18 sierpnia 2023

Zafundowałem kawę dealerom wiedzy

 

(PrintScreen: Dealerzy Wiedzy dn. 14.08.2023) 

Dealerzy Wiedzy to strona poświęcona edukacji. Jej twórcy stworzyli bazę danych, które powinny zainteresować pedagogów akademickich oraz studentów - seminarzystów prowadzących badania w ramach prac dyplomowych czy uczestniczących w zajęciach z polityki oświatowej.  

Jeden z najnowszych raportów z dnia 14 sierpnia 2023 roku dotyczy zapaści w szkolnictwie publicznym, bowiem dotyczy braku nauczycieli w ogóle, z podziałem na województwa i specjalności przedmiotowe. Cenny jest wymiar temporalny publikowanych danych, gdyż możemy zobaczyć dynamikę wzrostu, stagnacji lub spadku ofert w zakresie zatrudnienia nauczycieli:   

OK, a więc mamy sierpniowy szczyt. Licznik wskazuje 24 500 i spodziewam się, że po weekendzie spadnie na tyle, że kolejne dopisywane oferty już tego poziomu nie przebiją. Skupmy się zatem na analizie tego, co mamy dziś:

* równy rok temu (piątek 10 sierpnia) mieliśmy rekordowe 21700 ofert. To wzrost o 15%. I tak dobrze, bo przez kilka miesięcy tendencja rok do roku sięgała +35% .

* braki w skali kraju sięgnęły 3.5% wszystkich potrzebnych nauczycieli. Ktoś powie, że to mało? To brak jednej lekcji tygodniowo w każdej klasie w Polsce. Albo ZERO lekcji w jednej klasie w szkole z trzydziestoma oddziałami.

* w liczbach bezwzględnych rekordzistą jest Mazowieckie (4400 ofert), ale w relacji do wszystkich zarejestrowanych w danym województwie nauczycieli prym wiedzie Lubuskie - tam brakuje aż 5,75% belfrów!

Rozmawiałem z dyrektorem jednej ze szkół podstawowych w dużej aglomeracji miejskiej. Na pytanie, czy ma pełen skład nauczycieli na nowy rok szkolny, odpowiedział, że tak, ale tylko dzięki temu, że są to nauczyciele z wieloletnim doświadczeniem zawodowym, mający jeszcze kilka lat do emerytury. Tym samym nie chcą zmieniać zawodu, miejsca pracy, także z tego powodu, że lubią pracę z dziećmi. Nie widzą siebie przy kasie w jakimś hipermarkecie, kiosku czy centrum logistycznym, mimo możliwości uzyskania tam większych zarobków.

Są jednak szkoły, w których dotkliwie brakuje nauczycieli "rynkowych" przedmiotów: informatyka, filologia angielska, matematyka, fizyka, chemia, biologia. Specjaliści po tych kierunkach studiów znajdą wielokrotnie lepiej płatną pracę w sektorze bankowym, w przedsiębiorstwach, laboratoriach, firmach IT.

Kto zatem będzie uczył tych przedmiotów? Nauczyciele "żabki", "skaczący" z jednej szkoły do drugiej, dla których plan zajęć będzie tak układany, by zdążyli się przemieścić. Oni nie stracą, bo dzięki nadgodzinom zarobią o kilka tysięcy więcej od tych koleżanek i kolegów, którym zostanie tylko "goły" etat. 

Zdaniem mojego rozmówcy niniejsza sytuacja jest korzystna dla władz resortu edukacji, bowiem będzie można udowodnić społeczeństwu, że nauczyciele mogą pracować więcej niż 18 godzin "przy tablicy" i że zarabiają więcej od posłów. 

KOROZJA TEJ PROFESJI TRWA. 

Zachęcam Dealerów Wiedzy do wprowadzenia w bazie danych podziału na deficyt nauczycieli w przedszkolach, szkolnictwie podstawowym i ponadpodstawowym. Nie ulega jednak wątpliwości, że kawa im się należała.