okonia do tej subdyscypliny nauk pedagogicznych, jaką była dla niego dydaktyka. W "Nowym Słowniku Pedagogicznym" na s. 88 (wyd. 4, z 2014 r.) nestor polskiej dydaktyki tak pisał przed wielu laty:

"Dydaktyka dzieli się na dydaktykę ogólną i szczegółową. Dydaktyka ogólna bada problemy podstawowe, a przy tym wspólne dla wszelkiego nauczania i uczenia się, dydaktyka szczegółowa, zwana też przedmiotową, bada zagadnienia specyficzne dla jakiegoś szczególnego rodzaju nauczania, dla wybranego przedmiotu nauczania czy też jakiegoś szczebla szkoły".

Uważam, że czas najwyższy odejść od takiego rozumienia dydaktyki przedmiotowej, jako rzekomo dydaktyki szczegółowej wobec dydaktyki ogólnej, gdyż w ten sposób prowadzimy w XXI wieku do parcjalnego traktowania dydaktyk przedmiotowych jako stosowanej jedynie nauki dla nich podstawowej. Nie bierze się pod uwagę tego, że dydaktyka przedmiotowa powinna być traktowana jako zupełnie odrębna, hybrydalna subdyscyplina w naukach pedagogicznych i przedmiotowych zarazem.

Dydaktyka przedmiotowa nie powinna być traktowana jako metodyka nauczania przedmiotów szkolnych, które są realizowane w toku lekcji/zajęć szkolnych, gdyż w ten sposób redukuje się jej znaczenie, a nawet pomniejsza jej rangę we wszystkich obszarach, dziedzinach i dyscyplinach naukowych. Już w latach 70 . XX w. w krajach Europy Zachodniej miały miejsce poważne dyskusje naukowe poparte badaniami historycznymi i edukacyjnymi, których twórcy wskazywali na konieczność uczynienia dydaktyk przedmiotowych samodzielnymi dyscyplinami naukowymi. Dzięki temu są one w stanie wpływać na głębokie reformy szkolne, ustrojowe, rzutować na zmianę procesów kształcenia dzieci, młodzieży i dorosłych oraz sprzyjać generowaniu innowacji i eksperymentów dydaktycznych w ramach poszczególnych dyscyplin wiedzy naukowej.

O ile w latach 70. XX w. dyskutowano i apelowano o nadanie naukowego statusu, a więc i usamodzielnienie dydaktyk przedmiotowych, o tyle polska pedagogika ten dorobek w dużej mierze zaniedbała kurczowo trzymając się w okresie transformacji ustrojowej socjalistycznych podziałów dyscyplin naukowych. Komitet Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk od ponad piętnastu lat apeluje do obu ministerstw - Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej o konieczne zreformowanie kształcenia nauczycieli w Polsce.
Niestety, biurokraci uwikłani w interesy partiokracji nie rozumieją, że edukacja musi być traktowana jako dobro ogólnonarodowe, ponadpartyjne, a jego rzeczywista jakość zależy przede wszystkim od kwalifikacji i osobowości nauczycieli przedmiotów. W przedszkolach i szkołach nie pracują nauczyciele-dydaktycy ogólni, tylko m.in. dydaktycy przedmiotowi, czyli nauczyciele przedszkolni, wczesnoszkolni, języka polskiego, matematyki, historii, geografii itd., itd.

Wszyscy oni mają wykształcenie merytoryczne, przedmiotowe w ramach reprezentowanej przez siebie dyscypliny wiedzy i nauki, ale znacznie gorzej jest z ich przygotowaniem dydaktycznym, ale dydaktycznie przedmiotowym, które nie powinno obejmować jedynie celów, metod, form, technik, środków kształcenia dzieci młodzieży, ale znają historię przedmiotu, jego podstawowe, a przecież zmieniające się częściowo w swoich znaczeniach pojęcia, teorie i modele kształcenia, metody badań naukowych, stymulowania i organizowania procesów nauczania/uczenia się, wykorzystywania w nim mediów i prowadzenia różnych rodzajów zajęć.

Wykorzystuje metody badań pedagogiki (szkolnej), psychologii, antropologii kulturowej, etnografii, historii, socjologii i filozofii.
Pełni rolę pomocniczą dla władz oświatowych. Dydaktyka przedmiotowa (w j. niem - Fachdidaktik) ze względu na jej zadania badawcze, rozwojowe i edukacyjne związane z kształceniem osób, nie jest dyscypliną naukową dedukcyjnie wyłonioną z pedagogiki, w tym dydaktyki ogólnej, ale nauką zajmującą swoiste położenie między pedagogiką a innymi dyscyplinami wiedzy naukowej (Fachwissenschaft). Jest zatem ściśle związana z naukami społecznymi i humanistycznymi, technicznymi i medycznymi, przyrodniczymi i matematycznymi.

