01 maja 2023

Nauczyciele z pedagogicznym wykształceniem nie mają kwalifikacji pedagogicznych

 


Od szeregu lat apeluję o uproszczenie przez ministerstwo edukacji prawa oświatowego w zakresie kwalifikacji pedagogicznych nauczycieli. Można pisać, mówić, słać apele i nic... bo ministrowie tego resortu nie byli nauczycielami w szkolnictwie powszechnym - podstawowym czy ponadpodstawowym.  Skoro tak, to nauczyciele kojarzą im się jedynie ze związkami zawodowymi lub tymi z własnego dzieciństwa.  

Co gorsza, oświatowe-nauczycielskie związki zawodowe także mają w małym poważaniu tych, których powinni bronić, skoro nie podejmują działań w zakresie pragmatyki zawodowej. Do niej zaś należą kwestie uznawalności wykształcenia, a także uzyskanych kwalifikacji do wykonywania zawodu. Już upłynęło ponad dwadzieścia lat, a ja stykam się z ofiarami bałaganu i braku logiki w zatrudnianiu nauczycieli w szkołach. 

Być może wynika to z faktu, że przy tak niskich płacach i tak niewielu opłaca się podejmować pracę w przedszkolu czy szkole, chyba że ma bogatego męża-sponsora pedagogicznej entuzjastki pracy z dziećmi. W czym rzecz? Jak zwykle w tym samym, więc można zajrzeć najpierw do wcześniejszych moich wpisów, które nosiły tytuł: 

* Luzactwo kwalifikacyjne, czyli uczyć każdy może

Kwalifikacyjne zamieszanie

Ministerstwo Edukacji Narodowej pracuje nad projektem w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli

* Chaos i nieodpowiedzialny brak międzyresortowej współpracy w edukacji i szkolnictwie wyższym

Czy nauczyciel przedszkola ma być także anglistą?

* Kluczowa dla kształcenia nauczycieli w Polsce ekspertyza profesorów z Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN; 

* Krytyka Raportu NIK o przygotowaniu do zawodu nauczycieli

* Ekspertyza prof. Doroty Klus-Stańskiej o projekcie standardów kształcenia nauczycieli wczesnej edukacji

* Przygotowanie (nie-)pedagogiczne

* O tym, jak markuje się kształcenie nauczycieli w Polsce po 2019 r.

* Absolwent pedagogiki nie ma kwalifikacji pedagogicznych, czyli polski paragraf 22, itd. 

 

Pisze nauczycielka o tym, że od 10 lat pracuje w szkole na stanowisku nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej, pedagoga szkolnego, prowadzi zajęcia dla dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Ukończyła studia na kierunku pedagogika opiekuńczo-wychowawcza w jednej z wyższych szkół prywatnych. Dodatkowo ukończyła przed kilku laty studia podyplomowe z pedagogiki specjalnej. 

Jej problem pojawił się w momencie, kiedy dyrektor szkoły stwierdził, że nie ma uprawnienia do pracy w szkole, gdyż nie posiada przygotowania pedagogicznego. Do tej pory miała prawo wykonywania zawodu, ale kiedy postanowiła złożyć wniosek o nauczycielski awans zawodowy dowiedziała się, że nie ma kwalifikacji pedagogicznych. 

Czy ktoś wreszcie przerwie ten totalny absurd, który niszczy motywację do pracy tym, którym jeszcze chce się pracować z dziećmi lub młodzieżą. Może następny minister edukacji wprowadzi amnestię, wyczyści prawo oświatowe i doprowadzi do powołania samorządu zawodowego nauczycieli, by to oni merytorycznie rozstrzygali o tym, czy ktoś ma kwalifikacje do wykonywania tego zawodu, czy ich nie posiada.     

 (źróło ilustracji: paradaopornych.pl - zakupiona przez Oficynę Wydawniczą "Impuls" dla potrzeb blogera) 

30 kwietnia 2023

Problem wojennej traumy nie tylko wśród ukraińskich dzieci

 


Fidel Suchonis  - redaktor naczelny literackiego miesięcznika "Borysten", zareagował na przekład prof. Stefana Łaszyna mojej recenzji książki Sergija Belińskijego i Julii Iwaszko pod tytułem "A światłość w ciemności świeci... ". 

