29 stycznia 2024

Zerwać z życiem osnutym na trwodze

 



W 1937 r. wybitny uczony psycholog i pedagog zarazem - Józef Pieter wydał w Lwowskiej Bibliotece Licealnej dwie rozprawki pt. "Strach" i "Odwaga".  W 1971 roku oba eseje ukazały się w jednym tomie, nie wiem jednak, czy cenzura nie dokonała tu pewnych cięć. Należałoby porównać obie wersje.  

W 1947 r., a więc tuż przed nadejściem fali sowietyzacji polskiego społeczeństwa, postanowił opublikować swoje studium po raz wtóry, gdyż jak pisał w przedmowie: "Do wznowienia i poszerzenia rzeczonych broszur  skłonił mnie - poza wyczerpaniem tychże jeszcze przed wojną - ścisły związek "Odwagi" z problematyka pedagogiczną naszych czasów. "Walka ze strachem", to nie tylko opis  jednego z najbardziej fundamentalnych a zarazem pospolitych wzruszeń. Jest to poniekąd fragment programu wychowawczego."(s.5). 

Tak jak wojna powoduje znikczemnienie moralne u ludzi, tak też rządy bezprawia czy odgórna, a ideologiczna przebudowa społeczeństwa sprzyjają deprawowaniu charakterów ludzkich. Ma to miejsce szczególnie wówczas, kiedy charaktery osób są jeszcze nieuformowane i plastyczne. Podobnie, jak Aleksander Kamiński, autor znakomitych opowiadań „Narodziny dzielności”, ów śląski uczony, a ówczesny dyrektor Instytutu Pedagogicznego w Katowicach, upomina się o uczynienie jednym z niepoślednich środków wychowawczych właśnie DZIELNOŚCI ŻYCIOWEJ.

Jak twierdził: "Charakter słaby wywodzi się w mierze ogromnej ze strachu: często nadmiernego i nieopanowanego. Strach  normalny jest naszym przyjacielem i obrońcą, strach nadmierny deprawuje charakter, a więc trzeba z nim walczyć. Aby go zwalczyć skutecznie, trzeba poznać jego naturę." (s.6)  Po ponad 70 latach niewielkiej objętości studium o walce ze strachem staje się aktualne. W przestrzeni publicznej pojawiają się bowiem pytania o to: Czy politycy posiadający władzę nad społeczeństwem nie manipulują nim odwołując się do mechanizmów strachu? Czy w ten sposób nie niszczą cnoty odwagi, heroizmu i społecznej służby, kiedy wymagają od obywateli "podłej uniżoności", konformizmu, serwilizmu?  

Propagandziści każdej władzy, lewicowej, prawicowej czy liberalnej doskonale wiedzą, że ludzie boją się rzeczy w istocie nieszkodliwych, które im w rzeczywistości niczym nie zagrażają. Jeśli nie są wychowani czy przystosowani do radzenia sobie z takimi sytuacjami, to można to wykorzystać do sterowania nimi. Lęk wynika bowiem bardzo często z fałszywych sygnałów go wzbudzających.  

Rządzący często sięgają po narzędzie przemocy wobec społeczeństwa, kiedy utrzymują je  lub określoną grupę społeczną czy zawodową w stanie permanentnej niepewności. Skutkuje to stanem bezustannego napięcia, w wyniku którego osoby nie przeżywają strachu, ale żyją nim, i o to właśnie chodzi władzy, by w momencie ujawnienia powodów owego lęku postrzegana była jako szlachetna, dobra, bo wreszcie odsłoniła prawdę własnych działań czy intencji. W międzyczasie uzyskuje się rozstrojenie moralne i szybki zanik sił fizycznych do oporu, który mógłby tę władzę znieść z piedestału. 

