Dyrekcja Instytutu Badań Edukacyjnych - PIB, która powołała Radę ds. monitorowania wdrażania reformy oświaty im. Komisji
Edukacji Narodowej, wprowadziła dla jej członków CENZURĘ. Mnie to
nie zdziwiło, bo także w latach 2007-2015 za rządów PO/PSL objęto takim kagańcem wszystkie recenzje ówczesnych a pseudonaukowych raportów diagnoz
edukacyjnych. Także lista uczestników tzw. kongresów edukacyjnych była cenzurowana przez MEN.
Wówczas
jednym z wiceministrów był… obecny dyrektor IBE. Jak widać, stare mechanizmy
cenzorskie partyjnych władz oświatowych są reprodukowane. Powołane przez IBE
zespoły konsultacyjno-programowe też mają nałożony kaganiec politycznej
poprawności. Ujawnione będzie to, co zostanie przez dyrekcję dopuszczone do wiadomości publicznej.
Tak
jest od lat i będzie nadal, bo edukacja jest tu głównie okazją do drenowania
budżetowych środków przez tzw. "kluczowych|" aplikatorów politycznych zmian oraz do prowadzenia kampanii politycznej przez mini-sterki pod szczytnym hasłem reformy edukacji. Brawo Koalicja
antyobywatelska! Koalicja TKM. Naiwni niech wierzą, bo otrzymają to, co
świstaki owiną w błyszczący papierek.
Gdyby ktoś chciał przeczytać:
Tymczasem
w sieci mamy jawne przejawy patologii: