18 września 2017
Jak nie pisać prac naukowych
O pułapkach metodologicznych w badaniach nad edukacją debatowali uczestnicy ubiegłorocznej XXX Letniej Szkole Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. W tym roku miało miejsce dopełnienie powyższej problematyki, bowiem profesorowie-wykładowcy dzielili się z młodymi akademikami wiedzą z zakresu naukoznawstwa, metodologii badań i zasad ich oceniania czy recenzowania. Wyrazy szczególnego uznania należą się dziekanowi Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego - prof. dr. hab. Stanisławowi Juszczykowi, który w nieprawdopodobnie krótkim czasie wydał monografię z tekstami ubiegłorocznych wykładów właśnie na temat tego, jak radzić sobie z pułapkami epistemologicznymi i metodologicznymi w badaniach nad edukacją. Polecam tę rozprawę każdemu, komu zależy na doskonaleniu własnego warsztatu badawczego.
W czasie tegorocznej SZKOŁY miały miejsce równie ciekawe, a z innej perspektywy ujęcia wiedzy o poszukiwaniu źródeł, konceptualizowaniu projektów badawczych, roli języka i kompetencji metodycznych. Zaczęliśmy jednak od ostrzeżeń, a więc od PLAGIATÓW I NIEUCZCIWOŚCI AKADEMICKIEJ jako plagi toczącej środowiska akademickie nie tylko w Polsce. Mówił o tym dr hab. nauk medycznych Marek Wroński - anestezjolog neuroonkologiczny, a zarazem redaktor miesięcznika "Forum Akademickiego". W jego archiwum jest kilka tysięcy przypadków kłamstwa naukowego z całego świata, w tym najwięcej przypadków plagiatów.
Pan M. Wroński otrzymuje z kraju 3-4 doniesienia tygodniowo na temat nierzetelności naukowej. Przytoczę najważniejsze tezy z jego wystąpienia:
Środowisko akademickie jest tak silnie zdemoralizowane w naszym kraju, że zachodzi zjawisko dezindywiduacji. Ludzie odwracają głowy, udają, że nie wiedzą, bo nie chcą się tym zajmować nawet wtedy, kiedy są w stu procentach pewni, że rozpoznali plagiat. Występują też różnego rodzaju zapory polityczne, administracyjne i naukowe przed walką z nieuczciwością. Rzecz dotyczy najczęściej plagiatu tekstu lub plagiatu, fabrykacją czy fałszowaniu danych i wyników. Ma miejsce selektywne raportowanie rzekomych osiągnięć badawczych.
Są profesorowie, którzy dopisują się do artykułów, w których nie ma ani jednego ich zdania wprowadzając czytelników w błąd w autorstwie. są osoby z nauk medycznych, które nigdy, niczego same nie napisały. Ubolewał M. Wroński nad podawaniem przez wielu autorów nieprawdziwych kwalifikacji naukowych, informacjami o nieprawdziwych stażach naukowych, fałszywymi dyplomami itp.
Była mowa o różnych rodzajach plagiatów: ze względu na zakres obejmujących całą pracę lub fragment czyjegoś dzieła; ze względu na autorstwo - plagiat jawny (podpisany własnym nazwiskiem), niejawny (wymazanie nazwiska współautora). Są plagiaty z cytatu, przekształcające czyjś tekst, ale bez odwołania do jego autora; plagiaty z bibliografii, tabel, schematów, grafik itp.
Zdaniem M. Wrońskiego powodem plagiaryzmu jest najczęściej lenistwo, brak systematyczności w pracy, konieczność oddania utworu na ostatnią chwilę; brak asertywności wobec przełożonego, brak zdolności czy wreszcie nadmiar ambicji w wyniku nieadekwatnej samooceny. Są wśród nas bandyci naukowi (5-10%), którzy biorą czyjeś teksty z całą świadomością, że albo nieuczciwość się nie wyda, albo ochroni ich przed oskarżeniem prestiż społeczny. Brakuje też młodym uczonym praktycznej wiedzy o tym, jak parafrazować teksty. Trzeba uczyć ludzi, jak się transponuje cudze teksty do własnego dzieła.
Nie iść na łatwiznę, bo wcześniej czy później i tak złapią takiego oszusta. W okresie ścigania naukowych przestępców M. Wroński odnotował odebranie stopnia naukowego: doktora - 27 przypadków; habilitacji - 5 i tytułu naukowego profesora -2. To jest kropla w morzu realiów. wiemy o tym, jak niektórzy rektorzy szkół prywatnych uciekli przed mieczem sprawiedliwości, wykorzystując triki prawnicze, rodzinne wsparcie w NSA czy zabezpieczając się stopniami na Słowacji.
Skandale naukowe były są i będą, toteż Marek Wroński apelował do młodych, by nie tolerowali nierzetelności naukowej, bo prowadzi to do erozji nauki. Najzdolniejsi uciekają z kraju, zaś gorsi wypierają lepszych. Załamuje się w ten sposób prawidłowa selekcja awansu naukowego. Wykładowca uważał, że przy MNiSW powinno powstać odrębne biuro do ścigania nieuczciwości akademickiej.
