24 września 2014

Oświatowe ustawki pod wiceministrę i lokalne władze



MEN wydaje na kiczowaty elementarz, foldery, resortowe broszury, beznadziejne materiały propagandowe, spoty filmowe i reklamy dziesiątki milionów złotych. Ministra i jej zastępcy kursują po Polsce dopieszczając de facto kandydatów PO i PSL przed wyborami samorządowymi pod pozorem "konferencji", "forów oświatowych". Wydają na podróże kolejne setki tysięcy złotych z pieniędzy podatników. Wystarczy spojrzeć na tablicę propagandową MEN, by dostrzec, że ta władza niczym się nie zajmuje (nie dziwię się, skoro jest niekompetentna), tylko podróżuje - z miasta do miasta, z jednej gminy do drugiej, od wsi do wsi.

O wielu służbowych wycieczkach władze już nawet nie informują społeczeństwa. Dowiadujemy się o nich na fejsie, bo ktoś nagle poczuł się dotknięty aurą resortowego banału. Oto w dn. 19 września miało miejsce w Szczecinie Forum Oświatowe pt. „W drodze do dobrej szkoły”, w którym wzięła udział wiceminister edukacji narodowej Joanna Berdzik oraz dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty Marek Pleśniar (jej kolega z OSKKO), przedstawiciele samorządu województwa zachodniopomorskiego i Urzędu Miasta Szczecin, rektorzy i dziekani uczelni, pracownicy kuratorium oświaty, dyrektorzy szkół, nauczyciele i rodzice.

Do żadnej "dobrej szkoły" wiceministra nie zajrzała, ani o niej nie powiedziała, bo J. Berdzik nie miała tam nic do powiedzenia. Zapewne pozdrowiła uczestników, a ci -jak odnotowano na stronie MEN - podczas dyskusji panelowych "...dyskutowali o sukcesach i wyzwaniach sześciolatków w pierwszej klasie szkoły podstawowej, o zasadności funkcjonowania w polskim systemie oświaty szkoły gimnazjalnej, a także o trybie kształcenia uczniów w liceach ogólnokształcących."

Doprawdy odkrywcze i fascynujące. Szczecińskie Forum Oświatowe nie było objęte patronatem MEN. To teraz wiceministrowie odbywają delegacje ad hoc? Mamy ministrów w drodze? Jak E. Gierek w socjalizmie odwiedzają "zakłady pracy" i pozdrawiają "intelektualnych robotników"? Wiemy jednak, że w czasie sesji plenarnej wygłosili swoje referaty: dr. hab. Piotr Laskowski, Jarosław Szulski oraz Joanna Białobrzeska. Nie przypuszczam, by je pani wiceminister wysłuchała i zabrała głos w dyskusji. Zapewne spieszyła się do innych obowiązków? Organizatorzy zadbali o to, by po oficjalnych wystąpieniach gości była przerwa na "zmycie się" oświatowych VIP-ów. A jakie tłumy uczestników nawiedziły to Forum?

Szkoda, że J. Berdzik nie posłuchała, co mają do powiedzenia uczestnicy tego Forum, bo może dowiedziałaby się, że zdaniem wielu specjalistów:"... miejsce tych dzieci jest wciąż w przedszkolu. Dla pedagoga, Joanny Białoborzeskiej najistotniejszy jest brak samodzielności sześciolatków w szkołach-molochach, nawet tych najbardziej przystosowanych." Postanowiłem jednak sprawdzić, czy są prawdziwe relacje o tym Forum, i znalazłem.

Oto jaka jest opinia o Szczecińskim Forum Oświatowym. Piszą o nim ci, którzy tam byli:

Pierwszy zgrzyt poczułam, kiedy doszło do zgłaszania się na konferencję. Radek Majcher ze Stowarzyszenia Rodzice dla Szczecina, zaangażowany od lat w sprawy edukacji, członek Rad Rodziców, na maila z pytaniem o możliwość udziału… nie dostał odpowiedzi. Ostatecznie listy przy wejściu żadnej nie było, a i pustych miejsc pozostało całkiem sporo na sali Trafostacji, ale jeśli ktoś robi branżowe spotkanie, wypadałoby dać znać, czy będą miejsca. Bo wpychanie się na siłę nie jest fajne dla żadnej ze stron. Tak czy owak, niesmak pozostał.

A sama konferencja? Na sali dominowali dyrektorzy wszystkich szczecińskich placówek – przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Pani minister też była – na początku. Powiedziała, że MEN bardzo chętnie wysłucha uwag i dyskusji, co należy w oświacie poprawić. Po pewnym czasie już nie było jej widać na sali. W dyskusji na dwóch panelach, na których miałam okazję być, też jej nie widziałam.

Spotkanie otworzył pan prezydent Krzystek, który na slajdach pokazał założenia swojego planu Szczecin 2020 w zakresie oświaty. Jak się pewnie domyślacie – cud, miód i orzeszki. Zobaczyliśmy dane, które obrazowały nauczanie dwujęzyczne w Szczecinie. Okazuje się, że w systemie takim uczy się 1623 przedszkolaków, 2630 uczniów szkół podstawowych, 1055 gimnazjalistów i 333 uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Co nie pasuje w tym obrazku? Tak, dokładnie – im starsi uczniowie, tym mniej klas dwujęzycznych. Czy nie powinno być odwrotnie? Po co ładować pieniądze w dwujęzycznych przedszkolaków? Czy im naprawdę potrzeba takiej nauki? Zawsze wydawało mi się, że należy szczególną uwagę przykładać uczniów, którzy wkrótce wejdą na rynek pracy i to im najbardziej te języki powinny się przydać… No cóż, ale mamy piękny program.

Pan prezydent mówił też ładnie o programach matematycznych w siedmiu gimnazjach, o tworzeniu nowych klas zawodowych. I o tym, że „zaprogramował” szereg inwestycji na nowy okres środków unijnych o łącznej wartości 158 mln zł. Zapowiedział też, że Szczecin czeka budowa nowej podstawówki. Ale zaraz… czy jedna podstawówka nie stoi już czasem pusta w centrum miasta?

(...)