Dydaktyka przedmiotowa ma specjalny, specyficzny przedmiot poznania. Ma ona miejsce wówczas, kiedy nauczanie i uczenie się określonych treści (przedmiotów zajęć) poddane jest systematycznym diagnozom i staje się wśród działań nauczyciela także przedmiotem naukowych badań. te zaś są z jednej strony ukierunkowane na rozwój teorii kształcenia przedmiotowego, a z drugiej strony na doskonalenie programów kształcenia i praktyki szkolnej edukacji. Tak rozumiana dydaktyka ma służyć ulepszaniu i poszerzaniu możliwości nauczania i uczenia się, ale także wspierać władze oświatowe w podejmowaniu właściwych merytorycznie decyzji o zmianach czy reformach szkolnych.


Wczoraj miało miejsce w Pałacu Polskiej Akademii Nauk w Warszawie otwarte posiedzenie Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, w trakcie którego tak członkowie KNP, jak i zaproszeni rektorzy i prorektorzy uczelni publicznych i niepublicznych, dziekani wydziałów i instytutów pedagogicznych rozmawiali i dyskutowali o kształceniu w naszym kraju nauczycieli przedmiotów. Zwróciłem uwagę na to, że środowisko akademickiej pedagogiki powinno bardziej otworzyć się na nielicznych już w uniwersytetach i akademiach nauczycieli - dydaktyków przedmiotowych, by mieli szansę uzyskiwać stopnie naukowe ze swojej dydaktyki, i to zarówno doktoraty (jest to już możliwe w ramach doktoratów branżowych), jak i habilitacje.

Jeżeli pojawiają się niepowodzenia w awansie naukowym specjalistów z innych dyscyplin wiedzy naukowej, to znaczy, że nasze środowisko jako posiadające kompetencje w zakresie dydaktyki ogólnej i metodologii badań pedagogicznych/edukacyjnych czy oświatowych nie wspiera ich w pozyskaniu pełnych kompetencji do zrealizowania własnych projektów badawczych.

Po moim wprowadzeniu do problematyki przedmiotu badań i konieczności rozwijania w Polsce dydaktyk przedmiotowych, profesorowie - Amadeusz Krause i Dorota Klus-Stańska z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego przedstawicieli wyniki własnych analiz.

I tak, prof. Amadeusz Krause mówił o:
- różnych, bo aż sześciu modelach kształcenia nauczycieli, które są obciążone licznymi wadami, ale niektóre z nich mają także zalety;

- wewnętrznie sprzecznych w strukturach zarządzania oświatą i kształceniem nauczycieli w Polsce interpretacjach przygotowania pedagogicznego przyszłych nauczycieli;

- dowolności w stosowaniu systemu bolońskiego przez władze jednostek prowadzących kształcenie nauczycieli;

- patologiach akademickich w interpretowaniu standardów kształcenia nauczycieli i rozporządzeń regulujących ich zatrudnienie.

Natomiast prof. Dorota Klus-Stańska skoncentrowała swój referat na odpowiedzi na pytanie: Po co i czego uczą się przyszli polscy nauczyciele? Wprowadzeniem do tego był cytat z Philipa Zimbardo: "Spośród blisko 5 mln uczniów, którzy dziś rozpoczną kolejny rok szkolny, co piąty ma lub miał poważne problemy emocjonalne związane z nauką. To jest sytuacja wyjątkowa w skali świata i wymaga podjęcia kompleksowego przeglądu, a następnie reformy systemu edukacji na każdym poziomie od szkół podstawowych po uczelnie wyższe".

To, w jak nieadekwatnym do współczesnego świata zakresie jest skonstruowana i przyjęta przez MEN podstawa programowa kształcenia ogólnego, jest świadectwem nie tylko dyletanctwa tzw. reformatorów szkolnych w 2017 r., ale także zagrożeniem dla jakości wykształcenia dzieci i młodzieży. Nie bez winy są też szkoły wyższe oraz instytucje pozaakademickie organizujące kształcenie i doskonalenie zawodowe nauczycieli, które są poza jakościową kontrolą i w sposób pozbawiony odpowiedzialności marnotrawią środki publiczne lub prywatne na ten cel.