Tragizm wojny w Ukrainie stał się od ponad roku także częścią życia wielu polskich rodzin, placówek oświatowo-wychowawczych, firm usługowych i produkcyjnych, administracji państwowej i samorządowej, organizacji pozarządowych itp., które stworzyły warunki (prze-)życia milionom matek z dziećmi, osobom starszym i pozbawionym na skutek bombardowań, grabieży i gwałtów dorobku całego życia. 

Mam świadomość, że trwająca gehenna ukraińskiego narodu jest dla niego wielką traumą, ale także uświadamia nam, jak kruche jest ludzkie życie w wyniku nieprzewidywalnej przecież jeszcze dwa lata temu polityki imperialistycznego państwa. Absolutnie rację mają wzmacniający godność i suwerenność ukraińskiego narodu m.in. humaniści, dodając mu odwagi, odwołując się do potrzeby wsparcia go we wszystkich możliwych dla ludzkości zakresach i sferach codziennego życia.

Fidel Suchonis kieruje swoje słowa do obywateli Ukrainy, którzy przebywają poza granicami kraju z nadzieją na możliwy powrót do Ojczyzny dzięki pomocy, jakiej udzielają im nie tylko politycy państw Unii Europejskiej i NATO, ale w ludzkiej sferze codziennego życia - Polacy, także obywatele goszczący uchodźców z Ukrainy w innych krajach Europy. 

Publikuję zatem ważną refleksję Redaktora Naczelnego, bo problemy ukraińskich dzieci i dorosłych z wojenną traumą są doświadczane także przez polskie rodziny, szkoły, miejsca zatrudniania ich rodziców czy opiekunów.  

 

Dziękuję za współpracę. Proszę przyjąć najszczersze życzenia dobra i wszystkiego najlepszego z burzliwej Ukrainy.

Jestem świadomy tego, że nasi ludzie za granicą robią wiele, aby pomóc pokonać moskiewskich nieludzi. Jest zmęczenie, jest pewne wyczerpanie. Ale proszę sobie wyobrazić, jak trudno jest teraz na Ukrainie! 

Przyzwyczailiśmy się do wycia syren, tak samo do przerw w dostawie prądu (choć teraz jest ich znacznie mniej), ale do ludzkiego żalu i strat trudno się przyzwyczaić. Przecież wszystkie istoty na Ukrainie teraz cierpią.

Jest to szczególnie bolesne dla dzieci. Wczoraj do jednego ze schronów trafiła pomoc dla przesiedleńców z Donbasu i Zaporoża. Było tam dużo dzieci. Dzięki wojnie nasze dzieci mają teraz dojrzałe oczy, ale doświadczenie, życie i przyszłość każdego ukraińskiego dziecka są bezcenne.

Wojna ze swoim horrorem wkroczyła w życie tak wielu ukraińskich dzieci. Tyle dzieci przeżyło bombardowania, było świadkami działań wojennych, widziało to, czego dzieci nigdy nie powinny były widzieć... Tyle rodzin musiało opuścić swoje domy. 

Część dzieci straciła bliskich... Wojna niesie ze sobą cierpienie, wydarzenia wojenne mają efekt psychotraumatyczny - dlatego pozostawiają rany w duszach dzieci. Te „rany” objawiają się lękiem i strasznymi snami, wspomnieniami, które przychodzą do świadomości nieproszone i powodują emocjonalny niepokój. To normalna reakcja na nienormalne zdarzenia. 

U większości dzieci stopień i czas trwania tych objawów nie są takie, że mówimy o zespole stresu pourazowego. W przypadku większości z tych dzieci troskliwa opieka rodzinna i kompetentna podstawowa opieka psychologiczna mogą pomóc w zagojeniu się tych ran – i zapobiec rozwojowi zespołu stresu pourazowego i innych zaburzeń związanych z traumą. 

A teraz takich dzieci na Ukrainie jest bardzo dużo – i dlatego trzeba im zapewnić tak czułe wsparcie zawodowe, aby nauczyły się umiejętności opatrywania „ran duszy”, nauczyły się umiejętności zdrowienia… I my też bardzo potrzebujemy wsparcia rodziców tych dzieci, aby mogli być oparciem dla naszych dzieci... 

Przed nami dużo pracy - wszak wszystkie rany muszą się zagoić - a my wrócimy do zdrowia i odrodzimy się razem! Kiedy byliśmy w schronisku, był z nami artysta Serhij Iwansiw. Prowadził trzy warsztaty malarskie dla dzieci migrantów. 

