02 czerwca 2020

Minister edukacji "podkreślił także dzieci"



Trzeba przyznać, że w Departamencie Informacji i Promocji Ministerstwa Edukacji Narodowej pracują najlepiej wykształcone kadry, które publikują na stronie resortu następującej treści życzenia z okazji Dnia Dziecka:

Życzenia z okazji Dnia Dziecka
Podczas konferencji minister Dariusz Piontkowski złożył dzieciom życzenia z okazji ich święta.
– W tym wyjątkowym dniu życzę wam radości, uśmiechu oraz spełnienia marzeń – mówił szef MEN. Podkreślił także dzieci zawsze powinna otaczać miłość, troska i opieka najbliższych. 

Minister edukacji może być dumny, że ma tak znakomitych współpracowników. Cóż za wspaniały styl przekazu, jaka głębia wypowiedzi i bogactwo ciepłych, osobistych życzeń, które skierowano bezpośrednio do dzieci i młodzieży. Departament Informacji i Promocji MEN wykazał się wysokim poziomem twórczości.

Rodzice dumni są z takiego ministra, który podkreślił nie tylko swoje, ale także ich dzieci. Oznacza to, że je docenia, zaznacza, eksponuje, uwydatnia, eksterioryzuje ich obecność w zdystansowanym społecznie świecie.   

Cieszy także fakt, że minister edukacji zaprasza na konferencję prasową dziennikarzy pod warunkiem, że wcześniej prześlą do urzędu zestaw swoich pytań. Konferencja jest przecież transmitowana na żywo za pośrednictwem profilu MEN, a urząd dba o jak najwyższą jakość przekazu na Facebooku. 

Minister nie może być zaskoczony byle jakim pytaniem. Dzięki temu, nikt nie zadał D. Piontkowskiemu niepotrzebnego pytania o piosenkę jakiegoś "świra", jak określił 27-letniego studenta  filozofii  prof. Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu. Młodzież uwielbia szanującą ją starszą generację, która już zapomniała, jak sama ćpała. 

Z przesłanych do MEN pytań wynika, że jedno z nich dotyczyło "genialnej pedagogicznie" propozycji Rzecznika Praw Dziecka apelującego do nauczycieli o to, by w jego imieniu promowali wszystkich uczniów do następnej klasy. 

Tym samym zostało przebite przez RPD bezprawne wprowadzenie czternaście lat temu amnestii maturalnej przez byłego ministra edukacji Romana Giertycha. Łódzki prawnik poszedł - jak to mawia młodzież - na całość. Mikołaj Pawlak zwrócił się bowiem do nauczycieli, by podnieśli na koniec roku wszystkim uczniom ocenę o jeden stopień. 

Ideologia populizmu rozwija się w naszym kraju na dobre. Uczniowie już ucieszyli się z nowej akcji OCENA PLUS JEDEN, której sens tak uzasadniał rzecznik: 

Lepsza ocena ma być dla uczniów “rekompensatą za trudy niezawinione przez dzieci, wsparciem przed powrotem do normalnej nauki, rodzajem promocji przy wystawianiu świadectw szkolnych. 

Genialne w swej prostocie, żeby nie wyrazić tego inaczej. 

Na szczęście minister D. Piontkowski wyhamował tę inicjatywę mówiąc: Nie wiem, czy wszystkie dzieci chciałyby otrzymywać lepsze stopnie za nic. 

Zapewne wszystkie dzieci  by tego nie chciały, ale te, które mają uczenie się za nic, czemu nie?  


     

       


01 czerwca 2020

Kodeks Etyki Nauczycieli na Słowacji


Od ośmiu lat nauczycielskie środowisko na Słowacji samo zarządza swoją profesją dzięki temu, że Sejm powołał Samorząd Zawodowy Nauczycieli (Slovenská komora učiteľov).   

