22 sierpnia 2023

Inflacja diagnostycznego kiczu oświatowego


O inflacji diagnostycznego kiczu we wszystkich mediach wypowiada się w ostatnim numerze "Tygodnika Powszechnego" (16-22.08.2023) prof. UAM Jacek Pyżalski, który od kilkunastu lat sam prowadzi szereg badań naukowych dotyczących cyberprzemocy, agresji i zachowań medialnych dzieci czy młodzieży. Dobrze, że nie jestem osamotniony w informowaniu opinii publicznej o pseudo diagnozach, kiczu sondażowym, jaki rozprzestrzenił się w środowisku oświatowym i akademickim. Niestety, ale jego sprawcami sa także osoby ze stopniami naukowymi. 

Czym jest inflacja diagnostycznego kiczu, bullshitu oświatowego? To nadmierne zwiększanie podaży niepoprawnych metodologicznie raportów z diagnoz społecznych poprzez ich publikowanie przez osoby, podmioty społeczne lub gospodardcze w celu usykiwania określonych korzyści. 

Trafnie zatem w rozmowie z Przemysławem Wilczyńskim zwraca uwagę na takie patologie w diagnozach, błędy w wykorzystywanych do tego celu narzędziach, jak:

* (...) dobór próby nie był reprezentatywny. (...) W pewnym momencie pojawił się nawet komunikat, że do tej pory tyle i tyle procent uważa, iż (...) co w sposób oczywisty mogło wpływać na potencjalne odpowiedzi (s.29);  

*      (...) sposób, w jaki zostały zadane pytania. Niektóre posiadały błędy strukturalne, inne były po prostu nielogiczne. Np. pojawiło się stwierdzenie, że nauczyciel stawia ocenę na koniec roku wyłącznie na podstawie not cząstkowych, i do tego stwierdzenia trzeba było dobrać przysłówek czasu: "zazwyczaj", "często", "zawsze" itd. Problem w tym, że ocenę końcoworoczną stawia się - jak sama nazwa wskazuje - raz do roku.... Nie wiadomo też, jak użyć takiego zestawu odpowiedzi, gdyż różni nauczyciele konkretnego ucznia robią różnie (s.30); 

* (...) jak będziemy dawać ankietowanym do dyspozycji odpowiedzi tak niejasne i subiektywne, jak "rzadko" czy "często", to nie łudźmy się, że pokażą jakąś obiektywną prawdę.

Czytelnicy nie muszą mieć wiedzy z zakresu metodologii badań społecznych czy humanistycznych, toteż wprowadzanie ich w błąd interpretacją danych, które zostały uzyskane w niewłaściwy, niepoprany sposób, jest kreowaniem postprawdy, budowaniem fałszywej świadomości społecznej, do czego zarazem przyczyniają się dziennikarze, publicyści, działacze organizacji pozarządowych, byle tylko zaistnieć, sprzedać, zarobić... . 

Powinniśmy więcej wymagać od twórców nośników informacji, wiedzy, nie godzić się na upowszechnianie przez nich diagnostycznego kiczu. Nie ma tu żadnych usprawiedliwień, a widzę, że rozmówca TP stara się niektórych tolerować tylko dlatego, że w pseudo raporcie (...)zastosowano ciekawy i wartościowy zabieg, że biorąc udział w badaniu szkoły dostały po ukończeniu pomiarów informacje zwrotne, co mogą zrobić dla poprawienia stanu (...) (tamże). No, nie. Nie zgadzam się z takim podejściem, chyba, że autorzy pseudoraportu poinformują dany podmiot o zaistniałych błędach i przekażą jedynie te dane, które zostały uzyskane w wiarygodny sposób.

Niniejsza sytuacja nie ma nic wspólnego z postmodernizmem, gdyż ten w żadnej mierze nie wyklucza racjonalności, kompetencji badaczy. Natomiast powszechnie dostępny miks kiczowatych raportów nie powinien zyskiwać poklasku tylko dlatego, że jego kreatorami są aktywiści, działacze społeczni, wolontariusze, ale i naukowcy zyskujący na usługach tych podmiotów.      

Zapewne należałoby włączyć do procesu kształcenia nauczycieli przedmiotów pozapedagogicznych zagadnienia związane z diagnostyką edukacyjną, by mogli sami, dla siebie i swoich podopiecznych poznawać ich problemy, postawy, zachowania, osiągnięcia i niepowodzenia oraz ich uwarunkowania. Do tego nie są im potrzebne niekompetentne raporty pseudo diagnostyczne.