Nowy rok szkolny
zaczynają dwie kampanie oporu negatywnego i pozytywnego wobec podręcznika do przedmiotu "historia i teraźniejszość" oraz wobec polityki oświatowej ministra nauki i edukacji:
I. Pierwszą z nich a poprzedzoną licznymi artykułami,
felietonami, esejami, itp., okazała się w sierpniu kampania "Szkoła
wolna od (s)HIT-u", której twórcy apelują w mediach
społecznościowych o poparcie, gdyż dzięki temu będą większe szanse na jej
powodzenie - (treść apelu na ten temat i zaproszenie do złożenia
podpisu). Jak piszą organizatorzy tej kampanii:
W pełni respektując autonomię szkół, nauczycielek i nauczycieli, apelujemy
o skorzystanie z przysługującego Państwu prawa i niewybieranie do realizacji
przedmiotu HiT podręcznika autorstwa Wojciecha Roszkowskiego.
Pamiętam kampanię skierowaną przeciwko tzw. darmowemu elementarzowi dla uczniów klas I-III w czasie drugiej
kadencji rządów PO/PSL. Tzw. "rządowy elementarz" został wówczas wyprodukowany bez pozyskania autorów w ramach konkursu, a więc zlecono go "swoim", nie ujawniając danych recenzentów i treści ich opinii. Pseudoelementarz wychwalała Krystyna Szumilas i
Donald Tusk prowadząc kampanię propagandową tego kiczu dydaktycznego w TVP.
O skandalicznych błędach merytorycznych,
ortograficznych i metodycznych wypowiadali się ówcześni członkowie
Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN (m.in. panie profesor: Edyta Gruszczyk-Kolczyńska), a prezes PAN został nawet wezwany do MEN,
gdzie polecono mu rozprawienie się z niepokornymi uczonymi, którzy krytykują zmianę wieku obowiązku szkolnego. Na szczęście dla
nauki prowokacje i intrygi nie udały się w pełnym zakresie. Dopilnowano, by opinia publiczna nie dowiedziała się o kosztach wydania elementarzowego bubla, który łączono z
pseudoreformą obniżenia wieku obowiązku szkolnego i zmanipulowanymi przez
psychologów i pracowników Instytutu Badań Edukacyjnych wynikami rzekomo
naukowych diagnoz o sześciolatkach w szkołach.
Hipokryzja i cynizm polityków oświatowych
jest zatem kontynuowana. Tym razem dotyczy ona prawicowej
formacji. Ważne, że kręci się biznes i możliwość dalszego manipulowania opinią
publiczną. Szacowny humanista, historyk wydaje rzekomy podręcznik bez
współpracy z nauczycielami historii i naukowcami specjalizującymi się w
dydaktyce przedmiotowej. Czyżby zamawiającemu nie zależało na jakości kształcenia ale na wzmocnieniu propagandowej wojny polsko-polskiej, która bazuje na światopoglądowym konflikcie, by
utrzymać lub nawet poszerzyć własny elektorat?
Przyznaje to minister P. Czarnek, który publicznie
sformułował pytanie: Dlaczego Broniarz nie poprosił
swoich lewackich kolegów, żeby napisali podręcznik do HiT?
Nie wiem, czy prezes ZNP
poprosił swoich kolegów o napisanie kontrpodręcznika do "HiT",
natomiast media informowały, że takowy już powstał w Wydawnictwie
Szkolnym i Pedagogicznym. Oczekuje na dopuszczenie go do użytku szkolnego, a
został napisany przez kilku autorów: Izabelę Modzelewską-Rysak,
Leszka Rysaka, Karola Wilczyńskiego i Adama Ciska.
Tak jak dawniej anonimowi autorzy pseudoelementarza musieli na bieżąco wprowadzać zmiany, korekty w jego treści i ilustracjach, podobnie ma uczynić uczony-historyk. Jedni kompromitowali się anonimowo, choć z biegiem lat ujawniono nazwiska niektórych osób, zaś prof. Wojciech Roszkowski musi przyjąć ostrze krytyki w wyniku której wydawca zapowiedział usuniecie fragmentów tekstu.
