Nie
jestem ekonomistą ani socjologiem gospodarczym. Uczestniczę w postępowaniach o
awans naukowych z nauk społecznych w RDN, gdzie ubiegają się o tytuł profesora
kandydaci będący ekspertami w sprawach, którym poświęcam dzisiejszy post. Ten
zaś powstał w wyniku mojego uporczywego promptowania z AI 2025 - ChatGPT 5.
W
związku z tym, że jestem pracownikiem akademickim sfery budżetowej, zadawałem
pytania AI, by dowiedzieć się, dlaczego jest tak źle w polskim szkolnictwie
wyższym i w nauce. Omawiany niedawno przeze mnie raport o terapii szokowej lat
90. XX wieku wymagał bowiem konfrontacji z dniem dzisiejszym w dziedzinie,
którą jego autorzy skrzętnie omijali.
Po
analizie danych AI sformułowałem hipotezę, że kolejny polski rząd niszczy nie
tylko klasę średnią, ale też elity Rzeczpospolitej utrzymując próg finansowani
nauki na poziomie 1,2 proc. PKB. To jest próg przetrwania, ale nie rozwoju. Uczciwa
polityka naukowa wymaga 3–4% PKB, a nie 1,2%.
W
Europie „próg rozwojowy” nauki to:
2,2%
PKB – średnia UE,
3%
PKB – cel Strategii Lizbońskiej (nigdy przez Polskę nie został
osiągnięty),
3,5–4,0%
PKB przeznaczają kraje, które są realnymi liderami nauki.
Do
światowych liderów należą jednak państwa, które przeznaczają na naukę
powyżej 5% PKB, a są to: Izrael – ok. 6,3% PKB w 2023
r. GIS Reports+1; Korea Południowa – ok. 5% PKB (ok.
5,2% wg Banku Światowego, 4,96% wg nowszych danych OECD na 2023). World Bank Open Data+1
To
są właśnie państwa, do których realnie odnosi się postulat 3–4% PKB,
bo kto chce grać w tej lidze, musi się zbliżać do takich wartości. Bardzo
wysokie 3–4% PKB stanowią kraje z tzw. „górnej półki” OECD: USA –
ok. 3,4% PKB w 2022 r. NSF - National Science Foundation; Japonia – 3,4%
PKB w 2022 r. TheGlobalEconomy.com+1; Niemcy – ok. 3,1%
PKB (utrzymują ten poziom od kilku lat). Destatis+1; Belgia – ok. 3,3–3,4% PKB. Flanders
Investment and Trade+1; Austria –
ok. 3,2–3,3% PKB w 2022–2023 r. STATISTIK AUSTRIA+1 Szwecja, Finlandia, Dania,
Szwajcaria – okolice 3–3,6% PKB. Business News - PBN+1.
To
jest „klub 3+% PKB na naukę” , który politycznie jest uznawany za standard
nowoczesnej gospodarki opartej na wiedzy. Żadne z państw inwestujących w
naukę nie ma problemu z emigracją naukowców, punktozą i biedą w
szkolnictwie wyższym i nauce.
Średni,
choć wyższy niż w Polsce poziom nakładów na naukę wynosi 2–3% PKB. Tu
znajduje się duża część „klasy średniej” OECD: Francja, Holandia,
Norwegia, Islandia – 2–3% PKB.Figure.NZ+1; Wielka Brytania – ok. 2,6–2,7%
PKB (z silną debatą o potrzebie wzrostu do 3,4%). Business News - PBN+1; Czechy, Słowenia, Estonia –
ok. 2% PKB lub nieco poniżej. Statistika+2TheGlobalEconomy.com+2 .
To jest poziom, który UE stawia sobie jako minimum ambicji (cel 3%, realnie
~2,3% średnio).
Niski–średni
poziom 1–2% PKB na naukę, a więc do czwartej ligii należą krajów południa
i peryferii: Polska – 1,45–1,46% PKB (2022). Portal Handlowy+1; Hiszpania – 1,44–1,49%
PKB (2022–2023). TheGlobalEconomy.com+1; Włochy – ok. 1,3–1,4%
PKB. TheGlobalEconomy.com+1; Portugalia – ok. 1,7%
PKB. TheGlobalEconomy.com+1; Irlandia, Węgry, Słowacja,
Litwa, Łotwa – w większości 0,8–1,8% PKB (z dużym
zróżnicowaniem, ale wciąż poniżej średniej OECD). World Bank Open Data+1; Australia, Kanada, Nowa
Zelandia – zwykle 1,5–1,9% PKB (z trendem spadkowym w
Australii). Figure.NZ+1.