17 września 2017
Wyzwania i postęp w dziecięcej partycypacji
(fot. Okulary Janusza Korczaka)
W piątek zakończyły swoje obrady III Międzynarodowy Kongres Praw Dziecka i VIII Międzynarodowa Konferencja Korczakowska, w czasie których wysłuchaliśmy ważnego referatu na temat możliwego włączania dzieci i młodzieży do procedur i mechanizmów bezpośredniej demokracji. Organizatorem był: Rzecznik Praw Dziecka i Międzynarodowe Stowarzyszenie im. Janusza Korczaka, a partnerami: Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej oraz Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Przybyli z całego świata na to wydarzenie upamiętnili przy okazji działalność na rzecz dzieci polskiego ruchu praw dziecka oraz 75-lecie ostatniej drogi Janusza Korczaka, Stefy Wilczyńskiej i dzieci z Domu Sierot.
Inaugurując obrady wskazałem na cztery typy relacji między dorosłymi a dziećmi, które sprawiają, że albo one mają prawo do swoich praw, albo nie lub je nadużywają wobec innych. Do tego referatu powrócę w innym momencie.
Obrady toczyły się w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie, gdzie w auli zostało wystawione dzieło artystyczne Dominiki Lewandowicz będące mapą Polski z podziałem na dziewięć okresów życia jednego z najwybitniejszych w dziejach światowej humanistyki pedagogów i lekarzy - Janusza Korczaka.
Jak mówił Marek Michalak - Rzecznik Praw Dziecka: Chcemy na wspomnieniach budować dzisiaj i planować jutro, które ma być bezpieczne. Rzecznik uroczyście przekazał poszczególne części dzieła zaproszonym gościom, by z nimi rozjechały się po świecie i przypominały zarówno o Korczaku i jego myśli pedagogicznej, jak i Kongresie. Fragmenty Polski Korczaka zabrali ze sobą Marta Santos Pais – do siedziby ONZ, RPD prowincji Ontario Irvin Elman do Kanady, Batia Gilad do Izraela.
Przywołam w syntetycznym skrócie referat Gerison Lansdowne z Wielkiej Brytanii na temat „Wyzwań i postępu w dziecięcej partycypacji”.
Rolą pokolenia dorosłych jest umożliwianie dzieciom partycypowania w sprawach, które dotyczą ich życia, w tym własnego rozwoju, zabawy, edukacji i aktywności (pro-)zawodowej. Przypomnę w tym miejscu, żeby nie było wątpliwości, że w świetle międzynarodowego prawa - dzieckiem jest osoba od poczęcia do 18 roku życia.
Na pytanie - Czym jest partycypacja? - odpowiedziała przewodnicząca Europejskiej Agendy Ds. Praw Dzieci - Partycypacja, to coś więcej niż tylko branie w czymś udziału. Konieczne jest tu prawo dzieci do wyrażania własnych poglądów. One powinny być wysłuchiwane. Art. 12 Międzynarodowej Konwencji o Prawach Dziecka dotyczy właśnie ich prawa do wypowiadania się w sprawach, które dotyczą życia osób niepełnoletnich, ich szeroko pojmowanej aktywności oraz współkształtowania makroprzestrzeni codziennego życia. Partycypacja jest pochodną poszanowania godności dziecka.
Ponad 200 instytucji w 70 krajach świata zajmuje się prawami dziecka, w wielu z nich zostały one wpisane do konstytucji, ustaw. Są państwa, w których dzieci włącza się do bieżącej polityki lokalnej, regionalnej oraz krajowej. Co sprzyja partycypacji dzieci? Wszystko to, co muszą im zapewnić dorośli, a mianowicie powinni oni:
1. upowszechniać normy społeczne. Nie jest właściwe przeświadczenie, że dzieci nie powinny wtrącać się polityki.
2. tworzyć środowisko, w którym dzieci mają uprawnienia,
3. informować je o prawach,
4. tworzyć miejsca, w których dzieci będą mogły wypowiadać się na temat własnych spraw. One muszą mieć prawo do mówienia, a dorośli powinni nauczyć się je słuchać.
5. gwarantować dzieciom konsultacje, także w sferze kluczowych dla nich usług.
Partnerstwo z dziećmi jest właśnie po to, by dać im siłę. Spójrzmy na dziecko jako siłę sprawczą zmieniającą także społeczeństwo. Partycypacja inicjowana przez dzieci znajduje swoje różne rozwiązania, formy, metody i środki. Coraz aktywniejsze stają się ruchy aktywizacji mniejszości czy osób niepełnosprawnych, a to ma implikacje dla poznawania, rozumienia, przestrzegania oraz poszanowania praw dziecka. Każdy z nas bowiem był dzieckiem, miał dzieciństwo. Status dziecka nie jest taki sam jak dorosłego, ale w niczym to nie przeszkadza, by znaleźć odpowiednie sposoby jego zrównoważenia w sensie ontologicznym.
Niebezpieczeństwem tak rozumianej partycypacji jest wprowadzanie dzieci w świat milczenia, ciszy, niedostępności dla nich wiedzy o ich prawach. Nie można nie udzielać dzieciom głosu. Zbyt wiele dzieci doznaje na świecie krzywd, a dorośli milczą, chowają sprawców zamiatając sprawę pod dywan. Ucisza się dzieci, by nie mówiły o swoich oprawcach. Nie każde dziecko na świecie zna swoje prawa. Należy zatem upowszechniać je tak wśród nich, jak i wśród dorosłych, a nawet szkolić tych ostatnich w rozpoznawaniu sygnałów, komunikatów, za pośrednictwem których dzieci przekazują światu swój ból, tragedię czy nadużycie wobec nich.