Po przerwie nastąpiła część „laurkowa”. Nauczyciele i dyrektorzy z różnych placówek przedstawiali zbiorcze prezentacje na temat świetnych programów realizowanych w szczecińskich placówkach. Bez wskazywania palcem, w której placówce co się realizuje. Jedni dyrektorzy przedstawiali, inni dyrektorzy słuchali. Ponownie było miło. Pewne kontrowersje wzbudziło wystąpienie pana dyrektora Cezarego Urbana, który twierdził, że gwarancją sukcesu w nauce matematyki jest dzielenie uczniów według ich rzeczywistych umiejętności w tym zakresie na grupy międzyklasowe. Usłyszałam komentarz od jednej z pań dyrektorek, że u niej w szkole dzieli się tak dzieci na językach, informatyce i że jakby chciała podzielić w ten sposób inne przedmioty, to sal nie starczy i dzieciaki będą kończyć lekcje po 18. Więc piękna teoria, ale rzeczywistość jednak skrzeczy.


Nie cytuję całości prawdziwej relacji, a nie tej polukrowanej, przesłodzonej. Warto się z nią zapoznać. Uwielbiam takie fora, konferencje - rzekomo kluczowe dla polskiej oświaty, z ustawianym pod władze programem, publicznością i ozdobą w osobach kilku zaproszonych gości. Każdy dyrektor mógł przecież powiedzieć, że wypowiedzi J. Szulskiego, J. Białobrzeskiej czy P. Laskowskiego to marginalia "dziwaków", "odszczepieńców", jakiejś "alternatywy". To teraz czekamy na równie "laurkowy" dla MEN i "przesłodzony" Kongres Dyrektorów w Łodzi. Nasz BELFER już się nim podniecił i żałuje, że nie jest dyrektorem i nie stać go na udział w tym Kongresie. Może jednak nic nie stracił?


23 września 2014

RAT-her Be, czyli wyścig szczurów



Uczestnik XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów w Sandomierzu - mgr Karol Motyl udostępnił tekst piosenki, która została wykonana w czasie ostatniego wieczoru obrad. On sam jest pracownikiem Zakładu Pedagogiki Ogólnej i Metodologii Badań w Instytucie Pedagogiki Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, gdzie prowadzi badania jakościowe w zakresie szkolnego śmiechu i humoru. Współautorką tekstu jest pani dr Sylwia Jaskulska z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu.


Paranoidalna sytuacja strukturalnej przemocy, w jakiej funkcjonuje szkolnictwo wyższe w naszym kraju, sposób oceniania jednostek akademickich i dyscyplin naukowych tak, jakbyśmy byli Ameryką ze wszystkimi jej uwarunkowaniami sprawia, że istotnie kształcimy korposzczury i przyczyniamy się do zwiększania pozorów, fikcji, zakłamania i destrukcji w warstwie etycznej badań naukowych.



Nasza sytuacja nie jest komfortowa.
Chcemy wypłynąć na naukowe wody,
ale dopóki nie będę miał cytowań,
nie mam szans w wyścigu szczurów.
Mogą napisać wszystko,b
nawet egzotyczne scenariusze,
ale dopóki nie będziesz mnie cytować,
nie ma sensu tego kontynuować.




Mam jedno cytowanie
w periodyku “Kyoto to the Bay”.
Co prawda to gazeta codzienna,
ale co za różnica,
nazywaj to jak chcesz.
To i tak ładuje moje baterie.



Jeśli mnie zacytujesz, będę musiał to odwzajemnić.
Wiem, że strzelam sobie w stopę, bo Twoje teksty są słabe,
ale w głębi serca czuje, że jakoś w swój tekst Cię wmiksuje.
Gdy mnie cytujesz, nie ma innego miejsca, w którym chciałbym być.

Ale nie, nie, nie, nie,
Ty nie cytujesz mnie!
Ale nie, nie, nie, nie,
Ty nie cytujesz mnie!
Ale nie, nie, nie, nie,
Ty nie cytujesz mnie!

To jest nasza PASJA i misja,
załapać się do pisma, które jest na ERIH-u.
Mam jednak świadomość,
ze moja dysertacja jest niekompletna,
ale cytuj mnie chociaż “nożyczkami”,
bo to jest święta prawda,
że tak długo, jak będziesz mnie cytować
nie ma innego miejsca, w którym chciałbym być.

Budzę się rano i podziwiam swoje cytowanie
w periodyku “Kyoto to the Bay”.
Zwykle poprawia mi to humor…
Jesteśmy różni, ale wiem, że wszyscy tak robią…
Index Hirscha, to nasze drugie imię,
które ładuje nasze baterie.

Jeśli mnie zacytujesz, będę musiał to odwzajemnić.
Wiem, że strzelam sobie w stopę, bo Twoje teksty są słabe,
ale w głębi serca czuje, że jakoś w swój tekst Cię wmiksuje.
Gdy mnie cytujesz, nie ma innego miejsca, w którym chciałbym być.

Ale nie, nie, nie, nie,
Ty nie cytujesz mnie!
Ale nie, nie, nie, nie,
Ty nie cytujesz mnie!
Ale nie, nie, nie, nie,
Ty nie cytujesz mnie!

Gdybyś mnie cytował, nie byłoby innego miejsca, w którym chciałbym być.

Yeah, yeah, yeah, yeah, yeah, yeah!

Jeśli mnie zacytujesz, będę musiał to odwzajemnić.
Wiem, że strzelam sobie w stopę, bo Twoje teksty są słabe,
ale w głębi serca czuje, że jakoś w swój tekst Cię wmiksuje.
Gdy mnie cytujesz, nie ma innego miejsca, w którym chciałbym być.

Ale nie, nie, nie, nie,
Ty nie cytujesz mnie!
Ale nie, nie, nie, nie,
Ty nie cytujesz mnie!
Ale nie, nie, nie, nie,
Ty nie cytujesz mnie!

Gdybyś mnie cytował, nie byłoby innego miejsca, w którym chciałbym być.


