21 września 2018
Style życia młodzieży z perspektywy żywej kultury. Jak młodzi ludzie reprodukują społeczeństwo
Pod takim tytułem wygłosiła swój mistrzowski wykład w czasie XXXII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN - prof. dr hab. Barbara Fatyga z Uniwersytetu Warszawskiego. Spotkania młodych pedagogów u progu swojej naukowej kariery z tak znakomitymi badaczami sprawiają, że naprawdę jest się od kogo uczyć. Profesor wyjaśniała, jak ważny jest warsztat metodologiczny badacza w naukach społecznych, ustawiczne, systematyczne i interdyscyplinarne studiowanie literatury przedmiotu.
Odnosząc się do własnych podstaw teoretycznych i metodologicznych badań młodzieży prof. B. Fatyga zaakcentowała już na wstępie, że świat uczy każdego z nas pokory. Kto nie ma w sobie pokory, prędzej czy później dozna porażki. Zawsze wydaje nam się, że już wszystko wiemy. Po czym po dwóch - trzech latach w poznawaniu młodzieżowej kultury świat wywracał wszystko do góry nogami. Badacz zawsze zaczyna od początku. Świat młodzieży jest dynamiczny i trzeba się go nieustannie uczyć.
Badacz musi przyjąć wizję sposobu rozumienia kultury. Najpierw zatem podjęła krytykę wciąż znaczących w socjologii teorii kultury Stanisława Pietraszko czy Antoniny Kłoskowskiej, by zaproponować antropologiczną definicję kultury jako środowiska życia człowieka. W XXI wieku kultura wysoka już nie dominuje, jest tylko jedną z wielu nisz, natomiast w centrum jest kultura popularna.
Światem kultury młodzieżowej rządzą zatem zupełnie inne reguły jego postrzegania i rozumienia. Przemoc symboliczna dominuje w kulturze popularnej, a nie wysokiej, gdyż ta ostatnia straciła już swoją moc osobotwórczego wpływu na młode pokolenia. Typowym przykładem dla kultury popularnej było ocenzurowanie dla potrzeb akcji politycznej "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego. Następuje rozsypanie wartości autotelicznych i szacunku społecznego do ludzi oświeconych. Mamy - nie tylko w Polsce - deficyt szacunku, powszechne lekceważenie poczucia godności świata dorosłych przez młodych ludzi, którzy nauczyli się, że można żyć w świecie bez szacunku i godności.
Młodzież końca drugiej dekady XXI wieku żyje w środowisku przekształconym, a jego pejzaż wydaje się czymś naturalnym, chociaż naturalnym nie jest, gdyż został już zmieniony. Wyjątkowym wkładem prof. B. Fatygi do socjologii kultury jest rozumienie jej jako federacji subkultur, zmiennej, zdolnej do łączenia się w subkulturowe całości. Subkultury jednak nie mogą istnieć niezależnie od kultury wysokiej czy innych subkultur.
Prof. Barbara Fatyga jest autorką teorii federacji kultur, żywej kultury, którą stworzyła na podstawie licznych badań prowadzonych od kilkudziesięciu lat w środowiskach młodzieży. Jak mówiła: Dynamika żywej kultury wymaga od badacza szukania stałości i ciągłości, ale musimy być otwarci na zmienność. Praktyki kulturalne - nie są chaosem, ale ładem, gdyż te praktyki są jakoś porządkowane, ale też są one ograniczane – somatycznie, psychologicznie, politycznie itd.
Swój wykład prof. B. Fatyga ilustrowała kryzysową sytuacją w szkolnictwie wyższym, którą cechuje ucieczka studentów od intensywnej pracy, ich brak kultury osobistej, nicnierobienie, niezdolność do wypowiadania się w języku polskim i nonsensowne nastawienie na kształtowanie tzw. umiejętności miękkich, zamiast uzyskiwania rzetelnego wykształcenia ogólnego. Następuje rekonfiguracja wiedzy, którą steruje użyteczność.
Zachęcam do lektury znakomitych rozpraw z wynikami badań zespołowych pod kierunkiem prof. Barbary Fatygi.
20 września 2018
Kalejdoskop KULTUR SZKOŁY
Kolejny dzień XXXII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN stał się znakomitą okazją do rozpoznania w świetle badań empirycznych, etnopedagogicznych oraz rekonstrukcji różnych modeli, teorii i aplikacji w praktyce oświatowej kultur szkolnych. W odróżnieniu od konferencji naukowych tu, w Łagowie Lubuskim tak profesorowie, jak i doktorzy czy doktoranci skupili się na tym samym fenomenie, jakim jest kultura szkoły, ale każdy uczynił to z zupełnie innej perspektywy.
Prof. Uniwersytetu Zielonogórskiego dr hab. Inetta Nowosad wprowadziła wszystkich "szkolników" w światowe badania nad kulturą szkoły. Kategorią kluczową do narracji okazała się znakomicie dobrana metafora KALEJDOSKOPU, dzięki której mogliśmy poznać:
1) różnorodność rozumienia kultury szkoły przez pryzmat różnych dyscyplin naukowych (antropologia, socjologia, nauki o zarządzaniu, psychologia, pedagogika),
2) różnorodność poziomów kultury szkoły
3) różnorodność podejść badawczych kultury szkoły. Ilustrują je cztery metafory, dzięki którym możemy postrzegać kulturę szkoły jako drzewo, cebulę, sieć lub górę lodową.
