09 maja 2017

Ile tygodni trwa postępowanie habilitacyjne?


Powracam do tematu, z którym nie mogli poradzić sobie nawet prawnicy, chociaż odwoływali się do różnych aktów prawa, by wykazać, że nie ma tu żadnego problemu. Nie mam czasu na to, by analizować we wszystkich dyscyplinach to, ile tygodni trwa postępowanie habilitacyjne od momentu powołania przez Centralną Komisję składu komisji habilitacyjnej (analiza wniosków do marca 2017 r.).

Nie można w tego typu diagnozach kierować się tylko liczbami, gdyż każda z nich kryje różnego rodzaju problemy, których nie byli w stanie przewidzieć ani ustawodawcy, ani ministrowie nauki i szkolnictwa wyższego, ani też prawnicy lobbujący w Sejmie za określonymi rozwiązaniami. Mamy zatem to, co mamy, czyli chaos, który usiłują regulować umowami o dzieło z recenzentami dziekani wydziałów lub dyrektorzy instytutów naukowych. Ci ostatni są albo nad wyraz rygorystyczni, albo liberalni, ale - bez względu na przyjęta postawę - doskonale wiedzą, że przygotowanie recenzji osiągnięć naukowy habilitanta(-ki) nie jest możliwe do ścisłego ustalenia i wyegzekwowania z wielu powodów.

Ortodoksi powiadają - czas instrukcyjny (który to termin rzekomo nie jest zawity, gdyż wynika z innej ustawy) wynosi 6 tygodni od powołania przez CK komisji habilitacyjnej. Miniortodoksi twierdzą, że 6 tygodni upływa od zawarcia umowy między dziekanem/dyrektorem instytutu naukowego a recenzentem. Liberałowie są realistami, nie kierują się tą niejednoznacznością, tylko przyjmują czas pracy autorskiej, a zatem twórczej, która nie poddaje się żadnym rygorom terminowym.

Niezależnie od wszystkiego policzyłem, ile tygodni upływa od powołania komisji habilitacyjnej przez CK do podjęcia przez radę wydziału uchwały o nadaniu lub odmowie nadania stopnia doktora habilitowanego. Dane są - jak się wydaje - interesujące:

Postępowania na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań 4, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków: 25-25-30-31. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 27,5

Postępowania na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 15, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
29-28-37-37-62-41-24-22-33-33-37-28-88-31-30. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 37,3

Postępowania na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 7, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
33-41-28-41-23-33-33. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 33,1

Postępowania na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 5, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
40-26-37-43-43. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 37,8

Wydział Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 10, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
41-42-41-43-39-48-49-41-34-32. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 41

Wydział Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 2, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
65. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 32,5

Wydział Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu:

Ogólna liczba zakończonych uchwałą postępowań - 13, gdzie liczba tygodni wynosiła dla tych wniosków:
90-44-42-29-64-44-40-87-39-56-39-52-44. Tym samym średnia liczba tygodni wynosi: 51,5.

Łącznie na 56 postępowań habilitacyjnych czas ich trwania wyniósł średnio: 37,9 (2126 tygodni).

Podaję te twarde dane zarówno recenzentom, gdyby którykolwiek z dziekanów lub dyrektorów instytutów chciał obniżyć im honorarium z tytułu przekazania przez nich recenzji w terminie późniejszym, niż 6 tygodni oraz sędziom sądów administracyjnych i członkom Centralnej Komisji, by odrzucali pozwy habilitantów oskarżających jednostki o zbyt długo trwające postępowanie habilitacyjne.

08 maja 2017

Prawo i politycy - sobie, a akademickie awanse - sobie

Postanowiłem poświęcić nieco czasu na analizę postępowań habilitacyjnych w dziedzinie nauk społecznych w dyscyplinach: psychologia, socjologia, pedagogika i nauki o polityce. Wcześniej podjąłem ten problem w blogu, ale prawnicy, którzy zaczęli mój wpis komentować, sami nie są w stanie dojść do ładu między sobą. Sekretarzem CK w tej kadencji jest prof. Bronisław Sitek - profesor nauk prawnych, autorytet w zakresie Prawa Rzymskiego. Nadal nie wiemy, czy jest przewodniczący CK? Wiedzą o tym senatorowie i posłowe PIS, ale przecieków nie mamy.

Prawo jest tak konstruowane w naszym kraju, żeby było sitem z dużymi otworami. Oznacza to, że większość kandydatów do awansu naukowego nie przejdzie przez to sito, ale niektórzy i owszem. Są wśród nich plagiatorzy, a jest takich coraz więcej, co stwierdzam ze smutkiem i przerażeniem, bo świadczy to o głębokiej demoralizacji akademickiego środowiska. Są też i tacy, którzy uważają, że nawet po siedmiu czy dziesięciu negatywnych recenzjach profesorów habilitacja im się należy. To tylko kwestia znalezienia popleczników politycznych czy znajomych w WSA, bo przecież o złej kondycji polskiego sądownictwa wiemy nie od dziś.

Wśród kandydatów do habilitacji są też doktorzy, którzy postanowili "skleić" kilka tekstów w jedną całość (np. tzw. cykl publikacji) i "startują" na zasadzie a nuż się uda. W końcu to nie oni ponoszą koszty postępowań tylko budżet ich szkół wyższych. Nikt nie egzekwuje z tytułu porażki zwrotu kosztów od takich habilitantów.

Nie ma prawych etycznie postępowań w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych. W każdej dyscyplinie, w każdej uczelni, nawet tych najbardziej renomowanych, zdarzają się przypadki nieuczciwości akademickiej. Pisze o nich co miesiąc Marek Wroński, ale jego artykuły nie mają przełożenia na zmiany w polityce kadrowej i awansowej szkolnictwa wyższego, także w postępowaniach w Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów. Nie mają, bo i mieć nie mogą. Takie jest w Polsce prawo.

Ministerstwo wie o tym od lat, ale tam też lobbują ci, którzy nie są z prawem za pan brat. Komisja Etyki jest ciałem ozdobnym, które nie podjęło żadnej decyzji personalnej, aczkolwiek rozsyła listy tu i ówdzie, zabiega o pochylenie się nad sprawą, zapoznanie z donosem, wnioskami itp. Niektórzy uwielbiają pracę pozorną i moc wizerunkową instytucji czy organu, w których zasiadają.

Zaglądam na stronę CK, gdzie zamieszczane są dokumenty z postępowań habilitacyjnych we wspomnianych powyżej dyscyplinach naukowych. Stan moich analiz jest na koniec marca 2017 r. Podaję konkretne dane.

Liczba wniosków o postępowanie habilitacyjne zgłoszonych w latach 2013-2016 r. w CK:

345 wniosków o postępowanie habilitacyjne, w tym do marca 2017 r.:

brak danych o uchwale Rady Wydziału czy Rady Instytutu Naukowego (może świadczyć o:

1) umorzeniu postępowania;

2) jego trwaniu
2a) ze względu na długotrwające odwołanie w CK czy nawet w WSA habilitanta;
2b) ze względu na przedłużające się postępowanie w komisji);
2c) ze względu na zmianę/-y w składzie komisji habilitacyjnych;
2d) czynniki losowe - choroby, śmierć członka komisji,
2e) inne powody.

NAUKI O POLITYCE - (117)

1) brak uchwały o nadaniu lub odmowie nadania doktora habilitowanego: 73

2) uchwała o nadaniu stopnia (w nawiasie o odmowie nadania stopnia): 44 (5)

PSYCHOLOGIA: (48)

1) brak uchwały o nadaniu stopnia doktora habilitowanego: 30

2) uchwała o nadaniu lub odmowie nadania stopnia (w nawiasie o odmowie nadania stopnia): 18 (3)

SOCJOLOGIA: (64)

1) brak uchwały o nadaniu lub odmowie nadania doktora habilitowanego: 42

2) uchwała o nadaniu lub odmowie nadania stopnia (w nawiasie o odmowie nadania stopnia): 22 (1)


PEDAGOGIKA: (116)

1) brak uchwały o nadaniu lub odmowie nadania doktora habilitowanego: 29

2) uchwała o nadaniu lub odmowie nadania stopnia (w nawiasie o odmowie nadania stopnia): 87 (32)


Można teraz porównać sytuację habilitantów w poszczególnych dyscyplinach naukowych.

Odsetek podjętych uchwał w stosunku do liczby wniosków wynosi:

Nauki o polityce - 37,6%

Psychologia - 37,5%

Socjologia - 33,3%

Pedagogika - 75%

Jak wynika z powyższych danych, najwyższy wskaźnik podjętych uchwał przez rady wydziałów dotyczy pedagogiki. Pragnę zauwazyć, że aż 27,6% wniosków habilitacyjnych zostało zakończonych w tej dyscyplinie uchwałą o odmowie nadania stopnia doktora habilitowanego.

Tymczasem w psychologii wskaźnik zakończonych postępowań uchwałą pozytywną lub negatywną wynosi 6,3%, w naukach o polityce - 4,3%, zaś w socjologii 1,5%. Oznacza to, że w socjologii jest najwyższy odsetek umorzeń postępowań lub przedłużających się postępowań habilitacyjnych czy innych powodów braku uchwał w powyższej sprawie. Na II miejscu w tym zakresie są nauki o polityce, a na następnym - psychologia.

Życzę wyciągania dalszych wniosków z tych danych, a jeśli ktoś chce, to nawet może przestudiować treść recenzji tych wniosków, które zostały zakończone pozytywną uchwałą rady wydziału czy rady naukowej instytutu. Może członkowie CK reprezentujący inne dyscypliny naukowe dokonają podobnych analiz i pochwalą się efektywnością postępowań habilitacyjnych oraz towarzyszących im patologii? Dysponujemy przecież, póki co, transparentnymi danymi.







07 maja 2017

Szwajcarska edukacja


Właścicielami szkół publicznych są gminy, kanton lub osoby prywatne (stowarzyszenia, kościoły). Systemy oświatowe każdego kantonu są w pełni autonomiczne. Same decydują o tym, w jakim kierunku powinna zmierzać edukacja szkolna (kategoryzacja celów nauczania), kiedy rozpoczyna się obowiązek szkolny i jak długo jest on realizowany. Same też określają program i plan zajęć dydaktycznych dla poszczególnych poziomów edukacyjnych. Kantony samodzielnie stanowią o niezbędnym poziomie wykształcenia nauczycieli i warunkach przyjęć do tego zawodu.

Na oświatę gminy wydają średnio ok. 32% całego budżetu, co potwierdza ogromną troskę społeczeństwa o jak najwyższą jakość kształcenia własnych dzieci. Przejawia się to nie tylko w wysokich płacach dla nauczycieli, ale i w bogatym wyposażeniu szkół w pomoce dydaktyczne, nowe technologie i nowoczesną infrastrukturę. Edukacja powszechna jest bezpłatna, toteż wszystkie materiały do nauki, w tym także podręczniki i materiały piśmienne uczniowie otrzymują za darmo.

W klasach I-VI szkół podstawowych liczba uczniów nie może przekroczyć 25, zaś najmniej mogą one liczyć 15 osób. Rok szkolny trwa 38 i 1/2 tygodnia, zaś liczba godzin zajęć dydaktycznych w ramach realizacji "minimum programowego" waha się od 23 godzin tygodniowo w szkole podstawowej do 35 godzin w szkole ponadpodstawowej. Nauczyciele zatrudniani są przez władze gminne na 4 lata, przy czym pierwszy rok ich pracy jest okresem próbnym. Dla pozyskania etatu w szkole muszą jednak dysponować poparciem 1/5 uprawnionych do głosowania mieszkańców z jej rejonu. W ten sposób rodzice mają dość istotny wpływ na właściwy dobór pedagogów do pracy oświatowej z ich dziećmi.

Słusznie wychodzi się tu z założenia, że szkoła jest także sprawą rodziców jej uczniów. Oni bowiem są odpowiedzialni za wychowanie i wykształcenie własnych dzieci, natomiast szkoła może być w tym procesie jedynie partnerem i rzecznikiem ich interesów. Już w prawie szkolnym stwierdza się, że szkoły wspólnie z rodzicami i kościołem powinny służyć kształceniu i wychowaniu dzieci zgodnie z zasadami chrześcijańskimi, demokratycznymi i społecznymi. Rolą szkoły jest zapewnienie uczniom harmonijnego rozwoju ich sfery duchowej, psychicznej i fizycznej. Odpowiedzialność za jakość rozwoju młodego pokolenia spada nie tyle na szkoły, co na samych uczniów i ich rodziców. Szkoła może bowiem jedynie wspierać te procesy, bądź korygować jawne ich zaniedbania.

Wymienia się przy tym pięć kategorii celów kształcenia, do których realizacji zobowiązana jest każda szkoła powszechna i niepubliczna, a mianowicie:

1. Szkoła wobec ucznia jako osoby:

• wzmacnia u ucznia świadomość jego wartości jako osoby i sprzyja rozwojowi w nim jego indywidualności,
• wspiera go w rozwoju samowiedzy, zaufania do samego siebie i w odwadze życia,
• przyczynia się do rozwoju jego sumienia, pomagając mu przez to w postrzeganiu wolności i przygotowaniu do odpowiedzialnego życia,
• pomaga uczniowi w rozpoznawaniu własnych uczuć, w radzeniu sobie z nimi i w ich afirmacji,
• sprzyja umiejętności myślenia i wyrażania poglądów oraz prowadzi do samodzielnego uczenia się na bazie autentycznych zainteresowań,
• pomaga dziecku w dalszym rozwijaniu umiejętności komunikowania się w sposób werbalny i pozasłowny, przez co umożliwia mu pogłębienie rozumienia samego siebie i świata oraz zróżnicowanych form porozumiewania się z innymi,
• troszczy się o rozwój fizyczny dziecka, o jego ciało, zdrowie i zahartowanie,
• doskonali wszystkie zmysły dziecka, dbając o zróżnicowanie jego postrzegania.

2. Szkoła wobec ucznia w relacjach społecznych:

• uświadamia mu, że żyje we wspólnocie, pomaga mu w zrozumieniu innych ludzi, ich właściwości, potrzeb, zalet i wad, w akceptowaniu innych i ich miłowaniu, pomaga też w rozstrzyganiu spraw społecznych i rozwiązywaniu konfliktów międzyludzkich,
• sprzyja zaspokajaniu potrzeb i popędów dla dobra wspólnoty,
• rozwija zrozumienie dla społecznych problemów człowieka i przyczynia się do świadomej odpowiedzialności i świadomości obowiązujących w społeczności praw.

3. Szkoła wobec ucznia w jego relacji do Boga:

• umożliwia mu doświadczanie uczuć religijnych w życiu człowieka i ich włączenie do formowania własnego życia. Bazując na chrześcijańskiej koncepcji człowieka, rozbudza w nim zaufanie do chrześcijańskiej wiary i pomaga uczniowi w jego kontaktach z Bogiem,
• wychowuje ucznia w poszanowaniu dla wolności wyznań religijnych poszczególnych osób, korzysta przy tym z okazji do włączania w proces dydaktyczny dobra, jakie niesie z sobą wspólnota wiary.

4. Szkoła wobec ucznia w relacji do środowiska:

• rozwija postawy wobec wartości, umiejętności i sprawności oraz przekazuje mu wiadomości niezbędne do porozumiewania się z samym sobą, z rodziną, ze społeczeństwem, kościołem i państwem oraz ze środowiskiem kulturowym i przyrodniczym,
• wskazuje wewnętrzne związki człowieka ze środowiskiem naturalnym i kształtuje u uczniów głęboki szacunek do naturalnych zjawisk i wydarzeń, uczy w pełni świadomego spotykania się z nimi i odpowiedzialnego kontaktu z otoczeniem,
• zapoznaje z dorobkiem ludzkiej kultury i cywilizacji oraz pomaga w ocenie ich wartości oraz w sensownym z nich korzystaniu,
• konfrontuje ucznia z głównymi problemami ekonomicznymi, ekologicznymi, politycznymi i duchowymi współczesności.

5. Szkoła wobec ucznia poszukującego sensu życia:
• zachęca do postrzegania swojego bytu i jego sensu oraz do życia zgodnie z nim,
• budzi zrozumienie dla dylematów ludzkiej egzystencji i pomaga uczniom w ich rozpoznawaniu i życiu z nimi,
• pomaga zrozumieć pracę oraz formy zabawowe spędzania czasu wolnego jako niezbędne i w pełni wartościowe przejawy życia oraz ułatwia ich integrację z własnym Ja.

W powyższych celach kształcenia wyraźnie odzwierciedlone jest integralne podejście do rozwoju młodego pokolenia, który powinien być ukierunkowany na siły i potencjał sfery emocjonalnej, duchowej, psychicznej i fizycznej uczniów w zgodzie z prawami natury i wymogami życia społecznego. Nic dziwnego, że w szkołach szwajcarskich organizacja procesu kształcenia nastawiona jest personalistycznie, na samorealizację wszystkich jej podmiotów (uczniów, nauczycieli, rodziców i społeczności lokalnej). Chodzi bowiem o to, by szkoła była autentyczną przestrzenią życia, by świadomie nie odzwierciedlała i nie chciała odbijać współczesnego, stechnicyzowanego, sztucznego, sterowanego przez sieć komputerów świata oraz by pozostawała w zgodzie z potrzebami ludzkiej natury.

Ni musze dodawać, że nauczyciele w tym kraju są bardzo wysoko opłacaną grupą profesjonalistów na świecie.

06 maja 2017

Uniwersytet Polskiej Akademii Nauk jest szansą na przełom w ustroju szkolnictwa wyższego


Wiceprezes PAN, prof. Paweł Rowiński przedstawił realne założenia do powołania Uniwersytetu PAN. Każdy, kto się z nimi zapozna będzie mógł się przekonać, że Akademia dysponuje znakomitą kadrą naukową, bazą, a co najważniejsze osiągnięciami, które liczą się od lat w skali międzynarodowej. Można nawet zapytać, dlaczego dotychczas nie pojawiało się takie rozwiązanie?

Mam nadzieję, że Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ale także posłowie Sejmu tej kadencji zainteresują się projektem PAN i szybko podejmą stosowną uchwałę. Potencjał tego środowiska jest zdecydowanie lepszy, niż Uniwersytetu Warszawskiego. Słusznie zatem Prezes PAN mówił w wywiadach o tym, że może to być początek "polskiego Harvardu".

W skład Polskiej Akademii Nauk wchodzi: 5 wydziałów, 8 oddziałów krajowych, 69 Instytutów Naukowych, 7 Stacji Zagranicznych (Moskwa, Paryż, Wiedeń, Rzym, Kijów-Przedstawicielstwo, Berlin- Centrum Badań Historycznych i Bruksela - Biuro Promocji Nauki PolSCA) oraz 9 jednostek pomocniczych typu: biblioteki, muzea i archiwa!

Aż 12 Instytutów Naukowych ma kategorię A+, którą otrzymują najwyżej oceniane jednostki naukowe w kraju. Do realizacji wielu projektów badawczych powoływane są współtworzą konsorcja i centra naukowe, wśród których są takie, które uzyskały status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW). Powołany do życia w styczniu tego roku PIASt – Polski Instytut Studiów Zaawansowanych - jak pisze prof. Rowiński: Koncentruje się w szczególności na realizacji różnorodnych projektów z zakresu nauk humanistycznych i społecznych, pozostając jednocześnie otwartym na realizację projektów przekrojowych w ujęciu interdyscyplinarnym, tworząc tym samym interdyscyplinarną i międzynarodową platformę współpracy naukowej dla tych dyscyplin.

Podobnie, jak ma to miejsce w kilku przebudzonych polskich uniwersytetach, także w PAN powołano do życia jednostkę (Biuro ds. Doskonałości Naukowej), której zadaniem jest zapewnianie naukowcom wsparcie w przygotowaniu i realizacji grantów ERC, a więc w pisaniu projektów badawczych, przygotowywaniu zainteresowanych do rozmów w Brukseli itp. W planach jest powołanie Międzynarodowej Agendy Badawczej, programy Teaming i powołanie laboratoriów Max Planck Society, które mogłyby powstać w tej perspektywie finansowej UE i w dużej mierze ze środków europejskich.

Wysoki jest potencjał publikacyjny tego środowiska, skoro prawie 14 proc. wszystkich rozpraw polskich w okresie 2013-2016 (Scopus) jest autorstwa uczonych z PAN, a stanowi to ponad 200 proc. więcej publikacji od wydawanych przez kadry Uniwersytetu Warszawskiego i prawie 100 proc. więcej od rozpraw uczonych z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wystarczy zajrzeć na stronę: www. scimagoir.com, żeby przekonać się naocznie, jaką pozycję w światowym rankingu instytucji naukowych zajmują publikacje pracowników PAN.

Na zakończenie prezentacji prof. P Rowiński wymienił najważniejsze cechy, jakie będzie posiadał utworzony Uniwersytet PAN (jako ex definitione uniwersytet badawczy). Są to:

1. Mogą w nim działać jednostki zajmujące się tylko badaniami, o tyle nie ma w nim miejsca na jednostki wyłącznie dydaktyczne.

2. Będzie działać na podstawie znowelizowanej ustawy o PAN.

3. Instytuty PAN posiadają osobowość prawną i dużą autonomię. Instytuty PAN nadal zdobywają dotację statutową na dotychczasowych zasadach

4. Dydaktyka będzie prowadzona zgodnie z najwyższymi standardami -inter- i cross- dyscyplinarnie.


Więcej informacji:www.pan.pl

Być może rektorzy niektórych przynajmniej uniwersytetów powinni zastanowić się nad tym, czy aby nie pójść tą samą drogą. Mam tu przede wszystkim na uwadze możliwość powoływania jednostek badawczych, których kadry będą uwolnione od powinności dydaktycznych oraz zostaną "wykasowane" tzw. etaty tylko dydaktyczne. Jak bowiem prowadzić wykłady i ćwiczenia z kadrą, która od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat nie miała kontaktu z badaniami naukowymi? Rzecz jasna, dotyczy to tych uniwersytetów, które chcą być uniwersytetami badawczymi. Tymczasem polityka resortu chyba zmierza w takim kierunku, by nadać owe uprawnienia kilu uczelniom państwowym, mimo że wiele jednostek ma w nich kategorię B, a nawet C.

W związku z tym, że kilka dni temu publikowałem List Otwarty Rady Naukowej Instytutu Slawistyki PAN uważa za stosowne upowszechnienie także odpowiedzi na ten List Prezesa PAN, prof. Jerzego Duszyńskiego:

Szanowni Państwo, w pierwszych dniach kwietnia 2017 r. wyraziła sprzeciw wobec trybu prowadzenia prac nad reformą Polskiej Akademii Nauk i wykluczenia z dyskusji Instytutów PAN. Ten sprzeciw był w formie listu otwartego, którego adresatem był prezes Polskiej Akademii Nauk. Jak rozumiem Rada Naukowa Instytutu Slawistyki PAN ten sprzeciw następnie rozszerzyła na protest przeciwko trybowi wprowadzania do obiegu społecznego sprawy zmian w ustawach o PAN, szkolnictwie wyższym oraz o nadawaniu stopni i tytułów naukowych, adresowany do Prezydenta RP, Premier RP oraz Wicepremiera i Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Pod tym protestem zbierane były podpisy na stronie internetowej. Jak informuje przewodniczący Rady Naukowej Instytutu Slawistyki PAN prof. Ryszard Grzesik w liście przewodnim do ewentualnych sygnatariuszy protestu, podpisy zbierane będą do dnia poprzedzającego seminarium z udziałem Ministra Jarosława Gowina. Następnie głosy poparcia dla protestu miały być przekazane Pani Dyrektor Instytutu Slawistyki PAN, by mogła je zabrać na to seminarium – stanowiło by to dodatkowe wspomożenie jej argumentacji. Chciałbym ustosunkować się do wspomnianych wyżej: sprzeciwu i protestu.

Uwagi ogólne:

1. Sprzeciw i protest odbieram jako wyraz troski o losy naszego środowiska i nauki w Polsce, ale też i pewnego zagubienia. Przyjmuję, że za to zagubienie ponoszę pewną odpowiedzialność.

2. Szanuję każdą inicjatywę i chęć współpracy. Deklaruję swoją wolę współpracy. Apeluję o współpracę, także ze strony instytutów PAN. Zarówno stanowisko pani Dyrektor Instytutu Slawistyki PAN, to które komunikowała premierowi Jarosławowi Gowinowi podczas seminarium, jak i wynik internetowego protestu nie są mi znane. Apeluję o zaufanie. Wiadomo, że cennymi walorami naszego środowiska są zaufanie i współpraca. Ich deficyt utrudnia naszą pracę naukową, ale i pracę organizatorską.

3. Od środowiska PAN, jeśli chce ono zachować swój wysoki prestiż, wymagane jest aby jego sprzeciwy i protesty były przemyślane i faktograficznie uzasadnione. Osłabiają ten prestiż świadectwa zagubienia i dezorientacji naszego środowiska.

Uwagi dotyczące sprzeciwu:

4. Prace nad nowelizacją ustawy o PAN toczą się póki co w wąskim gronie. W tej fazie bierze w nich głównie udział: kierownictwo PAN, komisja złożona z 10 dyrektorów Instytutów PAN oraz kilku ekspertów (między innymi prawników). Wypracowywana jest koncepcja, rozpoznawane są warunki niezbędne do pomyślnego dla PAN wprowadzenia tej nowelizacji. Praca na tym wstępnym etapie jest moim zdaniem niemożliwa w gronie: 330 akademików, 69 dyrektorów instytutów PAN, 69 przewodniczących rad naukowych oraz 92 przewodniczących komitetów naukowych i problemowych PAN, w sumie około pięciuset osób.

5. To, że pracujemy nad koncepcją Uniwersytetu PAN (UPAN) jest powszechnie wiadome. Do tej pory, tylko jedna osoba poprosiła o dodatkowe włączenie do grona naszej „dyrektorskiej” komisji ds. Ustawy o UPAN i została włączona.

6. Poza dwoma pisemnymi wypowiedziami (od członka kierownictwa PAN, przewodniczącego Rady Kuratorów Wydziału IV i od dyrektora jednego z instytutów PAN), żadne uwagi jeśli chodzi o nowelizowaną ustawę o PAN nie napłynęły ani do mnie, ani do prof. Pawła Rowińskiego, ani do „dyrektorskiej” komisji ds. UPAN. Nic mi nie jest wiadomo o aktywności Rady Naukowej Instytutu Slawistyki PAN w tym względzie, ani o aktywności innych rad naukowych, które poparły sprzeciw i protest. Żaden z ich przedstawicieli nie wyraził potrzeby spotkania ze mną.

Wyrażam podziękowanie radom naukowym, które od protestu się zdystansowały i przyjmuję to za wyraz zaufania i zrozumienia sytuacji.

7. Postulaty dotyczące nowelizacji Ustawy o PAN przez dwa lata opracowywała tzw. Komisja prof. Jerzego Brzezińskiego, ale nie znalazły one przychylności decydentów a ponadto zmieniła się sytuacja w jakiej przyszło nam teraz działać. Komisja prof. Brzezińskiego pracowała, gdy nie było nawet mowy o kwestiach Ustawy Kominowej i Ustawy 2.0.

8. Wkrótce będzie gotowy pierwszy projekt koncepcji UPAN i legislacyjnych założeń nowelizacji Ustawy o PAN, która pozwoliłaby ustawowo na powstanie UPAN. Wtedy rozpoczną się szerokie konsultacje w gronie korporacji, dyrektorów instytutów PAN, przewodniczących rad naukowych instytutów PAN i przewodniczących komitetów. Tym gremiom przedstawimy nasz projekt, będzie wtedy czas na dyskusje. Osoby z tych gremiów będą proszone o pisemne uwagi do naszej propozycji.

9. Praca nad koncepcją UPAN musiała być upubliczniona nawet na wstępnym etapie. Wymagała tego sytuacja intensywnej pracy, zainicjowanej przez MNiSW, nad nową konstytucją nauki w Polsce i nad Ustawą 2.0. Włączenie motywu PAN do tych prac było moim zdaniem koniecznością.

10. Mimo wstępnych etapów pracy nad projektem UPAN w miarę możliwości o koncepcji UPAN informowaliśmy:

a. Prezes PAN na spotkaniu z dyrektorami kampusu Ochota, z dyrektorami instytutów PAN (22 marca br.) i na zebraniu Wydziału II,

b. wiceprezes PAN prof. Edward Nęcka – na spotkaniu z dyrektorami instytutów i przewodniczącymi komitetów Wydziału I (20 kwietnia br. ), prof. Andrzej Rychard oraz prof. Celina Nowak (członkowie Komisji “dyrektorskiej” ds UPAN) na plenarnym posiedzeniu Wydziału I (13 kwietnia br.),

c. wiceprezes PAN prof. Jerzy Czuczwar spotkał się z Wydziałem V,

d. wiceprezes PAN prof. Paweł Rowiński na spotkaniach z kierownikami studiów doktoranckich, z kilkoma radami naukowymi Wydziału III, z Radą Dyrektorów i z samorządem doktorantów.

11. Wszystkich członków naszej społeczności i nie tylko, informowaliśmy w wypowiedziach medialnych o tym, że podjęliśmy działanie w kierunku utworzenia UPAN. Te wypowiedzi były niezbędne, aby włączyć wątek PAN do dyskusji na forum NKN.

Uwagi dotyczące protestu:

12. Protest zaczyna się następującym ustępem: “Rada Naukowa Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk (Uchwała 24/2017) z niepokojem odnotowuje brak rzetelnej polityki informacyjnej oraz transparentnej i demokratycznej debaty nad planowanymi zmianami w ustawach o PAN, szkolnictwie wyższym oraz o nadawaniu stopni i tytułów naukowych. Informacje, docierające do nas z mediów, strony internetowej MNiSW czy incydentalnych spotkań z przedstawicielami Ministerstwa, budzą obawy, że planowane w dotychczasowym trybie reformy przynieść mogą skutki odwrotne od zamierzonych…”

13. Od ponad roku MNiSW pracuje nad nową ustawą o szkolnictwie wyższym. Rada Narodowego Kongresu Nauki spotyka się co miesiąc. Jestem członkiem tej pięćdziesięcioosobowej Rady. Organizowane są też co miesiąc konferencje przygotowawcze Narodowego Kongresu Nauki (NKN). Odbyły się one w Rzeszowie, Toruniu, Wrocławiu, Katowicach, Poznaniu, Lublinie i Gdańsku. W maju 2017 r. takie spotkanie odbędzie w Łodzi, a w czerwcu 2017 r. w Warszawie. We wrześniu 2017 r. w Krakowie odbędzie się Narodowy Kongres Nauki, na którym premier Jarosław Gowin przedstawi projekt Ustawy 2.0. Na każdą z tych konferencji można się było zarejestrować jako uczestnik. Również prace Rady NKN są jawne. Ogólnie dostępna jest strona internetowa NKN (nkn.gov.pl) na której upubliczniane są zarówno materiały ze spotkań Rady NKN jak i poszczególnych zjazdów przygotowawczych NKN. W mojej opinii zarzut, że tryb prac nad tą ustawą jest niedostatecznie konsultowany ze środowiskiem naukowym rozmija się z prawdą.

14. W lutym 2016 MNiSW ogłosiło konkurs na opracowanie założeń Ustawy 2.0. Wpłynęło 15 propozycji. Ostatecznie trzy zwycięskie zespoły przedstawiły takie założenia. 1 marca 2017 roku na Politechnice Warszawskiej odbyła się oficjalna prezentacja projektów: prof. Marka Kwieka (UAM), profesora Huberta Izdebskiego (SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny) oraz dr hab. Arkadiusza Radwana (Instytut Allerhanda). Te obszerne dokumenty są dostępne na stronie internetowej NKN.

15. Nie znam żadnej analizy tych trzech propozycji założeń do nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, które wypłynęły z naszego środowiska. Nic mi nie jest wiadomo o aktywności Rady Naukowej Instytutu Slawistyki PAN w tym względzie.

16. W trzech wspomnianych wyżej założeniach do Ustawy 2.0, o PAN jest jedynie kilka wzmianek (patrz załącznik 1). Ten fakt i wydźwięk tych wzmianek były dla mnie niepokojące, bowiem Ustawa 2.0 traktowana jest jako ważny element nowej konstytucji nauki w Polsce. Tym samym utwierdziło mnie to w słuszności podjęcia przez nas projektu UPAN.

17. Prezentacja założeń Ustawy 2.0 będzie miała miejsce za kilka miesięcy (wrzesień 2017 r. ). Już teraz jednak wyłaniają się pewne obszary konsensusu w radzie NKN. Jest bardzo prawdopodobne, że to całe uczelnie będą kategoryzowane i finansowane. Z perspektywy instytutów PAN jest to o tyle istotne, że gdyby zostały one włączone do uczelni, a są głosy, że tak właśnie powinno się stać, utraciłyby one osobowość prawną i z biegiem czasu również swoją integralność.

18. Obraz nauki w Polsce bez PAN jest wielce niepełny i nowa konstytucja nauki w Polsce też byłaby niepełna. Bierność środowiska PAN w toczących się dyskusjach nad reformą nauki w Polsce byłaby wielkim błędem. Dlatego włączyliśmy się mocno w prace NKN, dlatego wprowadziliśmy
tam wątek PAN i dlatego już teraz mówimy o projekcie UPAN. Na kwietniowym spotkaniu NKN w Gdańsku, Uniwersytetowi PAN poświęcone było jedno z seminarium, prowadzone przez wiceprezesa PAN prof. Pawła Rowińskiego (prezentacja prof. Pawła Rowińskiego z tego seminarium jest dołączona do
mojej odpowiedzi Radzie Naukowej Instytutu Slawistyki PAN). Seminarium to spotkało się z wielkim zainteresowaniem. Padło na nim kilka głosów krytycznych ze strony przedstawicieli czołowych uczelni w Polsce. Padło pytanie, po co nam jeszcze jeden uniwersytet w kraju. Padł zarzut,
że nasza koncepcja tworzyłaby nieuczciwą konkurencję w naszym krajowym systemie nauki, a na efekty pojawienia się UPAN na dobrej pozycji w europejskich i globalnych rankingach uczelni przyjdzie nam poczekać kilka lat. Najkrótszą odpowiedzią na te głosy jest to, że chcemy podjąć się utworzenia uczelni małej rozmiarem i dużej ogólnym poziomem doskonałości naukowej, która mogłaby konkurować z czołowymi uczelniami w Europie i na świecie.

Jesteśmy świadomi, że na pojawienie się w globalnych rankingach przyjdzie nam czekać ze względów formalnych kilka lat, ale te lata poświecimy na ugruntowanie naszej doskonałości tak, aby ostatecznie naprawdę uplasować się w tych rankingach zgodnie z naszymi aspiracjami. Składamy bardzo poważną propozycję, bo potencjał merytoryczny i osiągnięcia środowiska PAN są w skali kraju wyjątkowe i poważne. Udokumentował to w swoim wystąpieniu wiceprezes PAN prof. Paweł Rowiński.

19. Osoby kwestionujące zasadność naszego projektu UPAN już na tak wstępnym etapie, biorą na siebie odpowiedzialność, że nauka i szkolnictwo wyższe w Polsce będą i w przyszłości ponosić wizerunkową klęskę. Chyba, że koledzy z tych czołowych uczelni są przekonani, iż w kilka lat awansują na czołowe miejsca światowych rankingów. Proszę, aby to zadeklarowali tak jak my deklarujemy.

20. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy jeśli chodzi o koncepcję UPAN. Jest to projekt trudny także dlatego, że musimy przekonać decydentów i społeczność uniwersytecką, że jest to projekt istotny dla przyszłości nauki w Polsce i szkolnictwa wyższego w Polsce. Projekt dla naszego wspólnego dobra, który może zmienić międzynarodowy wizerunek nauki w Polsce. Jestem głęboko przekonany, że tak właśnie jest. Liczę, że w
kampanii informacyjnej znajdę zrozumienie i wsparcie w społeczności PAN. Wyrazy niezrozumienia sytuacji i fałszywe jej odczytywanie osłabiają nas.

Uwagi końcowe

Szersze włączenie się PAN do dydaktyki uważam za korzystne dla naszego kraju i naszej instytucji. Mamy wielki potencjał, który budowało kilka pokoleń pracowników PAN. Nie można tego rozproszyć i roztrwonić. Korzystając z tego unikalnego w skali kraju potencjału, mamy wielką szansę na utworzenie UPAN, uczelni liczącej się w Europie i świecie. W swoim wystąpieniu na poznańskim zjeździe przygotowawczym NKN
https://www.youtube.com/watch?v=haNGV9GyXkg) apelowałem, aby na zagadnienia nauki w Polsce patrzeć szerzej niż nasza krajowa perspektywa.
Skupmy się na konkurencji z uczelniami w Europie i na świecie, a nie między sobą.






05 maja 2017

Maturalne potyczki polityczne w mediach


Politycy już jakiś czas temu dali się wciągnąć w medialną grę o ocieplanie własnego wizerunku, by być lepiej odbieranymi w społeczeństwie i skuteczniej zabiegać o głosy wyborców. Rozpoczęte wczoraj egzaminy maturalne stały się znakomitą okazją dla dziennikarzy, by naciągnąć swoich interlokutorów na zwierzenia z egzaminu dojrzałości.

Swobodna rozmowa w rozgłośni radiowej czy w redakcji pisma wygasza mechanizm samokontroli, toteż szybko wychodzi na jaw potrzeba błyśnięcia przed młodymi, podlizania się im w dniu pełnym napięcia, stresu i obaw o własną przyszłość. Politycy o nią troszczyć się nie muszą, szczególnie wówczas, kiedy reprezentują wysokie stanowiska w państwie. Nawet po odejściu z salonu i zaprzestaniu pilnowania żyrandola wydaje im się, że mają jeszcze szansę zagrać z młodym pokoleniem w ingracjację.

W mediach społecznościowych zawrzało z samego rana, kiedy najpierw na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wysokiej klasy specjalista od komunikacji publicznej zamieścił życzenia z ortograficznym błędem (Życzymy tegorocznym maturzystą):


Dla ocieplenia wizerunku ministra Piotra Glińskiego wydobyto szybko informację sprzed tygodnia o tym, że za kilka miesięcy przyjdzie na świat jego drugie dziecko, zaś ów analfabetyczny wpis szybko wykasowano. Dla podtrzymania jakże charakterystycznej dla Polaków miłości do nowonarodzonych szybko upowszechniono kolejny news, że Robertowi Lewandowskiemu już urodziła się pociecha płci żeńskiej, której dano na imię Klara. To znaczy, że "idzie" na pokój, a nie na wojnę. Można zatem odpuścić złośliwości ministrowi A. Maciarewiczowi.

Wstydliwa wpadka ministerstwa okazała się niczym wobec wspomnień b. prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, który przyznał, że nie tylko ściągał na maturalnym egzaminie z matematyki, ale też pomagali mu w tym nauczyciele.

"– Matematyka poszła mi bardzo dobrze dzięki bardzo solidarnej współpracy z kolegami i koleżankami, ale także - nie ukrywam - pomogli nam nauczyciele, no i zdałem matematykę. Po wielu, wielu latach okazało się, że nauczycielka od matematyki to późniejsza żona mojego kolegi z obozu internowania – przyznał Komorowski."

Tylko patrzeć, jak zajmie się tą sprawą prokuratura lub IPN, bo kto wie, czy nie stały za tym jakieś służby?

Tymczasem do zatarcia niegodnego wybryku prezydenta ruszyli internauci z opozycji wobec obecnego obozu władzy. Wprawdzie nie znaleźli żadnego haka na prezydenta Andrzeja Dudę, ale szybko wynaleźli w swoich archiwach domowych (To chyba jacyś polityczni kronikarze?) wspomnienie oraz wywiad prezesa Prawa i Sprawiedliwości - Jarosława Kaczyńskiego.

