12 kwietnia 2010
Jubileusz Profesor OLGI CZERNIAWSKIEJ
W poniedziałek 12 kwietnia 2010 r. o godz. 16.00 Prezes Łódzkiego Towarzystwa Naukowego – prof. dr hab. Stanisław Liszewski wraz z Przewodniczącym I Wydziału ŁTN prof. dr hab. Sławomirem Galą otworzyli uroczyste sympozjum prezentujące dorobek naukowy Profesor doktor habilitowanej Olgi Czerniawskiej. Porządek obrad poprzedziła minuta ciszy, którą oddano hołd tragicznie zmarłym w wyniku katastrofy lotniczej k/Smoleńska Polakom wraz z Prezydentem RP i Jego Małżonką.
Po prezentacji sylwetki naukowej Jubilatki, która obchodziła przed tygodniem swoje 80urodziny, głos zabrali Jej wychowankowie, wypromowani doktorzy nauk humanistycznych i współpracownicy, a nawet najstarszy z synów. Wątki biograficzne, historyczne przeplatały się z osobistymi wspomnieniami, anegdotami i wyrazami uznania dla wyjątkowej Osoby w akademickim świecie. A przyjechali na to sympozjum tak znakomici Profesorowie-andragodzy, jak: Tadeusz Aleksander z UJ w Krakowie, Józef Półturzycki z UW, Alicja i Józef Kargulowie z DSW we Wrocławiu, Ewa Skibińska z UW czy Małgorzata Halicka z Uniwersytetu w Białymstoku.
W związku z tym, że i mnie przypadł zaszczyt okolicznościowego wystąpienia, zacząłem je od refleksji na temat tego, jak ważną rolę w rozwoju nauki odgrywają w akademickim środowisku relacje Mistrz – Uczeń. Ja miałem to szczęście, że mogę mówić o posiadaniu zarówno naukowego „Ojca” – jakim był dla mnie prof. dr hab. Karol Kotłowski oraz naukowej „Matki”, jaką stałą się dla mnie prof. dr hab. Olga Czerniawska. Pierwszy z moich Mistrzów zatrudnił mnie w Uniwersytecie Łódzkim, w Zakładzie Teorii Wychowania na stanowisku asystenta, a po obronie rozprawy doktorskiej traktował niemalże jak syna. Poświęciłem mojemu Mistrzowi jeden z pierwszych rozdziałów napisanego po wielu latach samodzielnej pracy naukowo-badawczej podręcznika akademickiego „Współczesne teorie i nurty wychowania” (Kraków 1998, 7 wyd. 2009).
Drugim moim Mistrzem była i jest prof. Olga Czerniawska, którą poznałem bliżej m.in. dzięki temu, że zgodziła się recenzować moją dysertację doktorską, a po przejściu prof. Kotłowskiego na emeryturę przygarnęła zespół teoretyków wychowania wraz ze mną do kierowanej przez siebie Katedry. Przy tej też okazji zyskałem naukowe „rodzeństwo”, a więc Koleżanki i Kolegów, z którymi mogliśmy wymieniać się relacjami z własnych lektur i prowadzonych badań tak w zakresie pedagogiki ogólnej, teorii wychowania, pedagogiki porównawczej, jak i andragogiki i metodologii badan jakościowych. Pani Profesor Czerniawska należała w czasach mojej pracy w UŁ do tych Mistrzów, którzy troskliwie, ale i z wielką życzliwą oraz wyzwalającą energię inspirowała nas do podejmowania najbardziej palących, ważnych społecznie problemów badawczych traktując nas jako swoich podopiecznych z niezwykłą pieczą i troską o jak najlepszy poziom rozwoju naukowego.
To dzięki Jej otwartości na młodych naukowców uratowany został przed przeszło dwudziestu laty w UŁ zespół teoretyków wychowania i pedagogów ogólnych, który wzięła pod swoje skrzydła po odejściu na emeryturę prof. Karola Kotłowskiego. Zawsze troszcząc się o historyczną ciągłość łódzkiej szkoły filozofii i teorii wychowania (niezależnie od budowania i pielęgnowania własnej szkoły oświaty dorosłych), stworzyła mnie i moim późniejszym współpracownikom znakomite warunki do rozwijania własnych pasji badawczych. W kierowanej przez Profesor Katedrze zawsze panował duch autentycznych relacji naukowych, wzajemności, zrozumienia, wiary w człowieka i jego prawa do samodzielnego oraz odpowiedzialnego dokonywania wyborów naukowych.
Odzwierciedlająca się w czynach i głębokiej wrażliwości na losy każdego z nas, w zainteresowaniach naszymi rodzinami i codziennymi sprawami prospołeczna troska i osobista religijność Pani Profesor kształtowała w nas poczucie więzi i solidarności, a zarazem dopełniała o wartości, o które tak trudno było i jest w czasach degradacji wiarygodności stosunków międzyludzkich, patologicznej rywalizacji, panujących rozłamów czy nawet jawnych antagonizmów.
W trakcie naszych comiesięcznych, środowych zebrań w Katedrze stworzyła niepowtarzalny klimat do rozkoszowania się wiedzą, a zarazem odkrywania i wspierania w każdym współpracowniku jego najsilniejszych stron. Nauczyła nas Pani Profesor, jak budować prawdziwe relacje typu MISTRZ – UCZEŃ, jak uczestniczyć we wszystkim tym, co może przyczynić się do naszego lepszego rozwoju naukowego. To dzięki prof. Oldze Czerniawskiej polska myśl pedagogiczna wzbogaciła się w swoim wymiarze metateoretycznym oraz historycznym o zupełnie nowe badania nad współczesnymi kierunkami pedagogiki oraz o nowe dziedziny teorii i praktyki w obrębie pedagogiki porównawczej. Jak prawdziwy Mistrz prowadziła nas bowiem do źródeł wiedzy, przybliżając nieobecną w Polsce literaturę specjalistyczną oraz udostępniając prywatne kontakty z naukowcami krajowymi i zagranicznymi. Zawsze inspirowała nas Pani Profesor do nowych odkryć w humanistyce światowej. Dzięki temu pedagogika stała się dla nas wszystkich nieustannym podróżowaniem w czasie i przestrzeni, swoistym pielgrzymowaniem ku Wielkim i poszukiwaniem wyjścia z labiryntu rodzących się wątpliwości.
Kiedy w 1992 r. organizowałem w Dobieszkowie k/Łodzi pierwszą Międzynarodową Konferencję „Edukacja alternatywna – dylematy teorii i praktyki”, wspierała nas w tych poczynaniach nie tylko własną wiedzą, ale i doświadczeniem organizacyjnym. Znakomicie bowiem łączy w sobie rolę ambasadora polskości z wielkim talentem do budowania autentycznych więzi i relacji we współpracy z zagranicą. To, co wzbudza głęboki szacunek i dozgonną radość, to wyjątkowa otwartość i głębia warsztatu naukowego Pani Profesor, poszerzana z każdym Jej wyjazdem za granicę o dostępność młodszych koleżanek i kolegów do wybitnych pedagogów (nie tylko naszego kontynentu), ułatwianie nam nawiązywania bezpośrednich kontaktów z innymi ośrodkami naukowymi, wspomaganie nas w wyjazdach zagranicznych i w przyjmowaniu gości zagranicznych, a - co ważne – także organizowanie konferencji naukowych o charakterze ogólnopolskim, uczelnianym, jak i zagranicznym.