Zobaczylibyśmy, jak oczy tych dzieci zaczęły się rozgrzewać! Jak bardzo potrzebują uwagi i troski nas wszystkich. Ledwo powstrzymałem łzy, kiedy to wszystko zobaczyłem. I wszyscy, którzy do nich przybyliśmy, marzyli o jednym, aby później móc im powiedzieć te słowa: 

„Dzieci! Zwycięstwo! Wszyscy do domu! Jutro do szkoły! Wszystko jest teraz Ukrainą!”.

 Wierzymy w Ukrainę! Wierzymy w naszą przyszłość! Dbajcie o siebie i swoich bliskich. Każdy Ukrainiec żyjący na świecie jest teraz dla nas ważny. Przecież Moskale nas zabijają. Chwała Ukrainie!

Fidel Suchonis

(źródło foto

29 kwietnia 2023

Niektórzy profesorowie "idą na skróty"

 


Rada Doskonałości Naukowej przygotowała i opublikowała w ramach dobrych praktyk poradnik dla osób ubiegających się o tytuł profesora. To jest znakomita pomoc szczególnie dla tych naukowców, którzy nie mają wsparcia we własnym środowisku w zakresie wyjaśnienia nieprecyzyjnych zapisów w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (2018). Coraz więcej osób  korzysta z tego materiału.

Jest jednak jeszcze przysłowiowa "druga strona medalu", a mianowicie recenzenci, z którymi RDN zawiera umowę o dzieło, by przygotowali recenzję wniosku w sprawie o nadanie tytułu naukowego. Zamieszczono na stronie RDN "Wzór opinii stanowiącej załącznik nr 1 do umowy" . 

Bardzo dobrze się stało, że zostały dzięki temu udostępnione informacje o tym, co powinno być przedmiotem analizy i oceny profesorów z danej dziedziny i dyscypliny lub dyscyplin naukowych, które zostały wskazane we wniosku Kandydata. Zachęcam Kandydatów do przyjrzenia się temu formularzowi, by nie pominęli w swoim wniosku pewnych faktów, informacji czy załączników.        

W czym zatem tkwi tytułowy problem dla dzisiejszego wpisu? Niestety, w tym samym, z czym spotykam się w szkolnictwie powszechnym, a mianowicie, dosłownym traktowaniem formularza zatytułowanego "wzór opinii" jako obligatoryjnego dokumentu. Każdy, kto wypełnia ten formularz w ramach ograniczonych ramkami kwestii ("kryteriów") "idzie na skróty", na przysłowiową łatwiznę. 

Ba, taki profesor rezygnuje z wolności naukowej, bowiem zadaniem recenzenta jest wyrażenie merytorycznej, uzasadnionej opinii a nie wypełnienie tabelki, by wykazać się zrealizowaniem eksperckiego zadania. Coraz częściej spotykamy w dokumentacji wniosków bardzo powierzchownie wypełniony załącznik

Jest to szczególnie problematyczne, kiedy opinia recenzenta/-ki kończy się negatywną konkluzją, a więc odmową poparcia wniosku o nadanie tytułu profesora.  Ciekaw jestem, czy taki/-a profesor/-ka chciał(a)by, żeby tak właśnie oceniano jego/jej osiągnięcia naukowe, które obejmują często kilkadziesiąt lat pracy twórczej? 

Czy mogą z czystością własnego sumienia, z poczuciem odpowiedzialności przesyłać takie recenzje do RDN? Niestety, mogą. Taki jest poziom recepcji załącznika i ucieczki od naukowej wolności

Zwracam zatem uwagę, że ów załącznik nie jest ustawowym dokumentem, zobowiązującym kogokolwiek do jego wypełniania. To miało być pomocnicze narzędzie dla tych recenzentów, którzy po raz pierwszy podejmują się tego zadania w wyniku wylosowania ich nazwiska spośród co najmniej 15 kandydatów do tego zadania. 

Recenzenci mają napisać opinię, rzetelną, pogłębioną o merytoryczne argumenty, a nie wypełniać tabelkę. Warto zastanowić się nad tym, jak wielką krzywdę wyrządza się takim podejściem do kandydatów/kandydatek ubiegającym/-ą się o tytuł profesora!   