"Wyłudzona" w powyższy sposób matura z matematyki B. Komorowskiego okazała się przysłowiowym pryszczem wobec faktu, że dziś najważniejszy polityk prawicy przyznał się w swojej książce z 2011 r. do czegoś znacznie poważniejszego, a mianowicie: ""(...) Prawdopodobnie nielegalnie skończyłem 11. klasę i zdałem maturę, a potem poszedłem na studia" (...) Otóż zdarzyło mi się nie zdać z 10. do 11. klasy i mimo to wylądowałem w ostatniej klasie, a następnie po odkręceniu tego znalazłem się w liceum na Woli".


Kiedyś byliśmy najweselszym obozem w krajach socjalistycznych, teraz zaś w krajach Unii Europejskiej. Młodzież tymczasem przystępuje do kolejnych egzaminów. Być może któryś maturzysta lub któraś z maturzystek nosi w plecaku buławę przyszłej władzy? Niech nie udziela wywiadów.

04 maja 2017

Anonimowa socjoblogerka odmitologizowuje m.in. środowisko polskiej socjologii


Zupełnie przypadkowo natrafiłem w sieci na blog prowadzony przez panią profesor (chyba uczelnianą), która reprezentuje stołeczną socjologię. Jak na uczoną nie posiada cywilnej odwagi, skoro zamieszczane od 31 stycznia 2013 r. wpisy są anonimowe. Dokonywane są jednak dość regularnie, konsekwentnie, bo co kilka dni, a zatem pisze je dla sobie znanych odbiorców.

Socjobloger- bo taki jest jej zdepersonalizowany pseudonim (nick), identyfikator - potwierdza swoją publicystyką, że w środowisku akademickiej socjologii ma się czego obawiać. Tylko w ukryciu może pozwolić sobie na krytykę zdarzeń, osób, rozpraw naukowych i literatury pozanaukowej bez stawienia czoła jej adresatom czy aktorom. No cóż, socjologia jest zatem w ustawicznym kryzysie, o czym świadczą także dzieła naukowe wielu jej klasyków w kraju i poza granicami.

Wpisy socjoblogerki są interesujące, miejscami bardzo ironiczne, metaforycznie dekonstruujące błędy, patologie, dysfunkcje, ale i problemy, z którymi nie radzą sobie współcześni uczeni o różnym statusie. Zapewne socjoblożka nie ma takich problemów, ale też nie kryje swoich słabości, wątpliwości czy nawet drobnych niepowodzeń. Z treści wpisów możemy wiele dowiedzieć się o socjologii naukowej w Polsce i recepcji dzieł z tej dyscypliny naukowej zagranicznych autorów. Socjoblogerka śmiało "uderza" w przedstawicieli polskich elit opiniotwórczych w osobach socjologów, politologów czy filozofów, ale także w biurokratyczne decyzje władz Polskiej Akademii Nauk czy mało eleganckie postawy w Polskim Towarzystwie Socjologicznym.

Jest też autorka tego bloga komentatorką polityki resortu nauki i szkolnictwa wyższego, ale i bieżących wydarzeń w świecie. Dość łatwo można zorientować się w jej światopoglądzie i ideologicznej "skrętności". Dla mnie nie ma to znaczenia, gdyż ważna jest umiejętność racjonalnego analizowania fenomenów naszego życia, także naukowego.

Sądzę, że słabością socjolożki jest zbyt duża skrótowość wypowiedzi, w większości postów - powierzchowność własnych relacji i interpretacji omawianych kwestii. Kiedy omawia przykładowo konferencje socjologów, to nie dowiemy się o nich zbyt wiele, poza jej ogólnikową opinią, asocjacją czy wrażeniem. Podobnie jest z recenzjami książek. Nie ulega jednak wątpliwości ich bliski związek z blogowaniem w stylu instant. Na tym polega tez siła i wartość blogowania, że każdy może być sobą, pisać o tym, co chce, jak chce i dla kogo chce.

Nie wiem, czy socjoblogerka ma stałych czytelników. Z wpisów wynika, że żaden z jej postów nie był komentowany. Być może dlatego, że trzeba się zarejestrować, a więc i ujawnić swoje dane adresowe. Nie każdy lubi uczestniczyć w tak asymetrycznej relacji. Dla zachęty przywołam zatem niektóre z problemów czy tematów:

* Źle się dzieje w redakcji "Studiów Socjologicznych":

To już trzeci w ostatnim czasie „kamyczek do ogródka” tego ważnego pisma socjologicznego figurującego na liście ERIH i nieźle punktowanego. Nie tak dawno temu nie udało się znaleźć cytowanego w jednym z artykułów fragmentu w pozycji literaturowej, do której stosowny przypis odsyłał, innym razem wart głębszego namysłu okazał się tekst traktujący o „małych ojczyznach” reifikujący to – nie do końca słusznie przypisywane Ossowskiemu znane pojęcie- a teraz (nr 1/2017) można przeczytać w cytowanym przez autora, Jana Domaradzkiego, fragmencie co następuje: „… gdy ukarzą, jak bardzo ludzie są podobni…” (s. 314). I nie chodzi tu o ukaranie, ale o ukazanie… Ciekawe, jaki poziom (formalny i merytoryczny) będą prezentowały polskie czasopisma, jeśli – nie można wszak chyba tego wykluczyć – któreś z nich dostanie kiedyś lepszą punktację albo trafią na jakąś jeszcze bardziej prestiżową listę.

"Już nie podobno, ale na pewno w nr 1/2015 „Studiów Socjologicznych” na s. 45 znajdujemy jako motto artykułu cytat: „Polska socjologia empiryczna bada głównie świadomość ludzi, a lekceważy pozaświadomościową stronę życia społecznego” oznaczony jako {Sułek 2002, s. 121}, a już na następnej stronie tę samą myśl podaną już bez cudzysłowu i oznaczoną jako {Sułek 2002, s. 123}. Rodzi się więc pytanie, czy znany z precyzji i staranności Autor istotnie powtarza się raz po raz, czy może zachodzi tu inna ewentualność. Co ciekawe, jeśli sprawdzić źródło, czyli zajrzeć do książki Antoniego Sułka „Ogród metodologii socjologicznej”, nie znajdziemy tam ani wzmiankowanego cytatu na s. 121, ani też bardzo podobnego sformułowania na s. 123."

* Niezrozumiałe uprzedzenia członków rady naukowej jednego z instytutów:

" (...)w środowisku naukowym nie powinno nikogo dziwić, że doktorant piszący pracę z zakresu socjologii wiedzy chce odwołać się do określenia Ludwika Flecka „kolektyw myślowy”. To dobre określenie i warto je przypominać tym bardziej, że koncepcje Flecka okazały się prekursorskie wobec znanej teorii „paradygmatów” Kuhna, a zwłaszcza dlatego, by realizować postulat „umiędzynarodowiania nauki polskiej”, czyli uświadamiać Kolegom na Zachodzie, że polscy badacze nierzadko wyprzedzali zagraniczne sławy, tylko że mało kto o tym wie. Dlatego musi budzić zdziwienie nieprzejednane stanowisko Rady Naukowej jednego z instytutów socjologii, która nie wyraziła zgody na użycie tego określenia w tytule rozprawy doktorskiej pod tym tylko pretekstem, że słowo „kolektyw” może źle się kojarzyć i prezentować polską naukę w złym świetle. Tym samym jednak właśnie ta Rada zaprezentowała się nieszczególnie, (...)

* Nonsens powinności publikowania w czasopismach naukowych z Listy Filadelfijskiej czy ERIH:

Mimo prowokacji Sokala prestiż tzw. listy filadelfijskiej nie uległ osłabieniu – nadal polskim naukowcom wpajany jest bezkrytyczny podziw dla zamieszczanych tam tekstów, reprezentujących jakoby najwyższy światowy poziom. I nic w tym nie zmienia fakt, że poziom tych tekstów okazuje się niejednokrotnie kompromitujący (vide: „Modne bzdury”). Podobnie rzecz się ma z listą ERIH – choć utworzona przez prywatną firmę, zamknięta i nie aktualizowana, w dodatku nigdy nie poddawana merytorycznej ocenie (a do wpisania na nią pisma wystarczyło wypełnienie przez dowolną redakcję ankiety) – wciąż jest fetyszyzowana przez urzędników MNiSW: publikacja w piśmie z tej listy jest kryterium awansu naukowego i decyduje o wyniku starań o grant.

