Przed prawie stu laty Jan Władysław Dawid pisał:
W żadnym zawodzie
człowiek nie ma tak wielkiego znaczenia, jak w zawodzie nauczycielskim.
Architekt może być złym człowiekiem i zbudować dom ładny i wygodny; inżynier,
który przebił tunele, przeprowadził wielkie drogi, pobudował mosty – mógł być
człowiekiem lichym. Już mniej jest to możliwe u lekarza; zapewne nie chciałby
nikt leczyć się u takiego, o którym wiedziałby na pewno, że jest złym
człowiekiem. A już nauczyciel – zły człowiek jest sprzecznością w samym
określeniu, niemożliwością. Nauczyciel taki może tego lub innego czasem
nauczyć, rzeczy oderwanych, przypadkowych, ale pozostanie dla ucznia kimś
obcym, w jego życiu żadnego wpływu nie odegra.(J.W. Dawid, O duszy
nauczycielstwa. Opracował wstępem i przypisami opatrzył oraz podał do druku
Edward Walewander , II wyd., Lublin: RW KUL 2002, s. 34)
To zadziwiające, że po trzydziestu czterech
latach transformacji ustrojowej nie jesteśmy w stanie wyegzekwować fundamentalnej dla jakości
edukacji autonomii nauczycieli w procesie kształcenia i wychowywania uczniów w szkolnictwie publicznym.
Ciągle piszemy i mówimy o podmiotowości dzieci, ale nie dostrzegamy tego, że
coraz więcej ubywa jej ostatnimi laty w pracy ich pedagogów.
Nadal nauczyciel będzie "trybikiem" w
odgórnie sterowanym systemie oświatowym pracującym na najniższym szczeblu
hierarchicznej struktury zależności oświatowych: MEN – kuratorium oświaty –
dyrektor przedszkola/szkoły. Wysokość płac ma jedynie charakter wyrównania
wieloletnich strat w tej profesji, gdyż nawet po tegorocznych podwyżkach nie są to płace na poziomie
atrakcyjności dla najlepiej wykształconych absolwentów studiów magisterskich i
inżynieryjno-magisterskich.
Absolwenci
technicznych studiów II stopnia oraz absolwenci studiów kierunkowych w
uniwersytetach nie skierują swojego cv do placówek oświaty publicznej, bo nie
mają zamiaru zarabiać ledwo powyżej minimalnej płacy w kraju. Propagandowe
nakręcanie przez władze MEN emocji o rzekomo wysokich podwyżkach tylko uderza w
już zatrudnionych w szkolnictwie nauczycieli, którym wytyka się roszczeniowość
i niezadowolenie z podwyżek ich płac.
Być może wróci
z emerytury część nauczycieli, w dużej mierze wypalonych zawodowo, ale
zainteresowanych dorobieniem sobie do emerytury. Im to się opłaci. Młodzi
jednak nie przyjdą, nie tylko z powodu nadal niskich płac w tej profesji, ale
także ze względu na jej niską atrakcyjność i znaczący spadek społecznego
prestiżu. Nie ulega przy tym wątpliwości, że w tym zawodzie - podobnie jak w
medycznym, prawniczym itp. trzeba ustawicznie doskonalić się, samokształcić,
gdyż jest to praca w coraz trudniejszych warunkach społeczno-kulturowych,
upadku obyczajów, chaosu prawnego itd. Kto chce zatem pracować w coraz
trudniejszych warunkach za niską płacę, skoro znacznie więcej można zarobić z
tym samym wykształceniem w innych dziedzinach funkcjonowania społeczeństwa?
Ministrowie
nie wiedzą, że w uniwersytetach i akademiach nie ma już studiów
nauczycielskich, bowiem te zostały zlikwidowane już kilka dekad temu. Kto chce
asekuracyjnie uzyskać kwalifikacje do pracy w szkole od klasy IV wzwyż, musi
uczestniczyć w odrębnych, dodatkowych zajęciach na swoim kierunku studiów czy płacić za dokształcenie w ramach studiów podyplomowych.
Do pracy w
przedszkolach i edukacji początkowej, zintegrowanej nauczycieli przygotowuje
się na jednolitych, pięcioletnich studiach pedagogicznych. Młodzież woli wybrać
studia I stopnia na innych kierunkach, by szybko zdobyć jakiś zawód i zacząć
zarabiać na życie. Nie jest zatem zainteresowana pięcioletnimi
studiami, z wyjatkiem np. medycyny.
Wreszcie,
gdyby nawet wzrosło zainteresowanie studiami na kierunku wczesnoszkolna
edukacja, to uczelnie państwowe mają ogranicznik przyjęć ze względu na tzw.
wskaźnik Gowina (na 1 nauczyciela akademickiego nie powinno przypadać więcej
niż 13 studentów). Przekroczenie liczby studiujących w stosunku do liczby
nauczycieli akademickich skutkuje bowiem niższą dotacją. Nie opłaca się zatem państwowym uczelniom przyjmowanie większej liczby chętnych na ten kierunek studiów.
Rządzących nie interesuje nauczycielska dusza.
(źródło foto: autor)