Autor tłumaczy się na prawo i lewo, że tym razem pisał swój podręcznik sam,
co nie sprzyja utrzymaniu jego autorytetu w środowisku nauczycielskim. Wydawca wraz z autorem i tak
świetnie zarobi na tym interesie, bo książkę kupowali także ci, którym była ona
potrzebna jedynie do znalezienia przysłowiowej dziury w całym. Od dzisiaj będzie sprzedawana także w urzędach Poczty Polskiej, ale chyba nie z tego powodu, by klienci odsyłali ją do oficyny?
Kontrofensywą jest równie ideologiczna
kampania pozytywna pod hasłem "Brońmy Profesora". Jej organizatorzy
apelują:
Nie
dla cenzury! Nie dla dyktatu międzynarodowych korporacji! Na całym świecie, również
w Polsce istnieją środowiska, które kierując się ideologicznymi pobudkami
próbują ograniczać wolność słowa, zarówno zwykłych ludzi, jak i naukowców. W
ostatnim czasie ich ofiarą padł prof. Wojciech Roszkowski, który przygotował i wspólnie
z wydawnictwem Biały Kruk wydał podręcznik do nowego przedmiotu dla szkół
ponadpodstawowych, jakim będzie ,,Historia i teraźniejszość”. Na
profesora wylewa się fala hejtu, stanowiąca bezprecedensową próbę
prewencyjnego ocenzurowania podręcznika. A na tle całej sprawy pojawiła się
dodatkowo międzynarodowa korporacja prawnicza o globalnym zasięgu.
Do gry wchodzi trzeci gracz, skoro w sieci pojawiła się zbiórka pieniędzy na "Cyfrowy HiT - niezależny i darmowy e-podręcznik do HiT, bez indoktrynacji i manipulacji historią". Już się niepokoję, co to będzie za darmowy hit, skoro nie podano jego autorów. Jeszcze trochę i będziemy zbierać na kolejne "darmowe" podręczniki szkolne.
II. Drugą kampanią polityczną jest
ogłoszona przez ZNP gotowość strajkowa jako zapowiedź rozpoczęcia w
szkolnictwie publicznym akcji protestacyjnej (bez wskazania jeszcze jej form i
metod). Będziemy zatem mieli okazję przekonać się o stosowaniu przez partię
władzy nowych strategii gaszenia, niszczenia akcji strajkowej z udziałem
prorządowej "Solidarności". Przekonamy się o jej
(nie-)skuteczności po obu stronach konfliktu.
W Polsce od 1993 roku dzieci nie są one
podmiotem troski partii władzy i oświatowych związków zawodowych. W interesie
polityków jest utrzymywanie nauczycielstwa na progu ubóstwa kulturowego, także
socjalnego, by nie zwiększać dopływu do szkolnictwa jak najlepiej
wykształconych kadr, gdyż wówczas byłoby trudno odmówić im godnej zapłaty. Poza
tym zawsze można manipulować tą profesją, by nie powiększało się w niej grono
pasjonatów, zaangażowanej, refleksyjnej, krytycznej inteligencji. Im mniej
będzie w szkolnictwie tych, którym się chce, którzy są innowacyjni,
niezależni umysłowo, tym lepiej dla rządzących.
Dlatego mamy centralizm oświatowy i nadzór szkolny wbrew nieprawdziwym opisom niektórych socjologów oświaty, którzy twierdzą, że w naszym państwie jest jej decentralizacja. Niedouczeni ze stopniami naukowymi utrwalają nieprawdziwy obraz stanu prawnego i faktycznego.
Propagandowy kit na temat znakomitych zarobków nauczycieli trwa w Polsce od trzech dekad. Nie widać wyjścia z manipulacji opinią publiczna. Nie pomogą już wyjaśnienia żadnego ministra czy wiceministra, że pomylił się w wyliczeniach rzekomo wysokich płac nauczycielskich, ani też zapowiedź ministra P. Czarnka o planowanym wzroście płac w przyszłym roku do poziomu powyżej 7 tys. złotych.
Od tego typu zapowiedzi nauczyciele są jeszcze bardziej rozsierdzeni, bo być może w grę wchodzi przeciwstawienie ich "niegodnych" roszczeń zapewne źle wspominającym własną edukację szkolną obywatelom, którzy znajdują się na skraju ubóstwa. Nowy rok szkolny będzie trudny, gdyż czekają nas liczne kampanie (przed-)wyborcze.