Zdaniem J. Pietera: „Zawsze i wszędzie władza państwowa wykorzystywała mechanizm strachu celem zaprowadzenia i utrzymania określonego porządku społecznego. W tym to zasadniczym stanie rzeczy wyróżnić możemy - co prawda - skrajne odchylenia od "złotego środka". Na krańcu jednym znajdujemy - destrukcyjny - terror z okrucieństwem, na drugim - więcej w ideale, niż faktycznie - porządek oparty na samym tylko moralnym autorytecie prawa." (s.66-67)

Już w dzieciństwie gromadzimy w swej pamięci wiele znaków do strachu bezpodstawnego. Łatwiej jest bowiem rodzicom czy nauczycielom uzyskiwać posłuch dziecka, kiedy się będzie czegoś bało, niż wzbudzać w nim odwagę. Co gorsza,  nie radzimy sobie z sytuacjami wywoływania przez dzieci strachu wyobrażeniowego, który przytłacza, paraliżuje czy osłabia motywacje do działania. 

Powiadamy - "Strach ma wielkie oczy", bo potrafimy wyobrazić sobie potencjalne skutki działania czy przyjętej postawy wobec czegoś lub kogoś np. nieprzyjemną rozmowę, karę, zgryzotę, obawę o złą opinię, trwogę przed cierpieniem itp. Wyobraźnia jest sprężyną lęku przywołując wcześniejsze, a przykre doświadczenia czy przeżycia lub tworząc je przez analogię z kombinacji myśli, uczuć, wizji czy obrazów.

Zasiedzenie się w strumieniu naszej świadomości wyobrażania sobie sytuacji niebezpiecznych czy niekorzystnych dla nas lub innych, określane jest mianem perseweracji. Człowiek ma skłonność do przesadnego przeceniania zdarzeń, które mogą się pojawić czy też do przeceniania sił przeciwnika, wroga.  Jak pisze Józef Pieter: „Wyobraźnia uprzytamnia nam na ekranie świadomości niebezpieczeństwa możebne, grożące takim czy innym nieszczęściem, niepowodzeniem, przykrością. Zależnie od bujności wyobraźni, od natarczywości i plastyczności poszczególnych pomyśleń, sytuacje li tylko pomyślane jako groźne stają nam mniej lub więcej wyraźnie przed oczyma, pobudzając do czynności znany nam już fizjologicznie mechanizm strachu” (s. 44)   

Jak nauczyciele chcą wychowywać dzieci i młodzież do autonomii moralnej, skoro sami byli formowani w permanentnym strachu i ulegali lękom bez wnikania w ich rzeczywiste powody? Czy rzeczywiście wychowanie młodego pokolenia XXI wieku ma służyć jego formacji w tchórzostwie, bo sami jesteśmy bezsilni wobec braku odwagi do przeciwstawienia się ignorancji władzy, naruszania przez nią prawa, nieliczenia się z normami moralnymi, z wiedzą o psychologicznych i biomedycznych podstawach rozwoju osoby? Zdaniem Józefa Pietera: DUCH MĄDREJ DZIELNOŚCI, TO PRAWDZIWA I PODSTAWOWA OSTOJA JEDNOSTEK I NARODÓW" (s. 9) Może zatem powinniśmy zacząć od siebie i przyjrzeć się własnej dzielności lub tchórzostwu.

 


28 stycznia 2024

Oświadczenie habilitanta/-ki

 


Członek komisji habilitacyjnej pyta, czy osoba składająca wniosek o wszczęcie postępowania habilitacyjnego powinna dołączyć odrębne oświadczenie, jeśli wcześniej składała wniosek habilitacyjny, ale nie został on pozytywnie sfinalizowany? Jak pisze: "Podobno jest gdzieś wniosek (na stronach RDN), gdzie się to wszystko opisuje", ale zainteresowana tym osoba nie może go znaleźć. Pyta zatem, czy jest konieczność składania takiego dokumentu, niezależnie od powodu nieuzyskania wcześniej przez habilitantkę stopnia doktora habilitowanego, a jeśli tak, to gdzie mogłaby pobrać stosowny załącznik? 

Uczelnie są w tym zakresie autonomiczne, toteż ich senaty przyjęły w 2019 roku zasady przeprowadzania postępowań w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego. Zapewne takie informacje znajdują się na ich web-stronach. 