22 września 2014

Szkolne wspomnienia

Pewnie ktoś pomyśli, że będę dzielił się swoimi wspomnieniami ze szkoły. Być może kiedyś to nastąpi, ale teraz mam na uwadze zakończoną w miniony piątek XXVIII Letnią Szkołę Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN w Sandomierzu. W ciągu niespełna czterech dób zostało wygłoszonych przez młodych wiekiem i duchem naukowców - pedagogów (filozofów, matematyków, teologów, psychologów, językoznawców, socjologów z pierwszego wykształcenia lub uzyskanego stopnia naukowego doktora) z całego kraju 57 komunikatów z ich badań, analiz, refleksji dotyczących kluczowej dla pedagogiki kategorii - PASJI. O niej mówili słowem, obrazem i dźwiękiem...



(Na fotografiach od góry są profesorowie: Maria Czerepaniak-Walczak, Maciej Tanaś, Janusz Kirenko, ks. dr Marek Jeziorański; profesorowie: Stanisław Popek i Maria Dudzikowa, Amadeusz Krause, Monika Wiśniewska-Kin, Marek Krajewski, ks. Marian Nowak, Wiesława Limont i Agnieszka Cybal-Michalska, Eugenia Potulicka i M. Wiśniewska-Kin)

Czegoś takiego nie spodziewałby się ani Karol Wojtyła, który tak pięknie pisał o różnicy między perfekcjonizmem a perfekcjoryzmem, ani Władysław Tatarkiewicz - autor książki "O szczęściu" i "O doskonałości". Fenomen pasji został - przez uniwersytet typu instant (LSMP KNP PAN) -wszechstronnie i wielostronnie zbadany, prześwietlony, omówiony, przedyskutowany, a było to możliwe dzięki wyjątkowej pasji jego "rektor" - pani prof. Marii Dudzikowej, prof. senior UAM w Poznaniu. Każdy z uczestników i referujących w Sandomierzu mógłby tak, jak kibice dopingujący polskich siatkarzy w Katowicach (w czasie zwycięskiego meczu z Brazylią o mistrzostwo świata) krzyczeć: "DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY!"

Wielu z nas wyrażało osobistą wdzięczność z wyjątkowej konstrukcji spotkań, do których doszło z udziałem Pani Profesor i zaproszonych przez nią gości. Mogliśmy podziwiać piękno obrazów prof. Janusza Kirenki z UMCS w Lublinie, fotografie dr Małgorzaty Makiewicz z Uniwersytetu Szczecińskiego), poezje prof. Stanisława Popka czy dzieła teatralne i artystyczne wybitnego twórcy teatralnego, scenografa, malarza, fotografa - prof. Leszka Mądzika. Nie było z nami Prezydenta RP, ani prezydentów innych miast III RP, nie było tysięcy obserwatorów, ale mogę powiedzieć ze spokojem własnego sumienia, że nasi młodzi naukowcy przeniosą swoją pasją zapalną iskrę dążenia do PRAWDY na kolejne pokolenia, na społeczeństwo, do macierzystych ośrodków akademickich i szkół wyższych.


Ktoś, kto usłyszał o tym, czym jest PASJA, co ją warunkuje, co jest jej istotą, jakie są jej skutki nie ma już innego wyjścia jak albo z nią właśnie studiować, analizować, wyjaśniać, interpretować złożoność badanego świata, albo stać się statystą z dyplomem, pasożytem, konsumentem pożerającym de facto własny ogon szans, jakie były mu dane. Były chwile wielkich wzruszeń, silnych emocji, jak chociażby w czasie zorganizowanego przez pracowników Instytutu Pedagogiki KUL spotkania z młodym, nadzwyczaj empatycznym, subtelnym i wysoce profesjonalnym zarazem psychologiem PIOTREM, który oprowadzał nas po Lubelskim Hospicjum Dla Dzieci im. Małego Księcia .

Był w Sandomierzu czas na znakomite wykłady, referaty, prezentacje, komunikaty czy autobiograficzne wspomnienia. Był także czas na spotkania z wybitnymi twórcami, pasjonatami sztuki, kreatorami nowej edukacji, wybitnymi humanistami.
Nie zabrakło też czasu na to, co stało się już tradycją Letnich Szkół Młodych Pedagogów KNP PAN, a mianowicie na KABARET - bez cenzury. Mogliśmy razem z "aktorami" śpiewać refren jednej z piosenek:

"Za czym kolejka ta stoi?
Po granty, po granty, po granty.
Co dostaniesz, gdy dojdziesz?
Zmęczenie, profity, brylanty.

Bądź jak badacz, pisz, wytrzymaj,
gdzieś te granty przecież są
się rozpłyną jak lawina
Ona ma, ty nie i co-o-o".
Dziękuję wszystkim przybyłym do Sandomierza - magistrom, doktorom, doktorom habilitowanym, profesorom nadzwyczajnym i zwyczajnym, samorządowcom, dziennikarzom, między-szkolnikom, -letnikom, -pedagogom, między... zawistnikom i hipokrytom, bo wszystko nas wzmacnia, co nas nie pozbawia pasji. Tej nikt nie jest w stanie zniszczyć czy zdezawuować, poza nami samymi. Dlatego kolejna już XXIX Letnia Szkoła Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN zostanie zorganizowana przez naukowców Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie we wrześniu 2015 r.
Tematem wiodącym i synergicznym dla przedstawicieli nauk humanistycznych i społecznych w pedagogice i dla pedagogiki będzie (a wymieniam tu tylko kluczowe dla niego kategorie): TWORZENIE SAMEGO SIEBIE, AUTOEDUKACJA, SAMOREALIZACJA, PRACA NAD SOBĄ.


Tymczasem za XXVIII LSMP KNP PAN dziękuję ORGANIZATOROM z Wydziału Nauk Społecznych i z Instytutu Pedagogiki KUL JPII: ks. dr hab. Stanisławowi FEL prof. KUL, ks. prof. Marianowi NOWAKOWI, ks. dr. Markowi JEZIORAŃSKIEMU, dr Dorocie BIS, dr Katarzynie BRAUN i wielu ICH partnerom, sojusznikom, sponsorom.



