jest czymś, co nieustannie powraca, wzburza, odpycha i fascynuje w zależności od tego, co jest jego przedmiotem i podmiotem. Obrzydzenie jest przejawem reakcji psychiki człowieka na zjawisko zdrady, a więc odwrócenia, odrzucenia czy zepsucia praw, reguł współżycia między ludźmi, wprowadzenia do nich czegoś nieczystego i niemoralnego, jest buntem przeciwko temu, co nadeszło z najmniej spodziewanej strony, a co – choć możliwe do pomyślenia – nie mieści się w obszarze ich tolerancji.
Wstręt jest mieszanką osądu i afektu, wyroku i szczerości, znaków i popędów. Jak pisze Julia Kristeva: Odczuwam wstręt tylko wtedy, gdy Inny umościł się na miejscu i w punkcie tego, co będzie „mną”. To nie inny, z którym się utożsamiam ani którego wchłaniam, lecz INNY, który mnie poprzedza i bierze mnie w posiadanie, a przez to posiadanie sprawia, że jestem.
Czyż dziecko bite i maltretowane, oszukane i zdradzone przez swoich najbliższych opiekunów-wychowawców nie potrzebuje jakiejś pedagogii oczyszczenia jego dotychczasowego doświadczania Zła? Czyż nie ma ono prawa do wstrętu i do jego sublimacji? Czyż nie ma ono zarazem prawa do naprawy środowiska jego codziennego życia?
16 kwietnia 2010
W drodze
Cały tydzień jestem w drodze. Najpierw posiedzenie Centralnej Komisji w Warszawie, potem szybki powrót do Łodzi, gdzie odbywała się dwudniowa konferencja "Miejsce INNEGO w naukach o wychowaniu", by przemieścić się w dniu dzisiejszym do Krakowa na V Forum Wychowania Przedszkolnego. Kilkuset nauczycieli wychowania przedszkolnego debatowało o warunkach swojej misji pedagogicznej.
W Krakowie widać już trwające przygotowania do uroczystości żałobnych, jakie będą tu miały miejsce w niedzielę na Wawelu. A chmura pyłu wulkanicznego nad Europą zwiastuje kolejną niewiadomą ...
W Krakowie widać już trwające przygotowania do uroczystości żałobnych, jakie będą tu miały miejsce w niedzielę na Wawelu. A chmura pyłu wulkanicznego nad Europą zwiastuje kolejną niewiadomą ...
12 kwietnia 2010
Jubileusz Profesor OLGI CZERNIAWSKIEJ
W poniedziałek 12 kwietnia 2010 r. o godz. 16.00 Prezes Łódzkiego Towarzystwa Naukowego – prof. dr hab. Stanisław Liszewski wraz z Przewodniczącym I Wydziału ŁTN prof. dr hab. Sławomirem Galą otworzyli uroczyste sympozjum prezentujące dorobek naukowy Profesor doktor habilitowanej Olgi Czerniawskiej. Porządek obrad poprzedziła minuta ciszy, którą oddano hołd tragicznie zmarłym w wyniku katastrofy lotniczej k/Smoleńska Polakom wraz z Prezydentem RP i Jego Małżonką.
Po prezentacji sylwetki naukowej Jubilatki, która obchodziła przed tygodniem swoje 80urodziny, głos zabrali Jej wychowankowie, wypromowani doktorzy nauk humanistycznych i współpracownicy, a nawet najstarszy z synów. Wątki biograficzne, historyczne przeplatały się z osobistymi wspomnieniami, anegdotami i wyrazami uznania dla wyjątkowej Osoby w akademickim świecie. A przyjechali na to sympozjum tak znakomici Profesorowie-andragodzy, jak: Tadeusz Aleksander z UJ w Krakowie, Józef Półturzycki z UW, Alicja i Józef Kargulowie z DSW we Wrocławiu, Ewa Skibińska z UW czy Małgorzata Halicka z Uniwersytetu w Białymstoku.
