16 września 2017

Ściąga(-nie) tylko na giełdzie


Mamy w uniwersytecie system antyplagiatowy. Podoba mi się, bo weryfikacja trwa bardzo krótko. W ciągu kilkudziesięciu sekund otrzymuję raport ogólny i bardzo szczegółowy na temat tego, czy moi studenci nie popełnili grzechu kradzieży. Dzisiaj szczególnie musimy uważać na te grzeszki, bo w polityce staje się to chlebem powszednim. Wprawdzie nie dla wszystkich polityków, także tych z rządu, gdyż o grzechach niektórych dowiemy się, jak zostaną przez naród odklejeni od przysłowiowych stołków.

Podobnie jest z akademicką młodzieżą. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że jeśli nawet teraz taki czy inny antyplagiatowy system nie wykryje nieuczciwości, to za jakiś czas będzie znacznie lepszy, udoskonalony i wówczas może pojawić się problem odsłony bolesnej prawdy. Właśnie jedna z absolwentek UMCS w Lublinie została oskarżona o plagiat w swojej pracy magisterskiej. Uczyniła to "profesjonalnie", skoro studiowała na lingwistyce stosowanej. Nauki stosowane są od tego, by je aplikować w życiu. Szkoda, że na użytek nieprawdy.

Korzystam z systemu, w którym zostały utworzone konta dla wszystkich nauczycieli akademickich. Mam zatem przy okazji bazę wszystkich sprawdzonych dotychczas prac dyplomowych moich podopiecznych. Po wprowadzeniu tekstu do systemu następuje sprawdzenie w nim pracy, a następnie pojawia się statystyka dokumentu, w tym wyliczenie liczby identycznych fraz (ciąg co najmniej 7 wyrazów) dla danej pary dokumentów.

Moim zadaniem jest zinterpretowanie skali podobieństwa tekstów, które wraz z elektronicznym adresem dostępu do nich, muszę za każdym razem sprawdzić pod kątem tego, z jakim rodzajem powtórzenia (tożsamości fraz) mam do czynienia. Tekst powtórzony/zapożyczony jest zaznaczony na kolorowo, toteż powinienem sprawdzić jego treść oraz to, czy jest on w rozprawie dyplomowej oznaczony jako cytat, czy jako przypis. Wysoka wartość procentowego rozmiaru wspólnej części nie przesądza czy praca jest plagiatem, natomiast wskazuje, że nie jest samodzielna. Wskaźnik zlicza wszelkie treści identyczne, np. poprawnie oznaczone cytowania, pozycje bibliograficzne itp.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że jedna z moich studentek zaczerpnęła coś z portalu "e-ściąga", do którego nie mam dostępu. Nie mogę zatem sprawdzić, z jakiego skorzystała tekstu, bowiem wyświetla mi się komunikat: Ta domena jest dostępna na sprzedaż na giełdzie . Jak bym ją wykupił za 2583.00 PLN z VAT, to miałbym dostęp do zamieszczonych w niej tekstów, a może jeszcze na tym bym zarobił? Nie kupię. Pracy też nie sprawdzę, bo system antyplagiatowy jest tu także bezradny.

15 września 2017

Doktorat honorowy dla przedstawicielki Sekretarza Generalnego ONZ ds. Przemocy Wobec Dzieci


Tyle wydarzeń ma miejsce w tym tygodniu, że nie nadążam z ich rekonstrukcją - z mojego punktu widzenia - znaczących dla pedagogiki oraz międzynarodowego prawa jako nauki i praktyki. W dn.13 września 2017 r. obchodząca swój Jubileusz 95-lecia Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie nadała uchwałą Senatu z dn.21 czerwca 2017 r. tytuł doktora Honoris Causa APS Marcie Santos Pais - przedstawicielce Sekretarza Generalnego ONZ ds. Przemocy Wobec Dzieci.

Nie można było dokonać lepszego wyboru dla uhonorowania powyższą godnością Osoby ze względu na jej zasługi w walce z przemocą wobec dzieci na świecie, jak i biorąc pod uwagę 70 rocznicę śmierci Janusza Korczaka, który swoją twórczością literacką i pedagogiczną stworzył podwaliny pod polską wersję pedagogii Nowego Wychowania na początku XX wieku.

Godność doktora Honoris Causa została wręczona prawniczce z Portugalii, która swoim zaangażowaniem na rzecz poszanowania godności dziecka w różnych krajach świata dała dowód trwałości i ponadczasowości korczakowskiego prawa dziecka do życia w świecie wolnym od przemocy ze strony osób dorosłych. Uroczystość zapoczątkowała zarazem III Międzynarodowy Kongres Praw Dziecka oraz VIII Międzynarodową Konferencję Korczakowską, w których wzięło udział ponad 500 uczestników z całego świata, w tym z ponad 120 państw. Także akademicy z XXXI Letniej Szkoły Pedagogów KNP PAN wzięli udział w pierwszym dniu powyższych obrad.

Wniosek o nadanie tytułu doktora Honoris Causa złożyła Rada Wydziału Nauk Pedagogicznych APS, której patronką jest współpracująca z Januszem Korczakiem - Maria Grzegorzewska. Nawiązała do tych relacji w swojej laudacji prof. dr hab. Barbara Smolińska-Theiss przypominając, że to właśnie twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej uczyła w murach tej uczelni przed 80 laty adeptów pedagogiki tego jak kochać dziecko i zapewnić mu prawo do szacunku.