Izba skupia od 2012 r. nauczycieli, pracowników pedagogicznych i administracyjnych oraz sympatyzujących z tą profesją specjalistów różnych zawodów, by wspierać interesy i chronić godności zawodowej swoich członków.  Samorząd określa wymagania roli zawodowej oraz troszczy się o jak najwyższe standardy w jej wykonywaniu negocjując z Ministerstwem Szkolnictwa stosowne regulacje prawne. Wśród funkcji założonych samorządu  jest m.in. podnoszenie jakości pracy dydaktyczno-wychowawczej z dziećmi i młodzieżą oraz ochrona i wspomaganie rozwoju suwerennej pracy nauczycieli, gdyż ma ona kluczowe znaczenie w społeczeństwie
Jak każdy samorząd zawodowy, także i ten  musi mieć swój Kodeks Etyki. Ten zaś został przyjęty 6 czerwca 2017 r. , co tylko pokazuje, jak długo dochodzi się do uzgodnienia ram społeczno-moralnych, które obowiązują wszystkich nauczycieli i pracowników pedagogicznych oświatowych placówek w tym kraju. 
Tłumaczę zatem zawarte w tym Kodeksie regulacje, prawidłowości:   
POWINNOŚCI OGÓLNE NAUCZYCIELI 
(1) Obowiązkiem nauczyciela jest ochrona najwyższych wartości ludzkich i wolności w toku kształcenia prowadzonego w duchu zasad humanizmu i demokracji. Nauczyciel wykonując swoje zadania zawodowe postępuje w zgodzie z obowiązującym prawem.   
(2) Powinnością nauczyciela jest profesjonalne oferowanie uczniom kształcenia i wychowania; przygotowanie ich do realizacji zadań dydaktyczno-wychowawczych czy zawodowych; partycypowanie w tworzeniu i realizacji programu kształcenia; utrzymanie i rozwijanie swoich zawodowych kompetencji w ramach edukacji ustawicznej lub samokształcenia.   
(3) Nauczyciel postępuje, pracuje i suwerennie podejmuje decyzje, w sposób niezależny i odpowiedzialny. Przekazuje uczniom prawdziwą, obiektywną wiedzę i wiadomości w sposób. który będzie sprzyjał ich samodzielnemu i krytycznemu myśleniu; nauczyciel rozwija mądrość uczniów, ich poczucie własnej godności oraz poszanowania innych; nauczyciel wspiera odpowiedzialność ucznia w trakcie podejmowania przez niego decyzji i przejmowania za nie odpowiedzialności.   
(4) Obowiązki nauczyciela są ukierunkowane na obiektywne ocenianie pracy ucznia; respektowanie jego indywidualnych potrzeb wychowawczych i dydaktycznych z uwzględnieniem jego osobistych możliwości i umiejętności; odkrywanie i rozwijanie jego specyficznych talentów i uzdolnień; wspieranie inicjatywy, twórczości i samodzielności ucznia
NAUCZYCIEL W RELACJACH ZE SWOJĄ PROFESJĄ I SPOŁECZEŃSTWEM 
(1) Nauczyciel przyczynia się swoją profesją do rozwoju i wspierania polityki oświatowej oraz profesjonalnej kultury; jest wzorem dla ucznia i pozytywnie wpływa na swoje otoczenia i społeczność.   
(2) Nauczyciel jest świadom wyjątkowości swojej profesji, której praca ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie państwa w przyszłości; tworzy pozytywne wartości w najlepszym interesie społecznym.   
(3) Nauczyciel kształci się ustawicznie, podwyższa swoje kwalifikacje i uzyskuje najnowsze informacje oraz wiedzę w ramach swojej specjalności zawodowej, które wykorzystuje w procesie dydaktyczno-wychowawczym z uwzględnieniem wieku, możliwości i umiejętności uczniów.   
(4) Nauczyciel przyczynia się do budowania sprawiedliwego i inkluzyjnego środowiska szkolnego za pośrednictwem natychmiastowego rozwiązywania przejawów czy symptomów ekstremizmów, dyskryminacji, przesądów i szykan; o znaczących zdarzeniach informuje odpowiednie organy.   
(5) Nauczyciel właściwie i profesjonalnie postępuje w relacjach z kolegami i współpracownikami,  współtworzy pozytywny klimat w miejscu pracy; respektuje kompetencje kolegów i ich prawo do odmiennych poglądów.   
(6) Nauczyciel jest aktywnym i współpracującym członkiem z radą pedagogiczną w na rzecz wychowywania i kształcenia uczniów; stara się, aby oddziaływanie wszystkich nauczycieli na uczniów było spójne i synergetyczne.     
NAUCZYCIEL W RELACJI Z UCZNIAMI I ICH PRAWNYMI OPIEKUNAMI 
(1) Nauczyciel chroni i respektuje prawa ucznia oraz jego prawnych opiekunów; potrafi dochować tajemnicy i chroni przed nadużyciem dane osobowe, informacje o stanie zdrowia i wyniki psychologicznych czy innych diagnoz ucznia. Ujawnia je tylko w najlepszym interesie dziecka albo ze względu na wezwanie sądowe .   
(2) Nauczyciel tworzy w klasie szkolnej bezpieczne i  pozytywne środowisko z twórczą atmosferą, w której uczniowie będą czuć się szczęśliwie, będą zadowoleni i chętni do uczenia się.   
(3) Nauczyciel kreuje relacje z uczniami bazujące na wzajemnym szacunku, respektowaniu wszystkich praw obywatelskich i powinności wynikających z Konstytucji Republiki Słowacji oraz z Międzynarodowej Konwencji Praw Dziecka.   
(4) Nauczyciel wychowuje i kształci uczniów  cierpliwie, adekwatnie do ich wieku i w zgodzie z obowiązującymi podstawowymi dokumentami pedagogicznymi; rozwija ich umiejętności kształtowania własnej niezależności w myśleniu i działaniu oraz z zgodzie z zasadami społeczeństwa demokratycznego  i wspiera ich krytyczne myślenie.   
(5) Nauczyciel spełnia swoje zawodowe powinności wobec uczniów w sposób godny i sprawiedliwy, respektuje odmienność każdego ze swoich uczniów; uwzględnia ich specyficzne potrzeby edukacyjne.   
(6) Nauczyciel wspiera równość uczniów bez względu na ich płeć, rasę, miejsce urodzenia, narodowość  czy warunki socjalne, wiarę i religię, poglądy i narodowość.   
(7) Nauczyciel systematycznie współpracuje z prawnymi opiekunami uczniów, przekazuje im prawdziwe informacje o osiągnięciach dziecka; jeśli zaistnieje  potrzeba oferuje uczniowi i jego prawnemu opiekunowi konsultacje, udziela porad czy pomocy specjalistycznej związanej z wychowaniem i kształceniem .   
(8) Nauczyciel uświadamia sobie znaczenie partycypacji rodziców w procesie dydaktyczno-wychowawczym szkoły i stara się ich do niego włączyć, wzbudzić zainteresowanie o współpracę i ukierunkowanie dyrekcji szkoły na troskę o zabezpieczenie jak najlepszych warunków wszystkim uczniom szkoły.   
(źródło