Zielonogórska uczona przedstawiła także sposoby badania kultury szkoły w różnych paradygmatach. Jak mówiła: W Polsce badania kultury szkoły stanowią jeszcze słabo rozwinięty obszar (w porównaniu do bogato rozwiniętego nurtu w krajach anglosaskich). Pola problemowe kategorii „kultura szkoły” w debatach polityczno-oświatowych, w projektach współczesnych zmian i reform edukacyjnych, choć stanowią kluczowy ich element, wprowadzają „zamęt” pojęciowy przez utożsamianie kultury szkoły z innymi pojęciami, jak: „kultura nauczania - uczenia się” lub hasła „samorządności”.
I. Nowosad zaproponowała także normatywny projekt zmieniania i kształtowania kultury szkoły starając się określić, w jakim stopniu jest to możliwe na poziomie całego systemu oświatowego.
Co jest ważne dla historyków wychowania, to konieczność dostrzeżenia braku badań nad historią kultury szkoły. Mamy znakomite rozprawy dotyczące historii szkoły jako instytucji edukacyjnej, ale nikt jeszcze nie prowadził badań nad tym, jak zmieniała się kultura szkoły.
W kolejnej części debaty dr Maksymilian Chutorański z Uniwersytetu Szczecińskiego w ciągu 10 minut wyjaśniał, czym jest ontologia zdjęcia klasowego. Któż nie ma zbiorowego zdjęcia z koleżankami i kolegami szkolnymi? W interesujący sposób mówił o tym, jak na takim zdjęciu klasowym można odczytać zainscenizowany porządek, nienaturalne pozy, westchnienia, grymasy na twarzach, ale także to, co uczniowie chcieli na nim ukryć itp. Było też o wszach w szkołach publicznych i o tym, jak kultura nie unosi się w powietrzu.
Dr Aneta Makowska z tego samego uniwersytetu mówił o uwielbianym ostatnio przez władze temacie ciężkich tornistrów. Spojrzała na kulturę szkoły przez pryzmat tej rzeczy, której problematyczność uwypukla się w uczniowskim humorze. Ilustrowała go memami, które krążą w sieci na ten temat. Można bowiem dostrzec elementy kultury szkoły przez pryzmat zawartości uczniowskich plecaków, w tym m.in. gumy do żucia, pleśniejących kanapek, cyrkla, plasteliny itp. Ciężki tornister stał się symbolem uciemiężonego ucznia.
W drugiej części dnia były kolejne, znakomite referaty. Najpierw prof. dr hab. Dorota Klus-Stańska przedstawiła swoją typologię czterech kultur (paradygmatów) dydaktyki szkolnej w Polsce. Niestety, w przeważającej mierze ma miejsce tylko pierwszy, postsowiecki, postkairowski model dydaktyki normatywnej, obiektywistycznej, która jest monokulturową dydaktyką głęboko osadzoną w systemie klasowo-lekcyjnym, programo- i podręcznikocentryczną, zorientowaną na pomiar, testowanie wiedzy i selekcję. Trafnie krytykowała neurodydaktykę jako rzekomą nowość w podejściu do edukacji.
Tymczasem na świecie istnieje wiele paradygmatów - kultur dydaktycznych, z których pewne elementy docierają do polskich szkół, ale są bezrefleksyjnie, na zasadzie mody, nieadekwatnie do ustroju szkolnego aplikowane jako wskaźnik nowoczesności. Profesor mówiła zatem o nieobecnym w naszym szkolnictwie paradygmacie konstruktywistycznym, konkektywistycznym i transformatywnym. Nie zdradzam treści wykładu, bowiem wkrótce ukaże się w PWN podręcznik pod redakcją D. Klus-Stańskiej, z którego treści zainteresowani zmianą w procesie kształcenia będą mogli dowiedzieć się, dlaczego w polskim ustroju szkolnym tkwimy w wyniku błędnej polityki władz oświatowych na poziomie postsowieckiej dydaktyki lat 70. XX w.
Na "deser" całodniowej uczty duchowej dr Urszula Markowska-Manista z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie przedstawiła kolonialne i postkolonialne kultury szkoły w Republice Środkowoafrykańskiej na podstawie własnych badań terenowych, etnopedagogicznych. Nikt chyba nie miał wątpliwości, że spotkał współczesnego "Malinowskiego w spódnicy". Znakomita analiza życia codziennego dzieci tradycyjnych łowców-zbieraczy Ba'Aka, ich sytuacji edukacyjnej w świetle trwających transformacji rozwojowych, zmian klimatycznych, ale i wojen plemiennych poruszyła każdego z nas.
Referat był ilustrowany wykonanymi w czasie partycypacyjnych badań terenowych zdjęciami, a interpretowanych przez pryzmat naukowych teorii. Współprzeżywaliśmy w czasie prezentacji dramatyczne losy Ba'Aka i ich sąsiadów z innych grup etnicznych (Babinga czy Efe), pół-nomadów, pół-wioskowych mieszkańców w wyniszczanym przez kolonialistów ekosystemie ich codziennego świata życia, którym tworzy się niszowy świat ekstremalnego ubóstwa i społecznej deprywacji. Kurczą się zasoby zwierzyny leśnej, wycina się lasy i roślinność, co sprawia, że Ba'Aka stają się bezdomni we własnym "domu", a ich życie jest coraz bardziej zagrożone.
