28 maja 2022

FINO, czyli niepubliczna szkoła przyszłości w teraźniejszości

 



W trakcie Kolokwia Witeloniana, które odbyły się w Collegium Witelona Uczelni Państwowej w Legnicy, mogliśmy zapoznać się z prezentacją prawniczki mgr Magdy Lipińskiej z Autorskiej Szkoły Podstawowej "Fino" w Legnicy. Jak się okazuje, twórcze, innowacyjne podejście do edukacji jest możliwe przede wszystkim w przestrzeni niepublicznej, bo sprawujący władzę oświatową nie życzą sobie tego, by w szkołach publicznych nauczyciele byli autorami niezależnych, twórczych rozwiązań dydaktyczno-wychowawczych. 

Miło było zatem posłuchać referat o tym, jak może realizować swoje marzenia ktoś, kto ma wizję, pomysł na zupełnie inną, humanistyczną edukację. Nadal wielu nauczycieli zastanawia się nad tym, co zrobić, żeby uczęszczające do szkoły dzieci nie miały traumatycznych przeżyć oraz by miejsce codziennego uczenia się było dla nich przestrzenią radości, budzącą zaciekawienie, odkrywającą ich potencjał rozwojowy i zaspokajającą ich potrzeby oraz zainteresowania.  


Oczywiste jest, że współtworzona z rodzicami szkoła będzie kontynuować postawy szacunku i miłości wobec każdego ucznia, by doświadczało w niej tego, czego nie może mu już zapewnić dom rodzinny. Rodzice muszą być spokojni, a zarazem przeświadczeni o tym, że oddając dziecko pod opiekę nauczycieli, mogą im zaufać i być wdzięczni za wsparcie rozwoju ich dziecka. 

Jak mówiła metaforycznie M. Lipińska - nie można mieć głów w chmurach a nogi utaplane w błocie, a więc w systemie, w którym sami zostaliśmy uformowani, wyrośliśmy z niego. Tworząc zatem szkołę niesystemową - uczniowie, ich rodzice i nauczycielska kadra zapewne wnoszą to "błoto" złej pamięci o szkole państwowej (publicznej) do środka także tej nowej placówki. Nie jest tak, że jak stworzymy szkołę niesystemową, nowoczesną, szkołę własnych marzeń, to otrzymamy inne dzieci, innych rodziców i nauczycieli, bo oni wcześniej też uczęszczali do szkoły systemowej.

Padł przykład matki, która postanowiła zapisać swoją córkę do tej szkoły, ale oczekiwała, że otrzyma te same rozwiązania, jakie są w szkołach publicznych zorientowanych na tzw. "wyścig szczurów". Tu jednak jej córka będzie uczyć się w mniej licznej klasie, no i nauczyciele będą musieli zapewnić dziecku najwyższe osiągnięcia. Za to przecież zamierza płacić czesne. Jakież było jej zdziwienie, kiedy dyrektorka Fino odmówiła przyjęcia jej dziecka uświadamiając matce, że nie jest w stanie spełnić jej oczekiwań. 


W szkole, która powstała dwa lata temu, ważny jest rozwój i dobrostan dziecka, a nie to, jaka będzie średnia ocen z egzaminu zewnętrznego.  Autorska Szkoła Podstawowa "Fino" częściowo wzoruje się na fińskim podejściu do edukacji, a więc nie wystawia się uczniom stopni. Tym samym nie ma tu także e-dziennika oraz tradycyjnych wywiadówek, gdyż ważna jest wzajemna bezpośrednia komunikacja nauczycieli z dziećmi i ich rodzicami. O osiągnięciach uczniów rozmawia się wraz z nimi i ich rodzicami w czasie oddzielnych spotkań. 

Dzieciom nie zadaje się prac domowych, nie ma klasówek, zaś zamiast lekcji realizowane są przez uczniów projekty edukacyjne, zadania, prowadzone są warsztaty, gry i zabawy dydaktyczne. Nie ma zatem dzwonków. Codziennie ustala się z dziećmi zakres zadań i metody ich realizacji.     

Jak rodzic ma przeświadczenie, że jego dziecko niczego się nie uczy, to przecież można z nim porozmawiać. Przyznanie się do niewiedzy na ten temat, także w wyniku braku e-dziennika i stopni szkolnych z poszczególnych przedmiotów, obnaża zatem poziom relacji z własnym dzieckiem. Mozna jednak przyjść do szkoły, by obserwować własne dziecko na tle klasy i realizowanych zadań i/albo porozmawiać o nim z nauczycielami. 



W "Fino" nie ma konserwatora, sprzątaczki, jeśli więc dziecko coś zniszczy, to musi samo to naprawić.  Nie ma potrzeby ukrywania tego przed nauczycielami czy rodzicami, gdyż nie wystawia się uczniom oceny zachowania, nie stosuje kar, których mieliby się obawiać. Oni mają odpowiadać za stan miejsca i przestrzeni, w której się uczą, gdyż jest to "ich" szkoła, szkoła finansowana przez ich rodziców. Muszą czuć się w niej tak, jak u siebie w domu. 

Zastanawiałem się, jaka jest geneza nazwy tej autorskiej szkoły. Na Facebooku jest wyjaśnienie: Fino jest wprawdzie częścią Centrum Edukacji Fischer (od nazwiska autora metody nauczania dzieci języka angielskiego), ale założycielkę zachwycił fiński model kształcenia, toteż podjęto tu próbę jej aplikacji w prywatnej placówce.

Na facebookowej stronie szkoły nie znajdziemy jednak informacji wskazujących na związek kształcenia w ASP "Fino" z tym, jaki jest model dydaktyki w fińskich szkołach. Obawiam się, że chyba go nie znają, bo wszystkie rozwiązania, które zostały w legnickiej placówce zaimplementowane, są zgodne z polskim porzekadłem - "cudze chwalicie, swego nie znacie". Niewiele bowiem mają wspólnego z autorstwem, własną, twórczą koncepcją odwołującą się do fińskiej pedagogiki szkolnej.

Dobrze, że jednak istnieje alternatywna szkoła. Odciąża bowiem systemowe szkolnictwo od kosztów a swoich uczniów od rzekomo systemowego "błota".

        

(źródło memów Fino i foto)