* O manipulacji GUS danymi statystycznymi w wyniku... zmian definicji kategorii pojęciowych:

"Przynajmniej jeśli próbuje się zrobić jakikolwiek użytek ze statystyki, a zwłaszcza tej jej wersji, jaką uprawia GUS. Niemal z roku na rok zmienia się tam definicje podstawowych pojęć (przykładowo: raz gospodarstwem rolnym jest obszar powyżej 1 ha, innym razem poniżej), mnoży nie zawsze potrzebne dystynkcje (siedziba gospodarstwa i siedziba użytkownika), nie uwzględnia skutków decyzji administracyjnych (w wyniku czego z roku na rok lub nawet z dnia na dzień może o 50% wzrosnąć lub zmaleć liczba zatrudnionych w rolnictwie – bo raz kryterium jest praca w gospodarstwie, a raz uzyskiwanie dochodu), a nawet gubi dane (bo np. na skutek przyjmowanych progów powyżej lub poniżej 1 ha wypadają z rachunku gospodarstwa o powierzchni akurat równej 1 ha) itd."

* Przyczyny braku innowacyjności polskich uczonych :

dziś uprawianie nauki przypomina coraz bardziej pracę na akord (bo parametryzacja), sportową rywalizację (konkurencja o środki i akademicki kanibalizm), wreszcie ćwiczenie w konformizmie środowiskowym (uległość wobec uznanych paradygmatów, bo nic innego nie ma szansy na publikację).


* Nonsensowne marzenie (nie tylko) ministra J. Gowina :

Marzeniem min. Gowina jest, by polskie uniwersytety znalazły się choć trochę bliżej światowej czołówki. Niedościgłym wzorem jest tu oczywiście amerykański Harvard, którego budżet przekracza wszystkie wydatki na szkolnictwo wyższe w całej Polsce. A o tym, jakimi zasadami kieruje się ta najlepsza na świecie uczelnia, można przeczytać w najnowszym numerze „Forum” (24/2016). W artykule o zięciu Donalda Trumpa (niejakim Jaredzie Kuzhnerze) czytamy, iż przyjęto go na Harvard, kiedy jego ojciec ofiarował tej uczelni dotację w wysokości 2,5 mln dolarów. Być jak Harvard? Nic prostszego.

* Autokolonizacja, depolonizacja i wasalizacja polskiej nauki w resortowej strategii jej umiędzynarodowienia:

… dokonuje się m.in. w ten sposób, że projekty badań albo teksty polskich autorów – nawet te, które mają być realizowane w Polsce lub tutaj publikowane – są coraz częściej kierowane do recenzentów zagranicznych.
Tylko czy aby na pewno jest to najlepszy adres, jeśli w wielu sprawach owi recenzenci zagraniczni są absolutnymi ignorantami. (...)

Jaka szkoda, że zagraniczni autorzy nie czują się w obowiązku poddawać swoje teksty recenzji polskich autorów, co przecież bardzo podniosłoby poziom zachodniej nauki! Nie zaniedbują za to domagać się przy każdej okazji, by polscy autorzy trzeba czy nie trzeba powoływali się na ich publikacje (nawet na te najbardziej kuriozalne?). Wszystko to oczywiście w trosce o podniesienie sobie wskaźnika cytowalności, co tylko umocni dominującą pozycję zachodniej nauki i utrwali podrzędną pozycję polskiej. (...)


* Trudność w recepcji referatów socjologów:

(...) prof. Jadwiga Staniszkis, nadal piękna i z błyskiem w oku (ale tym razem w niebieskiej sukni) opowiadała zebranym o „nominalizmie bizantyjskim” i „ontologii hipostazy” jako fundamentach rosyjskiej polityki. Mniejsza już o to, czy Putin wie, iż mówi i działa kierując się nominalizmem innym niż zachodnioeuropejski, nieważne też to, czy wszyscy zebrani nadążali za tokiem myśli i skojarzeń Referentki. Podejrzewam, iż większość miała to samo odczucie, co Augustyn wobec kwestii czasu: iż doskonale rozumie, o co chodzi, dopóki nie zada sobie pytania, co właściwie rozumie, a wtedy zdarza się, że przestaje rozumieć.

itd.

Poświęciłem kilka godzin na przeczytanie ponad stu stron blogowych wpisów anonimowej socjolożki. Dopiero wówczas widać, że powtarza się zarówno w odniesieniach do niektórych lektur z klasyki socjologii, jak i w podejmowaniu tych samych kwestii. Może jest w tym jakaś racja, bo przynajmniej widać, że nie zmienia zdania.

03 maja 2017

Aż czy tylko 100 intelektualistów popiera reformę ustrojową szkolnictwa


Przyznam szczerze, że publikowanie jakichkolwiek Listów Otwartych czy tzw. Listów Poparcia staje się w ostatnich dwóch latach znakiem szczególnym polskich elit rządzących, opozycyjnych oraz środowisk nauki, kultury i sztuki. Co sekundę pojawiają się na Twitterze jakieś wpisy afirmatorów lub przeciwników zapowiadanych czy już wdrażanych lub wprowadzonych zmian w powyższych sferach życia Polaków, toteż poświęcanie im jako wydarzeniom specjalnych not, wpisów czy artykułów jest w rzeczy samej zapisem historycznym.

O wielu tego typu sprawach piszę od dziesięciu lat w tym właśnie miejscu (wpisy w blogu z lat 2007-2009 zostały wydane, stąd nie ma ich w tym miejscu) doświadczając najróżniejszych reakcji najczęściej anonimowych czytelników: od silnego wsparcia i podziękowania poprzez wyrażenie obaw ze strony aktorów opisywanych zdarzeń, aż po jednoznaczne hejty (ideologiczne, ad personam i społeczne). Nie chcę nawet myśleć o tym, co stanie się po tym wpisie, bo przecież podziały między Polakami nasilają się z każdym dniem, o co troszczy się tak władza, jak i opozycja. Tylko patrzeć, jak wyłoni się trzecia strona, która wkroczy na scenę polityczną z "czarną teczką lękotwórczych rozstrzygnięć" lub koszem obietnic.


O ile odwagą cywilną było sygnowanie własnym podpisem listów przez opozycjonistów w państwie totalitarnym, o tyle w państwie rodzącej się demokracji świadczą one o czyjejś bezradności, bo przecież ich skutek jest "zerowy", niczego nie zmienia. Jak list publikuje środowisko opozycji parlamentarnej czy pozaparlamentarnej lub określona grupa zawodowa, to władze tym bardziej mają powód do nieliczenia się z jego przesłaniem. Kiedy nadawcą jest środowisko popierające rząd, to tym bardziej nie chodzi tu o zmianę tylko o status quo.

W PRL listy otwarte odgrywały znaczącą rolę w poszerzaniu sfery oporu wobec (pro-)sowieckiego reżimu, a zarazem dodawały nadziei, że nie wszyscy godzą się z realnym socjalizmem. Dzisiaj - jak powiada się w dyskursie publicznym - odwaga staniała, więc swój protest czy poparcie może wyrażać każdy bez obaw o związane z tym skutki. Musi jednak dziać się w kraju coś złego, niepokojącego, skoro trzeba dawać wyraz w odrębnie konstruowanych i upublicznianych via media listach otwartych. Taki list nikogo nie boli, nie powoduje utraty miejsca pracy, stanowiska, nie skutkuje relegowaniem autorów ze szkół czy uczelni, nie powoduje internowania czy kar więziennych. Z jednym wszakże wyjątkiem, a mianowicie, kiedy autor listu narusza czyjeś dobra osobiste.

Tak więc publikuję List Otwarty, który został zatytułowany: Poparcie dla dobrej zmiany w polskiej oświacie – list 100.

Od roku trwają prace reformujące polską oświatę. Autorami tych działań są liczne osoby, środowiska, instytucje – Ministerstwo Edukacji Narodowej, akademiccy profesorowie, aktywni nauczyciele, rodzice zatroskani dotychczasowym niskim poziomem nauczania. Reforma edukacji napotyka silny opór przedstawicieli wcześniej dominującego układu. Ataki te, politycznie inspirowane, mają charakter ideologiczny i przedstawiają zachodzące zmiany w języku partyjnych rozgrywek.