Na osobiste zaproszenia Pani Profesor przyjeżdżali do Polski i wygłaszali swoje referaty tak wybitni humaniści, jak socjolog edukacji Hartmut M. Griese czy andragodzy Ettore Gelpi i Duccio Demetrio To także dzięki osobistym kontaktom Pani Profesor z naukowcami Francji, Szwajcarii, Portugalii i Włoch mogliśmy doskonalić swój warsztat badawczy w trakcie spotkań z zagranicznymi przedstawicielami nowych orientacji badawczych. Zanim bowiem pojawił się w naszym kraju boom na badania jakościowe, biograficzne, nasz zespół miał już w ramach prowadzonych przez Panią Profesor w Katedrze Teorii Wychowania UŁ debat naukowych dostęp do znakomitej literatury z tego zakresu takich profesorów, jak Martine Lani-Bayle czy Pierre Dominicé. Ona sama dzieliła się też z nami swoimi kolejnymi doświadczeniami w tym zakresie.
Pani Profesor jest też dla mnie Mistrzynią epistolografii. W każdym z pisanych przez siebie, a odręcznie - listów jest wiele szczerego i bezpośredniego zainteresowania naszymi rzeczywistymi problemami akademickimi, egzystencjalnymi, społecznymi i organizacyjnymi. W czasie ponad 30 letniej pracy w UŁ nauczyłem się u boku Pani Profesor m.in. tego:
- jak organizować konferencje?
- jak czytać i recenzować prace naukowe?
- jak nie czekać, tylko zabiegać o to, co może służyć nauce i rozwojowi dyscypliny?
- jak przyjmować gości zagranicznych i jak poszerzać te kontakty?
- jak badać i jak dokonywać wyborów wśród tekstów, które są godne upowszechnienia?
- jak godzić naukę z praktyką?
- jak nie godzić się na manipulacje, podłości i złe relacje między ludźmi?
- jak w trudnej codzienności i w zgodzie z estetyką organizować naukowe spotkania?
Profesor Olga Czerniawska należy do grona tych wybitnych naukowców, których wielkość wpisuje się nie tylko w instytucjonalne - akademickie i oświatowe wyrazy należnego uznania, ale jeszcze silniej w serca i pamięć najbliższych współpracowników. Dla kogo bowiem nauka jest pasją, życiem, radością odkrywania i otwartością dzielenia się wynikami własnej pracy z innymi i dla innych, dla tego osobisty kontakt i możliwość współpracy z Profesor stanowił wyjątkowe doświadczenie. Z jednej strony O. Czerniawska potwierdza własnym życiem, piękną biografią, bogactwem dokonań, niebywałą szlachetnością uczuć i Dobra, wielkim optymizmem, dzielnością etyczną, dynamiką i wielostronnością działania - najwyższe wartości humanistyczne, z drugiej zaś stanowi dla poznającego warsztat naukowy młodszego pokolenia niedościgły wzór Mistrza, otwierającego nieograniczone możliwości samorealizacji naukowej i potrzeby permanentnego samodoskonalenia.
Pani Profesor niezwykle umiejętnie łączy w swoim życiu i działalności zawodowej zarówno rolę naukowca, eksperta, pedagoga, działacza oświatowego, nauczyciela, jak i społecznika. Dowodzi tego Jej kariera naukowa, rozległy dorobek badawczy, charakter działalności społecznej oraz osiągnięte efekty pracy pedagogicznej w skali ogólnopolskiej, jak i na niwie współpracy międzynarodowej. W wydanej przez ŁTN publikacji pt. Sylwetki łódzkich uczonych. Profesor Olga Czerniawska, ŁTN, Łódź 2010 znajduje się pełna bibliografia dorobku naukowego Pani Profesor. Warto o niego sięgnąć, by się przekonać, że przekraczała granice tradycyjnych dyscyplin akademickich. W wielostronnej narracji uwalnia czytelników z wszechobecnej władzy modernistycznych dyskursów wiedzy poprzez nawiązanie do innej od pozytywistycznej - tradycji badawczej, jaką jest interdyscyplinarny model „czytania” pedagogiki z historii i kultury. Jest to jakże typowe podejście naukowe dla procedur interpretacyjnych w humanistyce.
Dziękowałem zatem za wszystko to, co uczyniła Pani Profesor dla mnie i dla moich ówczesnych współpracowników, za rodzinną, ale zarazem wysoce naukową - atmosferę, za siłę osobistego wsparcia, autentyczne i bezpośrednie zainteresowanie każdym wymiarem naszego codziennego życia (w tym także członkami naszych rodzin), za trwałość wartości, które były dla nas silnym oparciem w trudnych czasach sowieckiej „okupacji”. Jestem niezmiernie wzruszony, kiedy moje dzieci odbierają korespondencję z osobistymi życzeniami od Pani Profesor, bo zawsze pamiętała o ich urodzinach czy imieninach.
Ten jakże osobisty wymiar dzielenia się swoją Osobą z nami dotyczył dzieci wszystkich pracowników katedry. Pani Profesor jest przykładem pedagogicznego optymizmu, myślenia i działania zorientowanego na to, że coś jednak „można uczynić”, że coś „warto spróbować”, a nie że „coś jest niemożliwe”, że czegoś się nie da zrobić”. Piękna postawa dzielenia się z innymi - nie tylko własną wiedzą, ale także bogactwem przestrzeni własnej biografii społecznej, związanych z nią osób najbliższych, rodziny, przyjaciół czy znajomych - jest potwierdzeniem tego, jak historia Jej biografii stawała się także dla nas źródłem ustawicznego procesu kształcenia.
Warto w tym miejscu podziękować prof. dr hab. Ewie Marynowicz-Hetce za inicjatywę niniejszego sympozjum, na co nie było stać macierzystego wydziału, kiedy Pani Profesor przechodziła na emeryturę. Podziękowałem zatem za to, co jest niezwykle rzadkie w środowisku akademickim, a jakże pięknie i autentycznie uosabiane przez Panią Profesor, a więc za pasję tworzenia, wysokie standardy i personalistyczne otwarcie na każdego człowieka, za dzielenie się z nami swoimi doświadczeniami, za wspólne rozmowy, spotkania, kolacje i odręcznie pisane listy, za okolicznościowe życzenia, za pamięć o naszych najbliższych i o tych, którzy są już z nami nieobecni.
