#Murem za Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy i Jurkiem Owsiakiem



Doskonale rozumiem honorowy gest Jurka Owsiaka po tak wielkiej tragedii, jaka miała miejsce w Gdańsku, gdzie doszło do politycznego mordu w trakcie Święta Dobroci-Miłości- Altruizmu - w czasie finału 27 Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pewnie każdy, kto ma choć odrobinę poczucia godności przyjąłby symbolicznie odpowiedzialność za to, co się tam wydarzyło.

Jednak to nie Jurek Owsiak jest sprawcą tej podłej zbrodni, ani też nie jest tym, który być może zamówił dokonanie zbrodniczego czynu. Morderca jest tylko częściowo jawny, bo nie znamy wszystkich okoliczności i motywów zaplanowanego z zimną krwią i odpowiednio przygotowanego aktu zabójstwa człowieka - polityka samorządności, prezydenta małej ojczyzny.

Rozumiem gest Jurka Owsiaka, bo człowiek honoru tak postępuje, że przyjmuje na siebie ciężar zła, którego doświadczył niewinny człowiek. Prezydent Gdańska - śp. Paweł Adamowicz aktywnie wspierał i uczestniczył nie tylko w tegorocznej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, toteż tym bardziej akt rezygnacji ma symboliczne przesłanie moralne i solidarnościowe.

Nie jest moim celem ustalanie winnego czy winnych trak okrutnego zabójstwa. Niech uczynią to odpowiednie służby.

Od trzech lat doświadczam jako aktywny badacz procesów partycypacji obywatelskiej i samorządowej napaść na Jurka Owsiaka, przemoc pełną nienawiści, wściekłości, podłych oskarżeń i wulgarnej, agresywnej narracji słownej, która ma miejsce w prawicowych mediach i w sieci internetowej, na portalach społecznościowych.

W tym roku, idąc w niedzielę na mszę świętą, spotkałem zaledwie jedną nastolatkę z puszką WOŚP. Stała przy wejściu tak, jakby chciała przeprosić, że w ogóle zbiera pieniądze na szlachetny cel. A jeszcze trzy, cztery lata temu w otoczeniu mojego domu biegały 3-osobowe grupy roześmianych, radosnych, pełnych poczucia szczęścia uczniów pobliskiego gimnazjum i liceum, którzy starali się pozyskać jak najwięcej datków.

Z każdej strony ogrodu okalającego kościół czekała na wychodzących po nabożeństwie młodzież i dziękowała parafianom, współmieszkańcom za każdą wrzuconą do oznakowanej puszki złotówkę. Tak było, ale tak już nie jest.

W tym roku w sposób szczególnie dotkliwy i wyrazisty odczułem nieobecność młodzieży-wolontariuszy WOŚP. Sprawił to nie tylko internetowy hejt, ale także szemrany komunikat, by nie ważono się dawać pieniędzy temu "szatanowi", by żadna z instytucji czy służb publicznych nie ważyły się wspierać tej inicjatywy. Niestety, nie wszyscy księża wspierali tę zgodną z wartościami chrześcijańskimi inicjatywę.

Drodzy, małomiasteczkowi nauczyciele! Nie wstyd Wam, że nie staliście razem ze swoimi uczniami, by pozyskać środki dla innych, na zakup sprzętu do ratowania życia czy zdrowia? "Płacicie" swoim uczniom za ich wychowanie punkcikami ujemnymi i dodatnimi w ramach oceny zachowania? Nie widzicie, jak sami jesteście już wyjałowieni, jak sami dzielicie wolontariat na ten jedynie prawdziwy i godny wsparcia oraz na ten niegodny? Tego uczycie młodych?

Co to się stało, że w czasie mszy ksiądz już nie powie o obecności wolontariuszy WOŚP, którzy stoją na zewnątrz i marzną? Nikt im nie przyniesie kubka gorącej herbaty. Bywało, że spotykali się z podłymi komentarzami, byli odpychani, a nawet ośmieszani. Obejrzeli szopkę w TVP-1, wysłuchali zmanipulowanych medialnie doniesień, uwierzyli, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest nieuczciwą grą? Kto był w szpitalu, ten znajdzie sprzęt z "owsiakowym serduszkiem".

