Pluralizm w naukach jest faktem, który nie pojawił się w naszym kraju wraz z transformacją ustrojową 1989 r. Jak słusznie stwierdza Joanna Rutkowiak: Owa wielość jest jednak czymś więcej niż powierzchniową różnorodnością wywołującą napięcia w sferze codzienności, jest ona bowiem także podstawą poważnego, mającego już długą tradycję, problemu filozoficznego wyrażającego się w pytaniu o możliwości znalezienia się wobec mnogości fenomenów oraz o osiąganie określonej linii porządkującej, najlepiej w formie zasady „ostatecznej orientacji”.
Pomimo długotrwałych procesów obowiązywania w okresie PRL fundamentalizmu pedagogicznego, nie zerwaliśmy jeszcze z pozostałościami syndromu homo sovieticus, by być otwartymi na heterogeniczną rzeczywistość teoretyczną, a szczególnie na nurty współczesne antyfundamentalizmu. Świat wciąż jest konstruowany antagonistycznie, będąc nieustanną walką o władzę, o dominację jednego dyskursu nad drugim, gdzie trwa nieustanna dyskursywna walka różnych naukowych "wersji" rzeczywistości wychowawczej o ich uprawomocnienie. Odbywa się ono kosztem wersji alternatywnych i stanowi operację ich "wyłączania i włączania", czyli chroni jedne interpretacje, a inne marginalizuje i zmusza do milczenia. Stworzona w ten sposób metanarracja życia społecznego represjonuje swoje alternatywne wersje.
Być może jest to wynikiem poddawania polskiego społeczeństwa przez ponad 40 lat w okresie socjalizmu presji monistycznego postrzegania i uprawiania nauk humanistycznych, a zarazem wykluczania z badań naukowych ich uzasadnień teoretycznych jako spekulatywnych, nienaukowych właśnie. Wyrażana wówczas pejoratywnym określeniem „spekulatywizmu” pogarda dla rozpraw teoretycznych, dla analiz filozoficzno-pedagogicznych, socjo-, czy psychopedagogicznych, które miały stanowić przesłanki do konstruowania także empirycznie zorientowanych projektów badawczych sprawiła, że kolejne pokolenia naukowców unikały studiów teoretycznych czy metateoretycznych.
Interesująco wypowiada się na ten temat wybitny filozof szkoły lubelskiej - Mieczysław Albert Krąpiec, kiedy wspomina okres swojej pracy naukowej w PRL: Byliśmy tymi, którzy dostrzegli niebezpieczeństwo utraty kultury humanistycznej przez oddanie jej marksizmowi, poddanie metodzie marksistowskiej. Niebezpieczeństwo zanegowania wartości intelektualnych człowieka, zanegowania moralności, zanegowania kultury narodowej, zanegowania kultury humanistycznej. Jeśli się bowiem człowieka pojmuje tylko jako jednostkę, która jedynie przez pracę w kolektywie uzyskuje rozum, top trudno w oparciu o to budować kulturę narodową. Partia z początkiem lat 50. powiedziała, że trzeba usunąć kulturę chrześcijańską, tomizm, kulturę filozoficzną szkoły lwowsko-warszawskiej, kulturę filozoficzną szkoły fenomenologicznej i na to miejsce dać marksizm. Wiedzieliśmy, że to uderzenie w samą istotę, podstawę polskiej kultury narodowej.
Socjalizm nie dopuszczał do głosu innej wizji świata, w tym kształcenia i wychowania, niż te o proweniencji marksistowskiej. Na domiar tego wszelkie badania komparatystyczne ówczesnej myśli pedagogicznej miały na celu wykazanie, że wszystkie prądy - poza marksistowskim - pod pozorem walki o wolność, godność człowieka i narodów służyły wzmocnieniu, uzasadnieniu i utrzymaniu ustroju kapitalistycznego, opartego na nierówności klas. Miały one "sens klasowy, ukryty wśród rozważań niejednokrotnie całkiem słusznych i dostatecznie uzasadnionych". Nie była potrzebna teoria wychowania personalistycznego, skoro wszystkie odmiany prądów i kierunków pedagogicznych oceniano monistyczną miarą obowiązującej ideologii.