Poznaliśmy trzy wymiary edukacji Ba'Aka: tzw. "edukację leśną", edukację dla wybranych w prywatnej edukacji przedszkolnej i szkolnej, a prowadzoną misyjną metodą ORA ("obserwuj-reaguj-działaj") oraz kształcenie państwowe (także dla nielicznych) oparte na wzorach francuskiej edukacji z okresu kolonialnego. Mogliśmy dzięki temu wykładowi lepiej zrozumieć, co to znaczy, że w takim środowisku realizacja postulatu dostępu dzieci do edukacji powszechnej narusza się ich prawo do bycia sobą, do tożsamości Ba'Aka w kolektywnej kulturze.
Prof. Uniwersytetu Zielonogórskiego dr hab. Inetta Nowosad wprowadziła wszystkich "szkolników" w światowe badania nad kulturą szkoły. Kategorią kluczową do narracji okazała się znakomicie dobrana metafora KALEJDOSKOPU, dzięki której mogliśmy poznać:
1) różnorodność rozumienia kultury szkoły przez pryzmat różnych dyscyplin naukowych (antropologia, socjologia, nauki o zarządzaniu, psychologia, pedagogika),
2) różnorodność poziomów kultury szkoły
3) różnorodność podejść badawczych kultury szkoły. Ilustrują je cztery metafory, dzięki którym możemy postrzegać kulturę szkoły jako drzewo, cebulę, sieć lub górę lodową.
Zielonogórska uczona przedstawiła także sposoby badania kultury szkoły w różnych paradygmatach. Jak mówiła: W Polsce badania kultury szkoły stanowią jeszcze słabo rozwinięty obszar (w porównaniu do bogato rozwiniętego nurtu w krajach anglosaskich). Pola problemowe kategorii „kultura szkoły” w debatach polityczno-oświatowych, w projektach współczesnych zmian i reform edukacyjnych, choć stanowią kluczowy ich element, wprowadzają „zamęt” pojęciowy przez utożsamianie kultury szkoły z innymi pojęciami, jak: „kultura nauczania - uczenia się” lub hasła „samorządności”.
I. Nowosad zaproponowała także normatywny projekt zmieniania i kształtowania kultury szkoły starając się określić, w jakim stopniu jest to możliwe na poziomie całego systemu oświatowego.
Co jest ważne dla historyków wychowania, to konieczność dostrzeżenia braku badań nad historią kultury szkoły. Mamy znakomite rozprawy dotyczące historii szkoły jako instytucji edukacyjnej, ale nikt jeszcze nie prowadził badań nad tym, jak zmieniała się kultura szkoły.
W kolejnej części debaty dr Maksymilian Chutorański z Uniwersytetu Szczecińskiego w ciągu 10 minut wyjaśniał, czym jest ontologia zdjęcia klasowego. Któż nie ma zbiorowego zdjęcia z koleżankami i kolegami szkolnymi? W interesujący sposób mówił o tym, jak na takim zdjęciu klasowym można odczytać zainscenizowany porządek, nienaturalne pozy, westchnienia, grymasy na twarzach, ale także to, co uczniowie chcieli na nim ukryć itp. Było też o wszach w szkołach publicznych i o tym, jak kultura nie unosi się w powietrzu.
Dr Aneta Makowska z tego samego uniwersytetu mówił o uwielbianym ostatnio przez władze temacie ciężkich tornistrów. Spojrzała na kulturę szkoły przez pryzmat tej rzeczy, której problematyczność uwypukla się w uczniowskim humorze. Ilustrowała go memami, które krążą w sieci na ten temat. Można bowiem dostrzec elementy kultury szkoły przez pryzmat zawartości uczniowskich plecaków, w tym m.in. gumy do żucia, pleśniejących kanapek, cyrkla, plasteliny itp. Ciężki tornister stał się symbolem uciemiężonego ucznia.
W drugiej części dnia były kolejne, znakomite referaty. Najpierw prof. dr hab. Dorota Klus-Stańska przedstawiła swoją typologię czterech kultur (paradygmatów) dydaktyki szkolnej w Polsce. Niestety, w przeważającej mierze ma miejsce tylko pierwszy, postsowiecki, postkairowski model dydaktyki normatywnej, obiektywistycznej, która jest monokulturową dydaktyką głęboko osadzoną w systemie klasowo-lekcyjnym, programo- i podręcznikocentryczną, zorientowaną na pomiar, testowanie wiedzy i selekcję. Trafnie krytykowała neurodydaktykę jako rzekomą nowość w podejściu do edukacji.
