15 kwietnia 2015
Maciek chce być zawodowym tancerzem
Jadę do Obrzycka na konferencję pedagogów specjalnych Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu "INNY w naukach o wychowaniu", toteż mój wpis dotyczyć będzie dzieci o szczególnych uzdolnieniach albo wysokim poziomie motywacji do rozwijania własnych zainteresowań i twórczej pasji. Rzecz będzie o Maćku i jego autoedukacyjnym marzeniu.
Maćka poznałem w drzwiach mieszkania szefa Fundacji INNOPOLIS, a zarazem mojego doktoranta - Tomka Bilickiego, od którego właśnie wychodził. Niepozorny, szczupły chłopiec mieszka w Łodzi, w bloku wraz ze swoją Mamą, która wychowuje go samotnie. Jest uczniem trzeciej klasy pobliskiego gimnazjum. Na marginesie dodam, że dyrektor tego gimnazjum stosował wobec uczniów karę zawieszenia w obowiązkach szkolnych, a SLD awansował go na urzędnika zarządzającego oświatą. Nie o dyrektorze tej szkoły będę pisał, chociaż wejście do niej i sam budynek nie najlepiej świadczą o gospodarzu (zob. foto).
Piszę dzisiaj o szesnastoletnim Maćku Maślakiewiczu, którego największą pasją jest taniec. Ćwiczy codziennie, a od 2007 roku wszedł w skład zespołu „Czarne stopy”. Bierze także udział w zajęciach Klubu Młodzieżowego Fundacji INNOPOLIS. Jest jednym z tych gimnazjalistów, który zaprzecza swoją radością oraz pasją młodego życia i wolontariackiej służby innym potocznym opiniom o rzekomo złej i zdeprawowanej polskiej młodzieży.
Maciek chce być zawodowym tancerzem – najlepszym z najlepszych. W Polsce i Europie zdobył już prawie wszystko, bowiem w swojej kolekcji posiada aż 14 medali. Jest mistrzem Europy w tańcu hip-hop (występ solo i w formacji; Budapeszt 2014 rok). Ten chłopiec jest dowodem na to, że pasja potrafi nadawać życiu pozytywny sens, być alternatywą dla zachowań ryzykownych, a jednocześnie hartując własny charakter przełamywać ułatwia pokonywanie wszelkich przeciwności losu.
Sława jaką osiągnął w swoim środowisku nie przeszkadza mu w zachowaniu skromności i pozostawaniu wrażliwym nastolatkiem na problemy innych, często bardzo potrzebujących wsparcia i pomocy. Maciek chce rozwijać swoje ponadprzeciętne umiejętności, toteż największym jego pragnieniem jest udział w warsztatach i występach na Broadwayu w Nowym Jorku.
Warsztaty i pokazy The Pulse on Tour New York odbędą się od 23 do 26 lipca 2015 roku. Nie wyobrażamy ich sobie bez udziału Maćka! Chcemy jemu pomóc, by mógł dalej rozwijać się, nabierać doświadczenia w międzynarodowym zespole tanecznym, poddać ocenie najlepszych nauczycieli tańca na świecie, a może i otworzyć jemu drogę do międzynarodowej kariery. Potrzebujemy 1000 osób, które ofiarują Maćkowi po 23 zł, doceniając jego starania i talent, stając się współautorami jego sukcesu i współrealizatorami marzenia. Każda wpłata się liczy!
Warsztaty współorganizuje Broadway Dance Center, szkoła tańca położona w samym sercu Times Square w Nowym Jorku, założona w 1984 roku. Jest najbardziej znaną szkołą tańca na świecie, oferując m.in. Jazz, Tap, Balet, Hip Hop, Teatr i więcej (joga, pilates, Elastyczność, Taniec brzucha, Vocal Performance oraz Vocal Technique). Broadway Dance Center ukończyli tancerze i wykonawcy, tacy jak Bette Middler, Brooke Shields, Britney Spears, Madonna, * NSYNC, Jason Smith, Almamy Samuels i Elizabeth Berkley. Broadway Dance Center to drzwi do realizacji marzeń łódzkiego nastolatka, który chce dzielić się opanowaną sztuką z innymi, wzbogacać nasze wrażenia, artystyczne przeżycia.