"Przyznając zaszczytny tytuł doktora Honoris Causa, stawiamy Panią Martę Santos Pais w gronie najjaśniejszych postaci naszej uczelni, polskiego i międzynarodowego środowiska korczakologów, korczakowców, przyjaciół i obrońców dzieci. Pani Marta Santos Pais jest Portugalką, prawniczką, absolwentką Uniwersytetu w Lizbonie. Swoją działalność od początku połączyła z prawami człowieka. W tym obszarze pełniła wiele ważnych funkcji - najpierw w Portugalii, a potem na forum międzynarodowym, w Radzie Europy, następnie w strukturach ONZ.


W działalności czcigodnej Pani doktor Honoris Causa można wyodrębnić trzy płaszczyzny. Pierwsza z nich odnosi się do udziału w tworzeniu międzynarodowych norm prawnych. Pani Marta Santos Pais brała udział jako przedstawicielka ONZ oraz UNICEF w przygotowaniu Konwencji o Prawach Dziecka (1987-1989). Była członkiem grupy przygotowującej "Deklarację o prawach osób należących do mniejszości narodowych lub etnicznych, religijnych i językowych", "Deklarację o ochronie wszystkich osób przed wymuszonym zaginięciem", Konwencję w sprawie nielegalnego obrotu narkotyków (1987). Była członkiem Komitetu Ekspertów Rady Europy przygotowującej standardy ONZ odnośnie do praw człowieka (1987-1992)."
(s. 57-58)

Wyróżniona najwyższą godnością akademicką jest także autorką i redaktorką wielu raportów dla Sekretarza Generalnego ONZ dotyczących kwestii bezpiecznego, uwrażliwionego na dziecko poradnictwa oraz mechanizmów zgłaszania i zaskarżania przypadków przemocy wobec dzieci (2012), ochrony dzieci przed krzywdzącymi je praktykami w sytuacji współistnienia różnorodnych systemów prawnych (2012), promowania sprawiedliwości naprawczej wobec dzieci (2013),, uruchamiania potencjału i minimalizacji ryzyka w sytuacji korzystania przez dzieci z technologii informacyjnych i komunikacyjnych (2014), ochrony praw dziewcząt w ustawodawstwie prawa karnego (2015) czy ochrony dzieci dotkniętych przemocą zbrojną w społeczeństwie (2016).

Ona sama w swoim wystąpieniu wyraziła nie tylko wdzięczność Akademii za przyznanie jej tak wysokiego wyróżnienia, ale przede wszystkim za wzbogacenie Jej wielokierunkowej aktywności polityczno-prawnej na rzecz poprawy losu opresjonowanych dzieci dzięki dziełami i dowodami niepowtarzalnej misji wychowawczo-opiekuńczej Janusza Korczaka. Jak stwierdziła:

"Niestety, wbrew standardom międzynarodowym przemoc wobec dzieci wciąż pozostaje szeroko rozpowszechnionym zjawiskiem, o którym się nie mówi i na które jest społeczne przyzwolenie. W wielu krajach przemoc uznawana jest za społeczne tabu, niezbędną formę dyscypliny lub sprawę prywatną, w którą wtajemniczony jest tylko pewien zamknięty krąg ludzki. Przypadki przemocy wobec dzieci zgłaszane są rzadko, a oficjalne statystyki nie odzwierciedlają w pełni rzeczywistej skali i zakresu tego zjawiska" (s.108-109)

W uroczystości wzięła udział nie tylko akademicka społeczność APS, ale i Rzecznik Praw Dziecka - Marek Michalak i niemalże wszyscy uczestnicy wspomnianego Kongresu i Konferencji, do których jeszcze nawiążę w najbliższych wpisach. Spotkaliśmy Kobietę o wielkiej wrażliwości, szlachetną, skromną, a zarazem dzielną w walce o prawa dzieci jako ofiar przemocy fizycznej i psychicznej.

14 września 2017

PARADOKS KŁAMCY


Kwartalnik "res publica nowa" poświęcił pierwszy tegoroczny numer (1/2017) kategorii prawdy. Zapowiada ją na okładce, podczas gdy zawartość periodyku została poświęcona pojęciu postprawdy. Sekretarz redakcji – Agnieszka Rosner lokuje ten fenomen w polityce jako główne narzędzie manipulowania opinią publiczną. Sprzyja temu (…) całe spektrum nowych możliwości: polifoniczność i technologiczna szybkość przekazu, filozofia interfejsu, brak instancji (a także instytucji) władnych orzekać, co jest prawdą, a co kłamstwem. (s.5)

Autorzy kolejnych artykułów nie powracają już do klasycznej teorii prawdy i polityki, tylko podporządkowują swoją narrację pojmowaniu polityki jako sfery uzasadnionej konfabulacji, prawa do kształtowania fałszywej świadomości obywateli w imię racji, które mają służyć zamazaniu rzeczywistych motywów podejmowania decyzji przez rządzących czy opozycję, mimo posiadania przez tych pierwszych prawdziwych danych czy informacji.