Być może jest to pozostałość z czasów PRL, że zawiścią i/lub nienawiścią niszczy się liderów, przewodników, osoby znaczące, charyzmatyczne, autorytety, tych, którym chce się nieco więcej od pozostałych, bo ... można w ten sposób leczyć własne kompleksy, "stłuc zwierciadła" własnej małości, bierności czy braku zaangażowania. Kto tylko wychyla się, czyni coś dla innych, jest w czymś lepszy, wyjątkowy, to trzeba podłożyć mu nogę, by się potknął, przewrócił, by mu się nie powiodło. Niemcy powiadają: Ich habe Spass aus dem Hass (cieszy mnie nienawidzenie kogoś).

Wczoraj Komitet Norweski przyjął nominację Jerzego Owsiaka do Pokojowej Nagrody Nobla.

Będę stał murem za Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy i jej Liderem, Twórcą, Frontmanem - za Jurkiem Owsiakiem, za tym, który z pasją angażuje się na rzecz pomocowej idei oraz inicjatywy, która rośnie i rozkwita z kolejnymi pokoleniami darczyńców, altruistów. Nie niszczmy socjalizacji w miłości, narodowego DOBRA obdarzania innych cząstką naszych serc i finansów. To są nasze pieniądze, nasze dobra, którymi dzielimy się z WOŚP po to, by można było je spieniężyć i przeznaczyć na dobro wspólne.

Niech żaden polityk, żaden partyjny sługus i urzędas nie zniechęca nas i naszych dzieci do decydowania o tym, na co przeznaczamy własne środki! Niech JUREK OWSIAK nie zostawia swoich wolontariuszy i milionów Polaków wycofując się z przewodzenia ruchowi ludzkich serc. Jeśli nie jest w stanie tego dalej wytrzymać, to przyjmę to ze zrozumieniem i głębokim żalem. Mam jednak przeświadczenie, że to nie będzie już ta ORKIESTRA.

Chcę zobaczyć w przyszłym roku na ulicy miasta rozradowane buzie młodzieży kwestującej na kolejną 28 WOŚP. Czy będzie nią dyrygował Jurek Owsiak?

Ks. Jan Twardowski - "Ucieczka"

Uciec od miłości
na chwilę
na sto lat
na zawsze

nie tak łatwo
kiedy serce otworzy paszczę".


Komentarze

  1. Szanowny Panie Profesorze,

    wpis zaskakujący, z wielu względów.

    1. "gdzie doszło do politycznego mordu" =! "Nie jest moim celem ustalanie winnego czy winnych trak okrutnego zabójstwa. Niech uczynią to odpowiednie służby" (subtelne, ale wyraźne).

    2. Dziwi apoteoza WOŚP (brak dostrzegania, albo nawet chęci dostrzegania tego, co może budzić wątpliwości - rzecz jasna, uznając całą dobrą robotę, która się z tą akcją wiąże), przy jednoczesnym braku dostrzeżenia innych inicjatyw, które znacznie większą część zysku niż WOŚP oddają na cele charytatywne, działają regularnie i nie obnoszą się ze swoją wspaniałością (obnoszenie się jest przy tym wynikiem zaangażowania mediów i nakręcania przez nie całej akcji).

    3. "Niech żaden polityk, żaden partyjny sługus i urzędas nie zniechęca nas i naszych dzieci do decydowania o tym, na co przeznaczamy własne środki!". Dlaczego Pan Profesor nadaje sobie prawo nie tylko do wyraźnego sugerowania na co wydawać pieniądze ("nas i naszych dzieci"), a nawet pouczania o tym, jak traktować osoby zaangażowane w konkretną inicjatywę?

    Więcej rzetelności i rozumu, mniej emocji i demagogii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często nie podzielam poglądów Autora, ale ten wpis jest zarówno mądry jak i odważny. I choć WOŚP i Owsiak nie są idealni, to niszczenie człowieka i inicjatywy pomagających ludziom i angażujących w to tyle osób jest wyjątkowo podłe.

