02 września 2021

Dlaczego opozycji nie udało się w lipcu odwołać ministra edukacji?

 



W dn. 21 lipca 2021 r. odbyła się w Sejmie - w związku z wnioskiem części opozycji w sprawie odwołania ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka - krótka prezentacja stanowisk politycznych, zdecydowanie o proweniencji światopoglądowej, ideologicznej. Nie była to poważna debata na temat polskiej edukacji. Trzeba przyznać, że tak poprzednia formacja rządząca (PO/PSL), jak i obecna nie podejmują poważnych, pogłębionych analiz i dyskusji sejmowych na temat polityki oświatowej III RP, bo od 1993 r. reprodukowana jest strategia partyjnego, światopoglądowego zarządzania szkolnictwem.    

Od ponad 30 lat prowadzę w zakresie makropolityki oświatowej badania naukowe, porównawcze studia ideologii partii władzy. Mam za sobą liczne badania - lokalne (w woj. łódzkim) i ogólnokrajowe (we wszystkich województwach) dotyczące stanu demokratyzacji (uspołecznienia) szkolnictwa publicznego w Polsce po 1989 roku. Im dłużej się tym zajmuję i im więcej piszę na ten temat, tym bardziej przekonuję się, że kolejno rządzące partie polityczne czynią wszystko, by absolutnie nie dokończyć rewolucji "Solidarności" z lat 1980-1989 oraz Porozumień "Okrągłego Stołu". Te bowiem dotyczyły rozwoju demokracji partycypacyjnej, autonomii szkolnictwa, w tym podmiotowości rodziców, nauczycieli (samorząd nauczycielski) i uczniów oraz subsydiarnej roli państwa w polityce oświatowej. 

Przypominam: 7 listopada 1980 r. 

Roman Lewtak reprezentujący Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w Stoczni Gdańskiej, Komitet Założycielski NSZZ "Solidarność" w Gdańsku  podpisał wraz z ówczesnym ministrem Oświaty i Wychowania, profesorem pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego - Krzysztofem Kruszewskim "Protokół ustaleń w sprawie postulatów nauczycieli i placówek oświatowo-wychowawczych”.    Jeden ze 143 postulatów, którego nie zrealizowała NSZZ "Solidarność" w latach 1993-2021, brzmiał:

Uważamy za niezbędne dać większą autonomię szkole, pozwolić Radom Pedagogicznym decydować o realizacji podstawowych celów dydaktyczno-wychowawczych, obchodów rocznicowych, uroczystości i imprez, co sprzyjać powinno uniknięciu szablonowości i formalizmu w pracy wychowawczej szkoły. 

Zwróćmy uwagę na język totalitarnej epoki, której miało już nie być po 1989 r.: "dać większą autonomię" , "pozwolić"... 

 Szkolnictwo publiczne jest de facto szkolnictwem państwowym, które tylko częściowo spełnia cechę publicznego w sferze jego finansowania. Sposób dzielenia środków budżetowych na oświatę, sprawowania nad nią nadzoru politycznego (ideologicznego, światopoglądowego) zgodnie z interesem partii rządzącej wciąż nie staje się powszechnie uświadomionym stanem wiedzy na ten temat. Duża część obywateli nie zna, nie rozumie i/lub nie akceptuje słusznych roszczeń mojego pokolenia uwolnienia edukacji państwowej od partyjnych gier, sporów i konfliktów tak w obozie koalicyjnej władzy, jaki i partii opozycyjnych. 

Każda strona politycznego sporu w swoim dążeniu do władzy nie ma już najmniejszego nawet zamiaru traktować edukację jako dobro wspólne, jako dziedzinę życia publicznego kluczową dla całego społeczeństwa, w tym przede wszystkim dla młodego pokolenia, które za kilka-kilkanaście lat będzie przejmować stery rządzenia państwem, jego administracją, gospodarką i oświatą. Oczywiście, są już wyjątki w tym zakresie, bo mamy wiceministrów w młodym wieku, jednak nie w MEN/MEiN.   

Czego doświadczają uczniowie i ich nauczyciele w polskiej szkole? Tego, że to, co jeden minister wdraża, zaleca, afirmuje, przychodzący po nim kolejny szef resortu usuwa, zmienia, dezawuuje. To, co jeden wydłużał, następny skraca. Polityka oświatowa już od prawie trzydziestu lat nie rządzi się naukowymi podstawami, regułami, normami, racjonalnością i profesjonalizmem, gdyż jest jedną z wielu synekur dla dochodzących do władzy partyjnych funkcjonariuszy. 

Czy są w niej dla nich jakieś synekury? Zapewne tak, skoro doszło już do tego, że pełniący rolę nadzoru partyjnego kuratorzy oświaty otrzymywali dodatkowe zatrudnienie w radach nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa lub instytucjach zarządzanych  przez partię władzy. Nie bez powodu prezes PiS zdenerwował się ujawnieniem wielu nazwisk działaczy jego partii, którzy - jak  określił ich mianem "tłustych kotów" - obsadzali siebie i członków swoich rodzin w dobrze płatnych instytucjach oraz urzędach.