Filozof Marcin Król tak odpowiada na pytanie o powody pojawienia się w naszej codzienności politycznej kategorii postprawdy: (…) znacznie trudniej jest komuś zarzucić kłamstwo totalne, niż uznać jego opowieść za postprawdę, a zatem za jakiś nowy rodzaj relacji między rzeczywistością a jej opisem. Czysto praktycznie zarzucić kłamstwo można bowiem wtedy, kiedy się zna prawdę. Czasem jest to proste. Ale na rozległych i, jak była mowa, niepewnych terytoriach polityki kłamstwo bywa częściowe, nie całkowite, wątpliwe lub uważane za rodzaj gry ze społeczeństwem, z jego emocjami. Emocje trudno oceniać z punktu widzenia prawdy.(s. 7)

Zdaniem powyższego historyka idei prawda jest osiągalna tylko dla kogoś, kto ma dostęp do informacji, zaś w wyniku woli mataczenia czy manipulowania społeczeństwem wytwarza się prawdę częściową, niecałkowitą. Czy jednak przekaz częściowy może być prawdą, skoro nią de facto nie jest? Czy prawda może jednak być identyfikowana jak w psychologicznych skalach Likerta, kiedy sondujemy czyjeś opinie na temat sądów o rzeczywistości?

Redaktor naczelny niniejszego periodyku – Wojciech Przybylski uważa, że w komunikacji politycznej fakty się nie liczą. Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek się liczyły. (s. 9) Przyznaje zatem, że nie jest pewien własnego sądu, który został przez niego sformułowany oznajmująco. To w końcu fakty w polityce się liczą, czy nie liczą? Dlaczego sam wprowadza czytelników w błąd, w istocie kłamie, skoro nie jest tego pewien? Czyżby powodem tego jest uczestniczenie w propagandzie?

Jak dalej pisze: Jedni selekcjonują informacje, inni zwyczajnie i ordynarnie kłamią. Publicystów biorących udział w zbiorowym kłamstwie , jakim jest prorządowa propaganda, z roku na rok przybywa.(s. 9) Skąd to wie, że z każdym rokiem przybywa dziennikarskich łgarzy? Czy sam nie wpisuje się w tę propagandę , skoro kierowany przez niego kwartalnik jest dotowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod rządami PIS?

W radzie naukowej pisma zasiadają profesorowie: Ireneusz Białecki, Przemysław Czapliński, Paweł Dybel, Piotr Kłoczowski, Marcin Król, Jacek Kurczewski, Radosław Markowski i in. Zapewne zgadzają się z tezą redaktora-propagandysty, a więc publicystycznego kłamcy, że:” (…) całą rzesza dziennikarzy, intelektualistów i naukowców, których ambicją jest oddziaływanie na sprawy kraju, w debacie publicznej dokonuje wątpliwego etycznie wyboru i mniej lub bardziej kłamie. Dobrze, jeśli łżemy mniej niż bardziej, al. Zupełnie kłamać się nie da – prawdomówność warunkuje choćby czas , jakim dysponujemy. (tamże)

Ciekaw jestem, czy miał na myśli członków powyższej rady, kiedy stwierdza ze zdumiewająca pewnością: Większość liberalnych znajomych z sadomasochistyczną przyjemnością czyta OKO.Press tylko po to, by odkryć pustkę. Prawdę piszą? Jasne. Politykom trzeba patrzeć na ręce. Tylko co z tego, skoro to symbiotyczna relacja - daje paliwo obydwu stronom. Im bardziej kłamią, tym więcej mamy do napisania. Im więcej piszą, tym bardziej staje się obojętne, czy politycy kłamią. (Tamże)

Kłamstwo zatem kołem się toczy – w polityce i publicystyce. Teraz powinniśmy przyjrzeć się temu, którzy uczeni mieli ambicje włączania się do polityki z pozycji prorządowej czy opozycyjnej, by przyjąć za pewnik ich kłamliwą postawę wobec społeczeństwa i własnego środowiska, zaprzeczającą etosowi nauki i universitas.

PARADOKS KŁAMCY (Wikipedia):

Jeśli kłamie, to stwierdzając „ja teraz kłamię” wypowiada prawdę, a więc nie jest kłamcą. Jeśli natomiast twierdzi prawdę, to znaczy, że kłamie, bo to oznacza wypowiadane przez niego zdanie. Należy rozróżnić kłamstwo od fałszu (jednego ze stanów logicznych). Fałsz to brak prawdy (obiektywnej).

13 września 2017

Pedagog - mistrz czy inspirator?


Uczestnicy XXXI Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN mieli wyjątkową okazję do wysłuchania wykładu niezwykłej postaci w polskiej pedagogice humanistycznej, jaką jest prof. dr hab. Irena WOJNAR.

Pani Profesor podjęła niezwykle frapującą kwestię, czy pedagog/profesor jest dla swoich podopiecznych/uczniów mistrzem, czy może powinien być inspiratorem ich procesu myślenia? Zdaniem pani Profesor - mistrz, to z jednej strony ktoś doskonały, budzący podziw i szacunek, a z drugiej strony osoba wzbudzająca poczucie dystansu. Czy rzeczywiście zależy nam na tworzeniu relacji z uczniami/studentami w takim właśnie wymiarze? - pytała I. Wojnar.

Pedagog - jak kontynuowała swój pogląd - niezależnie od tego, jaki jest jego status zawodowy, akademicki, powinien być dla swoich uczniów postacią znaczącą, ale pełniącą co najwyżej rolę osoby inspirującej innych do myślenia. W pracy naukowej, bo ta była przedmiotem zainteresowań naszych doktorantów i doktorów, tak jak w każdej pracy naukowej - konieczny jest ruch myśli obejmujący zaciekawienie, przebudzenie wyobraźni, a jednocześnie uruchamiający intelektualny niepokój i troskę o człowieka.