To
prawda, że są jeszcze gorsi od nas, a więc piąta liga, tzw. maruderzy: Meksyk –
ok. 0,27% PKB (2022–2023). TheGlobalEconomy.com+1 oraz Chile –
ok. 0,39% PKB. TheGlobalEconomy.com+1;Kolumbia, Kostaryka – ok. 0,3–0,4%
PKB (dane sprzed 2022, ale trend stabilnie niski). CEIC Data+1.
Polska
gospodarka nie nadrobi zaległości technologicznych bez 3–4% PKB, a to nie
dotyczy tylko inwestowania w nauki techniczne czy medyczne, ale także
humanistyczne i społeczne, teologiczne i nauki o rodzinie, bo to one rzutują na
stan wiedzy o kształceniu, wychowaniu, opiece czy terapii. Bez tego nie
będzie własnych technologii (tylko montownie), nie będzie innowacji w sektorze
prywatnym, zdolności do konkurowania z Zachodem oraz zabraknie
wykwalifikowanych ludzi dla transformacji cyfrowej i energetycznej.
Nakłady
osobowe i infrastrukturalne w Polsce są niewspółmiernie niskie. W
kraju, którego premier szczyci się rzekomym wejściem RP do najbogatszych
państw świata, profesor zarabia mniej niż nauczyciel w Finlandii,
doktorant żyje poniżej minimum socjalnego, laboratoria są często przestarzałe
o 20–30 lat a infrastruktura cyfrowa nie przystaje do globalnych
standardów.
Co
z tego, że mamy jedną z najlepiej wykształconych populacji w UE (odsetek po
studiach), skoro jednocześnie występuje w Polsce jeden z najniższych wskaźników
finansowania badań. To jest marnowanie kapitału ludzkiego na skalę
historyczną, ale także polityczną i obronna państwa.
Dlaczego
3–4% PKB na naukę jest kluczowym celem dla Polski? Z prostej przyczyny,
bo gospodarka oparta na taniej pracy się wyczerpała, nie ma już
migracji ze wschodu jako taniego zasilania rynku pracy, bez robotyzacji i
innowacji przemysłowej załamie się wzrost gospodarczy, . Brak inwestowania w
edukację i naukę skutkuje obniżeniem bezpieczeństwa państwa i jego
obywateli. bez własnych technologii Polska będzie importerem AI,
biotechnologii i energii.
Przy
progu przetrwania (1,2 proc. PKB na naukę) Polska nie będzie w stanie ani
zatrzymać kadr, ani konkurować gospodarczo, ani tworzyć nowych technologii.
slogan premiera D. Tuska jakoby Polska była 21. gospodarką świata”
zasłania prawdę, chociaż ma ona nominalny charakter. Nie inwestuje my w naukę
jak gospodarka świata, bo ta powinna wydawać na naukę minimum 2,7% PKB, a
nie 1,45%; nie ma produktywności pracy na wysokim poziomie (zależność
od montowni i niskomarżowych sektorów), nie ma innowacji, bo te nie biorą
się z gospodarki opartej na taniej sile roboczej, lecz na inwestycjach w
wiedzę, nie ma własnych technologii w strategicznych sektorach (AI,
biotechnologia, energetyka) no i importujemy technologię zamiast ją
wytwarzać.
Polska
ma PKB kraju średnio rozwiniętego, ale inwestycje w naukę kraju
peryferyjnego. To oznacza jedno: rozwój odbywa się nie dzięki nauce,
ale mimo braku nauki, dlatego rządzący oszczędzają na nauce, szkolnictwie
wyższym, kulturze i oświacie.
Mechanizmy
reprodukcji biedy cechuje:
1. Najniższe
w OECD realne wynagrodzenia profesorów i adiunktów przy uwzględnieniu siły
nabywczej.
2. Granice
płac narzucone przez państwo (upośledzenie prawne uczelni wobec innych
pracodawców. Twierdzenie, że rektorzy mogą te płace podwyższać jest
bullshitem).
3. Utrzymanie
finansowania podstawowego na poziomie umożliwiającym tylko „ciągłe gaszenie
pożarów” – nie rozwój.
4. Granty
jako forma selekcji w niedoborze, a nie dźwignia aspiracyjna.
5. Konkurencyjność
bez kapitału — wymaganie rywalizacji w warunkach braku środków.
6. Strukturalna
niemożność budowania dużych zespołów (za drogie, za ryzykowne, za mało
środków stałych).
7. Uzależnienie
młodych od środków zewnętrznych (nie mogą prowadzić badań bez „wpisania
się” w logikę grantową).
8. Mamienie
opinii publicznej „doskonałością”, gdy system żyje z oszczędności.
To
jest mechanizm, a nie przypadek. Najwyższy czas zdjąć maski cynizmu władz
politycznych RP i zobaczyć prawdziwe oblicze a nie bezpieczne, bo historyczne jak w
raporcie UAM finansowanym przez MNiSW.
(współpraca z ChAT GPT 5.0)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie będą publikowane komentarze ad personam