Wystąpienia profesorów będą opublikowane w "Roczniku Pedagogicznym" KNP PAN w tym roku.




05 czerwca 2017

Po drodze mi z nauczycielami z pasją


Wczoraj zakończył się wyjątkowy Kongres na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego - V POLSKIE DNI MONTESSORI - NAUCZYCIEL MONTESSORIAŃSKI W DRODZE. Wielka to zasługa dr Małgorzaty Mikszy, która od 24 lat przewodniczy Polskiemu Stowarzyszeniu Montessori. Po kilku godzinach warsztatów metodycznych i psychopedagogicznych to właśnie ona dokonała porównania myśli włoskiej lekarki o nauczycielu z współczesną wizją i modelami polskiej pedeutologii.

Było to bardzo potrzebne ze względu na kończące trzeci dzień obrad, warsztatów i sesji dyskusyjnych, panelowych refleksyjne spojrzenie na samych siebie, na to, kim jesteśmy jako nauczyciele? Czy bliżej nam do marzeń i osobistych doświadczeń włoskiej pedagog o wyidealizowanej zapewne przez nią roli nauczyciela, jaką sama kształtowała ponad pół wieku? Czy może ówczesna koncepcja i podejście do tej profesji są już na tyle zdezaktualizowane, że niewiele już z nich przetrwało w pracy nauczycieli ponowoczesnego świata edukacji? Czy współczesna pedeutologia doszukała się czegoś aktualnego w pedagogii Marii Montessori? Czy może powinniśmy szukać zupełnie nowych związków z tą nauką i jej alternatywną perspektywą?

Jedna z najbardziej znaczących postaci pedagogiki reform początku XX wieku - jak przypomniała o tym M. Miksza - mając 20 lat zarzekała się, że nigdy nie zostanie nauczycielką. Ukończyła studia medyczne. Kiedy jednak doświadczyła toksycznych skutków systemu klasowo-lekcyjnego u dzieci, postanowiła to zmienić. Żyjąc, doświadczając behawioralnej, tradycyjnej dydaktyki szkolnej zanurzała się w idee pajdocentryzmu, Nowego Wychowania, by dać impuls do tworzenia szkoły dla dziecka, szkoły dla ucznia, w której dzieci mogłyby być autentycznie aktywne.


Droga Montessori do wizji nauczyciela nie była łatwa i usłana przysłowiowymi różami. Zmarła w 82 roku życia, poświęcając się nauczycielstwu do ostatnich jego dni i chwil. Kształciła nauczycieli, organizowała międzynarodowe kursy, kongresy, popularyzowała holistyczną wizję dziecka i jego wychowywania. Zachęcała do tego, by nie tylko szkolni pedagodzy, ale także rodzice, osoby dorosłe potrafiły nawiązywać głębokie relacje z dzieckiem, budując z nim psychoduchową jedność.

Jej idea pośredniego wychowania rozumianego jako pomoc osobie ludzkiej w osiąganiu przez nią niezależności, jako wspomaganie drugiego w jego podmiotowości, od urodzenia aż do końca życia - niewątpliwie nawiązywała do myśli Ellen Key ("Stulecie Dziecka"), w świetle której prawdziwe wychowanie jest niewidzialne, niedostrzegalne dla wychowanków. Trzeba umieć nawiązywać z nimi kontakt, poznawać ich, diagnozować, obejmować swoją refleksją i umożliwiać im zaangażowanie.
W powyższym sensie pedagogika montessoriańska jest niejako pedagogiką bez pedagogów, którzy niejako są z boku, z tyłu, w tle, uprzedzając aktywność dzieci i przygotowując im specjalne otoczenie, by doszły do w pełni samodzielnej pracy. Nauczyciel aranżuje sytuacje, stwarza dzieciom okazje do samorozwoju sprzyjając ich samodzielnej aktywności.

Jak pisała Montessori:

Nowo narodzone dziecko nie jest zwierzątkiem, które należy nakarmić. Już od swego narodzenia jest ono istotą duchową, i jeśli chcemy troszczyć się o jej dobro, nie wystarczy zaspokoić potrzeby biologiczne dziecka. Należy tworzyć mu drogę duchowego rozwoju od pierwszych dni, obserwując jego duchowe objawy i odpowiednio je wyszukiwać". (1954)

Ważne są interakcje między dorosłymi a dziećmi. Ponownie dr M. Miksza zacytowała Marię Montessori:

Dziecko i dorosły to dwie różne części ludzkości, które nawzajem wpływają na siebie i przy obopólnej pomocy powinny współistnieć w harmonii. To jest więc tylko tak, że dorosły musi pomagać dziecku, ale także dziecko musi pomagać dorosłemu. (1964)


W relacjach z dzieckiem nie należy naruszać rdzenia jego osobowości, tej cząstki jego tajemnicy, która stanowi o indywiduum i pozwala zachować własną godność. Trzeba szanować granice dziecka, a jest to możliwe nie tylko dzięki postawie pokory i służby wobec jego podmiotowego rozwoju, ale także w wyniku przygotowania wewnętrznego przez samego nauczyciela. Jak referowała M. Miksza: Trzeba umieć wyzwolić się od własnych uprzedzeń, poglądów i uwierzyć w dziecko, odkrywać jego naturę, kiedy znajdzie atrakcyjne zajęcie. Kluczowe są dla tej postawy trzy stadia: przygotowanie/aranżacja otoczenia, zachętę sobą do działania i wycofanie się, obserwacja.

U młodych nauczycieli pojawia się zagubienie i strach. właśnie dlatego w trakcie Polskich Dni Montessori nauczyciele mieli szeroką paletę warsztatów z komunikacji, sztuki obserwacji, prowadzenia niedyrektywnego dialogu itp. Panem, któremu służy nauczyciel, jest umysł dziecka.
Kiedy ten wyraża jakieś pragnienie, nauczyciel musi być gotów je spełniać. Ale nie ułatwiać, tylko naprowadzać, aby uczeń potrafił sam pokonywać trudności.


Przywołana tu została idea pokory, służby dziecku, pracy nauczycieli nad sobą, tej sokratejskiej sztuki samodoskonalenia, w ramach której należy rozpoznawać w sobie wady po to, aby je pokonywać. Zdaniem Mikszy: Konieczne jest nawrócenie dorosłych, na właściwą drogę. Odkrywając w sobie wady, może wrócić na właściwą drogę. Musi być przygotowany wewnętrznie, wejść w głąb siebie.


Można kwestionować idealistyczny model montessoriańskiej nauczycielki jako tej, którą cechuje miłość ogarniająca jak płomień, cierpliwość, mądra rezerwa, panowanie nad sobą, pokój, skromność, odpowiedzialność za rozwój dziecka, wiedza, przygotowanie metodyczne, ale jedno nie ulega wątpliwości, że w pracy z dzieckiem, w każdym kontakcie z nim, i to niezależnie od tego, czy jest się rodzicem czy profesjonalnym pedagogiem, ze wszystkich spraw miłość jest najważniejsza. Jest ona potężną siłą, która rozporządza człowiekiem.

Nie mogę nie przytoczyć z tego referatu jeszcze dwóch, jakże kluczowych tez z montessoriańskiej koncepcji nauczyciela:

Wskaźnikiem sukcesu nauczyciela jest to, kiedy dzieci pracują same, tak, jakby nas z nimi nie było. Trzeba tez wytłumaczyć dziecku, by nie utożsamiało dobra z bezruchem, a zła z aktywnością. Bądźmy badaczami w działaniu. Otwierającym się skrzydłom należy wszczepiać odwagę i odpowiedzialność, by same chciały pofrunąć.


Jak zatem nie wielbić nauczycielek przedszkoli i szkół montessoriańskich, skoro są one nie tylko afirmatorkami tej pedagogii, ale przede wszystkim ucieleśniają powyższe wartości swoją postawą wobec dzieci i dorosłych. Cieszę się, że do Łodzi przyjechali, a na UŁ stawili się także z tego miasta montessorianie, nauczyciele z pasją, z wpisaną w ich dusze miłością wobec drugiego człowieka, z poświęceniem oddającym się w swojej pedagogicznej pracy wolności i integralności suwerennego rozwoju każdej osoby.


Nie sposób pisać w tym miejscu o wszystkim, bo w gruncie rzeczy mogłaby powstać z tych dni odrębna książka, zasobna w referaty, treści swobodnych wypowiedzi, polemik, dyskusji czy warsztatowych doznań.

Prof. UŁ dr hab. Mirosława Zalewska-Pawlak zaprosiła nas na kulturową "strawę" wieńczącą obrady. Było to przygotowane przez studentów II i III roku pedagogiki w zakresie edukacji artystycznej przedstawienie o symbolicznym przekazie idei milczącej pedagogii Montessori - tu wyrażonej pantomimą - oraz o idei wolności, miłości, wzajemnym szacunku i trosce o dziecko. Było to wzruszające przedstawienie, w pełni zaskakujące scenografią, wykonaniem, tłem muzycznym i kulturowym przekazem.