Wiem, że przeważają w sieci prośby o wsparcie chorych dzieci czy osób dorosłych, których leczenie wymaga wysokich kosztów. Jestem przekonany jednak, że pomysł Tomka Bilickiego, by wspomagać także dzieci i młodzież o szczególnych talentach, a zarazem o wyjątkowej pracowitości oraz uspołecznieniu, ma istotną wychowawczo wartość. Często nasi uczniowie, pozbawieni w środowisku codziennego życia możliwości materialnego wsparcia, gubią swoje "diamenty", które ktoś mógłby "oszlifować", nadać im odpowiedni blask i wartość.
Zajrzyjcie na stronę www.MaciejMaslakiewicz.pl i jeśli jest to możliwe, wesprzyjcie młodzieńca. Może w Hollyłódź Maciek stworzy polski odpowiednik Broadwayu? Maciek przygotowuje już specjalny układ taneczny, którym zamierza podbić Nowy Jork!
14 kwietnia 2015
Schizoidalny przekaz odpowiedzi Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Tylko ktoś, kto naprawdę interesuje się sytuacją młodych naukowców w humanistyce polskiej, nie będzie zadowolony z tego, co opublikował Daniel Flis w "Gazecie Wyborczej" na temat rzekomej odpowiedzi resortu na postulaty Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej. Niestety, społeczeństwo otrzymuje to, co przemieli przez propagandową maszynkę prasa codzienna, częściowo dotowana przez rządowe organy władzy, albo do czego udrożnią dostęp podmioty ubiegające się o zmianę.
Kiedy 9 kwietnia 2015 r. przeczytałem tekst powyższego redaktora zacząłem poszukiwać PRAWDY, a tę można odczytać tylko i wyłącznie w dokumencie, jaki został przygotowany w MNiSW, a nie w jego omówieniu, a następnie był przekazany członkom Komitetu. Zajrzałem na stronę resortu. Tam go nie znalazłem. Jak to jest możliwe, że dostęp do dokumentu ma dziennikarz, a nie każdy naukowiec? Dlaczego tego typu stanowiska nie są publikowane w aktualnościach czy informacjach dla naszego środowiska?
Jeśli zatem piszę o schizoidalności, to właśnie mam na uwadze rozszczepienie komunikacji w sprawach kluczowych dla danej grupy społeczno-zawodowej, choć być może mniej interesujących całą opinię publiczną. Ta jednak jest wybiórcza i powinna mieć - w zależności od własnych oczekiwań i zainteresowań - dostęp do podstawowej informacji. Rozumiem, że gazeta nie jest od tego, żeby publikować dokumenty, ale ministerstwo chyba jednak powinno nam je uprzystępniać? Skoro nie, to ja to uczynię w tym miejscu, gdyż pedagodzy szkolnictwa wyższego, szczególnie prowadzący badania w zakresie polityki akademickiej państwa, poszukują danych i ich oficjalnej wykładni. Trudno przecież uznać za takową subiektywne streszczenie dziennikarza. Inna rzecz, że terminologia i niektóre dane są bardzo specjalistyczne.
Wcześniej pisałem o fiasku rozmów Komitetu Kryzysu Humanistyki Polskiej z resortem nauki i szkolnictwa wyższego. Pozostaje nam jeszcze wgląd w treść stanowiska, które pokazuje inną zupełnie rzeczywistość. Młody filozof UW - Aleksander Temkin wypowiada się na temat przyszłych losów humanistyki, tylko czy rzeczywiście ma wsparcie środowiska?
ODPOWIEDŹ MNiSW na postulaty KOMITETU KRYZYSOWEGO HUMANISTYKI POLSKIEJ: (boldem zaznaczono - treść postulatu)
1. Zmiany zasad finansowania publicznych szkół wyższych, mające przeciwdziałać skutkom niżu demograficznego, w tym zmniejszenie wpływu liczby studentów na poziom finansowania
Nauka i szkolnictwo wyższe są kluczowe w polityce państwa polskiego. Inwestycja w ten obszar to inwestycja w przyszłość, w rozwój naszego społeczeństwa i kraju. Oznacza
to konieczność zwiększania finansowania nauki i szkolnictwa wyższego. Zgadzając się z Państwa postulatem zwiększania nakładów na szkolnictwo wyższe przypominamy, że w 2015 roku budżet szkolnictwa wyższego jest o 6% wyższy niż w 2014 roku. Jest to przede wszystkim konsekwencją realizacji w latach 2013-2015 trzyletniego programu zwiększania środków na wynagrodzenia pracowników szkół wyższych. Łącznie w ciągu trzech lat budżet szkolnictwa wyższego rośnie z tego tytułu o prawie 6 miliardów złotych. Podnosicie Państwo kwestię negatywnych skutków niżu demograficznego.