Jak widać, słowaccy nauczyciele mają swój Kodeks Etyki. Nasi nie mają. Co ciekawe, konstrukcja norm szczegółowych (II i III część) jest analogiczna do stylistyki prawa skautowego, bowiem są one sformułowane z wyraźnym unikaniem języka normatywnego, powinnościowego. Autorzy Kodeksu nie piszą, co nauczyciel powinien, co musi, do czego jest zobowiązany, tylko jak postępuje, co czyni, czego jest świadom itp. 








31 maja 2020

O edukacji na Słowacji



Już w poniedziałek 18 maja br. minister szkolnictwa na Słowacji Branislav Gröhling poinformował, że z dniem 
1 czerwca będzie można posłać dziecko do przedszkola  
i szkoły szkoły podstawowej (jedynie do klas I-V). 



Na słowackim portalu szkolnym ukazały się  wyniki badań sondażowych agencji SITA, które przeprowadzono  w dniach 18 - 21 maja na reprezentatywnej próbie 1 098 respondentów. 

Jak informuje o nich szefowa tej agencji  Kamila Hříchova - ponad 40 procent rodziców planowało posłać swoje dziecko do szkoły czy przedszkola, zaś 37,7 proc. rodziców było temu przeciwnych. 


Wskaźnik poparcia dla uwolnienia ograniczeń był mimo wszystko wysoki, bowiem całkowicie popierało tę decyzję 45,8 proc. respondentów, zaś 12,7 proc. akceptowało, ale z pewnymi wahaniami. 

Do edukacji wczesnoszkolnej chce „na pewno“ posłać swoje dziecko 43,4 procent rodziców. Odpowiedź „chyba pozwolę“ wskazało 19,4 procent badanych, a „chyba nie pozwolę“ - 8,2 procent respondentów. Z całą pewnością nie pośle dziecka do szkoły 22,2 procent badanych. 
Co ciekawe, częściej sprzeciwiali się powrotowi dziecka do szkoły rodzice z niższym poziomem wykształcenia. Dzieci, które mieszkają na wsi, w małych miejscowościach uzyskują także wyższe poparcie ze strony swoich rodziców, by mogły wrócić do przedszkola czy szkoły, niż mieszkające w większych miastach. 
Podobnie, jak w Polsce, pierwszeństwo w przyjęciu do przedszkola czy szkoły będą miały dzieci pracowników służb medycznych, pożarniczych, bezpieczeństwa, wojska i oświaty. Ograniczenie wynika z konieczności dostosowania warunków przebywania dzieci w tych placówkach. W grupie przedszkolnej może być maksymalnie 15 dzieci, zaś w klasie szkolnej nie więcej niż 20 uczniów.   
Sytuacja w kraju naszych południowych sąsiadów  zmienia się na korzyść, gdyż odnotowuje się w nim spadek zachorowań na Covid-19. Minister szkolnictwa poinformował 26 maja, że wskaźnik poparcia możliwości powrotu dzieci do przedszkoli i szkół wzrósł w ciągu ostatniego tygodnia do ok. 70 procent.

Z danych Ministerstwa Zdrowia z dnia 30 maja 2020 r. wynika, że na Słowacji było od początku 1521 przypadków zachorowań na ten wirus, zaś 30 maja był odnotowany tylko 1 przypadek, zmarło w całym okresie 28 osób (30.05 - nikt), zaś wyleczonych jest 1356 osób.   

Poziom poparcia społecznego dla polityki oświatowej w tym kraju jest bardzo wysoki, gdyż od początku transformacji ustrojowej, a więc od 30 lat nie zmieniano tam ustroju szkolnego. 