Jak mówiła prof. I. Wojnar:

"Rola inspirująca profesora jest podstawową w budowaniu warsztatu naukowego współpracowników, asystentów, a więc nie jest w tej relacji konieczne mistrzostwo abstrakcyjno-perfekcyjne. To wzbudzony ruch myśli jest konsekwencją obecności inspiracji.

Dla pedagoga priorytetem w jego myśleniu, odczuwaniu i działaniu powinna być wrażliwość na sprawy drugiego człowieka, postrzeganie świata w rzeczywistości społecznej, ale w kategorii homo humanus. Obszar humanistycznego myślenia wyznaczają nie tylko filozoficzne kierunki czy prądy, ale spotkania z ludźmi i niepokój.

Niesłuszne zatem było przesunięcie przez urzędnika MNiSW pedagogiki z dziedziny nauk humanistycznych do nauk społecznych, gdyż humanistyczność relacji społecznych, ale technicznych czy gospodarczych dotyczy powiązania człowieka ze światem szeroko pojmowanej kultury, cywilizacji.

Rolą pedagoga jest – jak mówiła prof. I. Wojnar - namysł nad procesami tworzenia współtworzenia i samotworzenia się człowieka, w trakcie którego korzysta on z osiągnięć innych nauk tym się także zajmujących. Pedagog może podejmować badania z pogranicza innych nauk o człowieku, nauk o kulturze, ale humanizm jest przejawem jego wrażliwości humanistycznej. Pogranicze problematyki moralnego rozsądku dotyka kwestii zaangażowania i obowiązku pedagoga wobec świata wartości moralnych.

Kluczową kategorią dla humanistycznej perspektywy relacji pedagog-uczeń są - zdaniem Ireny Wojnar - realne spotkania z ludźmi na zasadzie wzajemności, dialogu, wzajemnej empatii i wsłuchiwania się w siebie. Tego nie można nauczyć, ale można ku temu inspirować. Dziś mamy dominantę monologu, a nie dialogu. Życie polityczne to sekwencje monologu, w którym nikt już nikogo nie słucha.

Pedagodzy mają za zadanie uczenia ludzi odczytywania i rozumienia przesłań drugiego człowieka. Spotkanie z innością nie może być powierzchowną tolerancją, ale wzbogaceniem każdego z nas.

Niepokój nie jest tożsamy z ciekawością, gdyż jego immanentną składową jest zatroskanie, przekonanie, że istnieje coś takiego jak alternatywność widzenia świata oraz przeświadczenie, że świat w którym żyjemy wymyka się naszym możliwościom sterowania nim. Cywilizacja wymknęła się z humanistycznego sterowania, gdyż uległ załamaniu ten właśnie obszar jej refleksji. Konieczny jest namysł nad ambiwalencjami, nad tym, co miało służyć ludziom, a co zaczyna ich niszczyć.

Swój wykład, skrótu którego dokonałem powyżej, był także krytyką stanu humanizmu na świecie. Potrzebna jest zatem dyskusja na temat ekumenicznego poszukiwania wartości, które łączyłyby ludzi ponad różnicami.

Po pięknym wykładzie nestorka polskiej pedagogiki otrzymała nie tylko burzę oklasków, ale i kwiaty oraz słowa wdzięczności za podzielenie się osobistą perspektywą postrzegania pedagogów w dzisiejszym świecie.

12 września 2017

XXXI Letnia Szkoła Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN

11 września 2017 r. jest dla Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk dniem szczególnym, bowiem Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego podjął się organizacji i doprowadził do inauguracji tegorocznej - XXXI Letniej Szkoły Pedagogów - dla poszukujących wsparcia w rozwoju naukowym.

Uczestników SZKOŁY powitała prof. UKSW dr hab. Anna Fidelus - prorektor wraz z ks. prof. UKSW dr. hab. Janem Niewęgłowskim - dziekanem Wydziału Nauk Pedagogicznych tej Uczelni. W słowach powitania pięknie nawiązali do przewodniej myśli Prymasa Tysiąclecia, dla którego najważniejszy był człowiek życzliwie patrzący na drugiego człowieka. Stajemy przed młodymi ludźmi - mówił ks. Dziekan - jako ich nauczyciele, toteż chcemy czerpać z głęboko personalistycznej myśli Prymasa Polski. Można ją sprowadzić do trzech przesłań:

1. Okazywanie szacunku kobietom, ze wskazaniem, że i one mają szanować siebie;

2. Troska o ojczyznę, o Polskę. Prymas odbywając podróże zagraniczne podróże nigdy nie powiedział złego słowa na swoją ojczyznę;

3. Czas to miłość, a nie - jak usiłują nam narzucić ekonomiści, że czas to pieniądz.


Szczególnie w dzisiejszym świecie zatracania się tożsamości, powinniśmy - jako społeczność pedagogiczna - czynić wszystko, żeby nasi podopieczni mogli formować swoją tożsamość w prawdzie. Ks. Dziekan Wydziału posłużył się w odniesieniu do naszych SZKÓŁ metaforą "latającego uniwersytetu", bo rzeczywiście każdego roku inna uczelnia akademicka gości młodych badaczy, nauczycieli akademickich i doktorantów z całego kraju, by dzielić się z nimi nie tylko własnym dorobkiem naukowym, ale też stwarzać przestrzeń do spotkań mistrzów z uczniami.


Istotnie, każda SZKOŁA ma swoją specyfikę, choć wspólny jest dla wszystkich kanon metodologii badań humanistycznych i społecznych.