W pełni zgadzam się z tezami Gerison Lansdowne. Musi dojść do zmian w społeczeństwach demokratycznych, jak i autokratycznych, totalitarnych, by dzieci nie były narzędziem, przedmiotem, obiektem patologicznych i przestępczych aktów wrogości wobec nich. Wiek XXI powinien zatem być WIEKIEM PARTYCYPACJI DZIECIĘCEJ. Zorganizowanie Kongresu i Konferencji w Warszawie było wielkim wydarzeniem w skali świata, za którego organizację należą się wyrazy uznania dla organizatorów - Rzecznika Praw Dziecka - Marka Michalaka, którego wystąpienia oraz przygotowana i wydana przez Biuro RPD nowa edycja najpiękniejszych esejów Janusza Korczaka - "Momenty wychowawcze", "Jak kochać dziecko: i "Prawo Dziecka do szacunku" stały się kolejną kroplą, która niszczy skałę ludzkiej podłości wobec bezbronnych dzieci.
To działacze, wolontariusze, naukowcy, pedagodzy, nauczyciele, księża i siostry zakonne, a także nieliczni politycy z całego świata (z wyłączeniem przedstawicieli polskiego rządu i Prezydenta III RP) przybyli do Warszawy, do miasta Starego Doktora, by właśnie tu doświadczyć mistyki i wielkości humanum oraz poszerzać wspólnotę homo amans.
16 września 2017
Ściąga(-nie) tylko na giełdzie
Mamy w uniwersytecie system antyplagiatowy. Podoba mi się, bo weryfikacja trwa bardzo krótko. W ciągu kilkudziesięciu sekund otrzymuję raport ogólny i bardzo szczegółowy na temat tego, czy moi studenci nie popełnili grzechu kradzieży. Dzisiaj szczególnie musimy uważać na te grzeszki, bo w polityce staje się to chlebem powszednim. Wprawdzie nie dla wszystkich polityków, także tych z rządu, gdyż o grzechach niektórych dowiemy się, jak zostaną przez naród odklejeni od przysłowiowych stołków.
Podobnie jest z akademicką młodzieżą. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że jeśli nawet teraz taki czy inny antyplagiatowy system nie wykryje nieuczciwości, to za jakiś czas będzie znacznie lepszy, udoskonalony i wówczas może pojawić się problem odsłony bolesnej prawdy. Właśnie jedna z absolwentek UMCS w Lublinie została oskarżona o plagiat w swojej pracy magisterskiej. Uczyniła to "profesjonalnie", skoro studiowała na lingwistyce stosowanej. Nauki stosowane są od tego, by je aplikować w życiu. Szkoda, że na użytek nieprawdy.
Korzystam z systemu, w którym zostały utworzone konta dla wszystkich nauczycieli akademickich. Mam zatem przy okazji bazę wszystkich sprawdzonych dotychczas prac dyplomowych moich podopiecznych. Po wprowadzeniu tekstu do systemu następuje sprawdzenie w nim pracy, a następnie pojawia się statystyka dokumentu, w tym wyliczenie liczby identycznych fraz (ciąg co najmniej 7 wyrazów) dla danej pary dokumentów.
Moim zadaniem jest zinterpretowanie skali podobieństwa tekstów, które wraz z elektronicznym adresem dostępu do nich, muszę za każdym razem sprawdzić pod kątem tego, z jakim rodzajem powtórzenia (tożsamości fraz) mam do czynienia. Tekst powtórzony/zapożyczony jest zaznaczony na kolorowo, toteż powinienem sprawdzić jego treść oraz to, czy jest on w rozprawie dyplomowej oznaczony jako cytat, czy jako przypis. Wysoka wartość procentowego rozmiaru wspólnej części nie przesądza czy praca jest plagiatem, natomiast wskazuje, że nie jest samodzielna. Wskaźnik zlicza wszelkie treści identyczne, np. poprawnie oznaczone cytowania, pozycje bibliograficzne itp.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że jedna z moich studentek zaczerpnęła coś z portalu "e-ściąga", do którego nie mam dostępu. Nie mogę zatem sprawdzić, z jakiego skorzystała tekstu, bowiem wyświetla mi się komunikat: Ta domena jest dostępna na sprzedaż na giełdzie . Jak bym ją wykupił za 2583.00 PLN z VAT, to miałbym dostęp do zamieszczonych w niej tekstów, a może jeszcze na tym bym zarobił? Nie kupię. Pracy też nie sprawdzę, bo system antyplagiatowy jest tu także bezradny.
15 września 2017
Doktorat honorowy dla przedstawicielki Sekretarza Generalnego ONZ ds. Przemocy Wobec Dzieci
Tyle wydarzeń ma miejsce w tym tygodniu, że nie nadążam z ich rekonstrukcją - z mojego punktu widzenia - znaczących dla pedagogiki oraz międzynarodowego prawa jako nauki i praktyki. W dn.13 września 2017 r. obchodząca swój Jubileusz 95-lecia Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie nadała uchwałą Senatu z dn.21 czerwca 2017 r. tytuł doktora Honoris Causa APS Marcie Santos Pais - przedstawicielce Sekretarza Generalnego ONZ ds. Przemocy Wobec Dzieci.
Nie można było dokonać lepszego wyboru dla uhonorowania powyższą godnością Osoby ze względu na jej zasługi w walce z przemocą wobec dzieci na świecie, jak i biorąc pod uwagę 70 rocznicę śmierci Janusza Korczaka, który swoją twórczością literacką i pedagogiczną stworzył podwaliny pod polską wersję pedagogii Nowego Wychowania na początku XX wieku.