 

(źróło ilustracji: paradaopornych.pl - zakupiona przez Oficynę Wydawniczą "Impuls" dla potrzeb blogera) 

28 kwietnia 2023

Innowacyjni nauczyciele w Łodzi

 


Po czterech latach przerwy Łódzkie Centrum Doskonalenia i Kształcenia Praktycznego w Łodzi opublikowało Zeszyt Nr/2023 autorstwa Janusza Moosa i Grażyny Adamiec, w którym zostały przedstawione sylwetki innowacyjnych nauczycielek i nauczycieli, którzy są zatrudnieni w placówkach powszechnej oświaty - w przedszkolach, szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Każdego roku organizowane jest święto nowatorstwa pedagogicznego, nauczycielskiego i podmiotów wspierających polską edukację, toteż kilkudziesięciu nauczycieli otrzymuje certyfikaty, które potwierdzają najwyższy status zaangażowania w kształcenie, wychowanie czy opiekę i terapię młodych pokoleń.  Wydawane przez ŁCDNiKP czasopismo "Dobre Praktyki" informuje o corocznych laureatach innowacyjnego ruchu w oświacie naszego miasta.

 

Kuratorium Oświaty w Łodzi nie podaje danych na temat zatrudnienia nauczycieli, gdyż stało się urzędem informującym o ofertach pracy dla nauczycieli. Ostatnia informacja o liczbie zatrudnionych w Łodzi nauczycieli jest z 2017 roku i wyniosła ogółem wśród zatrudnionych na podstawie Karty Nauczyciela i na podstawie innych regulacji prawnych ponad 11 tys. nauczycieli.    

Chwała Łódzkiemu Centrum, że szczegółowo informuje opinię publiczną o tych nauczycielach systemu szkolnego, którym się chce, potrafią i wdrażają do edukacji rozwiązania innowacyjne. To znaczy, że zależy im na podopiecznych, by nie tylko mieli satysfakcję z uczęszczania do placówki, ale zarazem uzyskali jak najlepsze wsparcie w rozwoju ich osobowości. 

W tegorocznej prezentacji odnotowujemy: 

9 nauczycielek wychowania przedszkolnego z przedszkoli nr: 9, 35, 58, 109, 110, 170, 235, "Familijna Łódka"): 

Karolina Janowska, 

Agata Wielemborek, 

Elżbieta Barabasz, 

Ewa Adamiak, 

Ewelina Woniak, 

Joanna Kmieć, 

Anna Korczak, 

Żaneta Pastuszka i 

Paulina Lesiak).

10 nauczycieli szkół podstawowych (SP nr: 36, 42, 55, 58, 64, 70, 193, 199 202):       

Małgorzata Górecka (informatyka) 

Agnieszka Bednarek (edukacja elementarna) 

Agnieszka Daniłowicz (technika i plastyka)

Barbara Muras ((wiedza o społeczeństwie, geografia, historia i teraźniejszość, wychowanie do życia w rodzinie, edukacja dla bezpieczeństwa) 

Beata Nyga (technika, informatyka, wychowanie fizyczne) 

Katarzyna Darnowska (informatyka) 

Konrad Małecki (język polski) 

Agnieszka Libiszewska-Potera (geografia, przyroda i informatyka)

Dominik Kwiatkowski  (matematyka) 

Piotr Dardziński (katechetyka) 

11 nauczycieli liceów ogólnokształcących (Nr: XI, XII, XXIII, XXIV, "Cosinus" , XXVI, XXIX, XXXII, oo. Bernardynów):

Olga Szwed

Magdalena Wojciechowska

Ewa Kowalska

Jacek Radzikowski

Anna Traczyk

Katarzyna Sencio-Grzelak

Krzysztof Wielkopolan 

Anna Kołaczkoowska

Joanna Pawlikowska-Gzik

Agnieszka Gruszczyńska 

11 nauczycieli szkół branżowych, techników (Zespół Szkół Gastronomicznych, Zespół Szkół Ponadpodstawowych, Zespół Szkół Techniczno-Informatycznych, Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego, Centralny Gabinet Edukacji Filmowej): 

Klaudia Balcerowska, Edyta Cieślak-Kudła, Bożena Bocheńska

Agnieszka Wykrętowicz

Małgorzata Krukowska

 Magdalena Makara

Adrian Jaszczyk

Urszula Szczepaniak 

Paweł Dawczyński 

Jolanta Proszak

Dorota Gołębiowska 

 Od 1 września 2017 r., a więc wraz z wdrażaniem deformy szkolnej, nie obowiązują już przepisy określające formalne warunki, jakie muszą spełnić nauczyciele, by podjąć działalność innowacyjną w szkole publicznej. Oznacza to, że resort edukacji nie życzy sobie innowacji pedagogicznych, bo o wszystkim decyduje centralistycznie ustanowiona przez rządzącą partię władza. Pozorem jest rzekoma autonomia nauczycieli w powyższym zakresie. 