04 czerwca 2017

V Polskie Dni Montessori w Łodzi


Prawie 300 nauczycieli, w tym także w skromnym zakresie nauczycieli akademickich, dyrektorów placówek opiekuńczych i edukacyjnych, dla których działań fundamentalna jest pedagogia Marii Montessori, uczestniczy przez trzy dni (2-4 czerwca 2017) na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego w perfekcyjnie przygotowanych przez Polskie Stowarzyszenie Montessori oraz Katedrę Teorii Wychowania UŁ sesjach wykładowych, warsztatowych, panelowych, by "doładować akumulatory" na dalsze lata pracy.

Trzeba być z tymi nauczycielami, spotkać się z nimi, porozmawiać, niejako "dotknąć" pasji ich życia i powołania, fenomenalnego zaangażowania w wychowywanie dzieci, młodzieży, ale także sprawowanie opieki nad osobami o specjalnych potrzebach edukacyjnych czy egzystencjalnych. Od ponad 30 lat pedagogika Marii Montessori przeżywa swój renesans, a to dzięki łódzkim nauczycielom akademickim, którzy otworzyli polskim nauczycielom przestrzeń myśli, twórczości, idei i ich kontynuatorów w świecie.


Doskonale pamiętam, jak jeszcze w okresie schyłkowej PRL dr Ewa Łatacz z UŁ opublikowała pierwszą monografię naukową o genezie i recepcji tej pedagogiki w okresie II Rzeczypospolitej. W dwudziestoleciu międzywojennym powstawały przedszkola i szkoły montessoriańskiej obok także innych placówek alternatywnej edukacji jak np. szkoły steinerowskie, Planu Daltońskiego czy szkoły kerschensteinerowskie w duchu pedagogiki pracy. Nagły incydent zdrowotny naszej koleżanki dr Ewy Łatacz wyłączył ją kilka lat temu z możliwości aktywnego wspomagania rozwoju placówek montessoriańskich w Łodzi przy parafiach. O pedagogice reform pisał prof. Mirosław S. Szymański. Idee NOWEGO WYCHOWANIA z początku XX wieku nadal czekają na ich szerszą i zaktualizowaną recepcję także w Polsce XXI wieku.

O przywrócenie obecności pedagogiki Montessori w III RP zatroszczyła się także dr Małgorzata Miksza, która powołała do życia i zarejestrowała w dn. 20.04.1994 r. Polskie Stowarzyszenie Montessori lokując jego siedzibę w Łodzi. Katedra Teorii Wychowania UŁ jest od samego początku odnowy tego ruchu naukowym centrum wsparcia i rozwoju naukowej myśli także tej pedagogiki. Nic dziwnego, że w piątek przyjechali uczestnicy V Polskich Dni Montessori właśnie do nas. Obrady otworzyliśmy razem z dr Małgorzatą Mikszą wyrażając wdzięczność przybyłym na te DNI pedagogom za ich wyjątkową służbę dzieciom w różnych miejscach i regionach kraju, ale także poza jego granicami.


Znakiem szczególnego otwarcia obrad był krótki występ dzieci z montessoriańskiego przedszkola, które wykonały piosenki i utwory muzyczne (na flecie prostym) autorstwa i kompozycji ich nauczycielki. Oficjalnego zaś otwarcia dokonała po tym występie dziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ dr hab. Danuta Urbaniak-Zając, prof. UŁ podkreślając pryncypialną w kształceniu przyszłych nauczycieli przesłankę łączenia teorii i koncepcji pedagogicznych z praktyką oświatową.



Pedagogika Marii Montessori przetrwała już stulecie, a dopiero teraz naukowcy potwierdzają empirycznymi badaniami jej prospektywną i uniwersalną wartość w wszechstronnym, integralnym rozwoju dzieci. Rodzice, którzy kochają swoje dzieci i marzą o ich jak najlepszym rozwoju, poszukują montessoriańskich placówek, gdyż wieść o szczególnym podejściu nauczycieli do dziecka roznosi się lotem błyskawicy. Na forach internetowych piszą:

- poszukuję przedszkola, które w pełnym zakresie realizuje program Montessori, a nie tylko umieszcza go w nazwie. Czy ktoś z was ma dziecko w takim przedszkolu i jakie są kryteria przyjęcia? - Nie wiem czy w pełnym zakresie, ale na bazie pedagogiki Montessori pracuje przedszkole ekologiczne ekoludek. Są tam grupy mieszane
wiekowo i mają dużo pomocy montessoriańskich;

- Moje dziecko chodzi do przedszkola przy Jaracza (przedszkole nr 220). Jest to przedszkole państwowe, czyli nabór normalny - pewnie w marcu - kwietniu. Co do kryteriów - skorzystaj z wyszukiwarki, były wątki na ten temat.