Godność doktora Honoris Causa została wręczona prawniczce z Portugalii, która swoim zaangażowaniem na rzecz poszanowania godności dziecka w różnych krajach świata dała dowód trwałości i ponadczasowości korczakowskiego prawa dziecka do życia w świecie wolnym od przemocy ze strony osób dorosłych. Uroczystość zapoczątkowała zarazem III Międzynarodowy Kongres Praw Dziecka oraz VIII Międzynarodową Konferencję Korczakowską, w których wzięło udział ponad 500 uczestników z całego świata, w tym z ponad 120 państw. Także akademicy z XXXI Letniej Szkoły Pedagogów KNP PAN wzięli udział w pierwszym dniu powyższych obrad.
Wniosek o nadanie tytułu doktora Honoris Causa złożyła Rada Wydziału Nauk Pedagogicznych APS, której patronką jest współpracująca z Januszem Korczakiem - Maria Grzegorzewska. Nawiązała do tych relacji w swojej laudacji prof. dr hab. Barbara Smolińska-Theiss przypominając, że to właśnie twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej uczyła w murach tej uczelni przed 80 laty adeptów pedagogiki tego jak kochać dziecko i zapewnić mu prawo do szacunku.
"Przyznając zaszczytny tytuł doktora Honoris Causa, stawiamy Panią Martę Santos Pais w gronie najjaśniejszych postaci naszej uczelni, polskiego i międzynarodowego środowiska korczakologów, korczakowców, przyjaciół i obrońców dzieci. Pani Marta Santos Pais jest Portugalką, prawniczką, absolwentką Uniwersytetu w Lizbonie. Swoją działalność od początku połączyła z prawami człowieka. W tym obszarze pełniła wiele ważnych funkcji - najpierw w Portugalii, a potem na forum międzynarodowym, w Radzie Europy, następnie w strukturach ONZ.
W działalności czcigodnej Pani doktor Honoris Causa można wyodrębnić trzy płaszczyzny. Pierwsza z nich odnosi się do udziału w tworzeniu międzynarodowych norm prawnych. Pani Marta Santos Pais brała udział jako przedstawicielka ONZ oraz UNICEF w przygotowaniu Konwencji o Prawach Dziecka (1987-1989). Była członkiem grupy przygotowującej "Deklarację o prawach osób należących do mniejszości narodowych lub etnicznych, religijnych i językowych", "Deklarację o ochronie wszystkich osób przed wymuszonym zaginięciem", Konwencję w sprawie nielegalnego obrotu narkotyków (1987). Była członkiem Komitetu Ekspertów Rady Europy przygotowującej standardy ONZ odnośnie do praw człowieka (1987-1992)." (s. 57-58)
Wyróżniona najwyższą godnością akademicką jest także autorką i redaktorką wielu raportów dla Sekretarza Generalnego ONZ dotyczących kwestii bezpiecznego, uwrażliwionego na dziecko poradnictwa oraz mechanizmów zgłaszania i zaskarżania przypadków przemocy wobec dzieci (2012), ochrony dzieci przed krzywdzącymi je praktykami w sytuacji współistnienia różnorodnych systemów prawnych (2012), promowania sprawiedliwości naprawczej wobec dzieci (2013),, uruchamiania potencjału i minimalizacji ryzyka w sytuacji korzystania przez dzieci z technologii informacyjnych i komunikacyjnych (2014), ochrony praw dziewcząt w ustawodawstwie prawa karnego (2015) czy ochrony dzieci dotkniętych przemocą zbrojną w społeczeństwie (2016).
Ona sama w swoim wystąpieniu wyraziła nie tylko wdzięczność Akademii za przyznanie jej tak wysokiego wyróżnienia, ale przede wszystkim za wzbogacenie Jej wielokierunkowej aktywności polityczno-prawnej na rzecz poprawy losu opresjonowanych dzieci dzięki dziełami i dowodami niepowtarzalnej misji wychowawczo-opiekuńczej Janusza Korczaka. Jak stwierdziła:
"Niestety, wbrew standardom międzynarodowym przemoc wobec dzieci wciąż pozostaje szeroko rozpowszechnionym zjawiskiem, o którym się nie mówi i na które jest społeczne przyzwolenie. W wielu krajach przemoc uznawana jest za społeczne tabu, niezbędną formę dyscypliny lub sprawę prywatną, w którą wtajemniczony jest tylko pewien zamknięty krąg ludzki. Przypadki przemocy wobec dzieci zgłaszane są rzadko, a oficjalne statystyki nie odzwierciedlają w pełni rzeczywistej skali i zakresu tego zjawiska" (s.108-109)
W uroczystości wzięła udział nie tylko akademicka społeczność APS, ale i Rzecznik Praw Dziecka - Marek Michalak i niemalże wszyscy uczestnicy wspomnianego Kongresu i Konferencji, do których jeszcze nawiążę w najbliższych wpisach. Spotkaliśmy Kobietę o wielkiej wrażliwości, szlachetną, skromną, a zarazem dzielną w walce o prawa dzieci jako ofiar przemocy fizycznej i psychicznej.
14 września 2017
PARADOKS KŁAMCY
Kwartalnik "res publica nowa" poświęcił pierwszy tegoroczny numer (1/2017) kategorii prawdy. Zapowiada ją na okładce, podczas gdy zawartość periodyku została poświęcona pojęciu postprawdy. Sekretarz redakcji – Agnieszka Rosner lokuje ten fenomen w polityce jako główne narzędzie manipulowania opinią publiczną. Sprzyja temu (…) całe spektrum nowych możliwości: polifoniczność i technologiczna szybkość przekazu, filozofia interfejsu, brak instancji (a także instytucji) władnych orzekać, co jest prawdą, a co kłamstwem. (s.5)
Autorzy kolejnych artykułów nie powracają już do klasycznej teorii prawdy i polityki, tylko podporządkowują swoją narrację pojmowaniu polityki jako sfery uzasadnionej konfabulacji, prawa do kształtowania fałszywej świadomości obywateli w imię racji, które mają służyć zamazaniu rzeczywistych motywów podejmowania decyzji przez rządzących czy opozycję, mimo posiadania przez tych pierwszych prawdziwych danych czy informacji.
Filozof Marcin Król tak odpowiada na pytanie o powody pojawienia się w naszej codzienności politycznej kategorii postprawdy: (…) znacznie trudniej jest komuś zarzucić kłamstwo totalne, niż uznać jego opowieść za postprawdę, a zatem za jakiś nowy rodzaj relacji między rzeczywistością a jej opisem. Czysto praktycznie zarzucić kłamstwo można bowiem wtedy, kiedy się zna prawdę. Czasem jest to proste. Ale na rozległych i, jak była mowa, niepewnych terytoriach polityki kłamstwo bywa częściowe, nie całkowite, wątpliwe lub uważane za rodzaj gry ze społeczeństwem, z jego emocjami. Emocje trudno oceniać z punktu widzenia prawdy.(s. 7)
Zdaniem powyższego historyka idei prawda jest osiągalna tylko dla kogoś, kto ma dostęp do informacji, zaś w wyniku woli mataczenia czy manipulowania społeczeństwem wytwarza się prawdę częściową, niecałkowitą. Czy jednak przekaz częściowy może być prawdą, skoro nią de facto nie jest? Czy prawda może jednak być identyfikowana jak w psychologicznych skalach Likerta, kiedy sondujemy czyjeś opinie na temat sądów o rzeczywistości?
Redaktor naczelny niniejszego periodyku – Wojciech Przybylski uważa, że w komunikacji politycznej fakty się nie liczą. Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek się liczyły. (s. 9) Przyznaje zatem, że nie jest pewien własnego sądu, który został przez niego sformułowany oznajmująco. To w końcu fakty w polityce się liczą, czy nie liczą? Dlaczego sam wprowadza czytelników w błąd, w istocie kłamie, skoro nie jest tego pewien? Czyżby powodem tego jest uczestniczenie w propagandzie?
Jak dalej pisze: Jedni selekcjonują informacje, inni zwyczajnie i ordynarnie kłamią. Publicystów biorących udział w zbiorowym kłamstwie , jakim jest prorządowa propaganda, z roku na rok przybywa.(s. 9) Skąd to wie, że z każdym rokiem przybywa dziennikarskich łgarzy? Czy sam nie wpisuje się w tę propagandę , skoro kierowany przez niego kwartalnik jest dotowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod rządami PIS?
W radzie naukowej pisma zasiadają profesorowie: Ireneusz Białecki, Przemysław Czapliński, Paweł Dybel, Piotr Kłoczowski, Marcin Król, Jacek Kurczewski, Radosław Markowski i in. Zapewne zgadzają się z tezą redaktora-propagandysty, a więc publicystycznego kłamcy, że:” (…) całą rzesza dziennikarzy, intelektualistów i naukowców, których ambicją jest oddziaływanie na sprawy kraju, w debacie publicznej dokonuje wątpliwego etycznie wyboru i mniej lub bardziej kłamie. Dobrze, jeśli łżemy mniej niż bardziej, al. Zupełnie kłamać się nie da – prawdomówność warunkuje choćby czas , jakim dysponujemy. (tamże)
Ciekaw jestem, czy miał na myśli członków powyższej rady, kiedy stwierdza ze zdumiewająca pewnością: Większość liberalnych znajomych z sadomasochistyczną przyjemnością czyta OKO.Press tylko po to, by odkryć pustkę. Prawdę piszą? Jasne. Politykom trzeba patrzeć na ręce. Tylko co z tego, skoro to symbiotyczna relacja - daje paliwo obydwu stronom. Im bardziej kłamią, tym więcej mamy do napisania. Im więcej piszą, tym bardziej staje się obojętne, czy politycy kłamią. (Tamże)
Kłamstwo zatem kołem się toczy – w polityce i publicystyce. Teraz powinniśmy przyjrzeć się temu, którzy uczeni mieli ambicje włączania się do polityki z pozycji prorządowej czy opozycyjnej, by przyjąć za pewnik ich kłamliwą postawę wobec społeczeństwa i własnego środowiska, zaprzeczającą etosowi nauki i universitas.
PARADOKS KŁAMCY (Wikipedia):
Jeśli kłamie, to stwierdzając „ja teraz kłamię” wypowiada prawdę, a więc nie jest kłamcą. Jeśli natomiast twierdzi prawdę, to znaczy, że kłamie, bo to oznacza wypowiadane przez niego zdanie. Należy rozróżnić kłamstwo od fałszu (jednego ze stanów logicznych). Fałsz to brak prawdy (obiektywnej).
13 września 2017
Pedagog - mistrz czy inspirator?
Uczestnicy XXXI Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN mieli wyjątkową okazję do wysłuchania wykładu niezwykłej postaci w polskiej pedagogice humanistycznej, jaką jest prof. dr hab. Irena WOJNAR.
Pani Profesor podjęła niezwykle frapującą kwestię, czy pedagog/profesor jest dla swoich podopiecznych/uczniów mistrzem, czy może powinien być inspiratorem ich procesu myślenia? Zdaniem pani Profesor - mistrz, to z jednej strony ktoś doskonały, budzący podziw i szacunek, a z drugiej strony osoba wzbudzająca poczucie dystansu. Czy rzeczywiście zależy nam na tworzeniu relacji z uczniami/studentami w takim właśnie wymiarze? - pytała I. Wojnar.