Jednak warto podkreślić, że łączna wielkość dotacji dla szkół wyższych nie jest uzależniona od liczby studentów. Zgodnie z obowiązującym prawem dotacja ta jest co roku waloryzowana o wskaźnik inflacji. Tak więc zmieniająca się łączna liczba studiujących nie ma wpływu na wysokość nakładów państwa na szkolnictwo wyższe. Natomiast liczba studiujących ma oczywiście znaczenie z punktu widzenia podziału dotacji między poszczególne uczelnie jako jeden z elementów algorytmu określającego wysokość dotacji dla poszczególnych instytucji. W algorytmie, który będzie obowiązywał dla podziału dotacji w roku 2015, zwiększyliśmy wagę współczynnika kadrowego. Zmieniliśmy także formułę określania relacji między liczbą studentów a liczebnością kadry akademickiej. Formuła ta pomija studentów studiów niestacjonarnych, co ma istotne znaczenie właśnie w warunkach niżu demograficznego, gdyż podkreślany przez Państwa spadek liczby studentów dotyczy przede wszystkim studiujących na studiach odpłatnych.
Z kolei do tzw. wskaźnika badawczego w algorytmie włączyliśmy granty z Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Po to, by wyrównać prawa i obowiązki doktorantów w algorytmie podziału dotacji począwszy od 2015 roku radykalnie zmniejszyliśmy wagę przypisywaną do doktorantów studiów stacjonarnych, którym uczelnia nie zapewnia stypendium doktoranckiego (poprzednio waga 5 dla osób ze stypendium i 3 dla osób bez stypendium, a od roku 2015 odpowiednio 5 i 1). W odniesieniu do podnoszonej przez Państwa kwestii powierzania doktorantom zajęć dydaktycznych przypominamy, że zgodnie z obowiązującym prawem zajęcia traktowane jako obowiązkowe nie mogą przekraczać 90 godzin rocznie, a ewentualne przekroczenie tego wymiaru musi wiązać się z dodatkowym wynagrodzeniem. Odnosząc się do Państwa postulatów związanych z liczebnością grup studenckich na poszczególnych zajęciach czy wysokości pensum uważamy, że sprawy te mieszczą się przede wszystkim w kompetencjach władz poszczególnych uczelni i podlegają ocenie Polskiej Komisji Akredytacyjnej. A obowiązujące w tym zakresie regulacje prawne pozwalają na przyjmowanie rozwiązań uwzględniających specyfikę poszczególnych instytucji.
2. Poważna zmiana zasad i wysokości budżetowego finansowania nauki – odwrócenie relacji między nakładami na stabilne i grantowe finansowanie nauki (80% stabilne, 20% grantowe)uzyskane poprzez kilkukrotny wzrost finansowania BST (w tym instytuty PAN). Już w tym roku wzrost nakładów o co najmniej 800 mln zł (tj. o 0,05 proc. PKB).
Wzrost nakładów publicznych na naukę jest celem obecnego rządu. W 2015 roku nakłady te zostały zwiększone o 10% w stosunku do roku poprzedniego. Nie ma jednak możliwości, tak jak Państwo postulujecie, zwiększenia tych nakładów w trakcie roku budżetowego. Pani Premier Ewa Kopacz w swoim expose zadeklarowała, że łączne publiczne i prywatne nakłady na naukę powinny wzrosnąć z dzisiejszego poziomu niecałego jednego procenta PKB do dwóch procent po 2020 roku. Proponujecie Państwo podział środków publicznych na naukę na zasadzie 80 proc. finansowanie stabilne i 20 proc. grantowe. Finansowanie stabilne jest szeroko rozumianą dotacją statutową. Z kolei granty przyznawane są na zasadzie konkursów.
Rola finansowania konkursowego jest powszechnie akceptowana jako niezbędny element systemu zachęcającego do zwiększania aktywności badawczej. Oczywiście szczegółowe proporcje podziału środków między wymienione wcześniej dwa strumienie kształtują się różnie w poszczególnych krajach. W Polsce aktualnie łączna wielkość środków dzielonych w ramach dotacji statutowej jest nadal większa niż wielkość środków (z pominięciem środków europejskich) dystrybuowanych drogą konkursową przez dwie podległe Ministrowi Nauki agencje, czyli NCN i NCBR. Pisząc o skali finansowania statutowego warto pamiętać, że w 2015 roku tzw. dotacja bazowa dla jednostek z obszaru nauk humanistycznych wzrosła o ponad 8%, podczas gdy dla wszystkich jednostek naukowych łącznie wzrosła o około 7%.