- Przedszkole jak najbardziej pracuje zgodnie z programem Montessori. Dodatkowo przy tej placówce są prowadzone różnego typu kursy pedagogiki Montessori. Strona przedszkola jest tutaj. A tutaj jest reportaż nakręcony przez TV Toya w ramach programu "Przedszkole Równe Szanse". Wypowiadają się tam dyrektorki przedszkola o programie przedszkola.


Mogę potwierdzić jako rodzic, a nie tylko naukowiec, że jestem wdzięczny nauczycielkom dwóch łódzkich przedszkoli montessoriańskich - bo tak się złożyło, że każda z moich córek uczęszczała do innej placówki - za ich wyjątkowy, wspaniały wkład w rozwój dzieci. Są to nauczycielki Przedszkola Miejskiego nr 220 Montessori oraz Przedszkola Miejskiego nr 106 w Łodzi. Wystarczy przekroczyć drzwi tych placówek, jak zapewne każdej innej, by przekonać się o klimacie, kulturze i perfekcyjnej pedagogii.

A V Polskie Dni Montessori służą przede wszystkim dalszemu motywowaniu nauczycieli do rozważań, przemyśleń nad koncepcją nauczyciela - wychowawcy w poglądach M. Montessori w odniesieniu do współczesnych modeli nauczyciela; konfrontowaniu pedeutologicznych poglądów M. Montessori z obrazem współczesnego nauczyciela montessoriańskiego; podjęciu refleksji nad rozwojem nauczyciela montessoriańskiego w wymiarze osobowym i zawodowym; uwrażliwieniu współczesnych nauczycieli, wychowawców i rodziców na specyfikę roli i zadań nauczyciela montessoriańskiego w edukacji człowieka; dzieleniu się wiedzą i doświadczeniami między nauczycielami różnych placówek montessoriańskich (żłobek, przedszkole, wszystkie szczeble edukacji szkolnej) poprzez zaprezentowanie autorskich pomocy montessoriańskich i lekcji rozwojowych. estnicy rozmawiają też o przeszkodach i barierach bycia nauczycielem montessoriańskim, np. przepisy prawa oświatowego, wypalenie zawodowe, itp. oraz dzięki bezpośrednim spotkaniom zacieśniają sieć wsparcia na kolejne lata.


W sobotę i niedzielę odbywają się pasjonujące warsztaty, które przydałyby się każdemu nauczycielowi, nie tylko z tych placówek:

- Prowadzenie dziecka poprzez obserwację;

- Wewnętrzny namysł i zadania pedagoga;

- Nauczyciel jako mediator – przygotowanie dzieci do samodzielnego radzenia sobie z sytuacjami trudnymi;

- „Myślę – Mówię – Działam”” warsztaty na temat rozwijania partycypacji dziecięcej;

- Nauczyciel - duchowy przewodnik i edukator;

- Jak stworzyć materiał Montessori?;

- „Nauczyciel nie kształci i nie poucza dziecka, lecz jest jego pomocnikiem” – samodzielne odkrywanie Świata poprzez działanie;

- Zarządzanie klasą, czyli twarde i miękkie kompetencje nauczyciela montessoriańskiego;

- Książka jest światem – jak pomóc dziecku w jej odkrywaniu?;

- ZAUFANIE I POKORA – korzenie i skrzydła naszych dzieci, czyli spotkanie z filozofią i pedagogiką Marii Montessori w kontekście różnych metod wychowawczych;

- Jak pomóc dziecku rozwiązać dylemat „Mieć czy być?”- od prehistorii do współczesności;

- Kreatywny nauczyciel - twórcze dziecko;

- Refleksyjność nauczyciela w projektowaniu aktywności i wiedzy dziecka w myśl tezy „Pomóż mi samemu to zrobić”;

- Profilaktyczne zabawy logopedyczne dla dzieci;

- Cztery pory roku – muzykowanie z dziećmi;

- Stopniowe osiąganie coraz większej niezależności, samodzielne dziecko – autonomiczne dziecko ;
itd., itd.

Chcąc pomóc dziecku w rozwoju, trzeba zacząć od samego siebie.