To rady pedagogiczne i rady szkół (których nie ma) mają decydować o tym, jakie innowacje zostaną wdrożone, jak ma przebiegać ich realizacja i ewaluacja. Innymi słowy, nauczyciel-innowator może natrafić na opór własnej rady pedagogicznej, co zresztą często ma miejsce. Zjawisko to miało wcześniej także wówczas, kiedy obowiązywało odrębne rozporządzenie ministra edukacji narodowej w sprawie warunków prowadzenia działalności innowacyjnej i eksperymentalnej przez szkoły i placówki. 

Tym większa więc zasługa środowisk szkolnych, w których jedni nauczyciele mają pomysł na wdrażanie zmian głównie programowo-metodycznych w ramach własnego przedmiotu i kwalifikacji, a ich koleżanki i koledzy z rady pedagogicznej nie przeciwstawiają się temu.  Wiedzą, że nauczyciele - innowatorzy nie mają z tego tytułu dodatkowych gratyfikacji. Mogą jednak wykazać swoją ponadstandardową aktywność w procedurze awansu zawodowego czy w staraniu się o awans w strukturach zarządzania szkołą lub szerzej - oświatą o charakterze regionalnym lub krajowym, państwowym lub samorządowym.    

Najważniejsze, że dzieci i młodzież mają kontakt z innowacyjnym nauczycielem. Czy sprzyja to ich rozwojowi? O tym mogą nas zapewnić tylko oni. wiemy, że efekty twórczej pracy zawsze są odroczone w czasie.   

Gratuluję Nauczycielom i ich podopiecznym. 

 

27 kwietnia 2023

Czeska młodzież ma nieco inne wymagania maturalne

 


O tym, że edukacja w krajach należących do Unii Europejskiej nie jest zależna od decyzji odpowiedniej komisji europejskiej świadczy m.in. fakt, że każde z państw członkowskich prowadzi własną politykę oświatową. Tym samym ustroje szkolne, programy i plany kształcenia, wiek obowiązku szkolnego itp. są suwerennie stanowione przez państwa. Jest jednak coś wspólnego, łączącego powyższe kraje, a mianowicie uznawalność poziomów wykształcenia. Każdy kraj posiada własne normy prawne, które regulują uznawanie wykształcenia osób z innych państw.

 

W Polsce uznaje się na podstawie prawa oświatowego świadectwa „maturalne”, które zostały wydane osobom, kończących szkołę średnią II stopnia w systemach oświaty państw Unii Europejskiej, ale także na podstawie Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu – Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). To jest istotne ułatwienie młodym dorosłym. 

Postanowiłem sprawdzić, czy uzyskane przez czeskich abiturientów świadectwo maturalne uprawniałoby ich do ubiegania się o przyjęcie na studia wyższe w naszym państwie? Odpowiedź jest pozytywna, bowiem w Polsce jest uznawane zagraniczne świadectwo maturalne młodzieży z następujących państw: Australia, Austria, Belgia, Bułgaria, Chile, Chorwacja, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Irlandia, Islandia, Izrael, Japonia, Kanada, Korea, Lichtenstein, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Malta, Meksyk, Niderlandy, Niemcy, Norwegia, Nowa Zelandia, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, USA, Węgry, Wielka Brytania, Włochy.

Polska ma zawarte umowy bilateralne z jeszcze innymi państwami. W ramach takiej umowy uznajemy egzamin maturalny z następujących państw: Armenia, Austria, Białoruś, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Francja, Kazachstan, Kirgistan, Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, Kuba, Libia, Litwa, Łotwa, Macedonia, Mołdowa, Mongolia, Niemcy, Rosja, Rumunia, Serbia i Czarnogóra, Słowacja, Słowenia, Syria, Tadżykistan, Ukraina, Uzbekistan, Węgry, Wietnam oraz z następujących państw obecnie nie istniejących: Czechosłowacja, Jugosławia (SFRJ), NRD, ZSRR.  