Analizując nakłady na naukę ze szczególnym uwzględnieniem humanistyki, trzeba także pamiętać o unikalnym w skali europejskiej rozwiązaniu, jakim jest Narodowy Program Rozwoju Humanistyki. Jest to jedyny realizowany na poziomie ministerstwa program dotyczący konkretnego obszaru nauki. Gdyby zsumować nakłady na badania podstawowe z obszaru nauk humanistycznych i społecznych (w ramach NPRH i z NCN), to ich łączna kwota byłaby niewiele niższa niż przeznaczana na badania podstawowe w naukach o życiu (w ramach NCN). A pamiętać trzeba jak różna jest kosztochłonność badań w obu tych obszarach.
3. Istotna zmiana zasad ewaluacji badań naukowych. Rzeczywiste zróżnicowanie kryteriów w zależności od dziedzin nauki System ocen jednostek naukowych jest kluczowy w ich finansowaniu.
Tym bardziej, jeśli chcemy, żeby jednostki naukowe realizowały tak ważne dla MNiSW cele jak: wzrost jakości badań, innowacyjność, czy umiędzynarodowienie. Oceny jednostek
naukowych dokonują przedstawiciele środowiska akademickiego wchodzący w skład Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych. Obecnie KEJN pracuje nad nowymi zasadami oceny parametrycznej. Chodzi o to, aby lepiej uwzględnić specyfikę różnych dziedzin naukowych, w tym humanistyki. W nowym projekcie KEJN uwzględnione zostały opinie środowiska akademickiego, a w szczególności powtarzające się postulaty środowisk nauk humanistycznych i społecznych oraz uczelni artystycznych.
Proponowane przez KEJN zmiany w ocenie parametrycznej uwzględniające specyfikę humanistyki to, np. wprowadzenie nowych zasad punktacji monografii, doprecyzowanie definicji monografii, wprowadzenie kategorii monografii wybitnych, rezygnacja z różnicowania punktacji za monografie w językach kongresowych i języku polskim. Warto zauważyć, że procent jednostek kategorii A+ i A nie odbiega w obszarze nauk społeczno-humanistycznych od innych obszarów. Pokazuje to, że były one oceniane zgodnie z kryteriami pozwalającymi na różnicowanie w tej grupie jednostek, a nie porównywane z jednostkami w innych obszarach. KEJN przedstawi wkrótce także nowe wskaźniki mierzące działania na rzecz komercjalizacji wyników prac B+R. Na prośbę MNiSW w ocenie będą też uwzględnione działania jednostek dotyczące innowacyjności społecznych. Po wypracowaniu nowego systemu ocen konsultowany będzie projekt rozporządzenia. Na każdym etapie prac opinia środowiska naukowego jest i będzie brana pod uwagę. Zapraszamy Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej do przesłania uwag.
4. Dostosowanie modelu kariery naukowej do wymogów Europejskiej Karty Naukowca. Rozwiązanie problemu destabilizacji stosunków pracy na uczelniach. Postulujemy zatrudnienie na czas nieokreślony na stanowiska adiunkta (plus oceny okresowe) oraz przywrócenie asystentury i zablokowanie bezpłatnej pracy doktorantów
Podobnie jak Państwo, dostrzegamy problem polityki kadrowej w polskich uczelniach. Zdarzają się przypadki naruszania norm etycznych, destabilizacji stosunków pracy, nieodpowiedniego traktowania młodych naukowców. W MNiSW rozpoczęliśmy prace nad pakietem działań promujących Europejską Kartę Naukowca i Kodeks postępowania przy rekrutacji pracowników naukowych. Jednocześnie przygotowujemy propozycje dla agencji podległych MNiSW uwzględnienia w ocenach wniosków grantowych stosowania tych dokumentów. W Karcie i w Kodeksie mowa jest m.in. o zapewnieniu naukowcom stabilności zatrudnienia i atrakcyjnych warunków finansowych oraz o tworzeniu możliwości pogodzenia życia zawodowego i rodzinnego.