W rzeczywistości główne cele reformy w zakresie przedmiotów humanistycznych, to przekazanie rzetelnej wiedzy, zwłaszcza o kulturowym dorobku ludzkości, zachodniej cywilizacji i Polski, umocnienie naszej tożsamości narodowej, kształtowanie postaw obywatelskich i kreatywności uczniów, a także przywrócenie autorytetu nauczycielom i wpływu rodziców na treści przekazywane w szkołach ich dzieciom.

Podstawowe metody osiągania tych celów polegają na odejściu od jednostronnie pragmatycznego nastawienia (produkcji wykwalifikowanej siły roboczej na rynek pracy) oraz na zwiększeniu przekazywanej wiedzy o kulturze i historii narodowej (zwłaszcza najnowszej), umacnianiu podstaw aksjologicznych, utworzeniu kanonu literackich lektur, który umożliwi lepszą komunikację symboliczną wspólnocie Polaków.

Dlatego popieramy działania MEN oraz tych środowisk, które tworzą nowe podstawy programowe, listy lektur oraz struktury organizacyjne, czyli podnosząc poziom oświaty, ratują ogólnoludzkie dziedzictwo oraz polską kulturę w epoce postmodernistycznej globalizacji.


Kwiecień 2017

Krzysztof Bilica, muzykolog, aforysta, eseista

Tomasz Błeszyński, inżynier

Wojciech Boberski, historyk sztuki

Anna Borkowska-Włosek, nauczyciel

dr Tomasz Burek, krytyk i historyk literatury

dr Ewa Justyna Chłap-Nowak, historyk literatury

Anna Czartoryska-Sziler, polonistka, kulturoznawca

dr Przemysław Dakowicz, poeta, eseista, literaturoznawca

Zuzanna Dawidowicz, prezes Wydawnictwa ARCANA

dr hab. Stanisław Domański, ekonomista

prof. dr hab. Maria Dzielska, historyk

dr Izabella Galicka, historyk sztuki

Bożena Gorska, pisarka, autorka podręczników polonistycznych

dr hab. Tomasz Garbol, historyk literatury

Bożena Grabowska, historyk sztuki

dr hab. Artur Grabowski, pisarz, literaturoznawca

dr Edyta Gracz-Chmura, historyk literatury, nauczyciel

prof. dr hab. Janusz Gruchała, polonista

Maria Gudro-Homicka, polonista, edukator, konsultant metodyczny

Bogusław Homicki, pedagog, prawnik

prof. dr hab. Dorota Heck, teoretyk literatury

Janina Hera, historyk teatru

Jerzy Gizella, poeta, krytyk literacki

Ewa Lach-Gizella, pisarka

Wacław Holewiński, pisarz

Andrzej Horubała, krytyk, powieściopisarz

prof. dr hab. Grażyna Halkiewicz-Sojak, historyk literatury

Anna Jurek, nauczyciel

Jakub Jurkowski, polonista i filolog klasyczny,

dr hab. Jerzy Kaczorowski, prof. UKSW, teoretyk i historyk literatury

prof. dr hab. Krzysztof Kawalec, historyk

Krzysztof Kłopotowski, publicysta, krytyk filmowy

dr Andrzej Tadeusz Kijowski, pisarz, teatrolog

Eugeniusz Knapik, kompozytor,

dr hab. Cezary Kochalski, prof. UE, ekonomista

dr Stanisław Konarski, ekonomista, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

dr hab. Kazimierz Korab, prof. WSPMiSB, pedagog

prof. dr hab. Marek Kornat, politolog

Zdzisław Koryś, polonista, redaktor

red. Krzysztof Kuczkowski, poeta, wydawca

Wojciech Kudyba, poeta, historyk i krytyk literatury

Maria Kunicka, pedagog

prof. dr hab. Wojciech Kunicki, germanista, tłumacz

Piotr Legutko, dziennikarz, publicysta

Antoni Libera, pisarz, reżyser teatralny

dr hab. Agnieszka Libura, prof. UWr., językoznawca

Jacek Lilpop, artysta malarz, performer, poeta, publicysta

Adam Lizakowski, pisarz, dyr. Polish Arts and Poetry Association w Chicago

Agata Ławniczak, publicysta

dr hab. Ewa Matkowska, germanistka

Anna Maziarska, architekt, tłumacz

Filip Memches, filozof i publicysta

Katarzyna Miezian, nauczyciel, dyrektor LO

Maryna Miklaszewska, pisarka, publicystka

prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak, językoznawca, prezes AKO w Poznaniu

dr Małgorzata Misiak

dr hab. Piotr Mueldner-Nieckowski, prof. UKSW, językoznawca, pisarz, wiceprezes SPP

Teresa Murak, artysta plastyk

prof. dr hab. Aleksander Nalaskowski, pedagog

dr Aleksandra Niemirycz, prezes Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich

prof. dr hab. Andrzej Nowak, historyk i publicysta

prof. dr hab. Elżbieta Nowicka, historyk literatury

Bogusław Nowicki, muzyk

prof. dr hab. Kazimierz Nowosielski, pisarz, literaturoznawca

dr hab. Beata Obsulewicz-Niewińska, prof. KUL, literaturoznawca

prof. dr hab. Edward Opaliński, historyk

prof. dr hab. Krzysztof Józef Ożóg, historyk

dr hab. Stanisław Pieróg, prof. UW, historyk filozofii

prof. dr hab. Lucjan Piela, chemik, członek Europejskiej Akademii Nauk

Maria Dorota Pieńkowska, poetka, kustosz Muzeum Literatury

dr hab. Krzysztof Polechoński, literaturoznawca

dr Paweł Rojek, filozof, red. nacz. „Presji”

Jan M. Ruman, redaktor nacz. „Biuletynu IPN”

prof. dr hab. Jarosław Marek Rymkiewicz, pisarz, historyk literatury

dr hab. Wawrzyniec Rymkiewicz, filozof, red. nacz. „Kronosu”

prof. dr hab. Wojciech Rypniewski, biochemik, biofizyk

dr hab. Magdalena Saganiak, prof. UKSW, historyk literatury

dr hab. ks. Jerzy Sikora, prof. UKSW, poeta, historyk literatury i kaznodziejstwa

dr hab. Henryk Słoczyński, historyk

prof. dr hab. Marek Skwara, historyk literatury

prof. dr hab. Marta Skwara, polonistka, komparatystka

ks. prof. dr hab. Jan Sochoń, pisarz, filozof, duszpasterz

Jolanta Sokołowska, historyk

Wojciech Starzyński, prezes Fundacji „Rodzina Szkole”

prof. dr hab. Włodzimierz Suleja, historyk

prof. dr hab. Andrzej Sulikowski, literaturoznawca, pisarz

Barbara Szkutnik, ekonomista

dr hab. Krzysztof Szwajgier, prof. AMK, kompozytor i teoretyk muzyki

prof. dr Ewa M. Thompson, slawistka

prof. dr hab. Mieczysław Tomaszewski, teoretyk i historyk muzyki

Wojciech Tomczyk, pisarz

dr hab. Maciej Urbanowski, historyk i krytyk literatury

prof. dr hab. Krystyna Waszakowa, językoznawca

Wojciech Wencel, poeta, eseista, felietonista

Janusz Węgiełek, pisarz

Joanna Wnuk-Nazarowa, kompozytorka, teoretyk muzyki, dyr. NOSPR

prof. dr hab. Jacek Wojtysiak, filozof

prof. dr hab. Tadeusz Wolsza, historyk

Andrzej Wroński, historyk

Waldemar Żyszkiewicz, poeta, publicysta

W mediach są już pierwsze, jakże skromne komentarze. W prawoskrętnej prasie czy mediach publicznych i społecznościowych są tylko i wyłącznie teksty oraz komentarze popierające 100 sygnatariuszy listu, zaś w mediach lewicowo-liberalnych wprost odwrotnie. Każdy pisze do "swoich". Są też tacy wśród nas, którzy nie podpisują, ale piszą, nie apelują o działanie, ale działają.