Tymczasem na świecie istnieje wiele paradygmatów - kultur dydaktycznych, z których pewne elementy docierają do polskich szkół, ale są bezrefleksyjnie, na zasadzie mody, nieadekwatnie do ustroju szkolnego aplikowane jako wskaźnik nowoczesności. Profesor mówiła zatem o nieobecnym w naszym szkolnictwie paradygmacie konstruktywistycznym, konkektywistycznym i transformatywnym. Nie zdradzam treści wykładu, bowiem wkrótce ukaże się w PWN podręcznik pod redakcją D. Klus-Stańskiej, z którego treści zainteresowani zmianą w procesie kształcenia będą mogli dowiedzieć się, dlaczego w polskim ustroju szkolnym tkwimy w wyniku błędnej polityki władz oświatowych na poziomie postsowieckiej dydaktyki lat 70. XX w.
Na "deser" całodniowej uczty duchowej dr Urszula Markowska-Manista z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie przedstawiła kolonialne i postkolonialne kultury szkoły w Republice Środkowoafrykańskiej na podstawie własnych badań terenowych, etnopedagogicznych. Nikt chyba nie miał wątpliwości, że spotkał współczesnego "Malinowskiego w spódnicy". Znakomita analiza życia codziennego dzieci tradycyjnych łowców-zbieraczy Ba'Aka, ich sytuacji edukacyjnej w świetle trwających transformacji rozwojowych, zmian klimatycznych, ale i wojen plemiennych poruszyła każdego z nas.
Referat był ilustrowany wykonanymi w czasie partycypacyjnych badań terenowych zdjęciami, a interpretowanych przez pryzmat naukowych teorii. Współprzeżywaliśmy w czasie prezentacji dramatyczne losy Ba'Aka i ich sąsiadów z innych grup etnicznych (Babinga czy Efe), pół-nomadów, pół-wioskowych mieszkańców w wyniszczanym przez kolonialistów ekosystemie ich codziennego świata życia, którym tworzy się niszowy świat ekstremalnego ubóstwa i społecznej deprywacji. Kurczą się zasoby zwierzyny leśnej, wycina się lasy i roślinność, co sprawia, że Ba'Aka stają się bezdomni we własnym "domu", a ich życie jest coraz bardziej zagrożone.
Poznaliśmy trzy wymiary edukacji Ba'Aka: tzw. "edukację leśną", edukację dla wybranych w prywatnej edukacji przedszkolnej i szkolnej, a prowadzoną misyjną metodą ORA ("obserwuj-reaguj-działaj") oraz kształcenie państwowe (także dla nielicznych) oparte na wzorach francuskiej edukacji z okresu kolonialnego. Mogliśmy dzięki temu wykładowi lepiej zrozumieć, co to znaczy, że w takim środowisku realizacja postulatu dostępu dzieci do edukacji powszechnej narusza się ich prawo do bycia sobą, do tożsamości Ba'Aka w kolektywnej kulturze.
19 września 2018
Utrata złudzeń o edukacji publicznej, ale mimo wszystko z iskrami nadziei
XXXII Letnią Szkołę Młodych Pedagogów otworzył uroczyście prof. Uniwersytetu Zielonogórskiego, dziekan Wydziału Pedagogiki, Psychologii i Socjologii Marek Furmanek, który zarazem przekazał symboliczną pałeczkę dziekanowi kolejnej - XXXIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów w 2019 r. - dr hab. Sławomirowi Przybylińskiemu prof. UWM, bowiem ta odbędzie się na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Pierwszy dzień XXXII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów zainaugurował wykładem pt. "Utrata złudzeń o edukacji publicznej. Stracona szansa, fatalne dziedzictwo, iskry nadziei" - prof. dr hab. Zbigniew Kwieciński czł.rzecz.PAN, który miał nie tylko poruszający tytuł, ale i treść.
Od dziesiątek lat Profesor diagnozuje stan polityki oświatowej w Polsce w kontekście jej uwarunkowań ustrojowych, politycznych, społecznych, historycznych i kulturowych. Przywołując wybitnych humanistów, których myśl daleko wyprzedzała czas ich własnego życia, jak Floriana Znanieckiego, Józefa Chałasińskiego, Marii Janion, Adama Podgóreckiego, Mikołaja Kozakiewicza czy współczesnych badaczy kondycji życia Polaków - Janusza Czapińskiego, Tomasza Szkudlarka, Tadeusza Gadacza czy autorów Raportu PAN "Polska 2050" Honorowy Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego starał się niejako wytłumaczyć powody zagubionego w naszym społeczeństwie dziedzictwa społecznego i kulturowego, które dzisiaj skutkuje próżnią obywatelską, niskim poziomem działania w związkach zawodowych, nikłą przynależnością do stowarzyszeń społecznych, odwracaniem się od losu INNEGO, OBCEGO oraz patologizacją postaw.
Polska - zdaniem Profesora - realizuje najbardziej pesymistyczne prognozy PAN sprzed wielu lat. Przeżywamy powrót i czas kalibana. Kaliban - to obrzydliwa postać homoidalna z "Burzy" W. Szekspira, prymitywna złośliwa, agresywna, podstępna i niszcząca wszystkich napotkanych ludzi i więzi między nimi. To symbol człowieka zawistnego, pozbawionego sumienia i steru moralnego (za prof. Magdaleną Środą). Honor dla kalibana już nic nie znaczy, bowiem zastępuje go honorarium.