Życzyłem naszej Jubilatce, by ten wyjątkowy dzień utrwalił to, co do tej pory było być może niedostrzegalne, niewypowiadane wprost, a zapisane w ludzkich doświadczeniach, sercach i myślach, wpisując się w niepowtarzalną wartość wspólnej obecności w pedagogicznym świecie. Życzyłem Pani Profesor dużo zdrowia, dalszej radości tworzenia i osiągnięć, które przeniosą na kolejne generacje rozmiłowanie w nauce, służbie publicznej i autokreacji.
Pamięć o ludziach i historycznych wydarzeniach
Przeżywamy, rozmyślamy, zastanawiamy się i dociekamy istoty spraw, które są trudne, a przy tym dla wielu bolesne. Media co rusz dostarczają nam nowych informacji (w tym sensacji) związanych z sobotnią tragedią pod Smoleńskiem.
Proza dramatu ludzkiego życia miesza się z mistyką śmierci, wspomnienia z poczuciem jakiegoś niespełnienia, niedopowiedzenia. Jakże mocno brzmią teraz ujawnione, a niewypowiedziane nad grobami pomordowanych w 1940 r. Polaków podczas uroczystości w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej - treści zaplanowanego wystąpienia:
Prezydenta RP – Lecha Kaczyńskiego (zob. http://www.rp.pl/artykul/2,460070_Najtragiczniejsza_stacja_polskiej_Golgoty.html)
i homilii biskupa polowego Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr hab. Tadeusza Płoskiego (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100410&typ=ks&id=ks10.txt)
Wiersz Jacka Łukasiewicza, choć jest bez tytułu, uświadamia nam to, co na
co dzień umyka naszej świadomości:
pamięć o ludziach
którzy czegoś chcieli
od ciebie
od siebie
ode mnie
byłem pośród ich chceń
które trwają
choć zmarli
odeszli
albo się zgubili
czegoś chcieli a ja
nie wiedziałem
tak jak ty
czegoś chciałaś
a ja
nie wiedziałem
dziś wyjmowany
z tych chceń
(nadaremnie)
(fotografia Prezydenta za: PAP/EPA / ALEKSANDAR PLAVEVSKI http://www.dziennik.pl/katastrofa-smolensk/article583899/Galeria_zdjec_Prezydent_Lech_Kaczynski.html)
10 kwietnia 2010
Pogrążeni w żałobie
Szok, wstrząs, dramat, niedowierzanie, żal, trwoga i rozpacz – to najczęściej spotykane wśród nas reakcje w obliczu wielkiej, narodowej tragedii, jaka wydarzyła się w dniu dzisiejszym w Smoleńsku, gdzie w wyniku katastrofy lotniczej zginęła polska delegacja na czele z Prezydentem III RP Lechem Kaczyńskim wraz z Małżonką, przedstawiciele najwyższych władz państwa, senatorowie i posłowie polskiego Parlamentu, elity polityczne, członkowie rodzin ofiar katyńskich, pracownicy administracji najwyższych urzędów państwowych, cała załoga samolotu - osoby, które udawały się na uroczystości związane z 70-rocznicą zbrodni katyńskiej.
Tragiczna śmierć TYCH, dla których służba dla naszego państwa i społeczeństwa, zaangażowanie i poświęcenie, troska o pamięć jakże bolesnej historii narodowej, wzbudziła w każdym z nas naturalne, a przy tym jakże głębokie poczucie bólu i bezsilności, osamotnienie i rozdarcie, płacz i modlitwę czy głęboką refleksję. Ta jakże niespodziewana śmierć tylu – z różnych powodów - bliskich nam osób naznaczyła nas dzisiaj jednym z najboleśniejszych przeżyć „kresu świata” czy niewymawialnego dotknięcia ostateczności, kruchości naszego życia, wykuwającego w obliczu takiej tragedii świadomość tragicznego sensu nieodwołalności.
Nasi studenci i wykładowcy stawiali sobie dzisiaj pytanie, w jakim stopniu są przygotowani do pracy z ludzką traumą. Nie potrafimy sobie wyobrazić świata bez tych, którzy dzisiaj zginęli, toteż naszą powinnością, szczególnie w środowisku akademickim - odpowiedzialnym za kształcenie przyszłych elit tego państwa - jest zatroszczenie się nie tylko o pamięć o NICH, ale i o kontynuowanie ICH dzieła. Całe nasze życie jest – jak pisał ks. prof. Józef Tischner – nieustanną walką życia ze śmiercią, a my swoim istnieniem jesteśmy wplątani w te zmagania. Naszymi sympatiami, naszymi codziennymi wysiłkami wyciągamy siebie w stronę życia. Ale de facto jesteśmy skazani na śmierć. Popatrzmy bliżej w oczy tej naszej śmierci, temu naszemu na śmierć skazaniu. Czymże ona jest? (…) Śmierć jest obecnością w nas, ale jest obecnością dla nas – jest przedmiotem naszego protestu, naszego obrzydzenia. Taka jest treść naszego istnienia. Jest w tym naszym istnieniu wewnętrzne rozdarcie: z jednej strony życie, z drugiej strony śmierć.
Śmierć wielkich ludzi sprawia, że oni stają się nam jakby bliżsi. Uczyńmy zatem wszystko, by ICH intensywna obecność za życia, ich wartości, dokonania i zaangażowanie nie rozpłynęły się w nieuwadze i niepamięci potomnych.
Tragiczna śmierć TYCH, dla których służba dla naszego państwa i społeczeństwa, zaangażowanie i poświęcenie, troska o pamięć jakże bolesnej historii narodowej, wzbudziła w każdym z nas naturalne, a przy tym jakże głębokie poczucie bólu i bezsilności, osamotnienie i rozdarcie, płacz i modlitwę czy głęboką refleksję. Ta jakże niespodziewana śmierć tylu – z różnych powodów - bliskich nam osób naznaczyła nas dzisiaj jednym z najboleśniejszych przeżyć „kresu świata” czy niewymawialnego dotknięcia ostateczności, kruchości naszego życia, wykuwającego w obliczu takiej tragedii świadomość tragicznego sensu nieodwołalności.
Nasi studenci i wykładowcy stawiali sobie dzisiaj pytanie, w jakim stopniu są przygotowani do pracy z ludzką traumą. Nie potrafimy sobie wyobrazić świata bez tych, którzy dzisiaj zginęli, toteż naszą powinnością, szczególnie w środowisku akademickim - odpowiedzialnym za kształcenie przyszłych elit tego państwa - jest zatroszczenie się nie tylko o pamięć o NICH, ale i o kontynuowanie ICH dzieła. Całe nasze życie jest – jak pisał ks. prof. Józef Tischner – nieustanną walką życia ze śmiercią, a my swoim istnieniem jesteśmy wplątani w te zmagania. Naszymi sympatiami, naszymi codziennymi wysiłkami wyciągamy siebie w stronę życia. Ale de facto jesteśmy skazani na śmierć. Popatrzmy bliżej w oczy tej naszej śmierci, temu naszemu na śmierć skazaniu. Czymże ona jest? (…) Śmierć jest obecnością w nas, ale jest obecnością dla nas – jest przedmiotem naszego protestu, naszego obrzydzenia. Taka jest treść naszego istnienia. Jest w tym naszym istnieniu wewnętrzne rozdarcie: z jednej strony życie, z drugiej strony śmierć.
