23 sierpnia 2023

O zapaści szkolnictwa wyższego na Słowacji


Jozef Hvorecký wydał rozprawę naukową zatytułowaną "Testament uczonego. Zapaść szkolnictwa i droga do jego uzdrowienia " ("Testament vedca. Kolaps školstva a cesta k oživeniu", 2015), która została sfinansowana przez Ministerstwo Szkolnictwa Nauki i Sportu Słowackiej Republiki. Nie jest to jednak jego testament, tylko gorzka prawda naukowca o stanie szkolnictwa wyższego i nauki w tym kraju. 

Książkę otwiera fikcyjny "List do syna", w którym czytamy m.in.:    

Przede wszystkim nie zapominaj, że rolą nauki nie jest odkrywanie czegoś, ale tworzenie raportów. (...) Nie jest ważna ich treść, ale komplet dokumentów. Śledź profesjonalne czasopisma, aby rozpoznać modne terminy. (To jedyna korzyść z nich.) Następnie szybko napisz artykuł, który je uwzględnia. Ponieważ będziesz pierwszy, niewielu zauważy, że nie wiesz, o czym piszesz czy mówisz. 

(...) Cytujcie się nawzajem, dzięki czemu wzmocnicie swoją pozycję. Ostatnio krytykowałeś mnie za to, że zacytowałem w swoim artykule geologa, inżyniera aeronautę, lekarza i muzykologa. Ale... każdy z nich zacytował mnie w swoim artykule, dzięki czemu byłem cytowany czterokrotnie. Wzrost cytowań przyda się przy ocenie moich prac naukowych: do habilitacji, uzyskania tytułu profesora i do recenzowania rozpraw naukowych. Dzięki temu wszyscy wiedzą, czego oczekujesz od nich, a oni oczekują tego samego od Ciebie. 

(...) 

Stwórz piekło na ziemi swoim krytykom, to wyjadą z kraju i przestaną być dla Ciebie konkurencją. Niech tam robią co chcą, może nawet naukę. Ambitni utrudniają rozwój Twojej kariery, a z czasem mogą Cię pokonać, zagrozić twojej pozycji. Nie cytuj ich prac, nie zapraszaj ich na konferencje naukowe. Jeśli nie daj Boże któryś się zarejestruje, to niech Twoi współpracownicy odrzucą takie zgłoszenie pod pretekstem troski o jakość i konieczność dokonania selekcji. 

(...)  Rób tylko to, czego wymagają od Ciebie władze. Gdy kryteria wymagają dziesięciu artykułów, nie pisz ani jednego więcej. Raczej zobacz, które kryterium nie jest jeszcze spełnione. Postępuj tak do momentu, aż uzyskasz wszystkie stopnie i tytuły, jakich pragniesz. Od tego momentu nie musisz już nawet kiwnąć palcem. Bądź jednak czujny, bo wrogowie nigdy nie śpią. 

(...) Uwierz mi, synu, zrobienie kariery naukowej nie jest trudne, trzeba tylko wiedzieć. jak to zrobić. Postępuj zgodnie z moją radą a będę spoczywał w pokoju (s. 5-7).

Książka jest zbiorem esejów naukowych, z których każdy dotyczy krytycznego stanu szkolnictwa wyższego i nauki na Słowacji. W każdym z nich autor książki odsłania patologie w nauce i polityce resortu wobec niej. Zaczyna od kwestii finansowych, od stwierdzenia, że budżet na szkolnictwo wyższe i naukę lokuje Słowację na jednym z ostatnich miejsc wśród państw Unii Europejskiej. Są jednak osoby, które dorobiły się w szkolnictwie pokaźnego majątku. Nas to nie dziwi, gdyż mamy ten sam powód do narzekania.

Każda próba zmian natrafia na opór, co jest naturalnym zjawiskiem. Jako matematyk i informatyk z wykształcenia zaproponował wzór na zmianę: 

D x V x F > R 

gdzie 

D (Dissatisfaction) określa poziom niezadowolenia z obecnego stanu; 

V (Vision) wizja przyszłości, 

F (First) potrzeba podjęcia pierwszych kroków w kierunku zmiany 

R (Resistance) wielkość oporu wobec zmiany.

W związku z tym, że czynniki mające skutkować zmianą są subiektywne, to jedynym aksjomatem jest teza: że każda zmiana na trafia na opór (s.13). 

   Kolejne eseje odsłaniają paradoksy szkolnictwa wyższego, działalność pozorną, by spełnione były oczekiwania biurokratów. Krytykuje system akredytacji rzekomej jakości kształcenia pokazując, w jaki sposób można uzyskać pozytywną ocenę, mimo iż nie spełnia się wymagań czy kryteria zatrudniania w uniwersytecie. Kiedy zatrudniał się w uniwersytecie w Liverpoolu wystarczyło przesłanie cv z podaniem. Na Słowacji zaś trzeba przedłożyć stos dokumentów, potwierdzeń, kopie rozpraw itp.  

W każdym z omawianych zagadnień Hvotecký odwołuje się do rozwiązań w zagranicznych uczelniach, w których sam wykładał (USA, ANGLIA, AUSTRIA). Nie jest już w stanie zaakceptować utrzymujących się w słowackich uczelniach i polityce wobec nich rozwiązań, jakie miały miejsce w okresie socjalizmu.  Odsłania absurdy, które nie służą ani nauce, ani kształceniu studentów, gdyż utrwalają pozór, bylejakość, wzmacniają władzę biurokratów i cwanych ludzi żerujących na akademickim środowisku. 

Krytykę procedur, norm prawnych, uczelnianych praktyk, ale przede wszystkim patologicznych postaw i działań części przedstawicieli władz rządowych, polityków, rektorów, dziekanów i kadr akademickich zamyka esejem zatytułowanym "Anty-testament". Jak pisze:

"Cud zmian nie nadejdzie z góry. Nie łudźmy się, że ministerstwo skoryguje prawo a komisja akredytacyjna - kryteria oceny jakości kształcenia, dzięki czemu nastąpi raj na Ziemi. Niestety, tak się nie stanie. W szkolnictwie nic się nie zmieni, jeśli nie zmieni się atmosfera w pracy" (s.138).

W szkołach wyższych muszą pracować specjaliści, eksperci, pasjonaci nauki, a nie osoby, które chcą zarabiać na życie, dla których zatrudnienie nie wiąże się z pragnieniem poznania i odkrywania, z sensem ich egzystencji.  Prawdziwy uczony nie jest zależny od pracodawcy, ale to pracodawca uzależniony jest od niego. Nie musi spełniać absurdalnych oczekiwań biurokracji, polityków, gdyż jego rolą jest prowadzenie badań naukowych i kształcenie młodych pokoleń zgodnie z najnowszymi odkryciami naukowymi. 

Uczony sensu stricte jest otwarty na krytykę, kiedy zostanie wytknięty mu błąd, zgodnie z sokratejskim przesłaniem "Wiem, że nic nie wiem", natomiast pseudouczony traktuje krytykę jako atak na jego majestat (s.140). Z tymi ostatnimi spotykam się w kraju w przestrzeni publicznej i naukowej, zachęcając ich do korzystania z konsultacji naukowych specjalistów z zakresu przedmiotu ich badań. Gorzej, kiedy krytyki szkolnictwa wyższego i nauki podejmują się niekompetentni publicyści albo sfrustrowani, bo wyrotowani z uczelni adiunkci. Ich rolą nie jest dociekanie prawdy, tylko głoszenie insynuacji, projektowanie na innych manipulacji, której sami są autorami.