Jak to jest możliwe, że po prawie 30 latach transformacji ustrojowej doświadczamy zaprzeczenia tego, o co walczyli Polacy w okresie PRL z totalitarnym reżimem? Odpowiedź znajdziemy w dziełach wymienionych tu wcześniej badaczy. Dlaczego podważa się zasady demokracji, wykorzystuje media do wpływu na wybory, zaś polityka jest zdystansowaną walką o władzę zamiast roztropną troską o dobro wspólne?
Doczekaliśmy czasów, kiedy prawda ponownie przestaje być wartością, a mądrość zastępuje banał. W relacjach międzyludzkich pojawia się pycha i zawiść. Odtwarzane są nieprzezwyciężone wpływy Związku Radzieckiego, dziedzictwo totalitaryzmu, czego wskaźnikiem jest m.in. powrót nomenklatury, "szpagatowa" inteligencja, bogacenie się ludzi kulturowo prostackich, niebywały wzrost nierówności społecznych, emigracja zarobkowa, zanik instytucji konsultacji społecznych, etatyzm finansowy, prawny, w kulturze i szkolnictwie, dogmatyczno-religijne wpływy
Kościoła, eksponowanie kultury popularnej i podtrzymywanie wrogości wobec obcych.
Jakże aktualna okazuje się charakterystyka A. Podgóreckiego etosu polskiego, na który składają się:
1. Postawa przetrwania własnego i najbliższych za wszelką cenę. Zdolność do zawierania brudnych wspólnot;
2. Spektakularna pryncypialność; surowe wymaganie od innych, ale ich nieprzestrzeganie przez siebie; życie na pokaz;
3. Instrumentalność postaw, giętkość przystosowania się do zmiennych okoliczności, także politycznych, oportunizm, przyleganie do każdego "stołu pańskiego";
4. Pomieszanie autentyczności z nieautentycznością; powagi z groteską.
Uspołecznienie, wspólnotowość, dojrzałość moralna, silna osobowość; zdolność do głębokich przeżyć duchowych.
Profesor Z. Kwieciński postawił pytanie, czy można liczyć w tej sytuacji na szkołę i inteligencji, skoro ta jest nośnikiem powyższych cech.
Potrzebny jest opór społeczny, jakieś iskry nadziei. Co my - pedagodzy możemy zrobić? Zdaniem Profesora - trzeba pomóc czytać krytycznie teksty, które opisują współczesny świat i opanować trudną sztukę tworzenia siebie.
W toku dyskusji prof. Maria Dudzikowa przywołała niedawne zdarzenia publicznego czytania "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego", który to pisarz jest wzorem piękna polskiego języka. Tymczasem politycy postanowili przykroić kulturę polską do własnych potrzeb. Dlaczego nikt nie protestuje? Gdzie są literaturoznawcy? Czy powinniśmy pozwalać na niszczenie polskiej kultury? To dzieje się tu i teraz. A my co?
Profesor Z. Kwieciński podkreślił w swojej odpowiedzi na te pytania, że żadna władza centralna nie jest w stanie zmienić polskiej kultury. Nie musimy się zatem tak o nią obawiać. Nauczyciele nie są lojalni wobec systemu, choć się tego od nich oczekuje. Nauczyciele nie respektują zasad władzy, gdyż w szkole i tak "robią swoje". Funkcja diafragmatyczna szkoły polega właśnie na tym, że ta instytucja uczy zapominania tego, czego się uczyliśmy, bo to nie było nam w życiu potrzebne. W istocie bowiem, każdy uczy się sam.
Wielkie niebezpieczeństwo stoi przed Kościołem katolickim w Polsce, ale przez to, że stanął po stronie politycznej i usiłuje wymóc pewne interpretacje w procesie edukacji szkolnej. Tym samym może stracić siłę oddziaływania etycznego na młode pokolenie.
Iskierką nadziei jest zatem to, że im będzie gorzej w otoczeniu szkoły, tym lepiej dla nas, bo my się nie poddamy.
18 września 2018
Dwadzieścia pięć lat kierowania przez prof. Marię DUDZIKOWĄ Letnimi Szkołami Młodych Pedagogów KNP PAN
Tegoroczna XXXII Letnia Szkoła Młodych Pedagogów przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN łączy się z wyjątkową okolicznością, jaką jest JUBILEUSZ kierowanie przez panią prof. dr hab. Marię DUDZIKOWĄ od 25 lat tak wyjątkowym OGÓLNOPOLSKIM UNIWERSYTETEM LETNIM (jakże gorącym z racji podejmowanych corocznie zupełnie nowych i palących w naukach humanistycznych i społecznych zagadnień kształcenia i wychowywania oraz towarzyszących temu emocji, przeżyć, wymiany dokonań naukowych i myśli).
Obradujemy w Łagowie Lubuskim, gdzie gości nas zielonogórskie środowisko akademickiej pedagogiki. Tematem wiodącym tegorocznej SZKOŁY jest KULTURA SZKOŁY.
Mimo poważnej choroby jest z nami postać wybitna w polskiej pedagogice II poł. XX wieku i prawie dwóch dekad XXI wieku - prof. Maria Dudzikowa, uhonorowana w 2016 r. przez Senat Uniwersytetu Łódzkiego szczególnym wyróżnieniem - MEDALEM Universitatis Lodziensis Amico (Przyjaciel UŁ)
W dniu inauguracji w Łagowie Lubuskim XXXII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN wręczyłem Pani Profesor w uznaniu wyjątkowych zasług dla nauki, oświaty i kształcenia kadr pedagogicznych - Medal Za Zasługi Dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki.