Jaki jest poziom wymagań maturalnych w roku szkolnym 2022/2023 u naszych południowych sąsiadów? Przyznam, że istniejące tam rozwiązania są interesujące. Ciekawe, czy część polskich maturzystów wolałaby właśnie tam zdawać maturę? Wątpię.

Czeski egzamin maturalny składa się z dwóch części:

I. Część obowiązkowa w całym kraju:  

I.1. Wszyscy uczniowie muszą zdać egzamin z dydaktycznego testu z języka czeskiego i literatury (na co najmniej 44% !); 

I. 2. cz. Wszyscy uczniowie muszą zdać egzamin z testu dydaktycznego, też na 44%: 

- z matematyki albo 

- z języka obcego (angielski, niemiecki, francuski, hiszpański lub rosyjski).

Maturzysta może zadeklarować chęć dobrowolnego przystąpienia do egzaminu maturalnego z:

- matematyki rozszerzonej albo

z innego jeszcze języka obcego (nie może to być ten sam język obcy, który wybrał w ramach części obowiązkowej). 

Każdy egzamin jest dydaktycznym testem, który kończy się oceną; "zaliczył" - "nie zaliczył" wraz z wynikiem procentowym. 

II część egzaminu maturalnego (nieobowiązkowa) - określana jest mianem egzaminu sprofilowanego (szkoły średnie mają swoje profile przedmiotowe). W  tym przypadku są trzy części: 

II.1. Obowiązkowa część profilowa egzaminu: 

1.1. język czeski i literatura 

1.2. język obcy, o ile ten przedmiot maturzysta wybrał w części I obowiązkowej 

1.3. dwa lub trzy przedmioty z części profilowej.

Oferta egzaminów fakultatywnych, w tym forma i tematyka tych egzaminów są pochodną szkolnego planu i programu kształcenia, a te ustala dyrektor szkoły nie później niż na 7 miesięcy przed pierwszym egzaminem z części profilowej.  Egzaminy w tej części z języka i literatury czeskiej oraz języka obcego odbywają się w formie pracy pisemnej oraz w formie egzaminu ustnego przed szkolną komisją egzaminacyjną. Ocena pracy pisemnej stanowi 40% całkowitej oceny odpowiedniego egzaminu, ocena egzaminu ustnego stanowi pozostałe 60%, zaś jej kryteria proponuje dyrektor szkoły i zatwierdza komisja egzaminacyjna tej placówki.

W przypadku egzaminu z języka obcego nie jest rozstrzygające, czy jest to język obcy, do którego uczeń zgłasza się w części wspólnej, czy też jest to egzamin z języka obcego odbywający się tylko w części profilowej (z tego powodu nie ma możliwości dwukrotnego zapisania się ucznia na egzamin z tego samego języka obcego). 

W II części egzaminu maturalnego maturzyści mogą go zdawać w formie:

a) wypracowania pisemnego i jego obrony przed komisją maturalną  

b) ustnego egzaminu, 

c) pisemnego egzaminu, 

d) pisemnej pracy, 

e) egzaminu praktycznego lub 

f) kombinacji dwóch lub więcej form (między a-e).

 

Egzamin maturalny z matematyki trwa 135 minut i zawiera 11 zadań zamkniętych i 14 zadań otwartych. Trzeba uzyskać co najmniej 17 pkt. na 50 możliwych, żeby egzamin był zaliczony. 

Nie można zdać egzaminu z języka czeskiego i literatury, jeżeli w pracy będą co najmniej cztery błędy ortograficzne. Piszę o tym, bo w czasie polskiej matury w roku 2023 uczeń może popełnić nawet 200 błędów ortograficznych. Te bowiem nie rzutują na ostateczną ocenę. 

 Egzamin maturalny można poprawiać maksymalnie dwukrotnie z każdego przedmiotu z obu części. Ma na to maksymalnie pięć lat. 

Matura nie zwalnia z egzaminu wstępnego do szkoły wyższej.  

Warto pamiętać, że skala ocen ma odwrotne znaczenie niż w Polsce. Jedynka - to ocena wyrózniająca, piątka - to niedostateczna. Każdy z przedmiotów ma przypisany procentowy wskaźnik do oceny. Przykładowo: 

z języka czeskiego i literatury: 

1 (wyróżniający) >87 do 100 proc. 