Rządzący nie pozwolili na odwołanie ze stanowiska ministra edukacji ani Jerzego Wiatra (kto pamięta tego sekretarza KC PZPR na tym stanowisku?),  ani nie udało się przeprowadzić takiego wniosku w Sejmie, kiedy ministrami edukacji byli: Krystyna Szumilas, Joanna Kluzik-Rostkowska, Anna Zalewska, Dariusz Piontkowski. Niby dlaczego miano by pozbawić stanowiska Sekretarza Stanu Przemysława Przemysława Czarnka?  

ZNP chce strajkować? Nie przeszkadzał temu Związkowi minister edukacji - towarzysz PZPR Jerzy Wiatr, który grzmiał w mediach, że nie będą mu rodzice włóczyć się po szkołach i wtrącać do procesu edukacji? Jakoś wtedy związkowcy nie chcieli jego odwołania, a byli posłami liderzy nauczycielskiego związku - tak Sławomir Broniarz, jak i Krzysztof Baszczyński!

Wciąż stoimy przed pytaniem, kiedy politycy skończą z hipokryzją, rzekomą troską o dzieci i zaczną stosować konstytucyjne oraz oświatowe prawo, w świetle którego szkoła ma być publiczną, a nie partyjną przybudówką i prowadzoną profesjonalnie przez odpowiednio wykształconych nauczycieli? Kiedy edukacja stanie się DOBREM WSPÓLNYM a nie kartą do partyjnych przetargów i karmienia swoich "kotów"?  

  

01 września 2021

Zaczynam rok szkolny

 



Skończyły się wakacje, które były pełne znaczących wydarzeń politycznych, społecznych i oświatowych. Będę do nich powracał, mimo iż częściowo straciły ładunek emocjonalnych doznań u wielu osób, które przeżywały je na bieżąco. Byłem z dala od spraw krajowych. Pracowałem z moimi czeskimi doktorantami nad finalizacją ich rozpraw doktorskich, by można było przekazać je radzie naukowej do powołania recenzentów.  

Odbyłem też krótki staż naukowy na Uniwersytecie Karola w Pradze i Uniwersytecie w Czeskich Budziejowicach, dzięki czemu mogłem zgłębić najnowszą problematykę badań naukowych u południowych sąsiadów. Będę dzielił się z czytelnikami analizą wielu znakomitych rozpraw naukowych. Dokończyłem też w sierpniu korektę kolejnej monografii, która jest poświęcona krytyce naukowej (nie tylko) w pedagogice. Powinna ukazać się na nowy rok akademicki. 

Dzisiaj o godzinie 20.00 spotykamy się z doktorem Michałem Paluchem w "Akademickim Zaciszu" u profesora Romana Lepperta, by porozmawiać z zainteresowanymi osobami o wydanej przed wakacjami książce pt. "Uwolnić szkołę od systemu klasowo-lekcyjnego" (Kraków: 2021).  

Transmisja spotkania będzie miała miejsce na facebookowym profilu R. Lepperta, dostępnym pod adresem:

https://www.facebook.com/roman.leppert/

oraz na YouTube pod adresem:

https://www.youtube.com/watch?v=1icqPOTiJiI


Jak informował na Facebooku Gospodarz "Zacisza":

Zainteresowanie zaplanowanym na środę spotkaniem przechodzi najśmielsze wyobrażenia, zarówno Organizatora, jak i Rozmówców. Nie ukrywam, że tak liczny odzew z Państwa strony bardzo mnie cieszy, odczytuję go w ten sposób, że Profesor Bogusław Śliwerski i Doktor Michał Paluch podjęli w swojej książce bardzo ważny problem, który żywo Państwa interesuje.

Oficyna Wydawnicza IMPULS, jako wydawca książki "Uwolnić szkołę od systemu klasowo-lekcyjnego", o której będziemy rozmawiali, ufundowała trzy egzemplarze książki dla osób, które sformułują najciekawsze pytania skierowanie do jej Autorów.

W związku z tym ogłoszony został konkurs, który potrwa do środy 1 września br., do godziny 12.00. Zainteresowani udziałem w konkursie proszeni są o sformułowanie pytań, które następnie zostaną nam przekazane. Wyłonieni przez nas trzej twórcy najciekawszych pytań, otrzymają (na wskazany adres) egzemplarz książki.    

Zaczynam zatem w blogu nowy rok szkolny, a wkrótce także nowy rok akademicki 2021/2022. 




31 sierpnia 2021

Kto naprawi zdradę idei Solidarności w mijającym trzydziestoleciu polskiej transformacji?

 



Mija 41 lat od od podpisania z socjalistyczną władzą umowy społecznej, która zapoczątkowała falę przemian w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Od złożenia podpisu przez Lecha Wałęsę i  Mieczysława Jagielskiego zaczął się ruch możłiwych przemian w dziejach Polski i byłych państw socjalistycznych.   