Za każdym razem inny temat, odmienny problem stanowi wyzwanie dla wykładającej kadry i uczestników. Specyfiką tegorocznej Letniej Szkoły Pedagogów jest: Problem z własnym lub cudzym warsztatem pisarstwa naukowego, o czym mówiła kierująca od 23 lat SZKOŁAMI KNP PAN prof. dr hab. Maria Dudzikowa. Z rąk Gospodarzy otrzymała z rąk Sekretarzy Letniej Szkoły Pedagogów; dr Kingi Krawieckiej i dr. Macieja Ciechomskiego bukiet kwiatów. Chwilę później prof. UZ dr hab. Marek Furmanek - dziekan Wydziału Pedagogiki, Psychologii i Socjologii Uniwersytetu Zielonogórskiego wraz z mgr Magdaleną Zapotoczną odebrali "pałeczkę" Gospodarzy przyszłorocznej - XXXII Letniej Szkoły Pedagogów KNP PAN.

Jak mówiła prof. Maria Dudzikowa, nasze dociekania mają służyć interdyscyplinarnej refleksji nad:

* funkcjami języka w procesie wiedzotwórczym,

* osobliwościami języka szkół, nurtów, paradygmatów w naukach humanistycznych i społecznych,

* odmianami stylowymi współczesnej polszczyzny jako oferty dla pedagogów

* strategiami pisania tekstów, również tych na awans naukowy.

Przewidujemy, że kwestie teoretyczne, metodologiczne czy dydaktyczne podjęte wokół zaproponowanego tematu przyczynią się do wzrostu poziomu świadomości językowej i kultury języka Uczestników i Wykładowców oraz będą sprzyjać udoskonaleniu indywidualnych warsztatów pisarskich.

Są wśród uczestników zarówno doktoranci, jak i niedawno wypromowani doktorzy, nauczyciele z placówek oświatowych, którzy chcą włączyć się własną twórczością i działalnością pedagogiczną do zmian społecznych i nauk pedagogicznych.



W SZKOLE PEDAGOGÓW beneficjentami są zawsze obie strony, bo w odróżnieniu od istniejących w społeczeństwie podziałów, czynimy wszystko, by łączyła nas pasja naukowych dociekań, czytelnictwo, projekty i możliwości dzielenia się doświadczeniami z własnego warsztatu badawczego.

Obrady poprzedził poruszający dusze występ Anny Krzysztoń z wspaniałym gitarzystą Marcinem Majerczykiem, których koncert został zatytułowany "W POSZUKIWANIU PRAWDY". Nie można było lepiej zacząć naszych dociekań naukowych, jak właśnie od piękna śpiewanej poezji w Podziemiach Kamedulskich Kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP

A na "deser" inauguracji wysłuchaliśmy wykładu prof. dr. hab. Tadeusza Sławka pt. EDUKACJA JAKO TWORZENIE I PODTRZYMYWANIE KULTURY NADZIEI. Nawet nie przypuszczałem, że nawiązując w słowach powitania wszystkich SZKOLNIKÓW do myśli gestaltysty Fritza Perlsa, byśmy umieli dostrzec to, co jest w tle, niezapowiedziane, na pierwszy rzut oka niewidoczne, ale tworzące nową jakość naszego życia - wysłucham znakomitego wykładu o PEDAGOGICE NADZIEI, ale i NADZIEI W PEDAGOGICE.

Treść wykładu ukaże się - jak obiecał nam Profesor - w tegorocznej edycji Rocznika Pedagogicznego KNP PAN. Przed nami cztery dni intensywnych obrad, spotkań, warsztatów, wymiany myśli, dzielenia się doświadczeniami, pozytywnego stresu ekspozycji społecznej, a może i gwałtownego przebudzenia w procesie myślenia.





Wieczór tegorocznej SZKOŁY zamknęła uroczysta kolacja z udziałem JM Rektora UKSW - ks. prof. dr. hab. Stanisława Dziekońskiego (na zdjęciu wraz z prof. M. Dudzikową) dopełniona autoprezentacją ośrodków akademickich i przekazaniu im w imieniu akademickich wydawnictw rozpraw z nauk o wychowaniu.
To, co wydarzyło się wczoraj, miało holistyczny wymiar dla każdego z nas.

11 września 2017

Habilitacje pozostają











Kontynuując prezentację projektu Rady Narodowego Kongresu Nauki, zwracam uwagę na kwestie stopni i tytułu naukowego w systemie szkolnictwa wyższego i nauki. Przewiduje się bowiem następujące korekty:


1. Ścieżkę awansu naukowego wyznaczają stopnie naukowe i stopnie w zakresie sztuki – doktora i doktora habilitowanego. Są one przyznawane w dziedzinie nauki i dyscyplinie naukowej lub dziedzinie sztuki i dyscyplinie artystycznej – zgodnie z nową klasyfikacją dziedzin i dyscyplin.

2. Ukoronowaniem ścieżki awansu naukowego jest tytuł profesora. Z tym, że przestaje funkcjonować określenie „tytuł naukowy”. Pojęcie „tytuł” będzie obejmowało zarówno naukę jak i sztukę. Tytuł jest przyznawany w dziedzinie zgodnie z nową klasyfikacją dziedzin i dyscyplin.