      Usuń
    2. Droga Pani Moniko, akcji o takim zasięgu nie ma w Polsce, niech Pani przyzna, dlaczego odmawia Pani prawa nagłaśniania dobra w mediach, znamy pomoc Anny Dymnej i jej fundacji, znamy medialną do bólu Szlachetną paczkę, Ochojską, siostrę Chmielewską i wiele innych akcji,
      moje dzieci w okresie przedświątecznym w grudniu zbierały żywność dla potrzebujących dla Caritasu w supermarketach (notabene silnie nagłaśnianą w szkole), a w styczniu pod kościołem zbierały na WOŚP (zero promocji w szkole), czy niesienie pomocy musi być uzależnione od polityki, nie !!!!. Gdybyśmy szukali wad w każdej organizacji pomocowej się znajdą

      Usuń
    3. Właśnie, słusznie zwróciła Pani uwagę, jak można pisać o politycznym mordzie. Powielanie tych kalek przez zacnego profesora budzi zdumienie. Oczywista sprawa, że zwolennicy PO będą to w ten sposób tłumaczyć. Z kolei zwolennicy PiS będą wskazywać na prawdziwy polityczny mord, który miał miejsce w Łodzi o czym Pan Profesor zapewne wie. A rzeczywistość poza ludźmi nabuzowanymi emocjami pogardy i nienawiści do człowieka o innych poglądach jest zgoła inna. Nie wszyscy są tak nakręceni i poddają się manipulacji. Zatem proszę o stonowanie emocji. Inny Pan Profesor poucza a może czas zacząć od siebie.

      Usuń
    4. Kategoria mordu politycznego jest tu prawidłowo zastosowana. Zabójca wiedział, że zabija polityka, samorządowca, lidera, prezydenta miasta. To nie było zabójstwo prywatne, gdyż nie było żadnego związku między p. Adamowiczem a tym mordercą. Proszę zatem nie wciskać kitu i nie odwracać kota ogonem tylko dlatego, ze nagle politycy różnych opcji uświadomili sobie przekroczenie granic w komunikacji ze społeczeństwem. Dotyczy to wszystkich polityków, także tych z PO. Tak na marginesie, wystąpienie p. Schetyny w Sejmie, a więc tego, który w wyborach samorządowych podstawił nogę Adamowiczowi, jest wyjątkowo cyniczne. Podobnie, jak nieobecność liderów PiS w czasie minutowego uczczenia pamięcią zabitego prezydenta miasta.
      Piszę o WOŚ, bo to wydarzenie dotyczyło także tej akcji. Anonimowe komentatorki nie muszą znać, bo są leniwe i mało oczytane, mojego podejścia do akcji charytatywnych w ogóle. Musiałyby czytać mój blog, a na to nie mają czasu. wolą wymądrzać się , pouczać i oceniać odbierając mi prawo do tego, czym chcę i będę się dzielił z innymi. Nie muszą tego czytać.