Pedagog - jak kontynuowała swój pogląd - niezależnie od tego, jaki jest jego status zawodowy, akademicki, powinien być dla swoich uczniów postacią znaczącą, ale pełniącą co najwyżej rolę osoby inspirującej innych do myślenia. W pracy naukowej, bo ta była przedmiotem zainteresowań naszych doktorantów i doktorów, tak jak w każdej pracy naukowej - konieczny jest ruch myśli obejmujący zaciekawienie, przebudzenie wyobraźni, a jednocześnie uruchamiający intelektualny niepokój i troskę o człowieka.
Jak mówiła prof. I. Wojnar:
"Rola inspirująca profesora jest podstawową w budowaniu warsztatu naukowego współpracowników, asystentów, a więc nie jest w tej relacji konieczne mistrzostwo abstrakcyjno-perfekcyjne. To wzbudzony ruch myśli jest konsekwencją obecności inspiracji.
Dla pedagoga priorytetem w jego myśleniu, odczuwaniu i działaniu powinna być wrażliwość na sprawy drugiego człowieka, postrzeganie świata w rzeczywistości społecznej, ale w kategorii homo humanus. Obszar humanistycznego myślenia wyznaczają nie tylko filozoficzne kierunki czy prądy, ale spotkania z ludźmi i niepokój.
Niesłuszne zatem było przesunięcie przez urzędnika MNiSW pedagogiki z dziedziny nauk humanistycznych do nauk społecznych, gdyż humanistyczność relacji społecznych, ale technicznych czy gospodarczych dotyczy powiązania człowieka ze światem szeroko pojmowanej kultury, cywilizacji.
Rolą pedagoga jest – jak mówiła prof. I. Wojnar - namysł nad procesami tworzenia współtworzenia i samotworzenia się człowieka, w trakcie którego korzysta on z osiągnięć innych nauk tym się także zajmujących. Pedagog może podejmować badania z pogranicza innych nauk o człowieku, nauk o kulturze, ale humanizm jest przejawem jego wrażliwości humanistycznej. Pogranicze problematyki moralnego rozsądku dotyka kwestii zaangażowania i obowiązku pedagoga wobec świata wartości moralnych.
Kluczową kategorią dla humanistycznej perspektywy relacji pedagog-uczeń są - zdaniem Ireny Wojnar - realne spotkania z ludźmi na zasadzie wzajemności, dialogu, wzajemnej empatii i wsłuchiwania się w siebie. Tego nie można nauczyć, ale można ku temu inspirować. Dziś mamy dominantę monologu, a nie dialogu. Życie polityczne to sekwencje monologu, w którym nikt już nikogo nie słucha.
Pedagodzy mają za zadanie uczenia ludzi odczytywania i rozumienia przesłań drugiego człowieka. Spotkanie z innością nie może być powierzchowną tolerancją, ale wzbogaceniem każdego z nas.
Niepokój nie jest tożsamy z ciekawością, gdyż jego immanentną składową jest zatroskanie, przekonanie, że istnieje coś takiego jak alternatywność widzenia świata oraz przeświadczenie, że świat w którym żyjemy wymyka się naszym możliwościom sterowania nim. Cywilizacja wymknęła się z humanistycznego sterowania, gdyż uległ załamaniu ten właśnie obszar jej refleksji. Konieczny jest namysł nad ambiwalencjami, nad tym, co miało służyć ludziom, a co zaczyna ich niszczyć.
Swój wykład, skrótu którego dokonałem powyżej, był także krytyką stanu humanizmu na świecie. Potrzebna jest zatem dyskusja na temat ekumenicznego poszukiwania wartości, które łączyłyby ludzi ponad różnicami.
Po pięknym wykładzie nestorka polskiej pedagogiki otrzymała nie tylko burzę oklasków, ale i kwiaty oraz słowa wdzięczności za podzielenie się osobistą perspektywą postrzegania pedagogów w dzisiejszym świecie.
12 września 2017
XXXI Letnia Szkoła Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN
11 września 2017 r. jest dla Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk dniem szczególnym, bowiem Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego podjął się organizacji i doprowadził do inauguracji tegorocznej - XXXI Letniej Szkoły Pedagogów - dla poszukujących wsparcia w rozwoju naukowym.
Uczestników SZKOŁY powitała prof. UKSW dr hab. Anna Fidelus - prorektor wraz z ks. prof. UKSW dr. hab. Janem Niewęgłowskim - dziekanem Wydziału Nauk Pedagogicznych tej Uczelni. W słowach powitania pięknie nawiązali do przewodniej myśli Prymasa Tysiąclecia, dla którego najważniejszy był człowiek życzliwie patrzący na drugiego człowieka. Stajemy przed młodymi ludźmi - mówił ks. Dziekan - jako ich nauczyciele, toteż chcemy czerpać z głęboko personalistycznej myśli Prymasa Polski. Można ją sprowadzić do trzech przesłań:
1. Okazywanie szacunku kobietom, ze wskazaniem, że i one mają szanować siebie;
2. Troska o ojczyznę, o Polskę. Prymas odbywając podróże zagraniczne podróże nigdy nie powiedział złego słowa na swoją ojczyznę;
3. Czas to miłość, a nie - jak usiłują nam narzucić ekonomiści, że czas to pieniądz.
Szczególnie w dzisiejszym świecie zatracania się tożsamości, powinniśmy - jako społeczność pedagogiczna - czynić wszystko, żeby nasi podopieczni mogli formować swoją tożsamość w prawdzie. Ks. Dziekan Wydziału posłużył się w odniesieniu do naszych SZKÓŁ metaforą "latającego uniwersytetu", bo rzeczywiście każdego roku inna uczelnia akademicka gości młodych badaczy, nauczycieli akademickich i doktorantów z całego kraju, by dzielić się z nimi nie tylko własnym dorobkiem naukowym, ale też stwarzać przestrzeń do spotkań mistrzów z uczniami.
