17 czerwca 2021

Przyszłość edukacji wykreowana na podstawie metodologii science fiction, czyli jak reklamuje się szkoła wyższa

 




Czytam raport „PRZYSZŁOŚĆ EDUKACJI. SCENARIUSZE 2046”, który powstał we współpracy Collegium Da Vinci z infuture.institute Natalii Hatalskiej, by w roku 2021 świętować pod hasłem „Ciekawi nas przeszłość i przyszłość”.  Rektor Collegium Da Vinci dr inż. Krzysztof Nowakowski był ciekaw:  

Jaka będzie edukacja na półmetku XXI wieku? 

Czy zrealizują się wizje rodem z filmów science fiction o cyborgizacji społeczeństwa? 

 Czy uczyć nas będą roboty, a klasyczne nabywanie wiedzy zastąpi wszczepiany z nią czip? 

Jak na edukację wpłyną globalne zmiany klimatyczne i polityczne? [s. 6].

Trzeba przyznać, że ów autor ma niezłe poczucie humoru lub wybujałą wyobraźnię sądząc, że można znaleźć odpowiedzi na te pytania w odniesieniu do sytuacji w Polsce. Przecież od kilku lat wracamy ustrojowo do głębokiego PRL, przy czym zmieniła się jedynie ideologiczna nadbudowa. Młode pokolenie nie rozumie nawet tego pojęcia, ani też nie rozumie, jak głęboko został zdewastowany system szkolny w naszym kraju.

No to pobawmy się w science-fiction, bo to w końcu nic nie kosztuje poza stratą czasu na czytanie rzekomych raportów. Natalia Hatalska CEO, Head of Foresight, infuture.institute nie ukrywa, że chodzi tu o ciekawą lekturę, ale że przede wszystkim stanie się przyczynkiem do szerokiej dyskusji na temat tego, jakie zmiany powinniśmy wprowadzać, aby odpowiadać na wyzwania przyszłego świata [s.8].   

Aleksandra Trapp stara się przekonać, że rzekomy raport: miał na celu spojrzenie 25 lat do przodu i zbudowanie scenariuszy przyszłości dla edukacji. Cały proces był dużym wyzwaniem, nie tylko dlatego, że edukacja podlega wielu zmianom i turbulencjom (spowodowanym także przez pandemię), ale również dlatego, że to właśnie efekty obecnej edukacji będą miały wpływ na funkcjonowanie przyszłych społeczeństw. 

Stare chińskie przysłowie mówi „Jeśli myślisz rok naprzód, sadź ryż. Jeśli myślisz 10 lat naprzód, sadź drzewo. Lecz jeśli myślisz 100 lat naprzód, ucz ludzi”. Zatem jeśli chcemy dążyć w kierunku lepszego jutra, o efektywnej i skutecznej edukacji powinniśmy rozmawiać już dziś. [s. 10]. 

Co do chińskich przysłów to byłbym ostrożniejszy, bo - jak wynika z prognoz ekonomiczno-politycznych - to właśnie oni będą rządzić światem. Jedyna szansa dla Polski, że spełni się przepowiednia, w świetle której Chińczycy mają nas zostawić w spokoju. 

Raport ma swoją "metodologię”, która warunkowała wieloetapowy proces badawczy, którego celem miało być (...)  wypracowanie scenariuszy przyszłości dla edukacji w perspektywie najbliższych 25 lat. Warto podkreślić, iż scenariusze przyszłości to wizje przyszłych możliwości oraz dróg rozwoju. Przedstawiają w sposób holistyczny i systematyczny różne przyszłe uwarunkowania  [s.16]. 

Boję się, co to będzie, jak tego typu "metodologia" wkroczy do uczelni stricte naukowych, a nie konstruujących popnaukę. Już widzę rozwój "pedagogiki przyszłości" z "nowym Suchodolskim" na czele, czy jakieś kolejne a edukacyjne "szoki przyszłości". Jakie to były przesłanki?  

Etap 1. Analiza desk research obejmująca trzy moduły badawczo-analityczne: 

1.1. Analiza sygnałów zmian 

1.2. Analiza danych ilościowych dotyczących kompetencji przyszłości kluczowych na rynku pracy (ankieta internetowa, CAWI - Computer-Assisted Web Interview) 

1.3. Wywiady eksperckie 

Etap 2 Warsztaty „Sesja Radykalnego Śnienia” 

Etap 3 Interaktywne współtworzenie wizji przyszłości edukacji przez Radę Przyszłości do Spraw Edukacji. 

