15 marca 2025

Samopotwierdzająca się hipoteza

 


Politolog, doktor habilitowany nauk społecznych, adiunkt na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego Łukasz Zamęcki oraz dr Bartosz Rydliński - adiunkt z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW w Warszawie opublikowali w sieci "Wyniki ankiety Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP" na temat drugiej edycji ewaluacji naukowej w uczelniach, która odbędzie się w 2026 roku. Badaniem opinii nauczycieli akademickich objęto niereprezentatywną próbę 989 osób-członków ZNP.   

Nie zaskoczyły mnie wyniki tego sondażu, gdyż od czterech lat środowisko akademickie różnych gremiów, wypowiedzi ekspertów dość wyraźnie komunikowało ministrowi patologiczny charakter dotychczasowych rozwiązań w powyższym zakresie. Autorzy nie zamieszczają ani względnie szczegółowej charakterystyki respondentów, ani też narzędzia diagnostycznego. Musimy im zatem uwierzyć, że w istocie nie naruszono zasady intersubiektywnej komunikowalności i intersubiektywnej sprawdzalności. 

Każdy odpowiedzialny i z pasją traktujący te profesję uczony wie, że przyjęte w 2018 roku zasady ewaluacji po pierwsze nie dotyczą oceny działalności naukowej jednostek akademickich. Dziwię się, że osoby ze stopniami naukowymi a firmujące ten niepoważny a typowy dla prasy „raport” wprowadzają już w jego tytułowych założeniach fundamentalny błąd! EWALUACJA NIE DOTYCZY bowiem DZIAŁALNOŚCI NAUKOWEJ JEDNOSTEK. Tak jej pierwsza edycja, jak i nadchodząca dotyczą EWALUACJI DYSCYPLIN NAUKOWYCH, a to jest zasadnicza różnica (nie tylko taka sama, jak w przypadku reklamy piwa).

Prawdopodobnie błędnie zatem został skonstruowany kwestionariusz ankiety, skoro odpowiedzi respondentów dotyczyły ustosunkowania się m.in. do stwierdzenia, że: "Obecne zasady ewaluacji sprawiedliwie odzwierciedlają potencjał naukowy jednostek za lata 2022-2025". 

Czym innym jest bowiem potencjał naukowy jednostek a nieco innym jest jego część składowa, którą tworzą m.in. wyniki parametryczne opublikowanych przez nauczycieli akademickich zaledwie czy aż czterech publikacji w ciągu czterech lat. Jednostki akademickie mogą nie posiadać potencjału kadrowego w ramach dyscyplin naukowych, w których będą oceniane publikacje osób zatrudnionych i afiliowanych w ramach tych dyscyplin, a mimo to posiadają lub posiądą kategorię upoważniającą do prowadzenia postępowań o nadanie stopni naukowych (od B+ do A+). 

Przykładowo, im mniej jest zatrudnionych pracowników na stanowiskach dydaktyczno-badawczych lub badawczych w ewaluowanej dyscyplinie naukowej np. w pedagogice, socjologii czy naukach o polityce, ale opublikowali oni swoje cztery rozprawy w wysokopunktowanych wydawnictwach i czasopismach naukowych, tym wyższą uzyskają kategorię naukową dla ich dyscypliny naukowej. Z potencjałem naukowym nie musi i w wielu uczelniach nie ma to nic wspólnego z jakością działalności naukowej zatrudniających ich jednostek uczelnianych czy instytutowych. Mogą one nie posiadać odpowiedniej liczby uczonych, którzy reprezentowaliby podstawowe dla danej dyscypliny naukowej przedmioty badań (subdyscypliny) i mieli stosowne osiągnięcia naukowe w tym zakresie, ale mogą - jak dotychczas - nadawać stopnie naukowe pomimo braku odpowiednio wykwalifikowanych kadr, a więc pomimo braku potencjału naukowego. 

Do 2019 roku jednostki akademickie mogły dysponować uprawnieniem do nadawania stopni naukowych bez tej karykaturalnej ewaluacji, ale na podstawie jakościowej oceny właśnie ich rzeczywistego potencjału naukowego, a więc odpowiedniej liczby profesorów i doktorów habilitowanych oraz ich wkładu w rozwój dyscypliny naukowej. Minister Jarosław Gowin to zlikwidował, a nawet pogłębił patologię naukową, bowiem zlikwidował możliwość weryfikowania rzetelności prowadzonych w jednostkach postępowań awansowych. 

Kompromitacją tego resortu jest zatem to, że od sześciu lat podtrzymuje i chroni zarazem dewastację polskiej nauki, a odwraca uwagę opinii publicznej od pozornej troski o jakość kształcenia akademickiego młodych pokoleń. Najlepszym tego przejawem są kolejne afery - głównie w prywatnym szkolnictwie wyższym oraz zaskakująco niezgodne z rzeczywistym wkładem w naukę awansem pseudonaukowców, którzy są związani z formacją władzy.                       

Powracając do wyników nieprofesjonalnie przeprowadzonej ankietki Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP,  mogę jedynie zgodzić się z wnioskami, do których ów sondaż w ogóle nie był potrzebny:  


(źródło wniosków ankiety ZNP)