Proces reform obejmuje w tym kraju przede wszystkim kształcenie i doskonalenie zawodowe nauczycieli, uwalnianie ich autonomii do wprowadzania oddolnych innowacji dydaktycznych, organizacyjnych i wychowawczych oraz sprzyja dużej elastyczności tak kształcenia, jak i wyboru ścieżki edukacyjnej przez dzieci i młodzież na coraz wyższych szczeblach kształcenia. 

Tam nie marnuje się publicznych środków na populistycznie zorientowane pseudoreformy, byle tylko zapewnić kolejnej formacji politycznej sukces wyborczy. 

  


  

30 maja 2020

Dylematy seminarzystów na uczelni


Dopiero wczoraj zaczął działać antyplagiatowy system JSA. Studenci alarmowali, że nie mogą zamieścić swojej pracy dyplomowej. Już jest to możliwe.

Przejście z edukacji offline na online wywołało wśród studentów wiele niepokoju, depresyjnych czy lękowych emocji. Może dlatego, że na pedagogice studiują głównie kobiety o wysokiej wrażliwości na sprawy międzyludzkie. Chciałby  wykonać zlecane im zadania jak najlepiej, a tu nie mają bezpośredniej reakcji.

Trudno jest w dystansie fizycznym, przestrzennym, ale i temporalnym, bo przecież przez pierwsze dni kwarantanny niemalże wszyscy byliśmy odcięci od akademickiej wspólnoty,  rozstrzygać problemy natury naukowej, społecznej, a nawet osobistej.

Martwię się o studentkę, o której wiedziałem, że zmaga się z nowotworem.  Przyszła do mnie na dyżur, by mi powiedzieć, że jednak zrezygnuje ze studiów. Traci poczucie sensu życia, bo po co jej studia, skoro choroba ma charakter terminalny.

Przekonywałem ją o wartości kontynuowania studiów, bo dzięki nim w jakiejś mierze mobilizuje swoje siły do niepoddawania się słabościom organizmu, jest wśród koleżanek, które choć nie muszą znać jej egzystencjalnego problemu, to jednak mogą  włączać ją w sprawy pozwalające na ucieczkę od myślenia o własnej chorobie.

Pisanie pracy dyplomowej może też pełnić autoterapeutyczną funkcję. Rolą promotora jest udzielenie wsparcia w dostępie do literatury, jeśli stwarza to poważny problem w codziennej organizacji życia. Chorujący studenci muszą przecież wliczyć w czas własnej aktywności także te działania, które wynikają z medycznej, laboratoryjnej diagnostyki, wiążą się z wyczekiwaniem na zapisy i wizyty u lekarzy, z poddawania się procedurom medycznym  itd.  A do tego dochodzi ból, słabość, senność, różne dysfunkcje organiczne, z którymi trzeba umieć i móc sobie poradzić.

Sytuacje kryzysowe, szczególnych ograniczeń także w relacjach międzyludzkich odsłaniają zarazem prawdziwe oblicze tak studiującej młodzieży, jak i jej akademickich nauczycieli. Miło jest odebrać telefon od profesor odpowiedzialnej za specjalność na kierunku studiów, w ramach której prowadzę seminarium magisterskie, a dopytującej, czy nie trzeba w czymś pomóc, czy "jej" studenci radzą sobie w tych warunkach z procesem kierowanej autoedukacji.  To wskaźnik autentycznej troski o innych, a przecież nie mającej na celu poszukiwanie ulg, rozczulanie się nad kimś czy preferowanie pozorowanej  nadopiekuńczości.

Studentki mają poczucie dyskomfortu społecznego i emocjonalnego. Jak to będzie wyglądać, kiedy łącząc się na Teams z komisją egzaminacyjną będą widziały profesorów w małych ikonach? Jak odpowiadać na   pytania nie widząc  reakcji egzaminatorów (face to face)? A jak zerwie się połączenie? Czy będą mogły ponownie połączyć się z komisją?  A jak tego dnia będzie burza, energetyczne zakłócenia?

Na mojej uczelni studenci nieposiadający odpowiedniego do zdalnej komunikacji sprzętu będą mogli przyjechać na Wydział i w odrębnym pomieszczeniu łączyć się z komisją egzaminacyjną ze stacjonarnego komputera.  Jesteśmy do tego przygotowani. Muszą nas jedynie o tym uprzedzić podpisując stosowne oświadczenie, tak ci, którzy będą łączyć się ze swojego miejsca pobytu, jak i ci korzystający z uczelnianej bazy.

Studenci chcieliby wyrazić swoją wdzięczność za współpracę, pochwalić się swoją rodziną, wyszukanym, pierwszym miejsce pracy czy podzielić troską o przyszłość, a w tej sytuacji każdy z nas jest blisko/daleko. Możemy jedynie pomachać ręką przed kamerą i wysłać ikonę z kwiatkiem.

Mówię seminarzystom - nie dziękujcie, bo dla promotora pracy wyrazem wdzięczności jest wartość włożonego w rozprawę nakładu własnej pracy przez studenta. Ważne jest, by jej autor miał satysfakcję z intelektualnej przygody w akademickim środowisku i starał się zmieniać czy doskonalić świat w ramach swojej profesji.