Wydawało się, że po 1989 r. akt zrzucenia dotychczasowego jarzma, akt eksterioryzacji osobistej odmowy wobec obowiązujących w PRL zdarzeń i teorii równoznaczny będzie z rezygnacją z dalszego w nich uczestniczenia czy ich afirmowania. Niestety, w wielu niepublicznych szkołach wyższych wśród kadr nimi zarządzających, w gronie profesorów i doktorów prym wiodą byli sekretarze uczelnianych komitetów PZPR, absolwenci Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego czy ówcześni liderzy pedagogiki socjalistycznej. Część spośród nich się „zaszyła”, skrzętnie ukrywa swój miniony dorobek, część pełni funkcje kierownicze, wykorzystując do tego celu sieć wciąż przecież jeszcze wpływowych kontaktów, choć zapewne już pod innych szyldem politycznym czy wyznaniowym, a studiujący pedagogikę nawet nie wiedzą, kto i czym „karmi” ich dusze. Zamiast dekomunizacji mamy ukrytą i pełzającą restytucję pedagogiki socjalistycznej, z tym że w wersji mamonistycznej. Studenci (nie tylko) pedagogiki – studiujcie uważnie i dogłębnie, także życiorysy tych, którym powierzyliście swój kapitał.
(źródła: J. Rutkowiak, Wielość paradygmatów dydaktyki a wspólny mianownik realności życia. Ku pytaniom o przekłady międzyparadygmatyczne, w: Paradygmaty współczesnej dydaktyki, red. Lucyna Hurło, Dorota Klus-Stańska, Majka Łojko, Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls” 2009, s.27; H. Muszyński, Nauki pedagogiczne w PRL, Kwartalnik Pedagogiczny 1985 nr 3-4, s. 96; M. A. Krąpiec OP, Rozważania o wychowaniu, Lublin: Fundacja Servivre Veritati Instytutu Edukacji Narodowej 2010, s.194).
04 czerwca 2010
03 czerwca 2010
Wychowawcze świadectwo prawdy i odwagi
Najnowszy numer Tygodnika Powszechnego poświęcony jest męczeńsko zmarłemu ks. Jerzemu Popiełuszce. Warto sięgnąć do zawartych tu wspomnień czy analiz, gdyż dotyczą one postaci szczególnej. Metropolita Warszawski ks. abp Kazimierz Nycz pięknie wskazuje na to, że życie ks. Jerzego Popiełuszki jest dla kolejnych pokoleń wzorem dobrych relacji księdza ze świeckimi, wyjątkowej otwartości tego duszpasterza na innych w dobie okazywanej przez władze PRL wrogości wobec Kościoła Katolickiego i osób wierzących. Dziś ma ona także miejsce, choć już na szczęście nie ze strony władz polskiego państwa, ale w zupełnie innym wymiarze, kontekście i formach. Można dzisiaj zapytać, jak to jest możliwe, że wypowiadane przez ks. Jerzego Popiełuszkę myśli w okresie quasi totalitaryzmu, w okresie politycznej i światopoglądowej ortodoksji nie straciły swojej aktualności, a wręcz przeciwnie, nabierają w dobie wielokulturowości, pluralizmu i uzasadnionego zróżnicowaniem kulturowym relatywizmu – wciąż zobowiązującego wymiaru? Zdaniem abp. K. Nycza – dał dowód na to, jak być niezłomnie wiernym Bogu, ludziom i ideałom, jak słuchać ludzi i być wrażliwym na ich duchowe i społeczne potrzeby, jak szanować prawdę, bez której nie ma wolności i godnego człowieczeństwa.