Obecnie ponad 1200 instytucji z 35 krajów podpisało deklarację wdrażania zasad Karty i Kodeksu. W Polsce - kilkanaście. Bardzo ważne jest jednak, że deklarację taką podpisała Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Jest to tym ważniejsze, że odpowiedzialność za politykę kadrową uczelni spoczywa na jej władzach i to uczelnie w pełni autonomicznie ją prowadzą. Uczelniami kierują wybrani w demokratycznych wyborach przedstawiciele środowiska akademickiego. Obowiązujące przepisy prawa pozwalają samemu środowisku akademickiemu na podejmowanie działań wobec osób, które nadużywają powierzonych im funkcji albo wręcz działają wbrew interesom środowiska, które ich wybrało.
Rozwiązania prawne dotyczące zatrudniania, które postuluje Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej, są już wprowadzone. Ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym przewiduje możliwość zatrudnienia na stanowisku asystenta. Ustawa wprowadza też obowiązek przeprowadzania oceny wykonywania obowiązków pracowniczych. Ocenie podlegają co dwa lata osoby z tytułem magistra, stopniem dr lub dr hab., a co cztery lata osoby mianowane z tytułem profesora. Natomiast podstawową kwestią jest wdrażanie tych rozwiązań przez same uczelnie. Postulujecie Państwo, by konkursy na uczelniach dotyczyły tylko nowych lub wakujących etatów. Proponujecie też, by uczelnie mogły przeprowadzać awanse wewnętrzne, a pracownicy za porozumieniem stron byli „przesuwani” ze stanowisk naukowo-dydaktycznych na dydaktyczne lub naukowe.
Postulat ten jest jednak sprzeczny z zapisami Europejskiej Karty Naukowca i Kodeksu postępowania przy rekrutacji pracowników naukowych, które Państwo popieracie. Postulat ten jest sprzeczny też z przyjętym założeniem, aby procedury naboru pracowników gwarantowały uczelniom przyjmowanie do pracy najlepszych kandydatów i tym samym stymulowały rozwój badań i podnoszenie jakości dydaktyki. Postulujecie Państwo również „poprawienie warunków pracy naukowej poprzez: zapewnienie finansowych mechanizmów do <
5. Rozszerzenie współpracy uczelni z otoczeniem społecznym na związki zawodowe oraz organizacje pozarządowe (NGO)
Uczelnie muszą stawiać na jakość i doskonałość, ale kluczowe jest też ich mocne osadzenie w otoczeniu społecznym. Uczelnie powinny brać aktywny udział w życiu regionu. Wzmocnienie współpracy uczelni z ich otoczeniem jest jednym z najważniejszych celów MNiSW. Uczelnie muszą otwierać się na organizacje pozarządowe, przedsiębiorców, wspólnoty i władze samorządowe. Taką możliwość dają im przepisy ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Zalecają one udział organizacji z otoczenia społecznego w funkcjonowaniu uczelni, w tworzeniu strategii jej działania, czy w kształtowaniu programu studiów.
Ustawa zaleca tworzenie tzw. konwentów uczelni, w skład których mogą wchodzić m.in. przedstawiciele samorządu terytorialnego, przedsiębiorcy, partnerzy społeczni, w tym także organizacje pozarządowe. Zgodnie z Prawem o szkolnictwie wyższym związki zawodowe uczestniczą w posiedzeniach senatu uczelni publicznej i w posiedzeniach rad wydziałów. Zakładowe organizacje związkowe opiniują projekt statutu uczelni przed jego uchwaleniem, a także zasady podziału dodatkowych środków na zwiększenie wynagrodzeń. Przedstawiciele związków zawodowych mogą też uczestniczyć w rozprawach dyscyplinarnych, jeżeli obwiniony jest członkiem związku. Za cenny uważamy Państwa pomysł dotyczący stworzenia w uczelniach inkubatorów społecznych - niekomercyjnych jednostek, powoływanych przez uczelnie w celu współdziałania z instytucjami społecznymi, obywatelskimi, związkami zawodowymi oraz administracją publiczną każdego szczebla.
Chętnie zapoznamy się z Państwa konkretnymi propozycjami w tej kwestii, które stałyby się później bazą do dalszych prac. Chcielibyśmy jeszcze raz nadmienić, że innowacyjność społeczna będzie brana pod uwagę w ocenie parametrycznej.
(mem z Fb: 11115692_403748173119805_3513613919100715403_n.png)
12 kwietnia 2015
Naukowiec APS i KNP PAN odsłania skandaliczne błędy Ministerstwa Edukacji Narodowej i autorek (nie-) "Naszego elementarza"
W najnowszym numerze kwartalnika "Ruch Pedagogiczny" (2015 nr 1) gorąco polecam artykuł prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej, który nosi tytuł: O złej jakości edukacji matematycznej dzieci i błędach merytorycznych w pierwszym dziecięcym podręczniku "NASZ ELEMENTARZ". Jakie działania trzeba podjąć, aby to zmienić na lepsze".