Przykładowo, klarownie uprzystępnił takie zasady wraz z odpowiednimi formularzami Senat Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie: 

"Osoba ubiegająca się o nadanie stopnia doktora habilitowanego dołącza do wniosku określonego w ust. 3 informację o wszczęciu i przebiegu postępowania habilitacyjnego lub postępowania o nadanie stopnia doktora habilitowanego, jeżeli uprzednio ubiegała się o nadanie stopnia doktora habilitowanego w tej samej dziedzinie nauki lub dyscyplinie naukowej (KLIKNIJ I POBIERZ WZÓR) - Przedmiotowe oświadczenie powinno zawierać informację o dziedzinie i dyscyplinie, w której kandydat ubiegał się o habilitację oraz o przebiegu i wyniku tego postępowania/ przewodu (rodzaj uchwały, w tym umorzenie)". 

W związku z tym, że nie wiem, z jakiej uczelni wpłynęło niniejsze zapytanie, to zachęcam do sprawdzenia w jednostce, która ma prowadzić czyjeś postępowanie habilitacyjne, czy zamieściła odpowiedni komunikat i wzór formularza do wypełnienia przez kandydata.  Równie dobrze można je opracować samodzielnie. 


(źródło fotografii: Galeria Sztuki APS - autor)


27 stycznia 2024

"Wywiad" z francuskim psychopedagogiem na temat wychowania i rezygnacji z zadawania prac domowych

 


(źródło: memy.pl) 

"Spotykam się" z francuskim pedagogiem, profesorem Uniwersytetu w Caen, autorem tak znakomitych rozpraw z psychologii pedagogicznej, jak m.in:  Psychopédagogie des moyens audiovisuels dans l'enseignement du premier degré, Paris, (1964); Éducation nouvelle et monde moderne, Paris, (1966); L'apprentissage de la lecture, Paris, (1966);  Introduction aux sciences de l’éducation, Delachaux et Niestlé, UNESCO, (1985); Pédagogie générale, Paris, PUF, 1991; La psychopédagogie, Paris, PUF, « Que sais-je ? », no 2357, 5e édition, (2002); Psychologie de l'éducation, Paris, (2011), by zapytać go o kwestie wychowania i kształcenia, w związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej postulatami wprowadzania powyborczych zmian w edukacji. Moim „rozmówcą” jest autor jednej z powyższych rozpraw - Gaston Mialaret:

Panie Profesorze, jest tak wiele koncepcji pedagogicznych na świecie. Jak radzą sobie z tym nauczyciele i zarządzający edukacją?

1) G.M.: Rzeczywiście, ci, którzy powinni otrzymać wykształcenie w tym zakresie, pełni są wątpliwości, a władze publiczne, niekompetentne raczej z powodu ignorancji niż złej woli, nie chcą angażować się w żadnym określonym kierunku, przekonane, iż dadzą w ten sposób dowód swej mądrości. 

Bloger (B): No właśnie. Mamy w kraju poważne problemy wychowawcze, a niektórzy nie wiedzą, czym jest wychowanie i czy jest im do tego potrzebna pedagogika? 

2) G.M.: Mnie odpowiada definicja wychowania socjologa Durkheima: "Wychowanie jest oddziaływaniem pokoleń dorosłych na te, które nie dojrzały jeszcze do życia społecznego". Wychowanie jako oddziaływanie jednej osobowości na inne, jako tworzenie kontaktów psychicznych między istotami ludzkimi, mieści się w dziedzinie sztuki - jest sztuką stwarzania warunków sprzyjających działaniu zapewniającemu rozwój jednostki w określonym kierunku, sztuką posługiwania się pewnymi technikami oddziaływania, sztuką sterowania ku określonym celom, które mamy na względzie. 

B: To nie jest łatwo być pedagogiem, wychowawcą, skoro oczekuje się od tych osób bycie sztukmistrzami. 

3) G.M.: Precyzując jasno naszą myśl, odróżniamy wyraźnie wychowanie, które samo przez się wkracza w sferę sztuki, wnikliwości i intuicji, od badania faktów pedagogicznych, które może i powinno być prowadzone metodami uznanymi przez nas za metody naukowe. 

B: Czego powinniśmy oczekiwać od nauczyciela-wychowawcy? 