Piotr Litka wynalazł w Archiwum Diecezjalnym Warszawskim rękopis ks. Jerzego Popiełuszki, który do tej pory nigdzie nie był publikowany. Udostępniając dzisiaj jego treść potwierdza aktualność zawartych w nim treści. Ks. Jerzy Popiełuszko pisał: Odwaga jest kategorią etyczną dawno znaną i bardzo wysoko cenioną. Co najmniej od czasów Platona zalicza się odwagę do kardynalnych cnót – razem z mądrością, rozwagą i sprawiedliwością. Odwaga jest postawą często potrzebną, a nawet konieczną, ciągle bowiem człowiek musi walczyć o wartości nadające sens jego życiu. Odwaga to cnota w walce. Walka o dobro jest obowiązkiem każdego chrześcijanina. Cała postawa Kościoła w walce polega na tym, że walczy o wolność do prawdy. Moralną miarą odwagi jest gotowość poświęcenia wartości osobistych w imię dobra innego człowieka, jednostki czy społeczeństwa. (…) Trzeba tez odwagi, aby nie dać się uśpić, nie dać się ukołysać pozornymi obietnicami, gołosłownymi deklaracjami. (Pokolenie bohaterów, Tygodnik Powszechny 2010 nr 23, s. VI).
Z pułapki pozorów i pustych obietnic wymykają się jednak tylko nieliczni. Tak, jak w okresie przemocy, tak i w dobie wolności wygodniej jest większości żyć w zniewoleniu, fikcji, upokarzaniu ich przez innych, byle swe życie uczynić wolnym od wysiłku, zaangażowania, dawania świadectwu deklarowanym wartościom. Wilhelm Reich pisał, że mordercy Chrystusa są wszędzie tam, gdzie ludzie nie są zdolni do kierowania własnym życiem. Więzieniem może być zatem zaburzona strukturalnie i moralnie rodzina, szkoła, miejsce pracy itp., a więc środowiska, w których znajdujemy się jak w zastawionej na nas pułapce. Wychowawca zaś, który z wychowania czyni intratny interes, nie będzie zainteresowany wychowaniem, lecz interesem. Wystrzegajmy się takich wychowawców. (Mordercy Chrystusa, 1995, s. 25). Będą bowiem wykorzystywać innych w wyrafinowany sposób do ostatnich granic. Trzeba zatem umieć rozpoznawać w otoczeniu tych, którzy mówią o prawdzie, a żyją w zakłamaniu, włączając nas do współpracy, żywią wyraźną pogardę dla nas, nie uznając tego, co czynimy, jeśli nie jest to zgodne z ich dyktatem, którzy swą siłę czerpią z tych, których niszczą. Można wprawdzie żyć, studiować czy pracować w takim środowisku, ale własna w nim aktywność będzie tyle samo warta, co jazda w zepsutym samochodzie holowanym przez ciężarówkę.
Jak pisał ks. Jerzy Popiełuszko: Dzisiaj świat nie szanuje mocarzy, którzy są uzbrojeni po zęby, choć wiele krzyczą o pokoju. Dzisiaj świat bardziej szanuje mocarzy myśli, woli i serca. Tylko tacy mocarze mogą stanąć do walki o lepsze. (tamże). Niektórzy jednak wolą zniewolone umysły. Na jakiś czas to wystarczy, choć pozór i marność i tak wyjdą na wierzch. Jak mówią dzieci: „Oliwa nie żywa, ale zawsze sprawiedliwa”. Dlatego też tak wielkim skarbem jest to, że ksiądz Jerzy będzie beatyfikowany, bo będzie się do kogo odnieść w chwilach zwątpienia lub poszukiwania drogi wyjścia z zastawionej na nas pułapki.
Piotr Litka wynalazł w Archiwum Diecezjalnym Warszawskim rękopis ks. Jerzego Popiełuszki, który do tej pory nigdzie nie był publikowany. Udostępniając dzisiaj jego treść potwierdza aktualność zawartych w nim treści. Ks. Jerzy Popiełuszko pisał: Odwaga jest kategorią etyczną dawno znaną i bardzo wysoko cenioną. Co najmniej od czasów Platona zalicza się odwagę do kardynalnych cnót – razem z mądrością, rozwagą i sprawiedliwością. Odwaga jest postawą często potrzebną, a nawet konieczną, ciągle bowiem człowiek musi walczyć o wartości nadające sens jego życiu. Odwaga to cnota w walce. Walka o dobro jest obowiązkiem każdego chrześcijanina. Cała postawa Kościoła w walce polega na tym, że walczy o wolność do prawdy. Moralną miarą odwagi jest gotowość poświęcenia wartości osobistych w imię dobra innego człowieka, jednostki czy społeczeństwa. (…) Trzeba tez odwagi, aby nie dać się uśpić, nie dać się ukołysać pozornymi obietnicami, gołosłownymi deklaracjami. (Pokolenie bohaterów, Tygodnik Powszechny 2010 nr 23, s. VI).
Z pułapki pozorów i pustych obietnic wymykają się jednak tylko nieliczni. Tak, jak w okresie przemocy, tak i w dobie wolności wygodniej jest większości żyć w zniewoleniu, fikcji, upokarzaniu ich przez innych, byle swe życie uczynić wolnym od wysiłku, zaangażowania, dawania świadectwu deklarowanym wartościom. Wilhelm Reich pisał, że mordercy Chrystusa są wszędzie tam, gdzie ludzie nie są zdolni do kierowania własnym życiem. Więzieniem może być zatem zaburzona strukturalnie i moralnie rodzina, szkoła, miejsce pracy itp., a więc środowiska, w których znajdujemy się jak w zastawionej na nas pułapce. Wychowawca zaś, który z wychowania czyni intratny interes, nie będzie zainteresowany wychowaniem, lecz interesem. Wystrzegajmy się takich wychowawców. (Mordercy Chrystusa, 1995, s. 25). Będą bowiem wykorzystywać innych w wyrafinowany sposób do ostatnich granic. Trzeba zatem umieć rozpoznawać w otoczeniu tych, którzy mówią o prawdzie, a żyją w zakłamaniu, włączając nas do współpracy, żywią wyraźną pogardę dla nas, nie uznając tego, co czynimy, jeśli nie jest to zgodne z ich dyktatem, którzy swą siłę czerpią z tych, których niszczą. Można wprawdzie żyć, studiować czy pracować w takim środowisku, ale własna w nim aktywność będzie tyle samo warta, co jazda w zepsutym samochodzie holowanym przez ciężarówkę.
Jak pisał ks. Jerzy Popiełuszko: Dzisiaj świat nie szanuje mocarzy, którzy są uzbrojeni po zęby, choć wiele krzyczą o pokoju. Dzisiaj świat bardziej szanuje mocarzy myśli, woli i serca. Tylko tacy mocarze mogą stanąć do walki o lepsze. (tamże). Niektórzy jednak wolą zniewolone umysły. Na jakiś czas to wystarczy, choć pozór i marność i tak wyjdą na wierzch. Jak mówią dzieci: „Oliwa nie żywa, ale zawsze sprawiedliwa”. Dlatego też tak wielkim skarbem jest to, że ksiądz Jerzy będzie beatyfikowany, bo będzie się do kogo odnieść w chwilach zwątpienia lub poszukiwania drogi wyjścia z zastawionej na nas pułapki.
Pedagogika (dla) półgłówków
Książek nie kupują, bo ich nie stać na nie.
Nie wypożyczają - bo ich aktualnie nie ma w bibliotece.
Nie szukają, bo i po co, skoro wystarczy włączyć PC lub laptopa i wejść do Internetu, gdyż wydaje się, że jest tam wszystko to, co jest konieczne do napisania pracy zaliczeniowej, dyplomowej lub studyjnej.
Wrzucają zatem do wyszukiwarki hasło – słowo kluczowe i natychmiast wyświetla im się dostęp do artykułów, a nawet kserokopie akademickich książek.
Potem konieczna jest operacja fizyczna: Ctrl+C , a następnie Ctrl+V i praca na zaliczenie, egzamin czy dyplom jest już „napisana”.
A ja muszę ten bełkot czytać i tłumaczyć, że nie ma to nic wspólnego ze studiami i z nauką.
Jak wytłumaczyć im, że zacytowany poniżej fragment internetowego tekstu o tym, czym jest pedagogika, został napisany przez jakiegoś pół-…? Nie wierzycie? To przeczytajcie:
Pedagogika
Pedagogika to nie tylko nauka, ale właściwie dość szeroki zestaw nauk, których celowość do wychowanie i edukacja. Należąca do grupy nauk społecznych dzielona jest ze względu na zakresy życia człowieka, który ma pozostawać pod opieką lub wpływem pedagoga. Najbardziej dzieloną grupą wiekową są dzieci oraz młodzież. Ze względu na duże różnice w zakresie rozwoju wynikające z tego faktu podziały uwzględniają warunki, jakie przyjmuje w kolejnych etapach swojego życia człowiek i dobierają do tego adekwatnie narzędzia oraz zabiegi, które najlepiej sprawdzają się w przyporządkowanej podgrupie. Publikacje pedagogiczne uwzględniają nie tylko sposoby wychowania i procesu edukacji, ale także omawiają wynikające problemy przy jednoczesnym wskazywaniu na sposoby ich rozwiązania za pomocą dostępnych środków. Jako bardzo rozległa dziedzina składająca się z wielu nauk przy okazji opracowania traktujących o niej tekstów wymaga dość obszerne nawiązywanie do innych nauk, ponieważ tylko takie podejście umożliwia zrozumienie rysowanych sytuacji oraz stosowanych narzędzi oraz celowość pewnych sugerowanych posunięć.
Nie wypożyczają - bo ich aktualnie nie ma w bibliotece.
Nie szukają, bo i po co, skoro wystarczy włączyć PC lub laptopa i wejść do Internetu, gdyż wydaje się, że jest tam wszystko to, co jest konieczne do napisania pracy zaliczeniowej, dyplomowej lub studyjnej.
Wrzucają zatem do wyszukiwarki hasło – słowo kluczowe i natychmiast wyświetla im się dostęp do artykułów, a nawet kserokopie akademickich książek.
Potem konieczna jest operacja fizyczna: Ctrl+C , a następnie Ctrl+V i praca na zaliczenie, egzamin czy dyplom jest już „napisana”.
A ja muszę ten bełkot czytać i tłumaczyć, że nie ma to nic wspólnego ze studiami i z nauką.
Jak wytłumaczyć im, że zacytowany poniżej fragment internetowego tekstu o tym, czym jest pedagogika, został napisany przez jakiegoś pół-…? Nie wierzycie? To przeczytajcie:
Pedagogika
Pedagogika to nie tylko nauka, ale właściwie dość szeroki zestaw nauk, których celowość do wychowanie i edukacja. Należąca do grupy nauk społecznych dzielona jest ze względu na zakresy życia człowieka, który ma pozostawać pod opieką lub wpływem pedagoga. Najbardziej dzieloną grupą wiekową są dzieci oraz młodzież. Ze względu na duże różnice w zakresie rozwoju wynikające z tego faktu podziały uwzględniają warunki, jakie przyjmuje w kolejnych etapach swojego życia człowiek i dobierają do tego adekwatnie narzędzia oraz zabiegi, które najlepiej sprawdzają się w przyporządkowanej podgrupie. Publikacje pedagogiczne uwzględniają nie tylko sposoby wychowania i procesu edukacji, ale także omawiają wynikające problemy przy jednoczesnym wskazywaniu na sposoby ich rozwiązania za pomocą dostępnych środków. Jako bardzo rozległa dziedzina składająca się z wielu nauk przy okazji opracowania traktujących o niej tekstów wymaga dość obszerne nawiązywanie do innych nauk, ponieważ tylko takie podejście umożliwia zrozumienie rysowanych sytuacji oraz stosowanych narzędzi oraz celowość pewnych sugerowanych posunięć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)