Może któraś z absolwentek będzie chciała kontynuować swoje studia w Szkole Doktorskiej? Tymczasem razem zdajemy ten egzamin.

(źródło ilustracji: Facebook)

28 maja 2020

Przygotowania do jubileuszu 100-lecia SUMMERHILL







Summerhill School is in Leiston, Suffolk, in the United Kingdom. That's in the countryside of East Anglia, 10 minutes from the North Sea. Three hours from London.

Jedna z najstarszych szkół alternatywnych na świecie, a zarazem wzbudzająca największe kontrowersje tak w Wielkiej Brytanii, jak i na świecie, przygotowuje się do obchodów swojego jubileuszu. To już prawie sto lat istnienia, działania i promieniowania na tych nauczycieli, którzy - podobnie jak jej założyciel Aleksander Sutherland Neill (1883- 1973) - chcą stworzyć lub też powołali do życia ANTYAUTORYTARNĄ, DEMOKRATYCZNĄ SZKOŁĘ. 

Być może rację ma prof. Aleksander Nalaskowski twierdząc, że społeczeństwo będzie liberalne  wówczas, gdy młode pokolenia ukończą edukację w szkole konserwatywnej, autorytarnej. Odnosi zresztą ten pogląd do powszechnej edukacji publicznej, a nie tylko prywatnej. 


Mnie nie odpowiada taka perspektywa, gdyż wiemy to nie tylko z psychologii kształcenia, ale także - niektórzy z nas z własnego doświadczenia pedagogicznego - że efektywność uczenia się jest tym większa, im bardziej uczący się ma poczucie  bezpieczeństwa, akceptacji, szacunku i otwartości nauczycieli na jego potrzeby, uzdolnienia, zainteresowania i aspiracje.


To są wartości, których nie akceptuje się w edukacji konserwatywnej, autorytarnej, bo w niej dziecko jest przedmiotem urabiania, często też indoktrynacji  dla potrzeb władzy sterującej  społeczeństwem czy rynkiem pracy (nie ma to znaczenia, jakiej proweniencji jest jej ideologia).  



Henry Readhead - wnuk A.S. Neilla uruchomił stronę zapowiadającą huczne obchody 100-lecia Summerhill. Jest ona też platformą dla nas tych, którzy chcieliby podzielić się swoją recepcją, wspomnieniami czy aplikacją jego antyautorytarnej edukacji w swoim życiu. 

Historia tej szkoły sięga 1921 r., kiedy to młody nauczyciel języka angielskiego, po rocznym doświadczeniu pracy w szkole w Hampstead w Londynie, wyjechał do Niemiec. W okolicach Drezna, w miejscowości Hellerau, założył wraz z żoną Lilian Neustatter alternatywną szkołę nadając jej nazwę Dalcroze School

Nieco później zmienił jej nazwę - najpierw na International School, zaś po przeniesieniu placówki w 1923 r. do Sonntagsberg w Austrii, a w rok później do Lyme Regis w Dorset w Anglii - na Summerhill School.  W Leiston, które stało się jej ostatnią siedzibą, jest od 1927 r.     

Neill stworzył szkołę z internatem dla dzieci, których rodzice chcą zaoferować swoim pociechom inne środowisko rozwoju i przygotowania do życia. Summerhill jest wyspą oporu edukacyjnego wobec wszelkiego rodzaju przemocy, by przebywające w tam dzieci i młodzież miały możliwość szczęśliwego życia, przeżywania, doświadczania i poznawania siebie, ale też introjekcji wartości społecznych. 


Ta szkoła nie powstała przeciwko komukolwiek, gdyż Neill powołał ją do życia dla czegoś i dla kogoś, a więc w duchu wolności pozytywnej, która jest inwersją wolności negatywnej. Nie oznacza to, że w Summerhill nie ma ograniczeń, barier, przeszkód, z którymi dzieci muszą sobie radzić na co dzień. 



Summerhill School stała się „kolebką” dla tych, którzy marzą o pracy w takim środowisku lub chcieliby, aby w nim rozwijało się ich dziecko. To jest szkoła dla pasjonatów, wielbicieli życia, które nie jest podporządkowane antagonistycznej rywalizacji, nonsensownemu „wyścigowi szczurów”, redukowaniu człowieka do tego, co ma, posiada, a nie tym, kim jest, co sobą reprezentuje jako istota ludzka. 



Niewątpliwie jest to enklawa czy wyspa oporu edukacyjnego przeciwko zdehumanizowanemu światu, pozwalająca zarazem doświadczać prawd życia dorosłych, które nie są jedynie przekazem określonych norm, ale przez nich samych stosowanych na co dzień. Ludzie potrzebują takich miejsc odniesienia do własnych marzeń i wartości, które nie są jedynie na pokaz, efektem upozorowania, marketingowych chwytów.