3. Uprawnienia do nadawania stopnia doktora posiadać będzie uczelnia, uczelnia federacyjna, instytut naukowy PAN, instytut badawczy albo międzynarodowy instytut naukowy, w tej dyscyplinie w której posiada kategorię naukową A+, A lub B+. Zmiana, w stosunku do stanu obecnego, polega na tym, że obecnie uprawnienia do nadawania stopnia doktora posiadają jednostki organizacyjne uczelni, a nie sama uczelnia. Ponadto, w dotychczasowym systemie uprawnienia do nadawania stopnia doktora przyznawała podmiotom Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, biorąc przy tym pod uwagę zarówno poziom działalności naukowej, jak i liczbę osób z tytułem profesora lub stopniem doktora habilitowanego zatrudnionych w jednostce. Reforma polega na tym, że uprawnienia te będą przyznawane automatycznie, z mocy ustawy jedynie na podstawie posiadanej przez podmiot kategorii naukowej.

4. Uprawnienia do nadawania stopnia doktora habilitowanego posiadać będzie uczelnia, uczelnia federacyjna, instytut naukowy PAN, instytut badawczy albo międzynarodowy instytut naukowy, w tej dyscyplinie, w której posiada kategorię naukową A+ lub A. Charakter zmian jest w tym przypadku tożsamy ze zmianami opisanymi dla stopnia doktora.

5. Stopień doktora i doktora habilitowanego nadaje: w uczelni – senat lub wskazana w statucie komisja senatu, w pozostałych podmiotach – rada naukowa instytutu. Zmiana polega na przeniesieniu uprawnień do nadawania stopni w uczelni z poziomu rady wydziału na poziom organu uczelnianego – senatu.

6. Tytuł profesora nadaje Prezydent RP.


Wykładowców i adiunktów interesuje przede wszystkim to, jak będzie wyglądać ich dalsza sytuacja. Czy muszą habilitować się czy też będzie dla nich inne rozwiązanie akademickie? Pozostaje stopień doktora habilitowanego:


1. Stopień doktora habilitowanego nadaje się osobie, która:

a) posiada stopień doktora;

b) posiada osiągnięcia naukowe albo artystyczne, stanowiące znaczny wkład w rozwój określonej dyscypliny (monografia naukowa wydana przez wydawnictwo z wykazu MNiSW, cykl powiązanych tematycznie artykułów naukowych opublikowanych w czasopismach naukowych z wykazu MNiSW, oryginalne osiągnięcie projektowe, konstrukcyjne, technologiczne, artystyczne lub część pracy zbiorowej, jeżeli opracowanie wydzielonego zagadnienia jest indywidualnym wkładem danej osoby);

c) wykazuje się istotną aktywnością naukową albo artystyczną realizowaną w więcej niż w jednej uczelni lub instytucji naukowej, w szczególności zagranicznej;

d) znika wymóg wykazywania jedynie osiągnięć uzyskanych po doktoracie, dodane zostaje wymaganie odnośnie publikacji w wydawnictwach i czasopismach, o których wysokim poziomie świadczyć ma ich wpisanie na nowe wykazy MNiSW, natomiast dodane zostaje wymaganie odnośnie do aktywności naukowej lub artystycznej, która wykracza poza mury jednego podmiotu (szczególnie akcentuje się osiągnięcia międzynarodowe).

2. Ułatwiony proces uzyskiwania habilitacji (habilitacja uzyskiwana automatycznie, bez analizy powyższych wymogów przez podmiot habilitujący) dotyczy osoby, która:

a) jako kierownik projektu otrzymała grant ERC;

b) jako kierownik projektu i zespołu badawczego zrealizowała projekt finansowany w ramach konkursu grantowego o uznanej renomie międzynarodowej (wykaz tych konkursów będzie określał Minister po zasięgnięciu opinii Rady Doskonałości Naukowej i Komisji Ewaluacji Nauki) i uzyskała rozliczenie tego projektu.

3. Wniosek o nadanie stopnia doktora habilitowanego składa się do podmiotu habilitującego za pośrednictwem RDN. Obecnie wniosek składa się do CK ze wskazaniem jednostki w której chce się habilitować.

4. RDN wyznacza spoza podmiotu habilitującego: 4 członków komisji habilitacyjnej spośród osób o uznanej renomie naukowej, w tym międzynarodowej, w tym recenzenta i przewodniczącego oraz 2 recenzentów niewchodzących w skład komisji habilitacyjnej. Obecnie CK wyznacza 7 – osobową komisje habilitacyjną: spoza jednostki 4 członków komisji w tym 2 recenzentów i przewodniczącego, a spośród osób wskazanych przez jednostkę habilitującą – jednego recenzenta, sekretarza i członka komisji.

5. Dwaj recenzenci, niewchodzący w skład komisji habilitacyjnej, są tzw. „ślepymi” recenzentami (tzn. ich dane osobowe nie są ujawniane – recenzje przekazują za pośrednictwem RDN). Jest to nowy element systemu, który ma sprawić, by recenzje w postepowaniu habilitacyjnym nie były „grzecznościowe”.

6. Podmiot habilitujący powołuje komisję habilitacyjną w składzie 7 osób (w tym 4 osoby wskazane przez RDN), 2 członków zatrudnionych w podmiocie habilitującym (w tym sekretarz), 1 recenzent spoza podmiotu habilitującego. Oznacza to, że w postępowaniu habilitacyjnym będzie zaangażowanych 4 recenzentów (2 „ślepych”, 1 wskazywany przez RDN i 1 wskazywany przez podmiot habilitujący). Obecnie w postępowaniu bierze udział 3 recenzentów, których dane są jawne.

7. Przywraca się możliwość przeprowadzenia kolokwium habilitacyjnego (jedynie w zakresie osiągnięć naukowych albo artystycznych osoby ubiegającej się o habilitację). Obecnie komisja może przeprowadzić rozmowę z wnioskodawcą jedynie w przypadku wątpliwości odnośnie przedstawionej dokumentacji.