(fotografie autorstwa Edyty Nieduziak)

21 września 2014

Środowiska obywatelskie w służbie edukacji narodowej 1989 – 2014







Fundacja „Rodzice Szkole” we współpracy z Collegium Civitas i Komitetem Nauk Pedagogicznych PAN, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom współpracujących z nimi organizacjami pozarządowymi i osobami zainteresowanymi przyszłością polskiej oświaty, organizuje 3 października br. konferencję:

Środowiska obywatelskie w służbie edukacji narodowej 1989 – 2014, której celem jest:

◾ prezentacja różnego rodzaju inicjatyw na polu edukacji narodowej, podejmowanych w minionym dwudziestopięcioleciu przez rodziców, nauczycieli oraz osoby żywotnie zainteresowane sprawami polskiej szkoły,

◾ uświadomienie społeczeństwu, że szereg rozwiązań, jakie miały miejsce w minionym okresie (łącznie ze zmianami prawa oświatowego), zostało zainicjowane i wprowadzone w życie przez organizacje obywatelskie w wyniku wieloletnich, konsekwentnych działań, polegających na budowaniu poparcia społecznego oraz przekonywaniu do nich parlamentarzystów i kolejnych ministrów edukacji narodowej,

◾ wskazanie na bariery, zagrożenia i szanse jakie pojawiają się przed polską szkołą,

◾ wyrażenie uznania wszystkim uczestnikom, zapoczątkowanych w latach 80-tych ub. wieku, zmian w polskiej edukacji, z podkreśleniem, że wśród nich znaczącą grupę stanowili tzw. nieprofesjonaliści (głównie rodzice), często niedoceniani i niedostrzegani przez system oświaty, a w rzeczywistości wnoszący do niego nowego ducha, tak bardzo potrzebnego w poszukiwaniu odpowiedzi na wyzwania XXI wieku.


Organizatorom zależy na tym, aby w tym wyjątkowym - na przestrzeni ostatnich 25 lat - wydarzeniu wzięli udział przedstawiciele wszystkich znaczących środowisk oświatowych. Szczególnie zależy im, na jak najliczniejszej obecności aktywnych rodziców (przede wszystkim reprezentantów rad rodziców i stowarzyszeń rodzicielskich), którzy w III RP są jedną z najbardziej dynamicznych grup społecznych, dążących do unowocześnienia szkoły i narodowego systemu oświaty. W tej konferencji powinni też wziąć udział członkowie istniejących rad szkolnych, które mają większy wpływ na procesy wychowawcze, współzarządzanie szkołą i egzekwowanie standardów kształcenia.

Prezes Zarządu Fundacji „Rodzice Szkole” - Wojciech Starzyński, zaprasza zainteresowanych uczestnictwem w konferencji. Można przesłać swoje zgłoszenie na adres e-mail kontakt@rodziceszkole.edu.pl lub kontaktowanie się bezpośrednio z organizatorami, tel.: 602 694 951


Program konferencji przewiduje wypowiedzi wielu osób, znakomitości naukowych i oświatowych, także wielu twórców i działaczy podziemnej Solidarności, którzy przygotowywali podstawy do transformacji polskiej edukacji. To, że ich ideały i wysiłek zostały zmarnotrawione przez kolejne ekipy rządu i MEN, będzie zapewne także przedmiotem gorzkiej refleksji. Niestety, edukacja w Polsce nie jest ani demokratyczna ani upełnomocniająca młode pokolenia w postawach obywatelskich. Jeśli już, to ma to miejsce w niektórych środowiskach szkolnictwa niepublicznego, jak m.in. STO. Przedstawiam jednak program tej konferencji, w której - niestety - sam nie mogę uczestniczyć z powodów innych zobowiązań obywatelskich w tym kraju.

A zatem referującymi będą:

Otwarcie konferencji i powitania - prof. dr hab. Stanisław Mocek i Wojciech Starzyński

Prof. dr hab. Maria Dudzikowa - Mechanizmy działań pozornych. U podstaw erozji kapitału społecznego i powstawania jego niekorzystnych odmian w edukacji

Krystyna Starczewska - Środowiska obywatelskie jako inicjatorzy i twórcy nowoczesnego systemu edukacji narodowej u progu III RP: Od inicjatyw edukacyjnych opozycji do rozwoju oświaty niepublicznej w wolnej Polsce

Wojciech Starzyński - STO - lider oświaty niepublicznej i współorganizator działań na rzecz zagwarantowania rodzicom należnego im miejsca w polskiej szkole

Prof. dr hab. Andrzej Janowski - Ekipa ministra Henryka Samsonowicza patronem działań obywatelskich na rzecz edukacji narodowej

Elżbieta Tołwińska-Królikowska - Wiejskie szkoły stowarzyszeniowe - nowa wartość w polskiej edukacji

Anna Bulka - Spółdzielnie uczniowskie jako najlepsza forma nauki przedsiębiorczości

Tomasz Elbanowski - Akcja "Ratuj Maluchy" - pospolite ruszenie rodziców

dr Michał Kawecki - Działania obywatelskie na pograniczu edukacji i kultury

MarcinFrybes, Marek Kunicki – Goldfinger - Działania obywatelskie na rzecz edukacji narodowej w środowiskach Polonii. Środowiska obywatelskie w służbie edukacji narodowej z perspektywy spojrzenia socjologa i historyka

Wojciech Starzyński - Przedstawienie projektu Deklaracji Obywatelskiej

prof. dr hab. Maria Mendel, prof. dr hab.Stanisław Mocek - Podsumowanie i zamknięcie konferencji

Więcej informacji na stronie Fundacji.

20 września 2014

Życie jako podróż a podróże życia naukowców Letniej Szkoły Młodych Pedagogów


(fot. Prof. Eugenia Potulicka z Wydziału Studiów edukacyjnych UAM w Poznaniu)




Piątkowe obrady XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN w Sandomierzu kończą tygodniowy cykl prac, debat i warsztatów doktorantów, doktorów i profesorów nauk humanistycznych oraz społecznych wokół wspomnianej już wcześniej problematyki autobiograficzno-narracyjnej "OPOWIEM CI O SWOJEJ PASJI - SŁOWEM, DŹWIĘKIEM I OBRAZEM...".