Istotnie, każda SZKOŁA ma swoją specyfikę, choć wspólny jest dla wszystkich kanon metodologii badań humanistycznych i społecznych.
Za każdym razem inny temat, odmienny problem stanowi wyzwanie dla wykładającej kadry i uczestników. Specyfiką tegorocznej Letniej Szkoły Pedagogów jest: Problem z własnym lub cudzym warsztatem pisarstwa naukowego, o czym mówiła kierująca od 23 lat SZKOŁAMI KNP PAN prof. dr hab. Maria Dudzikowa. Z rąk Gospodarzy otrzymała z rąk Sekretarzy Letniej Szkoły Pedagogów; dr Kingi Krawieckiej i dr. Macieja Ciechomskiego bukiet kwiatów. Chwilę później prof. UZ dr hab. Marek Furmanek - dziekan Wydziału Pedagogiki, Psychologii i Socjologii Uniwersytetu Zielonogórskiego wraz z mgr Magdaleną Zapotoczną odebrali "pałeczkę" Gospodarzy przyszłorocznej - XXXII Letniej Szkoły Pedagogów KNP PAN.
Jak mówiła prof. Maria Dudzikowa, nasze dociekania mają służyć interdyscyplinarnej refleksji nad:
* funkcjami języka w procesie wiedzotwórczym,
* osobliwościami języka szkół, nurtów, paradygmatów w naukach humanistycznych i społecznych,
* odmianami stylowymi współczesnej polszczyzny jako oferty dla pedagogów
* strategiami pisania tekstów, również tych na awans naukowy.
Przewidujemy, że kwestie teoretyczne, metodologiczne czy dydaktyczne podjęte wokół zaproponowanego tematu przyczynią się do wzrostu poziomu świadomości językowej i kultury języka Uczestników i Wykładowców oraz będą sprzyjać udoskonaleniu indywidualnych warsztatów pisarskich.
Są wśród uczestników zarówno doktoranci, jak i niedawno wypromowani doktorzy, nauczyciele z placówek oświatowych, którzy chcą włączyć się własną twórczością i działalnością pedagogiczną do zmian społecznych i nauk pedagogicznych.
W SZKOLE PEDAGOGÓW beneficjentami są zawsze obie strony, bo w odróżnieniu od istniejących w społeczeństwie podziałów, czynimy wszystko, by łączyła nas pasja naukowych dociekań, czytelnictwo, projekty i możliwości dzielenia się doświadczeniami z własnego warsztatu badawczego.
Obrady poprzedził poruszający dusze występ Anny Krzysztoń z wspaniałym gitarzystą Marcinem Majerczykiem, których koncert został zatytułowany "W POSZUKIWANIU PRAWDY". Nie można było lepiej zacząć naszych dociekań naukowych, jak właśnie od piękna śpiewanej poezji w Podziemiach Kamedulskich Kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP
A na "deser" inauguracji wysłuchaliśmy wykładu prof. dr. hab. Tadeusza Sławka pt. EDUKACJA JAKO TWORZENIE I PODTRZYMYWANIE KULTURY NADZIEI. Nawet nie przypuszczałem, że nawiązując w słowach powitania wszystkich SZKOLNIKÓW do myśli gestaltysty Fritza Perlsa, byśmy umieli dostrzec to, co jest w tle, niezapowiedziane, na pierwszy rzut oka niewidoczne, ale tworzące nową jakość naszego życia - wysłucham znakomitego wykładu o PEDAGOGICE NADZIEI, ale i NADZIEI W PEDAGOGICE.
Treść wykładu ukaże się - jak obiecał nam Profesor - w tegorocznej edycji Rocznika Pedagogicznego KNP PAN. Przed nami cztery dni intensywnych obrad, spotkań, warsztatów, wymiany myśli, dzielenia się doświadczeniami, pozytywnego stresu ekspozycji społecznej, a może i gwałtownego przebudzenia w procesie myślenia.
Wieczór tegorocznej SZKOŁY zamknęła uroczysta kolacja z udziałem JM Rektora UKSW - ks. prof. dr. hab. Stanisława Dziekońskiego (na zdjęciu wraz z prof. M. Dudzikową) dopełniona autoprezentacją ośrodków akademickich i przekazaniu im w imieniu akademickich wydawnictw rozpraw z nauk o wychowaniu. To, co wydarzyło się wczoraj, miało holistyczny wymiar dla każdego z nas.