Jesteśmy dumni z osobistych osiągnięć naukowych i zaszczyceni możliwością odczytywania ich każdego roku w konfrontacji z zupełnie nową problematyką badawczą, kluczowymi dla oświaty i nauki dyskursami, nowymi kategoriami pojęciowymi, teoriami i metodologicznymi problemami badań w inter-i transdyscyplinarnym podejściu.
Pani Profesor stawia każdemu z uczestników i wykładowców, uczniów i mistrzów najwyższe wymagania, które obligują do dzielenia się przez każdego tym, co czyni wspólnotę debat i myśli czymś absolutnie niepowtarzalnym w dziejach polskiej nauki. Polska pedagogika akademicka nie miała tak wielostronnie wykształconego, mądrego, podchodzącego interdyscyplinarnie do badania zjawisk edukacyjnych i wychowawczych MISTRZA, stawiającego swoim UCZNIOM najwyższe wymagania.
Dziękowałem za pasję, niespotykaną sztukę czytania tekstów, recenzowania ich i wykorzystywania do różnych projektów badawczych przez każdego, kto chce rozwijać nie tylko siebie, ale także polską pedagogikę jako naukę humanistyczno-społeczną. Wszystko to, czym każdy z nas został obdarzony przez Panią Profesor, jest z jednej strony niewymowne, jakże trudne do wyrażenia ze względu na procesy dojrzewania w nas ponadczasowych ziaren prawdy, dobra i piękna, a z drugiej strony staje się moralnym zobowiązaniem do dzielności w nieposłuszeństwie wobec wszystkiego, co może skutkować pozorem, manipulacją czy postprawdą ze strony podmiotów akademickich, oświatowych czy politycznych.
Poświęcenie przez Panią Profesor własnego czasu, sił, a nawet zdrowia kolejnym pokoleniom młodych naukowców sprawiało, że zawsze mogli liczyć na szczerą, czasami bolesną, ale jakże pomocną zarazem diagnozę i merytoryczne wsparcie w podejmowaniu projektów badawczych.
Nauczyliśmy się mądrej, bezkompromisowej, twardej, ale i hartującej nas zarazem umiejętności poszukiwania najlepszych źródeł wiedzy, sięgania po metafory, wykraczania w czytelnictwie poza własną dyscyplinę i dziedzinę nauki. Mogliśmy dzięki temu uczyć się od wybitnych humanistów, badaczy społecznych, ale i artystów czy znakomitych nauczycieli różnych typów szkół powszechnych.
Ćwierć wieku wyjątkowej pracy naukowo-badawczej i dydaktycznej Prof. Marii Dudzikowej w ramach Letnich Szkół Pedagogów (i nie tylko) zapisało w naszych biografiach radość tworzenia i bycia razem dla budowania odpowiedzialnej wspólnoty akademickiej oraz rozumienia siebie i innych w twórczych zmaganiach w odkrywaniu i rozwiązywaniu problemów naukowych, oświatowych i społecznych.
17 września 2018
Otwieramy dzisiaj nową kartę XXXII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN
W dniu dzisiejszym rozpoczyna się Letnia Szkoła Młodych Pedagogów, która tak, jak poprzednie jej edycje, jest profilowana tematycznie. Zapisujemy kolejne karty KRONIKI LETNICH SZKÓŁ tak na jej kartach, jak i w biografiach wszystkich jej uczestników: Mistrzów i Uczniów.
Problematyka XXXII LSMP, kierowanej po raz 25 przez prof. Marię Dudzikową, koncentruje się wokół tematu KULTURY SZKOŁY: Czym ona jest? Jak ją badać i o niej pisać?".
Interesuje nas szkoła jako instytucja umiejscowiona w określonej kulturze i jednocześnie stanowiąca swoistą kulturę, w której jest zanurzona i którą tworzy wspólnota szkolna. Jest to interdyscyplinarna diagnoza szkoły jako organizacji, w której odzwierciedla się to, co niesie jej otoczenie, a więc zjawiska i procesy pochodzące z zewnątrz, ale też organizacji, która stanowi określony zespół wartości, tradycji, dążeń, przekonań, postaw, które są jej istotą i jednocześnie decydują o jej społecznym klimacie, a co za tym idzie - warunkach i relacjach w niej doświadczanych, a więc tym, co jest wewnątrz.
Problematykę tę będziemy uszczegóławiać w wystąpieniach plenarnych zaproszonych profesorów, jak i młodych uczestników, pracach w sekcjach, na warsztatach, w czasie wizyt studyjnych w szkołach państwowych i niepaństwowych, np. wokół takich pytań:
1) Dwie opcje teoretyczne badania kultury szkoły (jako zasób i jako proces) i co z nich wynika dla epistemologii i metodologii oglądu codzienności szkolnej?
2) Jak opisywać, analizować, interpretować sceny i zdarzenia z życia szkolnej codzienności?
