W
dniu 26 września 2024 roku odbyło się w Muzeum Literatury w Warszawie spotkanie autorów
książki z czytelnikami, stałymi gośćmi tej placówki. Wprowadzenia dokonała pani dr
Ewa Lewandowska-Tarasiuk z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii
Grzegorzewskiej w Warszawie, przybliżając genezę powołania zespołu autorskiego i
jego wydawniczy efekt. Najważniejsza była dyskusja z udziałem publiczności na
temat współczesnej refleksji nad romantyzmem.
W
spotkaniu nie mogli wziąć udziału wszyscy autorzy książki, ale dr Ewa
Lewandowska-Tarasiuk znakomicie je poprowadziła z prof. Jakubem Z.
Lichańskim, a z udziałem Stefana M. Kwiatkowskiego, Ireny Pospiszyl, Kazimierza Pospiszyla, Katarzyny
Bzowskiej, Jacka Chrobaka, Włodzimierza Mier-Jędrzejewicza (via
nagranie), Aleksandry Subdysiak, nauczycieli akademickich APS i
studentów tej Uczelni oraz dziennikarką z Polskiego Radia (RDC).
Inspiracją
do wspólnej rozmowy i dyskusji były takie zagadnienia, jak: problemy przemian
pedagogiki, w tym – pedagogiki kultury ze szczególnym uwzględnieniem roli
i znaczenia idei romantycznych w kulturze współczesnej; zawdzięczanie romantyzmowi
oraz innym epokom literackim trwałych kodów kulturowych; postrzeganie
tradycji naszej kultury; cechy charakterystyczne światopoglądu
romantycznego; legendy romantyczne i powody ich odrzucania;
romantyzm w wykazie lektur; kształcenie vs
indoktrynowanie umysłów młodych ludzi wiedzą historyczną; umiejętność
czytania i rozmawiania o lekturach, uruchamiania wyobraźni i pokazywania
przydatności tych umiejętności dla budowania przyszłości oraz
podtrzymywania wiedzy o naszej tradycji kulturowej.
W
przesłanej na to spotkanie wypowiedzi stwierdziłem, że warto śledzić aktualnie toczącą się debatę
publiczną na temat kanonu lektur szkolnych, bo wraz z początkiem roku szkolnego
można było przeczytać artykuł wykładowcy Wydziału Humanistycznego AGH w
Krakowie, a zarazem youtubera – Krzysztofa M. Maja o tym, że resortowy wykaz obowiązkowych dzieł literatury jest naukową bzdurą.
Jak
stwierdził w swoim tekście ów wykładowca: „(…) w Hiszpanii, Norwegii, Francji, Wielkiej
Brytanii, Niemczech, Włoszech i Stanach Zjednoczonych nie obowiązują narzucane
przez państwo listy lektur. Za to na Węgrzech i w Rosji – jak najbardziej.
Lektury ustalają ministerstwa, a nauczyciele, rodzice i uczniowie muszą się
podporządkować. Dla przeciętnego absolwenta filologii polskiej jest to jednak
ponure i zabawne. Zabawne – bo zdaje on sobie sprawę z tego, że język polski
nigdy nie będzie mógł być historią literatury, bo jest to dyscyplina naukowa
wykraczająca poza możliwości poznawcze większości uczniów i dużej części
nauczycieli.
Ponure
– bo jednocześnie setkom absolwentów szkół średnich i maturzystów wydaje się,
że właśnie na takim żałosnym recytatywie faktów fabularnych na testach
znajomości lektur ta skarlała historia literatury się kończy. W najlepszym
razie obecne nauczanie języka polskiego produkuje kiepskich historyków
literatury, a w najgorszym – fatalnie wykształconych obywateli, którzy prędzej
czy później będą w stanie przypomnieć sobie, dlaczego opis parzenia kawy w
„Panu Tadeuszu” był z jakiegoś powodu ważny, niż poprawnie skonstruować zdanie
podrzędnie złożone” (Kanon lektur jest naukową bzdurą, Rzeczpospolita 7-8
września 2024, s.17).
Jedyna
teza tego wykładowcy, z którą mogłem się zgodzić, dotyczyła centralistycznego
zarządzania oświatą w Polsce, co sprawia, że władze pozbawiają nauczycieli
zaufania i otwartości w ich pracy pedagogicznej. Jednak przywołane powyżej
systemy szkolne jako nie dbające o kanon literatury światowej czy rodzimej w żadnej mierze nie może być podstawą dla niekompetentnie sformułowanego przez
K. Maja argumentu ze względu właśnie na odmienność ustrojów politycznych,
oświatowych i kultur zarządzania w nich placówkami szkolnymi.
Ponowienie
zatem debaty w Muzeum Literatury w związku z wydaną przez nasz zespół
monografią ROMANTYZM W DYSKURSACH PEDAGOGIKI KULTURY sprawia, że powróciłem do
badań Anny Ślósarz poświęconych właśnie tego typu dyskursom naukowym, a nie –
jak u K. Maja – potocznym, popkulturowym. Zastosowała ona do analiz dyskursów
kategorię matrycy ideologicznej jako kluczową w jej badaniach
dotyczących kanonu lektur szkolnych wraz z materiałami dydaktycznymi, także
cyfrowymi, medialnymi jako środkami dydaktycznymi w realizacji programów
kształcenia języka ojczystego.
Czym
jest zatem owa matryca ideologiczna, a więc matryca dyskursów? Jest nią
nabywanie „(…) podczas nauki przekonań, sposobów wartościowania i map znaczeń,
wpisanych w wywiedzione z literackich pierwowzorów teksty wtórnych nadawców.
Matryce te, uznawane jak każda ideologia za zestaw prawd uniwersalnych i
oczywistych, nie są przejmowane przez uczniów świadomie ani werbalizowane.
Determinują jednak sposób rozumienia i interpretowania lektur oraz
przetwarzania i organizowania informacji o kolejnych tekstach, a nawet
strukturach rzeczywistości” (Ślósarz, 2013, s. 15-16).
Walorem
wydanej przez nas monografii o Romantyzmie… są studia wybitnych
literaturoznawców, pedagogów kultury, filozofów edukacji, dydaktyków,
psychologów klinicznych, którzy zwracają uwagę na radykalny zwrot polityczny,
kulturowy oraz społeczny w Polsce po 1989 roku. Jeśli zatem pisaliśmy i
mówiliśmy o dyskursach współczesnej kultury, to przecież m.in. po to, by
kontynuować proces wyzwalania się naszego społeczeństwa z pozostałości
kolonialnego myślenia i działania z udziałem edukacji powszechnej, która
stanowi kluczowy środek kształcenia patriotycznego, państwowego i
społeczno-kulturowego w wyniku nasycania jego treści naznaczaną przez władze
centralne lub lokalne ideologią.