2 (bardzo dobry) >73 do ≤87 proc. 

3 (dobry) >58 do ≤73 proc.

4 (dostateczny) ≥44 do ≤58 proc.

5 (niedostateczny) <44 proc. 

 Niech zatem, nasi milenialsi nie narzekają na polską maturę. U nas wystarczy 30 proc. 



26 kwietnia 2023

Ogólnopolski Konkurs im. Ryszarda Więckowskiego na najlepszą rozprawę z pedagogiki wczesnoszkolnej

 



W natłoku akademickich zadań, dynamice spraw do załatwienia i w wyniku wielości informacji, zaproszeń na konferencje naukowe nie pamiętamy o tym, że na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego odbędzie się w tym roku druga edycja Ogólnopolskiego Konkursu na najlepszą pracę naukową w dziedzinie nauk społecznych, w subdyscyplinie PEDAGOGIKA WCZESNOSZKOLNA, PEDAGOGIKA WCZESNEJ EDUKACJI.

Laureat/-ka Nagrody im. Profesora Ryszarda Więckowskiego za wybitną pracę naukową w powyższym zakresie otrzyma nagrodę w wysokości 10 000 zł, zaś otrzymane z tego tytułu wyróżnienie wpłynie znacząco na ewaluację reprezentowanej przez siebie dyscypliny naukowej, jaką jest PEDAGOGIKA.

Przypominam zatem, że prace na powyższy Konkurs można zgłaszać do końca czerwca 2023 roku na adres: • Joanna Cesarz, (42) 665 54 60, Biuro ds. Promocji i Współpracy z Otoczeniem Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego, ul. Pomorska 46/48, 91-408 Łódź (w wersji papierowej) i w wersji elektronicznej: nagroda.wieckowskiego@now.uni.lodz.pl

Rozprawę, która została opublikowana w ciągu dwu poprzednich lat, mogą zgłaszać: 

- szkoły wyższe, 

- jednostki organizacyjne uczelni, 

- instytuty PAN, 

- wydawnictwa naukowe i 

- inne instytucje naukowe (np. Polskie Towarzystwo Pedagogiczne, Komitet Nauk Pedagogicznych itp.).  

Każda z tych jednostek może przesłać jedną książkę, która została opublikowana w 2021 lub 2022 roku. Spośród przesłanych książek Kapituła wybierze maksymalnie pięć pozycji nominowanych do nagrody. Nominacje zostaną ogłoszone do końca października 2023 r. 

Zgodnie z regulaminem konkursu do pracy należy również dołączyć: 

1. Zgodę wydawcy na wykorzystanie okładki książki oraz jej opisów marketingowych pochodzących z ogólnodostępnych źródeł do celów promocyjno-marketingowych. 

2. Pisemną rekomendacją kierownika jednostki zgłaszającej. 

3. Zgodę autora na zgłoszenie pracy do konkursu, której wzór stanowi załącznik do regulaminu konkursu. 

4. Oświadczenie o wyrażeniu zgody na korzystanie z praw autorskich i praw do wizerunku.  


25 kwietnia 2023

Dzieci są cudowne

 

To tytuł najnowszej książki Hubertusa von Schoenebecka (ur.1947), ojca 4 dzieci i wnucząt, nauczyciela biologii, który doktoryzował się z nauk społecznych w 1980 roku na Uniwersytecie w Műnster. Jego dysertacja doktorska z filozofii dotyczyła uwarunkowań osobowych komunikacji z dziećmi i młodzieżą - wypracowania modelu Amication. 

W Polsce wydane zostały przekłady jego publikacji, które wywołały w Niemczech nieprawdopodobnie szeroką dyskusję naukową. Klasycy pedagogiki ogólnej, teoretycy wychowania, dydaktycy i pedagodzy społeczni poświęcili dużą uwagę antypedagogice, nietrafnie łącząc wszystkie jej nurty w jeden, jakby to było możliwe. Nie było i nie jest.

Czym innym jest radykalna odmiana antypedagogiki pojmowana jako krytyka tzw. Czarnej pedagogiki, a więc behawioralnie patologicznej, toksycznej dla dzieci pedagogii, pedagogiki przemocy, zniewalania, opresji. Podobnie jak odmienną wersją antypedagogiki jest jej nurt descholaryzacyjny, emancypacyjny, ruch na rzecz zrównania praw dzieci z prawami dorosłych. 