Są ograniczenia strukturalne, przestrzenne, zarówno w środowisku życia (miejsce noclegu, spożywania posiłków, higieny osobistej, rekreacji, itp.), jak i w wymiarze temporalnym, ale tych nikt z nas nie uniknie. Nie da się żyć i rozwijać poza czasem i przestrzenią oraz z pominięciem innych osób w otoczeniu. 


Natomiast to, co wyróżnia tę szkołę na świecie, to uzgadniane przez całą społeczność reguły współżycia, normy, które są przestrzegane, jeśli chce się w niej przebywać. Nikt nie jest na tę szkołę skazany. Jest to placówka niepubliczna. Nikt jednak nie musi w niej realizować obowiązku/przymusu szkolnego. Jak nie chcesz się uczyć, to się nie ucz. 


Życie samo zatroszczy się o potrzebę alfabetyzacji, rozwijanie i szlifowanie własnych umiejętności. Można opuścić tę szkołę bez świadectwa jej ukończenia, bo każdy jest sam odpowiedzialny za siebie, a pośrednio i za innych.  


W 2009 r. gościem organizowanej przeze mnie i moich współpracowników Międzynarodowej Konferencji   "Edukacja alternatywna - dylematy teorii i praktyki" w Łodzi była córka A.S. Neilla, która przyleciała do nas wraz z nauczycielem Leonardem Turtonem i uczniami.  


Mogliśmy rozmawiać z Zoë  Neill Readhead o tym, jak współtworzy wyspę edukacyjnego oporu i jak postrzega po latach jej wartość. 




W okresie PRL pisali o Summerhill mimo panującej cenzury: Jan Konopnicki, Wincenty Okoń, Karol Kotłowski  czy Mieczysław Łobocki. Śladowe napomknienia o niej nie były bowiem wygodne dla totalitarnej władzy. W okresie transformacji ustrojowej została włączona przeze mnie do monografii jako jedna z teorii wychowania antyautorytarnego na świecie. 

Dopiero zlikwidowanie cenzury i zmiana ustroju umożliwiły nie tylko dostęp do zagranicznej literatury na temat alternatywnych szkół, ale wreszcie pojawiły się pierwsze przekłady na język polski książek A. S. Neilla. Te szybko znikały z księgarskich półek, bowiem tchnęły jakże upragnioną tęsknotą za prawdziwą wolnością. Sam też uwzględniłem niektóre z rozwiązań Neilla w modelu klasy autorskiej w państwowej wówczas szkole podstawowej.









Edyta Januszewska  znakomicie oddała w swojej etnopedagogicznej monografii specyfikę i klimat szkoły Neilla w książce p.t. "Dojrzewanie do wolności w wychowaniu. Rzecz o A.S.Neillu" (Warszawa: Wydawnictwo APS  2002),  która była pokłosiem jej pracy magisterskiej (promotorem była prof. APS Jadwiga Bińczycka). Autorka była tam kilka miesięcy na przełomie 1996/1997 roku, by dotrzeć u  źródeł do  "serca" Summerhill. 


Z książki rodzimej pedagog społecznej dowiemy się m.in. o tym, jak trudne dzieciństwo miał Neill oraz o powodach  tworzenia dzieła swojego życia, które otaczane jest nie tylko różnego rodzaju mitami, ale także nieprawdziwymi, bo opartymi na ideologicznej walce tezami, mającymi na celu zniechęcenie potencjalnych ciekawskich do naśladownictwa. Są tam 


W odróżnieniu od polskich kreatorów szkół niepublicznych, dla których w dużej mierze alternatywna edukacja ma przede wszystkim służyć interesom (także w rozumieniu - zainteresowaniom czy pasjom) prywatnym ich założycieli, Summerhill nie powstał dla biznesowych potrzeb. Po śmierci Neilla szkoła ta stała się jednak rozsadnikiem idei i modelu szkoły demokratycznej, które stały się dla wielu jej absolwentów szansą  na zatroszczenie się o w miarę rzetelną jej kontynuację w innym miejscach i stronach świata.  


Neillowi jednak nie zależało na tym, by jego model edukacji był koniecznie kopiowany, a on miał z tego tytułu finansowe korzyści. Inni wpadli na pomysł, że można tworzyć sieć szkół demokratycznych, ale niektóre z nich nie są i nie będą taką, jaką stworzył Neill, gdyż o każdej tego typu inicjatywie zawsze decyduje i czyni ją niepowtarzalną twórca, założyciel i prowadzący. 




Niezależnie od tego, ile osób przeczyta książki Neilla, uda się do Leiston, pozna inne szkoły wyrosłe z jej ducha i treści, nie będzie klonu Summerhill. Także ta placówka po śmierci Neilla jest już nieco inna, chociaż przestrzega się w niej pryncypiów twórcy.


