Najnowsza książka profesora Józefa Górniewicza z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie pod tytułem "O tolerancji" już w podtytule zawiera wszystko to, z czym wiąże się ów fenomen, który jest ideą, wartością moralną, zasadą państwa prawa, postawą społeczną i źródłem cierpienia w społeczeństwie coraz mniej tolerancyjnym, bo zdewastowanym etycznie przez sprawujących władzę, bezwzględnie walczących o nią polityków kosztem ludzkich cierpień. Uniwersytet Łódzki jest spadkobiercą tak znaczących filozofów etyki, jak Tadeusz Kotarbiński (dr h.c. 957), Leszek Kołakowski (dr h.c.1992), ks. prof. Józef Tischner (dr h.c. 1995), Krzysztof Pomian (dr h.c. 2017). W mojej Uczelni powołała do życia Katedrę Filozofii Etyki prof. Ija Lazari-Pawłowska, kontynuatorka badań nad moralnością tak pierwszego rektora UŁ - T. Kotarbińskiego, jak i Marii Ossowskiej.
Co
kilka lat, także pedagodzy, włączają się do poruszenia opinii naukowej i
publicznej refleksją na temat tolerancji lub jej przeciwieństwa, szczególnie,
gdy sami doświadczają nieetycznej postawy otoczenia czy jednostek. Nie jest to
łatwa do przyjęcia kategoria, skoro nauka żywi się nietolerancją w stosunku do
pseudonauki, czyichś rozpraw, które są wytworem ignorancji, nieadekwatnej
samooceny i aspiracji?
Trudno zatem, bym mógł przejść obojętnie wobec monografii byłego rektora UWM w Olsztynie, a zarazem wybitnego pedagoga ogólnego, teoretyka wychowania, badacza polityki oświatowej i akademickiej w naszym kraju. Tolerancją zajmują się przecież głównie etycy, teolodzy, ale marginalnie pojawiała się ona w rozprawach pedagogów, dla których jest oczywistą wartością. Wydawałoby się, że wystarczy zatroszczenie się o dzieci w socjalizacji i procesach wychowawczych młodszy pokoleń, a one, jak dorosną, powinny być m.in. tolerancyjne w relacjach społecznych, w swoim własnym środowisku życia, także w stosunku do samych siebie. Tak jednak nie jest.
Józef Górniewicz nie pisze o tolerancji po raz pierwszy. Wprowadził bowiem tę wartość do własnej koncepcji podstawowych kategorii pedagogicznych, obok odpowiedzialności, podmiotowości, samorealizacji, twórczości i wyobraźni. W 1997 roku zaznaczył ówczesną publikacją konieczność wyjścia pedagogów poza opłotki własnych subdyscyplin naukowych, by posługiwali się w swoich badaniach wiedzą z nauk humanistycznych i społecznych oraz metodami badań, które były skrywane przed nimi przez cenzurę w czasach PRL.Nie
po raz pierwszy okazuje się, że trzeba co jakiś czas otwierać "puszkę z
Pandorą", by objąć naukową refleksją coraz częściej, a nawet coraz
brutalniej doświadczanej nietolerancji w stosunkach międzyludzkich. Jak trafnie
konstatuje J. Górniewicz na podstawie analizy ewolucji tej idei jako wartości
autotelicznej, w realnym życiu doświadczamy relacji asymetrycznych, więc nie
wystarczy samemu być tolerancyjnym wobec innych, w stosunku do kogoś obcego,
gdyż fakt jego tolerowania nie gwarantuje wzajemności. W świecie pluralizmu
wartości, kultur, wyznań religijnych, ideologii, w następstwie globalnej
komunikacji, możemy doświadczać zarówno otwartości na różnicę, jak i wrogości
wobec niej.
Być
może skutkiem napawania się przez (social)media przemocą w relacjach między
ludźmi, coraz powszechniejszy wydaje się wzrost uprzedzeń do różnych podmiotów
świata społecznego i różnic kulturowych, ale gdyby tak było, to nie doszłoby do
obecnego poziomu rozwoju cywilizacji, w której mimo wszystko, mimo marginalnej
wciąż patologii społecznej, większość stanowią osoby tolerancyjne. Jeśli zatem
podejmujemy się obrony tej wartości, to przecież po to, by ów margines nie
powiększał terytorium przemocy.
Jak
pisze autor tej książki: "Tolerancja wpisana jest też w programy
wychowania do przyszłości, wychowania estetycznego, edukacji humanistycznej i
wielokulturowej. We wszystkich tych odmianach pedagogicznego myślenia obecne są
wątki wolności jednostki ludzkiej, poszanowania godności, kształtowania
wyobraźni i poczucia odpowiedzialności za podejmowane działania w świecie
kultury" (s.164).
Książka
pedagoga jest upomnieniem się o poszanowanie humanum w
czasach, które kanadyjski uczony, badacz przemocy w szkole publicznej a zarazem
emigrant do USA na skutek doświadczanej w swoim kraju nietolerancji - Peter
McLaren określał mianem "zbójeckich". W Polsce i na Słowacji jest
jednak kontynuowane dziedzictwo "Legendy Tatr - Janosika", który zabierał
bogatym, panom a rozdawał biednym, więc bardziej odczuwana jest w naszym
społeczeństwie nietolerancja wobec zarówno bogatych materialnie, jak i bogatych
duchowo, kulturowo, religijnie.
Niniejsza
książka nie jest podręcznikiem z etyki pedagogicznej, ani też rekonstrukcją
różnych szkół myśli humanistycznej i nauk (anty-)społecznych. Autor
prowadzi namysł nad istotą, rodzajami, korelatami, uwarunkowaniami i przejawami
tolerancji oraz jej zaprzeczeń, czerpiąc z bogactwa źródeł naukowych (wyników
badań empirycznych, ale i hermeneutycznych), by nie dojść do własnej,
spójnej teorii czy koncepcji tolerancj. Nie zamierzał być nietolerancyjnym wobec
możliwości wyboru przez każdego czytelnika książki tej perspektywy, która jest mu najbliższa. Uzasadnia jednak
metaforycznie swoje stanowisko:
"W
niniejszym tekście więcej jest wątpliwości i pytań, aniżeli jakichkolwiek
rozstrzygnięć. Poruszony problem jest jednak ważny i wymaga dalszego
namysłu dla "dobra" ludzkości. Pod fundamenty gmachu kultury
intelektualnej n Zachodzie największe głazy wnieśli starożytnicy, potem w
wiekach następnych kładziono kamienie mniejsze i jeszcze mniejsze. A dzisiaj
dosypuje się tylko co najwyżej drobne kamyki oraz ziarenka piasku. One są
potrzebne do utrzymania spoistości konstrukcji, ale wkład setek
tysięcy ludzi nauki jest coraz skromniejszy" (s.172).
To
nie szkodzi. Ważne, by dosypywać także tego typu publikacjami ziarenka
intelektualnego piasku, zamiast z nienawiści, zawiści, nietolerancji sypać
komuś piach w koła, by się przewrócił.