Etap 4 Ankieta internetowa (CAWI - Computer Assisted Web Interview) wśród uczniów i studentów, którzy odpowiadali na pytania, jak nauka zdalna wpływa na ich samopoczucie, co im podoba się najbardziej i co przeszkadza w takim trybie edukacji. 

Etap 5 Ankieta internetowa (CAWI - Computer- -Assisted Web Interview) dotycząca „priorytetyzacji” (?) czynników zmian. Respondenci badania wskazywali, na ile dany czynnik będzie miał decydujący wpływ na edukację za 25 lat oraz na ile dany czynnik ma trudne do przewidzenia konsekwencje dla przyszłości edukacji (wciąż nie wiemy, w jakim kierunku potoczą się zmiany).

Etap 6 Opracowanie scenariuszy przyszłości, metodą bazującą na tworzeniu oraz opisywaniu możliwych dróg i wariantów przyszłości. 

Można skomentować cały projekt mianem interesującego spekulatywizmu, który uruchamia  ludzką wyobraźnię, pozwala na snucie domysłów, formułowanie hipotez, skoro nikt nie wie, jak będzie i czy w ogóle jeszcze coś będzie. 

Interesujące jest to, że nawet w wyliczeniu tzw. zawodów przyszłości "badani" trzymali się tego, co jest teraźniejszością, więc co to za przyszłość? Czy chodzi  o to, by bezmyślnie kontynuować rozwój tego, co jest np. absurdalne, aspołeczne, apolityczne, akulturowe itp.?  Co z tego, że ktoś nie słyszał jeszcze 10 lat temu o czymś, co dzisiaj określa się mianem zawodów, skoro niewiele mają wspólnego z użytecznym profesjonalizmem (np. TikTok influencer)?

Inna ciekawostka, to zapowiedź  wśród innowacji np. interfejsu mózg–komputer, tzw. BCI (ang. brain computer interface), który ma zmienić edukację, gdyż (...) podłączając się do zewnętrznego urządzenia, będziemy w stanie przetransferować wiedzę prosto z sieci do swojego mózgu [s.26]. 

Jeśli pracują nad takim interfejsem inżynierowie na zamówienie doktrynerów ideologii politycznych, to indoktrynacja może okazać się w przyszłości bardzo skuteczną. Ciekawe, czy powstanie interfejs obrony przed tego typu ingerencją, bo o tym już nie napisano w tym raporcie.  Nic na tym świecie nie jest jednokierunkowe. 

Do 10 czynników zmian mających ponoć największy wpływ na przyszłość edukacji zaliczono: 

1. W kierunku innowacyjności (think different) - wpływ transformacji cyfrowej

2. Robotyzacja i automatyzacja 

3. Brain computer interface 

4. Kultura nanosekundy

5. Klimatocentryzm

6. Tsunami technologiczne

7. Holistyczna spójność

8. Algorytmizacja życia

9. Kultura indywidualizmu

10. Kultura współpracy.

WniosekWażna staje się umiejętność łączenia wielu kompetencji i umiejętności. Potrzebna jest holistyczna wizja edukacji [s. 32]Nihil novi.  

Badania sondażowe wśród uczniów i studentów mają być potwierdzeniem tego, że (...) z chwilą ukończenia szkoły lub uczelni część zdobytych w niej umiejętności będzie już nieaktualna lub wręcz niepotrzebna [tamże].  Trzeba jednak zadać pytanie, czy uczniowie i studenci mają podstawy wiedzy naukowej, by wygłaszać takie sądy? Nie mają, ale co to ma za znaczenie, kiedy i badacze jej nie posiadają. Badacze nie znają zasady przestrzegania intersubiektywnej komunikowalności. 

 

Zespół infuture.institute zdefiniował 10 głównych obszarów wyzwań, z którymi najpilniej musi się zmierzyć edukacja, ale nawet nie zweryfikowano tego, czy edukacja współczesna na świecie podejmuje tego typu zadania. Można zatem przypuszczać, że pragnienia czy oczekiwania polskich respondentów są osobistą reakcją na to, czego im brak, a mianowicie: 

1. Zdobywanie informacji aktualnych i istotnych zamiast archaicznych, zbędnych, które się szybko dezaktualizują w świecie wiedzy dostępnej natychmiast w internecie i w podręcznych urządzeniach.

2. Utrzymywanie motywacji i pasji do nauki w dobie kultury nanosekundy. Skuteczne zachęcanie i motywowanie – a nie zmuszanie do nauki i traktowanie jej jako konieczności.

3. Redefinicja tego, kim jest/ będzie „uczeń” szczególnie w dobie trendu lifelong learning (...). Nauka, jak skutecznie się uczyć (także po to, by uczyć się całe życie).