 W 2000 r. 
Zoë Neill Readhead musiała walczyć przed sądem o prawo do kontynuowania tego modelu szkoły, gdyż nadzór oświatowy czynił wszystko, by ją zamknąć, by nie pozwolić na jej działalność. W sądzie wygrała demokracja, zwyciężyło prawo do prowadzenia placówki stymulującej dzieci i młodzież do uczenia się, którego jakość nie musi być redukowana do parametrycznych osiągnięć szkolnych. Dobro dziecka i jego szczęśliwe życie jest największym wskaźnikiem sukcesów, których jakość doświadczać mają wychowankowie, a nie urzędnicy pedagogicznego nadzoru.     


Na początku lat 90. w Łodzi grono psychoterapeutów i pedagogów opracowało koncepcję demokratycznego liceum w oparciu o idee Neilla, jednak ten eksperyment został skutecznie przerwany po kilku latach. Poświęciłem mu specjalny rozdział pt. Niechciane przez MEN eksperymenty pedagogiczne” w książce: Jak zmieniać szkołę? Studia z polityki oświatowej i pedagogiki porównawczej, Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998. Sprawowałem nad 44 LO naukową opiekę. 


Twórcy 44 LO stworzyli szkołę wolnego wyboru, w pełnym tego słowa znaczeniu, tzn. dla tych, którzy poznali jej założenia, nauczycieli i chcieli wspólnie podjąć samodzielny trud uczenia się z ich pomocą. Można powiedzieć, że był to swoistego rodzaju początek tutoringu.


Nie było do tego LO egzaminów wstępnych, ale też nie było obowiązku uczęszczania na lekcje. Nie oznaczało to jednak, że uczniowie mogli otrzymać świadectwo za nicnierobienie.  Konieczną do zaliczenia określonego przedmiotu wiedzę i umiejętności mogli zdobywać samodzielnie, w trakcie zajęć szkolnych, a kiedy potrzebowali pomocy nauczycieli, to ci byli do ich dyspozycji. Zasady edukacji określane były w specjalnym kontrakcie, jaki zawierali uczniowie z nauczycielami.

Niestety, projekt realizowany był w szkole państwowej (wówczas jeszcze nie podlegała ona powiatowi) przez zespół świetnych psychologów i część nauczycieli, którzy w 1993 r. - po przegranej w wyborach parlamentarnych centroprawicy oraz postsolidarnościowego skrzydła polityków liberalnych - zostali poddani deprecjacji przez ich politycznych następców.


Naciski na zlikwidowanie tej szkoły szły z dwóch stron: lewicy (ta zawsze była za tym, by wszyscy uczyli się tego samego i tak samo) i  prawicy (głównie przez osiedlowego proboszcza, który wolność uczenia się dyskwalifikował demagogiczną krytyką w stylu: "nie można płacić z publicznych środków za szkołę Owsiaka, w której obowiązuje zasada „Róbta co chceta”). Także niektórzy nauczyciele  nie radzili sobie z zasadą bezwzględnego przestrzegania ustalanych przez wspólnotę norm w tej szkole (m.in. poddawania się sądowi szkolnemu za łamanie reguł. Jak w Summerhill, ale także w Domu Sierot za życia Janusza Korczaka).


Tego typu szkoła, w tym liczne publikacje Neilla i jego córki Zoë oraz naukowców i odwiedzających tę placówkę pedagogów, filmy dokumentalne, reportaże największych telewizji światowych pozwoliły na udokumentowanie, a tym samym i udowodnienie, że nie jest to środowisko, o jakim pisał William Golding w książce „Władca much” dzieci pozostawionych samym sobie. Jest to bowiem autentyczna wspólnota demokratyczna, swoista republika dzieci i dorosłych, tworząca wspólnie reguły życia i konsekwentnie egzekwująca ich przestrzeganie. 


Jeśli ktoś chce mówić o tym, że w szkołach antyautorytarnych dzieciom  wolno czynić wszystko, co tylko im się podoba, to powinien najpierw przeczytać książę Neilla – Summerhill. Za wyspowym podejściem do edukacji przemawiają pozytywne biografie tysięcy już absolwentów tej szkoły, i to z różnych kontynentów.   



ZOË NEILL READHEAD publikuje opinie o szkole (cytuję niektóre): 


Petra Schmidt

As long as Summerhill exists I have hope for humanity.

Poppy Petrou

I was a pupil at Summerhill for 5 years. I couldn't imagine a childhood without it. My memories within the school grounds are memories I will forever treasure. Relationships built aren't just friends, they're family who I will undoubtedly grow old with. A.S.Neill's philosophy taught me an invaluable amount about myself. "The real world" was scary at first, but the techniques, values and ideas Summerhill had will forever be a part of me.

Rachel Willan

I was a pupil at Summerhill in the late 80s , early 90s and have so many good memories of being there , I was about 14 when I started there and left at 18

rawitschp

I recently retired after teaching public school for 42 years. Reading the book, Summerhill, inspired me to become a teacher.

Woodwork/Metalwork

For nearly one hundred years the Summerhill Woodwork/Metalwork have provided a space where children of all ages can create, learn, listen, laugh, build or just be...