Kulturę szkoły sprowadza się dziś często do kultury organizacyjnej jak w firmie usługowej. Perspektywa marketingowa zdominowała kształcenie nauczycieli oraz literaturę dla środowisk szkolnych i akademickich. Szkoła jest środowiskiem kulturowym, co pragniemy wykazać. Jej kulturę stanowi zespół idei, poglądów i zasad które oddziaływają na rozwój osoby i zmianę społeczną. Składają się nań kultury podmiotów powiązanych interakcyjnie interpretujących swoje doświadczenia. Postawimy pytania o szerokość, głębokość, aktualność refleksji nad szkołą; o to co się kryje pod powierzchnią zjawisk, zdarzeń, procesów interpretowanych w kategoriach przypisanych im znaczeń.
Poziom konferencji gwarantują nazwiska zaproszonych referentów:
dr hab. Ewa Bochno Kultura szkoły jako dobra wspólne. Konieczność - możliwość
prof. dr hab. Maria Czerepaniak- Walczak, Emancypacja codzienności szkolnej i przez codzienność
prof. dr hab. Barbara Fatyga, Sposób rozumienia kultury jako kontekst stylu życia
dr hab. Bogusława Gołębniak, Badania kultury nauczania. Co z normatywnością?
prof. dr hab. Andrzej Góralski, O sztuce pisania tekstów naukowych
prof. dr hab. Dorota Klus-Stańska, O barierach zmiany kultury szkoły
dr hab. Mariusz Kwiatkowski, "Żywe pomosty" pod presją izolacjonizmu.
prof. dr hab. Zbigniew Kwieciński, Splątanie sfery publicznej i edukacji. Z perspektywy pedagogiki emancypacyjnej i krytycznej
prof. dr hab. Ryszard Łukaszewicz, Wrocławska Szkoła Przyszłości - Ścieżka praktykowania marzeń - Ku trafnej utopii
prof. dr hab. Aleksander Nalaskowski, O budowaniu kultury szkoły na przykładzie Szkoły Laboratorium w Toruniu
dr hab. Agnieszka Nowak-Łojewska, Fenomenografia jako strategia badań jakościowych
dr hab. Inetta Nowosad, Geneza i główne nurty badań nad kulturą szkolną
prof. dr hab. Beata Przyborowska, (panel), Kultura szkoły sukcesu. Blaski i cienie na przykładzie GiTA Toruń
prof. dr hab. Bogusław Śliwerski, Makropolityczne uwarunkowania kultury szkolnej. Z doświadczeń "wysp oporu edukacyjnego".
16 września 2018
Moralna giętkość w postępowaniach naukowych
Są posiedzenia rad jednostek naukowych, w czasie których niektórzy ich członkowie nie liczą się z konsekwencjami własnych decyzji. Wystarczy uzyskanie poparcia minimum czterech członków komisji habilitacyjnej, by wbrew faktom zapomnieć o nauce i uodporniając się na krytykę i śmieszność głosować za nadaniem stopnia doktora habilitowanego osobie absolutnie niespełniającej nie tylko ustawowych wymagań, ale także etycznych.
Przegłosują wówczas każdy, nawet najbardziej absurdalny wniosek, byle "załatwić" komuś habilitację, bo przecież mają jakieś zobowiązania wobec tej osoby lub jej protektorów. To osoby moralnie giętkie, nieodpowiedzialne, być może też w ten sposób awansowane w środowisku akademickim. Korupcja ma różne wymiary, niekoniecznie wprost finansowe.
Tak, niektórzy załatwiają habilitację doktorom z innych czy swoich jednostek, nie martwiąc się o własne środowisko, gdyż - jak im się wydaje - nie będzie ono nimi skażone. Członkowie rady, którzy de facto podejmują uchwałę w sprawie nadania stopnia naukowego, mogą w trakcie przedstawiania przez sekretarza komisji czytać gazety, prowadzić towarzyskie rozmowy, sprawdzać prace studentów czy doktorantów itp. Oni już niczego nie muszą analizować.
Są jak posłowie partii władzy poddani "dyscyplinie" akademickiej i mają nie dyskutować, tylko bronić swojego stanowiska wbrew wszystkiemu. To, że arytmetycznie ktoś jest ZA, wcale nie musi oznaczać PRAWDY o rzeczywistym stanie osiągnięć habilitantki czy habilitanta. Jeśli jeszcze w porządku obrad przewidziano "zwyczajowo" mało czasu na daną sprawę, to sprawa przejdzie szybko i bezboleśnie. Przecież każdy się spieszy i chce jak najszybciej opuścić salę obrad.
Kto zapoznał się przed radą z wszystkimi recenzjami? Kto przeczytał treść protokołu? Im mniej osób, tym dla kandydatki/-a jest lepiej, bo nie będzie głosów w dyskusji. Jakie to proste.
Żadna reforma tego nie zmieni. O tym też wszyscy wiedzą. Trzeba zatem mieć nie dorobek, a protektorów, także w tak zdewaluowanych radach jednostek. Jak pisał w "Humanistyce stosowanej" Lech Witkowski - "(...) zawsze w działaniu o intencji dobrej czai się jakieś zło" (s.299). Zapewne nieuczciwi potraktują ten wpis jak przepis na "babkę", bo im nie przeszkadza własny "wypiek". Na twarzach niektórych być może pojawią się "wypieki" czy drobne wyrzuty sumienia, ale... da się je ukryć mechanizmami obronnymi typu racjonalizacja lub słodkie cytryny.