4. Oparcie edukacji na wiedzy, która jest przydatna w życiu i którą można aplikować na co dzień. Nastawienie na naukę realnych umiejętności i rozwiązywania problemów.

5. Wypracowanie bardziej zindywidualizowanego podejścia do uczących się (m.in. wykorzystanie wiedzy o różnych stylach uczenia się, potrzebach edukacyjnych, różnorodnej motywacji).

6. Położenie nacisku na naukę kompetencji miękkich. Pokazanie, jak dane kompetencje ćwiczyć w naturalnym środowisku. Przekazywanie uczącym się wiedzy o nich samych, o ich mocnych stronach, potrzebach; pomoc w zrozumieniu własnych emocji, reakcji. Budowanie samoświadomości w celu wybrania najlepszej ścieżki edukacyjnej dla siebie. Umożliwienie kształtowania własnej ścieżki edukacyjnej, większa elastyczność edukacji.

7. Umiejętne wykorzystanie nowych technologii i innowacyjnych rozwiązań w edukacji. Większa interaktywność i multimedialność. Nabycie kompetencji cyfrowych (przez uczniów, ale i nauczycieli/wykładowców), edukacja w tym zakresie. Korzystanie w sposób odpowiedzialny i krytyczny z nieograniczonych strumieni danych i źródeł wiedzy online. Rozwój cyfrowych narzędzi umożliwiających uczenie się różnymi sposobami, w wybranym przez siebie czasie i miejscu (tzw. self-study).

8. Większa umiejętność wzbudzania zainteresowania nauczanymi przedmiotami. Wzrost pasji i zaangażowania po stronie uczących i nieograniczanie ich (w miarę możliwości) koniecznością realizacji materiałów. Możliwość podążania za uczącymi się, umiejętność i możliwość improwizacji w nauczaniu.

9. Budowanie rzeczywistych relacji nauczyciel/wykładowca – student/uczeń. Zapobieganie wykluczeniu, samotności, fali depresji.

10. Skuteczna weryfikacja umiejętności i przyswojonej wiedzy. Umiejętny, wartościowy, konstruktywny feedback, nauka na popełnianych błędach. Odejście od oceniania skupionego na informacji, czy zadanie wykonane zostało dobrze, czy źle (w skali od 1 do 6) [s. 34-37].

 

To prawda, że dzisiejsi uczniowie i studenci żyją w dwóch równoległych do siebie światach, ale jakości i możliwości życia doświadczają przede wszystkim w świecie realnym, który stanowi podstawę dla ludzkiej egzystencji, zaspokajania potrzeb i do realizacji własnych marzeń. 

Kiedy w raporcie mowa jest o kompetencjach jutra (współpraca w zespole,  kompetencje cyfrowe i techniczne, analizowanie danych, rozwiązywanie złożonych problemów i kreatywność), to przecież są to kompetencje wczorajsze i dzisiejsze. Zmieniają się tylko narzędzia, treści, formy. Mówienie zatem o lukach w powyższym zakresie jest constans. Te zawsze były, są i będą, gdyż nie wszyscy ludzie mogą i/lub chcą je osiągać. 

Czy rzeczywiście stechnologizowany świat będzie już bez nauczycieli i wykładowców? Czy ich pracę (służbę) wykonają roboty? W świetle moich doznań i wyobrażeń - NIE. Warto przypomnieć sobie eksperyment psychologiczny Harry Harlowa z małpą drucianą i szmacianą.  W procesie kształcenia, a tym bardziej inkulturacji, nic nie zastąpi realnych wzorów osobowych, przewodników, liderów, pajdagogosów.  

Dziecko nie będzie naśladować maszyny i nie  będzie identyfikować się z jej aplikacjami, a tym bardziej internalizować wartości, które robot będzie chciał mu transferować do mózgu, bo oprócz niego są jeszcze inne "mózgi" warunkujące ludzką egzystencję jako niepodatną na stechnologizowanie. 

Nie będę tu referował scenariuszy przyszłości, bo każdy może sam się z nimi zapoznać. Mnie nie są one w stanie ani przekonać, ani wywołać zachwyt czy chęci zaangażowania w realizację któregoś z nich, gdyż jednak stąpam po ziemi, spotykam się z realnymi osobami i doświadczam realnych emocji czy doznań. Na szczęście jest jeszcze w naszym świecie kultura, a nie ludzie-roboty. 

Wracam zatem do swojej roboty. Reklama uczelni jest rzeczywiście kreatywna, ale niewiele poza tym.