Już sam tytuł artykułu powinien zainteresować nie tylko Najwyższą Izbę Kontroli, ale i organy ścigania za niegospodarność Ministerstwa Edukacji Narodowej, za wydatkowanie milionów złotych na bubel, jakim jest tzw. bezpłatny, rządowy elementarz autorstwa Marii Lorek i Lidii Wollman. To nie są żarty. To jest po prostu skandal, że organy państwa nie reagują na krytykę naukową środka dydaktycznego, który wprowadziła bez konkursu, a wydrukowała bez przetargu publicznego ministra Joanna Kluzik-Rostkowska. To, że był i jest to kicz wydawniczy, pisali już sami nauczyciele, którzy wskazywali od samego początku na liczne błędy merytoryczne, ortograficzne, metodyczne i graficzne.
Teraz czytamy już poważne studium naukowe wybitnej specjalistki w zakresie edukacji matematycznej dzieci w wieku wczesnoszkolnym, które stawia pod znakiem zapytania nie tylko wiarygodność osób sprawujących władzę w resorcie edukacji, ale nieodpowiedzialność tych naukowców, którzy swoim nazwiskiem i stopniem naukowym przyłożyli do tego rękę. To, że źle dzieje się w edukacji, wiemy od dawna, ale że jest aż tak źle, to trzeba solidnych badań i naukowych argumentów, które powinny poruszyć także opinię publiczną.
To niedopuszczalne, by dzieci były ofiarami ignorantów, politycznych graczy i usłużnych "naukowców", którzy zapewne sądzą, że w tłumie i gadżetowej strategii zmian oświatowych zostanie ukryta ich współodpowiedzialność za szkodnictwo edukacyjne. Profesor E. Gruszczyk-Kolczyńska pisze w swoim artykule już bez ogródek, wprost o fatalnej sytuacji matematycznego kształcenia dzieci już od pierwszej klasy szkoły podstawowej.
Stwierdza, że:
- w zalecanym przez najwyższe władze oświatowe dziecięcym podręczniku "Nasz elementarz" nie uwzględnia się właściwości rozwoju umysłowego pierwszoklasistów oraz prawidłowości kształtowania pojęć i umiejętności matematycznych;
- błędy merytoryczne znajdujące się na matematycznych stronach tego podręcznika utrudniają rozwój logicznego myślenia dzieci.
Wszystko razem sprawia, że nie sposób harmonijnie i skutecznie kierować edukacją matematyczną w pierwszym roku nauki w szkole, jeżeli dzieci korzystają z "Naszego elementarza".
Podobnego zdania jest coraz więcej nauczycieli, którzy w rozmowach ze mną powołują się na doświadczenia pedagogiczne z kilku miesięcy korzystania z tego pierwszego dziecięcego podręcznika.
Nieprawdziwe są też zapewnienia Ministerstwa Edukacji Narodowej, że nie było poważnej krytyki merytorycznej matematycznych stron "Naszego elementarza". Osobiście palcem wskazywałam rażące błędy merytoryczne występujące na bodaj każdej (!) matematycznej stronie tej publikacji. Wyjaśniałam, dlaczego nie można dobrze uczyć matematyki w klasie I według tego , co zawierają kolejne części "Naszego elementarza".
Podawałam też argumenty merytoryczne przemawiające za koniecznością wyłączenia edukacji matematycznej z systemu zintegrowanego kształcenia już w pierwszym roku nauki w szkołach. Niestety, najwyższe władze oświatowe odrzucały argumenty broniąc wadliwej koncepcji edukacyjnej zawartej w "Naszym elementarzu". (podkreśl. Autorki; cytat ze str. 97-98)
Na stronach 98-109 zainteresowani przeczytają szczegółową argumentację skandalicznych błędów w rzekomo bezpłatnym elementarzu. Jak długo jeszcze będą polskie dzieci manipulowane dla celów partyjnego dobrostanu nie tylko tej władzy? Na Facebooku - nie bez powodu - aż roi się od memów politycznych, których główną aktorką jest ministra edukacji.
(źródło: .facebook_1418882919263_resized.jpg)
Subskrybuj:
Posty (Atom)