      Usuń
  2. Na szlachetne gesty i dobroć nigdy nie było i nie może być monopolu jakiejś jednej, czy kilku Instytucji. Jak to robi Caritas to dobrze, a jak Owsiak to źle. Polacy są szczodrzy i wrzucają nie tylko do puszek z serduszkiem, ale i kupują świece wigilijne i klikają w pajacyka i organizują akcje charytatywne dla syryjskich dzieci. Pamiętam taki obrazek z Hajnówki - akurat była powódź w Sandomierzu. Poszłyśmy z koleżanką na Mszę Św. do Kościoła - kiedy Ksiądz ogłosił zbiórkę na powodzian wszyscy wierni rzucali po 10-20 złotych - także panie w sędziwym wieku. Potem poszłyśmy do pobliskiej cerkwi, aby ją zwiedzić. Ponieważ trwała akurat Święta Liturgia, więc postanowiłyśmy zostać do końca, a przy okazji napatrzyć się na Ikonostas i nasłuchać cerkiewnego śpiewu. Na koniec Batiuszka ogłosił, że dzisiaj trwa zbiórka dla powodzian w Sandomierzu - i wtedy wszyscy wierni w Cerkwi, podobnie jak w Kościele rzucali 10-20 złotych. Tak więc dobrych ludzi można wszędzie spotkać - i akcja Jurka Owsiaka miała zawsze taki charakter - ponad podziałami i różnicami. I niech tak zostanie :) Panie Jurku moje dziecko występował w jednej z imprez towarzyszących WOŚP, mąż od początku bierze udział w biegu "Policz się z cukrzycą", siostrzeniec męża, który jest pod stałą opieką medyczną z racji poważnej choroby korzysta stale z zakupionego przez WOŚP sprzętu. Takich ludzi, jak my są miliony i to, co się stało w Gdańsku zniszczyło radość z 27 Finału. Ale właśnie dobro ma to do siebie, iż zawsze wychodzi z cienia zła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Monika J.:
    Nie widzę w tekście profesora dzielenia akcji charytatywnych. Gdzież to pani wyczytała? Nie podoba się pani WOŚP , to widać. Dlaczego pedagog mialby o tym nie pisać? Bo co? Chyba ma pani kłopocik z czytaniem ze zrozumieniem?
    Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
  4. Będą różne komentarze: dlatego dołożę swój.
    Tak- jest emocjonalny:
    Nie mogę się pogodzić z tą śmiercią, nie mogę pogodzić się z tym, że Owsiak zrezygnował. Jest odpowiedzialny nie tylko za siebie. Niesie na swoich ramionach miliony, które mu uwierzyły i które za nim poszły. Może mieć dość, ale wierzę, że się nie podda.
    Jeden z moich synów napisał:
    Wy mieliście Solidarność, my Orkiestrę...
    Jurek, jesteś ich "mentalnym" ojcem - nie wolno Ci, nie pozwalamy - nie jesteś już tylko osobą, jesteś instytucją, której ufamy!
    Mój roczny wnuk jechał z rodzicami 300 km by kwestować w mieście, gdzie jego mama od wielu lat działa w sztabie.
    Uważają, że czym skorupka za młodu...
    PS. Wspieram różne akcje, wykupuję obiad dla bezdomnego, dawałam na dom, który budowały Siostry, kupuję karmę - potrzeba dzielenia się i czynienia dobra to to ważna chrześcijańska cecha, więc jeśli dawanie "na Owsiaka" jest pójściem za diabłem, to ja jednak idę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mój roczny wnuk jechał z rodzicami 300 km by kwestować"
      Na pewno to on jechał? Z własnej woli i własnej decyzji? I rozumiał co robi? To on kwestował? Czy może ktoś posłużył się niemowlęciem jako atrakcją żebraczą skuteczniejszą, niż naklejka w kształcie serduszka?
      Właśnie za takie podejście i instrumentalne traktowanie dzieci nie znoszę WOŚP.

      Usuń
    2. Szanowny Anonimowy,
      ma Pan/Pani pełne prawo mieć swoje zdanie. Wiem, że rodzice mojego wnuka pomagają nie tylko na WOŚPie, jeśli potrzebowali by ich w instytucji kościelnej, to też by pomagali. Maluchowi nic się nie stało pod czujnym okiem rodziców i babci. Tak, nie ma jeszcze "tej" woli i decyzji, bo o tym co je, w co się ubiera i gdzie spędza czas, decydują rodzice. Nie napiszę, że nie znoszę takich komentarzy jak Pani/Pana, ale cieszę się, że moje dzieci są aktywne społecznie, nawet jeśli Anonimowy nazywa to żebraniem... a może to rodzaj jałmużny? Czy wtedy brzmi to inaczej?

      Usuń
  5. Jak jechał z rodzicami w innym czasie 300 km na wakacje toteż powinien anonimowy tego nie znosi? Jak idą z wnukiem do kościoła, to też nie? Jak idą na plac zabaw , to też????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wakacjach czy placu zabaw (zresztą dla rocznego, to chyba jeszcze nie plac zabaw) dziecko nie jest atrakcją dla innych ludzi, którymi usiłuje się manipulować, tylko po prostu jest z rodzicami, a nie "wczasuje się i nawołuje do ochrony piękna przyrody".
      Jeśli wezmą do kościoła, to ich sprawa. Skądinąd, jeśli dla pójścia do kościoła mieliby jeździć 300km i brali ze sobą roczne dziecko, by siedziało w samochodzie duże kilka godzin, by "nasiąknąć jak skorupka za młodu modlitwą", a potem killka godzin, by wrócić do domu, to uważałbym to za sporą dewocyjną przesadę. Niemal tak dużą, jak kwestowanie z nim na ręku na mrozie. Ale nikt nie wpada na szczęście na pomysł, by w żłóbku świątecznym ułożyć dla atrakcji i przyciągnięcia zwiedzających żywe dziecko, a nie lalkę.