8. Habilitacji nie można nadać jeśli co najmniej dwie recenzje są negatywne. W obecnych przepisach taka regulacja nie istnieje.

9. Wniosek o postępowanie habilitacyjne, skład komisji i recenzje umieszcza się na stronie www podmiotu habilitującego oraz w systemie POL-on. Obecnie nie umieszcza się danych w systemie POL-on, nie ma również obowiązku umieszczania recenzji na stronie www.

10. Na postanowienie odmowne przysługuje odwołanie do RDN. Procedura jest identyczna z tą właściwą dla odwołań w sprawach związanych ze stopniem doktora.

11. Tytuł profesora może być nadany osobie, która:

a) posiada stopień naukowy doktora habilitowanego oraz 1) prowadziła badania naukowe lub prace rozwojowe, których efektem były wybitne osiągnięcia naukowe, lub 2) kierowała zespołami badawczymi realizującymi projekty finansowane w drodze konkursów krajowych lub zagranicznych, lub

3) prowadziła badania naukowe w zagranicznych instytucjach naukowych trwające co najmniej 3 miesiące;

b) posiada stopień doktora habilitowanego w zakresie sztuki oraz prowadziła działalność w zakresie twórczości artystycznej, której efektem były wybitne osiągnięcia artystyczne;

c) w wyjątkowych przypadkach, uzasadnionych najwyższą jakością osiągnięć naukowych albo artystycznych, tytuł profesora można nadać osobie posiadającej stopień doktora, ale przy założeniu, że spełnia pozostałe wymagania formalne poza kwestią posiadania stopnia doktora habilitowanego.

12. Zostają usunięte wymagania odnośnie sprawowania opieki naukowej nad doktorantami i recenzowania w postępowaniu doktorskim i habilitacyjnym. Została dodana konieczność wykazania się badaniami prowadzonymi za granicą.

13. Postępowanie o nadanie tytułu profesora wszczyna się na wniosek osoby skierowany bezpośrednio do RDN. Obecnie jest to wniosek osoby kierowany do rady jednostki i dopiero z jej poparciem w formie uchwały – przekazywany jest do CK.

14. RDN powołuje 5 recenzentów, którzy wydają opinię w sprawie. Dane recenzentów są tajne. Obecnie rada jednostki, która poparła wniosek przekazuje CK listę 10 recenzentów niezwiązanych zawodowo z kandydatem do tytułu, spośród których CK może wybrać 5 recenzentów, może też wybrać spoza tej listy. Nie ma obowiązku utajnienia ich danych osobowych.

15. RDN występuje z wnioskiem do Prezydenta o nadanie tytułu profesora lub odmawia takiego wystąpienia. Można złożyć do RDN wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Obecnie istnieje taki sam mechanizm, w który zaangażowana jest CK.

Okres przejściowy

1. Wszystkie podmioty wchodzące w skład systemu szkolnictwa wyższego i nauki, które posiadają uprawnienia do doktoryzowania lub habilitowania, mają obowiązek przekazania do Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów do dnia 31 grudnia 2018 r. oświadczeń o przyporządkowaniu uprawnień do nadawania stopni doktora i doktora habilitowanego zgodnie z nowymi dyscyplinami. Przyporządkowanie będzie realizowane wg wskazówek opracowanych przez MNiSW.

2. Z dniem 1 października (wejście w życie ustawy) jednostki, które otrzymały kategorię naukową C w wyniku dokonanej w 2017 r. oceny parametrycznej, tracą uprawnienia do nadawania stopnia doktora i doktora habilitowanego.

09 września 2017

Potoczna psychologia amerykańskiego profesora


Profesor psychologii na Yale University - Paul Bloom nie miałby w Polsce szans na awans naukowy w swojej dyscyplinie, gdyż jego rozprawy mają charakter opisowo-normatywny. Większość przedstawicieli tej dyscypliny w naszym kraju uznaje za naukowe tylko i wyłącznie to, co jest wynikiem empirycznych badań, głównie eksperymentalnych.

Tymczasem największą poczytność mają monografie tych autorów, którzy prezentują w syntetyczny sposób, często językiem potocznym czy publicystycznym, wyniki naukowych badań koleżanek czy kolegów z innych uczelni, a nawet krajów. Czynią to zresztą bez jakichkolwiek uzasadnień metodologicznych. Piszą swoje książki tak, jak wielu równie znakomitych pedagogów ogólnych, socjologów, politologów czy filozofów wychowania, by własną konstrukcją narracji spróbować dotrzeć do jak największej liczby czytelników, którzy są zainteresowani tajnikami codziennego życia czy funkcjonowania osób dorosłych w różnych rolach, sytuacjach i zadaniach.

W czasie wakacji sięgnąłem po najnowszy przekład monografii powyższego psychologa i muszę przyznać po lekturze, że nasi uczeni wcale nie są gorsi. Epatowanie przez wydawców amerykańskimi wydawnictwami na naszym rynku uzasadniał chyba w tym czasie tylko fakt przyjazdu do naszego kraju prezydenta USA Donalda Trumpa. Książka P. Blooma pt. "Przeciw empatii. Argumenty za racjonalnym współczuciem" (Kielce 2017) przepadłaby w niejednej komisji habilitacyjnej dla psychologów czy jako podstawa wniosku do nadania tytułu naukowego profesora w dziedzinie nauk społecznych.