Uczestników SZKOŁY powitała prof. UKSW dr hab. Anna Fidelus - prorektor wraz z ks. prof. UKSW dr. hab. Janem Niewęgłowskim - dziekanem Wydziału Nauk Pedagogicznych tej Uczelni. W słowach powitania pięknie nawiązali do przewodniej myśli Prymasa Tysiąclecia, dla którego najważniejszy był człowiek życzliwie patrzący na drugiego człowieka. Stajemy przed młodymi ludźmi - mówił ks. Dziekan - jako ich nauczyciele, toteż chcemy czerpać z głęboko personalistycznej myśli Prymasa Polski. Można ją sprowadzić do trzech przesłań:
1. Okazywanie szacunku kobietom, ze wskazaniem, że i one mają szanować siebie;
2. Troska o ojczyznę, o Polskę. Prymas odbywając podróże zagraniczne podróże nigdy nie powiedział złego słowa na swoją ojczyznę;
3. Czas to miłość, a nie - jak usiłują nam narzucić ekonomiści, że czas to pieniądz.
Szczególnie w dzisiejszym świecie zatracania się tożsamości, powinniśmy - jako społeczność pedagogiczna - czynić wszystko, żeby nasi podopieczni mogli formować swoją tożsamość w prawdzie. Ks. Dziekan Wydziału posłużył się w odniesieniu do naszych SZKÓŁ metaforą "latającego uniwersytetu", bo rzeczywiście każdego roku inna uczelnia akademicka gości młodych badaczy, nauczycieli akademickich i doktorantów z całego kraju, by dzielić się z nimi nie tylko własnym dorobkiem naukowym, ale też stwarzać przestrzeń do spotkań mistrzów z uczniami.
Istotnie, każda SZKOŁA ma swoją specyfikę, choć wspólny jest dla wszystkich kanon metodologii badań humanistycznych i społecznych.
Za każdym razem inny temat, odmienny problem stanowi wyzwanie dla wykładającej kadry i uczestników. Specyfiką tegorocznej Letniej Szkoły Pedagogów jest: Problem z własnym lub cudzym warsztatem pisarstwa naukowego, o czym mówiła kierująca od 23 lat SZKOŁAMI KNP PAN prof. dr hab. Maria Dudzikowa. Z rąk Gospodarzy otrzymała z rąk Sekretarzy Letniej Szkoły Pedagogów; dr Kingi Krawieckiej i dr. Macieja Ciechomskiego bukiet kwiatów. Chwilę później prof. UZ dr hab. Marek Furmanek - dziekan Wydziału Pedagogiki, Psychologii i Socjologii Uniwersytetu Zielonogórskiego wraz z mgr Magdaleną Zapotoczną odebrali "pałeczkę" Gospodarzy przyszłorocznej - XXXII Letniej Szkoły Pedagogów KNP PAN.
Jak mówiła prof. Maria Dudzikowa, nasze dociekania mają służyć interdyscyplinarnej refleksji nad:
* funkcjami języka w procesie wiedzotwórczym,
* osobliwościami języka szkół, nurtów, paradygmatów w naukach humanistycznych i społecznych,
* odmianami stylowymi współczesnej polszczyzny jako oferty dla pedagogów
* strategiami pisania tekstów, również tych na awans naukowy.
Przewidujemy, że kwestie teoretyczne, metodologiczne czy dydaktyczne podjęte wokół zaproponowanego tematu przyczynią się do wzrostu poziomu świadomości językowej i kultury języka Uczestników i Wykładowców oraz będą sprzyjać udoskonaleniu indywidualnych warsztatów pisarskich.
Są wśród uczestników zarówno doktoranci, jak i niedawno wypromowani doktorzy, nauczyciele z placówek oświatowych, którzy chcą włączyć się własną twórczością i działalnością pedagogiczną do zmian społecznych i nauk pedagogicznych.
W SZKOLE PEDAGOGÓW beneficjentami są zawsze obie strony, bo w odróżnieniu od istniejących w społeczeństwie podziałów, czynimy wszystko, by łączyła nas pasja naukowych dociekań, czytelnictwo, projekty i możliwości dzielenia się doświadczeniami z własnego warsztatu badawczego.
Obrady poprzedził poruszający dusze występ Anny Krzysztoń z wspaniałym gitarzystą Marcinem Majerczykiem, których koncert został zatytułowany "W POSZUKIWANIU PRAWDY". Nie można było lepiej zacząć naszych dociekań naukowych, jak właśnie od piękna śpiewanej poezji w Podziemiach Kamedulskich Kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP
A na "deser" inauguracji wysłuchaliśmy wykładu prof. dr. hab. Tadeusza Sławka pt. EDUKACJA JAKO TWORZENIE I PODTRZYMYWANIE KULTURY NADZIEI. Nawet nie przypuszczałem, że nawiązując w słowach powitania wszystkich SZKOLNIKÓW do myśli gestaltysty Fritza Perlsa, byśmy umieli dostrzec to, co jest w tle, niezapowiedziane, na pierwszy rzut oka niewidoczne, ale tworzące nową jakość naszego życia - wysłucham znakomitego wykładu o PEDAGOGICE NADZIEI, ale i NADZIEI W PEDAGOGICE.
Treść wykładu ukaże się - jak obiecał nam Profesor - w tegorocznej edycji Rocznika Pedagogicznego KNP PAN. Przed nami cztery dni intensywnych obrad, spotkań, warsztatów, wymiany myśli, dzielenia się doświadczeniami, pozytywnego stresu ekspozycji społecznej, a może i gwałtownego przebudzenia w procesie myślenia.
Wieczór tegorocznej SZKOŁY zamknęła uroczysta kolacja z udziałem JM Rektora UKSW - ks. prof. dr. hab. Stanisława Dziekońskiego (na zdjęciu wraz z prof. M. Dudzikową) dopełniona autoprezentacją ośrodków akademickich i przekazaniu im w imieniu akademickich wydawnictw rozpraw z nauk o wychowaniu. To, co wydarzyło się wczoraj, miało holistyczny wymiar dla każdego z nas.
Subskrybuj:
Posty (Atom)