      Usuń
    2. na jakim mrozie? nie kwestuje się tylko na zewnątrz... a na pielgrzymki jeździ się czasem daleko dalej - z konkretną intencją prawda?

      Usuń
  6. Szanowny Panie Profesorze!
    Bloga czytam od dawna, cenię za prawdę i dociekliwość. Nie ucieka pan od tematów trudnych, niewygodnych za które i pana profesora spotyka hejt we własnym środowisku. Nie zawsze się zgadzam ze zdaniem pana profesora, ale nie o to w życiu chodzi by potakiwać bezkrytycznie autorytetom.
    20 lat temu jako nastolatka stałam za murami kościoła z puszką WOŚP. Miałam wrażenie, że uczestniczę w czymś wielkim, że jestem częścią czegoś pięknego, szczerego i uczciwego. W minioną niedzielę po raz pierwszy z puszką stała moja dziesięcioletnia córka, pod opieką swego ojca (ja pracuję na prywatnej uczelni, zajęcia mam również w niedzielę). Zanim córka podjęła decyzję informowaliśmy ją, jaka może być reakcja parafian, księdza. Że obecnie nie wszyscy wspierają WOŚP. Ale jestem dumna - córka jest konsekwentna, chce pomagać innym. Nie zależy jej na aprobacie i jest odporna na krytykę. Parafianie okazali się być wielkoduszni. Nie znalazła się ani jedna osoba, która słowem czy gestem uczyniłaby jej krzywdę. Wręcz przeciwnie spotkała się z uśmiechem, wsparciem.
    Panie profesorze - czytam bloga, choć nie komentuję. Dziś jednak jestem po ludzku z pana dumna i wiem, że trzeba zajmować stanowisko i w takich sprawach. Swoją postawą uczy pan kolejne pokolenia. Dziękuję.
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  7. Między jałmużną a żebraniem jest różnica. Jałmużnę się daje, a żebrze się by dostać. Wszystko jedno, czy do własnej kieszeni, czy do trzymanej w ręku puszki.
    Kwestowanie nie jest pomaganiem potrzebującym, tylko nagabywaniem innych, by to oni wrzucili pieniążek.

    Proszę uwierzyć, ale moja niechęć do Owsiaka i WOŚP nie ma niczego wspólnego z kościołem ani pis-owością. Raczej przeciwnie. Po prostu nie lubię być nagabywany. Jeśli chcę komuś pomóc, to potrafię to zrobić bez napadania mnie z puszką na ulicy i bez naklejania sobie serduszka na kurtce, by móc przejść niezaczepiany.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawostka o jakiej opowiadał zakonnik prowadzący ogrzewalnię dla bezdomnych: przeciętny żebrak potrafi zebrać na Plantach w Krakowie 1000 złotych w ciągu dnia - proszę przemnożyć przez 365 dni. Za te pieniądze mógłby w ciągu roku nie tylko żyć jak celebryta, ale również kupić mieszkanie, samochód i jeszcze pomóc innym. Tak się nie dzieje, bo te pieniądze są przepijane przez niego i kolegów z którymi się dzieli. Zatem żebracy mają taki, a nie inny poziom funkcjonowania osobistego i społecznego. Porównywanie WOŚP do żebraniny, to gruba przesada. Jest to akcja, która przynosi wymierne efekty. Nie zdarzyło mi się, by jakiś wolontariusz za mną biegał z puszką z serduszkiem. Jak ktoś nie chce, bo ma inne zdanie na ten temat, to jest jego wola i nie ma terroru dawania datków na cokolwiek, także na WOŚP. Ze swojego podwórka - przez pewien czas opiekowałam się kołem krwiodawstwa na uczelni. Robiłam to bez jakichkolwiek korzyści finansowych,udziału mediów i nagłaśniania sprawy. Ot tak, dla dobra sprawy, bo tak trzeba. Potem się okazało, że Rektor miał pretensje, bo chciał, aby o nim było głośno, jaki jest dobry. A mi to nawet przez głowę nie przeszło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Terroru nie ma - nikt mi nie wyszarpuje portfela. Jest jednak duży nacisk, a przynajmniej kilka lat temu jeszcze był. Nie mając przyklejonego serduszka nie dawało się przejść ulicami centrum Warszawy, żeby nie być wielokrotnie zaczepionym. Jakieś 10 lat temu grupka rozchichotanych, wesołych nastolatków dobijała się z puszką do drzwi mojego domu, żeby "ułatwić mi wsparcie WOŚP". Nie był to terror i wymuszenie, a wyłącznie terror moralny i nagabywanie.
      By było śmieszniej, dla WOŚP kwestowały te same nastolatki, które dwa miesiące wcześniej dobijały się do drzwi żebrząc o cukierki z okazji Haloween. Równie radosne i rozchichotane tym, co robia.