Wydawca sygnalizuje na tylnej okładce książki jej najważniejsze przesłanie, w świetle którego empatia jest dwojakiego rodzaju - emocjonalna lub poznawcza (umysłowa), przy czym zdominowało w tej pracy jej pierwsze ujęcie jako "umiejętność odczuwania cierpienia innych". Bloom postanowił zaprzeczyć temu, że tak rozumiana empatia jest czymś złym, niepożądanym, gdyż "(...)odbiera trzeźwość oceny sytuacji, skłania do podejmowania działań niesprawiedliwych i okrutnych, koncentruje uwagę na szczegółach, a nie na całościowym obrazie.

Amerykanin nie przeprowadził badań eksperymentalnych dla udowodnienia tej tezy i opowiedzenia się za empatią poznawczą, tylko - jak pisze wydawca: (...) w błyskotliwy, logiczny i doskonale uargumentowany sposób wyjaśnia, dlaczego wybiera empatię poznawczą zamiast emocjonalnej." Przypomina tym samym, że psychologiczne koncepcje mają subiektywny wymiar, który jest pochodną także politycznych i ideologicznych preferencji wielu profesorów uniwersyteckich.

Autor przywołuje Polskę w momencie, kiedy pisze o wykorzystywaniu przez propagandę Trzeciej Rzeszy konieczności napaści na nasz kraj, skoro popierający Hitlera Niemcy (...) karmieni byli historiami o Niemcach mordowanych i krzywdzonych przez Polaków" (s. 209). Kuriozalny wtręt ignoranta sprawia, że zabrakło tu jeszcze informacji o polskich obozach zagłady. Ta kiepsko napisana pod ideologiczną tezę książka psychologa P. Blooma zapewne będzie miała wpływ na jego index Hirscha. Dla Science znaczy niewiele.

Amerykanin nie przywołuje w swojej rozprawie żadnych wyników badań rzekomo światowej sławy polskich psychologów. Jak widać, pomimo ich anglojęzycznych rozpraw i członkostwie w różnych gremiach międzynarodowych towarzystw psychologicznych, które u nas traktuje się z wielką nabożnością jako wyjątkowy sukces, nie trafili do empatii poznawczej tego psychologa. Ci jednak będą go zapewne cytować, bo może dzięki temu podwyższą własny indeks cytowań.

Zastanawiam się, do jakiej subdyscypliny współczesnej psychologii należałoby zaliczyć tę rozprawę - do psychologii filozoficznej, politycznej, społecznej czy ogólnej? Bloomowi jest to obojętne. Swój warsztat naukowy odsłonił w końcowej części książki zatytułowanej "Podziękowania". Pisze tam o genezie zajęcia się tą problematyką w wyniku wysłuchania w New York University bulwersującego go wykładu filozofa Jesse Prinza o empatii jako złym drogowskazie moralnym.

Przez dziesięć lat ów psycholog poszukiwał w literaturze naukowej dowodów na to, że tak nie jest, bo przecież empatia jest dobrodziejstwem wśród tzw. kompetencji miękkich, prospołecznych, ale im więcej czytał, tym coraz bardziej przekonywał się do tezy nieznanego nam filozofa. Bardzo go to ucieszyło, bo mógł dzięki samosprawdzającej się hipotezie zmienić zdanie.

Jak P. Bloom przyznaje, problematyka jego książek pojawiała się wraz z przychodzeniem na świat jego dzieci, które stawały się podstawą do snucia o nich opowieści na podstawie obserwacji ich aktywności, a w przypadku tej publikacji - dzięki rozmowom z nimi przy whiskey i cygarach (s.265). Właśnie w ten sposób i w takich kontekstach powstało wiele rozpraw amerykańskich psychologów, których zaprasza się z wykładami do Harvardu czy innych uniwersytetów o światowej renomie.

Banały i sądy kompromitujące tego autora jako profesora psychologii można na kartach tej książki znaleźć bez szczególnego wysiłku intelektualnego, a więc dzięki empatii poznawczej. Oto rozdział szósty rozpoczyna od takich zdań:

"Arystoteles zdefiniował człowieka jako zwierzę rozumne, ale nigdy nie słyszał o Third Pounderze." (s. 231)
Za takie zdanie mój student otrzymałby ocenę niedostateczną. Jak sądzicie, dlaczego?

Sądzę, że można tego typu publikacjom przyznać miano psychologii niewyrafinowanej, bo to zawsze lepiej brzmi niż psychologia potoczna czy pseudopsychologia. Jej autor na obronę własnej konstrukcji i sposobu pisania stawia psychologii eksperymentalnej dość poważne zarzuty:

- Po pierwsze, wyniki wielu z nich są niepewne. W okresie ostatnich siedmiu lat dziedziną psychologii społecznej wstrząsnął "kryzys replikacji": różne grupy psychologów przeprowadzały te same eksperymenty, nie otrzymując spodziewanych wyników. (s. 242). (...)

- Nie dotyczy to jednak wszystkich wyników psychologicznych badań laboratoryjnych; niektóre są mocne, solidne i łatwe do powielenia . Nawet jednak w ich przypadku rodzi się pytanie o związek z realnym światem. To, że jakiś wynik jest istotny statystycznie, nie oznacza jeszcze, że jest on rzeczywiście istotny. (s. 243).

Ta ostatnia teza ucieszy polskiego psychologa dra Witkowskiego, dla którego psychologia jest w dużej mierze dziedziną manipulacji i kłamstwa uprawianego pod naukowym parasolem.