Przedpołudniową sesję otworzyła relacja prof. Eugenii Potulickiej do wybranych spośród wielu, w których była, krajów - Indii i Nepalu. To jest zupełnie naturalne, oczywiste, że pedagog porównawczy nie może prowadzić badań komparatystycznych, pisać czy promować dysertacji naukowych o edukacji w krajach, których nie poznał osobiście lub nie doświadczyli ich kultur podopieczni doktoranci. Prof. E. Potulicka stworzyła poznańską szkołę komparatystyki, która owocuje znakomitymi badaniami i publikacjami ich wyników. Na Letniej Szkole w Sandomierzu poznańska Profesor podzieliła się z nami refleksjami, którym przyświecała kluczowa teza: Podróże pozwalają nam zachwycać się różnorodnością kultur i pięknem przyrody, którym zostaliśmy obdarzeni. W trakcie podróży konfrontujemy własną wiedzę o tym, czego się dowiedzieliśmy o kraju docelowej podróży a tym, czego o nim nie wiedzieliśmy.

Kiedy Profesor zdecydowała się na wyprawę do Indii i Nepalu wiedziała, że jedzie do kraju uduchowionego, szczycącego się filozofią wielkiej kultury. Znała z literatury to, jak kształtują się stosunki społeczno-kulturowe i bieda na świecie. Spodziewała się, że zetknie się z tym zjawiskiem także w tych krajach, ale to, co tam zobaczyła, przerosło jej oczekiwania. Wiedzieć bowiem o nędzy i biedzie to nie to samo, co ją zobaczyć na własne oczy. Szokujące było dla Profesor to, że hinduskie dziecko nie wie, co zrobić z cukierkiem a dziecko w Nepalu kupuje sobie tylko jeden cukierek.


Poruszające nie tylko wyobraźnię, ale przede wszystkim emocje było - dla prof. E. Potulickiej - obserwowanie i doświadczanie niemalże na każdym kroku żebractwa, otaczanie każdego autokaru przez głodne i pobite dzieci. Głęboko zapadł Jej w pamięci widok straszliwie okaleczanych dzieci, by wzbudzały wśród zagranicznych turystów litość, a tym samym mogły zebrać od nich większą kwotę. Widziała dzielnice ogromnej nędzy. W Indii życie toczy się na ulicy – tam się szyje, strzyże, sprzedaje, a nawet załatwia potrzeby fizjologiczne. W dzielnicach biedy nie ma koszy na śmieci, a mężczyźni oddają mocz na ulicy patrząc w twarz innym. Z odchodów krowich niektórzy tworzą materiał budulcowy do swoich lepianek.

Trafiła do państw o strukturze kastowej, która reprodukuje swoją strukturę społeczną, ekonomiczną i kulturową. Kraj który się szczyci że jest tygrysem Azji, nie ma kanalizacji. Wszędzie doznawany brud i ubóstwo były dla niej nie do zniesienia. Nawet paleniska zmarłych wywołują szok, kiedy widzi się niedopalone szczątki ludzkiego ciała. Dlaczego? Także z biedy. Drzewo jest tam bowiem bardzo drogie, a więc i zwłoki są niedopalone. Także tak osławiony w podręcznikach do geografii Ganges jest nieprawdopodobnie brudny. Na ulicach panuje straszny hałas i zgiełk. Riksze są tu środkiem komunikacji, a przejedzie ten, kto głośniej krzyczy.

Indie to kraj głębokiego analfabetyzmu. Istnieją w nim nieliczne szkoły dla elit, w których dzieci wyróżniają się mundurkami i możliwością zdobywania wiedzy oraz umiejętności niedostępnych dla większości. Państwo nie jest w stanie zlikwidować analfabetyzmu. Wszędzie natomiast można spotkać tybetańskich mnichów, u których wielu młodych chłopców pobiera nauki. Rodzina jest tu bardzo patriarchalna. Los kobiety jest godny pożałowania. Jeśli mąż umarł wcześniej, tzn., że żona o niego nie dbała. Są zatem ośrodki dla kobiet żyjących samotnie, a przy tym w wielkiej nędzy.

Nieco więcej optymizmu tchnęła E. Potulicka w relację z Nepalu, gdzie wprawdzie szkoła nie ma ściany od strony ulicy, ale uczęszczające do niej dzieci uczą się w schludnych warunkach. Wiele jednak rodzin żyje w dżungli. Można zatem spotkać po drodze dzieci ulicy, wałęsające się, maluchy bez spodni i majteczek. Znakomity narracyjnie wykład przeplatany był prezentacją zdjęć. Co w nas zmienia tego typu refleksja? Na co zwracamy uwagę, kiedy zamierzamy wyjechać do innego kraju?

Kolejnym gościem referującym swoją pasję o bardziej ekstremalnym charakterze był z wykształcenia geograf a obecnie prof. KUL w zakresie filozofii prawa - dr hab. Krzysztof Wroczyński. Mówił o swojej pasji wspinania się przez 35 lat po wysokich pasmach gór – w Tatrach i Himalajach. Ma za sobą 5 wypraw, w trakcie których zdobył 3 himalajskie szczyty. Na bazie własnej przygody z górami podzielił się uwagami, które wyznaczają trzy etapy dochodzenia do mistrzostwa w tym zakresie:

I etap określił jako techniczny – obejmował on okres młodości, w której uczył się techniki wspinania i nabierał swoistej pasji. Był to dwuletni okres swoistej gimnastyki górskiej.

II etap był czasem uczenia się wędrowania po górach w grupie społecznej. Tu zdobywanie szczytów nie może być traktowane jako akrobatyka na ścianie, gdyż góry są nieprzewidywalne. Konieczna jest zatem zdolność do współpracy z ludźmi i rozwijanie wzajemnego zaufania. On sam terminował u wielkich himalaistów - najpierw w Tatrach, które wcale nie są łatwymi górami. W zetknięciu z nimi poznawał siebie, swoją wydolność fizyczną, sprawność i weryfikował, czy nadaje się do tego sposobu przeżywania świata. Odkrywał nowy świat. Przygotowywał się do wyjazdów pytając Mistrzów o to jak wytrzymać w innym klimacie i warunkach niż te, jakie są w Warszawie. Na lodowcu musiał zmierzyć się w dzień z temperaturą powyżej 25 st., a w nocy spadała ona już do minus 17 st.

