KTO jest niezadowolony z reform MEN?
Po przeczytaniu w mediach wypowiedzi nauczycieli i
związkowców trzech formacji politycznych wskazuję na cztery grupy
niezadowolonych:
Pierwszą
grupę sfrustrowanych i niezadowolonych tworzą w dużej mierze nauczyciele i przedstawiciele
środowisk oświatowych. Z wypowiedzi Nauczyciela Roku - Dariusza Martynowicza wynika
głębokie rozczarowanie sposobem, w jaki sterowana przez IBE-PIB reforma jest
przygotowywana i wprowadzana w życie. Jego zdaniem reforma nie dotyka problemów
kluczowych problemów edukacji szkolnej. Brakuje rozmowy o przemocy
komunikacyjnej w szkole, zmęczeniu i wypaleniu nauczycieli, realnym sensie
oceniania, jakości szkoleń, przeładowaniu rozkładów zajęć oraz o roli AI w
edukacji.
Krytyka
nauczycieli-praktyków, z dużym doświadczeniem dotyczy m.in. chaosu decyzyjnego,
braku realnej debaty, pomijania zasadniczych problemów szkoły czy
populistycznego stylu komunikacji MEN. Ich zdaniem następuje zmiana charakteru
szkoły, która ma stać się placówką „psychologiczno-pedagogiczną”, nastawioną na
dobrostan zamiast wymagań intelektualnych. Środowiska te odczytują jako
odejście od tradycyjnego modelu edukacji.
Drugą grupę stanowią związkowcy. Przysłowiowej
suchej nitki na ministrze Barbarze Nowackiej nie zostawiają dwa największe nauczycielskie
związki zawodowe: NSZZ „Solidarność” – Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania orz Forum
Związków Zawodowych (WZZ „Forum – Oświata”), ale także krytykuje zmiany Związek
Nauczycielstwa Polskiego. Dwie pierwsze centrale
zapowiadają wystąpienie do Prezydenta RP o weto wobec ustawy
otwierającej drogę do reformy, gdyż ich niezadowolenie ma charakter systemowy i
zdecydowany.
Trzecim podmiotem są organizacje i
środowiska katolickie, w szczególności skupione wokół Koalicji na Rzecz
Ocalenia Polskiej Szkoły. Wypowiedzi i stanowiska ich przedstawicieli są
publikowane na takich portalach, jak ratujmyszkole.pl, inicjatywa takdlaedukacji.pl
oraz Ordo Iuris. Wszystkie wzywają do blokowania reformy i apelują do
Prezydenta o weto – NIE dla reformy. Zwracają uwagę na reedukację obowiązkowych
treści nauczania. Przejście na „efekty uczenia się” ma – ich zdaniem –
prowadzić do rozsypania wspólnego kanonu kultury, historii i wartości, a w
konsekwencji do obniżenia poziomu edukacji i zachwiania tożsamości kulturowej.
Nie godzą się na wprowadzanie do treści nauczania elementów
„ideologicznych”. Ich oskarżenia w tym zakresie dotyczą „lewicowego
systemu wartości”, „ideologii klimatycznej”, edukacji włączającej oraz „postulatów
ruchu LGBT+”.
Czwartą społeczność niezadowolonych z
reformy reprezentuje część rodziców i aktywistów organizacji pozarządowych. Portale
i inicjatywy rodzicielskie ostrzegają przed „destrukcją szkoły”, zachęcają do wywierania
presji na posłów, prowadzą, organizują kampanie telefoniczne i upowszechniają petycje
przeciw Reformie26. Zdaniem części rodziców narusza się ich prawa do współstanowienia
o warunkach kształcenia ich dzieci. Krytyka dotyczy domyślnej zgody
rodziców na zajęcia dodatkowe, co ma
rzekomo umożliwiać uczestnictwo dzieci w treściach „sprzecznych z przekonaniami
ich rodziców” .
DLACZEGO
te podmioty są niezadowolone? Można wymienić kluczowe powody tego stanu postaw.
Obawy
nauczycieli i związków zawodowych dotyczą przerzucenia całej odpowiedzialności
za efekty uczenia się dzieci i młodzieży na nauczycieli. Zdaniem działaczy „Solidarności”,
po reformie dyrektor będzie mógł pociągnąć nauczyciela do odpowiedzialności
dyscyplinarnej za zbyt słabe wyniki egzaminów, nawet jeśli na osiągnięcie tych wyników wpływa
wiele czynników niezależnych od którejkolwiek ze stron procesu kształcenia.
WZZ
„Forum – Oświata” podkreśla brak przygotowania systemu szkolnego i
nauczycieli. Uważa się, że wdrażanie reformy wymaga kilkuletniego przygotowania,
szkoleń i stabilnych finansów. Inaczej szkoła zostanie wrzucona w chaos
organizacyjny i dydaktyczny.
Nauczyciele
zaangażowani w konsultowanie podstaw programowych zgłaszali liczne uwagi, które
według związkowców nie zostały uwzględnione przez IBE-PIB i doradców MEN. Mają zatem
pretensje o pomijanie głosu ekspertów pracujących nad podstawami programowymi
kształcenia ogólnego.
O
niezajmowaniu się realnymi problemami szkoły świadczy nadal przeładowanie
programów kształcenia, brak realnego wsparcia psychologicznego i dydaktycznego dla
nauczycieli, brak poważnej debaty o ocenianiu, brak rozwiązań dotyczących
pensum i warunków pracy oraz populistyczny styl komunikacji MEN ze
społeczeństwem. Nadal skandalicznie niskie są wynagrodzenia nauczycieli w
sytuacji, gdy znacząco zmieniły się warunki ich pracy.
Szkoła jak dziurawa łajba jest „łatana taśmą klejącą”. Wprowadza się bowiem zmiany punktowe, nie ruszając
fundamentalnych problemów systemowych. Dariusz Martynowicz wyraził to dość dosadnie: „Titanic
tonie, a ministra wybiera wodę wiadrem”.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie będą publikowane komentarze ad personam