W czasie wakacji miałem okazję do przeczytania wydanej przez socjologa Ireneusza Krzemińskiego kolejnej jego monografii, w której uczestnicy niezwykle oryginalnego badania socjointerwencyjnego potwierdzili po latach transformacji zdradę elit pierwszej fali "Solidarności". Wcześniej bowiem profesor opublikował książkę pod tytułem "Solidarność. Niespełniony projekt polskiej demokracji" (Gdańsk 2013). O ile w tej publikacji sprzed ośmiu lat (a był to przecież czas rządów PO/PSL) zastanawiał się nad tym, co się stało ze społeczeństwem obywatelskim i ideałami dziesięciomilionowego ruchu oporu przeciwko totalitarnemu państwu, które po 1989 r. , że zostały już tylko mitem, pamięcią o marzeniach i zaprzeczeniem postulatów w zakresie zmian ustroju państwa na samorządną Rzeczpospolitą.

 

Tym razem mamy rozprawę o dewastacji polskiej demokracji i zerwaniu z arystotelesowskim znaczeniem polityki przez kolejne formacje rządzące po 1993 r. Ich liderzy systematycznie odchodzili od polityki jako racjonalnej troski o dobro wspólne na rzecz  cynicznej gry o władzę w formie "odszczepiania się" od społeczeństwa.  

Kolejne fale pseudodemokratycznych elit działały na rzecz coraz bardziej patologicznych form restytucji autorytaryzmu, nomenklatury, korupcji, zakłamania, cynicznej propagandy władzy, a więc nowomowy zafałszowującej świadomość społeczną, uwłaszczania się postsocjalistycznych i postsolidarnościowych oligarchów na majątku państwowym, a następnie publicznym i środkach pomocowych z Unii Europejskiej, itd. 

 

Krzemiński powołał zespół badawczy do zrealizowania projektu, który został sfinansowany nie ze środków Narodowego Centrum Nauki (HS6), ale... Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Jest to bardzo wartościowy poznawczo i społecznie projekt badawczy, który został zrealizowany w ograniczonym już zakresie. Jest to bowiem fascynujące powtórzenie badań solidarnościowego zrywu w latach 1980-1981, które prowadził wybitny socjolog francuski we współpracy z polskimi uczonymi - Alain Touraine. Wyniki pierwszych badań ukazały się w języku polskim dopiero w 2010 r. dzięki przetłumaczeniu francuskiej edycji z 1982 r. i wydaniu ich przez Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku.       

                              



Powtórzenie badań z nieliczną już grupą respondentów - działaczy Solidarności sprzed 40 lat, jest i tak bardzo ciekawe, choć, jak uczciwie przyznaje się do tego I. Krzemiński, może zostać zakwestionowane przez purystów naukowych, dla których przedłożone opracowanie nie spełnia stricte naukowych kryteriów.  Pozyskanie do rozmowy osób w podeszłym już wieku, mających problemy z pamięcią, zdrowotne stanowiło nie lada kłopot. Profesor nawet zachęca zainteresowanych do skorzystania z jego archiwum, ktore jest gotów udostępnić, a w nim nagrania wideo z odbytych rozmów i grupowych wywiadów z działaczami opozycji, bo można na podstawie zarejestrowanych danych dokonać jeszcze innych analiz i rekonstrukcji wypowiedzi. 

 

Wątek zdrady przewija się przez całą książkę, co wcale mnie nie dziwi, gdyż dowodzę tego w swoich badaniach i publikacjach dotyczących polityki oświatowej III RP. Jak to z większością socjologów bywa, nie czytają naukowych rozpraw przedstawicieli innych dyscyplin nauk społecznych, toteż ich parcjalne analizy są w tym zakresie powierzchowne, a bywa, że potoczne. Autor niniejszej książki oceniając ruch rodzicielskiego protestu w ramach akcji "Ratuj Maluchy"  p. Elbanowskich [s.114] nie przypomniał czytelnikom, że nie był on pozbawiony naukowych racji. 

 

Ówczesna pseudoreforma obniżenia wieku obowiązku szkolnego była nie tylko nieprzygotowana merytorycznie, kadrowo i infrastrukturalnie, ale też został zablokowany przez rząd i Sejm wniosek prawie miliona Polaków o referendum w tej sprawie. Nie było żadnych konsultacji społecznych ani merytorycznej debaty w Sejmie. Powód był oczywisty. 

Tak zwana reforma sześciolatków nie miała nic wspólnego z troską władz PO/PSL o wyrównywanie szans edukacyjnych polskich dzieci. Stanowiła kluczowy czynnik wsparcia reformy emerytalnej rządu, któremu nie udało się uzgodnić ze związkami zawodowymi wydłużenia czasu przejścia Polaków na emeryturę w 68 r.  Przyznał się do tej socjotechniki minister Michał Boni. Trudno zatem się dziwić, że nadal nie rozumie tej manipulacji duża część obywateli naszego kraju, skoro przemilczają tę kwestię także uczeni tej klasy. 