Śmierć wielkich ludzi sprawia, że oni stają się nam jakby bliżsi. Uczyńmy zatem wszystko, by ICH intensywna obecność za życia, ich wartości, dokonania i zaangażowanie nie rozpłynęły się w nieuwadze i niepamięci potomnych.
Transdyscyplinarne aspekty inkluzyjnej pedagogiki
Interdyscyplinarne aspekty badań pedagogiki inkluzyjnej były przedmiotem dwudniowej konferencji, jaka odbyła się w dniach 8-9 kwietnia 2010 na zamku w Smolenicach (Słowacja). Dostojne i piękne miejsce obrad, znakomici naukowcy, specjaliści, dla których ta subdyscyplina pedagogiki specjalnej stała się przedmiotem wieloletnich już dociekań naukowych sprawili, że debata była interesująca, pełna sporów, formułowania nowych problemów i wymiany doświadczeń ze względu na optymalizację procesu kształcenia i wychowania dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Niewątpliwie będzie to rzutować na dalszy rozwój tej właśnie dziedziny nauki i praktyki oświatowej. Procesy te zaowocowały powstaniem pedagogiki integracyjnej, a w dalszym ich następstwie także pedagogiki inkluzyjnej. Szerzej na ten temat będzie mowa w 4 tomie podręcznika akademickiego „Pedagogika”, który ukaże się pod moją redakcją jeszcze w tym roku nakładem Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego, gdzie prof. Viktor Lechta z Uniwersytetu w Trnawie (organizator międzynarodowych kongresów z tego zakresu i redaktor naczelny specjalistycznego czasopisma dla tej pedagogiki) wyjaśnia nie tylko genezę tej subdyscypliny wiedzy, ale i zasadnicze różnice między pedagogiką integracyjną a pedagogiką inkluzyjną.
W wielu krajach pedagogika inkluzyjna jest bowiem pojmowana jako pedagogika integracyjna, tymczasem chodzi w niej o coś więcej niż o integrację osób niepełnosprawnych w społeczeństwie. Dla inkluzji istotne jest bezwarunkowe zaakceptowanie specjalnych potrzeb wszystkich dzieci. Takie rozumienie inkluzji wynika z „Konwencji ONZ o prawach ludzi niepełnosprawnych” (2006), która postuluje „system edukacji włączającej" („inclusive education system“) jako podstawowy model kształcenia i wychowania. Jego przewodnie hasło brzmi - „Szkoła dla wszystkich dzieci“.
Na merytoryczny przebieg debaty złożyły się następujące wystąpienia:
Komunikacja jako jeden z czynników inkluzyjnej edukacji
(Prof. PhDr. Viktor Lechta, PhD., Trnavská univerzita Trnava)
Rodzice i dzieci niepełnosprawne i mające niepowodzenia szkolne a inkluzyjna edukacja (Prof. PhD. Annette Leonhardt, Uniwersytet w Monachium)
Inkluzyjna pedagogika jako symbioza pedagogiki i pedagogiki specjalnej
(referat dr. hab. Iwony Chrzanowskiej, prof. WSP w Łodzi w związku z jej nagłą chorobą znakomicie wygłosiła dr Beata Jachimczak z tej samej uczelni)
Legislatywne zabezpieczenie inkluzyjnej edukacji. Analiza porównawcza.
(Prof. PhDr. Marie Vítková, CSc., Masarykova univerzita Brno)
Transformacja od integracji do inkluzji: tendencje ogólne
(Prof. Dr. Ewald Feyerer, WSP Linz)
Perspektywy filozofii inkluzyjnej edukacji w XXI wieku
(Prof. PhD. Péter Zászkaliczky, Uniwersytet Eötvosa Loránda Budapeszt)
Orientacyjne punkty odniesienia transdyscyplinarnej pedagogiki inkluzyjnej: zasada normalizacji a kultura
(Prof. Dr. Ferdinand Klein, Prof. em., profesor na Uniwersytecie Komeńskiego w Bratysławie i Uniwersytecie Eötvosa Loránda w Budapeszcie)
Inkluzyjne trendy a zmiana charakteru współczesnej edukacji
(dr Dorota Podgórska-Jachnik, prof. WSP w Łodzi)
Inkluzyjna edukacja dzieci niesłyszących w Polsce: sukcesy, porażki i ich przyczyny
(dr Grażyna Gunia, doc. Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie)
Transformacja od integracji do inkluzji: doświadczenia austriackie
(Univ.-Ass. Mag. Dr. Helga Fasching, Uniwersytet w Wiedniu)
Pedagogika specjalna w Bawarii – rozwój ku szkolnictwu inkluzyjnemu
(Doc. Johann Horvath, Akademia Pedagogiki Leczniczej, Augsburg )
Rola klas przygotowawczych w kształceniu inkluzyjnym uczniów z trudnych środowisk społecznych
(Doc. PaedDr. Miroslava Bartoňová, Ph.D., Masarykova univerzita Brno)
Inkluzyjna pedagogika przedszkolna
(Doc. Maria Andress, Akademia Pedagogiki Leczniczej, Augsburg )
Nie być normalnym jest normalne
(Prof. PhDr. M. Horňáková, PhD., Univerzita Komenského Bratislava)
Organizatorzy przygotowują do wydania tom pokonferencyjny, więc będzie możliwość wglądu w treści smolenickiej debaty i przebieg dyskusji. Niewątpliwym wydarzeniem była promocja najnowszej książki pod redakcją prof. Viktora Lechty pt. Podstawy pedagogiki inkluzyjnej, którą wydała czeska oficyna Portal. Do zawartości tego niezwykle interesującego zbioru analiz dotyczących pedagogiki inkluzyjnej powrócę w innym wpisie.
05 kwietnia 2010
Truteń w jednej z najstarszych szkół alternatywnych w Niemczech
Jedna z najstarszych szkół alternatywnych w Niemczech, określana też mianem szkoły modelowej „nowego wychowania” pod nazwą ODENWALDSCHULE, której twórcą był wybitny pedagog Paul Geheeb, w 100 lecie swojego istnienia przypadającego na rok 2010, przeżywa skandal nadużyć jednego pseudopedagoga wobec wychowanków. W prasie niemieckiej pisze się o mającym przed laty miejsce wykorzystywaniu seksualnym dzieci, ich poniżaniu, co jest w absolutnej sprzeczności z założeniami twórcy tej instytucji.
Paul Geheeb przewraca się w grobie. Gdyby żył, nigdy by do tego nie doszło. Fatalnie się stało, że po kilkudziesięciu latach w szkole z tak bogatą tradycją i pamięcią o wspaniałym wychowawcy oraz animatorze innowacyjnej edukacji, doszło w jednym z internatów do nadużyć wobec dzieci. Uderza to w system wartości, jakie powinny być w niej realizowane, a zarazem jest dowodem na to, jak można łatwo, szybko i niezauważalnie zniszczyć najlepsze dokonania twórcy i jego właściwych kontynuatorów.
Dzisiaj nikt nie docieka tego, na czym polega szczególna odmienność modelu wychowania w Odenwaldschule, czym charakteryzują się rozwiązania organizacyjne, dydaktyczne i opiekuńczo-wychowawcze w tej placówce, gdyż to wszystko zostało przesłonięte patologiczną osobowością kierownika tej instytucji – Gerolda Beckera, który przez kilkanaście lat, bo w okresie 1971-1985 (sic!) systematycznie wykorzystywał seksualnie swoich uczniów. Dzisiaj ujawniono już 40 takich przypadków, wśród których był także syn byłego Prezydenta Niemiec Andreas von Weizsäcker (zmarł w 2008 r.). Piszę o tym w lany poniedziałek, by uświadomić także naszym pedagogom, jak ważne jest reagowanie na każdy, nawet najmniejszy sygnał o możliwych nieprawidłowościach w placówce oświatowo-wychowawczej czy akademickiej.
Niemcy są w szoku! Prowadzenie w tej sprawie dochodzenie jest jak "zimny prysznic", bowiem Odenwaldschule należy do wyjątkowej szkoły alternatywnej na świecie, o której napisano mnóstwo artykułów i monograficznych książek. O pedagogicznych założeniach i formach ich realizacji od lat dyskutuje się na konferencjach naukowych, spierając się o mające tam miejsce relacje między wychowawcami a dziećmi, między przeszłością a nowoczesnością. Do tej placówki „pielgrzymowali” nauczyciele z całego niemal świata chcąc zobaczyć, jak wygląda alternatywne środowisko wychowawcze. To w oparciu o doniesienia z pracy kolejnych pokoleń nauczycielskich i wspomnień jej uczniów powstawał kanon wiedzy o edukacji alternatywnej w świecie.
I co? Wystarczyło, że w którymś momencie zatrudniono na stanowisku kierowniczym kogoś, kto nie był w żaden sposób związany z pedagogiką reform, kto nie wyrósł z tego środowiska, kogoś o odmiennej kulturze pedagogicznego kształtowania młodych ludzi, by po latach wyszły na jaw jego podłe postawy, zachowania ubliżające wszelkiej pedagogii, a tej w szczególności.
Jeśli bowiem rodzice wybierają placówkę niepubliczną sięgając do wzoru osobowego jej twórcy, wybitnej i wysoce szlachetnej postaci wśród najwybitniejszych pedagogów tego typu rozwiązań edukacyjnych początku XX w., to trudno się dziwić przeżyciu przez nich szoku, że co miesiąc płacili za edukację sprzeczną z wszelkimi standardami i normami etycznymi, społecznymi, psychologicznymi oraz oświatowymi jakie miały miejsce w stosunku do ich dzieci. Wystarczyło pojawienie się w tej placówce „kreatury”, która położyła cień na całym dorobku swoich poprzedników, by nadwyrężyć zaufanie do instytucji, do ludzi, do pedagogiki humanistycznej.
To gorzkie doświadczenie zmusiło pedagogów do zastanowienia się nad tym, jak lepiej chronić dzieci przed tą „czarną „pedagogiką”? Co zrobić, by się ona więcej w tych placówkach nie powtórzyła? Wychowawcy wszystkich szkół z internatem (tzw. wolnych gmin szkolnych – Landerziehungsheime) stanęli przed pytaniami, co zrobić, by zachowując wierności zasadom pedagogicznym, wypracowanym normom postępowania nie dopuścić do nadużyć w systemie, który miał łączyć najlepsze wzory wychowani rodzinnego z edukacją szkolną? Wybudowane w latach 1910-1925 domy o charakterze willowym, w pięknym otoczeniu gór, lasów, ogrodów i łąk miały tworzyć system wychowania wspólnotowego, społecznego dzieci i ich opiekunów-nauczycieli z własnymi rodzinami. Znalazła się „czarna owca” która naruszyła dotychczasowy etos pracy.
W wyniku coraz częściej ujawnianych skandali, jakie miały miejsce w różnych miejscach i instytucjach, których ofiarami stają się bezbronne dzieci, pojawiają się istotne pytania: Jaką rolę odgrywa nadzór pedagogicznych nad placówkami oświatowymi? Co warte są kontrole, hospitacje, skoro nie udaje się odsłonić tak ciężkie grzechy niektórych wychowawców? Jak to jest możliwe, że tego typu problemy są przez dorosłych „zamiatane pod dywan”, a przez dzieci-ofiary przemocy głęboko skrywane w ich świadomości i eksplodujące dopiero po wielu, wielu latach?
Tego typu nadużycia zdarzają się na całym świecie, najczęściej w placówkach o charakterze zamkniętym, wyizolowanym od społecznej kontroli. Pedagodzy niemieccy pytają zatem, co zrobić, by każda z instytucji oświatowo-wychowawczych i opiekuńczych miała „strukturalnie wbudowaną” kulturę wglądu w zachodzące w niej procesy, by nie umknęły uwadze możliwości czyjegoś wołania o pomoc, sygnalizowania czyjegoś bestialstwa pod pozorem troski o jego dobro?
Nieznany mi autor tekstu, który nosi tytuł „Samokontrola” (zapewne jest to jakiś hip-hopowy utwór), pisze tak:
Zaczyna się w szkole, niewinne szykany
Jak najszybciej usunąć przejawy inności
Wyróżnij się z tłumu, zobaczysz o czym mówię
"Pedagodzy postarają się umilić ci życie"
(…)
Pętla się zaciska, mechanizm działa sprawnie
Czy wiesz już że jesteś marnym pyłem
Czy już wiesz, że jesteś niewolnikiem
Czy umiesz już pełzać na czworakach
Czy potrafisz kontrolować się sam.
Niestety, w Odenwaldschule był "pedagog", który postarał się "umilić" dzieciom życie. Oby tacy się już więcej nie powtarzali.
(Źródła: http://www.wideopawlik.pl/evil/textypol1.htm
http://www.zeit.de/2010/13/DOS-Missbrauch-Schweigen-Odenwald-Internat?page=5
W. Okoń, Dziesięć szkół alternatywnych, Warszawa 1997)
Paul Geheeb przewraca się w grobie. Gdyby żył, nigdy by do tego nie doszło. Fatalnie się stało, że po kilkudziesięciu latach w szkole z tak bogatą tradycją i pamięcią o wspaniałym wychowawcy oraz animatorze innowacyjnej edukacji, doszło w jednym z internatów do nadużyć wobec dzieci. Uderza to w system wartości, jakie powinny być w niej realizowane, a zarazem jest dowodem na to, jak można łatwo, szybko i niezauważalnie zniszczyć najlepsze dokonania twórcy i jego właściwych kontynuatorów.
Dzisiaj nikt nie docieka tego, na czym polega szczególna odmienność modelu wychowania w Odenwaldschule, czym charakteryzują się rozwiązania organizacyjne, dydaktyczne i opiekuńczo-wychowawcze w tej placówce, gdyż to wszystko zostało przesłonięte patologiczną osobowością kierownika tej instytucji – Gerolda Beckera, który przez kilkanaście lat, bo w okresie 1971-1985 (sic!) systematycznie wykorzystywał seksualnie swoich uczniów. Dzisiaj ujawniono już 40 takich przypadków, wśród których był także syn byłego Prezydenta Niemiec Andreas von Weizsäcker (zmarł w 2008 r.). Piszę o tym w lany poniedziałek, by uświadomić także naszym pedagogom, jak ważne jest reagowanie na każdy, nawet najmniejszy sygnał o możliwych nieprawidłowościach w placówce oświatowo-wychowawczej czy akademickiej.
Niemcy są w szoku! Prowadzenie w tej sprawie dochodzenie jest jak "zimny prysznic", bowiem Odenwaldschule należy do wyjątkowej szkoły alternatywnej na świecie, o której napisano mnóstwo artykułów i monograficznych książek. O pedagogicznych założeniach i formach ich realizacji od lat dyskutuje się na konferencjach naukowych, spierając się o mające tam miejsce relacje między wychowawcami a dziećmi, między przeszłością a nowoczesnością. Do tej placówki „pielgrzymowali” nauczyciele z całego niemal świata chcąc zobaczyć, jak wygląda alternatywne środowisko wychowawcze. To w oparciu o doniesienia z pracy kolejnych pokoleń nauczycielskich i wspomnień jej uczniów powstawał kanon wiedzy o edukacji alternatywnej w świecie.
I co? Wystarczyło, że w którymś momencie zatrudniono na stanowisku kierowniczym kogoś, kto nie był w żaden sposób związany z pedagogiką reform, kto nie wyrósł z tego środowiska, kogoś o odmiennej kulturze pedagogicznego kształtowania młodych ludzi, by po latach wyszły na jaw jego podłe postawy, zachowania ubliżające wszelkiej pedagogii, a tej w szczególności.
Jeśli bowiem rodzice wybierają placówkę niepubliczną sięgając do wzoru osobowego jej twórcy, wybitnej i wysoce szlachetnej postaci wśród najwybitniejszych pedagogów tego typu rozwiązań edukacyjnych początku XX w., to trudno się dziwić przeżyciu przez nich szoku, że co miesiąc płacili za edukację sprzeczną z wszelkimi standardami i normami etycznymi, społecznymi, psychologicznymi oraz oświatowymi jakie miały miejsce w stosunku do ich dzieci. Wystarczyło pojawienie się w tej placówce „kreatury”, która położyła cień na całym dorobku swoich poprzedników, by nadwyrężyć zaufanie do instytucji, do ludzi, do pedagogiki humanistycznej.
To gorzkie doświadczenie zmusiło pedagogów do zastanowienia się nad tym, jak lepiej chronić dzieci przed tą „czarną „pedagogiką”? Co zrobić, by się ona więcej w tych placówkach nie powtórzyła? Wychowawcy wszystkich szkół z internatem (tzw. wolnych gmin szkolnych – Landerziehungsheime) stanęli przed pytaniami, co zrobić, by zachowując wierności zasadom pedagogicznym, wypracowanym normom postępowania nie dopuścić do nadużyć w systemie, który miał łączyć najlepsze wzory wychowani rodzinnego z edukacją szkolną? Wybudowane w latach 1910-1925 domy o charakterze willowym, w pięknym otoczeniu gór, lasów, ogrodów i łąk miały tworzyć system wychowania wspólnotowego, społecznego dzieci i ich opiekunów-nauczycieli z własnymi rodzinami. Znalazła się „czarna owca” która naruszyła dotychczasowy etos pracy.
W wyniku coraz częściej ujawnianych skandali, jakie miały miejsce w różnych miejscach i instytucjach, których ofiarami stają się bezbronne dzieci, pojawiają się istotne pytania: Jaką rolę odgrywa nadzór pedagogicznych nad placówkami oświatowymi? Co warte są kontrole, hospitacje, skoro nie udaje się odsłonić tak ciężkie grzechy niektórych wychowawców? Jak to jest możliwe, że tego typu problemy są przez dorosłych „zamiatane pod dywan”, a przez dzieci-ofiary przemocy głęboko skrywane w ich świadomości i eksplodujące dopiero po wielu, wielu latach?
Tego typu nadużycia zdarzają się na całym świecie, najczęściej w placówkach o charakterze zamkniętym, wyizolowanym od społecznej kontroli. Pedagodzy niemieccy pytają zatem, co zrobić, by każda z instytucji oświatowo-wychowawczych i opiekuńczych miała „strukturalnie wbudowaną” kulturę wglądu w zachodzące w niej procesy, by nie umknęły uwadze możliwości czyjegoś wołania o pomoc, sygnalizowania czyjegoś bestialstwa pod pozorem troski o jego dobro?
Nieznany mi autor tekstu, który nosi tytuł „Samokontrola” (zapewne jest to jakiś hip-hopowy utwór), pisze tak:
Zaczyna się w szkole, niewinne szykany
Jak najszybciej usunąć przejawy inności
Wyróżnij się z tłumu, zobaczysz o czym mówię
"Pedagodzy postarają się umilić ci życie"
(…)
Pętla się zaciska, mechanizm działa sprawnie
Czy wiesz już że jesteś marnym pyłem
Czy już wiesz, że jesteś niewolnikiem
Czy umiesz już pełzać na czworakach
Czy potrafisz kontrolować się sam.
Niestety, w Odenwaldschule był "pedagog", który postarał się "umilić" dzieciom życie. Oby tacy się już więcej nie powtarzali.
(Źródła: http://www.wideopawlik.pl/evil/textypol1.htm
http://www.zeit.de/2010/13/DOS-Missbrauch-Schweigen-Odenwald-Internat?page=5
W. Okoń, Dziesięć szkół alternatywnych, Warszawa 1997)
03 kwietnia 2010
WIELKANOCNE ŻYCZENIA
Licznie nadchodzą życzenia. Dziękuję i dzielę się nimi z WSZYSTKIMI. ALLELUJA!
Z katedry słychać dzwon żałobny,
Z doliny zaś dziękczynną pieśń.
To umarłemu dzwon ten dzwoni,
A głos skowronka: obudź się!
Ziemią zasypią go i ciszą,
A z grobów zieleń już się pnie
Rzeki się kładą, w dal kołyszą
A bór przez sen mamrocze źle,
I przy tych wszystkich skargi dźwiękach
Gdzie tylko sięgniesz okiem swym,
Dreszczyk wiosenny cię dosięga
I zmartwychwstajesz w ciele twym!
przekład: Marta Klubowicz
______§§____________§§
_____§__§__________§__§
___§§____§_________§___§
__§___§___§_______§____§
_§____§____§_____§____§
_§___§_§____§___§____§
_§§§§___§___§§§§§___§
_________§_________§___§§_§§
________§___§§_§§___§_§§§c§§§
_______§_____________§_§d§§§
_______§______§______§__§§§
_______§____§___§____§___§
________§____§§§____§___§
_______§§§§§_____§§§§§_§
_§§§__§_____§§§§§_____§__§§§
§_§_§§____§_______§__§_§§_§_§
§____§_____§_____§__§__§____§
_§____§____§_____§_§__§____§
__§____§§§§_______§§§§____§
___§____§___________§____§
____§____§§§_____§§§____§
_____§§§§___§§§§§___§§§§
............((_,»*—*« »*—*«,_))
((_,»*—**—*«,_)) ((_,»*—**—*«,_))
*~*~*~*~*WESOŁYCH ŚWIĄT*~*~*~*~*
Z okazji nadchodzących Świąt Wielkiej Nocy:
Wiary w drugiego człowieka,
Nadziei na każdy nowy dzień
Pogody, radości i wiosny – w sercu i za oknem
Smacznego jajka i mokrego dyngusa
Zwyczajnie: Świąt wesołych!
******
Niech Zmartwychwstanie Bożego Syna będzie nadzieją, czasem pokoju, radości, duchowego wyciszenia i odnowy, dając tym samym siłę do podejmowania kolejnych zadań, przed jakimi stawia życie codzienne.
Z modlitwą
******
Jestem niezmiernie wzruszona Twoimi przepięknymi oraz niezwykle głębokimi w treści życzeniami. Dotykają one Prawd Najważniejszych dla nas - wartości życia i jego piękna w odnawianej i wiecznej Prawdzie. Za Brandstaetterem powtarzam " ...Wciąż Cię szukam i szukam, jakby Cię było za mało w tym wszystkim, w czym Cię nieustannie widzę i czuję ...Jestes umeczony mną - Boże..." W tych poszukiwaniach i radości w odnajdywaniu życzę Tobie - Wspaniały Proferorze Zwyczajny lecz Niezwykły oraz całej Twojej Rodzince radości, spokoju i zdrowia w tych Dniach Świąt Wielkanocnych i na wszystkie następne dni
******
Posiłkując się pięknymi strofami, składam życzenia pięknej Wielkiej Nocy, darów Zmartwychwstania i szczęśliwości odczuwania wiary, nadziei i miłości
**********
Ja som Vzkriesenie a Život, kto verí vo mňa bude žiť, aj keď umrie. (Jn 11, 25)
pozehnane, pokojne a radostne tohtoročné veľkonočne sviatky
********
Niech i tym razem króliczek przyniesie Wam na Wielkanoc:
białe bazie, kolorowe kraszanki, drożdżowe baby,
wiosenną nadzieję
******
Pozwalam sobie przesłać Panu i Pana najbliższym serdeczne życzenia świąteczne: oby piękno tych świąt i płynąca z nich siła towarzyszyły Panu w codziennych wyzwaniach.
Życzę udanej pracy i płodnej działalności na każdym polu.
********
Przeszedł On przez życie dobrze czyniąc…(Dz 10,38)
Z okazji świąt, które w szczególny sposób oddają sens naszej egzystencji, które uczą jak upadać i podnosić się każdego dnia. Świąt, które na wiosnę przynoszą nam nadzieję, że mimo trudności, ciemnych stron księżyca, czasami śmierci naszych ideałów, pomysłów, zamierzeń widzimy sens naszego życia i pracy. Dni, które wskazują drogę do zmartwychwstania, do odradzania się do dobrego życia.
Życzymy wszystkim, aby dobrze przechodzili swoje życie, rozdając radość i miłość.
Spokojnych świąt z nutą refleksji, zapatrzeniem na małego Wielkanocnego Baranka i smakiem babcinego sernika, który podjadamy w nocy nie mogąc doczekać się już wielkanocnego poranka.
Wesołego Alleluja
**********
pięknie dziękuję za pamięć i życzenia
świąteczne. Tą drogą chcę też Panu Profesorowi jak i wszystkim bliskim
przesłać życzenia Bożej mocy czerpanej od Zmartwychwstałego Pana. Niech
On będzie zawsze oparciem i mocą w zmaganiu się z ludzką małością i
złością. Niech też Jego zmartwychwstanie będzie podstawą do znajdowania
sensu własnego życia i własnej pracy. Serdecznie pozdrawiam.
********
Lubię bardzo te Twoje mądre życzenia.
Ja też Tobie, i Twoim bliskim życzę roku pełnego nadziei, jaką nas Wielkanoc napełnia. A jako drobny upominek przesyłam wiersz "Wielkanoc" Jana Lechonia. Mam nadzieję, że się Wam spodoba
Droga, wierzba sadzona wśród zielonej łąki,
Na której pierwsze jaskry żółcieją i mlecze.
Pośród wierzb po kamieniach wąska struga ciecze,
A pod niebem wysoko śpiewają skowronki.
Wśród tej łąki wilgotnej od porannej rosy,
Droga, ktorą co święto szli ludzie ze śpiewką,
Idzie sobie Pan Jezus, wpółnagi i bosy
Z wielkanocną w przebitej dłoni choragiewką.
Naprzeciw idzie chłopka. Ma kosy złociste,
Łowicka jej spódniczka i piękna zapaska.
Poznała Zbawiciela z świętego obrazka,
Upadła na kolana i krzyknęła: "Chryste!".
Bije głową o ziemię z serdeczną rozpaczą,
A Chrystus się pochylił nad klęczącym ciałem
I rzeknie: "Powiedz ludziom, niech więcej nie płaczą,
Dwa dni leżałem w grobie. I dziś zmartwychwstałem.
********
Życzenia Radosnych Świąt Wielkanocnych
wypełnionych nadzieją budzącej się do życia wiosny
i wiarą w sens życia.
Pogody w sercu i garść refleksji związanych z pełnym zadumy,
ale jakże radosnym czasem
oraz smacznego Święconego w gronie
najbliższych osób
******
Spotkałam dzisiaj kurczaka
Co po baziach skakał.
Za nim kurka podążała
I pisanki malowała.
Wtem baranek się ukazał
I życzenia złożyć kazał:
Szczęścia i radości moc
Na tą Świętą Wielką Noc!
*******
Euch allen wünschen wir ein zufriedenes und segensreiches Osterfest.
Also, schönes Wetter und viel Freude!
