29 czerwca 2023

NGO - dość błądzenia! Przestańcie publikować gnioty oświatowe

 

Nie ma nic gorszego, jak podejmowanie przez fundacje problematyki naprawy Rzeczypospolitej, a oświaty i nauki w szczególności!  Oto został opublikowany przez Instytut Spraw Publicznych, Fundację Geremka, Stowarzyszenie 61, Fundację Sztuka Media Film, Fundację im. Janiny Paradowskiej i Jerzego Zimowskiego oraz Fundację Amicitia materiał pt. "JAKA POLSKA PO WYBORACH 2023? Rekomendacje siedemnastu debat programowych (Warszawa, 2023). 

 

Przyglądam się jedynie rozdziałowi "Panel 6: Oświata: dość błądzenia; po prostu – XXI wiek!" Z takim zbiorem banałów, potocznych i niezgodnych z prawdą tezami spotykam się coraz częściej. Poziom ignorancji Alicji Pacewicz jako autorki tego rozdzialiku jest zdumiewający, bo idealnie wpisujący się w wolną od profesjonalizmu edukacyjnego politykę populizmu.  

Moja krytyka nie dotyczy kwestii wyobrażeń, chceń, oczekiwań, chociaż te, jeśli są wyprowadzone z fałszywych przesłanek, muszą prowadzić w ślepą ulicę utrwalania patoedukacji w naszym kraju, ale faktów na temat polskiej polityki oświatowej. Kreować wyobrażenia o szkolnictwie, które rzekomo mają świadczyć o jakiejś koniecznej zmianie, wolno każdemu. Jednak, jeśli ma to mieć jakiekolwiek znaczenie w kampanii wyborczej do Sejmu A.D. 2023, to radzę się dobrze zastanowić nad tym, czy warto brnąć w publicystykę? 

Rzekomo ma to być obiektywny materiał, skoro otwiera go stwierdzenie: "Stanowiska ugrupowań politycznych: pola wspólne i różnice". 

Kiedy jednak w grę wchodzi odpowiedź na pytanie: Jak finansować edukację i co zrobić z wynagrodzeniem nauczycieli? to autorka wykreowanej odpowiedzi reprezentuje stanowisko, które reprodukuje systemową patologię, strukturalną przemoc wobec tej części społeczeństwa, której dzieci muszą realizować obowiązek szkolny. Pozostałych obywateli III RP to w ogóle nie obchodzi, ile zarabiają lub powinni zarabiać nauczyciele, gdyż zła pamięć szkoły podpowiada - jak najmniej. 

Podobnie A. Pacewicz w duchu socjalistycznej polityki oświatowej pisze: "Subwencja oświatowa powinna być znacznie wyższa niż w ostatnich latach, tak by pokrywać podstawowe koszty funkcjonowania szkoły ponoszone przez samorządy, w tym koszty wynagrodzeń".  Pytanie jednak nie dotyczy subwencji oświatowej, więc po co wtręt o subwencji? Akapit dale dowiadujemy się, że ma być tak, jak w PRL i od 1993 roku do dnia dziś: 

"Partie są także zgodne, że należy pilnie podnieść wynagrodzenia nauczycielek i nauczycieli – Lewica, PO, PSL i Polska 2050 wsparły projekt ustawy Związku Nauczycielstwa Polskiego, zakładający wzrost nauczycielskich płac o 20 proc. Proponuje się równocześnie wprowadzenie zasady indeksowania zarobków poprzez ich powiązanie ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. 

Chodzi o powstrzymanie procesów ubożenia kadry nauczycielskiej oraz odchodzenia z zawodu, które widoczne jest zwłaszcza w dużych miastach. Pensje nauczycieli powinny rosnąć wraz ze wzrostem kompetencji zawodowych, przy czym doskonalenie zawodowe musi być finansowane przede wszystkim przez państwo i samorządy".  

 Co z tych banialuk wynika? To samo, co było i jest, a więc nihil novi. Pacewicz reprezentuje stanowisko ZNP, by nadal było tak jak jest, tzn., by związki zawodowe (nie jest ważne, które) zawsze miały powód do rzekomego troszczenia się o wzrost nauczycielskich pensji, zaś one nadal będą na granicy najniższej płacy. Jak napisze się, że ma to być wzrost o 20 proc., to zapewne tysiące młodzieży postanowią podjąć studia nauczycielskie, a po ich ukończeniu zatrudnią się w szkołach.   

Baju, baju, baju ....  . 

Może jednak pani A. Pacewicz przestanie mamić czytelników tego bubla jakimiś procentami, subwencją oświatową, tylko odpowie konkretnie na pytanie: Jaka musi być minimalna pensja dla rozpoczynających pracę w przedszkolu czy szkole podstawowej lub ponadopodstawowej, aby uznali, że jest godna ich profesji? Ile konkretnie powinni zarabiać nauczyciele w tzw. średnim wieku, którym jeszcze chce się chcieć kształcić młode pokolenia?  

Skoro absolwent/ka trzyletnich studiów informatycznych zaczyna pracę z pensją rzędu 9-10 tys. złotych, to kto ją/jego do tego przygotował? Najpierw nauczycielka przedszkola, potem nauczycielka edukacji zintegrowanej, następnie nauczyciele klas IV-VIII szkoły podstawowej i wreszcie nauczyciele szkoły ponadopodstawowej.  To, ile każdy z nich powinien zarabiać, skoro każdy ma w tym "produkcie końcowym" swój udział? 

Kiedy skończy się peerelowska tabelka, z której już platformersi usunęli nawet ciut wyższą płacę dla nauczycieli ze stopniem naukowym doktora? Związkowcom to nie przeszkadzało, bo co? Kompleksy? 

 

Dlaczego od trzydziestu lat wszystkie rządy pozwalają na zatrudnianie w szkolnictwie publicznym osób bez kwalifikacji? Tak, tak. Ich są tysiace, tylko GUS przestał publikować dane na temat liczby tak zatrudnionych nauczycieli. Od nowego roku szkolnego 2023/2024 będziemy mieli pełnozatrudnionych emerytowanych nauczycieli i tych, którym będzie wolno brać tyle godzin nadliczbowych, ile tylko udźwigną. 

Polecam badania na temat wypalenia zawodowego nauczycieli i ich złostanu. Oni też będą mieli wpływ na wasze dzieci. Nie dziwcie się potem, że są fobie szkolne, nerwice, depresje, samobójstwa.  Podziękujcie za to ministrom edukacji i ich premierom, no i jeszcze związkom zawodowym oraz takim "ekspertom". 


Jaka będzie oświata po wyborach 2023? GOŁA. Tylko czy wesoła?