 

Natomiast zgadzam się z I. Krzemińskim i cieszę się, że mocno wybrzmiała w jego najnowszej książce kwestia, iż rewolucja Solidarności lat 1980-1989 miała na celu nie tylko odzyskanie przez nasze społeczeństwo wolności do prawdy, mówienia własnym głosem, a więc zniesienia cenzury, zagwarantowanie pluralizmu i otwartości granic,  wyprowadzenia partii władzy z wszystkich instytucji państwowych, wyłączenia dziedzin życia publicznego "spod wszechwładzy partyjnej nomenklatury", ale przede wszystkim miała zapewnić społeczeństwu podmiotowość i godne warunki do życia w demokracji partycypacyjnej,  w państwie prawa.      

 

Trafnie pisze Krzemiński, że (...) filarem nowego systemu samorządowego miały być niezależne i samorządne organizacje rozmaitych środowisk: naukowców, rolników, dziennikarzy, nauczycieli, studentów, lekarzy, transportowców itd.  [s.63]. Polska miała stać się krajem, w którym rządzący zapewnią obywatelom warunki do dobrowolnej samoorganizacji, dzięki czemu będzie możliwe uczestniczenie w procesie uzgadniania racji różnych środowisk i stron ich interesów, by w wyniku dialogu możliwe było osiąganie kompromisów, a nie dzielenie Polaków na "swoich" (MY/TKM) i "obcych" (ONI).

 

Nie doprowadzono tej rewolucji do końca, skoro nie zaistniała po 30 lat transformacji ustrojowej Samorządna Rzeczpospolita. To jest największa zdrada polskich elit władzy wobec wartości polskiej Solidarności.  DLACZEGO tak się stało? 

Z wypowiedzi zmarginalizowanych i głęboko rozczarowanych zmianami w naszym kraju badanych byłych działaczy Solidarności wynika to, co kumuluje się w licznych protestach Polaków w okresie co najmniej dwóch dekad XXI w., a mianowicie: porzucenie przez polityków opozycji i rządzących "polityki jako służby" [s.85] na rzecz komercyjnego traktowania własnych stanowisk i ról, by zadbać o własne interesy ekonomiczne i polityczne. 

 

Wskaźnikiem zdrady ideałów Solidarności przez sprawujących władzę jest nadużywanie prawa ("falandyzacja prawa") do ochrony nieuczciwości, nierzetelności i tworzenia nowej nomenklatury partyjnej mającej, która ma (...) wpływ na procesy prywatyzacji, pozwalające im skupiać własność "w swoich rękach" (...) a przy okazji nie uwzględniać sytuacji pracowników i w ogóle przyczyniać się do "błędów transformacji [s. 137].  

 

W istocie wiąże się z tym zdrada patriotyzmu i państwa, jakim miało ono być, ale się takim (solidarnym, samorządnym) nie stało.  Wartości wyższego rzędu zostały wyparte przez zwolenników korzyści materialnych. Nawet (...) samorząd był najpierw polem społecznikowskiego działania, ale (...) uległ przemianie i stał się dla wielu miejscem robienia kariery i zdobywania pieniędzy (...) "Społeczeństwo nie interesuje się polityką, nie ma go w tej sferze". A wybory samorządowe, uczestnictwo w nich - to już sfera  polityki, którą zresztą w partyjnej formie "zagarnęła" obecnie działaczy samorządowych [s.177-178].

 

Profesor Krzemiński uwzględnił też w spotkaniach ze swoimi respondentami wątek wykształcenia roli edukacji młodzieży w przekształcaniu państwa totalitarnego w demokrację uczestniczącą. Tu także mamy gorzką pigułkę krytyki jednej z jego rozmówczyń, dzięki której dostrzegł zaniedbanie w edukacji szkolnej nabywanie przez młodzież doświadczeń w sferze samorządnościowej [s.304].  

Autor przywołuje w interpretacji zdarzeń trafną opinię prof. Antoniego Sułka na temat braku doświadczeń społecznych uczniów, którzy nie potrafią wykorzystać własnego samorządu do doświadczania partycypacji społecznej, podporządkowując swoje działania woli dyrekcji szkoły i nauczycieli. 

 

Szkoda, że autor książki nie wie, że polscy pedagodzy (Danuta Uryga, Kazimierz Przyszczypkowski, Zbigniew Kwieciński, Marek Mencel i bloger) udokumentowali swoimi badaniami pseudosamorządność i brak poczucia sprawstwa wśród nauczycieli oraz uczniów szkolnictwa publicznego, prowadząc badania terenowe, ogólnopolskie a nie powołując się na podlegającą MEN i nienaukową placówkę doskonalenia nauczycieli (ORE). Powoływanie się na pseudonaukowy raport ORE w sprawie samorządów szkolnych świadczy o tym, że socjolog nie dostrzegł niskiej wiarygodności źródeł wiedzy wytwarzanej przez placówkę centralnego nadzoru pedagogicznego.

 

Niezależnie od polemicznych uwag uważam, że warto przeczytać rozprawę Ireneusza Krzemińskiego ze względów naukoznawczych, gdyż rzetelnie oddaje konceptualizację projektu badawczego, jego realizację i związane z tym problemy merytorycznej natury. Niech będzie to także dodatkowy impuls do ponownego przestudiowania znakomitej książki Alaina Touraine'a pt. "Solidarność. Analiza ruchu społecznego 1980-1981, gdyż w niej znajdziemy teoretyczne podstawy dla tego socjointerwencyjnych badań zjawisk społeczno-politycznych. 

 

Z oczywistego powodu warto kontynuować namysł na tym, co wydarzyło się w ciągu minionych 40 lat. Konieczna jest naprawa polskiej semidemokracji. Krzemiński pytając respondentów o to, w jaki sposób to zrobić? parafrazuje odpowiedź jednego z rozmówców: Trzeba zrobić rewolucję! Bo - należy zmienić wszystko! [s. 289] Czyżbyśmy mieli powrócić do stanu zerowego?  

    

 

                    

26 sierpnia 2021

Zmarł profesor Józef Półturzycki - dydaktyk, andragog, humanista

 


Wczoraj zmarł profesor Józef Półturzycki, jeden z najbardziej znaczących pedagogów dwóch ustrojów politycznych Polski, emerytowany profesor Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W ostatnich latach bardzo twórczego życia związany był z wyższym szkolnictwem niepublicznym (WSSE w Warszawie, Szkołą Wyższą im. Pawła Włodkowica w Płocku). 

Był wyjątkowym dydaktykiem, autorem wielu monografii i podręczników akademickich z zakresu teorii kształcenia dorosłych, dydaktyki ogólnej, pedeutologii, pedagogiki porównawczej, a także dydaktyki przedmiotowej w zakresie nauczania języka i literatury polskiej. Należał do wyjątkowo wyrazistych uczonych, zatroskanych o losy polskiej edukacji i oświaty dorosłych. Założył Akademickie Towarzystwo Andragogiczne przewodnicząc środowisku polskich oświatowców oraz zainicjował wydawanie czasopisma naukowego "Rocznik Andragogiczny", "Edukacja Dorosłych" oraz "Studia Dydaktyczne" (wszystkie są w wykazie MEiN punktowanych periodyków).    

Profesor J. Półturzycki jest autorem kilkuset artykułów naukowych, ale najbardziej rozpoznawalna jest Jego pedagogiczna twórczość w licznych monografiach naukowych, a mianowicie: 

·         -  O technice uczenia się dorosłych (1966), 

·         - Kształcenie pracujących w Związku Radzieckim (1972),

·         - Tendencje rozwojowe kształcenia ustawicznego” (1981), 

·         - Jak studiować zaocznie (1981), 

·         Lekcja w szkole współczesnej (1985)



·         Dydaktyka dorosłych” (1991), 



·         Wdrażanie do samokształcenia” (1993) 



·         Dydaktyka dla nauczycieli” (1994), 



·         Jak studiować zaocznie (1995)

·         Klęska Grunwaldu na lekcji (1997)

·         Edukacja dorosłych za granicą (1998​)



·         Adam Mickiewicz jako nauczyciel i pedagog” (1998), 

·         Jak pisać pracę licencjacką? Poradnik dla studentów WSSE (2005)

·         Adam Mickiewicz jako nauczyciel i pedagog. Muzea Adama Mickiewicza (2005)



·         Aleksander Kamiński (2006​)



·         Edukacja w Szwecji ( 2009)

·         Niepokój o dydaktykę (2014)



·         Spór o kształcenie ustawiczne (2016).



Jakże aktualna była troska Profesora o to, by nie wprowadzać w błąd opinii publicznej, kiedy mowa jest o potrzebie zwiększenia troski o edukację ustawiczną. Jak pisał w jednym ze swoich artykułów, mamy w debacie publicznej i naukowej: 

"(...) następujące niedostatki, braki czy przekłamania: 

1) błędne utożsamianie edukacji ustawicznej z doskonaleniem zawodowym i edukacją dorosłych - takie rozumienie było aktualne przed 40 laty, ale niektórzy nadal je przyjmują, ze szkodą dla praktyki i teorii edukacji ustawicznej; 

2) odcięcie edukacji ustawicznej od szkoły podstawowej i średniej, które powinny przygotowywać absolwentów do uczenia się przez całe życie; 

3) odcięcie edukacji ustawicznej od szkół wyższych, co utrzymuje ten etap edukacji w tradycyjnym ujęciu i nie sprzyja współczesnym przemianom uczelni wyższych; Józef Półturzycki: Aktualność problemów edukacji ustawicznej,

4) niszczenie potrzeb i systemów edukacji ustawicznej nauczycieli, lekarzy, inżynierów, prawników i innych osób z wyższym wykształceniem; 

5) odcięcie od zawodu i pracy nauczycieli, którzy muszą wprowadzać do strategii edukacji swych uczniów i absolwentów; 

6) pomijanie rozwoju samokształcenia, co sprzyja tradycyjnej edukacji podającej, a do takiej będą dostosowywane nowoczesne technologie, zanikać będzie aktywność poznawcza, autoedukacyjna, samokształcenie będące podstawowym procesem nowoczesnej edukacji ustawicznej; 

7) ignorowanie rozwiązań zagranicznych, zwłaszcza z Unii Europejskiej, odsuwanie ich od naszych potrzeb i zastosowań, ponieważ są inne od przyjętych przez rząd i przedstawione niekompetentnie przez specjalistów; 

8) ośmieszanie nas wobec specjalistów z zachodnich państw i ośrodków wiedzy. 

  Może weźmiemy sobie do serca i umysłu te uwagi jako swoistego rodzaju pedagogiczny testament, który czeka na zrealizowanie, mimo iż został opublikowany 16 lat temu. Jakże jest aktualny, że nie wspomnę o sztuce samokształcenia, której Profesor poświęcił wiele swoich rozpraw naukowych i metodycznych!   

Przekazuję w tym miejscu Bliskim zmarłego Profesora, Jego doktorom, współpracownikom i przyjaciołom wyrazy głębokiego współczucia.   


26 lipca 2021

Zmarł historyk oświaty i wychowania profesor Lech Marian MOKRZECKI

 

 


 

W dniu dzisiejszym zmarł w wieku 86 lat mistrz badań historyczno-oświatowych, znakomity Uczony - Lech Marian Mokrzecki, emerytowany profesor Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego, doktor honoris causa Uniwersytetu w Linköping w Szwecji, wieloletni kierownik Zakładu Historii  Nauki, Oświaty i Wychowania w UG. Był też prorektorem UG, a w latach 80. XX w. dyrektorem Instytutu Pedagogiki (1981-1990), przeprowadzając środowisko w burzliwym okresie solidarnościowej rewolucji do nowego ustroju z nadzieją, że młode pokolenie przejmie stery na czas budowania nowego ustroju w warunkach uwolnienia wreszcie od cenzury. 

Dla historyków jest to kluczowy warunek, by dociekając prawdy o wydarzeniach i postaciach polskiej oraz światowej pedagogiki sprzed lat mieć dostęp do archiwów, do dokumentów, a nie spreparowanych przez doktrynalnych manipulatorów fałszywek czy materiałów wyselekcjonowanych zgodnie z interesem partii władzy.

Profesor był uwielbiany przez studentów, doktorantów i habilitantów, gdyż dzielił się z nimi warsztatem uczonego z prawdziwego zdarzenia, szanującego naukę, godnie reprezentującego Uniwersytet i otwartego na współpracę z badaczami innych ośrodków akademickich. Stworzył własną SZKOŁĘ historycznego myślenia, rekonstruowania procesów oświatowych i wychowawczych, prowadzenia badań nad kulturą i nauką, dzięki czemu zachowany jest ciąg akademickiej sztuki i metodologii badań w dyscyplinie nauk pedagogicznych i naukoznawczych. 

Uczony był w latach 1959-1967 wiolonczelistą w Państwowej Operze i Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, zaś w latach 1967–1970 jej konsultantem do spraw naukowych i literackich. Należał do niezwykle aktywnych historyków w komitetach naukowych PAN. Był bowiem członkiem Komitetu Historii Nauki i Techniki PAN, Komisji Historii Nauk Społecznych KHNiT PAN, Komisji Dziejów Mórz Północnych Europy KNH PAN, Komisji Metodologii Historii i Badań nad Historiografią KNH PAN, Krajowej Komisji Dydaktyki Historii, Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz członkiem Gdańskiego Towarzystwa Naukowego. 

Mimo, wydawałoby się podeszłego wieku prof. Lech Mokrzecki był cały czas do dyspozycji naszego środowiska naukowego recenzując wydawniczo kolejne artykuły i rozprawy młodszych badaczy oraz uczestnicząc w ich komisjach awansowych w roli recenzenta. Zarówno Centralna Komisja Do Spraw Stopni i Tytułów Naukowych, jak i powołana Rada Doskonałości Naukowej korzystały z mądrości i wyjątkowej rzetelności opiniodawczej Profesora. Jego oceny,  znakomicie konstruowane z troską o powagę nauki osiągnięcia innych badaczy gwarantowały wartość formułowanych przez Niego sugestii, wniosków, propozycji zmian i korekt oraz ostatecznej konkluzji.

Jestem niezmiernie wdzięczny losowi, że było mi dane spotkać Profesora, wsłuchać się w czasie konferencji w wyniki Jego badań oraz czytać rozprawy, które pozostaną z nami na wieki. Co jak co, ale historia oświaty nie zanika we współczesnej pedagogice i kształceniu przyszłych profesjonalistów, chociaż dzięki nowym narzędziom i metodom badań jest kumulacyjnie wzbogacana o nowe fakty i ich interpretacje. 

Jednak bez prac naukowych historyków tracilibyśmy podstawy własnej tożsamości, kultury i odkryć, o których nie warto zapominać. Jeśli jednak ktoś nie doczytał, nie dokonał rzetelnej kwerendy literatury, to może mu/jej wydawać się, że odkrył coś nowego. Jedną z kilkunastu, a ostatnich monografii naukowych Zmarłego była wydana w 2001 roku rozprawa pt. Wokół staropolskiej nauki i oświaty (Gdańsk, UG). Polecam ją obecnym władzom MEiN i jej doradcom.



Żegnam naszego Mistrza łącząc się w bólu z najbliższą dla Profesora rodziną oraz byłymi współpracownikami i kontynuatorami Jego pedagogiki w zakresie badań historyczno-oświatowych.       

            

 

 

 

(Źródło foto: Lech Mokrzecki 2015)

           

30 czerwca 2021

Do zobaczenia we wrześniu

 


Szanowni Czytelnicy bloga, 

nadchodzi czas odpoczynku od medium, które jednych cieszy, innych zaciekawia, a jeszcze niektórych drażni, a nawet staje się przyczyną niepotrzebnej złości. Z dniem 1 lipca zawieszam do końca sierpnia publikowanie postów, bo jest to dla nauczyciela akademickiego czas letniego odpoczynku, który chcę poświęcić własnym potrzebom i zainteresowaniom. Pracuję nad kolejną monografią.  

Nie widzę powodu, by przejmować się czyjąś hipokryzją, działalnośią pozorną, skrywaniem pod płaszczykiem ideologii własnych interesów, czyjąś toksyczną wobec innych postawą i działalnością, gdyż krytykując te patologie trzeba liczyć się z możliwą repulsją. Nie ma to znaczenia, czy ktoś jest uniwersyteckim rektorem/prorektorem, członkiem określonego gremium akademickiego, pseudo-redaktorem, autorem nonsensownych tekstów itp. Fałszywe postacie zdarzają się w każdym środowisku.

Na szczęście jest na co dzień dużo więcej Dobra, otwartości, autentycznego zaangażowania, solidarności i wyrazów wdzięczności, które pojawiają się niejako po drodze, bez naszego oczekiwania czy czyichkolwiek zamiarów. Mamy ponoć krótką - jak zapowiada to premier - przerwę w lockdownie. Oby ta prognoza się nie sprawdziła. Warto cieszyć się wzajemnymi relacjami z bliskimi, rodziną, przyjaciółmi (ale tymi szczerymi, a nie pozorującymi z przeświadczeniem, że są w tym nierozpoznawalni) czy doświadczać spotkań zapadających głęboko w pamięci. 

Skończył się rok szkolny, a akademicki jeszcze będzie trwać do końca września. Zapewne sprawujący władzę wykorzystają czas wakacji do przeprowadzenia rozstrzygnięć legislacyjnych, które mogłyby w innym terminie wywołać opór części społeczeństwa. Każda formacja tak czyniła, więc niby dlaczego i ta miałaby nie skorzystać z minionych doświadczeń. 

Życzę wszystkim dobrych myśli, pozytywnych emocji i wrażeń, by można było we wrześniu ponownie spotkać się nie tylko w tej przestrzeni refleksji i opinii. Przed nami kolejny rok szkolny i akademicki, więc warto gromadzić siły i wzmacniać własną kondycję zdrowotną.   



Aktywna będzie możliwość komentowania dotychczasowych wpisów, jeśli ktoś będzie chciał powrócić do niektórych wydarzeń i podzielić się swoją opinią. Do zobaczenia.       

    

29 czerwca 2021

Uniwersytet Łódzki i Warszawski Uniwersytet Medyczny nie kształcą na pedagogice specjalnej a zajmują wysoką pozycję w pseudo-rankingu PERSPEKTYW

 


Fascynuje mnie to wciskanie kitu na temat jakości kształcenia w formie publikowania wyników prowadzonego przez redakcję "Perspektyw" rankingu uczelni publicznych i niepublicznych, akademickich i zawodowych.  

Fundacja Edukacyjna Perspektywy zapewne świetnie  się utrzymuje z wmawiania czytelnikom wiarygodności prezentowanych każdego roku wyników rankingu. Nie wiem, kto przekazuje dane tej redakcji, a w dalszej kolejności kapitule. Zapewne niektóre uczelnie nie muszą tego czynić, gdyż wydawca sam wprowadza je w obieg. 