*********
Z okazji Świąt Wielkanocnych składamy
życzenia:
miłości, która jest ważniejsza od wszelkich dóbr,
zdrowia, które pozwala przetrwać najgorsze.
Pracy, która pomaga żyć.
Uśmiechów bliskich i nieznajomych, które pozwalają lżej oddychać i
szczęścia,które niejednokrotnie ocala nam życie.
********
DROGA KRZYŻOWA
I. Ej Ty! bądź naszym kozłem ofiarnym.
II. Niech krzyż naszego człowieczeństwa,
III. Powali Cię z nóg, bo nie ma wśród nas niewinnych.
IV. Ej spójrz! rodzicielka naszej męki i bólu mówi: ... synu!
V. Więc idź i nie drżyj! - nam dziś kazano być ludźmi:
VI. Obmyjemy Ci pot z twarzy, byś nie przyniósł nam wstydu
VII. I wspomożemy, gdy nasza pomoc znów powali Cię z nóg.
VIII. Ej, popatrz! - teraz Ty dzierżysz w dłoniach nasze łzy.
IX. Wiec idź i powal z nóg westchnienia i gadanie.
X. Niech się obnaży sens człowieczeństwa – naszego męczeństwa.
XI. I przybito Twoją duszę do naszych serc, serc, serc.
XII. I nastała cisza, c-i-sz-a, bez zmowy milczenia.
XIII. I spłynęła krew po strwożonych twarzach, twarzach, ......
XIV. Więc dziś Cię pochowamy w duchowym padole,
XV. A jutro odpokutujemy przy Niedzielnym stole.
stole.
Mariusz Dembiński
******
Po raz kolejny w naszym życiu stajemy się świadkami
Zmartwychwstania Pańskiego,
które jest przede wszystkim dziełem nieskończonej Bożej Miłości!
Życzę, by doświadczenie spotkania ze Zmartwychwstałym Panem, przyniesie odrodzenie duchowe, napełni nas wiarą i nadzieją,
da siłę w pokonywaniu trudności, pozwoli z ufnością patrzeć
w przyszłość i sprawi, byśmy na co dzień byli
radosnymi chrześcijanami!
.......
W Czasie Oczekiwania na Z-Martwych-Powstanie Tego, który obiecał nam, niegodnym, radość wiekuistą, życzymy Wam serdecznie obfitych darów życia i płynących z nich radości i pokoju!!!
.......
Z ZASZCZYTEM WIELKIM PRZYJĘŁAM URZEKAJĄCE GŁĘBIĄ REFLEKSJI PRZESŁANIE ŚWIĄTECZNE I ZWRACAM SIĘ Z UPRZEJMĄ PROŚBĄ O PRZYJĘCIE NAJSERDECZNIEJSZYCH ŻYCZEŃ RADOSNYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT WIELKIEJ NOCY W GRONIE NAJBLIŻSZYCH W WIOSENNYM POGODNYM I PEŁNYM OPTYMIZMU NASTROJU
Z WYRAZAMI NAJWYŻSZEGO SZACUNKU I POWAŻANIA
*******
Życzę, by tajemnica liturgii Świąt Wielkiej Nocy - tego najsmutniejszego i najradośniejszego ze świąt - pozwoliła Wam/Nam zawsze znaleźć sens i jasność tam, gdzie mrok i zwątpienie, uwierzyć w znaczenie trudu i cierpienia, zawsze zachować nadzieję na Cud Nowego Dnia. Wczoraj z radością zamknęłam wszystkie inne sprawy i cieszę się obecnością rodziny, czego i Wam z całego serca życzę! Zdrowych i pogodnych Świąt!
******
proszę przyjąć, dla Siebie i Pana Bliskich, najlepsze życzenia z okazji Misterium Wielkiej Nocy, przede wszystkim zaś odpoczynku od zgiełku codzienności i okazji do długiego wiosennego spaceru. Wszystkiego najlepszego!
*****
życzę Panu Profesorowi troche odpoczynku w te dni wiosenne śliczne i upragnione , radości w gronie rodziny i przyjaciół,
czyli Wesołego Jajka jako symbolu nowego życia!
*******
Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych,
pełnych Wiary, Nadziei i Miłości.
Serdecznych spotkań w gronie rodziny
i wśród przyjaciół.
Radosnego, wiosennego nastroju,
duchowego odrodzenia, dużo Światła
*******
Chciałabym życzyć wszystkiego najlepszego: dużo zdrowia, szczęścia, pogody ducha oraz spełnienia marzeń a także zdrowych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych.
*******
Nie mogłem nie odpowiedzieć na Życzenia Świąteczne, które otrzymałem od Pana. Zmuszają one do głębokiej refleksji nad życiem; jego sensem, radością, przemijaniem…
Życzyć to dodawać życia. One właśnie to czynią i u odbiorcy wyzwalają podobne pragnienia.
Zmartwychwstanie to drugie (nasze) narodziny, niekończące się śmiercią. Dobrze więc było przyjąć od Pana w przeddzień Świąt Zmartwychwstania piękną i mądrą Pedagogię Świątecznych Życzeń.
Mój Tata często mi powtarzał: „Życz ludziom, da Ci Bóg”. Niech ta sentencja będzie moim podziękowaniem za otrzymane od Pana Życzenia.
Szczęść Boże Panie profesorze!
******
Zdrowych, spokojnych, wesołych świąt wielkanocnych,
radości, pogody ducha, odpoczynku od uciążliwej codzienności,
pogody słonecznej na wiosenny spacer, oraz twórczych myśli pod kasztanem
do realizacji w nowych książkach
02 kwietnia 2010
Wielkanoc 2010
Na tym wzgórzu,
Na którym wznosi się krzyż
Postawmy stół Wielkanocny
A na nim złóżmy nasze ….
… serca, żądze oraz myśli.
I pozwólmy innym
…. kosztować siebie!
(Mariusz Dembiński)
Zbliżają się Święta Wielkiej Nocy, okres dla wielu z nas szczególnego rodzaju spotkań z Źródłem Istnienia, z Stwórczą Siłą, ale i z Bliskimi, dzięki którym budujemy DOBRO naszego życia. Może właśnie w tych dniach uświadomimy sobie, jak bardzo jesteśmy naznaczeni Tym, który choć jest Wielkim Nieobecnym, to jednak wraca do nas mocą radości i wartości życia. Życzę zdrowych, spokojnych i pełnych nowych doznań Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!
Niech wiosenna aura sprzyja bliskim naszym sercom spotkaniom, a dzieląc się świątecznym jajkiem życzmy sobie tego, co ono symbolizuje od dawien dawna, a mianowicie nadzieję na lepsze, być może także inne wartości, które wpiszą w nasze życie żywotność, nową energię, siłę, początek i nieśmiertelność. Radości, szczęścia i spokoju oraz słonecznej aury na wszystkie następne dni.
Wesołego Alleluja!
Subskrybuj:
Posty (Atom)