Trzeba zatem było hartować swój organizm, przygotowywać go do wyjątkowego wysiłku. Po każdej wyprawie tracił po kilkanaście kg. W górach każdy musi być zdrowy psychicznie, gdyż mogą stać się powodem jego tragedii. W tym pierwszym okresie K. Wroczyński wychowywał się na ideologii romantycznej – na budowaniu w grupie taterników wielkiej przyjaźni.

III etap przypadł na wspinaczkę w Himalajach. Tam już nie wejdzie się po drodze do schroniska. Trzeba umieć znosić wysokość, by nie przeżyć choroby, która może być dla niego śmiertelna. W Himalajach nie ma już romantyzmu. Tam każdy idzie na własną rękę. Wyprawy rozciągają się w przestrzeni gór, bo każdy idzie na własną rękę i odpowiedzialność. Wielkim przeżyciem jest przebywanie przez 7-8 godz. w samotności, gdyż inni albo są poniżej, albo przed nami, powyżej. Gdyby wpadł w szczelinę, to nawet nikt nie wiedziałby o tym. To jest inna poetyka niż ta tatrzańska.

W chodzeniu po górach kluczową rolę odgrywa autorytet. Może być zespół złożony z 9 osób, ale jak nie ma autorytetu, który go poprowadzi, to jest źle. Pasja Profesora była bardzo kosztowna. W okresie PRL trzeba było mieć na nią dużo pieniędzy, stąd wielu alpinistów, himalaistów handlowało alkoholem, żeby zdobyć środki na kolejną wyprawę. Polacy byli w tym wyśmienici. Na zakończenie Profesor przekazał kilka uwag:

1) Postęp techniczny w zakresie wyposażenia zdobywców gór jest wprawdzie w himalaizmie ogromny, ale technika nie zwiększa bezpieczeństwa. Jest tyle samo wypadków, co przed laty.

2) W górach musi być ktoś, kto ma autorytet, kto spaja całość.

3) Kiedy ktoś pyta: Po co się wspinać? - odpowiada Profesor, że jest to najlepszą dla niego szkołą życia, sprawdzania siebie, często w ekstremalnie trudnych warunkach.

W zupełnie inną podróż zabrała nas prof. Maria Dudzikowa, która swoją narrację biograficzną poświęciła książkom jako jej szczególnej miłości. Istotnie, nikt, kto tylko miał okazję spotkać i poznać Panią Profesor, nie zaprzeczy, że nieodłącznym przedmiotem jej pasji są właśnie książki. O ile wcześniej, kiedy była nauczycielką języka polskiego w szkolnictwie państwowym, poświęcała się studiom nad literaturą piękną, o tyle już w roli pracownika naukowo-dydaktycznego nie ma sobie równych w naszym kraju, w środowisku akademickim w monitorowaniu najnowszych rozpraw naukowych z wielu dziedzin nauki. Każdy, kto chciałby dowiedzieć się, co warto przeczytać, kupić/wypożyczyć, a co pozwoliłoby mu/jej na rozwiązanie problemu badawczego, może w całej pełni liczyć na poradę. Nie wiem, czy jest taka problematyka, której kanonicznej literatury nie czytałaby prof. Maria Dudzikowa.

W trakcie swojego wystąpienia poznańska Profesor sięgnęła jednak do głębokich pokładów czytelniczej pasji, jakimi była dla Niej najbliższa rodzina - mama i tata. Przywiozła z sobą "Dziennik Ojca", który został przez niego założony w okresie okupacji hitlerowskiej i był prowadzony do lat niemalże 60.XX w. Ów "Dziennik" Tata zaczął pisać niejako z pozycji narodzonych dzieci, w tym Marii Dudzikowej. Poruszająca to była dla nas lektura, bowiem już od pierwszej strony Jej tata zachwycał się wyjątkową osobowością, naturą, żywotnością, zaciekawieniem, które z biegiem lat przekształciło się w pasję czytania. Profesor odsłoniła w autobiograficznej narracji rodzinne źródła własnej miłości do książek. Odwoływała się do dziennika swojego Ojca oraz wspomnień Mamy, która pisała o tym, jak przechowywali Żydów w swoim domu. Kiedy jeden z uratowanych przyszedł do Mamy by podziękować: „Nie mam Pani co ofiarować, ale żeby Pan Bóg dał , żeby z paninej córki był wielki człowiek, żeby jej pani wszyscy zazdrościli”.



19 września 2014

Dziewięćdziesiąte urodziny Profesora pedagogiki

Profesor Stanisław Kaczor - kolejny z tegorocznych Jubilatów dziewięćdziesięciolatków - urodził się 19 września 1924 roku w rodzinie chłopskiej, we wsi Dzierżąźnia, gmina Krynice, powiat Tomaszów Lubelski. Po wojnie w 1948 r. uzyskał wykształcenie ogólnokształcące a następnie kwalifikacje pedagogiczne. Jeszcze jako nauczyciel niekwalifikowany podjął pracę w Uniwersytecie Ludowym im. M. Rataja w Rachaniach. W latach 1951-1952 Stanisław Kaczor kierował w Opolu szkołą zawodową o profilu artystycznym wspomagając zarazem rozwój oświaty w tym mieście.

W 1952 r. powrócił do Warszawy, kiedy kierowana przez niego placówka została przeniesiona do Turczynka pod Warszawą i tam otrzymała status placówki trzywydziałowej: przyrodniczy, artystyczny i techniczny. W tym czasie nasz Jubilat podjął studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Warszawie, która w późniejszym czasie została włączona do Uniwersytetu Warszawskiego. Tam ukończył w 1959 r. studia na kierunku „pedagogika” z „historią literatury polskiej”.

W 1954 roku S. Kaczor rozpoczął pracę w Liceum Pedagogicznym Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Warszawie jako nauczyciel klas harcerskich (OHPL). Jednocześnie został powołany na nauczyciela przysposobienia wojskowego, co wymagało uzyskania dodatkowych uprawnień w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. W 1959 r. został powołany do pracy w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego na stanowisko wicedyrektora Departamentu Studiów Ekonomicznych i Pedagogicznych. W czasie pracy w tym resorcie uczestniczył w seminariach doktorskich pedagoga społecznego - prof. Ryszarda Wroczyńskiego, a następnie u dydaktyka prof. Czesława Kupisiewicza. Pod kierunkiem także tegorocznego Jubilata, o którym pisałem wcześniej w blogu, w 1971 roku obronił pracę doktorską w dziedzinie nauk humanistycznych z dyscypliny pedagogika w Uniwersytecie Warszawskim uzyskując promocję w lutym 1972 r.