W związku z tym, że i mnie przypadł zaszczyt okolicznościowego wystąpienia, zacząłem je od refleksji na temat tego, jak ważną rolę w rozwoju nauki odgrywają w akademickim środowisku relacje Mistrz – Uczeń. Ja miałem to szczęście, że mogę mówić o posiadaniu zarówno naukowego „Ojca” – jakim był dla mnie prof. dr hab. Karol Kotłowski oraz naukowej „Matki”, jaką stałą się dla mnie prof. dr hab. Olga Czerniawska. Pierwszy z moich Mistrzów zatrudnił mnie w Uniwersytecie Łódzkim, w Zakładzie Teorii Wychowania na stanowisku asystenta, a po obronie rozprawy doktorskiej traktował niemalże jak syna. Poświęciłem mojemu Mistrzowi jeden z pierwszych rozdziałów napisanego po wielu latach samodzielnej pracy naukowo-badawczej podręcznika akademickiego „Współczesne teorie i nurty wychowania” (Kraków 1998, 7 wyd. 2009).
Drugim moim Mistrzem była i jest prof. Olga Czerniawska, którą poznałem bliżej m.in. dzięki temu, że zgodziła się recenzować moją dysertację doktorską, a po przejściu prof. Kotłowskiego na emeryturę przygarnęła zespół teoretyków wychowania wraz ze mną do kierowanej przez siebie Katedry. Przy tej też okazji zyskałem naukowe „rodzeństwo”, a więc Koleżanki i Kolegów, z którymi mogliśmy wymieniać się relacjami z własnych lektur i prowadzonych badań tak w zakresie pedagogiki ogólnej, teorii wychowania, pedagogiki porównawczej, jak i andragogiki i metodologii badan jakościowych. Pani Profesor Czerniawska należała w czasach mojej pracy w UŁ do tych Mistrzów, którzy troskliwie, ale i z wielką życzliwą oraz wyzwalającą energię inspirowała nas do podejmowania najbardziej palących, ważnych społecznie problemów badawczych traktując nas jako swoich podopiecznych z niezwykłą pieczą i troską o jak najlepszy poziom rozwoju naukowego.
To dzięki Jej otwartości na młodych naukowców uratowany został przed przeszło dwudziestu laty w UŁ zespół teoretyków wychowania i pedagogów ogólnych, który wzięła pod swoje skrzydła po odejściu na emeryturę prof. Karola Kotłowskiego. Zawsze troszcząc się o historyczną ciągłość łódzkiej szkoły filozofii i teorii wychowania (niezależnie od budowania i pielęgnowania własnej szkoły oświaty dorosłych), stworzyła mnie i moim późniejszym współpracownikom znakomite warunki do rozwijania własnych pasji badawczych. W kierowanej przez Profesor Katedrze zawsze panował duch autentycznych relacji naukowych, wzajemności, zrozumienia, wiary w człowieka i jego prawa do samodzielnego oraz odpowiedzialnego dokonywania wyborów naukowych.
Odzwierciedlająca się w czynach i głębokiej wrażliwości na losy każdego z nas, w zainteresowaniach naszymi rodzinami i codziennymi sprawami prospołeczna troska i osobista religijność Pani Profesor kształtowała w nas poczucie więzi i solidarności, a zarazem dopełniała o wartości, o które tak trudno było i jest w czasach degradacji wiarygodności stosunków międzyludzkich, patologicznej rywalizacji, panujących rozłamów czy nawet jawnych antagonizmów.
W trakcie naszych comiesięcznych, środowych zebrań w Katedrze stworzyła niepowtarzalny klimat do rozkoszowania się wiedzą, a zarazem odkrywania i wspierania w każdym współpracowniku jego najsilniejszych stron. Nauczyła nas Pani Profesor, jak budować prawdziwe relacje typu MISTRZ – UCZEŃ, jak uczestniczyć we wszystkim tym, co może przyczynić się do naszego lepszego rozwoju naukowego. To dzięki prof. Oldze Czerniawskiej polska myśl pedagogiczna wzbogaciła się w swoim wymiarze metateoretycznym oraz historycznym o zupełnie nowe badania nad współczesnymi kierunkami pedagogiki oraz o nowe dziedziny teorii i praktyki w obrębie pedagogiki porównawczej. Jak prawdziwy Mistrz prowadziła nas bowiem do źródeł wiedzy, przybliżając nieobecną w Polsce literaturę specjalistyczną oraz udostępniając prywatne kontakty z naukowcami krajowymi i zagranicznymi. Zawsze inspirowała nas Pani Profesor do nowych odkryć w humanistyce światowej. Dzięki temu pedagogika stała się dla nas wszystkich nieustannym podróżowaniem w czasie i przestrzeni, swoistym pielgrzymowaniem ku Wielkim i poszukiwaniem wyjścia z labiryntu rodzących się wątpliwości.