4) G.M.: Dwa najważniejsze czynniki sytuacji pedagogicznej to dziecko i nauczyciel. Znajomość pierwszego jest nieodzowna dla drugiego, jeśli chce on skutecznie na nie oddziaływać (...), tak więc nauczyciel godny tego miana nie może lekceważyć podstawowych pojęć z zakresu biologii i współczesnej psychologii rozwojowej.  Oczywiste jest, że niezależnie od wszelkich wiadomości teoretycznych powinien on posiadać jeszcze to, co chętnie nazwalibyśmy "zrozumieniem dziecka". Wszyscy jednak wiemy, że ta intuicyjna, podstawowa wiedza, z pewnością niezbędna, wcale nie jest wystarczająca. Aby nauczyciel żyjący w środowisku dziecka i w kontakcie z innymi dorosłymi (rodzicami uczniów i kolegami) mógł uświadomić sobie rolę, jaką odgrywa jego osobowość w całokształcie sytuacji pedagogicznej, powinien posiąść znajomość pewnych pojęć z zakresu psychologii ogólnej i psychosocjologii. 

B: Politycy władzy zamierzają odstąpić od zadawania uczniom prac domowych, gdyż obiecali to swoim wyborcom. Co Pan sądzi o takim podejściu do zmian w edukacji szkolnej? Czy to zmieni sytuację naszych uczniów?  

5) G.M.: Jak można wyjaśnić nieuwagę dziecka, jeśli się nic nie wie o jego biologicznym zmęczeniu, o tempie jego aktywności, o poziomie zainteresowań intelektualnych, o pobudkach, o atmosferze domu rodzinnego i o trudnościach, jakie dziecko napotyka we współżyciu z osobami bliskimi?  Nauczyciel powinien więc znać dokładnie różne stadia rozwoju, aby zrozumieć wszystkie reakcje dziecka, aby niektóre z nich akceptować, a inne modyfikować i aby wiedzieć jakie może mu stawiać wymagania w związku z wprowadzeniem nowego materiału. 

B: Czy to znaczy, że rozporządzeniem ministry zapewni naszym uczniom lepsze warunki uczenia się? 

6) G.M: Prawa zmęczenia, przyswajania, okresów powtarzania leżą wszak u podstaw wszystkich metod, technik i sposobów wychowawczych. Główne prawa percepcji i poznawania świata przez dziecko, ogólne zasady rządzące motywacją i rozwojem zachowania się ludzi powinny stanowić dla nauczyciela wartościowe i żywe wytyczne działania. 

B: Czy to znaczy, że nie ma sensu sterowanie procesem uczenia się za pośrednictwem centralistycznie podejmowanych decyzji? 

7) G.M.: Wnikliwość i intuicja wychowawcy powinny tu brać górę nad jego wiadomościami teoretycznymi i zmysłem porządku (opierając się jednak na nich). Każdy uczeń stanowi przypadek o szczególnych warunkach życia, o własnych doświadczeniach, charakterystycznych cechach i oryginalności. Nauczyciel powinien więc dysponować pewnym zasobem informacji prowadzących do takiej konkretnej, a zarazem solidnej znajomości.  

B: Panie Profesorze, czy właściwe jest odbieranie uczniom czy zakazywanie przynoszeni do szkoły telefonów komórkowych? 

8) G.M.: Ubolewania godne jest również lekceważenie przez niektórych nauczycieli całej techniki nowoczesnej, podważanej wyłącznie przez tych, którzy nie znają jej wartości skuteczności. Niewolnik przesądów, pewny swej wyższości nauczyciel, który nie wykracza poza granice dawno zdobytej wiedzy , daje dowód niepewności i niezdolności do postępu, a tym samym i do wykonywania funkcji pedagogicznej. Szkoła nie uratuje siebie i nie będzie mogła uratować społeczeństwa, jeśli nie nawiąże z nim ścisłych związków, aby i ona, i ono mogły z siebie wzajemnie korzystać.   

B: Dziękuję za udzielenie wyjaśnień w kwestiach tak kluczowych dla procesu kształcenia i proponowanych zmian przez nasze władze.     


Źródło: G. Mialaret, Wprowadzenie do pedagogiki, tlum. B. Baranowski, Warszawa: 1968: Przypisy: 1) s.13, 2) s. 14, 3) s.18, 4) s.19, 5) s. 106,  6) s.108, 7) s. 1098-109, 8) s.157.

     


 publiczne