W 1978 roku uzyskał na Uniwersytecie Warszawskim stopień doktora habilitowanego, a od 1983 r. został profesorem tej uczelni. Mianowanie na profesora zwyczajnego nauk humanistycznych otrzymał w 1989 r. W latach 1987-1989 Profesor uczestniczył w pracach Komitetu Ekspertów do Spraw Edukacji Narodowej, którym kierował prof. Czesław Kupisiewicz. Od 1984 r. kierował jako redaktor naczelny czasopismem „Pedagogika Pracy”. Przy Zarządzie Głównym Stowarzyszenia Oświatowców Polskich Stanisław Kaczor opracowywał i wydawał czasopismo „Oświatowiec”. Jest również członkiem Komitetu Naukowego periodyku „Edukacja Ustawiczna Dorosłych”, który ukazuje się od 1993 r., a na liście punktowanych czasopism MNiSW ma 8 pkt.

Prof. Stanisław Kaczor przez kilka lat współpracował z ośrodkami Ukraińskiej Narodowej Pedagogiki. Jako pierwszy z zagranicznych pedagogów został wyróżniony w 2007 r. tytułem doktora honoris causa przez Akademię Nauk Pedagogicznych Ukrainy w Kijowie. Przedmiotem badań naukowych Profesora są takie zagadnienia jak: edukacja dorosłych, dydaktyka szkolnictwa zawodowego, dydaktyka szkoły wyższej, pedagogika pracy. Jego dorobek naukowy obejmuje ponad 250 publikacji z zakresu andragogiki i dydaktyki, w tym prac poświęconych dydaktyce szkoły wyższej.


Jubilat jest autorem i redaktorem kilkudziesięciu pozycji monograficznych m.in, 10 lat w służbie oświaty 1972-1982; Teksty semiprogramowe dla pracujących; Kształcenie i doskonalenie zawodowe w okresie przemian; Kształcenie kursowe dorosłych; Kształcenie zawodowe: elementy diagnozy; Nauczyciel w kształceniu pozaszkolnym dorosłych; Samokształcenie nauczycieli studiujących; Kształcenie zawodowe w wybranych krajach socjalistycznych; Tendencje rozwoju kształcenia zawodowego w krajach gospodarczo rozwiniętych; Wybrane problemy edukacji i eurointegracji, Z metodologii badań oświatowych; Kształcenie i doskonalenie zawodowe w okresie przemian; (red.) Problemy pedagogiki dorosłych w Niemczech.

W nocie biograficznej Stanisława Kaczora, którą zamieścił Wincenty Okoń w swoim „Nowym Słowniku Pedagogicznym”, jest też interesująca informacja o tym, że Jubilat jest autorem tomików poezji, co obok pracy naukowo-dydaktycznej jest jego kolejną pasją. Profesor Stanisław Kaczor otrzymał w 2011 r. w ramach dorocznych wyróżnień Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi certyfikat „Ambasador Innowacyjnych Idei i Praktyk Pedagogicznych”.

(na zdjęciu od lewej: Janusz Moos i prof. Stanisław Kaczor)

Tym, którzy uważają, że profesorowie w wieku emerytalnym nie powinni już czynnie uczestniczyć w kształceniu kadr zawodowych i naukowych czy prowadzeniu badań, zaprzecza nasz Jubilat, bowiem – jak wynika z danych ministerialnej bazy kadr naukowych (OPI) - prof. Stanisław Kaczor w wieku 90 lat jest zatrudniony w podlegającym Ministerstwu Edukacji Narodowej - Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie, na Wydziale Pedagogicznym Wyższej Szkoły Społeczno-Ekonomicznej w Warszawie, na stanowisku profesora wizytującego w Wszechnicy Polskiej - Szkole Wyższej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Warszawie oraz w Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu, gdzie na Wydziale Pedagogicznym pracuje w Katedrze Pedagogiki Ogólnej i Badań Edukacyjnych. To właśnie w tej ostatniej uczelni - w dniu 25 września odbędzie się Jubileusz z okazji 90-lecia urodzin prof. zw. dr hab. Stanisława Kaczora.

Życzymy Profesorowi jeszcze wiele lat radości życia i twórczej pracy oraz tak życzliwego wsparcia środowiska akademickiego oraz oświatowego, z jakim zasłużenie spotyka się na co dzień.


(źródła: Informacja Rektora Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu dr hab. Mariana Duczmala, prof. WSZiA w Opolu, „Nowy Słownik Pedagogiczny” Wincentego Okonia; za fotografie dziękuję dyrektorowi ŁCDNiKP w Łodzi - Januszowi Moosowi oraz Sławomirowi Śliwie - prodziekanowi Wydziału Pedagogicznego WSiZ w Opolu).

Opowiadają nam swoje pasje - słowem, obrazem i dźwiękiem

(fot. ks. prof. Marian Nowak - dyrektor Instytutu Pedagogiki KUL; twórca naukowego "serialu" w Sandomierzu)




Pracownicy naukowi Instytutu Pedagogiki Wydziału Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II dokonali czegoś fenomenalnego, niepowtarzalnego, bowiem podjęli się organizacji i nasycenia pedagogiczną pasją uczestników XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów Komitetu Nauk Pedagogicznego PAN. Od poniedziałku do piątku ponad 80 doktorantów, doktorów wraz z doktorami habilitowanymi i profesorami z kluczowych dla rozwoju nauk pedagogicznych akademii i uniwersytetów, w których kształci się na najwyższym poziomie przyszłych pedagogów oraz prowadzi badania naukowe, dzieliło się tym, co czyni ich indywiduami, osobami kreującymi w wyjątkowy sposób szeroko pojmowany świat (re-)socjalizacji, wychowania, kształcenia, opieki, terapii czy wspomagania rozwoju INNYCH.