Kiedy w 1992 r. organizowałem w Dobieszkowie k/Łodzi pierwszą Międzynarodową Konferencję „Edukacja alternatywna – dylematy teorii i praktyki”, wspierała nas w tych poczynaniach nie tylko własną wiedzą, ale i doświadczeniem organizacyjnym. Znakomicie bowiem łączy w sobie rolę ambasadora polskości z wielkim talentem do budowania autentycznych więzi i relacji we współpracy z zagranicą. To, co wzbudza głęboki szacunek i dozgonną radość, to wyjątkowa otwartość i głębia warsztatu naukowego Pani Profesor, poszerzana z każdym Jej wyjazdem za granicę o dostępność młodszych koleżanek i kolegów do wybitnych pedagogów (nie tylko naszego kontynentu), ułatwianie nam nawiązywania bezpośrednich kontaktów z innymi ośrodkami naukowymi, wspomaganie nas w wyjazdach zagranicznych i w przyjmowaniu gości zagranicznych, a - co ważne – także organizowanie konferencji naukowych o charakterze ogólnopolskim, uczelnianym, jak i zagranicznym.
Na osobiste zaproszenia Pani Profesor przyjeżdżali do Polski i wygłaszali swoje referaty tak wybitni humaniści, jak socjolog edukacji Hartmut M. Griese czy andragodzy Ettore Gelpi i Duccio Demetrio To także dzięki osobistym kontaktom Pani Profesor z naukowcami Francji, Szwajcarii, Portugalii i Włoch mogliśmy doskonalić swój warsztat badawczy w trakcie spotkań z zagranicznymi przedstawicielami nowych orientacji badawczych. Zanim bowiem pojawił się w naszym kraju boom na badania jakościowe, biograficzne, nasz zespół miał już w ramach prowadzonych przez Panią Profesor w Katedrze Teorii Wychowania UŁ debat naukowych dostęp do znakomitej literatury z tego zakresu takich profesorów, jak Martine Lani-Bayle czy Pierre Dominicé. Ona sama dzieliła się też z nami swoimi kolejnymi doświadczeniami w tym zakresie.
Pani Profesor jest też dla mnie Mistrzynią epistolografii. W każdym z pisanych przez siebie, a odręcznie - listów jest wiele szczerego i bezpośredniego zainteresowania naszymi rzeczywistymi problemami akademickimi, egzystencjalnymi, społecznymi i organizacyjnymi. W czasie ponad 30 letniej pracy w UŁ nauczyłem się u boku Pani Profesor m.in. tego:
- jak organizować konferencje?
- jak czytać i recenzować prace naukowe?
- jak nie czekać, tylko zabiegać o to, co może służyć nauce i rozwojowi dyscypliny?
- jak przyjmować gości zagranicznych i jak poszerzać te kontakty?
- jak badać i jak dokonywać wyborów wśród tekstów, które są godne upowszechnienia?
- jak godzić naukę z praktyką?
- jak nie godzić się na manipulacje, podłości i złe relacje między ludźmi?
- jak w trudnej codzienności i w zgodzie z estetyką organizować naukowe spotkania?
Profesor Olga Czerniawska należy do grona tych wybitnych naukowców, których wielkość wpisuje się nie tylko w instytucjonalne - akademickie i oświatowe wyrazy należnego uznania, ale jeszcze silniej w serca i pamięć najbliższych współpracowników. Dla kogo bowiem nauka jest pasją, życiem, radością odkrywania i otwartością dzielenia się wynikami własnej pracy z innymi i dla innych, dla tego osobisty kontakt i możliwość współpracy z Profesor stanowił wyjątkowe doświadczenie. Z jednej strony O. Czerniawska potwierdza własnym życiem, piękną biografią, bogactwem dokonań, niebywałą szlachetnością uczuć i Dobra, wielkim optymizmem, dzielnością etyczną, dynamiką i wielostronnością działania - najwyższe wartości humanistyczne, z drugiej zaś stanowi dla poznającego warsztat naukowy młodszego pokolenia niedościgły wzór Mistrza, otwierającego nieograniczone możliwości samorealizacji naukowej i potrzeby permanentnego samodoskonalenia.