No cóż, nie lubię akademickiego "zakalca".
15 września 2018
Cooltura czytelnictwa 2018, czyli kto zna "mizię"
Reżyser Janusz Kijowski pisze w sieci o uwolnieniu przez polityków fali barbarzyństwa, zaniku kultury wysokiej, sprymitywizowaniu debaty publicznej, ot, upowszechnianiu się chamstwa, które wygonił z sali obrad Sejmu śp. poseł Samoobrony. Nie wiem, co warta jest dzisiaj matura, ale widzę i doświadczam na co dzień w Uniwersytecie czy na Akademii postawy i zachowania studentów, ale i niektórych pracowników naukowych, o jakich jeszcze w tej podłej komunie nikomu nawet nie mogło się zdarzyć. Co jak co, ale na taki poziom chamstwa, bezczelności, cynizmu, hipokryzji, z jakim mamy dzisiaj do czynienia, nie można było w PRL sobie pozwolić.
Teraz jednak rozumiem, na czym polega dekomunizacja, która była najważniejszym powodem zmian w szkolnictwie wyższym, a zapoczątkowanym przez tych, co wprawdzie urodzili się w PRL i wówczas też wykształcili, ale już dawno o tym zapomnieli, bo przecież zdekomunizowali już samych siebie. Całe szczęście, że możemy tego doświadczyć, bo gdyby ktoś nam o tym opowiadał, to pewnie nie dalibyśmy temu wiary. Wiara jest dzisiaj szyldem dla tych, którzy w istocie niewiele mają z nią wspólnego. Janusz Kijowski pisze:
Już nie demokracji musimy bronić, ale cywilizacji! Została przekroczona granica wstydu. Zatarta granica miedzy tym co wypada a tym co nie wypada. Upadł mur między kulturą a chamówą, między prawdą a kłamstwem; między krytyką a obelgą, (...).
Demokrację starałem się współtworzyć, a później jej bronić w zakresie mi dostępnym profesjonalnie i społecznie. Chamstwu będę dawał już tylko oznaki zdziwienia, że jeszcze jest go tak mało. Kilka przykładów:
* Studenci mają do napisania pracę egzaminacyjną. Wymaga przestudiowania literatury naukowej (chociażby jednej książki), zapoznania się z case study i zrozumienia zawartych w nim zjawisk oraz ustosunkowania się do nich językiem nauki. Nie będę tu cytował w tej chwili prac osób studiujących a już pracujących w oświacie, bo trzeba byłoby dociekać ich danych osobowych, by zwolnić ich z pracy. Przepraszam, rozpędziłem się, by ... wręczyć im premie, a może i zgłosić do pracy w resorcie edukacji czy rekomendować ich do jakichkolwiek władz.
Zacytuję ich korespondencję do profesora-egzaminatora:
* mizia0211 (nie podpisuje się, bo i po co, ważne że mizia): "W załączniku wysyłam pracę."
- Otworzyłem. Przerażenie. Przeciętnie zdolny uczeń liceum napisałby tę pracę lepiej.
** "Dzień dobry, pisze do Pana z zapytaniem czy dotarła dziś do Pana moja praca?" Odpowiadam zatem starając się "wznieść" do tego poziomu: "Nie wiem, z kim mam do czynienia. Nie znam mizi0211".
***
Z tym tekstem miałem kłopot, bo studentka kicia_011 tak napisała (pisownia oryginalna):
"Nasze młode dzieci jeszcze nie napętały sobie zbyt dużyh kłopotów. (...) Grają silnych, samowystarczalnych I niezależnych, podczas gdy ich “skorupkę” zbić potrafi nawet najmniejsza zagłostka. (...) Pokazuje, że gubimy się pędzie świata coraz żadziej dostrzegając to, co naprawdę ważne, (...). Obieranyum wyznacznikiem sukcesu są kariery znanych gwiazd. (...) to tak jakbyć wogóle nie istniał (...). Nie chcemy mieć dzieci o dwóch lewych rękach, nie chcemy pokolenia niedorajdów. Nie chcemy, by rozwój techniki zabijał namualność (...). "
Studenci nie czytają książek. Nie czytają też czasopism naukowych. Czytają za to teksty zamieszczane przez nauczycieli w ramach ich starań o awans zawodowy i piszą prace techniką: (Ctrl+C) + (Ctrl+V) = 0
Dziennikarze pomagają studentom. Teraz ich teksty są oznakowane, by wiedzieli, czy w ogóle warto zacząć. W górnym prawy rogu podają czas konieczny do przeczytania ich tekstu. Można sobie wybrać:
Kto interesuje się edukacją szkolną, może poświęcić na tekst 7 minut:
Kto jednak interesuje się polityką szkolnictwa wyższego, to wystarczy mu już tylko 1 minuta:
Nie jest to jednak szczególnie ważna kwestia, skoro na tekst o naszyjniku Prezes SN też potrzebujemy tylko 1 minutkę:
Zastanawiam się, jak uzgodnić z wydawcą przygotowywanego podręcznika akademickiego oznakowanie czasu na czytanie bezmyślne, czytanie ze zrozumieniem, czytanie krytyczne lub czytanie bezkrytyczne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)