Letnie Szkoły organizowane są od 1979 r. (z wieloletnią przerwą w okresie upadającego PRL). Od początku transformacji ustrojowej nabrały one zupełnie nowego charakteru - wyzwolonego z podległości wobec jedynie słusznej ideologii i włączającego się do odnowy pedagogiki w III RP. Każda ze SZKÓŁ jest inna, wnosi do pola problemowego badań w naukach humanistycznych i społecznych, do debat naukowych, prezentacji wyników badań z jednej strony coś niepowtarzalnego (ze względu na miejsce i organizatora), z drugiej zaś łączącego potrzebę namysłu, prowadzenia sporów o istotę, znaczenia, sensy, uwarunkowania, przebieg i następstwa procesów edukacyjnych.


W ubiegłym roku debatowaliśmy obradowaliśmy w Wojanowie dzięki naukowcom z Wydziału Nauk Pedagogicznych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu. Temat wiodący ubiegłorocznej SZKOŁY brzmiał: Między sferą publiczną a sferą prywatną. Tam też zrodziła się potrzeba mówienia w 2014 r. o pasji jako fenomenie, który wpisuje się w życie i działalność wybitnych osobowości.

W ciągu trwających od rana do późnych godzin nocnych warsztatów, sesji, konsultacji, referatów, prezentacji, sesji plakatowych, rozmów i dyskusji pojawia się tak duże natężenie wiedzy oraz ma miejsce tak intensywny przekaz umiejętności metodologicznych, że nie ulega już dla nikogo wątpliwości uniwersalna, ponadczasowa "wartość dodana" Letniej Szkoły, w wyniku której - taką mamy zawsze nadzieję - spełni się teza Leonarda da Vinci: "KIEPSKI TO UCZEŃ, KTÓRY NIE PRZEWYŻSZY SWOJEGO MISTRZA". Właśnie po to organizowane są LSMP KNP PAN, byśmy mogli z tym większą satysfakcją powitać w jej "murach" młodych-dojrzałych. Łza się kręci w oku nie tylko prof. dr hab. Marii Dudzikowej, kiedy gościmy już wśród wykładowców, MISTRZÓW profesorów tytularnych, którzy przed dwudziestu laty zaczynali swoją pracę naukową.

(fot. prof. Stanisław Popek - psycholog UMCS w Lublinie; mówił o istocie i mechanizmach pasji)

Referat prof. Stanisława Popka otworzyło motto Konfucjusza: „Wybierz sobie zawód,który lubisz,a całe życie nie będziesz musiał pracować”. Lubelski psycholog przypomniał, że podstawową odmianą szczęścia człowieka jest właśnie pasja. Jakże wielu myślicieli, filozofów jeszcze w czasach starożytnych twierdziło, że najważniejszą wartością życia ludzkiego jest szczęście. Czyż zatem nie miał racji prof. Władysław Tatarkiewicz, kiedy w swoich dziełach „O szczęściu” (1947) i „O doskonałości” (1976)pisał o szczęściu tych, którzy swoje życie wypełniają pasją obdarzającą także ich bliskich i jej odbiorców wielkim darem. W latach 50. XX w. S. L. Rubinsztejn opracował najpełniejszą teorię, w której opisał i wyjaśnił mechanizm pasji. Można także doszukiwać się najnowszych odsłon uwarunkowań pasji w wynikach badań polskiego psychologa Józefa Kozieleckiego, twórcy transgresyjnej teorii osobowości. To z nich wynika, że najbardziej korzystną sytuację mamy wówczas, gdy aspiracje jednostki w niewielkim stopniu przewyższają poziom możliwości.

Rekonstruując dotychczasową wiedzę psychologiczną prof. S. Popek stwierdził, że pasja określana jest jako:

* wielka zniewalająca miłość,
* źródło radości,
* poczucie spełnienia i samorealizacji,
* także siła aktywności i tworzenia,
* mądre postępowanie i kompetencja,
* cierpliwość, odporność na zmęczenie i stres,
* lekarstwo na nudę i poczucie beznadziejności,
* lekarstwo przeciw wypaleniu zawodowemu,
* poczucie bezinteresowności,
* poświęcenie i determinacja,
* poczucie wolności,
* zanik poczucia czasu,
ale także
* niewola wyobraźni, uzależnienie i zapamiętanie się w sobie,
* namiętność i cierpienie (mania).



(fot. Kasztelan Zamku Królewskiego w Sandomierzu witał prof. Marię Dudzikową - kierującą po raz dwudziesty pierwszy Letnią Szkołą Młodych Pedagogów KNP PAN)


W tym roku znaleźli się wśród MISTRZÓW profesorowie (a tak niedawno temu uczestnicy LSMP absolwenci studiów magisterskich) z Uniwersytetu Adama Mickiewicza - Agnieszka Cybal-Michalska i z Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego Zenon Gajdzica. Po raz pierwszy gościła wśród tegorocznych MISTRZÓW wypromowana przed kilku miesiącami (także b. "uczennica" LSMP) doktor habilitowana Monika Wiśniewska-Kin z Uniwersytetu Łódzkiego. Narracje o ich naukowej pasji lub analiza istoty tego fenomenu wzbogaciły nas wszystkich intelektualnie, emocjonalnie i duchowo. Bo pasja, to - jak definiuje się jej istotę w Słowniku Języka Polskiego (1980, s. 555) (łac. passio namiętność, cierpienie) jest silnym, namiętnym przejęciem się czymś, zamiłowaniem do czegoś, przedmiotem czyjejś namiętności”, lub jest to „silny gniew, furia”, a w religii „Męka Jezusa opisana w Ewangelii, obrzęd w Wielkim Tygodniu, a także utwór muzyczny (wokalno-instrumentalny) obrazujący mękę Jezusa”.

Jeśli każdy z nas - uczestników XXVIII Letniej Szkoły Młodych Pedagogów KNP PAN w Sandomierzu - miał szansę odniesienia powyższych cech do własnej postawy, zaangażowania, aspiracji i dokonań, to niewątpliwie, bez koncentracji na pasji jako celu życia, sam wpisze ją w jego treść w sposób nieuświadamiany dla siebie, zaś rozpoznawalny przez innych.


(fot. dr hab. Monika Wiśniewska-Kin z pasją mówiła o swojej drodze do naukowych sukcesów)