Renee Sandler

I worked at Summerhill as a houseparent in the late 1980s. The experience of seeing how freedom and democracy worked for children changed my life and led to a career working in democratic schools and then becoming a psychotherapist. I am now working on a PhD in Social Justice Education that explores the idea of decolonizing education in government schools in South Africa (where I am from) through democratic schooling. I am looking forward to attending the 100th birthday celebration next year.

Robin Catchpole

My dad went to Summerhill, I realise a little more every day how important this is to me. Xxx

Sebastian Roberts

I was a student back at Summerhill 8 years ago, if it wasn't for Henry I would never have pursued my now 4 year career within the Music Industry which developed into being an Events Photographer 2 years ago. I owe all of my creativity achievements over the past few years to being at Summerhill. Hope to go back one day.

Šárka Preislerová

I have started my studies pedagogy in 2016. I am almost 50 🙂

Sviatoslav Viktorenko

Hi there! I am the founder of a democratic school in Ukraine. I became acquainted with the Neill's ideas in 2016. They've inspired me so much that we've opened our own school soon, based on the principles of humanism and the principles of Summerhill. I am glad to be in a wonderful community!

szafal

I'm father of three girls and mentor in our democratic school "Droga Wolna". A.S.Neill and Summerhill means for me "children equals respect".

Szilvia Kékesi

I became a member of Summerhill School's community in the autumn of 2012. I have been teaching English as an Additional Language (EAL) here ever since. I love working here and I am always eager to get my teeth into new projects that promote Summerhill values and A.S.Neill's educational philosophy, like the Summerhill Experience event of 2019, the Summerhill Newsletter or this very website. In my free time, I enjoy reading, cycling, basket weaving, sewing and gardening.

Thomas William Fleischer

Well well well, what to say. I am Thomas, also known as the boy who broke a toilet in the house, along with certain cheeky comrades, and flooded the beaston. We were all fools once, fortunately I have not gotten any smarter :) Looking back at Summerhill, I really know why it is one of the defining moments in my life. Having lived in many countries, I have been privileged to see the many ways in which human organise themselves, all with their own merits and drawbacks. But Summerhill presents, subjectively, an ideal. TLDR; Summerhill presents a collective ideal that has shaped its pupil's interactions with the real world. I believe that humans very much want to identify with, and belong to ... something, be it a nation, a religion, a socio-economic class or just a good group of friends. And Summerhill takes this, in my opinion, as a base. We are a collective of amazing individuals, but a collective nonetheless. All are important and all must be heard, and even if their wish isnt't fulfilled by the community meeting, they have been heard and understood. We also move as fast as the slowest member, even as we try to bring them up to speed. 
In my time, screening laws changed very often. When an upward trend occured where too many were sitting indoors gaming all day, as a community we decided to limit gaming screen time, annoying those who had not abused but were now subject to the new law. In time, a shift occurred and it was safe to remove the law as we were all on the same level. A bit banal of an example, I know. This idea of collective responsibility has very much affected me since then. Thanks to Summerhill, I knew that I would not have to hurry to find my way of life, better a happy bum than a regretful student. Finally, I decided on university. Herein I occupy myself a lot with thoughts on how human should organise themselves. Much of my views have been shaped by the way that Summerhill has socialised us. I now study a course that deals very much with human interactions, both among one another, but also with the bigger contentious politico-economic movements that divide the visions we have in organising themselves. I love life, and I love how I have grown as a person, and I will forever be grateful that Summerhill helped build the base upon which this happiness has evolved.

Tilly Tiffin

Hi my name is Tilly and I am a pupil at Summerhill and I love music and climbing trees

Tom Fischer

After finishing school in Germany in 2012, I did a 4 week internship at Summerhill in early 2013. I studied to become a maths and german teacher afterwards and am now in the last part of my teacher training at a new Montessori school in Potsdam, Germany. My time at Summerhill has had a massive impact on my pedagogical beliefs and my views regarding how school, learning and teaching should be. I will never forget those 4 happy and exciting weeks in Leiston, the pupils and teachers I've met, the school newspaper we produced and the circus show we put on. Thank you for everything! :)

Tunde Toth

Hello! I’m a special needs educator, therapist and a mum of two lovely girls who have been at SH since 2016. For long SH was for us something too faraway, too expensive, too unreachable, mainly just a dream.... And is it in good stories ends, dreams come true! It had came to a point when we had to escape from our education system and find the best place for our daughters. Summerhill has changed our life! I would wish to have this experience to as much children as much it is possible!

nzer


I was a student,in the early 1970's for a year ( I was 12 / 13 at the time).. Interviewed by Ena but I also remember I spoke with AS ( he was in a wheel chair at the time ). I was accepted because I was the only person from NZ to apply at the time. I remember the older boys lived in the carriages. I got to hear a lot of music, the school meetings..going to & not going to classs , making banger rocketts, bike rides thru the countryside .......but I think the greatest thing that I think I carry with me is that its ok to be & to think differently. long before Apple Ads.