Pani Profesor niezwykle umiejętnie łączy w swoim życiu i działalności zawodowej zarówno rolę naukowca, eksperta, pedagoga, działacza oświatowego, nauczyciela, jak i społecznika. Dowodzi tego Jej kariera naukowa, rozległy dorobek badawczy, charakter działalności społecznej oraz osiągnięte efekty pracy pedagogicznej w skali ogólnopolskiej, jak i na niwie współpracy międzynarodowej. W wydanej przez ŁTN publikacji pt. Sylwetki łódzkich uczonych. Profesor Olga Czerniawska, ŁTN, Łódź 2010 znajduje się pełna bibliografia dorobku naukowego Pani Profesor. Warto o niego sięgnąć, by się przekonać, że przekraczała granice tradycyjnych dyscyplin akademickich. W wielostronnej narracji uwalnia czytelników z wszechobecnej władzy modernistycznych dyskursów wiedzy poprzez nawiązanie do innej od pozytywistycznej - tradycji badawczej, jaką jest interdyscyplinarny model „czytania” pedagogiki z historii i kultury. Jest to jakże typowe podejście naukowe dla procedur interpretacyjnych w humanistyce.
Dziękowałem zatem za wszystko to, co uczyniła Pani Profesor dla mnie i dla moich ówczesnych współpracowników, za rodzinną, ale zarazem wysoce naukową - atmosferę, za siłę osobistego wsparcia, autentyczne i bezpośrednie zainteresowanie każdym wymiarem naszego codziennego życia (w tym także członkami naszych rodzin), za trwałość wartości, które były dla nas silnym oparciem w trudnych czasach sowieckiej „okupacji”. Jestem niezmiernie wzruszony, kiedy moje dzieci odbierają korespondencję z osobistymi życzeniami od Pani Profesor, bo zawsze pamiętała o ich urodzinach czy imieninach.
Ten jakże osobisty wymiar dzielenia się swoją Osobą z nami dotyczył dzieci wszystkich pracowników katedry. Pani Profesor jest przykładem pedagogicznego optymizmu, myślenia i działania zorientowanego na to, że coś jednak „można uczynić”, że coś „warto spróbować”, a nie że „coś jest niemożliwe”, że czegoś się nie da zrobić”. Piękna postawa dzielenia się z innymi - nie tylko własną wiedzą, ale także bogactwem przestrzeni własnej biografii społecznej, związanych z nią osób najbliższych, rodziny, przyjaciół czy znajomych - jest potwierdzeniem tego, jak historia Jej biografii stawała się także dla nas źródłem ustawicznego procesu kształcenia.
Warto w tym miejscu podziękować prof. dr hab. Ewie Marynowicz-Hetce za inicjatywę niniejszego sympozjum, na co nie było stać macierzystego wydziału, kiedy Pani Profesor przechodziła na emeryturę. Podziękowałem zatem za to, co jest niezwykle rzadkie w środowisku akademickim, a jakże pięknie i autentycznie uosabiane przez Panią Profesor, a więc za pasję tworzenia, wysokie standardy i personalistyczne otwarcie na każdego człowieka, za dzielenie się z nami swoimi doświadczeniami, za wspólne rozmowy, spotkania, kolacje i odręcznie pisane listy, za okolicznościowe życzenia, za pamięć o naszych najbliższych i o tych, którzy są już z nami nieobecni.
Życzyłem naszej Jubilatce, by ten wyjątkowy dzień utrwalił to, co do tej pory było być może niedostrzegalne, niewypowiadane wprost, a zapisane w ludzkich doświadczeniach, sercach i myślach, wpisując się w niepowtarzalną wartość wspólnej obecności w pedagogicznym świecie. Życzyłem Pani Profesor dużo zdrowia, dalszej radości tworzenia i osiągnięć, które przeniosą na kolejne generacje rozmiłowanie w nauce, służbie publicznej i autokreacji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)