Tak oto czytam wyniki dotyczące kształcenia na kierunku PEDAGOGIKA SPECJALNA. Po raz kolejny przecieram ze zdumienia oczy, bowiem UNIWERSYTET ŁÓDZKI nie prowadzi kształcenia na tym kierunku od nastu lat, a i tak wciśnięto nas do tego rankingu na dość wysokiej pozycji, bo 12. 

Sklasyfikowano 22 uczelnie, więc muszę zaprotestować w imieniu tych, które znalazły się na dalszej pozycji a prowadzą kształcenie na pedagogice specjalnej.   

Jestem zarazem zdumiony, że na 6 pozycji znalazł się Warszawski Uniwersytet Medyczny, który z pedagogiką specjalną ma tyle wspólnego, co ja z medycyną, tzn. też korzystam z usług medycznych. 

Co zatem Kapituła wzięła pod uwagę, chociaż nie miała takiego prawa, bo w przypadku tylko tych dwóch uczelni  poświadcza nieprawdę: 

Ranking Kierunków Studiów Perspektywy 2021, w zależności od specyfiki danego kierunku, składa się od 11 do 13. wskaźników pogrupowanych w sześć kryteriów. Różne są wagi poszczególnych kryteriów – w zależności od specyfiki kierunku.

1. Ocena przez kadrę akademicką – liczba wskazań danej uczelni w badaniu ankietowym wśród kadry akademickiej (profesorowie belwederscy i doktorzy habilitowani, którzy uzyskali tytuł lub stopień w ostatnich pięciu latach). 

Niech ujawnią się ci doktorzy habilitowani i profesorowie, którzy wskazali UŁ i WUM jako  uczelnie kształcące na pedagogice specjalnej!  

 

2. Ekonomiczne losy absolwentów – wskaźnik mierzony wysokością zarobków absolwentów uczelni oraz stopniem ich zatrudnienia – według badania „Ekonomiczne Losy Absolwentów” przeprowadzonego przez MNiSW z wykorzystaniem danych ZUS (wyniki badań z lat 2015-2019). 

Jak nie mamy absolwentów, to kto i w jaki sposób wykazał ich ekonomiczne losy? 

 

3. Wskaźnik kategorii naukowej – określony poprzez tzw. współczynnik kategorii naukowej Wkn wyliczony dla dyscypliny wiodącej dla danego kierunku studiów (współczynnik Wkn zdefiniowany jest w rozporządzeniu MNiSW z 9 września 2019).

Chyba się Kapitule ten wskaźnik zepsuł. Może mierzyli to termometrem, bo były upały? 

 

4. Akredytacje – posiadanie przez uczelnię ważnej oceny programowej PKA z wyróżnieniem, którą można przyporządkować do danego kierunku studiów oraz posiadanie aktualnych akredytacji międzynarodowych. Źródło: PKA oraz dane z baz międzynarodowych agencji rekrutacyjnych.

PKA nie akredytowała pedagogiki specjalnej, więc może jakaś międzynarodowa agencja towarzyska? 

 

5. Jakość przyjętych na studia – wskaźnik mierzony wynikami egzaminów maturalnych osób, które w październiku 2020 podjęły studia na I roku studiów stacjonarnych na ocenianych kierunkach studiów. Wskaźnik zarówno odzwierciedla jakość uczelni (najzdolniejsi maturzyści wybierają uczelnie mające opinie najlepszych), jak i tworzy jakość uczelni, gdyż zdolni studenci wpływają na wyższy poziom procesu kształcenia. Źródło: dane przekazane przez uczelnie.

Przepraszamy, ale nie przyjmujemy od lat  na studia na tym kierunku. Jak wnioskuję z powyższego sukcesu UŁ i WUM - mamy hidden students. 

POTENCJAŁ NAUKOWY - mamy, bardzo wysoki. Zapewne on zaważył na tym, że nie kształcąc ponoć kształcimy. 

Jest jeszcze jedno, ciekawe kryterium, a mianowicie tzw. KRYTERIA DODATKOWE

  • Egzaminy lekarskie – wskaźnik dodatkowy dla kierunku lekarskiego i stomatologii; oparty jest o wyniki Lekarskiego Egzaminu Państwowego, uwzględniana jest też skuteczność zdawania egzaminu. Źródło: baza LEP.
  • Egzaminy na aplikacje prawnicze – wskaźnik dodatkowy dla kierunku prawo; oparty jest o wyniki egzaminów na aplikacje radcowskie i adwokackie. Źródło: wyniki egzaminów.

 To kryterium zapewne uzasadnia ulokowanie WUM wśród podziemnych, tajnych kompletów z pedagogiki specjalnej. Wprawdzie na UŁ mamy prawo, więc być może ktoś doszedł do wniosku, że jak nasi absolwenci zdali egzaminy na którąś aplikację, to świadczy o pedagogice specjalnej. Istotnie. 

Chyba mają w redakcji Perspektyw i Kapitule rankingu coś wspólnego z niepełnosprawnością.