Hubertus wprawdzie pisał o tych antypedagogikach w swoich wcześniejszych książkach, ale nie był ani ich apologetą, ani też kontynuatorem. Dokumentował ich genezę i ewoluowanie, poszukując nieantagonistycznego, niedyrektywnego podejścia do dzieci, by wspierając je w ich życiu i rozwoju, chroniąc ich godność, doświadczać zarazem własnego dobrostanu. 

Schoenebeck prowadził na uniwersytecie badania w małych, heterogenicznych wiekowo dziecięcych grupach (od 3 do 17 roku życia), korzystając do komunikacji społecznej metodę niedyrektywną Carla Rogersa. Wcześniej odbył u niego staż. Nie uważał, że trzeba dzieci niedyrektywnie wychowywać, gdyż kluczowe są dla ich rozwoju indywidualnego i uspołecznienia interakcje uwolnione od normatywnych wizji czy ideałów.

Najnowsza książka ma zatem jeszcze podtytuł - "Wspierać zamiast wychowywać".  Autor konsekwentnie kontynuuje swoją narrację postpedagogiczną, która wpisuje się w nurt personalistycznej teorii i praktyki społecznej. 

"Rodzice kochają dzieci - ale czy je wychowują?" -pyta już na pierwszej stronie tekstu wprowadzającego do książki. Zdaniem Hubertusa "w krainie po drugiej stronie wychowania dzieci nie muszą być najpierw wychowywane, żeby były postrzegane i traktowane jak istoty ludzkie. One już nimi są, od urodzenia." 

One, tak jak każdy z nas, nie żyją samotnie na planecie Ziemia, toteż potrzebują ludzkich relacji, wsparcia w sytuacjach, gdy mają jakiś problem, jakąś potrzebę.

Nie trzeba nikogo wychowywać do bycia człowiekiem, skoro jest nim każda istota przychodząca na świat. Każdy ma swoją godność, co wcale nie oznacza pozostawienia go/jej samemu/-ej sobie.  

Podobnie jak w publikacjach Jespera Juula czy pismach Janusza Korczaka poznajemy codzienny świat życia dzieci i dorosłych, którzy wchodzą ze sobą w relacje w różnych sytuacjach, komunikując swoje potrzeby, oczekiwania i reagując na nie zgodnie z tym, co Florian Znaniecki określał mianem "współczynnika humanistycznego". 

Wystarczy zajrzeć do indeksu rzeczowego książki, by zobaczyć, w jakim kontekście i wobec jakich wartości kreowany jest w pierwszej części świat dorosłych z dziećmi: odpowiedzialność, nauczyciel, badanie, początek życia, oddychanie, samosterowność, zasady i granice, dwoistość, sekunda prawdy, empatia i konflikt,  znaczenie świata, lekarz a  zabójca, urodziny, dwie planety, eksperci i konferencja,  wspomnienie, cierpienie i troska,  umiłowanie siebie,  świat dorosłych, chcenie, opowiadanie, nieprowokowanie, zmiana.

W drugiej części Autor odpowiada na pytania dotyczące różnego rodzaju problemów, konfliktów, dylematów w podejmowaniu decyzji życiowych a dotyczących dziecka. Hubertus von Schoenebeck polemizuje w części zamykającej książkę z filozofią postmodernizmu i myśleniem binarnym - " dobro" vs "zło". 

Książka jest niewątpliwie źródłem osobistych refleksji, doświadczeń, zdarzeń przesyconych humanistyczną, antropologiczną i psychologiczną myślą, nie tworząc teoretycznego modelu interakcji społecznych, gdyż byłoby to sprzeczne z istotą postpedagogiki. 

Publikacja Hubertusa nie ma zatem służyć instrumentalnej racjonalności pedagogów, którzy poszukują możliwości opuszczenia platformy intencjonalnego wychowywania innych. On, podobnie jak Rogers, opowiada się i praktykuje ten typ relacji międzyludzkich, które są uwolnione od dehumanizacji, psychicznych toksyn czy manipulacji na rzecz tworzenia świata społecznego opartego na wzajemnym szacunku, prawdzie, otwartości, zaufaniu i wierności uzgodnionym wartościom.