      Usuń
    2. A jakie mają być nastolatki, jeśli nie radosne i rozchichotane? - gdyby były inne, czyli smutne i płaczące to byłby problem... Proszę wybaczyć, ale wolontariusze WOŚP nie ponoszą odpowiedzialności za emocje, jakie wzbudzają u innych. Pana(i) emocje to Pana)i) sprawa... a nie ich problem!

      Usuń
    3. Anonim z 06:30 - chyba ma jakieś kompleksy. Jeśli trzeba na Anonima naciskać, żeby się łaskawie podzielił symboliczną złotówką, to pozostaje mi jedynie mieć nadzieje, że nie jest Anonim ani nauczycielem, ani pedagogiem. Dawanie to wielka sztuka, której Anonim widocznie nie opanował - wstyd. Jeśli trzeba terroryzować Anonima moralnie, aby uszanował tego rodzaju akcje społeczną, to faktycznie warto się bardziej nad sobą zastanowić, aniżeli nad wesołymi nastolatkami - wszak wiek adolescencji cechuje się spontanicznością i wybuchami radości, czasem bez powodu. I proszę nie myśleć, że to z pana się śmieją, bo czasem same nie wiedzą z czego... serdeczności - Andrzej

      Usuń
  9. Jeśli nieproszeni nachodzą innych ludzi, to ponoszą odpowiedzialność za emocje, jakie wzbudzają w nachodzonych osobach. I tu, napuszczone przez Owsiaka dzieciaki z WOŚP nie są w niczym lepsze od akwizytorów, telemarketerów i Świadków Jehowy, przerywających mi sobotni obiad, by mi sprzedać dywan, zaprosić na prezentację cudownego modelu odkurzacza, albo podyskutować ze mną o Biblii.

    'Rozchichotane' nie było ocenne - było raczej zauważeniem faktu, że ich stosunek do kwestowania na WOŚP nie różni się od zbierania haloweenowych cukierków do własnych żołądków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ponosi odpowiedzialność za swoje emocje. Umieć wybierać właściwe to trudna sztuka ale można się tego nauczyć. A ja się bardzo cieszę, kiedy widzę szczęśliwe, rozchichotane, rozgadane dzieci i młodzież. A jak przy tym robią coś dobrego - serce rośnie!
      w dniu finału WOŚP poszłam na długi, około 15km, spacer. Bez serduszka na płaszczu przeszłam całe miasto, mijali mnie uśmiechnięci wolontariusze z puszkami. Nikt nikogo nie nagabywał, jeśli już to zapraszał, zachęcał... Ale może to ja to tak postrzegam, bo moje emocje są świadome.

      Usuń
  10. Jakie wspomnienia z PRL? Kto wówczas żył to pamięta, a ja dobrze pamiętam lata 60. i 70., gdzie współistnieli ludzie różnych opcji politycznych oraz odcieni tych opcji i potrafili ze sobą rozmawiać a nawet się ze sobą przyjaźnić. Jeśli ktoś był szczególnie zajadły, to go po prostu otaczała atmosfera milczenia, rodzaj ostracyzmu społecznego, ale nie było takiej agresji, nie było wulgarności, podłości, nie było prostactwa i kłamstwa, które dzisiaj wylewają się z mediów. I jeden na drugiego zwala, że szerzy nienawiść. Nie wiem, co musiałoby się stać dzisiaj, żeby to zmienić. Bo ten pogrzeb niczego nie zmienił, niczego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam